Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum luteina





Temat: małe endo a ciąża
witaj...

z tego co pamietam to faktycznie lekarze cos mowia ze lepiej odczekac aż endo
sie odbuduje po zabiegu łyżeczkowania i każa odczekać...

jednak, wiem tez ze niektore dziewczyny zachodza bardzo szybko po poronieniu w
ciąze kiedy endo jeszcze sie nie odbudowalo i te ciąze są zakończone zdrowym
dzidziusiem i spotkalam sie z teoria ze im wczesniej sie zajdzie w ciaże tym
lepiej jezeli chodzi o strone fizyczną..(jezeli chodzi o psyhchike to podobno
lepiej poczekac jakiś czas - czas jest indywidualna sprawa kazdej z nas)

niestety musisz sie uzbroic w cierpliwośc i sei oszczedzac i czekac do wizyty u
gina.... gdybys sie zdecydowala wczesniemj to niewiele byś sei dowiedziala o
ciązy - bo jeszcze za wszesnie na badanie USG - chyba ze byś dostala na
podtrzymanie ciązy np progesteron (luteine lub duphaston albo inny podobny lek)

jezeli chcesz koniecznie cos dzialać to moze warto zbadac wlasnie wysokość
progesteronu

progesteron - norma wg jednego z laboratorium - I trymestr ciązy - 35,7-286,2
nmol/L - im wyższy tym lepiej dla ciebie

innym dzialaniem aby nie siedziec bezczynnie jest robienie badania HCG co dwa
dni i powonien wynik wzrosnac dwa razy - jednak wada tego badania jest wysoki
koszt i daje nam tylko odpowiedź co byl w momencie robienia badania - czyli
wcale nas nie uspokaja i tak naprawde moze sei okazać ze niczemu nie sluzy....
- zwlaszcza ze w wiekszosci laboratoriów czeka sie dlugo na wynik ...

warto poszukac laboratorum gdzie sie nie czeka dlugo na wyniki
czy mialas jakies inne badania, co sugerowaloby przyczyne poronienia?

choc napisalam Ci informacje co mozna robić to tak naprawde jestem przeciwniczka
abys je robila... bo niewiele Cie uspokoją - a ponieiesz koszty .... - te
badania lekarze zlecaja jezeli podejmuja jakies dzialania w zwiazku z wynikami
badan np wlaczenie do leczenia lekrarstw - jednak co zrobisz decyzja nalezy do
Ciebie

wiem ze po przejsciach trudno sobie poradzic ze strachem - wszyskie to na forum
przeszlysmy i wiem ze warto sprobowac znaleźć sobie jakies zajecie (to neijest
wcale takie proste) ...

pozdrawiam i zyce urodzenia zdrowego dzidziusia

Agata





Temat: czy zrobić przerwęw pigułkach? :(
widzę, że wszystkie mamy ten sam problem!
Ja raczej przychylam się do zdania mojej poprzdniczki, która dokonała wywodu
logicznego (przepraszam, ale nie zapamiętałam nicka) Też uważam, że przerwy w
trakcie których wywołuje się okres hormonami to idiotyzm. Ja właśnie jestem w
trakcie przerwy- juz 4 miesiąc; zamiast tabletek uzywamy prezerwatyw. Okres
pierwszy dostałam bez wywoływania luteina- załozyłam przecież odpoczynek to
wracam do normy o własnych siłach- po 50 albo więcej dniach.
Zamierza wrócić do tabletek latem.
A co do przerw raz w roku na miesiąc czy tam na dwa. Ludzie, bez urazy ale
robicie sobe w ten sposób więcej problemów niż korzyści!!! Taka przerwa powinna
trwać pół roku albo więcej, żeby organizm wrócił ro równowagi- PO TO SIĘ ROBI TE
PRZERWĘ!
W związku z całymi tymi zawirowaniami wokół sprawy naisałam list do Scheringa i
odpowiedzieli mi dokładnie to co wam tutaj piszę: czyli jak jesteś zdrowa i nic
absolutnie Ci się nie dzieje po tabletkach- nie rób przerwy i nie wprowadzaj
niepotrzebnej dysharmonii do swojego organizmu! pytałam też o ewntualne problemy
z zajściem w ciaże. W Angli były robione badania na grupie kobiet, nie pamiętam
jakiej, takich co długotrwale zażywały tabletki i nie wykazano, że tabletki
powodują bezpłodność. A co do tego, że dziecko ma się później niżzaraz po
odstawieniu- bo to wydaje mi się najważniejszy prbolem- cóz, jedna ginekolog
powiedziała coś mądrego
" jak wstawisz samochód na 5 lat do garazu to też nie będzie działał bez zarzutu
od razu"
Tu trzeba cierpliwości i nic na to nie da się poradzić. Lekarze uważaja, że
dopiero po całym roku bezowocnych prób zajścia w ciażę mozna uznać, że są jakieś
problemy z płodnościa. Nie wiem, co jest na innych forach, ale widze że tu
dziewczyny są niecierpliwe- okres spóźnia się 5 dni, albo po tabletkach mają
okres dopiero po 5 tyg. I tak własnie ma być! 9to też napisał mi Schering w
swoim liście) Bez paniki!
aha, zapomniałam powiedzieć, dlaczego w tkaim razie robię przerwę- miałam
nieduze plamienia między krwawieniami i takzę każdy okres sie wydłużał, tzn to
były niewielkie plamienia ale raczej nie zachęcające to bo ani nie dało się tego
przewidzieć i cały czas się bałam, że to jescze nie jest konic okresu.
uff.. duzo tego, ale myslę, że wszystko wyjaśniłam
acha, jak ktoś nie wie, Schering to producent Logestu, Diane35 i wielu innych
tabletek hormonalnych (razem z niedostępnym u nas NuvaRing )
pozdrawiam





Temat: Beta HCG rośnie, zaczynam wierzyć i się cieszyć.
Beta HCG rośnie, zaczynam wierzyć i się cieszyć.
Witam, jeszcze raz dziekuję gratulującym i wszystkim, które kciuki trzymały.
Dziś wreszcie oddycham spokojniej, beta od środy do dzisiejszego poranka
urosła z 582 MIU/ML do 1107 MIU/ML. To nawet nie było pełne 48h, ale czekając
na upłyniecie 48 h -wyniki miałabym po Święcie Zmarłych, dlatego na powtórną
wybrałam sie tak prędko. Progesteron taki sobie, niby w normie, ale blisko do
dolnych liczb-dziś ginka zaleciła Luteinę kontynuować. Poza tym "w normie",
tj żadnych szczególnych objawów, poza "wrzątkiem w cyckach"-poważnie, takie
mam wrażenie, i od dziś-już absolutnie zaczynam mysleć pozytywnie, kończę
świrotekę z bieganiem na kolejne badania co 5 minut, bo czuję, że się
nakręcam i wcale mi to nie służy.... Wiecie, że jak już się uda, to nasza
wiedza ciut "zawadza", poważnie. Rozmawiałam z koleżanką w 7 mc, która siup-i
była w ciąży, ja jej wykład o 1)przyroście bety, 2) zagrożeniu ciążą
pozamaciczną, 3)zagrożeniu ciążą biochemiczną, 4) kwestii progesteronu itd
itd, a ona nic nie kuma i.....chyba ma większy luz. No mam od niej
nakaz "kupienia sobie jak zwykła baba w ciąży paczki cistek oraz zalegnięcia
na kanapie przd Tv" a zupełny zakaz-dumania co tu jeszcze można by sprawdzić
i co się może wydarzyć.I chyba posłucham, bo czuję, że świruję od tej niwiary
i lęków. No kochane-życzę Wam jak najszybciej złapania fluidków i wielkie
dzięki, że jesteście. Może gdyby nie to Forum, nie Wasze rady i dobre słowa-
dziś o żadnym przyroście bety bym pisać nie mogła.... Ściskam ciepło, a to
fluidkiXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX



