Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum sanatoria





Temat: Refleksje faceta 47 letniego
Malowany ptak!!!!
A ja myślę, że to całkiem serio może być mężczyzna. Sama przyznałam, ze
przemknęła mi myśl o kobiecie i przemyślałam dlaczego.
Ano dlatego, że ta historia potoczyła się tak jakby sobie życzyły kobiety.
Kobiety- żony, dodam dla woman-in love i nie tylko. Ale potem poszukałam wśród
lepiej i gorzej znanych mi par i znalazłam kilka podobnych schematów typu: Facet
miał skok, wrócił do żony, uzyskał przebaczenie, żałuje, żyją razem i sprawiają
wrażenie dobrego małżeństwa, on więcej nie zdradza.
A więc to całkiem prawdopodobna historia. Sami piszecie, że jest aż banalna.
I jeszcze jedno a propos „niemęskości”. Mój tato, facet obecnie ponad 70 letni,
na emeryturze, kiedyś kierownicze stanowisko mówi niekiedy, przekomarzając się z
mamą, że wzięła go całkowicie pod pantofel. Moi rodzice są małżeństwem któremu
można pozazdrościć- na spacer za ręce, wspólnie do sanatorium( gdzie wszyscy
zresztą myśleli, że mama jest kochanką taty, bo przecież wobec żony w tym wieku
nie można tak szarmancko i z uczuciem się zachowywać), długie rozmowy, wspólne
gotowanie obiadu! Długo możnaby wyliczać. Są niekiedy kłótnie ,ciche dni, ale
czybko mijają. Oczywiście całe życie razem, żadnych zdrad! Aż widać, że się po
prostu kochają. Moja mama jest inteligentną kobietą i nigdy, nawet przed
bliskimi koleżankami nie chwaliła się, że mąż często w domu wykonuje „babskie
zajęcia”. Wie, że nie jest to dobrze postrzegane przez tak zwany ogół. Facet ma
być „męski”! Babskie roboty?Okazywanie uczuć? To wszystko jest postrzegane jako
słabość, coś kobiecego.Może nawet wierność jest niemodna? Taki facet jest
odrzucany przez innych mężczyzn. To ciekawe, ale mój ojciec nie ma kumpli, ma
znajomych, nawet nie wiem czy mogę powiedzieć kolegów. Natomiast koleżanki wiele
razy dawały mojej mamie do zrozumienia, ze bardzo zazdroszczą jej męża. Myślę,
że znacie i Wy podobne przykłady.
Wracając do naszych baranów w tym kontekście:
Panowie i jedyna, niepowtarzalna (i dodam mocno kontrowersyjna) Woman-in-love
podejrzewają Kotaburego o nieistnienie!To nie może byc facet! Jest inny,
niemęski(??), pisze o miłości do żony, podoba się kobietom na forum. Toż to
malowany ptak! Rozdziobać!!!!!!!






Temat: Białoruś: Premier żąda zwielokrotnienia napływu tu
Białoruś: Premier żąda zwielokrotnienia napływu tu
Sława!
www.bialorus.pl/index.php?Rozdzial=Wiadomosci&&wiecej=12081
Białoruś: Premier żąda zwielokrotnienia napływu turystów
onet.pl, 2006-07-19
Napływ zagranicznych turystów w ciągu pięciu lat ma wzrosnąć z zeszłorocznych
90 tys. do 3 mln - takie zadanie postawił na naradzie białoruskiego rządu
premier Siarhiej Sidorski. Przyznał równocześnie, że w kraju nie ma
infrastruktury: hoteli, moteli, baz turystycznych, serwisu przydrożnego, "nie
ma wzorców, które można by zaproponować". Podkreślił, że należy
pozwolić "aktywniej pracować w tej sferze prywatnemu biznesowi".

Według oficjalnych danych udział turystyki w usługach na Białorusi wynosi
mniej niż 1 proc. W strukturze turystyki 80 proc. stanowi wyjazdowa, 16
proc. - przyjazdowa i 4 proc. - krajowa. Na jednego cudzoziemskiego gościa
przypada 15 Białorusinów wyjeżdżających za granicę. Przy czym zagraniczny
turysta pozostawia na Białorusi 120-200 dolarów, czyli cztery razy mniej niż
w Polsce i dwukrotnie mniej niż na Litwie.

"To nienormalna sytuacja, gdy państwo wykłada wielkie pieniądze, np. na
renowację zabytków lub rozwój obiektów turystycznych, a to nie przynosi
należnych dochodów" - ocenił niedawno prezydent Alaksandr Łukaszenka.

Dla poprawy sytuacji wydany został dekret o wsparciu turystyki, w imponującym
planie działań przewidziano budowę 200 obiektów do 2010 roku. W mediach trwa
nieustająca kampania promocyjna, mająca skłonić Białorusinów do wypoczynku w
kraju.

Na mocy decyzji rządu od lipca firmom turystycznym, które nie zapewniają
napływu zagranicznych gości, będą odbierane licencje. Tymczasem z 500
touroperatorów zaledwie 10-15 regularnie przyjmuje cudzoziemców, w większości
Rosjan.

Białoruś nie ma morza ani gór, miasta są niemal całkowicie pozbawione
zabytków. Zamki i pałace, które przetrwały wojnę i komunizm, nie mogą
konkurować z Europą, co przyznała w telewizyjnym talk-show przedstawicielka
organizacji turystycznej. Pozostają jezioro Narocz na północy kraju i Puszcza
Białowieska, którą odwiedziło w zeszłym roku 180 tys. turystów.

Latem Białorusini wylegają gromadnie na dacze lub starym zwyczajem udają się
na Krym, zamożniejsi wybierają Turcję, coraz częściej Bułgarię, Rumunię i
Czarnogórę. Popularne są też wycieczki do Polski, Czech i na Litwę.

"Na Krymie mam kwaterę za 3 dolary od łóżka i wnuki cały dzień mogą siedzieć
w wodzie, a pogoda pewna" - tłumaczy PAP 70-letni Jurij. Biznesmen Siarhiej
woli od Naroczy jezioro na Ukrainie. "Są wszelkie warunki: domy, łaźnie,
katamarany, skutery wodne. A tu co? Żadnej infrastruktury. Na dodatek tam
wyjdzie taniej" - powiedział dziennikarzowi "Biełgaziety".

Od wypoczynku w kraju odstraszają Białorusinów ceny. Od tego sezonu
skierowania do sanatoriów, stanowiących podstawę bazy wypoczynkowej, są dla
dorosłych pełnopłatne. Państwo dofinansowuje tylko wypoczynek dzieci. Dotąd
dopłaty zależały od zarobków, niektórzy za skierowanie płacili tylko 10 proc.
jego wartości. Po urynkowieniu cen liczba sanatoriów spadła ze 174 do 101,
pozostałe nie wytrzymały konkurencji.

Pobyt w sanatorium kosztuje 30-130 tys. rubli za dobę (13-60 USD) przy
średniej płacy 579 tys. rubli (269 USD). Firmy turystyczne proponują
dwutygodniowe wczasy na Krymie już od 130 USD z przejazdem.

