Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum sztuka makijażu





Temat: Wróżka prawdę Ci powie...
Hej:)
To mój pierwszy post na tym forum. Ta jednoczęściówka była zamieszczona na innym forum, ale już go nie ma.
Czekam na ostrą krytykę
Wróżka prawdę Ci powie...
- Wróżka prawdę Ci powie! - tłusta kobieta obwieszona dziesiątkami sztuk sztucznej biżuterii przyskoczyła do Toma, chwytając się jego bluzy i grzechocząc bransoletkami.
Ochroniarze mieli interweniować, ale chłopak powstrzymał ich ruchem ręki. Przecież może być dobra zabawa... Cyganka skorzystała z okazji i złapała dłoń Dredziarza.
- Tak, chłoptasiu... - wymruczała wodząc grubym palcem po liniach papilarnych gitarzysty.
Stali tak parę minut. Tom uśmiechał się kpiąco, Bill obserwował scenę uważnie, a Gustav i Georg wymieniali raz po raz rozbawione spojrzenia.
Nagle oczy wróżki rozszerzyły się w niemym przerażeniu.
- Uważaj, uważaj na nią. Ona nie jest dla ciebie! - oznajmiła i odeszła, potrząsając gniewnie swoimi zniszczonymi włosami.
Chłopak powiódł zdziwionym spojrzeniem po kumplach i parsknął śmiechem.
- Czego to ludzie nie wymyślą... - pokręcił głową i jak gdyby nigdy nic złapał wózek na którym spoczywała jego torba, popychając go przed sobą.
***
- Ja biorę dwunastkę! - na hotelowym korytarzu rozległ się chóralny okrzyk braci Kaulitz.
- Dobra, bierz. - zgodził się Tom. Wiedział, że nie ma co zaczynać kłótni z Billem, bo i tak stanie na jego.
- W takim razie nie chcę dwunastki. - stwierdził wyniośle Czarny, poprawiając spodnie, które zsunęły mu się z bioder.
Spojrzał na brata, ale ten go nie słuchał. Wlepiał rozmarzony wzrok w jakiś punkt na końcu korytarza.
Bill podążył za jego oczyma i zobaczył śliczną dziewczynę.
"No tak, można się było tego spodziewać", pomyślał rozbawiony.
Miała blond włosy sięgające jej niewiele za ramiona ozdobione rudymi pasemkami. Nienaganny makijaż podkreślał morską barwę jej oczu i pełnię warg. Delikatne rysy twarzy dodawały uroku.
Była ubrana w krótką, białą minispódniczkę i top. Miała opalone ciało i zdecydowanie bardziej wyglądała na nimfę niż na człowieka.
Chyba poczuła na sobie czyjś wzrok, bo rozejrzała się czujnie wokół. Kiedy ich zobaczyła, wyszczerzyła rząd nienagannie białych, prostych zębów w figlarnym uśmiechu, po czym odwróciła sie i pobiegła za grupką nawołujących ją dziewcząt.
- Rusz zadek, na kolacji się na nią pogapisz! - Georg szturchnął Toma w bok.
- Co? - spojrzał na niego nieprzytomnie. - A, tak.
***
Podczas posiłku Tom nie był w stanie nic przełknąć, ciągle widział Ją oczyma wyobraźni. To było coś dziwnego... Nigdy nie czuł takiego podrygiwania serca na myśl o jakiejkolwiek dziewczynie... Nie, to na pewno nie jest normalne!
W sali pojawiła się Ona. Miała lekko pochyloną głowę, długie rzęsy rzucały delikatny cień na policzki. Usta mimowolnie ułożyły mu się w uśmiechu i zanim zdążył pomyśleć zerwał się gwałtownie przewracając szklankę z colą. Nie zwrócił na to uwagi, bo już szedł w Jej stronę.
- Tom jestem. - powiedział bez sensu wyciągając w jej stronę rękę i wlepiając brązowe oczy.
- Ika. - przedstawiła się piękna nieznajoma. Uśmiechnęła się, przechylając głowę w bok. Milczeli oboje. On zbyt zamroczony aby mówić, Ona zdziwiona.
- Mmmm... Nie chcę ci przeszkadzać... - przemówiła niepewnie, obserwując go. - Ale chciałeś coś?
- No tak, tak. - ocknął się Tom. - Chciałem spytać, czy usiądziesz ze mną na kolacji...
- Bardzo chętnie, tylko... - strapiła się. - Obiecałam koleżankom, że usiądę z nimi...
Zauważyła jego nagle posmutniałą minę i speszyła się jeszcze bardziej.
- No to usiądź z nami, ale... - przygryzła malinową wargę. - Nie rób sobie nadziei.
Chłopak zdziwił się. Na co niby ma sobie nie robić nadziei? Mniejsza z tym... Ona się zgodziła!
Jego serce biło jak oszalałe, wnętrzności w brzuchu już na pewno nie leżały na swoim miejscu. Nie wiedział, dlaczego tak się dzieje, ale domyślał się. Chyba trafiło go coś, co Bill nazywał „miłością od pierwszego wejrzenia”. I pomyśleć, że nie wierzył w nią do tej pory...
Szedł za dziewczyną do stolika, przy którym siedziały jej kumpele. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie i cierpliwie wysłuchał pisków, jęków zachwytu i komplementów. Ika wyglądała na zawstydzoną, może było jej głupio za koleżanki?
Jeszcze jedna inna dziewczyna nie zwróciła na niego kompletnie żadnej uwagi, ale nie przejął się tym. Jest Ona, uśmiecha się radośnie i to mu wystarczało za wszystkie dziewczyny świata.
A to u niego strasznie dziwne... Do tej pory zawsze mu było mało, chociażby go otaczał tłum nastolatek.
Po kolacji wypełnionej przyjemnymi rozmowami głównie z Malaiką musiał iść. Pożegnał się uprzejmie i ruszył powoli w stronę własnego stolika, zamyślony.
Chwilę później wstały Ika i jedna z dziewczyn, zdaje się, że ta która nie była podekscytowana jego widokiem.
Niewiele się namyślając przystanął i odczekał aż wyjdą za drzwi, po czym ruszył za nimi niepostrzeżenie.
Szedł szybkim krokiem, po korytarzu oświetlonym zdobionymi, pozłacanymi lampami. Było pusto, jego kroki odbijały się echem od ścian.
Nagle usłyszał ciche głosy i pomruki zza załomu. Podszedł tam na palcach.
Zajrzał szybko tam, skąd dochodziły hałasy i zamarł.
Ona, jego Ika całowała się namiętnie z tą dziewczyną.
Poczuł się nagle strasznie pusty w środku, gorycz wypełniła go po brzeg. Dlaczego jego pierwsza miłość musiała się skończyć tak szybko i boleśnie?
Pobiegł z powrotem do restauracji hotelowej i dopadł stolika, przy którym siedzieli Bill i reszta.
- Wyjeżdżamy stąd. - oznajmił stanowczo.
- A co, dała ci kosza? - Gustav spojrzał na niego z rozbawieniem znad talerza naleśników.
- Nie będę tu spał i koniec. - Tom uderzył pięścią w blat, aż zatrzęsła się zastawa, po czym wyszedł szybkim krokiem w kierunku ich pokoi.
Za nim popędzili przyjaciele z zespołu i wszyscy ochroniarze. Kiedy go dogonili, czekał już z torbą w hollu. Pierwszy raz widzieli go w takim stanie, postanowili się nie sprzeciwiać.
***
- Wróżka prawdę Ci powie! - tłusta kobieta obwieszona dziesiątkami sztuk sztucznej biżuterii przyskoczyła do Toma, chwytając się jego bluzy i grzechocząc bransoletkami, ale ten odepchnął ją z całej siły i wsiadł do busa.
Już nigdy, nigdy nie posłucha wróżki!
Dlaczego?
Bo wróżka prawdę ci powie, a on takiej prawdy nie chce.






