Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: fotele.com





Temat: Historia Słowian! Dowody nie tylko lingwistyczne.
Dziękuję, teraz zrozumiałem o co chodzi w tym sporze.

Ale jak tylko to zrozumiałem, to od razu zrozumiałem też jeszcze jedną rzecz:
Że obaj główni protagoniści nie mają wystarczająco dużo faktów, aby obrócić
spór na swoją korzyść.

Chcę obu Panów skierować na pewną stronę, poświęconą aforyzmom Sherlocka
Holmesa:

www.bcpl.net/~lmoskowi/HolmesQuotes/q.detection.html
Trzy aforyzmy odnoszą się do Waszej dyskusji:

'It is a capital mistake to theorize before one has data. Insensibly one begins
to twist facts to suit theories, instead of theories to suit facts.

It is a capital mistake to theorize in advance of the facts.

It is a capital mistake to theorize before you have all the evidence. It biases
the judgment.'

Brzmią one lepiej w języku oryginału, więc tylko podsumuję ich wspólną myśl: że
jest błędem teoretyzować nie zebrawszy odpowiedniej masy krytycznej faktów, na
których się to rozumowanie opiera. Dochodzą wtedy do głosu przesądy (biases),
zwłaszcza tu, w sprawie tak istotnej dla Słowian, jak pochodzenie.

Przecież Pan archeo_gda sam pisze o Profesorze Godłowskim, którego urokowi jako
Mistrza niewątpliwie ulega:

'Profesor Godłowski uważał że koncepcja ta jest zgodna z danymi źródeł
pisanych,
natomiast zdawał sobie sprawę z trudności pogodzenia tej koncepcji z wynikami
wielu językoznawców'

Profesor sam więc przyznał, tuż przed śmiercią, że jego dziecię - hipoteza
lokująca kolebkę Słowian polskich daleko na wschodzie jest hipotezą, że dane
językowe kłócą się z nią, i że danych tych jest zbyt mało.

Bez zebrania danych, Wasza dyskusja przypomina - nie obraźcie się Panowie -
walkę kogutów. Każdy się okopuje w swoim ukochanym stanowisku i każdy głosi
swoje.

Musicie się zgodzić na wspólne kryterium, lub na wspólny Autorytet, który
rozsądzi Wasz spór. Musi to być kryterium lub Autorytet, który uznajecie OBAJ.

Czy Józef Ignacy Kraszewski, autor 'Starej Baśni' jest dla Was takim
autorytetem? Jeśli ktoś całe życie nie wypuszcza z ręki pióra, by pisać o
historii i prehistorii Polski, to rozwija on w sobie rodzaj jasnowidztwa, które
patrzy dalej, niz 'mędrca szkiełko i oko'.

Czy Zygmunt Krasiński jest dla Was obu Autorytetem? To jest wielki wieszcz i
wizjoner, którego wszystkie wizje aż do dziś się sprawdziły. Dużo pisał o
prehistorii Polski. Jego 'Dzieła Wszystkie' są mało znane, mniej niż
Słowackiego i Mickiewicza.

Sięgnijcie do ich pism, aby rozpoznać ich zdanie w sprawie pochodzenia Słowian.

A co do wspólnego kryterium: Był juz pewien precedens. Pochodzenie Indian w
Ameryce zostało wyjaśnione dzięki rozległym badaniom kodu genetycznego plemion
w Ameryce i w Azji. Okazało się, że kolebką Indian amerykańskich jest Azja.

Mozna było nawet wykreślić mapę tych pokrewieństw, w postaci warstwic.

Ufff!

Zasiadłem do pisania jako Perfidny Albion, a podnoszę się z fotela od komputera
jako mąż w sile wieku, Mściwój w spiczastym hełmie, czerwonych ciżmach i
kolczudze do kolan.

A gdy zgodzicie się co do wspólnego kryterium lub Autorytetu, powiadomcie mnie
o tym. Przyjrzę się wówczas, jakie spór Wasz znajdzie zakończenie.

Rzekłem, i słowa zdzierżę.

Wasz

Słowianin Jerzor
www.geocities.com/jerzor/





Temat: Co się porobiło na tym forum?
Zapachniało?

To była przenośnia - bigos może być wyłącznie poświąteczny, bo jego idea polega
na pozbieraniu do kupki wszystkiego, co po świętach pozostało - oczywiście w
odpowiednich proporcjach, potem odpowiednim przyprawieniu i ... nie ma żadna
kuchnia światowa równego mu specyjału ;)

A mnie tak zapachniało...
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=638&w=33149564&a=33232557
że dobrze, że fotel ma oparcie i dwa podłokietniki (a klawiatura sama się musi
jakoś obronić ;) )

Ale po kolei: wyznając słuszność ewangelicznej zasady (Mateusz 22,21), robiłem
dla cesarza uparcie a zawzięcie przez ostatnie dni, a dziś mu to osobiście
dowoziłem (jeżdżąc bardziej w poprzek niż wzdłuż) - to mi się coś od życia
należało - nie?
Potem dla innego cesarza-nieroba, któremu się zrzucam podobno najdrożej w
Polsce, musiałem odśnieżyć kawał chodnika i jezdni - nie bacząc na to, że ani
mój sprzęt, ani stosowane procedury i technologie nie uzyskały stosownego
świadectwa certyfikacji. Siła złego na jednego - trza było odreagować,
złożywszy hołd Dionizosowi ;)

Nno... nie powiem. Nie jest to jeszcze produkt finalny, jeszcze buleczki na
języku buzują, jeszcze acetonem podcapia, ale ... miękko wchodzi, dobrze się
siedzi a źle chodzi ;) Kolorek niczego... no i coś na kształt "bukietu" też się
rodzi :) Na palinkę za dobre :) Do Wielkanocy sobie pochodzi, a potem zlejemy
do odstania i leżakowania :)

Ja tu tak ględzę, bigos słowny gotując, a jeszcze się nie przyznałem, że z
głosników mi leci moja ulubiona (ostatnio) stacja radiowa:
www.la2x4.com.ar/home.php?counter=1&cod=301
Nie zachęcam - bo po co - amatorzy (i to ci, którzy mają możliwość) - zapiszą
sobie ten adres w "ulubionych" (o co nie podejrzewan raczej "młodych
fachowców").

Że co? Że nie na temat?

No przecież ciociaklementyna zadedykowała ten (ulubiony mój) wątek na słupek do
odreagowania - chyba się nie mylę?
Że powinienem odreagowywać bluzgami? Po co? Cesarzowi i tak dynda moja opinia o
nim, więc po co język strzępić?

A wracając do rzeczy:

mjot1 napisał:

> Ot po prostu powoli piaskownica pustoszeje...
> „A jednak mi żal...”

Piasek się wymieni, nowe łopatki i wiaderka się sprawi - albo wypożyczy z
Wiejskiej i będzie git. :))))

A co do żalu ... hmmmm ... skądś to znam.

Był kiedyś taki balladzista - skromny, wielki człowiek. Można było rzec
kultowy - gdyby wonczas to słowo-wytrych było w użyciu. Jemu też było żal ...

bard-cafe.komkon.org/bae/okudjava/15.ra
www.litera.ru/stixiya/authors/okudzhava/byloe-nelzya-vorotit.html
Pomachiwajki
Stary zgred