"Sanatorium? Tam są sami dziadkowie i rodziny z dziećmi. A jak wyjdziesz za
ogrodzenie, to nie ma co robić. Jadę do Europy" - powiedziała 20-letnia
studentka Nadieżda. "W sanatoriach są takie ceny, że ja za mniejsze pieniądze
załatwiłam sobie wczasy nad morzem" - wyznała emerytka Tatiana.

Państwo próbuje też promować agroturystykę. Wydano specjalny dekret,
zezwalający mieszkańcom wsi na prowadzenie tego rodzaju usług. "U nas nie ma
do tego żadnych warunków, a urzędnicy umieją tylko o tym mówić. Taka ich
praca" - podsumował w "Biełgazecie" biznesmen z Brześcia.

wróć

Forum Słowiańskie
gg 1728585





Temat: wczoraj dostałam diagnozę wkońcu!!!!
wczoraj dostałam diagnozę wkońcu!!!!
Witam. Jestem 24 letnią specjalistką ds sprzedaży z małopolski. Nie pracującą
od 3 miesięcy z powodu choroby. A tak właściwie od dwóch lat non stop na
zwolnieniu lekarskim. Od dwóch lat chodzę po lekarzach, robiono mi
prześwietlenia, tomografię, rezonansy, szpikowano mnie zastrzykami
przeciwzapalnymi, lekami przeciwbólowymi których wierzcie mi było już
kilkanaście. Orzecznik zusu powiedział ze symuluje, nie zgodził się na
sanatorium, na rentę. Ja przez 6 lat tańczyłam w zespole, byłam szczuplą pewną
siebie kobietą. Teraz przytyłam 18 kg, jestem zahukana, wiecznie zmęczona,
rozdrażniona. Nie śpię. Mam lęki jak znajdę się w zatłoczonym miejscu. I
przede wszysatkim ten ból. U mnie ból zaczyna się w obrębie prawej łopatki.
Mięśnie bolą mnie cały czas. Mam wrażenie że gdybym się obudziła rześka
wyspana i nie bolałoby mnie nic, pomyślałabym że nie żyję.Przez dwa lata
miałam przerwę pół roczną w atakach. Znalazłam prace i cieszyłam się jak
dziecko że samo z siebie przeszło. Od paru miesięcy ataki są prawie co noc,
najczęściej w nocy lub wieczorami. Wiem już kiedy atak się zacznie. Zaczynam
się pocić jest mi gorąco, pod łopatką zaczynam czuć pulsujący ból a potem to
nawet nie wiem jak to opisać, z bólu mnie mdli, ciągnie mnie na wymioty, boli
mnie żołądek, wyję i płaczę zaciskam palce stóp i rąk. Rozrywa mnie, myślę o
śmierci, nie mogę oddychać duszę się, boli tak bardzo że nie mogę myslec o
niczym, wydaje mi się że trwa to godzinami. Łzy same płyną. Po zażyciu około 4
pompek tramalu (jakieś 25 kropli) i 2 nurofenów forte, powoli przechodzi i
przychodzi osłabienie. Jestem niskociśnieniowcem, po tramalu ciśnienie spada
mi do 85/55 serducho mi bije jakieś 50 razy, ale przynajmniej chwilowo nie
boli. Nie umiałam wytłumaczyć lekarzom co to jest. Oni nie wierzą że może aż
tak boleć, mówią że mam niski próg odporności a ból, guzik prawda. Jako
nastolatka lądowałam na pogotowiu z powodu bóli menstruacyjnych a teraz te
bóle przy tym to pikuś. Jak mi ktoś mówi że go coś boli to mi się śmiać chce.
Wczoraj po długim oczekiwaniu dostałam się do pewnej pani doktor. Szybko po
przeczytaniu wyników badań i zbadaniu mnie postawiła diagnozę. Fibromialgia.
Nie słyszałam nic o tej chorobie. Powiedziała że wszystko będzie dobrze,
dodała mi po raz pierwszy od 2 lat otuchy!! W końcu wiem co to jest. Zrobiła
mi pierwszy masaż, przepisała leki, powiedziała że po masażu będzie bolało
(nie nowośc bez masażu tez boli więc wszystko mi jedno) Ale zdecydowałam się
na leczenie. Po powrocie do domu przeszukałam internet i doznałam szoku, jak
znalazłam to forum! jak znalazłam publikacje i wyliczone objawy które mam!!
Nawet nie wiecie jaka to ulga po takim czasie. Kiedy w końcu wiem, że to nie
kręgosłup, nie jakiś nowotwór, nie płuca. Mam teraz więcej siły psychicznej
żeby nauczyć się z tym żyć i walczyć. Czasem są dni że przyniosę zakupy i
padam osłabiona na łóżko nie mam siły na nic. Są dni lepsze więc z nich
korzystam. Najważniejsze dla mnie teraz jest to że sa przy mnie bliscy i mój
najukochańszy przyszły mąż, który niejednokrotnie nosił mnie do wanny, bo
gorąca woda pomaga, ubierał, robił wszystko w domu. Mam w sobie tyle czułości
żeby mu się za to odwdzięczyć. I że jest takie forum, że nie jestem sama w tym
wszystkim. Uf wygadałam się. Trochę haotycznie. Nie oczekuję współczucia, bo
to śmieszne. Ale może uda mi się dołączając do tego forum komuś pomóc.
Podzielić się swoimi spostrzeżeniami, co pomaga. Pozdrawiam Was wszystkich
ciepło.



Temat: na czym jedzie kaczor?
na czym jedzie kaczor?
pooglądałam sobie dziś trochę TV i cały czas się zastanawiam- na
czym on do cholery jedzie? alk moim zdaniem odpada, to raczej jakieś
prochy- te chichoty, jakieś skurcze, zachowuje się jak dzieciak,
który zrobił głupi kawał, a teraz pokrywa to takim nerwicowym
rżeniem. Na moje oko, to przyjmuje jakieś psychotropy. Mamy jakiegoś
psychiatre na forum?
Moim zdaniem facio, który robi taką jazdę, a potem chichra się jak
pensjonarka, a w dodatku jest , o maj god, prezydentem, nadaje się
na szybkie sanatorium, a nie na delegacje....

wczoraj napisałam ten wątek, ale potraktowano to jako o krzystku:D
chyba zachowywali się tak samo, hihi, nie wiem, bo krzystka nie
widziałam. ALE:
dziś poczytałam sobie trochę opinii, więc wklejam, na zasadzie- dziś
pytanie, dziś odpowiedź:D
psychoterapeutka, nie psycholog. Prawdziwy psycholog nie musi, o ile
nie pracuje jako terapeuta :).
Ale do rzeczy - problem może być poważniejszy. Kilku znajomych
psychiatrów postawiło hipotezę, że Pan Prezydent może zażywać leki
psychotropowe (neuroleptyki). Twierdzą tak na podstawie obserwacji
dostępnych zachowań "obiektu", czyli z telewizji. Mimika, wypychanie
językiem policzka, praca ustami jak podczas żucia gumy, są typowymi
objawami ubocznymi dla niektórych leków z tej grupy.
Jednym ze wskazań do ich stosowania jest paranoja.

