Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: forum TENERYFA
Temat: Wyspy Kanaryjskie...
Tydzien temu wrocilismy z Teneryfy.
Tak sie zlozylo, ze moj maz mial tam dwudniowa konferencje, ale musialby kupic
bilet w klasie business za 8000 PLN. Postanowilismy wiec poleciec razem na
tydzien czarterem za cene najtanszej wycieczki kupowanej w ofercie last minute
za niecale 4000 PLN (2 os.). Wycieczka byla do Playa de los Americas (poludnie
wyspy), konferencja w Puerto de la Cruz (polnoc). Mamy wiec porownanie.
Lecielismy white Eagle'em.
W Playa mielismy hotel 2 i pol **. Byly to apartamenty. Stare sprzety,
niedomyte naczynia w kuchni, czysta lazienka. Spalismy tam pierwsza noc po
przyjezdzie. Przeszlismy sie po Playa, ktora jest brzydkim miasteczkiem,
brudnym i przygnebiajacym, a lata swietnosci ma za soba. Nastepnego dnia
odebralismy wczesniej zamowiony w wypozyczalni samochod. Wypozyczalni jest
multum, ceny porownywalne. My wzielismy renault megane cabrio (czerwone) za
62€/dzien i byl to naprawde swietny strzal! Zwyklejsze samochody (clio z dachem
of kors sa w cenie 40€, a radocha nieporownywalnie mniejsza).
Pojechalismy rano droga na wulkan Teide, wczesniej zahaczajac o niesamowite
klify Los Gigantes. Na wulkan warto sie wybrac, bo po drodze w ichnim parku
narodowym jest niesamowita roslinnosc i widoki ksiezycowe tez warte zobaczenia
(warto sie cieplo ubrac, bo wulkan jest najwyzszym szczytem Hiszpanii i mimo
slonca temperatura jest ok 5 st, bilet na kolejke 18.50€). Zjezdzalismy z
wulkanu jadac w chmurach, przy otwartym dachu wrazenie jakby lecialo sie
samolocikiem. Wjezdza sie w zupelnie inny klimat. Na polnocy jest wieczna
wiosna, jest bardzo zielono. Temp ok 25 st. w dzien, noca okolice 20, ale
slonce jest za chmurami, albo nie ma go wcale.
To duzo bogatsze okolice, turysci tez starsi i bogatsi. W Puerto de la Cruz dla
odmiany mieszkalismy w hotelu 5*****, ktory okazal sie byc raczej tani jak na
takie luksusy, bo pokoj dwuosobowy z 2 posilkami kosztowal 51€. Odwiedzilismy
Loro Parqu gdzie mozna podziwiac (za 21€) goryle, delfiny, rekiny, pingwiny i
inne. Naprawde warto! Jesli ktos nie jest typem lezaka (ja nie jestem) to na
polnocy bedzie mu sie podobalo duzo bardziej. Po 3 dniach wrocilismy do Playa
autostrada, co zabiera cale 45 minut :-)).
Na Kanarach warto kupowac elektronike, kosmetyki, ciuchy, bo sa niskie podatki.
Duzo sie dowiesz o wyspie z forum, z ktorego korzystalismy przed wyjazdem
www.canaryforum.com/
Podsumowujac, Teneryfe warto odwiedzic wtedy, jesli z gory zaplanuje sie
wydatki na liczne atrakcje, ktorych przykladowe ceny podalam. Bez tego nie -
lezaki moga sie nudzic. W sumie oprocz skal wulkanicznych niczego wartego
obejrzenia za darmo tam nie ma :-((
Jedzenie we wlasnym zakresie moze byc albo dosc tanie, albo bardzo drogie.
Jesli masz wypozyczony samochod, mozesz pojechac do hipermarketu na obrzezach
miasta, gdzie ceny sa niewiele drozsze niz w Polsce. Jesli nie masz samochodu,
to skazana jestes na zakupy w jednym z licznych markecikow, gdzie za
mala "trumienke" margaryny zaplacisz 9 PLN, za karton soku 12 PLN, a za mala
buleczke 1.5 PLN.
Kanapka to wydatek 3€, a butelka marnego wina 8€.
Za to benzyna jest b.tania - 2 PLN/litr.
Pozdrawiam
Temat: Wakacje - ehh... masz babo placek...
Wakacje - ehh... masz babo placek...
Witam!
Mam wielki problem. We wrzesniu wybieramy sie na wakacje, w koncu...