Temat: Hatka Giertycha - lepkie rączki LPR :)))
Giertych z ogniem w oczach zapowiada, że pomoże pisuarom rozliczyć
aferzystów. Niech zacznie od własnego klubu. Oprócz oskarżonego o nadużycia w
Wielkopolskim Banku Rolniczym Witolda Hatki ma tam również nowo wybranego
posła Bogusława Kowalskiego. Ściganego przez wierzycieli, komorników i
naczelnika urzędu skarbowego.Czterdziestolatek Kowalski chwali się, że z
prawicą katolickonarodową związany jest od początku lat 80. Czyli działał tam
już jako nastolatek. W 1995 r. był rzecznikiem prasowym komitetu wyborczego
Wałęsy. Reaktywował Stronnictwo Narodowe. Kariery nie udało mu się zrobić.
Ideały narodowców pod koniec ubiegłego wieku mało kogo rajcowały.Los
uśmiechnął się do niego znacznie później. I był to uśmiech Romana Giertycha,
z którym Kowalski zakładał Ligę Polskich Rodzin. Po ostatnich wyborach
samorządowych w 2002 r. z ramienia LPR objął fotel wicemarszałka województwa
mazowieckiego.W niedawnych wyborach do Sejmu Kowalski startował z pierwszego
miejsca listy LPR w okręgu siedleckim. Zdobył mandat.Droga do kariery
politycznej posła Kowalskiego prowadziła też przez media i biznes wydawniczy.
Zaczynał w Radiu Niepokalanów. W 1998 r. zdobył poważne wpływy w spółce
Wydawnictwo Polskie. Kupił w niej udziały i jako osoba prywatna, i jako
prezes Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego – wciągnął w ten interes swoją
partyjkę. Został członkiem zarządu i dyrektorem wydawnictwa.Podstawowym
zadaniem firmy było wydawanie tygodnika społeczno-politycznego – tak wynika z
aktu notarialnego spisanego przez wspólników. Z opasłej teczki spółki
przechowywanej w Krajowym Rejestrze Sądowym dowiadujemy się natomiast, że
firma nie płaciła kontrahentom za dostarczone towary i usługi, wynajmowane
lokale, a pracownikom za robotę. Przez lata Wydawnictwo Polskie nie składało
przewidzianych prawem sprawozdań finansowych.Orżnięty został skarb państwa:
kontaktu z Wydawnictwem Polskim i Bogusławem Kowalskim pilnie poszukuje
naczelnik I Urzędu Skarbowego Warszawa Śródmieście, który prowadzi
postępowanie egzekucyjne w sprawie niezapłaconych podatków. Jednak najwięcej
zrobionych w bambuko jest wśród partnerów firmy.
Po Wydawnictwie Polskim w pewnym momencie ślad zaginął. Próbują je dorwać
firmy z całej Polski – od Gorzowa Wielkopolskiego po Węgrów i od Tczewa po
Katowice. Z nakazami zapłaty zgłaszają się komornicy. Na trop Wydawnictwa
Polskiego i Bogusława Kowalskiego starają się trafić w imieniu klientów
kancelarie prawnicze. Swoje rachunki chcą egzekwować operatorzy telefoniczni –
ci znani, jak Telekomunikacja Polska i Netia, oraz regionalni – jak TeleTon.
www.nie.com.pl/art6631.htm
Polityczni katoliccy narodowcy specjalizują się we wzniosłych pouczeniach
moralnych. Słuchając ich górnolotnych słów lepiej trzymać się za kieszeń.



Temat: Późne wnuki Róży Luksemburg
Późne wnuki Róży Luksemburg
Późne wnuki Róży Luksemburg 2004-04-26 (01:47) Nasza Polska

Trudno powiedzieć, czy to przypadek, że utworzona na potajemnym, nocnym
spotkaniu w Sejmie nowa partia - Socjaldemokracja Polska - swoją nazwą i jej
skrótem (SDPL) wywołuje skojarzenia z istniejącą sto lat temu SDKPiL, która w
dziejach polskiej lewicy zapisała się jak najgorzej: jako siła wroga
niepodległości Polski, uzależniona od obcych wpływów i kierowana przez
żydowskich kosmopolitów w rodzaju Róży Luksemburg.

Założyciele SDPL bez wątpienia znają tę tradycję, a tworząc ugrupowanie o
bliźniaczo podobnej nazwie, świadomie lub nieświadomie do niej nawiązują.
Zresztą nie nazwa jest tu najważniejsza, ale ludzie, którzy nową
socjaldemokrację postanowili założyć.
Wydarzenia rozegrały się bardzo szybko: 6 marca na Krajowej Konwencji SLD
ujawniła się grupa dziesięciorga posłów, która zgłosiła projekt uchwały Dość
złudzeń, poddający druzgocącej krytyce politykę Sojuszu. Ta sama grupa
poparła Andrzeja Celińskiego w wyborach na przewodniczącego partii, lecz tu
poniosła klęskę - Celiński otrzymał zaledwie 62 spośród 507 głosów. Nie
minęły trzy tygodnie - i 26 marca, kilka godzin po owej nocnej naradzie,
większość "grupy dziesięciu" ogłosiła powołanie nowej partii. Tego samego
dnia premier Leszek Miller zapowiedział swoją dymisję, nieoczekiwanie
spełniając postulat SDPL ogłoszony na pierwszej konferencji prasowej jej
założycieli.

Borowski: główny rozgrywający

W ten sposób głównym rozgrywającym na scenie politycznej (a przynajmniej po
jej lewej stronie) stał się Marek Borowski. To on odegrał rolę spiritus
movens tego rozłamu, chociaż niektórzy obserwatorzy (np. na łamach "Trybuny")
widzą w tym przede wszystkim rękę Aleksandra Kwaśniewskiego. Zapewne
prezydent miał swój udział w rozbiciu partii Millera - o czym świadczył jego
apel, aby nie podejmować żadnych ruchów do czasu jego powrotu z podróży
zagranicznej - jednak bezpośredni wpływ na grupę kilkudziesięciu posłów i
senatorów gotowych do opuszczenia SLD mógł mieć tylko urzędujący przy ul.
Wiejskiej marszałek.
Jemu też najbardziej zależało na czasie, ponieważ od dawna tajemnicą
poliszynela są jego ambicje prezydenckie, zaś wynik Konwencji ostatecznie
pozbawił go złudzeń co do możliwości poparcia jego kandydatury przez cały
Sojusz. Borowski wolał więc znaleźć sobie całkowicie pewne zaplecze
polityczne i wypróbować je w kolejnych wyborach (europejskich i
przyspieszonych parlamentarnych), a przy okazji zdruzgotać wszelką
konkurencję na lewicy. Postawił więc na wypróbowany trzy lata temu wariant
Platformy Obywatelskiej, tyle że nie po wyborach prezydenckich (jak Andrzej
Olechowski), ale przed nimi.
Oczywiście tak samo, jak założyciele PO, Marek Borowski żadną "nową jakością"
polskiej polityki nie jest, chociaż próbuje tak się przedstawiać. Tę
skłonność do przybierania kolejnych masek być może odziedziczył po ojcu,
przedwojennym działaczu KPP (następczyni SDKPiL!), który wraz z nadejściem
nowego ustroju w 1944 r. zmienił nazwisko z Arona Bermana na Wiktora
Borowskiego, by stanąć na czele redakcji "Życia Warszawy", a później "Trybuny
Ludu". Sam Marek jeszcze na studiach poszedł w ślady ojca i wstąpił do
partii, ale już po roku został z niej usunięty za udział w protestach
studenckich w marcu 1968 r. Jednak w przeciwieństwie do swoich kolegów z
podwórka, np. Adama Michnika, Jana Lityńskiego czy Heleny Łuczywo, nie
zaangażował się w KOR-owską opozycję, lecz w połowie rządów Gierka powrócił
do PZPR, a w stanie wojennym rozpoczął pracę w Ministerstwie Handlu
Wewnętrznego. W 1989 r. premier Mazowiecki awansował go na wiceministra w tym
resorcie, zaś dwa lata później Borowski z ramienia SLD został posłem.
Po zwycięstwie postkomunistów w 1993 r. objął funkcję wicepremiera i ministra
finansów, lecz po kilku miesiącach złożył dymisję, biorąc w obronę swego
zastępcę Stefana Kawalca (dawnego KOR-owca), odwołanego przez premiera
Pawlaka z powodu afery wokół prywatyzacji Banku Śląskiego. Borowski powrócił
do rządu w 1995 r. jako szef URM w gabinecie Oleksego, a w latach 1996-2001
zajmował fotel wicemarszałka Sejmu. Od ostatnich wyborów jest już
marszałkiem, czyli formalnie drugą osobą w państwie i (mimo zgłoszonej
rezygnacji) trudno powiedzieć, kiedy straci to stanowisko, gdyż następcy na
razie nie widać.

całość:
www.wirtualnapolonia.com/teksty.asp?TekstID=7000



Temat: Coral Beach Resort - Hurgada (****)
info marzec 2006
Miałam przyjemność być gościem tego hotelu z mężem od 6 do 12 marca 2006.
Byliśmy jedynymi Polakami, głownie Rosjanie, Ukraińcy itd., także Niemcy, trochę
Włochów, poznaliśmy też Anglików, jednych Francuzów.
Hotel raczej dla starszych i emerytów, mało w nim młodzieży i dzieci.
Jest to ostatni hotel w Hurghadzie, do centrum jeżdżą busy- zwykle z przesiadką,
taxi, jest też buz hotelowy o stałych porach-11LE za osobe-info w recepcji.
Hotel należy do sieci Rotana.