Żeby było jasne - to hipoteza oparta na wątłych przesłankach - nie
mieli dostępu do pacjenta, by przeprowadzić gruntowne badania, nie
wykluczam też ich "politycznej" złośliwości.
O ile jednak są jakiekolwiek podstawy, że ich hipoteza jest
prawdziwa, to wykraczamy poza sferę "mentalności", a mamy do
czynienia z niebepieczną chorobą, uniemożliwiającą pełnienie
odpowiedzialnych funkcji publicznych. Może o to chodziło posłowi
Palikotowi, żądającemu ujawinienia raportu o stanie
zdrowia "pierwszej osoby w pańswie" ?

Pozdrawiam
Yo la - to fajnie, że Pan Prezydent ujawinił treść recepty...
ruum ::: wt., 10/14/2008 - 16:07.
z sierpnia 1982 roku. Między innymi na lek, który, wg zamieszczonego
przez Ciebie linku:

"Natomiast thioridazin „łagodzi w mniejszych dawkach niepokój i lęk
(objawy neurotyczne), w większych dawkach natomiast poprawia stan w
chorobach dających zmienione odczucia rzeczywistości (schizofrenia,
psychoza maniakalna)”. Jego zastosowanie to: „Zmieniona
interpretacja rzeczywistości z ideami prześladowczymi, urojeniami i
halucynacjami. Niepokój i przygnębienie. Zmiany osobowości z
napadami agresji. Splątanie u osób starszych. Niepokój i
nadaktywność w alkoholizmie”.

Nie mam nic przeciwko osobom, które się leczą - choroba, czy nawet
jej epizod - to nie wstyd. Wg tego artykułu z "Polityki", Pan
Prezydent twierdzi, że nie ma nic do ukrycia. Bardzo mnie to cieszy.
Mam natomiast pytanie, czy może to podeprzeć jakimś raportem
zdrowotnym...ciut świeższym, niż sprzed 26 lat ?

to z forum blogów www.kontrowersje.net/node/502

dość mi się to wszystko wydaje prawdopodobne, niestety....




Temat: CO SĄDZICIE O LIKWIDACJI PFRON-u???
Witaj!,Mantis77,obiecałem sobie,że będę tylko czytał Wasze posty,na tym
Forum,sam nie zabierając już głosu.Widzisz Mantis,skoro postawiłeś mi bardzo
poważny zarzut,że"tylko gadam",to trudno przejść nad tym do porządku
dziennego.Otóż nie dalej jak ,w 2003r./po 7 latach/uznalem,że czas najwyższy we
wlasnym m2 zlikwidować bariery architektoniczne.Gehenny,z tym związanej nie
będę tu opisywał./po pół roku,kiedy już nikt nie chciał tej sprawy ruszać,a
wszyscy inni nabrali "wody w usta"zrobiła to lokalna prasa/.Dzięki mojej
interwencji Oddziały PFRON uzyskały prawo do kontroli pieniędzy,na zadania
zlecane Gminom ze środków PFRON.Czy narzekam...,hmmm...,bardziej
się "buntuję",ze to już 16-ście lat "transformacji ustrojowej",a ja czuję się
jak,w 1982r.kiedy to ,po raz pierwszy,Sejm PRL przyjął Uchwałę o istnieniu ON,w
Polsce.Powołano Radę ds Ludzi Starszych i ON i na tym praktycznie
poprzestano.Raz do roku Rada się spotykała,przyznając sobie ordery i nagrody,za
skuteczna działalność,na niwie walki z patologiami społecznymi.Powiem Ci/"w
tajemnicy",że nawet namawiano mnie do wstąpienia do tejże Rady,ale
odmówiłem/.Dlaczego nie kandydowałem,w wyborach,pytasz...hmm,otóż
kandydowałem ,w pierwszych,po 1989r.do samorządu lokalnego i
zostałem "wycięty",przez decydenta z"S".Kolejny raz startowałem,do samorządu,w
1998r.moje nazwisko"zniknęło z listy partyjnej" CHDIIIRP.Akurat,w tym czasie
przebywałem,w sanatorium...Czy jestem"zaślepiony"...hmm...,po działalności w
strukturach NSZZ"S",od 1980r.+2 lata,w partii CHDRP+kolejne 2 lata w
U.Wolności+2 lata prowadzenia Koła Związku Solidarności Polskich Kombatantów,w
Gdańsku,jako,że jestem kombatantem Grudnia'70r.,nie użyłbym
słowa "zaślepiony",ale posiłkując się cytatem z Ew.Św.Jana"...Byłem ślepy,ale
przejrzałem na oczy"...Czy patrzę tylko na PFRON...hmm...,otóż nie,ale PFRON
jest tu klinicznym i wręcz wzorcowym przykładem jak powstawały mechanizmy
korupcyjne,w III RP.Organizacje pro-rządowe...hmm..Ty mówisz,że nie znasz
takowych,ani mechanizmu ich powstawania.Masz prawo do tej niewiedzy,ja odpowiem
Ci tylko hasłowo"umbrella",sprobuj sam dojść do znaczenia tego słowa,nie bez
kozery"elyty ON"użyły tego angielskiego słowa,zamiast po prostu PARASOL.Sam
również zakładałem organizację pozarządową,non-profit.Patrzono na mnie jak
na "oszołoma",ale kiedy organizacja zaczęła funkcjonować to zrobiono wszystko
żeby ja zniszczyć,no cóż nie pasowała do obowiązującego "UKŁADU UMBRELLA".Na
jej zorganizowanie poszło 3 miliardy/starych zł./,z PFRON.Dawała zatrudnienie
16-stu inwalidom,ale wychodziła z programem i na bazie Funduszu PHARE,ktory nie
mieścił sie,w tzw.układzie"czworokąta bermudzkiego".Przykro mi ,że obecny
Premier Marcinkiewicz wycofuje się z zapowiedzi przedwyborczych PiS/żeby było
jasne,nie jestem członkiem tej,ani żadnej innej partii i nie zamierzam już
być/Gen.de Gaulle świetnie spointował czym jest polityka,otoż jest to "jedna
wielkaQ***WA",a roli Don Kichote również się nie widzę.Jeżeli uważnie
przeczytasz,wszystkie moje posty ,na tym Forum to zrozumiesz,o co tak naprawdę
mi chodziło i na czym nadal mi zależy.Dość już dzielenia naszego środowiska,z
podziałem na "głuchych,ślepych,kulawych..." i rozdawnictwa "przywilejów".Był
czs ,kiedy mieliśmy ich ponad 60-siąt!wg zasady dziel i rządż.Te zasady,jak
widzę, obowiązują nadal i to mnie autentycznie martwi,ta mentalność
homosovieticus...,którą utrwala m.inn. taka instytucja jak PFRON.Mnie
wystarczy,żeby każdy,kto chce pracować,mógł pracować,za uczciwe
pieniądze,zgodne,z kwalifikacjami,jakie posiada.Nikt tak naprawdę nie policzył
jaki potencjał intelektualny jest marnotrawiony,dla zachowania status quo,czyli
zmian pozorowanych wg również znanego prawa;zmieniać tak żeby nic się nie
zmieniło.Jest jeszcze prawo Murph'ego,świetnie się sprawdziło kiedy wspólnie
budowaliśmy nasze pismo"Człowiek",a jednak /zgodnie z tym prawem/musiało
upaść.Moglibyśmy Mantis jeszcze tak długo,w tej konwencji,ale z samego
pisania,jak słusznie zauważyłeś,nic nie wynika,tak więc życzę sukcesów,w
działaniu,naprawdę szczerze!I na koniec sprostowanie ;oczywiście ,w poprzednim
poście miałem na myśli Sławka Piechotę,z Wrocławia,a nie p. JackaPiechotę/SLD/
skojarzył mi się p.Piechota, z czasów Jego niechlubnej prezesury,w PFRON,tam co
rok to prorok,znaczy sie PREZES,plus oczywiście Minister,w randze Sekretarza
Stanu.Serdecznie Was wszystkich POZDRAWIAM i solennie obiecuję,nie pisać
więcej,natomiast napewno będę Was czytał i trzymał kciuki za Wasze
działania,czas żeby Wasze pokolenie przejeło pałeczkę!,bez naszych "obciążeń",z
okresu PRL-u i III RP.Z poważaniem Ryszard Zbigniew Ostrowski Gdańsk.OSTRY107.