Temat: Doradźcie co dalej, jak działać, proszę...
Doradźcie co dalej, jak działać, proszę...
Witajcie. Jestem raczej niemym obserwatorem forum od dłuższego czasu,
aczkolwiek niektóre z was kilka razy mi już radziły na tych stronach, za co
serdecznie dziękuję. Pozwoliłam sobie prosić was o rady i wskazówki.
Chociaż "dopiero" po roku bezowocnych starań, i roku leczenia, spójrzcie
proszę na wyniki: 2dc. LH -3,1 mlU/ml (norma:1,1-11,6), FSH 8,9 mlU/ml
(norma:2,8-11,3), Estradiol 29,5 pg/ml (norma:12-160), Testosteron 2,0 nmol/l
(norma:0,4-5,0), SHBG - 38,2 nmol/l (norma:18,0-114), PRL - 441, test z
metoclopramidem po 60min.7639. Na zbicie PRL wg wskazan lekarza biorę 1/4
bromergonu. Tarczyca listopad/2003 hormon tyreotropowy -3,9uU/ml (norma:0,3-
5,0), aczkolwiek wiele z was sugeruje, że powinna być raczej obniżona do
najwyżej 2,0. Powtorzylam badanie w marcu w innym laboratorium TSH wyszło
1,05mlU/l (norma:0,4-4,0), FT3 3,7 pmol/l(norma:2,3-6,3), FT4 15,9 pmol/l
(norma:10,3-24,4), p.ciała anty-TG < 20 lU/ml norma max 40,p.ciała anty-TPO
22,8 lU/ml max 35. Może poprawa sugeruje bład pierwszego laboratorium, może
to dobry wpływ preparatu jodowego-kelp 1xdziennie. Badanie HSG oba jajowody
drożne, długie, cieńkie. Chlamydia ujemna.Badanie nasienia męża:
upłynnienie 60 min
barwa mleczna
objetosc ejakujatu 4 ml (min.2,0)
ph 7,4
ruch plemnikow po 1 godz.
typ A 24%
typ B 30%
typ C 11%
typ D 35%
ruch plemnikow po 4 godz.
typ A 7%
typ B 31%
typ C 23%
typ D 39%
Ilosc plemnikow w 1 ml 21,1mln (norma: min.20)
Ilosc plemnikow w ejakujacie 84,4 mln (norma: min.40)
Ilosc komórek okrągłych 2,8 mln/ml (norma: max 5)
Test eonzynowy 10%martwych
Wynik testu po stosunku 8 godz.
Ilosc plemnikow w polu widzenia: 0-1 wpw
Plemniki ruchome 24
Plemniki nieruchome 20
Plemniki wg lekarza ok, nie widzi potrzeby leczenia meża.
Jeszzce jedno, owulacja zawsze ok, pęcherzyk pęka, choć problem wg mnie taki,
że zawsze odkąd monitoruje cykle z LEWEGO JAJNIKA. Jak zastymulować prawy?
Jeszce jeden cykl naturalnie stym. clo 3-5 dcx1, luteina dopochwowa 2x2 i
czekaja mnie 3 inseminacje, potem in vitro? o jeszcze mogę zbadać, co zrobić.
Proszę poradzcie ze swoich doświadczeń, Rafale - może ty się odezwiesz? Pa



Temat: musze poronić po raz kolejny
Przeczytaj to:
Witaj,
jestem w identycznej sytuacji - od lekarzy usłyszałam to samo, co Ty. Też robię
badania na własną rękę. Robię systematycznie, po kolei, chociaż zdaje sobie
sprawę, że tak, jak ktoś juz podał, w 90% przypadków wychodzą ok, a problem
nadal jest. Gorąco polecam Ci przeczytanie wypowiedzi Jacka na bocianie w forum
poronienia, podaję tutaj link:

www.nasz-bocian.pl/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&t=16243
Ja stoję teraz przed decyzja - zaufać lekarzom i znów próbować czy szukać
dalej. A zrobiłam juz naprawdę duzo - wszystkie wyniki ok. Jacek między innymi
pisze - i ma racje, że w zasadzie medycyna działa troche na ślepo a leczenie
kobiet po poronieniach to ciagle jeszcze terra incognita. W sumie jest tylko
kilka metod, którymi można działać i uzyskać pozytywne wyniki - dlaczego wiec
nie połączyć kilku z nich i nie spróbować - jest duża szansa, że się powiedzie.
Stuprocentowej nie ma, ale nie będzie takze, jeśli oznaczysz w końcu przyczynę -
bo niestety -przyczyne możemy poznać lub przypuszczać, ale wyleczyć - na tym
etapie rozwoju medycyny - rzadko. Większość działań, to leczenie objawowe,
profilaktyczne... Acard i heparyna, zeby uniknać zakrzepów, Luteina /
Duphaston, żeby nie było niedoboru progesteronu, żeby wyeliminować niedomogę
lutealną, może Metformina - w przypadku insulinooporności (np. w PCO), zbadanie
pod kątem ewentualnych zrostów czy wad budowy macicy. O kosztownych
szczepieniach limfocytami i podobnych działaniach nawet nie wspomnę. Wiele
więcej rzeczywiście lekarze po prostu nie potrafią zrobić... Tylko trudno im to
przyznać... A my musimy być nie wiem jak silne i wierzyć, że w końcu sie uda.
Pozdrawiam, Agata



Temat: Bylam dzis u lekarza!!!!
optymizm - tak trzymaj jednak badania zrób....
Witaj

Przykro mi, że do nas dołączyłaś... jednak w wypowiedzi widze wiele optymizmu i
tak trzymaj.... co do badan to sie nie zgadzam z Twoją lekarką tak jak sie nie
zgodziłam i z moją....

porobiłam troche badań i niestety pewnie by mnnie spotkało to znowu pomimo iz
słyszałam, że nie musze robic zadnych badań...
takich jak ja jest tu kilka na forum. czesto tez spotykam sie z osobami które
tak jak Ty zanierzasz - nic nie robiły bo wierzyły że to przypadek ...

moim zdaniem przed następnymi staraniami warto przede wszystkim zrobić
toksoplazmoze i różyczkę oraz cytomegalię i chlamydię a także po trzech
miesiącach hormony:tsh i w 23 dniu cyklu prolaktynę i progesteron. (ewentualnie
możesz tez zrobic inne kobiece hormony)

Ja tez brałam środki antykoncepcyjne po poronieniu i wiesz żałuję tego....
uważam, że lepiej byłoby brac progesteron (luteine np) niż antyki... tez hormon
który w jakiś sposób wycisza organizm i jednocześnie pozwala zajśc w ciążę i
jest dobry dla ciąży (nie trzeba go odstawiac jak sie jest w ciązy ...)

tylko jakbyś sie zecydowała na branie tych tabletek to nie warto robić badań
na hormony kobiece.... (tsh nie jest tu hormonem kobiecym)

Wiem, że moja wypowiedź troche Cie zaniepokoi ... jednak uważam , ze badania
trzeba zrobic aby uniknąć ponownego nieszcześcia... można je przeciez robic na
własną rękę bez skierowania ... a z doświadczenia wiem, że lekarze wolą zrobic
kilka zabiegów więcej niż przebadac kilkadziesiąt kobiet...