Hotel jest bardzo ładni utrzymany, rozległy, walizki zawiózł nam boy meleksem.
Mieliśmy pokój najdalej od hallu, ale za to z widokiem na morze i łóżkiem
małżeńskim. W pokoju był mini salonik-kanapa, fotel, stolik i nowym TV-była
polska telewizja, dużo kanałów, wyjście na taras(krzesła, stolik i wyjście na
zewnątrz). Dalej przechodziło się do aneksu kuchennego-zlew i lodówka(stara, ale
chłodziła)
Łazienka czysta, ręczniki tez, prane często i wymieniane. Minusem był mały
prysznic i badziewna zasłonka prysznicowa-nic nie chroniła, woda była wszędzie!
Ciepła woda na bojler-mogło nie wystarczyć czasami.
Sypialnia osobna, z wygodnym łożem, czysta pościel, toaletka z lustrem, szafa,
stoliki nocne, radio-nie działało. W każdym pokoju własny sejf.

Lobby bardzo ładne, hotel dobrze utrzymany w głównej części, część pokoi
odnowiona, ale bar na plaży już nie…kilka sklepików z pamiątkami, dyskoteka,
Heath-club, namiot animacyjny. W lobby bar, telefon, kantor (czynny godzinę rano
i godzinę wieczorem), Internet, jubiler.
Na ternie też plac zabaw dla dzieci, kort tenisowy-właśnie go remontowano.
Niedaleko basenu możliwość wykupienia quadów.
Plaża czysta, sprzątana regularnie, codziennie czyste ręczniki plażowe. Jest
część z molem dla snurkujacych, rafa jest spora, ale zniszczona, zdeptana,
głównie przez Rosjan… na plaży parasole, wiatrochrony i domki, w których można
się schować. Jest część plaży z dnem kamienistym, ale i z piaszczystym. Obok
plaży szkoła nurkowania, windsurfingu, kitesurfingu, można wykupić wycieczki na
Giftun, masaże (płatne). Obok możliwość przejażdżki na wielbłądzie czy koniu. Na
plaży animacje dla dorosłych -program wisi w lobby. Moim zdaniem trochę słabe,
może dlatego, ze nie było sezonu?? no i po rosyjsku, co mnie dobijało! Jest też
bar-nie korzystałam.
2 baseny-wykąpałam się raz, bo woda była zimna, przy basenie bar-można siedzieć
w wodzie i popijać drinki.

Restauracja bardzo ładna, woda płatna 8LE duża butla (dobra woda), Stella 22 LE-
płatne na rachunki „na pokój” regulowane w recepcji. Jedzenie bardzo dobre, choć
lepsze jadałam w innych hotelach. Na śniadanie omlet stadion, jajka, płatki,
jogurt, mleko, sałatka owocowa, kiełbaski, jakiś ryż czy kasza,k warzywa, bułki,
ser żółty i biały, „mortadela”- czyli ich wędlina, chałwa. Kawę i herbatę
nalewają kelnerzy, uwijają się sprawnie, bardzo miła obsługa, czysto. Jak dla
mnie trochę monotonnie, ale oczywiście można się najeść.
Obiadokolacja- zawsze 2 zupy, pasta stadion, zawsze drób- kurczak, kaczka lub
gołębie, czasem ryba, wołowina, warzywa zapiekane saute, do tego kasze lub
ziemniaki. Jedna część z pieczywem-ale nie za smacznym, poza macą. Druga część z
warzywami pokrojonymi surowymi oraz sosami, trzecia z gotowymi sałatkami.
Czwarta z owcami-słaby wybór- zawsze guawy, ale twarde, figi, pomarańcze-pyszne!
Piąta część ze słodkościami-pyszne! Zdecydowanie wygrywają. Zawsze 2 rodzaje
puddingów, ciasteczka, sezamki, torciki, balkawa. W piątki jedzenie typowo
„egipskie”.
Hotel ma tylko HB, brak All.
Obsługa bardzo miła, uczciwa, nic nie ginie.

Codziennie ok. 22 część animacyjna-występ egipskich zespołów folklorystycznych,
taniec brzucha, dyskoteki, karaoke.
Ogólnie bardzo przyjemnie, my spędziliśmy tam bardzo miło podróż poślubną.
Zdjęcia z linka oddają rzeczywistość
www.rotana.com/aspx/Hotel.aspx?HotelId=21
w razie pytań proszę o maila na gazetowego.




Temat: Biura podrozy
Oczywiście podam:
Buenos Aires - 3 dni (mieszkaliśmy u znajomych), zwiedzania miasta i okolic
(Lujan). Przejazd do Mendozy autobusem "coche cama" CATA International (polecam
bo bardzo wygodnie można się w nim przespać)
Mendoza - 3 dni (hotel "Ritz" bardzo blisko głównego placu + WIFI cena
umiarkowana): wycieczki Alta Montana (Uspallata, Las Cuevas) na Christo Redentor
nie dotarliśmy bo jeszcze leżało dużo śniegu. Villavicencio, Bodegas
(Weinert,Zuccardi). Autobusem Andesmar przejazd do Bariloche.
Bariloche - 3 dni (hotel New Andino, 3 kwadry od ryneczku, tuż przy katedrze z
widokiem na Nahuel Huapi+WIFI): wycieczki Circuito chico, Ruta siete lagos.
Autobusem MaryValle przejazd do Puerto Madryn.
Puerto Madryn - 3 dni (hotel Costa Nera przy samej plaży kilka kwadr od głównej
ulicy+WIFI): wycieczki Peninsula Valdez+Ballenas (Wieloryby), Punta Tombo,
Gaiman. Przejazd autobusem Don Otto do Buenos Aires, dwa dni w Buenos na
dodatkowe zwiedzanie (Tigre).
Przejazd z Crucero del Norte do Puerto Iguazu. Noclegi w hotelu Carmen -
niedaleko "katarakt". Na miejscu 3 dni: park w Argentynie, park w Brazylii+park
ptaków (też fajny). Przejazd autobusem Flechabus do Salta (przez Tucuman).
Autobus najgorszy jakim w Argentynie jechaliśmy (jak na tamte warunki
oczywiście, w Polsce byłby to autobus luksusowy) i podróż trwa dwadzieścia-parę
godzin... chyba lepiej samolotem . W Salcie hotel Antiguo Convento (135peso
dwójka ze śniadaniem+WIFI). Wycieczki: tren a las nubes nie działał więc wersja
mikrobusem do San Antonio de los Cobres, Purmamarca, Salinas Grandes (słone
jezioro znacznie lepsze niż porównywalne "szoty" w Tunezji, więc warto).
Quebrada de Humahuaca, Ruinas de Tilcara i małe miasteczka po drodze. Warto
jeszcze pojachać na południe do Cafayate, gdzie niestety nie mieliśmy czasu
pojechać. W Salcie warto wjechać kolejką linową (teleferico) z parku i zobaczyć
panoramę miasta.
Wybraliśmy podróżowanie autobusami ze względu na to, że zawsze coś można
zobaczyć i faktycznie tak też było. Autobusy typu coche cama są bardzo wygodne
(ogromny fotel rozkładany prawie do 180stopni, tak że można wygodnie spać.
Karmią i poją, gdzie niegdzie nawet winem, szampanem i lokalnym whisky. Bilety
można kupować przez internet na stronach firm przewozowych (nazwy powyżej).Myśmy
załatwiali wszystko przez biuro KomoKieras w Buenos Aires (Munro)
www.komokieras.com.ar/ bo było blisko miejsca gdzie mieszkaliśmy. W
internecie można znaleźć wiele innych biur. Jeśli chodzi o koszt łączny to na
dwie osoby wydaliśmy 4tyś USD (30 dni w Argentynie) plus koszt biletu (za
Alitalie zapłaciliśmy za dwie osoby 7tyś PLN). Nie ograniczaliśmy się z niczym,
jedliśmy w restauracjach to na co mieliśmy ochotę i pilismy duuuuużo wina
Uważam, że to bardzo niewiele w porównaniu do cen z Polskich biur podróży. W
razie dalszych pytań chętnie odpowiem




Temat: Test po kilkuset kilometrach ;-)
DAF CF
www.daf.com/userdata/cf_21_normal.jpg
WYGODA W CZASIE JAZDY: Pomimo bajerow i ustawiania kierownicy oraz siedzenia
(lacznie z regulacja wypuklosci pod plecami) wciaz nie moglem znalezc dla
siebie odpowiedniej pozycji i w koncu bolaly mnie plecy.