Temat: Asfaltownia truje w uzdrowisku
FABRYKA ŚMIERCI
W KONSTANCINIE-JEZIORNIE
DOSTAJE ZIELONE ŚWIATŁO

Jak dowiedzieliśmy się od radnych miejskich na ostatniej sesji Rady w dn.
27.10.2006, Prokuratura Rejonowa w Piasecznie umorzyła dwa tygodnie temu
postępowanie przeciwko firmie Falbruk – Falenta w sprawie niezgodności wytwórni
mas bitumicznych w Konst.-Jeziornie, ul. Mirkowska, z planem zagospodarowania
przestrzennego. Prokurator stwierdził, iż lokalizacja jest zgodna z charakterem
sąsiednich zakładów (betoniarnia, fabryka styropianu), teren jest prywatny i
właściciel może nim dysponować. Dokładna treść orzeczenia prokuratora nie
została jednak ujawniona, gdyż Burmistrz, będący stroną w sprawie, odmówił
przedstawienia dokumentu i jakichkolwiek komentarzy, mimo interpelacji
poselskiej w tej sprawie.
Decyzja prokuratury otwiera drogę do pełnego uruchomienia produkcji asfaltu w
Konst.-Jeziornie. Przypominamy, że według ekspertyzy profesora Wojciecha
Mniszka z Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu „z
zakładu będą emitowane substancje rakotwórcze”, które mogą poważnie zagrozić
zdrowiu i życiu dzieci z przedszkola i szkoły niepublicznej znajdujących się
przy ul. Mirkowskiej na sąsiedniej parceli, a także dzieci ze szkoły przy ul.
Bielawskiej, mieszkańców Mirkowa, Bielawy, Porąbki i Nowej Jeziorny. Do tego
dochodzą tony pyłu z placu manewrowego, smród smoły rozchodzący się na całą
okolicę i kilkanaście ogromnych (25-30 ton) ciężarówek na godzinę rozwożących
asfalt (70 tysięcy ton asfaltu miesięcznie) i przywożących materiał ul.
Mirkowską i Warszawską także w godzinach szczytu, w środku konstancińskiego
korka. Zgodnie z badaniami róży wiatrów, ponad połowa tych substancji poleci
doliną Jeziorki nad tężnię, park zdrojowy i sanatoria w centrum uzdrowiska.
Tymczasem plan zagospodarowania przestrzennego tego obszaru mówi wyraźnie (II $
8 punkt 2), że obowiązuje tu „zakaz lokalizacji w obszarze planu przedsięwzięć
szczególnie szkodliwych dla środowiska i zdrowia ludzi, a przedsięwzięcia
mogące pogorszyć stan środowiska wymagają ograniczenia uciążliwości do własnej
działki”.
Przypomnijmy, że radni Konstancina-Jeziorny zostali zaalarmowani o budowie
asfalciarni przez mieszkańców w dniu 5.09.2006, dziesięć dni przed wydaniem
pozwolenia na budowę, na forum www.konstancin.com. Radny Tomasz Marszał
odpowiedział na skierowany do siebie list w dniu 14.09.2006, a więc co najmniej
na kilkanaście dni przed upływem terminu, w którym Urząd Gminy mógł jeszcze
oprotestować decyzję. Wcześniej temat znał też z listu radny p. Bartosz Weiss.
Oczywiście Urząd Gminy znał sprawę o kilka miesięcy wcześniej, gdyż otrzymał w
maju 2005 zawiadomienie o złożeniu w Starostwie Powiatowym wniosku o pozwolenie
na budowę obiektu ze wszystkimi szczegółami, zaś urzędniczka gminna wydała
pozwolenie na lokalizację szamba na budowie asfalciarni. Już po wydaniu
pozwolenia, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dokonał inspekcji na
budowie (która toczyła się nielegalnie od lutego 2005 mimo postępowania w
Urzędzie Wojewódzkim) i stwierdził, że gotowe budynki fabryczne są… „pokrowcami
na maszyny” niezbędnymi do ich składowania na placu. Obecnie mamy orzeczenie
prokuratury rejonowej, niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego i
ekspertyzami naukowymi. Wszystkie te decyzje urzędników i organów prawa
świadczą o tym, że możemy mieć do czynienia z układem korupcyjnym na dużą
skalę: urzędnicy powiatowi, gminni, znany profesor Politechniki Warszawskiej
i „niezawisły” sąd bronią racji p. Falenty, właściciela „fabryki śmierci”,
przeciwko interesom mieszkańców i uzdrowiska, przeciwko prawu i zdrowemu
rozsądkowi.
Naczelny Sąd Administracyjny bada nadal sprawę i może podtrzymać decyzję
Wojewody z marca 2006 o unieważnieniu pozwolenia na budowę. Co prawda zdjęcia
publikowane w sieci i relacje na forum internetowym wskazują, że nielegalna
produkcja asfaltu na Mirkowskiej najprawdopodobniej ruszyła pełną parą. Władze
gminne jednak nie sprawdziły tych wiadomości (powtarzających się od lipca) i
twierdzą, że nie mają pojęcia, co dzieje się w asfalciarni.
Od nas – mieszkańców - i od przedstawicieli, których wybierzemy, zależą dalsze
losy „fabryki śmierci”, zdrowie nasze i naszych dzieci.
Zapytajmy wszystkich kandydatów o asfalciarnię i o trasę mostową Wschód-Zachód
przez centrum Jeziorny. Uzależnijmy nasz wybór od konkretnych działań.