Nie chciałam Cię denerwowac jeszcze bardziej ... jednak uważam, ze powinnam ci
pomóc. Życze ci wiele spokoju i dotychczasowego optymizmu i oraz dobrych
wyników badań

Agata

Pozdrawiam

Agata




Temat: czy to wnm?!! ma juz 6 mcy pomocy!!! długie
czy to wnm?!! ma juz 6 mcy pomocy!!! długie
Moja córeczka ma juz skonczone 6 m-cy a ja dopiero teraz mysle ze ma wnm. Choc
pediatra za każdą wizytą powtarza ze wszytko jest ok ja i tak mam wąpliwości,
a teraz po przeczytaniu wielu wypowiedzi na tym forum wręcz jestem przekonana
i dlatego tez przerażona. Prosze o wypowiedzi co sądzicie.
Otóz córka nie przewraca sie na brzuszek i odwrotnie na plecki (zdarzyło sie
to wprawdzie ale ledwo pare razy jakby przypadkiem i sie nie powtarza). Poza
tym ,gdy lezy na brzuszku to najczesciej nie podpiera sie rączkami ani nózkami
tylko opiera sie na klatce piersiowej i potrafi nawet dosyc długo tak
wytrzymac ,ale w koncu zaczyna sie denerwowac i płacze nie probuje sie wtedy
obracac ani nawet głowki sobie oprzec a rączkami podpiera sie sporadycznie
dłuzej trwa leżenie bez rączek niz z ich użyciem. Ponadto ciągle kopie nózkami
prostuje je i zgina jakby biegła a paluszki u stópek podwija pod spód, ale
jest nimi zainteresowania tzn bawi sie chwyta ciągle. poza tym ciągle jest
jakby taka pobudzona nieraz aż sie trzesie wtedy rączki jej "latają" i tymi
nóżkami wtedy kopie i nie za chętnie spi przynajmniej w dzien.
Przy podnoszeniu do siadu głowki nie odgina trzymie dobrze i juz w zasadzie
przestała odginać głowke podczas leżenia na pleckach co kiedys było ciągle ale
minęło wiec tez sie uspokoilam.
Gdy jest trzymana na rękach w pozycji pionowej to trzeba jej asekurowac plecki
bo zdarza sie ze chcąc cos obejrzec całe plecy odgina do tyłu! nie siedzi a
posadzona kiwie sie na boczki i do przodu no chyba ze ma sie czego podeprzec
to sie dłuzej utrzymuje (choc akurat siedzeniem sie nie przejmuje mysle ze na
to ma czas). Podczas karmienia piersią cały czas się wierci, bawi sie rączkami
i nóżkami,gdy była młodsza myslałam ze chodzi o gazy wzdęcia itd.ale teraz
zwątpiłam w to.
Na początku ciąży miałam krwiaka, który sie wchłonął, ale brałam luteine
(chyba do 5 mca)i bromergon (do konca 3 mca z powodu hiperprolaktynemii. Poza
tym poród odbył sie poprzez cesarksie cięcie (nawet nie było zadnych prób
naturalnego porodu cesarka odbyla sie błyskawicznie) ze względu na zagrażającą
zamartwice płodu (mala była zaplątana pępowiną)a do tego miałam zielone wody
płodowe i zakżenie wewnątrzmaciczne.
jestem przerażona, jutro ide po skierowanie do neurologa wiem ze to pozno
jesli moje obawy sie potwierdzą jakie są konsekwencje tak poznej ewnetualnej
rehabilitacji?! nie moge sobie darowac ze taka slepa byłam i słuchałam rodziny
i znajomych ze "dzieci tak mają", "ze to normalne" itd. w sumie to sama juz
nie wiem co myslec czy to moje wymysły czy cos jest na rzeczy?



Temat: 6w1d
Reniu,u mnie niemalze wszystko jest podobnie-cere mam straszną,nie radze sobie
z nią...wygladam okropnie,blado...tez mam podobny rytm dnia-pobudka,mycie
glowy,suszenie,makijaz,zeby jakos wygladac i do pracy-rodacy....
tez staram sie dbac o siebie jak kiedys....staralam sie nie wchodzic na to
forum,kiedy bylam w 2 ciazy....a teraz ciagle zagladam....

ale od poczatku mialam zle przeczucia co do tej ciazy!zrobilam wymaz,za ktory
zaplacilam 120 zl,zrobilam cytologie...i zamiast poczekac na wynik,to ja glupia
zaszalalam z męzem...i najgorsze jest to,ze mowilam mu,zebysmy poczekali,ale on
stwierdzil,ze co tam,po co marnowac gumeczke (to mial byc taki zarcik z jego
strony)....myslalam,ze wynik beda ok....i ku..a sie udalo....a wtedy przyszedl
wynik-ureaplazma na szyjce macicy....cytologia III grupa...i juz wiedzialam,ze
nic z tego nie bedzie,bo pewnie znowu bedzie przewlekle zapalenie....i dlatego
jestem zla...tyle czytalam,ze jak ma byc dobrze,to bedzie,ze jesli organizm
bedzie przygotowany,to ciaze przyjmie...moj nie byl niestety....a ja po prostu
bardzo chcialam...wiem,ze jestem glupia,ale juz nic tego nie cofnie...

co do zolądka-to mam takie problemy,ze szok...caly czas mnie boli,za duzo lekow-
najpierw luteina,teraz antybiotyk....

co do trybu zycia,to szlag mnie trafia....nigdy nie palilam papierosow,nie pije
alkoholu,nie bralam nawet lekow na bol glowy,przestalam pic kawe...
owocki,jogurty,regularne wizyty u lekarza,duzo odpoczynku...i co? nic to nie
dalo! a zobaczcie dziewczyny,jak sie chowają dzieci w rodzinach patologicznych?
kto tam slyszal o badaniach,witaminka dla ciezarnej,o badaniu na toxo?tam sie
rodzą dzieci i wszystko jest ok...to niesprawiedliwe...

dobrze Reniu,ze Twoj lekarz stara sie zrobic jak najwiecej...moj tez tak
dzialal-mimo ze powiedzial od razu,ze jego zdaniem nic z tego nie bedzie,kazal
zrobic bete,progesteron i przyjsc za tydz...dopiero wtedy dal skierowanie na
zabieg...

Reniu,napisz koniecznie jak juz bedziesz po wizycie...trzymam mocno za Ciebie
kciuki....



Temat: musze poronić po raz kolejny
To może napiszę Ci tutaj, bo do Lidek już wysłałam na innym forum.
Zdecydowałam się na tę lekarkę między innymi dlatego, że nie stara się zrobić
człowieka w trąbę. Ostatnio spotkałam się z takim konowałem, że głowa mała,
wmówił mi PCO i usiłował stymulować istniejącą owulację (po dwóch ciążach
zakończonych obumarciem!). Ale to inna historia... W każdym razie uważajcie na
dr Wincewicza z Warszawy. Wróćmy do Pani dr. Jest bardzo konkretna,
kompetentna, szczerze rozmawia z pacjentką, słucha tego, co jej się ma do
powiedzenia. Potrafi wzbudzić zaufanie. Mimo, że nie robi złudnych nadziei, to
wychodzi się od niej podbudowanym psychicznie. Przynajmniej ja mam takie
wrażenie.
Ma w gabinecie nowoczesny aparat USG i wygląda na to, że całkiem nieźle się nim
posługuje
Od mojego drugiego poronienia minęło pół roku, zrobiłam kupę badań, które nic
nie wykazały, byłam trochę podłamana. Dr Padzik zaproponowała mi taką metodę
postępowania, która wydaje mi się najrozsądniejsza. Tak jak Ci pisałam
poprzednio - trzeba postawic na kombinację kilku leków, bo nie umiemy wykrywać
i skutecznie leczyc wszystkich przyczyn. Kazała mi więc brać leki
przeciwzakrzepowe (Acard, Clexane) i duże dawki Luteiny i kwasu foliowego.
Właściwie niewiele wiecej można zrobić. No jeszcze badanie budowy macicy. Jeśli
nie zrobiłaś jeszcze sama, to ona zapewne Ci zaproponuje. Być może zaproponuje
Ci HSG w celu dokładnego obejrzenia macicy, także pod względem zrostów.
Dla mnie istotne jest także to, ze pracuje w szpitalu Św. Zofii. Jeżeli w końcu
uda mi się przetrwać te wymarzone dziewięć miesięcy w stanie błogosławionym, to
bardzo chciałabym tam właśnie rodzić.
Właściwie nie wiem, czy zaspokoiłam Twoją ciekawość. Jeśli masz jakieś pytania,
to pytaj śmiało. A najlepiej sama się przekonaj i wybierz się do niej na
wizytę. Myślę, że warto. Mam nadzieję, ze tym razem sie nie mylę.
Pozdrawiam, życzę powodzenia, Agata