Generalnie - jezeli dam fotel nizej (tak, zeby na logike pasowalo mi
wytloczenie pod lokiec w drzwiach) i opuszcze kierownice na dol, i pochyle do
siebie, to sie czuje jak w osobowce, i to za malej osobowce. Jak sie podniose
wyzej, to mam wrazenie, ze siedzisko jest za krotkie i ma za kanciasty koniec i
mi podpiera nogi w pol uda - niewygodnie. Kombinowalem przez dwa dni, i nie
znalazlem dla siebie wygodnej pozycji.

Po za tym wszystko ok, z jednym wyjatkiem. Mam wrazenie, ze lewar skrzyni
biegow jest nieco cofniety, za to reczny jest blizej kierowcy. W rezultacie
kiedy lapalem sie za biegi bez patrzenia pare razy zlapalem sie na trzymaniu za
uchwyt recznego - glupio by bylo go sobie zaciagnac zamiast wrzucic 6-tki na
autostradzie... Pewnie to nie przeszkadza jak sie jezdzi na co dzien, ale jak
sie przesiadam z czego innego - wymaga przyzwyczajenia.

To bedzie na minus, jednak za te wszystkie mozliwosci ustawienia wszystkiego -
plus. Jednak znowu za to, ze one nic nie daly - minus. Naprawde, bolaly mnie
plery, juz po 6 godzinach jazdy. A nie bolaly mnie nawet w lexusowym scorpio ze
zlamanym fotelem. W sumie 2.

WYGODA W CZASIE POSTOJU: Rewelacja. Latwe wyjscie znad kierownicy, miekka,
antyposlizgowa podloga (rowniez na silniku), mnostwo schowkow, wieszaczkow i
bajerow, wlasciwie jedyne co mialbym do zarzucenia to brak ochrony przed
spadnieciem w czasie jazdy oraz zbyt przeswitujace firaneczki. No i te jaja z
audio (jak wlaczyc tylne glosniki?!) i ogrzewaniem. Ale to bedzie do ergonomii,
wiec daje 4.5

ERGONOMIA: W zasadzie wszystko fajnie, ale nieco inaczej niz w innych, wiec
wymaga przyzwyczajenia: np. spryskiwacz wlaczany przesuwaniem pierscienia po
patyczku do kierunkowskazow. Ja przywyczajony do MANa - ciagle trabilem zamiast
pryskac ;-) Do tego mam jeszcze jeden zarzut: skoro dysze spryskiwaczy sa na
wycieraczkach (brawo!) to po grzyba wycieraczki czekaja przez ponad sekunde i
leja mi po dolnej krawedzi szyby? Do tego slicznie chodzacy przelacznik
kierunkowskazu i mily dla ucha dzwiek dzialania migaczy. I tak bylo by 4.5 ale
krecha za radio (niewygodne miejsce umieszczenia, wymaga wciaz odrywania oczu
od drogi), tempomat (kiedy zmieniam predkosc na wyswietlaczu sie wyswietla
wartosc, ktora sie zmienia dosc szybko. Samochod jednak zmienia p[redkosc
wolniej. Oczekiwalbym zatem, ze jezeli na wyswietlaczu doszedlem np. do 88 to
po puszczeniu wajchy autko dalej sie bedzie rozpedzac az osiagnie 88, ale nie,
po puszczeniu wajchy wyswietlacz wyswietla obecna predkosc (czyli np. 75, bo do
tylu sie zdazyl rozpedzic) i ja utrzymuje. No i do tego retarder - chyba jest,
bo tempomat nie pozwalal mi sie rozpedzic nawet z gorki na zaladowanym, ale nie
udalo mi sie go znalezc - moze to ten drugi przelacznik na wajsze od tempomatu
(LIZ?) DAF LF (ten najmniejszy) mial taka wajche fajna jak Renault i 3 pozycje -
sily dzialania. Tu nie bylo. Dla mnie 2. (Z zastrzezeniem, ze moze jakbym
tylko tym jezdzil i przeczytal instrukcje obslugi i wiedzial gdzie co i jak, to
bym mial tylko zastrzezenie do miejsca na radio, wiec by bylo 4.5. Jednak to
jest ocena czlowieka wsiadajacego do maszyny "z marszu").

SKRZYNIA BIEGOW: Wajcha jest taka bajerancko krzywa, i wszystko chodzi fajnie,
z jednym wyjatkiem - strasznie ciezko wrzucic wsteczny - pewnie jak sie wie
jak, to jest latwo, ja sie jednak zawsze musialem nagmerac, zanim mi wszedl. PO
wyjsciu wajcha zostaje na "lewym luzie" i trzeba ja przebic na prawy, ale
przebijanie na lewy luz jakos mi nie wychodzilo. Ogolnie skrzynia super chodzi,
ale to jedno ale - zostane przy 3

TEMPOMAT: Juz pisalem, mozna go uzywac normalnie, tak jak w manie, wiec zostane
przy 3.

RETARDER: Zakladajac, ze jest, a ja go nie umiem znalezc, to to jak dla mnie
jest dyskfalifikacja: 1

TRWALOSC: O trwalosci nie moge nic powiedziec w kontekscie tego jednego
egzemplarza (sam sciagalem folie z lozeczka, przebieg mial 38 000 - co to jest
dla takiej ciezarowki), ale jezdzilem tez troche LFami z przebiegiem ponad 120
000 i mialem wrazenie, ze sa wciaz fabrtycznie nowe. Tutaj sie opre na zdaniu
bajki, ze DAFy sa trwale, i w ten naciagany sposob dam im 4. Dodam jednak, ze
moim zdaniem zderzaki na lewym przednim rogu zdecydowanie za latwo sie gna, a
zatem nie jest wskazane zastosowanie tego modelu do przemieszczania kupy piachu
i zwiru na budowie :P

2.75 jezeli retarder byl, 3.41 jezeli go nie bylo ;-)




Temat: W związku z --- wywiad z
ja mam duzo do powiedzenia na kazdy temat, ale nie takim cepowatym
typom... tym tylko dokopuje gdzie moge i pokazuje ich prawdziwe,
antysemickie potwarze... wot i szto...
takie cepowate typy jak ty, nigdy np nie zamieszcza (ale przeczytaja
w skrytosci) takiego artykulu o polityce israela, jak ten:

Let’s assume, just for the sake of making a point, that Syria will
get the Golan Heights, which is sovereign Israeli territory in every
way (Israeli law applies there just as much as it does in Herzliya;
it is impossible to evacuate residents from there the way they were
removed from Gaza, because property rights in the Golan are
identical to the ones in Tel Aviv.) What will Bashar Assad do in
such case?
Phase 1: About a million Syrian residents will be settled in the
Golan immediately
Phase 2: This will enable Bashar Assad to realize his dream with no
interruptions – establishing a “resistance” against Israel in the
Golan Heights
Phase 3: Assad’s minority Alawite regime will be toppled, as a peace
deal will in fact serve to precipitate his downfall.... Once Assad’s
regime is toppled, the Golan Heights will turn into the radical
spearhead against Israel, and not only from Syria