Stowarzyszenie „Mieszkańcy dla Uzdrowiska”
(Stowarzyszenie nie jest komitetem wyborczym, jego członkowie nie kandydują w
nadchodzących wyborach)




Temat: ELŻBIETO-ZACZNIJ OD NOWA!
ELŻBIETO-ZACZNIJ OD NOWA!
Zobacz, że nikt nas tu nie odwiedza.
Czas coś zmienić. Może, na początek, przestań zamieszczać (przynajmniej na
Naszym suskim forum)Twoje kasandryczne wieści.
Miłość do Ojczyzny i swoje zatroskanie o Jej los można wyrazić bardziej
estetycznie. Jako przykład podaję piękne wiersze poety o góralskich korzeniach
K. J. Węgrzyna.

"Pacierz za Ojczyznę"
Niewiele w nas zostało pamięci i Boga
Honoru i Ojczyzny - tylko wiatr w sztandarach
Tylko echo się tłucze w kamiennych tablicach
I głośny krzyk koguta w odświętnych fanfarach

Odmawiam w samotności pacierz za Ojczyznę
Nikt za mną nie powtarza prośby i wezwania
Poplątałosię białe z czerwonym jak powróz
Co zaciska się ciasno w imię zakłamania!

Prawda, jakie to piękne?

I jeszcze jeden, krótki wiersz, wpisujący się w Twoję zainteresowania.

"Bóg wśród kąkoli"
Do Europy
bezmyślnym stadem
wlokąc za sobą
małość i zdradę

idziemy niosąc
nasze symbole
przez perz i ugór
przez puste pole

zdeptaną dumę
honor i wiarę
niepodległości
służalczą miarę.

Nie odpowiadaj pochopnie. Pomyśl. Przeczytaj najpierw słowa Św. Tomasza
wyryte przed wiekami na Jego grobie w Tuluzie.

"Panie! zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć
na każdy temat i przy każdej okazji.
Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym; czynnym, lecz nie narzucającym się.
Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie także posiadam,
ale Ty wiesz PANIE, że chciałbym zachować paru przyjaciół do końca życia.
Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi
skrzydła bym w lot przechodził do rzeczy.
Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich
przybywa, a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.
Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach,
ale daj mi cierpliwość wysłuchiwania ich.
Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę Cię o większą pokorę i
mniej zachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.
Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić.
Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno
wytrzymać.
Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach, a
w ludziach – niespodziewanych zalet. Daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.
+"

I jeszcze krótka notka o autorze wierszy;
(KAZIMIERZ JÓZEF WĘGRZYN. Poeta. Urodzony 1 stycznia 1947 r. w Miejscu
Piastowym na Podkarpaciu. Od 1967 r. mieszka i pracuje w sanatorium na
Kubalonce. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członek Stowarzyszenia
Pisarzy Polskich. Laureat wielu ogólnopolskich konkursów literackich, Nagrody
Specjalnej Śląsko-Dąbrowskiego Komitetu Kultury Niezależnej.
Współpracownik "Gościa Niedzielnego", Polskiego Radia i Telewizji. Publikował
w wielu czasopismach i wydaniach zbiorowych. Dotychczas ukazały się
następujące zbiory jego wierszy: "Próba samookreślenia", "Gdy nocą świeci
jasne próchno historii", "Obok Kaina", "Krwawiąca dolina", "Czarne
kwiaty", "Kiedy mówią znów kamienie", "W imię Twoje", "Requiem Poloniae", "Z
gwiazdą nadziei", "Bo tylko słów muzyką potrafię Ci służyć", "Dom na
przełęczy", "Sen Hioba", "W cieniu krzyża", "Tędy szedł
Chrystus", "Sanatorium po drugiej stronie nieba", "Nawracanie
chochoła", "Zielona Parafia", "Wierzbowe sumienie", "Dopokąd
idę...", "Polskie sumienie", "Trzecie pianie koguta".
Pozdrawiam AB



Temat: Dla Mlodziezy o Unii jewRopejskiej - wyjasnienie..
Dla Mlodziezy o Unii jewRopejskiej - wyjasnienie..
Autor: Jerzy Malinski
Data: 12-01-03 05:33

Witam,

Mam nadzieję, że skoro zawitał Pan na Nasze forum to szuka Prawdy, a słowa
Polska i Ojczyzna są Panu bliskie.
Napisał Pan, "nie potrafię sobię wyobrazić rewindykacji ziem zachodnich przez
Niemcy".

Odpowiedź dał Pan Ryszard: "wystarczy masowa kolonizacja, referendum
przeprowadzone w "landach" południowo-zachodnich" po uprzednim doprowadzeniu
do upadku gospodarczego tych ziem Rzeczypospolitej". Jednakże jest to
odpowiedź dla człowieka wykształconego i myślącego z troską o Polsce. Nie
wiem czy Pan takim jest. Wielu dwudziestolatków nie mówiąc o nastolatkach ma
ignorancyjne podejście do życia.
Myślą - ja sobie poradzę, a kolonizacja to przeżytek-historia!

Nic bardziej błędnego.
Nie chce mi się powtarzać moich wcześniejszych wypowiedzi w tym temacie, ale
widzę że powinienem. Prosze o wybaczenie tych, ktorzy już je znają.

Pomogę Panu - Arturze - troche rozwinąć wyobraźnie.

Powiem Panu, że Niemcy są rozważni, a nie jak wielu ?Polaków" co tylko myślą
co by tu sprzedać (mentalność ciula). Niech tylko Polska wejdzie do UE (
tfu!) to Pan zobaczy ilu Niemców przyjedzie. Prawo bedzie unijne - nie
polskie. Oni najpierw odbiorą to co było ich bo mają na to papiery. Potem
wykupią wszystko co może mieć dla nich jakąś wartość. W Niemczech jest spore
bezrobocie. Zatrudnią swoich doświadczonych pracowników, którzy mają
skończone ich szkoły, niemieckie doświadczenie, język i ich kulturę.
Następnie ?wydoją" Polaków z pieniędzy, którymi im zapłacili by przejąć od
nich to co chcieli. Jeśli nie dadzą Polakom pracy to ?dojenie" będzie
dziecinną igraszką. W ten sposób urosną w siłę, będą między swoimi i zepchną
Polaków do slamsów. Pewnego dnia usłyszy Pan - ?Zafajdany nędzarzu - Polaku
co tu robisz w naszym Vaterland?zie - wynocha".
Referendum nawet nie będzie potrzebne, gdyż nie można żyć tam, gdzie nie ma
warunków do życia.

Ten ?polski rząd" złożony ze sprzedawczyków i obcych agentów wyprzedaje
wszystko co Polacy wybudowali i wyprodukowali. Bredzą ciągle o konkurencji,
że Zachód jest lepszy a wszelką twórczą działalność Polaków niszczą w zarodku
obkładając lichwiarskimi podatkami. Spychają w ten sposób Polaków w nędzę.
Jaki naród może konkurować z kimkolwiek jeśli nie będzie miał w swoich rękach:
-środków produkcji (fabryk, maszyn, narzędzi etc),
-ziemi (hodowla zwierząt, produkcja zbóż, warzyw i wszelkich roślin, przemysł
przetwórczy, etc),
-mechanizmu kreacji i cyrkulacji pieniądza (banki, prawo zabraniające
nakładania lichwy, gwarancja zniesienia inflacji, etc),
-system kształcenia (uczelnie, szkoły pomaturalne i średnie, myślenie
patriotyczne - Polska zarządzana przez Polaków Twój Dom, etc.),
-służba zdrowia (szpitale, przychodnie, apteki, sanatoria, domy opieki etc.).