Temat: taka sobie refleksja...
taka sobie refleksja...
Kochane dziewczyny, postanowiłam napisać parę słów na tym właśnie forum, bo
jakoś dziwnie zebrało mi się na refleksje i wspomnienia. Jeszcze nie tak
dawno, bo 9 miesięcy temu, byłam jedną z Was, czekałam na upragnioną ciążę,
mierzyłam temperaturkę, szpikowałałam się clo i luteiną, marzyłam i czekałam
na dziecko jak na największy i najcudowniejszy dar od losu i życia. Zawsze
wspierałyście mnie dobrą radą i życzliwym słowem, ja również starałam się nie
być obojętna na Wasze problemy. W listopadzie po udanym teście ciążowym
szalałam ze szczęścia, a Wy, moje Kochane, razem ze mną. Nigdy nie zapomnę
ile dostałam od Was życzeń, gratulacji, i jak wiele one dla mnie znaczyły...
Do tej pory nie opuściłam tego forum, cały czas czytam z uwagą Wasze posty,
każdy dzień zaczynam od zajrzenia co u Was słychać, czasem coś napiszę,
czasem próbuję Was wesprzeć dobrą radą i słowem. Nie robię tego zbyt często,
bo chwilami po prostu brakuje mi sił psychicznych, kiedy czytam, że znów
którejś się nie udało, że tyle czasu spóźniła się miesiączka, tyle było
nadziei i..... .Wiem jakie to trudne i ciężkie do przeżycia. Nie sposób
powiedzieć przyszłej matce (bo wszystkie jesteście przecież PRZYSZŁYMI
MATKAMI), żeby nie myślała o ciąży, wyluzowała się, dała sobie spokój ze
staraniami, odłożyła to na kilka najbliższych cykli. Wiem, że to jest zadanie
nie do wykonania. Można tylko życzyć z całego serca cierpliwości,
cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości w dążeniu do celu.
Od kilku miesięcy zaczęłam też odwiedzać inne fora (min. ciąża i poród,
edziecko, fora na temat karmienia itd.). Naszła mnie w związku z tym jedna
refleksja, którą chciałam się z Wami podzielić. Otóż to forum, na którym
[piszę w tej chwili, to NASZE forum, jest chyba najbardziej przyjaznym i
przytulnym forum wśród wszystkich. Nigdzie nie ma tyle zrozumienia, tyle
radości z powodu udanej ciąży jednej z nas (nawet jeśli czasem taka wiadomość
sprawia ból), nigdzie chyba zainteresowana osoba nie otrzymuje tyle
odpowiedzi na swoje problemy, co tutaj. Dla dziewczyn z forum ciąża i poród
(choć absolutnie ich nie krytykuję!!!), fakt zostania matką jest tak
oczywisty i jasny, jak słońce. Dla nich, zrobienie testu ciążowego jest
równoznaczne niemal zawsze z pozytywnym wynikiem. Większosć dziewczyn pisze
tam o sobie, o swoich przeżyciach, radościach, czasem smutkach. Cięzko jest
uzyskać jakieś informacje na tematy, które nurtują innych. Wiele postów jest
po prostu pozostawionych bez odpowiedzi...Smutne to, ale prawdziwe... One na
pewno cieszą się z ciąży, z dziecka, to nie ulega wątpliwości, ale dla nich
jest to coś oczywistego, dla nas - z forum niepłodność, to gwiazdka z nieba.
I tak sobie myślę, że nieszczęścia jednak zbliżają ludzi do siebie bardziej
niż radości. Dlaczego ten sam fakt, nie jest tak samo silnie przeżywany przez
wszystkich??? Kurcze, sama nie wiem, co o tym myśleć... Wiem tylko jedno,
DZIĘKUJĘ WAM DZIEWCZYNY KOCHANE, I NIE ZMIENIAJCIE SIĘ NIGDY!!!! Tyle w Was
serdeczności, miłości i ciepła... Pamiętajcie, żebyście zawsze takie
pozostały, nawet kiedy będziecie mamami 5 dzieci Ja, ze swej strony powiem
tyle, że próbowałam zadomowić się na różnych forach, pisać w przeróżnych
sprawach, ale... to nie to co tu. Zostaję z Wami kochane dziewczyny i nie
potrzeba mi wierniejszych przyjaciół . Życzę Wam jak najlepiej i czekam na
kolejne informacje o udanych ciążach! Jola i 31 tygodniowy Adaś.



Temat: decyzja
ryzyko ciąży po poronieniu
elmika 17.11.2004 16:22 + odpowiedz

Witajcie,
Czy ktoś mi może pomóc?
Wpierw przez rok staraliśmy się zajść w ciążę i nie udawało się. W maju się
udało, ale w 12 tyg ciąży okazało się, że jest to "puste jajo płodowe" w
związku z czym miałam w sierpniu łyżeczkowanie.
Wpierw jedno a potem drugie (bo zostały jakieś resztki).
Lekarz zalecił nie zachodzić w ciążę przez 4 miesiące od poronienia. Właśnie
minęły 2 cykle i okazało się, że na teście ciążowym są 2 paseczki!!
@ nie mam więc to chyba ciąża!!!
Czy ta ciąża wiąże się z większym ryzykiem wad, poronień, innych powikłań???
Bardzo proszę o odpowiedż, Elmika

• Re: ryzyko ciąży po poronieniu
kluseczka74 17.11.2004 16:43 + odpowiedz

Witaj
Ja byłam w podobnej sytuacji równo rok temu. Martwa ciąża i zabieg 16.11.2003.
Dziś kończę 27tc. Odpukać wszystko póki co idzie dobrze. Na połówkowym usg
wyszło że na tym etapie dzidzia jest zdrowa. Na początku trochę plamiłam ale
dostałam Luteinę do końca 3 miesiąca i jest ok. Mój lekarz powiedział 2-3 cylki
i do pracy. My odczekaliśmy chyba 3 a potem za trzecim razem się udało
zaskoczyć.Na początku miałam często robione usg ale chyba tylko dla mojego
spokoju bo fasolka rosła jak na drożdżach. Jeśli Ci się udało szybciej to
gratulacje. Teraz tylko spokój, rozsądny lekarz
i trzymam kciuki za Ciebie i fasolkę
Kluseczka i Człowieczek 27tc.

• Re: ryzyko ciąży po poronieniu
elmika 18.11.2004 15:34 + odpowiedz

Dziękuję za odpowiedź.
Pocieszyłaś mnie.
Poza tym skoro Twój lekarz kazał odczekać 2-3 cykle, to znaczy, że za bardzo
nie pospieszyliśmy się i mam nadzieję, teraz będzie OK.
Trzymam za Was kciuki, pozdrawiam, Elmika, Mateusz (6lat), Aniołek (2004) i
Malutka Fasolka.

• Re: ryzyko ciąży po poronieniu
koala500 26.11.2004 01:55 + odpowiedz

Witam, zaszłam w ciązę prawie równe 3 miesiące po poronieniu, jestem obecnie w
28 tc. i wszystko jest w porządku. Gdzieś na tym forum wyczytałam ze bardzo
często dzieje się tak ze po poronieniu bardzo łatwo i szybko zachodzi się w
ciąze - organizm kobiety bardzo tego "chce". Nie wiem ile w tym prawdy ale w
moim przypadku sie sprawdziło.