Tyle ze jestem w kropce. Nie wiem gdzie pojechac, wertuje forum w kolko, mam
stos katalogow i nie potrafie sie zdecydowac. Moze pokrotce opisze jak to
wyglada w tym roku:
1. W zeszlym roku bylismy w Sharm el Sheik w Egipcie (Sonesta Club),
podziwialismy piekne widoki i przepiekne ryby, bylo cudownie. Chcialbym aby i
w tym roku byla mozliwosc poplywania i popodgladania podwodnego swiata. Moze
jakas dobra dusza napisze, czy na wyspach kanaryjskich bedzie co ogladac
(nigdzie nie moglem znalezc jak tam to wyglada, wszedzie opisy tych samych
kilku miejsc, ale nigdzie nie napisane czy sa tam rybki! :D
2. Na sama wycieczke chcemy wydac 4-5 tys zl (2 osoby). Na Malediwy to za
malo :/ wiec z grubsza decyzja padla: albo Kanary, albo Grecja. Moze znacie
jakies ciekawsze miejsca (kraje) gdzie mozna zarowno sie pobyczyc na plazy,
jak i wynajac na tydzien samochod i we wlasnym tempie pozwiedzac? Bede
zobowiazany, kazda sugestia na pewno bedzie pomocna.
3. Pytanie, ktore sie przewijalo dziesiatki razy - ktora wyspa?! Oczywiscie
biorac pod uwage, ze wybierzemy Kanary (sklaniam sie bardziej ku tej opcji).
Wszyscy pisza Teneryfa albo Lanzarote. Czy z czystym sumieniem moge zawezyc
krag poszukiwan do tych 2 wysp? Napisze z grubsza na czym nam zalezy:
- plaza, milusio najlepiej wsrod palemek, bron Boze zatloczona gdzie ludzie
przypominaja bardziej sardynki w puszce niz relaksujacych sie turystow. Plaza
tylko i wylacznie blisko hotelu (chodzi o to, ze w Egipcie musielismy ganiac
busem 3 km do plazy, gdzie ludziska bili sie o lezaki i zeby zakosztowac
spokoju trzeba bylo wedrowac wzdluz brzegu kilometr dalej). Czyli
podsumowujac: relaks, spokoj, pelen luz, bliskosc hotelu, ladny brzeg, zolty
(!) piaseczek.
- dostepnosc atrakcji. I tu z kolei slowo "atrakcja" jest bardzo subiektywne.
Mamy kolo trzydziestki, wiec chcemy zarowno miec dostep do jakiegos mini-
miasteczka z jakims nocnym zyciem jak i w zasiegu samochodu odludzie, gdzie
bedziemy mogli poczuc sie jak w raju. Ponadto miejsca do zwiedzania - piekne
widoki, moze jakies ogrody botaniczne, zwierzatka... Moze jakis park wodny?
- hotel. Niezbyt zatloczony, najlepiej jakis maly kameralny sluzacy za baze
wypadowa. Niekoniecznie o wysokim standarcie ale oby jedzonko bylo smaczne
(najlepiej regionalne), klimatyzacja w pokojach no i plaza. Odpada hotel przy
jakiejs ruchliwej ulicy, dyskotece itd. Cisza i spokoj. Ah - no i
najwazniejsze. Czystosc w hotelu i okolicy i mila obsluga.
- Jak to jest z wynajmowaniem motorowki? Czy ktos tego probowal? Nie ukrywam,
ze chcielibysmy wynajac sobie motorowke i poplywac na wlasna reke po
okolicznych wyspach (najlepiej bezludnych). Marzenie czy moze da sie
zrealizowac? Ktos moze zrobil w ten sposob?
Prosze, moze ktos poleci jakas wyspe i hotel odpowiadajacy naszym (wiem ze
wygorowanym) wymaganiom... Ponadto moze ktos wybiera sie we wrzesniu wlasnie
na Kanary? Prosze o kontakt, jedziemy we dwojke z zona (wiek: 30 lat) -
volc@wp.pl
Z gory dziekuje wszystkim za pomoc! :)
Temat: Seat Leon II - probowalem...
Seat Leon II - probowalem...
Odkad tylko go ujrzalem pierwszy raz na ulicy gdzies w czerwcu zeszlego roku,
to zakochalem sie w tym samochodzie, ostatnio kiedy zastanawialem sie nad
nowa Ibiza (pisalem o tym tutaj na Forum) to w salonie zaproponowali mi zeby
wziac na pare godzin Leona II - mimo zapewnien, ze nie kupie bo za drogie
auto jak na moja kieszen. No nic wcisneli mi w lape kluczyki od leona 2.0 140
KM, kola 18 calowe (opcja) Szef sprzedazy firmy COANSA na Teneryfie
powiedzial tylko, zeby za bardzo sie nie sugerowac tym, ze to diesel.