Mam pytanie: Czy tego uczy się teraz w polskich szkołach!? Wątpię! Ta wiedza-
świadomość, ta broń jest przeciw wrogom Polski.

Jak chce Pan nakarmić swoją rodzinę, wykształcić i wychować swoje dzieci
jeśli nie będzie miał pracy? Pańskie dzieci nie będą nawet umiały czytać i
pisać poprawnie. Zrealizują się plany Hitlera, który chciał widzieć właśnie
takich Polaków jako podrzędną rasę niewolników! Kim Pan będzie za parę lat
jeśli teraz jest np. wykształconym inżynierem, a w pańskim mieście nie ma dla
takich jak Pan pracy? Wszyscy będą zmuszeni do emigracji za chlebem lub być u
?nich" pachołkiem! Im o to chodzi. To jest polityka wrogów Polski!

Reżimowe media tak piorą Polakom mózgi - zwłaszcza tym młodszym - że wielu z
nich głosi pogląd, że kiedy wstąpimy do UE nadal będziemy narodem Polskim! Co
za przewrotność - zgroza! Uwierzcie a zrealizujecie cel wrogów Polski.
Po wstąpieniu do UE Polacy będą nikim jako Naród! Jak pył niesiony przez
wiatr zostaną wygnani z Polski za chlebem lub będą żyć w nędzy będąc sługami
zdrajców i lichwiarzy. Będą wtedy wydziwiać, że kto to mógł wiedzić, że tak
będzie? Będą biadolić, że to ów i tamten był winny. Niestety to będzie ich
wina, że głosowali za UE, za zdrajcami i lichwiarzami zajmującymi stanowiska
w Polsce.

Musicie zawsze i wszędzie być przeciwko tym którzy działają przeciw interesom
Polski i Polaków, przeciwko odbierającym i wyprzedającym własność Polaków,
przeciwko mediom będących w rękach zdrajców.

Pamiętajmy - Polska rządzona przez prawych Polakow Naszym Domem! Myślę, ze to
powinno być hasło LPR.

Pozdrawiam.

Jerzy Malinski - Kanada
e-mail: Jerzy_Malinski@hotmail.com
===========
zapodal z ojczyzna.pl (Fora dyskusyjne LPR-u)
jasiek z toronto




Temat: Spotkanie marszałka z przedstawicielami władz B...
Gość portalu: Realista napisał(a):

No , no ostro napisane nie wiem czy realistycznie ale z
pewnoscia pesymistycznie , a pesymizm nie zawsze oznacza
zblizanie sie do prawdy choc w Polskich realiach przyjmuje sie
to niemal za pewnik...
> w MvP to kiepski interes, nie da sie z tego tgam wyżywić. Ten
> region dla berlinczyków to "komunistyczna" atrakcja!

No coz tu sie zgodze jak widac znamy zupelnie dwie rozne
MeklemburgievP , lub dawno tam nie byles.Wystarczy , ze udasz
sie np. do takiego Heringsdorfu by zobaczyc jak bardzo sie
mylisz . Nawet w listopadzie , teoretycznie najbardziej martwym
okresie nad Baltykiem , tam wszystkie lokale od malych knajpek
do wielkich restauracji sa otwarte , to samo dotyczy hoteli a
nie robia tego chyba charytatywnie , by potem dzielnie szacowac
straty.
Poza tym piszesz , ze to komunistyczna atrakcja , ciekawe bo w
zadnej z ich nadmorskich miejscowosci nie znajdziesz prawie
sladow po komunie , wszystkie budowle z tego okresu zostaly
zrownane z ziemia i odtworzone na podstawie starych sztychow ,
tak ze wyglada to dokladnie tak jak na starych widokowach. A na
dodatek inwestycje typu najdluzsze molo w Europie ,jak w
Heringsdorfie , to tez mila atrakacja.

> Mayer ma do zaproponowania berlińczykom?
Żubry,tanie "sanatoria"
> dla niemieckich emerytów,wycieczki na groby ich przodków...
> Bądźmy realistami! Pic na wodę! Tu tez bardzo sie mylisz ,
wystarczy ze zwiedzisz niektore polskie domy wypoczynkowe ,
ktore nastawily sie na obsluge Niemcow i podniosly standart .
Teraz maja oblozenie na caly rok , bez obslugiwania Polakow i
zapewniam Cie , ze tez nie robimy tego za darmo.

Niemcom chodzi o "miękkie"
> granice i to wszystko! Uderzaja więc na wszystkich
płaszczyznach
> by "rozmyć" antygermańskie animozje!
Tego nie komentuje , bo jednak minelo 60 lat od wojny i
zapewniam Cie , ze malo kto w Szczecinie siedzi w ziemankach z
bateria koktajli Molotowa i czeka tylko na desant Germanow:-) A
poza tym zastosowales niedookreslone pojecie pt. " miekkie
granice" i nie wiem co ono oznacza.
Co Senat Berlina chce
> zrobić? Zainwestować ? Berlin-miasto jest bankrutem ! Sami nie
> wiedzą jak wyjść z tych długów. Na co my liczymy? Na kapitał?

Wiesz jak komentujesz konkretny artykul to warto skupic sie na
tym co jest w nim zawarte , a nie dokladac wlasne
tresci .Poniewaz oboje go czytalismy , to oboje wiemy ze nie
bylo w nim mowy o inwestowaniu w Zachodnio-Pomorskim , wiec
Twoje dywagacje sa skierowane raczej na podgrzanie atmosfery ,
ale zawsze mozesz zalozyc nowy watek na forum o tym jak Niemcy
stali sie zebrakami i nie maja kasy by doinwestowac w dawne
landy.
A poza tym wielu Polakow nie czeka az pieniadze zostana im znowu
przez kogos podarowane , ale sami wymyslaja konkretne projekty ,
sami znajduja na nie pieniadze i potem moga byc zadowoleni ze to
ich wlasna praca. Tak , wiec prosze Cie nie przedstawiaj nas
jako zebrakow czekajacych na kolejne Euro w kapeluszu .

Niemców interesuje majorka, a nie tandetne polskie,
> kramarczno-budkowe , nędzne, polskie wybrzeże.

Widzisz De Gustibus Et Coloribus Non Est Discutantum , to co
jednemu sie podoba to drugiemu nie. Mam jedynie nadzieje , ze to
nie Ty staniesz sie osoba odpowiedzialna za promocje Polskiego
Wybrzeza , bo przeciez w Naszym Pieknym Kraju to czesta praktyka.

Pozdrawiam Serdecznie.
adelmus.