• Re: ryzyko ciąży po poronieniu
justynafx 26.11.2004 12:46 + odpowiedz

Elmiko ja przeżyłam podobną sytuację! 11 października przeszłam zabieg
usunięcia pustego jaja płodowego (9tc). Praktycznie od samego początku czułam,
ze coś jest nie tak. Miałam pójść na USG w 12tc, ale zdecydowałam się na nie
wcześniej i tak jak myślałam ciąża nie rozwinęła się. Czytałam wiele wątków na
forum i wiem, ze dziewczyny zachodzą nawet w 1 cyklu po @ i rodzą zdrowe
dzieci. Ja chce próbować już w lutym!
Oto kilka wątków:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=585&w=17573917&v=2&s=0
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=585&w=10945119&v=2&s=0
Będzie dobrze




Temat: z poronieniami da sie wygrac!
przykro mi że tak sie stalo....

powiem szczerze ze i ja nie moglam sie doprosic zadnych badan od lekarzy ...

po prostu sama uczylam sie z forum i analizowalam wszystko i szukalam przyczyn -
robilam badania za wlasna kase po konsultacji z dziewczynami z forow na gazecie,
bocianie i dziecko-info i wsciekałam sie, ze kolejny lekarz ktoremu zaplacilam
za wizytę wmawial mi ze nie potrzeba badan (i w dodatku wpychali mi środki
antykoncepcyjne co jest szkodliwe przy problemach z immunologią)... na szczescie
ich nie sluchalam i robilam badania na wlasna ręke i wlasnie te sprawy wyszly
gdzie najglosniej krzyczeli ze nie potrzeba - antyki niestety tez dalam sobie
wepchnąc w ktoryms momencie - to byl mój duzy blad ...

co do leczenia to trzeba sie ich sluchac (poza tymi antykami-choc czasem i one
sa potrzebne ale tylko w przypadku wywolania miesiaczki ktora sie potrafi
zatrzymać - choc lepsza tu jet zdcydowanie luteina czy duphaston) i nie lecze
sie bez skonsultowania tego z ginami ale badac mozna na wlasna reke ....

stracilam dwie ciąze - tą druga tylko dlatego ze nie znalazlam lekarza ktory
chcialby mnie leczyc heparyna i acardem oraz encortonem po pierwsej ciazy mimo
iz przyczyny takie jak tokso, cytomegalia chlamydia, posiewy i hormony zostaly
wykluczone .... a wynik badan immunologicznych wskazywal na problemy tej natury ....

musieli sie przekonac czy poronie drugi raz aby zaczac mnie leczyc.... tak sie
dzieje w przypadku problemow natury immunologicznych, ktore okazaly sie u mnie
problemem

jezeli przyczyny sa natury hormonalnej lub budowy lub tokso, cytomegalia,
weneryczne, posiewy - to mozna liczyc na podjecie odpowiednich krokow przed
druga ciażą i odpowiednia kontrole w czasie ciązy - jak jest to potrzebne,

natomiast jezeli chodzi o immunologie to pozostaje eksperymentowanie - uda sie
czy nie uda donoscic druga ciążę.

faktem jest tez ze mam kolezanke (po jednym poronieniu) ktora jest w ciązy w tym
samym miesiącu co ja czyli w siódmym, ktora miala tez kiepskie wyniki badań
immunologicznych, prowadzona ma druga ciaze tak jakby tych zlych badan nie bylo
i u niej jest wszysko w porzadku- tak wiec moze maja lekarze i racje .. jednak
trudno mi im przyznac im zdecydowanie racje bo neistety ja stracilam ta druga
ciążę ...

teraz po dwoch poronieniach latwiej było o gina ktory potraktuje mnie powaznie i
poprowadzil moja trzecią ciążę - jestem w 7 miesiacu i chociaż ciągle mam
jakieś sensacje.. typu krwawienia, przeziebienie , skracajaca sei
szyjka(pessar) i prawdopodobnie cukrzyca ciazowa ( pojutrze to ma byc
potwierdzone kolejnym badaniem) to dzidzia jest zdrowa - a to jest najważniejsze
dla mnie ....

fakt ze tego gina szukalam bardzo dlugo i dlugo szukalam osob ktore on leczy i
upewnialam sei czy wlasnie u tych osob wystapily te problemy ktore sa u mnie,
aby zaufać lekarzowi - jednak jak na razie widze ze mi sei udalo...

lelewska - wiem, ze Ci teraz jest bardzo cięzko i jestes zalamana ... musisz po
prostu sama sobie odpowiedziec na pytanie:

- czy chcesz sie starac i robic kolejne badania, wczytywac sie w forum i dopiero
z kompletem badan, gdy juz sama znajdziesz przyczyne pójśc do lekarza ktrozy sie
specjalizuje zarowno w tych sprawach co ci wyjda i w poronieniach nawykowych
- czy chcesz po prostu odpoczać po tym wszyskim i wziac sie do tego za kilka
miesiecy,
- czy chccesz zrezygnowac ze starań - co bym zrozumiala - (choc sama sei nie
poddałam) bo takie szukanie i robienie badan to jest kolejna szarpanina, kolejne
denerwowanie a juz i tak sporo przeszlaś. Tym bardziej, że bardzo rzadko - ale
sie zdarza, ze wszyskie badania wychodzą dobrze i przyczyn nie udaje sie
znaleźć. Wtedy trzeba poprowadzić ciaze zestawem lekow heparyna acard i
encorton, najczesciej ten zestw lekow dany bez badan profilaktycznie sprawia ze
kolejne ciążę są udane a jak sie poroni to trzeba zbadac zarodek czy nie byla to
wada genetyczna i sprobowac ponownie - ael to czarny scenariusz i choć moze sie
zdarzyc to osobiście nie spotkalam sie z przypadkiem, żeby miał miejsce.

pozdrawiam i zycze abyś jak najszybciej pozbierala sei i zaczela w miare
normalnie funkcjonowac w zyciu - bo przeszłas bardzo dużo - życze ci abyś
znalazła siłe do kolejnej walki - bo uważam że jest warto-ciesze sie ze sama nie
zrezygnowalam ze starań choc nie raz o tym myślałam...

Agata

www.poronienie.pl



Temat: Pani Doktor - pytanie o Depo Proverę
Witaj !!!
Zgadzaam się z Moboj, ze określenie "antykoncepcja dla trzeciego swiata"
oznacza właśnie bardzo wysoką skuteczność tej antykoncepcji przy braku
konieczności pamiętania o codziennej tabletce, a także braku konieczności
kupowania tabletek co miesiac, odpowiedniego przechowywnia itede. Rzeczywiście
przy afrykańskim przeludnieniu i jednoczesnie niskim poziomie wiedzy tamtejszych
kobiet o antykoncepcji jest on zbawiennym rozwiązaniem.
Z drugiej strony trudno mi polecić Ci Depo po moich własnych doświadczeniach...
Ja wzięłam jeden zastrzyk - w marcu. Czułąm się po nim okropnie Miałam wzdęty
brzuk, kompletny brak łaknienia, bóle głowy, obniżony nastrój. Po ok. 11 dniach
od iniekcji zaczęłam plamić bardzo obficie i tak plamiłam pomimo zażywania
cyklonaminy prktycznie do końca przewidzianego działania stuprocentowej
antykoncepcji tego specyfiku, czyli do końca czerwca Z tym, ze samopoczucie
poprawiło mi się po około miesiącu, tak że poza dokuczliwym plamieniem nie
odczuwałam już skutków ubocznych zastrzyku.
Zrezygnowałam jednak z tej antykoncepcji i z zalecenia lekarza od połowy lipca
zaczęłam przyjmowć luteinę w tabletkach. Potwornie źle się czułam po luteinie,
ale pojawiła mi się miesiączka ...niestety cykl mi się rozregulował całkowicie
Następn miesiączka , jużnaturalna czyli bez 'pomocy" luteiny pojawiła się po
47 dniach od poprzedniej, a kolejna po 24 dniach ...
Dodam,ze wcześniej przyjmowałam antykoncepcję doustną (minulet) i miałam zero
skutków ubocznych oraz zarówno z tabletkami, jak i bez nich zawsze miaałam
regularne 28 - dniowe cykle...
Podobno ze mną zdaniem mojej lekarki nie jest wcale źle po Depo, bo jak się
nawet tu doczytałąm w twoim wątku niektóre dziewczyny czekają po zastrzyku
bardzo długo na naturalny powrót miesiączkowania Zatem u mnie pojawiło sie ono
bardzo szybko, niestety nie wiem, czy mam owulację, bo stwierdziłam, ze n testy
owulacyjne po depo jeszcze moze za wcześnie.
Rozpisałąm się o sobie, a przecież miałam pomóc Tobie w ewentualnym wyborze tego
rodzaju antykoncepcji ale między nami mówiąc nikt ci nie powie na forum jakie
skutki uboczne tego zastrzyku wystąpia ewentualnie u ciebie i czy w ogóle
wystąpią ..Jak przy każdej hormonalnej antykoncepcji jest to cecha
indywidualna... Jeden organizm reaguje tak, a inny całkiem odmiennie... na pewno
radziłabym się zastanowić dobrze nad tym wyborem oraz skonsultować decyzję moze
niekoniecznie tylko z jednym lekarzem ginekologiem.
Na koniec dodam, ze o ile nie wróciła ci jeszcze miesiączka po porodzie to musi
ją lekarz chyba wywołać do przyjęcia depo, gdyż iniekcja nastepuje podczas
bodajże pierwszych trzech dni krwawienia, nie wydaje mi się, by można było wziąc
ten zastrzyk w dowolnym dniu cyklu ...Oczywiście kolejny bierze się dokładnie po
3 miesiącach ..naturalnie już bez miesiączki, bo onaa się po tym zastrzyku nie
pojawia.
Ufff to tyle moich doświadczeń Życzę dobrego wyboru metody anty