Sluchajcie - na codzien jezdze 10 letnia Ibiza, ktorej z 60 koni polowa juz
pozdychala. Na pierwszy rzut poszla oczywiscie autostrada i dosc stroma
gorka, gdzie moj zgrabek na 4-ce nie moze pociagnac, a po wrzuceniu 4 juz w
Leonie mialem 140km/h - na 6-tym biegu (tak, tak 6 biegow ma ten diesel)
pociagnalem do 190km/h wiecej dostalem zakaz od mojej kobiety. Autko super
trzyma sie drogi, wogole nie czuc tej predkosci. Po kilku godzinach
musielismy oddac, z wrazenia zdjec nie porobilismy a po oddaniu bylo juz
ciemno. Dostalismy zaproszenie na drzwi otwarte seata do Santa Cruz,
pojechalismy poogladac inne seaty, pol zartem pol serio zapytalem czy duzo
ludzi jest juz zapisanych na tego seata uzywanego do prob, lista byla dluga,
ale ze gostek byl mily powiedzial ze no on ma takie autko, ktorego jeszcze
nie chce sprzedac i wogole najslabsze i takie tam. I tym sposobem zostawil
nam na 4 dni w uzytkowanie Seata Leona 1.6 - 105 KM No to juz nie bylo to -
wiadomo. Bylo to najtansza wersja Reference, dodatkowo zainstalowali jej
zmieniarka 6 ply CD, alarm, elektrycznie regulowane i zamykane lusterka,
aluminiowe felgi 16 calowe, bluetooth, przyciski do radia w kierownicy i
jeszcze pare innych mniej lub bardziej przydatnych bajerow. Myslalem, ze 105
KM (inne zrodla podaja 102) to malo na jakby nie bylo nie lekkie auto, ale
jest w sam raz, skrzynia krotko zestopniowana - tylko jakby to powiedziec -
pali troche.....
Po 4 dniach chcialo mi sie plakac oddajac go. Nowe auto w tej wersji koszyuje
tutaj okolo 17-18.000, z bajerami jakie ma dolozone wiecej, gosc chce mi go
sprzedac za 14.000 euro jeszcze ma mi potwierdzic cene. I uwazam ze jest to
okazja, ale Prawo Murphy´go chce tak, ze splacam laptopa i pare innych rzeczy
i cholera boje sie zaryzykowac wejscia w kolejne raty, bo podwinie mi sie
noga i bedzie zle..... Ale jesli nie teraz, ja to auto kupie i polecam Wam z
calego serca. Nie wiem czy juz jest sprzedawany w Polsce (rok juz odkad jest
u mnie sprzedawany prawie minal) bo na seat.pl nie ma mowy o nowym seacie.
Mam troche zdjec z niedzieli popstrykanych jesli ktos bylby chetny to z
przyjemnoscia wysle na maila, albo moze ktos mi poda jakas galerie gdzieby
mozna bylo to wrzucic to zrobie to bo z htmlu jestem cienki
Temat: wakacje do końca życia
Wesolych swiat i wakacji
Witajcie ludzie z marzeniami,
W zwiazku z tym, że zarwalam kawal nocy, zeby przeczytac cała dyskusje od
poczatku, (naprawde wszystko za jednym podejsciem) wrzuce swoje trzy grosze.
Przede wszystkim uklony dla wytrwalych – guru tego forum i globtrotera
Migueluskiego, Ewy, Raak’a , Darth,, 86 USA i wszystkich pozostalych.
Dyskusja merytorycznie trochę momentami odbiegała od meritum sprawy.
Skupcie się ludzie!
Temat, który podjął Piotr (hej, gdzie Ty teraz jesteś ?), nurtuje mnie od paru
długich lat.
Nie miałabym problemu z jego realizacją – nie brak mi odwagi, zdecydowania,
chęci, zdolnosci czy finansow. Dzieci dorosłe, warunki życiowe ustabilizowane.
Polityczna i gospodarcza sytuacja oraz zima w Polsce doskwiera jak każdemu z
Was.
Mimo to, nie zrobiłam tego do tej pory z kilku powodów. Mogę napisac.