Temat: Suomi life - episode 01
Kiedyś już pisałam podobne opowiadanie ale niestety przepadło po awarii forum. teraz pisze od nowa. enjoy



Głośne pukanie do drzwi obudziło Lauriego. Otworzył mrużąc oczy przed blaskiem porannego słońca.
-"Przesyłka dla pana, prosze tu podpisać"
Lauri złozył podpis na kartce w miejscu wskazanym przez listonosza. Za moment wepchnięto mu w ramiona pokaźnej wielkosci paczkę o jeszcze większym ciężarze, az ugięły się pod nim nogi. Jedna noga zamknał drzwi i rzucił paczkę na kanapę w salonie. "Coz to moze byc? Ahh tak, moje ananasy!"

Lauri solidnie postanowił się odchudzić. Odkąd Antonowi z Feiled udała się ta sztuka, Lauri robił wszystko by wyciągnąc od niego tajemnice jego sukcesu. W koncu dowiedział się - puszka ananasów codziennie + fajki. Ponoć Anton brał jeszcze leki na astme, ale Lauri nijak nie mógl dac wiary, iż polaczenie wlasnie owych leków, ananasów i fajek daje tak wymierne rezultaty. Zdecydował nie włączać ich do swojej diety.
Generalnie Lauri nie przepadał za Antonem, ale w kwestii odchudzania stał się dla niego guru...

Dzien minął szybko, nastał wieczór. Zwyczajowo Lauri ubrał się w swój czarny płaszcz, ręka zatrzymała mu się nad czarną czapką. Rzucił spojrzenie na zawieruchę za oknem, ale ciężko wzdychając, zostawił czapkę na łóżku. Dziś umówił się z Ville, a dobrze wiedział jak anorektyczna gwiazda, badz co badz jego przyjaciel, nie lubi kopiowania jego słynnej czapki.

Szybkim krokiem przemierzał ciemne uliczki Helsinek, szedł prosto do Lost & Found, klubu w którym umówił się z chłopakami z HIM na piwo. Po drugiej stronie ulicy zamajaczyła jakaś znajoma postać, Lauri z daleka rozpoznał Antona z jego bratem, jego własnym imiennikiem - Laurim. Anton uniósł dłoń w jego stronę, a Lauri chcąc nie chcąc odwzajemnił gest. Anton - jak zwykle mając za nic konwenanse - paradował po centrum Helsinek w czapce bedacej według Lauriego wierną kopią ulubionej czapki Ville. Lauri przewrócił oczyma na taka bezmyślność.