Temat: Po urlopie - życie bez nałogów?
Coście to wyprawiali w sanatoryjnych klimatach, Cortono droga, że Ci ubyło tu i
ówdzie... we właściwych miejscach, miejmy nadzieję... Teraz jeszcze ze trzy i
można się córce włamywać do szafy. Wolę nie wyobrażać sobie tych klimatów, bo
pęknę z zazdrości albo zejdę na anoreksję;)

Co rozumiesz pod "zawracam wam głowę"? Twój problem jest ciekawy, trochę
nietypowy, bo ukazuje wiele sztuczności w naszych pijackich pozach i maskach.
Dowodzisz, że można zatrzymać się gdzieś na granicy, że uzależnienie jest
niedefiniowalne... każdy może być alkoholikiem, a skoro każdy, to nikt.

Wydaje mi się, że wielkim problemem jest dla wielu byłych pijaków akceptacja
oczywistego faktu: wielu ludziom zdarza się pić więcej, niż chcieli, ale sie nie
uzależniają. Gdybym ja sięgnęła po szklaneczkę, źle by to się dla mnie skończyło
- wiem, próbowałam, nie od razu wpadałam w ciąg, nie tak, że po pierwszym
kieliszku budziłam sie na kacu, przeciwnie, mogło to trwać kilkanaście dni,
kilka tygodni nawet, zanim kończyło się totalnym upadkiem. Tak więc musisz
uważać, czy nie masz wielkiej ochoty, żeby sobie udowodnic, że tym razem
wypijesz tylko trochę wina w samotnosci - nie próbuj, bo sie nie powstrzymasz -
wiesz, jakie są Twoje słabe strony.

Obecność na tej stronie niczego nie dowodzi, nie przesadzajmy, stare bajki, że
np. kryterium bycia lub niebycia alkoholikiem ma być pójście do poradni... jakby
zainteresowanie tematem alkohlizmu z miejsca kwalifikowało do odwyku.

Niewiele wiadomo o ludziach pijących w ogóle - bo każdy zawsze jakies straty
ponosi, pijak czy nie-pijak, wszyscy. Umrzeć można już podczas inicjacji - czyli
"zachlać się na śmierć" - zdarzają się takie tragedie... Opowiadano mi kiedyś
historię sprzed pierwszej wojny: w moich stronach rodzinnych dwie dziewczyny
chciały sprawdzić, jak to jest być pijanym, i jedna już się nie obudziła.

Wydaje mi się, że wiedza o niebezpieczeństwie pozwala na kontrolę tym, ktorzy
pewnie mają predyspozycje, ale jeszcze nie zaczęli spadać. Cortono, czemu
miałabyś myśleć o alkoholu i żyć w ustawicznym strachu: jeśli się boisz, to
zwyczajnie nie pij... czy uważasz, że pijak w moim stylu cały czas o tym myśli?
Wcale nie, teraz, kiedy jestem na forum, tak, ale to taki mój nałóg nowy oraz
pewne jeszcze inne potrzeby - altruistyczne poniekąd.

Kiedy idę na spotkanie czy na przyjęcie, zastanawiam się, kogo zobaczę, czego
sie dowiem, co sie wydarzy, w co się ubrać, jak dojechac i jak wrócic, no i czy
sie dobrze zabawię - picie - mnie to już nie dotyczy... Nawet wolę, żeby ludzie
pili, bo są weselsi. Jedyne, co muszę - to trzymać w ręku jakieś naczynie z
napojem - oczywiście, nie z alkoholem:)

Kwestia indywidualnego podejścia, sztuki bratania się, znalezienia własnych
sposobów na swobodę i radość - natomiast w samotności - w Twoim przypadku - nie
piłabym za nic - - - nie:)

To już koniec wolnego czy dalej urlopujesz?
Pozdrawiam serdecznie, miło, że jesteś:)




Temat: do abcd17
Witaj bena!

Gość portalu: bena napisał(a):

> To znaczy, że od Ciebie dużo zależy i my sobie luźniutko gadu gadu, a do
> końca grudnia ma się zdecydować, jak będzie wyglądał Wałbrzych w
> przyszłości?!

Nic sztywnego nie powstanie, choć wizja rozwoju miasta już się klaruje.
Tworzycie ją Wy sami - mieszkańcy Wałbrzycha. Wasze projekty będą ujete w LPR,
kolejne pomysły będą na bieżąco ujmowane tak by wykorzystać środki ze ZPORRu,
SPO RZL i SPO WKP. LPR w ujęciu wałbrzyskim wyjdzie poza ramy wyznaczone w
działaniu 3.3 ZPORR. Ciekaw jestem ilu osobom coś mówią te akronimy :)

> Mam na myśli Lokalny Program Rewitalizacji - w skrócie niestety
> LPR (świeć Panie).
> Zamiast więc pytać o zabytki, o których można poczytać w przewodnikach,
> poproś ludzi o konkretne pomysły rewitalizacji miasta. I to takie, na które
> nie trzeba za wiele kasy. Na tym forum jest wielu zakochanych w swoim mieście
> i na pewno Ci pomogą.
> Do atrakcji turystycznych dorzucam:
> 1. Lwi Gród przy ul. Pocztowej - dawny budynek słynnego w Europie sanatorium
> Stary Zdrój, w którym przebywała m.in. księżna Izabela Czartoryska i ona też
> dokładnie opisała w swym dzienniku wygląd Lisiej Sztolni.
> 2. Szlak Ułanów Legii Nadwiślańskiej - z obeliskiem upamiętniającym bitwę i
> ciekawym nagrobkiem gen. Łączyńskiego przy kościele na Szczawienku. Generał
> do końca służył Napoleonowi, a prywatnie był bratem Marii Walewskiej.
> 3. Jedyną w Polsce Galerię Rzeźby Plenerowej (informacje w Muzeum).
>
> Najlepiej wrzuć jakieś namiary na siebie, to chętnie Ci pomożemy.

Dziękuję za pomysły, wykorzystamy je w LPR. Jednym z ciekawszych tematów będzie
stworzenie i wypromowanie szlaku turystycznego bazującego - co będzie
nowatorskie i nieopisane w przewodnikach - na zabytkach poprzemysłowych
łaczącego Książ z kopalnią Thorez. Lisia Sztolnia przewidziana jest w planach
do osuszenia (jej środkowa część, bo zewnętrzne kawałki są już teoretycznie
dostępne). Jest już również zlokalizowana komnata...

Listę wstępnych projektów puszczę wkrótce ujrzy światło dzienne. Będziemy ją,
przy współpracy z wałbrzyskimi stowarzyszeniami, wspólnotami i spółdzielniami,
polisją, szkołami wyższymi, instytucjami kultury i innymi beneficjentami
uzupełniali do końca października. W listopadzie, przy współpracy z WWSZiP
zostanie wykonany pilotażowy sondaż pozwalający określić, które projekty
mieszkańcy oceniają najlepiej (priorytety) a które będzie można odłożyć na
później. Informacje o projekcie zamieszczane są w dziale "rewitalizcja"
pod "gospodarką" na stronie urzedu miasta www.um.walbrzych.pl .