Glowny to to, ze nie znalazlam jeszcze takiego miejsca, by majac wyobraznie
wiedziec, ze nie umre tam z nudow po pierwszych 2 miesiacach i ze nie zostawie
tego wszystkiego w cholere, bo tyle jest innych pieknych miejsc na swiecie,
które warto zobaczyc. Jak czlowiek jest ciekawy i ma marzenia, w dodatku cos w
zyciu zrobil, osiagnal i pozyl, to wierzcie mi – nawet w najpiekniejszym
miejscu potrafi sie zanudzic na smierc i umrzec za zycia, tylko ze w innym
klimacie.
Moje wmagania to:
- miejsce ma byc piekne, nad morzem, może jakies pagorki, wodospad w
poblizu – nie za blisko, bo jak ktos nie mial strumyczka obok, niech sobie
pusci nagrany na kasecie przez pol godziny, a potem wylaczy... odetchnie z ulga.
- w dobrym klimacie (żadne chmary komary, piranie, żadna wilgotnosc 98 % -
wiecznie pocona – brrr....), no i bez pory deszczowej przez 3 miesiace
- w miare bezpieczne (żadne Haiti itp), chce przezyc tam pare lat w
spokoju, a nie bac sie wiecznie czy mnie tubylcy zarzna w nocy
- przyjemne (migueluski – tez nie cierpie w wiekszej masie chinskich i
japonskich kosow), a czasem chce gdzies wyjsc do ludzi
- cywilizowane ale nie totalnie skomercjalizowane (czy ktos widzial wyspe
Pi Pi (Phi hi) w Tajlandii 10 lat temu i teraz? – 10 lat temu było tam kilka
chatek i nie było jak
doplynac – teraz musialam przejsc przez trapy 8 boat’ow, żeby zejsc na lad
a dalaj było
jak na bazarze Rozyckiego. Na Wyspie Jamesa Bonda tak samo – 40 straganow
na
pow. 200 m2. O Phuket już nie mowie.
Teneryfa, Cypr itp. szybko się znudza, a klimat tez w zimie nie
najlepszy.
Hiszpania, Costa del Sol – spenetrowalam dokladnie 2 miesace temu –
podroz tylko
pod kataem – nieruchomosci. 10 razy drozej niż w Polsce i totalna
komercja – te
tysiace osiedli i niekonczacy się widok dzwigow i maszyn
budowlanych. Koszmar.
Ale wszedzie pyszna kawa, to fakt.
blisko)Dominikana fajna- widzialam tam sporo dzialek nad samym morzem, pieknych
duzych, na osiedle akurat. Klimat super, ludzie tez, merenge, cuba libre –
nawet nie wiecie kiedy „odlatujecie”. No i przepisy dajace mozliwosci
realizacji takiego celu.
Margarity nie znam - mialam w planie. W tym roku sprowokowaliscie - zrealizuje
je.
W jesieni polece, tylko nie tak jak Wy to kombinujecie. Wcale nie jest
najtaniej samemu.
Do Dominikany leci się za 1000,-USD na 2-tygodniowe wczasy – all inclusive.
Zebyscie pekli, taniej nie bedzie jak pojedziecie sami – bedzie drozej na
pewno. Znam takich co mysleli, ze zaoszczedza. Tylko klopotow od cholery. Bedac
na miejscu, majac przejazd z lotniska, hotel, zarcie, po 2-3 dniach można
wybrac się na penetracje terenu.
Przekazuje swoje uwagi do Waszego przemyślenia.
Do 86USA! – tez nie chce niczego za 100 USD !
Powiedz, co i gdzie widziales pieknego, obojetnie za ile.
Temat: Chorwacja - plusy i minusy
> > Minusy:
> > - skandaliczne łupanie kieszeni turystow w sklepikach i na targowiskach
>
> No... Jak zobaczyłem jakimś "mini-markecie" Coca-Colę 1,5 l za niecałe 8 PLN,
> to zrezygnowałem! SZOK! A tanich sklepów - praktycznie BRAK:(
>
W Hiszpanii to może ceny jeszcze nie szokują, ale porównywać ceny z Włoch czy
Francji z cenami nawet z tych przyplażowych sklepików w HR to już przesada. A
cena benzyny ? (i autostrad, bo w Chorwacji za te ich autostrady płaci się
grosze).
A że nie wpuszczają dużych sieci supermarketów jakis Geantów,Realów czy
McDonaldsów to ja ich rozumiem. W tym biednym kraju, gdzie bezrobocie sięga 30%
na turystach zarabia lokalna ludność, a nie wykańcza drobnych sklepikarzy tak
jak stało się u nas.