Lost & Found było jak zawsze w sobotę pełne ludzi i dymu papierosowego. Lauri sciągnął z głowy kaptur płaszcza i nerwowo strzepywał śnieg z butów które w tej chwili razem z koturnami i przylepionym do nich sniegiem, zdawały się ważyć tonę.
-"Hei L:auri, tutaj!" rozległ się donośny głos Ville.
Lauri spostrzegł Valo z kolegami w rogu sali. Ciężko rzucił się na zieloną pluszową kanapę obok Ville.
-"Coś taki zmarnowany?" - zapytał Valo poprzedzając swoje pytanie solidnym klepnięciem w plecy Lauriego, aż posypały się czarne piórka z jego misternie ułożonej fryzury.
-"Chryste!" - Lauri krztusząc się bezskutecznie staral sie złapać oddech - "Zabijesz mnie kiedys. Za dużo przebywasz z tym wariatem Bamem! Nie kręcimy tu Jackass!"
-"Marudzisz. Musisz sie napic piwa. Piwo raz poprosze!" - wrzasnął Valo w strone baru
-"Z soczkiem Ville..." - nieśmiało szepnął Lauri
-"Z soczkiem" - dorzucił z przekąsem Valo.
-"Sok jest kaloryczny? bo ja sam nie wiem? A piwo? Chyba jest prawda? Może nie powinienem?..." - Lauri widząc minę Valo zamilkł
-"ZNOWU się odchudzasz?"
-"Tym razem musi się udać! Zamówiłem 50 puszek ananasów, import z Estonii, pierwsza klasa!"
-"Słynna dieta Antona jak sądze? No poczekajmy na efekty."
Jak na zamówienie w drzwiach klubu stanął Anton.
-"Sza! Nic nie wiesz o ananasach!" - mruknął Lauri do Ville.
Anton już ruszył w strone ich stolika po drodze zahaczajac o bar i zamawiając piwo.
-"Moge sie dosiasc?"
-"Jasne, siadaj smiał Anton." - Ville zachęcającym gestem poklepał kanapę obok Gasa.
-"No co Ty robisz idioto?!" - szepnął przez zeby Lauri kopiąc Ville pod stołem
-"Spokojnie, bedzie smiesznie" - odparł rownie cicho Valo.
Lauri zle znosił obecnosc Antona, o wiele lepiej czul się przy Gasie (przy nim wygladał przynajmniej szczupło) teraz, siedział pomiedzy Ville a Anronem i czuł się doprawdy fatalnie. Z obrazoną minął pochylił się nad swoją szklanką piwa i wziął w zęby słomkę, sącząc je powoli.
-"Co cie tu dzis sprowadziło Anton?' - zagadał Ville
-"Umówiłem się z ludzmi z Poko Records, wiecie, szanse na kontrakt rosną. Nie posiedze wiec z Wami długo. Musze jeszcze tylko zrobic sobie makijaz, nie zdazyłem przed wyjsciem z domu."
-"No to chodzmy panienki, ja tez musze swój poprawic" - powiedział Ville wstając od stolika.
Cała trójka zniknęła w toalecie.

Lauri wysypał zawartość swojego czarnego plecaczka na blat przed lustrem. Odnalazł w pokaznej kupce kosmetyków czarny olówek, i zręcznie obrysował nim oko, to samo zrobił Ville. Od strony Antona słychac było zirytowane westchnięcia.
-"Co robisz sieroto? Eyelinerem wiele nie zdziałasz." - parsknął Lauri
Anton z miną winowajcy mruknął:
-"No co, mnie zawsze maluje wizazystka!"
-"Chłopie wez sie naucz sam, bo daleko w tym biznesie nie zajdziesz" - podsumował Ville. Sprawnym ruchem obrysował oczy Antona. Jesteś sliczna, możesz już isc do ludzi z Poko"
Gdy wrocili do stolika okazało sie, iz team z Poko juz oczekuje Antona. Pożegnał się wiec i odszedł.

Lauri pozwolił sobie na westchnienie ulgi, opierajac sie o oparcie sofy. Zatrzymał się jednak w poł ruchu - w drzwiach pubu stał Jonne z Negative, ubrany w rozowa obcisłą koszulę z futrzanym białym boa przerzuconym przez szyje i w obcisłych biodrówkach wyglądał jeszcze bardziej przerazajaco niz na ostatniej imprezie u Ville, gdy starał sie usilnie poderwac Lauriego.
Lauri zsunął się na kanapie, tak że tyle pióra było widac nad blatem stołu. Za późno! Jonne już go zauważył i ruszył w jego stronę.
-"O proszę, czy to nie mój ulubiony Lintu? Witaj, co za miła niespodzianka, dawno nie gadaliśmy!"
-"Ville, ratuj..." - szepnął Lauri blednąc w jednej chwili.

CDN
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 42 wypowiedzi • 1, 2