From a strategic asset to Israel, the Golan would turn into a
burden on top of the other regional efforts to eliminate Israel. Our
future generations won’t forgive anyone who would do that.
www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3546779,00.html
czegos takiego nie zamiescisz nigdy, czegos takiego nigdy nie
skomentujesz, a to z prostego powodu: to nie oskarza israela, jego
mieszkancow, wojska, politykow, kibucow, nie pisze o zdemoralizowaniu
panstwa i handlem prostytutkami, ani slowa o ukradzeniu ziemi, wody,
wiatru i piasku... ani slowa o biednych palestynczykach umierajacych
z glodu wszedzie na swiecie, a szczegolnie w gazie.... ot, spojrzenie
specjalisty do spraw arabskich, ktory patrzy na sprawy arabskie nie
z fotela w mieszkaniu cepowatego, tylko stojac na wzgorzach golan.
ale to oczywiscie nie ma znaczenia dla takiego typa jak ty.
facio.... juz wszyscy wiedza, kim jestes.... zaraz kropka wyrzuci z
racja ten caly watek na bliski wschod, gdzie jego miejsce.
i to tez typowe dla ciebie: wiesz, ze ten watek tam przejdzie,
zamieszczasz go celowo na swiecie po to, zebym miala mozliwosc sie
dopisac, bo niby chcesz mi "pokazac"...
nu szanowny.... to co pokazujesz, to siebie i to jest mi juz znane
od dawna.
wiecej na twoje prowokacyjki odpisywac nie bede, ale bede
natychmiast, jak zobacze jakis twoj watek o israelu na swiecie,
zawiadamiac kropke z prosba, zeby to NATYCHMIAST przeflancowala na
forum bw. tam masz dyskutantow dokladnie na twoim poziomie
nienawisci do zydow i israela.
milej niedzieli ci zycze....




Temat: Statki w rejsach po Nilu
Statek M/S "Oonas" - druga nazwa "Waves"
Statek M/S "Oonas" - na stronie armatora podaję adres
www.pharaohotels.com/
statek po remoncie nosi też nazwę "Waves".
Jest to faktycznie statek pięciogwiazdkowy - (Superior). Statek nie jest za
duzy taki w sam raz - jest chyba z 40 kabin na trzech pokładach. Restauracja
jest na najnizszym pokładzie tuż nad linią wody. Satatek w środku ładnie
utrzymany, dywany, kanapki, fotele itp. Cały czas coś sprzatają, pucują,
obsługa pracuje że hej!
Statek jest po remoncie, robili go chyba tej zimy.Brak balkonów przy kabinach.
Okna nie otwieralne (klima)
Kabiny duże, nowe wyposażenie(meble), w łazience też nowe sprzęty - wanna z
prysznicem. Klimatyzacja regulowana z kabiny, regulacja polega tylko na
zwiekszeniu lub zmniejszeniu nawiewu klimy,taką kostką przy nawiewie w suficie
kabiny(nie ustawia się temperatury). Klima działała aż za dobrze, w nocy trzeba
było ją wyłaczać, bo było zimno. Działa prawie bezgłośnie, tak że wogóle nie
przeszkadza w spanku.W kabinie lodóweczka żeby schłodzić napitki, mały sejf do
przechowywania walorów. Oprócz łóżek jest też kanapka na dwie osoby i telewizor
(bez polskich stacji)Ogólnie kabina wygląda bardzo fajnie, czysto, sprzatają
tak że aż miło patrzeć. tradycyjne układanki z ręczników, plus fajne kukły tak
ze widać jak stara się obsługa za tradycjny niewielki bakszysz.

Restauracja na dolnym pokładzie, ładnie utrzymana. Jedzenie bardzo dobre, duzy
bufet i wybór. Bufet śniadaniowy się powtarza, ale jest z czego wybierać.
Codziennie kucharz smaży omlety,albo sadzone według zyczeń. Duzy wybór sałatek
jarzynowych,i innych jarzyn (pomidory, ogórki, oliwki,itp.)Żółte i białe sery
przypominające ser feta, jakiś ich wędliny takie pomielone. Na ciepło jakieś
parówki, coś co przypomina leczo, jajka, farfele (takie kotleciki z cicierzycy)
b.dobre, jakieś smażone jarzyny, oczywiście dżemy, masełko, kupa róznych
wypieków -jakieś ciastka, rogaliki, jakieś owoce. Tak że jest co wybrać na
śniadanie. Kawa, herbata,
Na lunch bufet przypominający bufet kolacyjny z tym że na kolacje wszystkiego
jest razy 2 -zawsze jakieś mięsa (wołowina, kurczaki, ryba), zawsze jakieś dwa
różne ryże, pieczone ziemniaki z pomidorami, makarony smażone przez kuchrza z
jakimiś sosami pomidorowymi, masa jakiś słatek jarzynowych, duży wybór ciast,
jakieś rogaliki, zawsze jakieś owoce (arbuz,figi,melon,pomarańcze,małe zielone
banany). Po prostu można przytyć przy tych posiłkach. Woda duża (7,5 LE), cola
puszka (8LE), piwo Stella mała puszka (22LE) trzeba sobie kupić.

Około 16 na pokładzie słonecznym podją kawe lub herbatkę z jakimś ciasteczniem.
Pokład słneczny - niewielki basen, parasole, dużo leżaków, dach
przeciwsłoneczny, stoliki i krzesełka, drink bar, oraz masaże. Pełen relax.
Oczywiście odbywa się Galabija Party, wystepuje tańczący derwisz i tradycyjna
rosjanka w tańcu brzuch, nawet nieźle jej szło...

Tak, że statak "Oonas" wart jest polcenia.



Temat: Royal Paradise - Sharm (****)
Wróciliśmy z Sharm 03.08.2005. Z hotelu jestem bardzo zadowolona, może dlatego, że po raz pierwszy byłam w tylu gwiazdkach z AI i nie mam porównania. Ale wiem, że w domu nie mam takich luksusów. Hotel nie jest to jeden wielki budynek, tylko jeden główny, z recepcją, jadalnią i pokojami oraz kilka mniejszych budynków gdzie, niestety, zdarzają się pokoje, które nie mają ani balkonu, ani tarasu. Po jednej stronie głównego budynku jest duży basen z barkiem i stanowiskiem z ręcznikami, a po drugiej stronie mały, kameralny basenik. Pokoje są przestronne, w każdym duża szafa, dwa fotele, stoliczek, toaletka, telewizor oraz barek-chłodziarka. Klimatyzacja działa po włożeniu w specjalne gniazdo w ścianie plakietki od kluczy do pokoju. Chodzi o to, żeby nie zostawić włączonej klimy, kiedy nas nie ma w pokoju, ale generalnie wszyscy po prostu odczepiają tę plakietkę i noszą sam klucz, a ona siedzi sobie w tym gnieździe. Łóżka wygodne, pościel moim zdaniem była świeża, choć w trakcie pobytu jej nie zmieniano, ale u siebie w domu też pościeli ani ręczników nie zmieniam codziennie. Natomiast ręczniki plażowe były mocno zużyte, na pewno rzadko prane i może lepiej zabrać własny. Bardzo sympatycznym miejscem jest hall, wyposażony w bar oraz dużą ilość foteli, fotelików, kanap i stoliczków, który funkcjonuje jako salonik. Można tam też zagrać w bilard, ale jest to dodatkowo płatne.

W restauracji istotnie czasem latają wróble, co nam akurat nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. W ogóle ogród hotelowy jest bardzo piękny, pełen kwiatków, ptaków (wróbli i miejscowych synogarlic) i małych jaszczurek. Robali żadnych niet. Niestety, w połowie wizyty wyłączono z użytku mniejszy basen, gdyż coś było nie tak z wymianą wody. Na dużym basenie dla mnie było za głośno (muzyka z głośników) i za tłoczno, ale ja po prostu wyjątkowo lubię spokój i ciszę.

Hotel ma własną plażę, ale nie pod samym nosem, tylko trzeba kawałek przejść i zejść stromo w dół. Miejsca nad samą wodą jest malutko i zapchane leżakami, ale są też parasole i leżaki na wysokiej skarpie, z której jest za to bliżej do baru. Z plaży wychodzi się na rafę po drewnianym pomoście, trochę zdezelowanym i bardzo śliskim, ponieważ jest zatopiony i porosnięty glonami. Ale za to chodzi się w wodzie pośród kolorowych ryb. Cudowne wrażenie. Na końcu pomostu jest drabinka i otwarte morze.