W Chorwacji nie spotkałem się nigdzie z taką bezczelnością, jak na bazarze
warzywnym w Padwie, gdzie sprzedający dosyć, że nie pozwalali samemu wybrać
owocu to jeszcze chciali mi dyktować, którą brzoskwinię mogę dostać a której
nie :(
> > - beznadziejna znajomosc jezykow obcych przez Chorwatow
>
> Zdarzają się wyjątki: sam rozmawiałem z młodą Chorwatką, co była w PL i
biegle
> po polsku mówiła. Ale to rzadkość. Generalnie denerwuje mnie, że przy tak
> ogromnej ilości Polaków odwiedzających HR, prawie NIGDZIE NIC po polsku nie
> ma!! Ludzie!! Byłem w Egipcie i tam w restauracjach było menu również po
> POLSKU!! W sklepach wieszali szyldy "mówimy po polsku" - w Grecji zresztą
> podobnie! A Chorwaci to olewają! No bo Polacy i tak przyjadą! A po angielsku
> POROZUMIEĆ się - też rzadkość :( Patrzą jak na wariata, jak coś po angielsku:(
Ja tam szybciej się dogadywałem z Chorwatami po polsku niż z Hiszpanami po
angielsku (jeżeli już to znają niemiecki, zresztą tak, jak Włosi; znajomość
języków obcych u Fracuzów pominę milczeniem).
> > - słaba informacja w punktach informacji turystycznej
A czy to jest takie ważne?
> > - w knajpach mozna sie spotkac z olewacką obsługą
>
Akurat ja w HR nie spotkałem sie z taką obsługą, natomiast we Włoszech w
knajpach to jest dopiero łupanie turystów po kieszeni - płaci jakieś coperto i
servizio za same wejście do lokalu i podanie widelca...:(
> > Generalnie to nastepnym razem wyjezdzam do bardziej "cywilizowanych
> > turystycznie" terenow (Szwajcaria, Hiszpania). Zawiodlem sie na Chorwacji
> > niestety.
>
I całe szczęście, że ta Chorwacja jest zacofana i nie zagospodarowana
turystycznie. Bo jeśli ten rozwój turystyczny ma iść w takim kierunku jak to
wyglada w Lloret de Mar, blokowisku hoteli jakich jest tam wiele, gdzie bedąc
myslałem, że łyknę trochę hiszpańskiego klimatu a tu na ulicach Heimat
Melodien, w pubach Budesliga a na ulicach wieczorami watahy dobrze bawiącej się
(czytaj:pijanej) młodzieży angielskiej. W Lido di Jesolo z kolei kilometry
równo ustawionych i komputerowo rezerwowanych parasoli i leżaków...
Może podaje skrajne przykłady, ale ja wolę tę zacofaną Chorwację z jej pięknymi
dalmatyńskimi zatoczkami i rodzinną pizerię w Stonie, gdzie sączą się z
głośników chorwackie może ckliwe, ale jakże sympatyczne melodie.. :)
> Ja też zawsze po HR tęsknię do Francji, Włoch, Hiszpanii. Niestety -
największą
>
> chyba zaletą HR jest jej bliskość, więc już nie raz tam byłem. Ostatnio w
2001
> r., czy pojadę w tym roku, to nie wiem (właśnie wróciłem z Lazurowego) - może
> późnym latem, jesienią. Ale z roku na rok w HR jest coraz drożej, a standard
i
> zaplecze turystyczne praktycznie prawie że STOI W MIEJSCU!! Niestety...
>
> Zastanawialem sie dlaczego jest tak malo turystow z EU i chyba juz wiem. Oni
> nie chca jezdzic na "survival" tylko po prostu przyjemnie wypoczac. To jakas
> paranoja, zeby szukac piaszczystych plaz na zasadzie "jedna pani, drugiej
> pani". Czy tak trudno wydrukowac mapki z zaznaczonymi rodzajami plaz?
I niech nie jeżdza jak najdłużej - niech jezdżą na opanowane przez siebie swoje
Teneryfy i Ibizy. Ja lubię inne klimaty i jak wspomniałem całe szczeście, że
dla nas jeszcze w Chorwacji jest coś do odkrycia, zatoczka do znalezienia tylko
dla siebie i nie musze wokół siebie słyszeć języka Goethego i Hannawalda :)))
> Był kiedyś wątek - "Co takiego w tej Chorwacji?" - chyba tak się nazywał.
> Zadyma na Forum była niecodzienna, hehe... też miałem w niej swój skromny
> udział, bo staram się patrzeć na wszystko w miarę jak najbardziej
obiektywnie.
> No i jak się odezwałem, że HR ma JAKIEKOLWIEK MINUSY(!) - to się zaczęło,
Dla jednych minusy - dla mnie to są plusy.