Temat: Dolaczam do Was dziewczynki...
Dolaczam do Was dziewczynki...
Witam wszystkich serdecznie! W zasadzie to odwiedzilam to forum juz kilka
razy, ale jakos nie moglam sie zebrac, zeby cos napisac.. Moze spowodowane to
bylo moja rezygnacja, ale dowiedzialam sie tutaj wielu rzeczy... no i
najwazniejsze... ze jakos sobie z PCO radzicie i nie tracicie nadzieji.. :)
Mysle,ze takie forum bardzo pomaga, przynajmniej w Moim przypadku tak wlasnie
jest:) Chociaz zyczylabym wszystkim, zeby nigdy nie musieli szukac takiego
forum.. Niestety nie mamy wplywu na nasze ,, wady,, ... Zaczne moze od
poczatku, choc koniec jest lepszy.. :) Mam 26 lat, cztery lata temu lekarz
stwierdzil u mnie PCO. Nie powiem,zebym sie specjalnie tym przejela.. Fakt,ze
te nieregularne @,wloski w miejscach gdzie nie powinno ich byc,przyrost
wagi,krosty i plamki po nich (przewznie na brodzie)denerwowaly mnie
strasznie,ale tak naprawde nie wiedzialam ze to moze miec cos wspolnego z
PCO..(o tym wlasnie przeczytalam tutaj)Dopiero kiedy zaczelismy z mezem
starac sie o dzidziusia zaczelam myslec o tym powaznie. Przez prawie dwa lata
lykalam rozne tablety: diane,duphaston,dexamethazon i ostatnie luteine i
clostilbegyt.. robilam badania,testy ciazowe prawie co miesiac... i nic
oprocz regularnych @(ktore znikaly po odstawieniu tabletek),nadziei i
rozczarowan :( Moj maz proponowal mi nie raz zmiane lekarza,ale
stwierdzilam,ze jak zaczelam sie leczyc powaznie to nie bede przy
kazdej ,,nie udanej probie,, zmieniac lekarza... Ale tak sie zlozylo,ze
musialam zmienic lekarza i ... pojawila sie nadzieja!! Uwierzylam,ze to co
dotad wydawalo mi sie trudne i odlegle jest realne... :) Nie moge powiedziec,
ze moj obecny lekarz jest cudotworca,bo tak nie jest... ale pierwszy raz
naprawde ciesze sie po wizycie u lekarza... Wydaje mi sie,ze moj poprzedni
lekarz nie podchodzil powaznie do mojej decyzji o dziecku.. Niby bralam
tabletki pomagajace zajsc w ciaze.. no bo powiedzialam,ze chcemy miec
dziecko, ale tak naprawde nigdy nie porozmawialismy tak szczerze... aaa duzo
by o tym pisac...ale po co? W kazdym razie jak dotad jestem zadowolona
z ,,nowego,,lekarza. Naprawde wyjasnil mi o co w tym wszystkim chodzi i
powaznie potraktowal Nasze starania.Nie chce sugerowac,ze zmiana lekarza moze
pomoc,ale Ja z moim lekarzem nie mialam takiego kontaktu jaki powinnam miec.
Dotad nie wiedzialam kiedy i czy wogole mam owulacje! Tabletki,wyznaczone dni
na wspolzycie...to bylo wszystko! Teraz to okazuje sie sprzeczne z
zaleceniami ,,starego,,lekarza! Wiec zaczynam od poczatku. Symulacja
lekami... Wlasnie dzisiaj bylam u lekarza i okazalo sie, ze jest! Jeden
piekny pecherzyk gotowy do pekniecia... Wiec?..Najpierw przez weekend test
owulacyjny... jesli sie uda to super a jak nie to w poniedzialek do gina i
zobaczymy co dalej.... Ale naprawde jestem dobrej mysli... a z reguly jestem
pesymistka... Wiec,dziewczyny trzymajmy sie!!! :) I wierzmy w Nasze bobaski
upragnione :))) A tak na marginesie..... to czytalam dzisiaj o planowaniu
plci dziecka.. i nic z tego nie rozumiem.....? Moze Wy wiecie cos na ten
temat? Kiedy chlopiec,a kiedy dziewczynka? Planowalismy chlopca,ale teraz to
nie wiem czy to ma znaczenie... poprostu chcemy miec bobaska.... Ale
podzielcie sie swoimi opiniami i doswiadczeniami.. :) Aaaaa.... wlasnie ....
moja przyjaciolka tez nie mogla zajsc w ciaze... Miala podobne problemy.....
a teraz wszyscy czekamy na Oliwie, ktora ma przyjsc na swiat w marcu..:)
Pozdrawiam Was mocno i dajcie znac jak to z ta plcia jest?? Karolka.



Temat: Jestem w ciąży!!!!!
Jestem w ciąży!!!!!
Witajcie dziewczynki!

Być może mało kto mnie tutaj pamięta, byłam aktywna na forum przez krótki
okres czasu – od marca do połowy czerwca, wtedy zamilkłam zniechęcona
niepowodzeniami w starankach. Wracałam sobie poczytać, ale głosu nie
zabierałam.

A dzisiaj, 7 sierpnia, o godz. 7.10, zdarzył się mój prywatny cud. Miał
wygląd dwóch tłuściutkich kreseczek. Zobaczyłam je w szóstym cyklu starań,
niby nie tak długo, ale…
No właśnie, w pierwszą ciążę zaszłam bez żadnych staranek, przez przypadek,
było to 3 lata temu, więc byliśmy z mężem przekonani, że i tym razem uda nam
się w pierwszym, no maksymalnie w trzecim cyklu. Tak się nie stało i to nas
trochę spłoszyło.

Po drugie moje cykle należą do krótkich. Zawsze takie były, od kiedy
miesiączkuję, jednak pani doktor, do której poszłam w marcu, czyli na
początku staranek, baaardzo się tym przejęła. Zaleciła mi przyjmować luteinę
od 15 do 24 dc, no i mierzyć tempkę, aby określić długość fazy lutealnej. Tak
też robiłam. I byłam coraz bardziej zaniepokojona, zwłaszcza, że fazę
lutealną określiłam na 11 dni.