Jeśli chodzi o jedzenie, to było bardzo urozmaicone i chyba każdy byłby w stanie zaleźć dla siebie smaczny kąsek. Pod warunkiem, że ktoś nie MUSI na śniadanie jeść bułki z szynką, a na obiad schabowego z kapustą i kartofelkami. Jeśli ktoś MUSI koniecznie, to jednak byłby zawiedziony. Codziennie do wyboru mieliśmy stosy pieczywa oraz warzywa surowe - pokrojone pomidory, ogórki, papryka, rzodkiew, sałatę lodową, oliwki oraz przyprawy - oliwa, limonki, mielona papryka i kmin, jakieś zioła. Na śniadanie ciastka w wielkim wyborze, płatki zbożowe, owsianka, jajka na twardo, parówki z grilla i w pomidorach, miejscowy ser podobny do fety i drugi twardy żółty, masło duńskie, miód i dżem, a także świeże omlety i naleśniki smażone na bieżąco i na naszych oczach przez kucharza. Na lunch oraz obiad zawsze dwie różne zupy, ryż, makaron z sosem, wołowinę, kurczaka i rybę za każdym razem inaczej przyrządzone, warzywa na parze, warzywa zapiekane pod beszamelem, rozmaite sałatki. Jako deser ciasta, galaretki i świeże owoce. Musiałam strasznie się pilnować, żeby się nie przeżreć, a jak najwięcej spróbować. Potrawy przyprawione były delikatnie, czasem aż za mało. Smakosze kawy nie będą usatysfakcjonowani, bo dostępna jest albo rozpuszczalna, albo w barze robiona w ekspresie, ale będąca w większości mlekiem.

Hotel jest daleko od lotniska, a stosunkowo blisko (5-10 minut samochodem) starego miasta z bazarem. Do nowego miasta wieczorem jeżdżą dwukrotnie hotelowe busiki, które wracają po trzech godzinach. Nam się zdarzyło, że nie pojawił się ten powrotny i musieliśmy wracać taksówką. Taksówki są zresztą wszechobecne i same się zatrzymują, gdy się idzie ulicą. Zaraz obok hotelu jest apteka i mały supermarket, a naprzeciwko wielkie centrum rozrywkowo-handlowe. W czasie naszego pobytu w hotelu raczej nie było animacji, może się opłacało, bo było bardzo mało osób. Jeśli chodzi o wycieczki, to korzystaliśmy z usług biura Aaba-Sharm (www.taniewycieczkisharm.com), które prowadzi sympatyczny egipcjanin George, świetnie mówiący po polsku.

Uff, rozpisałam się, ale może komuś się to przyda. ;-/ Jeśli o czymś zapomniałam, to proszę pisać na maila.



Temat: Przedsiębiorcza para
Przedsiębiorcza para
Spotkajmy się „Na Styku Cooltur”!

W samym sercu Warszawy, na stacji Metro Centrum ruszył pierwszy
w Polsce projekt gastronomiczny serwujący zdrowy fast food!
W wygodnych fotelach zielonego zakątka tuż nad kursującymi pociągami
zjesz szybko, zdrowo i niedrogo – gwarantują Marta i Kuba, para
młodych ludzi, która zaprasza do odwiedzenia nowego lokalu „Na Styku
Cooltur”.

Stworzyliśmy miejsce, do którego zawsze jest po drodze i blisko,
gdzie znajdą dla siebie coś zarówno liczący kalorie jak i lubiący
dobrze
zjeść, ba w którym zamiast marznąć w podziemiach można przy
filiżance świeżej kawy wygodnie i bezpiecznie zaczekać na nocne
metro, po weekendowej imprezce!

„Na Styku Cooltur” to bogate i oryginalnie przygotowane menu.
Skosztujesz tu smacznych i świeżych sałatek a także autorskich
kompozycji pysznych grillowanych kanapek, a serowo, jarzynowa bomba
tostowa (Chillout Sandwich) zaspokoi nawet najbardziej wybrednego
łakomczucha.

Wspólnym mianownikiem „Styku Cooltur” jest zasada jednej ceny za
kanapkę, sałatkę lub zestawy. Studenci i uczniowie mogą liczyć na
stały 10% rabat, ale gospodarze już zapraszają do odwiedzania strony
www.nsc.com.pl, na której pojawiać się będą informacje o promocjach.

Twórcy projektu przygotowali też specjalna ofertę dla osób
pracujących
w pobliskich biurowcach. Już wkrótce dania będzie można zamawiać
przez Internet, a opcja mPay uratuje zabieganych i
zapracowanych „yuppie” przed staniem w kolejkach.

Na Styku Cooltur to odważna inicjatywa pary młodych ludzi Marty
Lewandowskiej i Kuby Szeligi. Swoim pomysłem i ciężką pracą
udowodnili, że istnieje smaczna i zdrowa alternatywa zarówno do
oklepanego
ze wszystkich stron burgera ale i do sztampowo rozumianej kariery.

Marta kończy lingwistykę stosowaną i studiuje prawo na Uniwersytecie
Warszawskim. Kuba to absolwent dwóch kierunków na prestiżowej SGH
i choć za nim dopiero 24 wiosna ma już za sobą pracę
w renomowanych instytucjach w Polsce i za granicą. Nie chcieli mijać
się
w drzwiach, prowadzić życia przez telefon, postawili wszystko na
jedną kartę. Nie było lekko, zainwestowali wszystkie zgromadzone
oszczędności, swoje kompozycje menu tworzyli miesiącami, metodą prób
i błędów,
w „wolnych” chwilach od zmywaka po management sali pokonali
wszystkie szczeble u konkurencji, na koniec „tylko” założenie
własnej działalności, kilka przetargów na lokal… a teraz codzienna
ciężka praca.

Chociaż „Na Styku Cooltur” to nie tylko gastronomia to jednak przede
wszystkim znajdziecie tam oryginalne, świeże, zdrowe i co chyba
najważniejsze smaczne jedzenie.

Serdecznie Państwa zapraszamy! Do zobaczenia - „Na Styku Cooltur”.
NSC – na stacji centrum.




Temat: Wojciechowski zastąpi towarzysza Millera?
Wojciechowski zastąpi towarzysza Millera?
1
Artykuł wydrukowany ze strony internetowej Dziennika "Życie"
www.zycie.com.pl Wtorek 23 marca 2004

Celiński szefem nowej partii?
Przesądzone jest już powstanie nowego lewicowego ugrupowania. Jego przyszły
lider Andrzej Celiński twierdzi, że SLD przestał być formacją lewicową i
zapowiada, że już pisze program nowej partii.

W SLD praktycznie nikt już nie ukrywa, że w najbliższym czasie dojdzie do
rozłamu i szeregi partii rządzącej opuści tzw. "grupa Borowskiego".
Dowiedzieliśmy się, że w niedzielę 28 marca powstanie nowy klub
parlamentarny. Największe szanse na objęcie stanowiska szefa klubu, a co za
tym idzie również nowej partii ma Andrzej Celiński, który od paru dni
otwarcie mówi o powstaniu lewicowego ugrupowania. Nowa partia ma nosić nazwę
Socjaldemokracja Polska.

- Nie widzimy siebie jako polityków lewicowych w garniturach od Armaniego,
którzy z pozycji sytości i wielkiego biznesu spoglądają na resztę
społeczeństwa jako tych, którzy sobie, nie wiadomo dlaczego, nie radzą z
życiem - powiedział Celiński. Jego zdaniem, SLD przestał być partią lewicową,
a w trakcie rządzenia zrezygnował ze swojego podstawowego postulatu
wyborczego, czyli dobrego państwa. Poseł chce, by program nowej partii oparł
się na trzech filarach: dobrym państwie, silnej Europie i lewicowych rządach.

Inni politycy SLD również szukają sposobów na przełamanie fatalnej passy w
notowaniach. Wicepremier Józef Oleksy zapowiedział wczoraj, że jest
zwolennikiem przyśpieszonych wyborów parlamentarnych. Jego zdaniem, powinny
się one odbyć w czerwcu, tuż po wyborach do Parlamentu Europejskiego. -
Jeżeli nie uda się uporządkować spraw koalicji to cóż stoi na przeszkodzie,
żeby skierować gdzie indziej mandat władzy poprzez wybory demokratyczne -
powiedział w studiu TVN24. Według wicepremiera, Leszek Miller powinnien
poważnie zastanowić się, czy nadal pełnić funkcję szefa rządu.