Temat: wakacje do końca życia
Witajcie wszyscy forumowicze.
Wlasnie wrocilam i z radoscia stwierdzam, ze nie zaniedbujecie forum w te
wakacyjne dni, a spotkanie na Swierkowych Wzgorzach jawi sie realnie.
W Hiszpanii na Costa Brava upalow nie bylo, ale pogoda akurat na zwiedzanie.
Zaliczylam cala reszte tej czesci wybrzeza i spokojnie moge powiedziec, ze jest
to najladniejsze miejsce w Hiszpanii i nie umywa sie do tego cokolwiek na Costa
del Sol.
Niestety woda byla w temperaturze baltyckiej (ok. 18-19 oC), a dpopiero od
Castellon w dol wybrzeza byla ciepla.
Widoki jednak wspaniale i te malutkie urocze miasteczka warte byly obejrzenia.
Ceny nieruchomosci jak to w Hiszpanii horrendalnie wysokie.
Niestety piasek na wiekszosci plaz na Costa Brava (zwlaszcza tych uroczych
malutkichch) rznal nogi jak zyletki, a w Castellon jest drobniutki, ale wialo
nim jak cholera. Mialam go pelno we wlosach, w uszach i... wszedzie.
Darth4 - masz racje piszac o plazach na Teneryfie, Egipcie, Kalifornii itp.
Tam zreszta w czasie naszej zimy tez ciepla nie ma. Poza tym atmosferka, o
ktora nam chodzi jest tylko na Karaibach. Dominikana moglaby byc w niektorych
miejscach OK, ale ceny nie sa juz do zaakceptowania do finansowania takich
fanaberii jak domek letni pare tysiecy km. od Polski. W zasadzie mozna sie tam
osiedlic bez wiekszych problemow. Plaze wszedzie dosc ladne, a niektore jak np.
Playa Grande k/ San Juan albo na wyspie Baccardi są bardzo piekne.
Nie wieje tez tam tak jak na Arubie. Od strony Sosua i Cabarete Atlantyk jest
taki sobie, ale juz od polwyspu Samana obrazki calkowicie karaibskie - woda
blekitna, cieplutka i krysztalowa (jak w dolnej czesci Florydy az do Key West ).
Nie spotkalam tam tez zadnych natarczywych handlarzy jakich pelno w Egipcie czy
Kenii.
Zmijek tez nie :-)
Uhu, napisz gdzie byles w tej Dominikanie. Szkoda, ze nie poleciales na M.
ale w lecie nikt nie organizuje tam wycieczek, dopiero od jesieni.
Fajnie, ze bedziesz na spotkaniu w sierpniu.
Co do spotkania.
Hej P - ja nie jestem slaba kobieta. Spotkanie w W-wie odpuscilam latwo tylko
dlatego, ze korzystajac ze stanowczej propozycji Piotra 3, potraktowalam fakt
tego wyjazdu testowo - jesli ktos nie pojedzie w Gory Swietokrzyskie
(bo daleko), to na Margarite sie wybierze?
To pierwszy mini sprawdzian gotowosci.
Przyjezdzaj wiec, bedzie fajnie.
Dla samej pieknej nazwy tego miejsca warto tam pojechac.
Eisman, czy zajrzales tam bedac w Kielcach?
Tak przy okazji, to znow cos Ci napisze, tylko na prive'a - sam chciales...:)
Wspolczuje Ci serdecznie spotkania z Urzedem Skarbowym.
Mam jeszcze prosbe do wszystkich - nie zabierajcie ze soba dzieci.
Podrzuccie wszystkie maluszki i starszaczki babciom, ciociom czy sasiadkom.
Zostawcie sobie te 2 dni na wyglupy.
Na deser zostawilam sobie Miguela, ktorego jakis Lukasz chce wyrwac na Amazonke.
Nie zabieraj nam Miguela - pogryza go komary a reszte dojedza piranie.
Miej litosc - my go chcemy na Margaricie.
Hola Miguel!
Przespales propozycje wspolnego... czegos...po wymownym wyznaniu Kreoli i moim,
a teraz zazdroscisz Piotrowi3 ? Nie badz psem ogrodnika i sie nie martw -
Piotr dyskretnie przemilczal temat.
(Swoja droga, ciekawa jestem jakie to powody wywolaly Twa lekka zazdrosc? :-) )
Daj pozyc innym - przyjezdzasz dopiero w listopadzie - (a na spotkaniu 15
pazdziernika nie bedziesz??? !!!). Musisz byc!