Ostatni raz widziałam się z moją gin na początku lipca. Zrobiła USG, to był
19 dc. Stwierdziła, że cykl jest bezowulacyjny i ... wypisała dla mnie
skierowanie do szpitala na wykonanie profilu hormonalnego. Powiedziała, że
długość moich cykli (23-26 dni) i obraz USG (brak owulacji) wskazują, że
prawdopodobnie zachodzą u mnie poważne zaburzenia hormonalne.
Wróciłam do domu załamana, a mój mąż się wściekł. Powiedział, że to przesada,
aby po zaobserwowaniu 1 cyklu bez owu, po 5 miesiącach starań podejrzewać tak
poważne zaburzenia. I zaparł się, że on żadnych badań robić na razie nie
będzie – a dla niego też przyniosłam skierowanie, na analizę nasienia.
Badania miałam zrobić w cyklu sierpniowym, bo w lipcu pani doktor wybyła na
urlop. Dałam sobie więc spokój z zmierzeniem tempki, robieniem testów owu i
nie zażyłam ani jednej tabletki luteiny.

Wczoraj wróciłam z tygodniowego urlopu, @ mi się spóźniała już 3 dni, ale
myślałam, że to przez zmianę klimatu. A dziś w nocy śniłam w kółko ten sam
sen, w którym wykonywałam dziesiątki testów ciążowych i wszystkie były
pozytywne.
Wierzcie mi, gdy rano, już na jawie robiłam teścik, nie miałam żadnej wiary w
powodzenie. A jednak się udało!!! Co czuję? Tego się nie da wyrazić. Objawy?
Zero, czyli tak samo jak w poprzedniej ciąży. Obawy i lęki? Olbrzymie.

Mąż jeszcze nie wie, nie będę dzwonić do pracy, dam mu spokojnie przetrwać
pierwszy dzień po urlopie.

Przepraszam, że takie długie, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Dziękuję więc tym, które doczytały do końca )))).
Pozdrawiam wszystkich, zwłaszcza laryskę.
Ślę szczere fliudki!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~!




Temat: luteina...
Gość portalu: majka napisał(a):

> popatrz na strone www.womens-health.co.uk/prog.htm,

ok, spojrze, tylko zlapie oddech

gdzie zostal opisany dokument wydany przez Brytyjski
> Krolewski College Ginekologiczno-Polozniczy na podstawie przegladu
wspolczesnej literatury zakwalifikowalo suplementy progesteronu we wczesnej
ciazy jako nie przynoszace zadnych korzysci.

No, to juz do mnie przemawia. Przeciez nie mowilam, ze nie mozesz miec racji.

gdyz tutaj armie krwiozerczych prawnikow tylko czekaja
> mozliwe procesy o malpractice lekarzy i juz byly procesy, gdzie kobiety po
> wczesnych poronieniach wygrywaly.

To do mnie nie przemawia. Wybacz, ale ta strona praktyki lekarskiej w USA jest
lekko nienormalna. Nie dlatego, ze gdy lekarz zrobi blad, to musi sie liczyc ze
skutkami. Ale dlatego,ze ta armia czesto szuka dziury w calym. Zreszta dotyczy
to nie tylko medycyny.

> Dlaczego lekarze przepisuja protgesteron?

Tu znowu moge zrozumiec punkt pierwszy. Pozostale sa nie do przyjecia. I
naprawde nie sadze, zeby to byl skutek polityki firm farmaceutycznych. Bo dalby
sie zauwazyc "regionalizm" stosowania progesteronu na terenie Polski . A tak
chyba nie jest. Raczej mysle, ze jest to rutyna - cos jak z przygotowaniem do
zabiegu chirurgicznego. Bez lewatywy ani rusz, a ponoc sa badania, ktore
wskazuja na to, ze z przygotowaniem i bez przygotowania zespolenia goja sie tak
samo.

> Co do metodologii, to nie zgadzam sie. Pomiary progesteronu, byly wykonywane
> poprzez biopsje endometrium, i tylko te pomiary sa miarodajne. Malo tego jak
> przejrzysz te prace to pokazaly one, ze pomiary progesteronu z krwi nie sa
> miarodajne i nie koreluja z tymi w endometrium, gdzie progesteron jest
> wychwytywany przez wlasne receptory i jego stezenie moze byc nizsze niz to w
> krwi,

OK. Ale luteine stosuje sie dopochwowo, a zdaje sie ze od tego wyszlysmy. A ja
sie dalej upieram, ze metodologia ma znaczenie i wiele sie zmienilo w tej
materii. Dobre czasopisma maja cala armie ludzie, ktora ewentualnie warte
opublikowania, ciekawe prace sprawdza pod wzgledem metodologicznym. Jesli
cokolwiek sie nie zgadza - mala liczebnosc grup, zly dobor grupy kontrolnej, za
duzo czynnikow zaklocajacych itp. - artykul odpada. czasami jest to posuniete
do absurdu, bo nie we wszystkich dziedzinach mozna te szczegolowe zalecenia
spelnic. najczesciej to sie sprawdza w internie, najgorzej chyba w chirurgii.
Ale tu nasza dyskusja jest czysto akademicka, wiec dajmy spokoj

Jesli
dlatego, ze system moze byc nasycony....To bardzo powszechny
> mechanizm regulacyjny w systemach biologicznych.

OK. Down- i up-regulation, sprzezenia zwrotne. Ja tych zajec tez nie opuscilam
na studiach . Jestes biologiem? Czy lekarzem?

> Ja chcialabym zobaczyc materialy zrodlowe, ktorych uzywaja kompanie
> farmaceutyczne, udowadniajace bezspornie korzysci progesteronowych
suplementow
> na implantacje i ochrona przed poronieniem.

A ja zupelnie nie jestem ciekawa . Mialam to nieszczescie podgladnac troche
firme farmaceutyczna od strony "kuchni". W wiekszosci przypadkow te ich foldery
sa guzik warte od strony naukowej. chociaz sa chyba wyjatki, ale nie wiem czy
to los ("trafilo sie slepej kurze ziarno") czy po prostu rzetelnosc .

> Nie mowie, ze uzycie progesteronu jest zupelnie nieuzasadnione. Powinno sie
go
> w zasadzie podawac przy wspomaganych technikach rozrodu, takim jak in vitro,
> ale nie w naturalnych, fizjologicznych warunkach.

No, o fizjologii to chyba nie ma co mowic. Wiekszosc z nas z roznych powodow
daleko odbiega od fizjologii, niestety i stad nasza obecnosc na forum

Ja zamiast progesteronu biore
>
> baby aspirin 80mg, ktore ma lepsze dzialanie bo mniej specyficzne,poprawiajac
> ukrwienie sluzowki, a pozniej lozyska i poprawiajac jakosc sluzu plodnego.

A zapytam mojego doktora, co o tym sadzi. Chociaz mi i tak pewnie nic nie
pomoze. Problem nie lezy w ukrwieniu sluzowki, tylko w tym zeby moje kochane
jajniki zabraly sie do roboty.
>
> Artykul podesle z pracy.
Fajnie, dzieki.

> Trzymajcie sie i nie dajcie zwariowac.

Nie damy sie. Ja sie przynajmniej staram, ale wierz mi - jest to cholernie
trudne, biorac pod uwage, ze w tym kraju w zasadzie sa dwa miejsca w ktorych
warto sie leczyc, a ja nie mieszkam w zadnym z nich.

No, ale elaborat (sorki) najpierw Ty napisalas, a potem ja. Dziewczyny mysle,
ze juz dawno uciekly, bo nie maja sily tego czytac. Moze sprobujemy nastepnym
razem sie streszczac?