- Propozycja przyśpieszonych wyborów jest dowodem bezradności tej partii -
komentuje propozycję Oleksego socjolog, prof. Jacek Wódz. Jego
zdaniem, "wybory parlamentarne nic nie zmienią". - To jest ucieczka od
powiedzenia sobie prawdy, a prawda jest taka, że ta formacja wyczerpała
zaufanie Polaków - powiedział "Życiu" socjolog.

- Przyśpieszone wybory to sprawa ostateczna, jeśli rząd nie ma większości,
która może kierować sprawami państwa - uważa poseł Jerzy Szteliga z SLD.
Według niego wyborcy wybierają swoich przedstawicieli na cztery lata, a nie
po to, żeby co chwilę ich zmieniać. - Rząd musi odzyskać wiarygodność i
zaufanie społeczeństwa. - powiedział "Życiu" poseł.

Czy tę wiarygodność chce pozyskać przy pomocy nowego-starego koalicjanta,
którym miałoby zostać Polskie Stronnictwo Ludowe? Pojawiły się informacje, że
SLD zaproponowało przedstawicielom Stronnictwa powrót do koalicji w zamian za
fotel premiera dla nowego prezesa ludowców Janusza Wojciechowskiego.
Wojciechowski nie zaprzeczył ani nie potwierdził, że dostał taką ofertę.
Natomiast jeden z liderów PSL Zbigniew Kuźmiuk powiedział "Życiu", że jego
ugrupowanie nie jest zainteresowane koalicją z SLD. - Tam jest teraz taki
ferment, że nie wiadomo, czy to jest jeszcze jedna partia czy już kilka -
stwierdził. Dodał, że zmiany personalne nie muszą iść w parze z programowymi,
a PSL nie ma zamiaru popierać programu rządu. - Musielibyśmy zwariować,
gdybyśmy mieli popierać plan Hausnera - dodał.
KATARZYNA MATOLICZ

Copyright © 2004 Dom Wydawniczy "Życie" Sp. z o. o.




Temat: Kiroseiz 5* Sharm
witam,
bylam w kiroseiz na od 20.08 przez dwa tyg i musze powiedziec ze jestem
zachwycona! generalnie jestem osoba dosc wybredna wiec nie jest tak latwo mi
dogodzic jednak od poczatku hotel zbieral same plusy. bez dawania kasy
dostalismy super pokoje- nie od basenu co prawda ale jak sie potem okazalo to
lepiej bo bylo cicho a na basenie od rana do nocy dosc glosno. pokoj to 1235, na
2. pietrze. pokoje przestronne, oczywiscie z klima, indywidualnie regulowana,
duza szafa w przedpokoju, duze loze malzenskie, lodowka, biurko, komoda i tv.
lazienka moglaby byc nieco nowsza,ale i tak byla ladna i czysta. sa reczniki,
suszarka i oczywiscie papieri serwetki, mydlo w plynie wszytsko wymieniane/
uzupelniane przez obsluge. w pokoju jest tez taras z fotelami plastikowymi ale
glownie sluzyly nam one do suszenia rzeczy sam budynek hotelu jest bardzo
ladny, przestronny, widny, elegancki, sa windy. jesli obejrzycie zdjecia na
strone threecorners.com to tak to wyglada w rzeczywistosci, moze nawet ladniej.
w hotelu sa sklepy z "pierdolami", ciuchami, zlotem, srebrem, jest bank, lekarz,
disco ( w all inclusive), kino (nie bylam), bary (Waves bar najlepszy ) i
pewnie i tak cos pominelam baseny sa 4, tzn jeden duzy- glebokosc od bardzo
plytkiej do ok 1.80 (chyba podgrzewana woda), drugi mniejszy, glebokosc ok.1.20-
1.80m, brodzik dla dzieci i w czesci ktorej nie zwiedzilam ale byli znajomi-
aqua park dla dzieci i jakis basen jeszcze. przy baseach sa bary, sa
restauracje,ale ile to na 100% nie powiem bylam w 3 ale jest wiecej podobno
jedzenie bardzo dobre, zroznicowane, oprocz sniadan, choc nie wiem co innego na
sniadania mogliby wymyslec- sa platki, mleko, wszytko do kanapek i duzy wybor
pieczywa, jajka na twrado, w "live cooking station" pan smazy omlety i jajka
sadzone na zyczenie, sa nalesniki, pomidory faszerowane, wedliny, sery, owoce i
jakies smieszne rzeczy robione pod anglikow chyba- fasolka na cieplo, puree
ziemnaczane do picia herbaty rozne, kawa, kakao, czekolada. wszystko bez
limitu w allinclusive. na lunche i kolacje sa rozne rzeczy na cieplo, tu nie
bede wymieniac,bo nie da rady,ale sa zupy, mieso, makarony, ryze, owoce morza
itp itd. wszystko pycha i swieze. w all inclusive objecie sie do syta i opijecie
tez nie wydalismy nic na zarcie na tym wyjezdzie. czasem cos na wode jak
bylismy w miescie. alkoholi do drinkow leja szczodrze i jest duzy wybor- wodka,
tequla, gin, piwko itp itd
jeszcze pare slow o obsludze, ktorej naleza sie najwieksze pochwaly- sa zawsze
mili, usmiechnieci, pracuja jak mrowki, nie sa nachalni (poza paroma
komplemenciarzami bakszyszu nie wolaja chociaz i tak zostawialismy.
klatwy nie mielismy, co tez jest pewnym dowodem czystosci w hotelu i
restauracjach. wode pilismy te z baniakow w hotelu (na poczatku dostajemy
butelke duzej wody do pokoju potem uzupelniamy do woli z automatow) mylismy nia
zeby, ale potem nawet pilismy napoje z lodem
troche sie rozpislalam,ale wiem ze czasem przed wyjazdem szuka sie takich
opisow, wiec mam nadzieje ze dalam Wam jakis obraz hotelu. jedno moge
powiedziec, nie wahajcie sie, nie zawiedziecie sie. milego pobytu!



Temat: Pierwszy lot z Łodzi do Kolonii
49 PLN (10 euro) w jedną stronę
Wizz Air nowe, europejskie tanie linie lotnicze ogłosiły wczoraj, że 19 maja
2004 roku otworzą dla mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej nowy rozdział w
podróżowaniu, rozpoczynając loty z Katowic do Londynu, Berlina, Mediolanu i
Rzymu.

Rezerwacja na pierwsze loty Wizz Air do 4 wymienionych miast jest dostępna w
specjalnej ofercie 49 PLN (10 euro) w jedną stronę, bez opłat lotniskowych.
Rezerwacji będzie można dokonać w Internecie na stronie: www.wizzair.com. Pomoc
w rezerwacji internetowej będzie można także uzyskać w call center dzwoniąc na
numer: (022) 500 94 99.

József Váradi, prezes Wizz Air powiedział:

"Zakończenie przygotowań do pierwszych lotów w tak krótkim czasie jest
imponującym rezultatem. To niewątpliwe świadectwo profesjonalizmu i poświęcenia
naszej załogi oraz partnerów biznesowych. Dzisiejsze ogłoszenie rozpoczęcia
lotów do 4 głównych miast europejskich od 19 maja nastąpiło w niecały rok od
momentu narodzin idei stworzenia nowych linii".

"Od maja miliony ludzi będą mogły wybierać miejsca w Europie, do których mają
ochotę polecieć, po cenach, na które mogą sobie pozwolić. Wizz Air wyznaczy tym
samym nowy standard usług w segmencie przelotów niskokosztowych. Luksus i
komfort skórzanych foteli, zarezerwowanych dotychczas dla podróżujących klasą
biznesową liniami regularnymi i czarterowymi, staną się teraz dostępne dla
wszystkich klientów Wizz Air".

"Nowoczesna flota złożona ze 180 miejscowych Airbusów A320 wyposażona jest w
najbardziej zaawansowane rozwiązania technologiczne. Zgodnie z filozofią
biznesu Wizz Air, wykorzystanie nowoczesnych technologii, wysoka jakość serwisu
oraz profesjonalizm świadczonych usług nie muszą być drogie dla klienta.
Pasażerowie Wizz Air będą obsługiwani przez profesjonalną, wielojęzyczną
załogę. Wszystko to zapewni im komfort podróżowania naszymi liniami".