Jak piszesz masz ciezkie czasy teraz, wiec czekamy tu na Ciebie z otwartymi
ramionami y una cerveza bien helada.
Czat 14 sierpnia na Swierkowych Wzgorzach jest swietnym pomyslem - moze nawet
lepiej 15 w niedziele, jak juz sie poznamy i popijemy... lekko.
Sprawdzimy, czy to mozliwe tzn. czy maja tam jakies lacze ze swiatem - tj.
z Sumatra.
Hasta la vista!
V.
Temat: jakie cechy powinien mieć pilot
ital-issa napisała:
> Dobrze, inaczej zadam pytanie. Skąd w Was przekonanie, gdy decydowaliście się
> zostać pilotami, że to robota dla Was?
zawsze gdzieś tam w głębi duszy otwarcie na ludzi, w szkole podstawowej czytanie o dalekich krajach, fascynacja geografią, olimpiady, mapy na ścianach zamiast plakatów, słuchanie opowieści o jakichś niewyobrażalnych eskapadach zagranicznych w czasach biedy i zamknięcia lat osiemdziesiątych
później chęć podróży i poznawania świata, pociąg do turystyki
dalej po zobaczeniu informacji o kursie pilota na szkolnej gazetce ogłoszeniowej, jeszcze w liceum, pełna świadomość, że to może być fajne (na początku nie było fajne w szczegółach, ale w ogóle dało się znieść, spotkałem fajnych ludzi, co to mi pokazali co i jak, zabrali w parę miejsc i teraz sam tak robię jak mam okazję) i teraz jest fajne
ale śmieję się zawsze, że jak wróciłem z pierwszej i na dodatek dla nowicjusza strasznie ciężkiej imprezy, to przeżywając ją koszmarnie przez kolejne dwa tygodnie stwierdziłem, że to nie robota dla mnie - ale ona wymaga długiej nauki albo szczęścia pracy z dobrym organizatorem i właśnie skutecznego znalezienia w sobie odpowiednich predyspozycji do niej, do zabawy z ludźmi i umiejętności szybkiego odnajdywania się w tysiącu relacji
dzisiaj to z kolei niechęć do zamiany tej pracy na inną, przyzwyczajenie do podróży, satysfakcja z pracy z ludźmi jadącymi się zwykle bawić (nawet jeżeli w przypadku firm, czasami pod pretekstem czy rzeczywistym tytułem pracy) czy odpoczywać, czy nawet się modlić
i całkiem niedawno sobie przypomniałem, jak kiedyś marzyłem, by mieć przez całe życie wakacje - po 11 latach od rozpoczęcia aktywności zawodowej w turystyce (licząc z przerwami na inne prace, bo też i się zawodowo zajmowałem się i równolegle do tej pory cały czas param innymi tematami) zdałem sobie sprawę, że praktycznie spełniłem swoje marzenie pracując z ludźmi na ich wakacjach, będąc w roku w kilkudziesięciu ciekawych miejscach w różnych częściach świata, czego zazdroszczą mi przyjaciele harujący ciężko przez cały rok w pochmurnej Polsce, i w moim przypadku szczęśliwie będąc zwykle spokojnym o dobrą pracę i będąc wysyłanym np. dwa miesiące temu na Sri Lankę, później na narty, następnie do świątecznej Brukseli, teraz na wiosenną Teneryfę, za dwa tygodnie na podberlińską "wyspę tropikalną" by znowu jechać z klientami na narty - ze świadomością własnej zawodowej wartości i bez "arystokratycznej wyższości" czy zahamowań dyskutując z pracodawcą dlaczego uważam, że moja praca jest warta tyle a tyle
pozostaje po prostu podziękować losowi i zaprzyjaźnionym firmom, które mnie chcą tam wysyłać :) szczególnie kiedy się kocha to co się robi, przyjaciołom z branży, że ufają i w przypadku niektórych koleżanek i kolegów po fachu, że dzielą się robotą, której sami nie są już w stanie sprostać czasowo jak i ja od już prawie 3 lat staram się dzielić np. przez Dobrą Turystykę - no i pozostaje oczywiście życzyć każdemu jak najmniej frustracji zawodowych i właśnie takiej satysfakcji
choć są i ciemne strony całej tej roboty od których aż się przelewa tu na forum, jak i wiele cech, które są zaprzeczeniem dla Twojego pytania i które tu jakoś tak cholernie łatwo i często można wyłowić... kwestia zarazem autorefleksji, jeszcze jednej cechy, dość istotnej w naszym zawodzie, jak słusznie zauważył raz w rozmowie ze mną ktoś będący pewnie sporym źródłem wiedzy o pilotażu dla niejednego z nas na początkowym etapie
Temat: loty LOTu (bylo Centralwings)
LOT,jesli szybko nie zmieni swej polityki z "travel where we want" na "travel
ehre you want", to straci pozycje. To doskonale widac po wszystkich po kolei
dzialaniach, a C0 to wielka pomylka. Nie da sie robic lowcosta, jesli sie nie
ma konceptu [tu o Co]:
Gatwick: przy maks 12 polaczeniach dziennie do LONDYNu, ca. 1600 miejsc w kazda
strone, latanie na Gatwick nie ma sensu. Przy promocjach w klasycznych LCC,
gdzie bilety wykupiono na wiele miesiecy wprzod, tanimi biletami na tej trasie
zainteresowani sa tylko Ci, co nie trafili gdzie indziej, bo nie byli pewni
kilka miesiecy temu swego lotu. Na tym sie nie zbuduje nic.