Trzynaj sie! Nova




Temat: Warszawa
Warszawa ginekolog- Elżbieta Narojczyk-Świeściak
Zaraz gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży znalazłam na forum
lekarza, który miał najlepszą opinie wg internautów. Nie wyszłam na tym
dobrze. Ponieważ 2 lata temu poroniłam po raz pierwszy teraz bardzo uważałam i
starałam się zapobiec następnemu poronieniu.Zwłaszcza, że nie czułam się
dobrze(byłam w ok 3-4tyg ciąży gdy wykonałam test). Już po pierwszej wizycie
(prywatnej) u P. Narojczyk miałam mieszane uczucia ale od jej
pacjentów usłyszałam same superlatywy. Ona sama zapisała mi profilaktycznie
Luteinę gdybym zaczęła krwawić i poinformowała mnie co mam robić gdyby działo
się coś niedobrego. Niestety kiedy zaczęłam plamić zbagatelizowała to, brałam
luteine.Na drugi dzień zaczęłam krwawić poszłam na usg do niej na dyżur w
szpitalu bielańskim gdzie nawet nie chciała mnie słuchać dziecko żyło dostałam
zastrzyk i dowiedziałam się, że panikuje. Wróciłam do domu i miałam leżeć ale
po przyjściu trysnęła krew. Znów poszliśmy do niej, znów usg - dziecko żyło ja
czułam się fatalnie. Powiedziała mojemu mężowi, że jestem przewrażliwiona i
nic się nie dzieje i mam leżeć. Całą noc krwawiłam bardzo intensywnie i byłam
bezradna i poinformowana przez Panią Narojczyk, że żaden lekarz mnie nie
przyjmie w szpitalu bo to z moim stanem nerwowym jest coś nie tak. Cały
następny dzień krwawiłam i mocno bolał mnie brzuch. Dopiero moja mama
załatwiła w moim rodzinnym mieście kilku lekarzy, którzy kazali mi natychmiast
przyjechać bo krwawienie może zagrażać mojemu życiu. Okazało się, że poroniłam
tej nocy gdy 2 razy byłam u niej na wizycie w szpitalu. Konsultowałam się z
kilkoma lekarzami, którzy oznajmili mi, że powinnam być od razu przyjęta na
oddział. Niestety Pani doktor wolała mnie leczyć prywatnie w końcu 100 zł za
wizytę piechotą nie chodzi a ja w ciągu 1,5 tyg byłam 2 razy prywatnie. Nie
wykonała mi w szpitalu żadnych badań mimo, iż podawała mi progesteron nie
znając jego poziomu. Wiedziała, że dopiero się przeprowadziłam do Warszawy i
właściwie zaraz zaszłam w ciąże więc nie znalazłam jeszcze pracy a ślub
mieliśmy mieć za miesiąc więc nie miałam ubezpieczenia. Dopiero po fakcie
dowiedziałam się w innym szpitalu, że jako kobieta w ciąży mam ustawowo
zapewnione ubezpieczenie. Niepotrzebnie powiedziałam jej, że trudno poniesiemy
wszystkie konieczne koszty byle utrzymać tę ciążę i chyba właśnie o prywatne
leczenie poszło. Pani doktor zachowała się nieprofesjonalnie i irracjonalnie,
gdyż zanim zaczęło dziać się coś złego, informowała, zlecała leki, które w
razie konieczności mam brać, zlecała badania, których nie zdążyłam zrobić bo
tydzień po wizycie zaczęły się problemy a wtedy mnie totalnie olała i
zostawiła bez opieki. Żałuje, że w swojej naiwności zaufałam i nie pojechałam
do innego szpitala na dyżur.



Temat: Czas życia komórki jajowej
m.gc napisała:

Konkret, z jakim się spotkałam na forum LMM, to problem z płodności
> ą
> przy fazie III o długości 12 dni.

To by miało uzasadnienie, jesli faktycznie do zagnieżdżenia może dojśc nawet 12
dnia po owulacji. Jednak w podręcznikach do ginekologii takiej ilości dni nie
znalazłam, a lekarze wykonujacy np. inseminacje, każą robić betę w 10 dni po
owulacji (inseminacji) i jesli wynik ujemny, to odstawic duphaston czy luteine,
bo wiadomo, że ciąży juz nie będzie.
>
> Burczykowa podaje dane o niewydolności ciałka żółtego, która jest
odpowiedzialn
> a
> za taki a taki procent mikroporonień. Możliwe, że tu należy pytać o
metodologię
> .
> Jak ten procent oszacowano.

Np poprzez badanie poziomu progesteronu po owulacji czy w sytuacji zagrożenia
poronieniem.

> > Słowo NIGDY jest tu ważne, bo gdyby komórka żyła dłużej czyli dochodziłob
> y do
> > poczęcia w 4 dniu,

No własnie- ale nie dochodzi przecież. Badania hormonalne i chociazby baza
danych Rotzera temu zaprzeczają.

> Musimy pamiętać, że takie NIGDY oznacza w naukach empirycznych "w tylu a tylu
> eksperymentach, prowadzonych w taki a taki sposób nie było ani jednego
> przypadku".

Tu nie chodzi o eksperyment. Jeśli badania hormonalne i aktualny stan wiedzy o
czasie przezycia komórki jajowej wziąć pod uwage, to współzycie dobe po
owulacji nalezy uznać jako "niepłodne". Chodzi mi oczywiście o ostatnia
owulację.

Jaki procent w takich badaniach stanowią kobiety, które mają fazę
> lutealną 17 dni?

Nie bardzo rozumiem, dlaczego te 17 dni sa dla Ciebie takie ważne.
Gdyby ponizej tej dlugości nie dochodziło do zagnieżdżenia, ale tylko do
zapłodnienia, to pewnie ze 3/4 z nas by sie nie urodziło. Polskie kobiety mają
III fazę długa zazwyczaj na 12,7 dnia (badania z pracy doktorskiej).

Czy długośc tej fazy ma jakąś korelację z innymi czynnikami
> wpływającymi na zagnieżdżenie, jak jakość endometrium albo wydolnośc ciałka
> żółtego?

Długość tej fazy i przygotowanie endometrium zalezy własnie od długości i
jakości funkcjonowania ciałka żółtego.

Czy czas zagnieżdżenia wynosi "7-8" czy "12" dni?

Powtarzam- nie spotkałam sie w wiarygodnych źródłach z 12 dniem.Może jest tak-
nie wiem.

Zauważmy, że przy te
> j
> drugiej liczbie, jeśli kobieta ma fazę lutealną 12 dni, to współzyjąc w drugi
> dzień po skoku temperatury, z całą pewnością nie pocznie,

Jeśli załozysz, że w ciągu doby od tej owulacji nie było innych (a moga byc
wielokrotne), a skok nie pojawił sie dobe przed owulacja, to masz rację.

choćby i jej jajeczko
> żyło tydzień, a nie 48h z dawnych podręczników.

Jesli by zyło tydzień, ale nie trafiłoby na dobre endometrium to faktycznie-
nie doszłoby do zagnieżdżenia.

> Podsumowując, te szacunkowe liczby mogą sugerować, że często możliwy jest a
> priori taki mechanizm, jak proponuję: współżycie w czwartym dniu fazy
lutalnej,

Skąd wtedy jest żywa komórka, zdolna do zapłodnienia (a ta zdolnośc nie trwa 24
godz.)???

> zapłodnienie, mijają dni, w siódmym-ósmym dniu ma dojśc do poczęcia,

Dlaczego tak późno???

ale
> endometrium jest już "złej jakości". 4 + 7(8)? + 2(3)? = 13 do 15 dni; czyli
> przeciętna długość III fazy. Brak czasu na zagnieżdżenie!

No i brak uzasadnienia na Twój pomysł, niestety :(

Jedyny dobry
> kontrargument byłby w postaci tych kobiet o zdecydowanie dłuższej fazie, jeśli
> byśmy wiedzieli, ile ich jest i czy długość fazy III nie jest skorelowana z
> innymi czynnikami płodności.
> Albo są inne dobre argumenty. Tylko pytam - jakie?

Nawet kobiety z 11 dniową fazą lutealna zachodzą w ciążę, ba nawet i te z 10
dniową także.Jeśli do zagnieżdżenia dojdzie 6-7 dnia, to przeszkód nie widzę,
aby sie to mogło zdarzyć. Czy to wystarczające argumenty?

>
>
> Poza tym odpowiedź nie musi być z gatunku "albo jajo żyje do 24h, albo dużo
> dłużej".

Jajo zyje DO 24 godz, a jest zdolne do zapłodnienia przez 8-12 godz.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 227 wypowiedzi • 1, 2, 3