Do końca roku Wizz Air będzie dysponował flotą 9 samolotów, latających do 10
miejsc w Europie. Plany Wizz Air dotyczące dalszego otwarcia na rynek tanich
usług lotniczych w Europie Środkowej i Wschodniej są bardzo zaawansowane. W
niedługim czasie linia planuje uruchomienie kolejnych połączeń do wielu państw
europejskich z lotniska w Budapeszcie. Planowane powiększenie floty uplasuje
Wizz Air do końca 2005 roku na pozycji 3 największego taniego przewoźnika w
regionie. Za rok flota Wizz Air zwiększy się o kolejnych 10 samolotów, by w
roku 2007 osiągnąć poziom 30-40 samolotów. Wizz Air stanie się wtedy jednym z
największych przewoźników w regionie i jednym z czołowych graczy na rynku
tanich linii działających w Europie.

Pan Váradi dodał:

"Model naszego biznesu jest bardzo dynamiczny. Posiadamy mocny, doświadczony
zarząd, który zapewni klientom Wizz Air wysoki standard usług. Przystąpienie 10
krajów do Unii Europejskiej, to otwarcie drzwi dla Wizz Air. Nasza głęboka
determinacja, poparta lokalnym i międzynarodowym doświadczeniem doprowadzi nas
do sukcesu".

Wizz Air to nowe, europejskie tanie linie lotnicze.

Swoją działalność rozpoczną 19 maja 2004 r. lotami z Katowic do Londynu,
Berlina, Mediolanu i Rzymu. Niedługo potem linia będzie oferowała loty z
Budapesztu.

Wejście na rynek Wizz Air związane jest z rozszerzeniem Unii Europejskiej o 70
milionów mieszkańców Europy Środkowej pochodzących z 10 krajów.

Linie Wizz Air będą latać z wielu baz, ale skoncentrują się przede wszystkim na
rynkach Europy Środkowej i Wschodniej, tworząc w tym regionie swoje porty
bazowe.

Do końca 2004 roku flotę powietrzną Wizz Air utworzy 9 samolotów Airbus A320,
mogących zabrać po 180 pasażerów każdy. W kolejnych latach ich liczba będzie
wzrastała o 10 maszyn rocznie. Samoloty Wizz Air są doskonale przystosowane do
obsługi tanich połączeń z Europy Zachodniej do krajów przystępujących w maju do
Unii Europejskiej. Z 20 samolotami i 10 milionami miejsc, w 2005 roku Wizz Air
stanie się największym operatorem w regionie.

(patrz poniżej) Zamów Newsletter Wirtualnemedia.pl
wersja bezpłatna




Temat: Bezpieczne auto nie moze byc starsze niz 2 lata...
Bezpieczne auto nie moze byc starsze niz 2 lata...
W Szwecji bezpieczenstwo jest waznym argumentem przy wyborze auta.
Sydsvenska zrobila unikalne zestawienie europejskich testow zderzeniowych i
szwedzkie analizy wypadkowe.
Rowniez rozmawialismy z Andersem Lie,jeden z najwazniejszych expertow z
dziedziny zderzen.
Anders Lie pracowal wczesniej jako expert z bezpieczenstwa drogowego przy
jednym z najwiekszych Ubezpieczen Folksam.
Dzisiaj jest reprezentantem Vägverkets Szwedzkiego (ministerstwo komunikacji
drogowej) w EURO-Ncap to jest europejski program bezpieczenstwa od zderzen.
Tutaj On odpowie na zwykle pytania jakie wybrac bezpieczne auto pod
wzgledem zderzenia .
Jaki wplyw wywarlo EURO-Ncap na rozwoj samochodow osobowych?
Ostatnich lat rozwoj, jest zupelnie bez jakiegokolwiek dobrego przykladu.
Za co mamy dziekowac EURO-Ncap,tak albo nie ,tego niemoge przysiegnac .Sadze
ze wplyw na stan obecny byl znaczny i dobry.
Jest faktem ze 90% z 50-ciu aut najbardziej sprzedawanych w Szwecji jest
dzisiaj testowanych przez EURO-Ncap i 90% z nich dostalo 4 gwiazdki lub 5
gwiazdek.Wypuscic na rynek auto co ma mniej niz 4 gwiazdy jest nie do
pomyslenia dzisiaj.
Nie zawsze sie slyszy krytyke,czasami z roznych szwedzkich samochodowych
przedsiebiorstw,przeciwko producentom, ze dopasowuja bespieczenstwo tak aby
spelnic normy EURO-Ncap.Co Ty powiesz na te krytyke?
Tak to jest prawda. Dlatego kompletujemy system co bazuje na rzeczywistych
wypadkach,typu Folksam co jest niesamowicie wazne.Jak dotej pory zarzuty
byly teoretyczne,lecz caly czas czuwamy nad tym terenem.Pomyslcie rowniez na
krytyke ktora nadeszla od producentow ze ich mnodele dostaly zla ocene przez
EURO-Ncap,lecz rowniez podbudowuje tych co mieli dobrze i podnosza rezultat
do bardzo dobrze naprzyklad Saab po nowym 9-3 dostal piec gwiazdek.
EURO-Ncap jest dobrowolny bez przymusu.Czy nie powinno sie wszystkich aut
testowac na zderzenia?
Mieszanka,ktora sie znajduje dzisiaj fukcjonuje dosc dobrze.Te fabrykaty co
sa dumne i glodne moga sie pokazac , EURO-Ncap sprzatnie miedzy innymi te
co dobrowolnie nie zapoczatkuja proby.
Jaki bedzie nastepny czesciowy test,dziecko w aucie,zderzenia przy wiekszych
szybkosciach,inne typy zderzen?
Obecnie dyskutuje sie przedewszystkim whiplash probe,wlasna ocena
bezpieczenstwa dziecka w aucie.Rowniez postanowiono proby z manekinem i nowa
bariera ochronna przy zderzeniach bocznych.Tego typu proby tylko zaznaczaja
obecnos,lecz sa marginalne i ciezej otrzymac wysoka ocene.
Czy niemozna rowniez zkompletowac tego testu z ochrona srodowiska,zuzycie
paliwa,recycling etc.Po to aby otrzymac bardziej miarodajna ocene
bezpiecznstwa,ochrony srodowiska na kazdy wyprodukowany model auta.
Obecnie sie dyskutuje tylko o bezpieczenstwie drogowym w EURO-Ncap.
Czy nie moze EURO-Ncap wprowadzic analiz z wypadkow z rzeczywistych
zdarzen, typ Folksam?
To wlasnie ja chce w prowadzic,lecz z malym powodzeniem.Anglicy sa
zainteresowani,podczas gdy Niemcy sa bardziej oporni.Oni mozliwe niechca
ukazac swiatu jak jest niebespieczny Autobahn z wolna nie ograniczona
szybkoscia.Rowniez wplyw przemyslowo-polityczny.
Jaka jest nastepna grupa samochodow co bedzie testowana?
Glownie najwiecej sie sprzedajace.Rowniez aktualne modele,przed calymi
grupami co EURO-Ncap zrobil poprzednio.
Jak ma byc wyoposazony samochod tak zeby byl relatywnie bezpieczny?
Poduszka powietrzna dla kierowcy boczne te co chronia cialo i glowe, pasy ze
z automatycznym napinaniem,pasy z ogranicznikiem sily,ostrzegacz o nie
zapietym pasie, fotele ograniczajace szkody kregow szyjnych.
Ostatnie pytanie; Jaki jest najlepszy samochod na testy zderzeniowe dzisiaj?
Ten co jest wyposarzony we wszystko i dostal 5 gwiazdek.Jezeli mamy kupic
auto to niemoze byc starsze jak dwa lata.Nie mozna dzisiaj rekomendowac 4-ro
czy 5-cio letniego Volva,zawsze sie tak robilo dawniej,poniewaz bardzo duzo
sie zmienilo po 2000 roku dzieki EURO-Ncap.
Lasse Holmström tlumaczyl dla Was z sobotniej sydsvenskiej Michal
EURO-Ncap testy posiadam i moge przeslac e-maillem.Tego jest zaduzo do
pisania ciekawe.Tak zeskanuje i jakos sie przepchnie moj e-maill
mihau@telia.com
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 171 wypowiedzi • 1, 2, 3