Hannover: dla mnie pomylka. Po CeBIT bedzie tam latala zaloga + 5 osob. Maks.
Do Hamburga lataja 2x E145 dziennie, a polaczenie ICE z Hamburga do Hannoveru
to 55 minut. O czym mowic, jesli LH ma laczone bilety z koleja [oba rejsy CS].
Lizbona: przez chwile byla szansa na przynoszenie zyskow na trasie. Ale nie
przy tym rozkladzie. To polaczenie byloby dobre dla biznesu, ale nikt z
biznesmenow nie zdecyduje sie na lot na z przylotem o 1 w nocy. Noc zarwana,
nikt na to nie pojdzie, no bez sensu.
Katania ma szanse.Malta rowniez, o ile AirMalta nie uruchomi planowanego
polaczenia. C0 z swoja super-hiper-czestotliwoscia ma szanse na upadek w
pierwszej kolejnosci.
Reszty az strach komentowac.
Ludzie w Polsce chca korzystac z innych rzeczy: VolareWeb wozil ladne ilosci do
Wenecji. Teraz tylko E145 - malo miejsc, mozna by wrocic do tego. Czemu C0 nie
lata do Splitu/Dubrownika/Zdiaru ? Czemu w rozkladzie nie pojawia sie
Heraklion, Chania, Rhodos, Faro, Teneryfa, Palma, Kair, Monastir. Coraz wiecej
ludzi chce latac prywatnie, ale nie z polaczeniami raz w tygodniu, minimum 2,
optimum 3 [warianty powrotu]. C0 to moim zdaniem sposob na zwiekszenie zysku
lot wynikajacego ze zmiany na majatku [dzierzawa samolotow / czynsz
dzierzawny]. I Tyle.
A lot:
Spojrzmy: Lider do Wilna, Rygi, Lwowa. Oddal w zeszlym roku bez walki rynek
CSA. Nie rozwija sie wschod w ogole: Donieck, Samara, Wladywostok, Baku -
Lufthansa i CSA robia ladne pieniadze na tych polaczeniach, gdyz tam 80% to
tranzyt do USA. Szczegolnie w wakacje.
A obecne polaczenia ? Dublin: AerLingus byl juz na A321, bo takie oblozenie. A
LOT ? Tragedia. KLM pusza 737-800/900 bo ma takie oblozenie, lot E170.
AirEuropa: poki co load factor 81% [w wakacje pewnie na maxa, bo oni beda mieli
tez czartery w jednej maszynie, stad codzienne loty w planie], lot nieco ponad
55%. Nie latamy do Trondheim, Belfastu, EastMidlands, Lizbony, Splitu,
Dubrownika, Kairu, Bordeaux, na Malte, Goeteborga, Kowna, do miast dawnego
ZSRR. O czym mowimy.
Patrzec na rozklad, czy czytajac forum mozna zobaczyc, ze 767 albo sie pasa,
albo lataja gdzies: w zeszlym roku Dulles czy Los Angeles, chociaz 2-3x w tyg,
byloby super. A tu nic. W zimie Dubai, HongKong, Bangkok, Szanghaj, Pekin -
kilka dni temu szukalem miejsc, nie bylo, kazde miejsce na tej trasie sie
sprzedaje, jak wskazuja statystyki. Kurcze, ja nie rozumiem.
Po 4 latach regularnych rejsow lot nie zawiesil na zime lotow do GDN, procz
jednego, i okazuje sie, ze po 90% wypelnienia jest. Wiec o co chodzi? Czemu
wszystkim sie oplaca, a LOTowi nie. Ja nie rozumiem.
Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 203 wypowiedzi • 1, 2, 3