Wszystkich mających pomysł jak ożywić miasto proszę o kontakt z Jackiem
Kramnikiem, Pełnomocnikiem ds. rewitalizacji
(rewitalizacja@um.walbrzych.pl) bądź ze mną bezpośrednio
(mtertelis@remarket.pl).

A dziś nadaję bezpośrednio z Wałbrzycha, skąd wszystkich serdecznie
pozdrawiam :)

mt



Temat: Kto ocenzurowal i zlagodzil ten pamietnik
Dla Abstrakta. Tudziez innych normalnych ludzi.
ktorych tak malo na tym forum.

Piszesz, ze jestes z Otwocka. Mozliwe, ze mieszkasz w domu Perechodnika na ulicy Sikorskiego 10, dawnej Koscielnej albo drugim przy Podmiejskiej 20. Moze chodzisz do Teatru Miejskiego im St. Jaracza, dawnego kina "Oaza", wlasnosci Perechodnikow? POdobno teraz zamkniety, po brak pieniedzy na remont.
Ciekawe, czy istnieje slad po masowych grobach przy ul. Warszawskiej i Reymonta – tu powienien być obelisk po 2000 zabitych. Co jest na miejscu masowych grobow kolo dawnego sanatorium "Marpa". A moze tam stoja już nowe domy? Kto ma tartak Najwera w Falenicy?

chcesz wiecej.....?

Oddajmy glos autorowi wspomnien:

...O jedno tylko prosze, wykonajcie wiernie moj testament zemsty i wspomnijcie czasami swietlana postac mej zony Anki i anielski obraz coreczki Atalii. Coz one zawinily, ze padly ofiara niemieckiego sadyzmu i zydowskiego tchorzostwa.
A ja? Musze isc moja cierniowa droga z refrenem na ustach: zol zajn az majn szyf wet kaju breg nit rergejn

... co się dzialo z odnalezionymi tam przez Niemcow Zydami? Czesc zabijano na miejscu, niektorych zamykano w areszcie. Az do momentu egzekucji pilnowali ich policjanci zydowscy. W takich akcjach brali tez udzial Polacy, którzy mieli przepustki do getta. Szczegolnie nowomianowani dozorcy wylapywali i doprowadzali na komisariat Zydow. Oczywiscie, nie zapomnieli przedtem zabrac im wszystkich posiadanych pieniedzy. Przeszukiwali zlapanym kieszenie, pruli ubrania, gderajac przy tym i narzekajac: Gdzie macie swoje pieniadze? Dajcie, bo i tak Niemcy wam zabiora!

...Czesc getta była już zamieszkana przez Polakow, kobiety robily porzadki w mieszkaniach, gdzie lezaly nieostygle jeszcze ciala gospodarzy. Inne obieraly kartofle przed domami. Zydzi na to wszystko musieli patrzec, to był ostatni obraz, jaki utrwalal im się przed smiercia. Ich polscy wspolobywatele rozpoczynali nowe zycie w ich mieszkaniach, dziedziczyli ich majatek, a oni
(...) sami czekali na smierc.

25 sierpnia, wtorek. ... gdy po godzinie wracam, okazuje sie, ze cale moje mieszkanie jest zdemolowane i ograbione. Getto jest wciaz otoczone przez polski motloch. Polacy przeskakuja przez parkan , siekierami rozbijaja drzwi i rabuja wszystko co sie da. Czasami lupiezcy potykaja sie o zabitych Zydow, ale nie szkodzi, nad nie ostyglymi jeszcze zwlokami kloca się i bija, jeden drugiemu wyrywa poduszke czy garnitur. A zydowski trup? Jak to trup to lezy spokojnie, nic nie mowi i nikomu nie przeszkadza ...Sumienie maja Polacy przeciez czyste ...Mysmy ich nie zabili, jak my nie wezmiemy – wezma Szwaby.

Jak reaguja skazancy w ostatnich chwilach swego zycia? Zydzi maja gorszy charakter od Polakow. Gdy patrza przez druciana siatke na ich twarze, maja prawdopodobnie mocno za zle ich usmiechy. Nie chca tego widziec, odwracaja glowy. Wtedy spostrzegaja za szlabanem zaciekawione twarze tych Polakow, ktorzy nie maja wstepu do getta, ale chca zobaczyc jak się prowadzi Zydow na smierc. Skazancy znow odwracaja swoje glowy. Widza wtedy swoje mieszkania zajete przez innych jeszcze Polakow, widza Polki obierajace kartofle przed ich domami, widza nowe ogniska domowe, tworzace się na ruinach ich bytu. Wtedy kieruja wzrok ku niebu. Tam przynajmniej nic nie widza....

... Co robili Niemcy natomiast z policja zydowska? Ano najzwyczajniej w swiecie, po skonczonej akcji i po zaladowaniu przez policjantow ludnosci do wagonow , tychze policjantow zaladowano także. Mieli ten smutny zaszczyt, ze Niemcy zaladowali ich wlasnorecznie.....

P.S. W poslowiu do wydania 1993 redakcja Karty pisze tak:

"...Perechodnik zamierzal oddac swój pamietnik polskim przyjaciolom. U Wladyslawa Blazewskiego "Magistra", tekst doczekal konca okupacji. Zaraz po wojnie przeszedl w rece Pejsacha Perechodnika (brata). Wkrotce potem maszynopis – wraz z zezwoleniem na druk, co było ostatnia wola autora – zostal przekazany Centralnej Komisji Historycznej Zydow w Polsce. Dzis znajduje się u naturalnego spadkobiercy – w Zydowskim Instytucie Historyczny, rekopis zas, o ile wiadomo zlozono w archiwum Yad Vashem w Jerozolimie. ...
.....redakcyjna ingerencja w zapis oryginalny tekstu polegala na dokonaniu nieznacznych skrotow, eliminacji powtorzen oraz korekcie pisowni w duchu wspolczesnych zalecen. Fragmenty, w których wyrazny był swiadomy zamiar artystycznej ekspresji, potraktowane zostaly z cala możliwa pieczolowitoscia, najskrupulatniej w tych partiach, które mogą sluzyc odczytaniu swiatopogladu autora...."




Temat: "Kultura" goscia z Zaglebia
slezan napisał:

> doktor-lubicz napisał:
>
> > Przepraszam,ale zdaje się nie dokończyłem ostatniego wątku(za co
> > przepraszam).Powinienem dokończyć swoją odpowiedż,co też niniejszym czynię
> .
>
> Panie Doktorze, nie musi Pan za nic przepraszać.
Dziekuje,ale kazdy przypadek traktuje tak samo,z takim samym szacunkiem.A wynikajace z mojej winy niedokonczenie odpowiedzi w jednym wpisie w pelni uzasadnia przeprosiny.
>
> > Błędnie zinterpretował pan motywy działań ludzi zza Brynicy.Oni po prostu
> > chcieli ulżyć Ślązakom w ich trudnej egzystencji utrudniając ruch pociągów
>
> > wiozących węgiel.W wyniku tego więcej węgla leży na hałdach przy kopalniac
> h i
> > Ślązacy nie muszą się już męczyć zdobywając w pocie czoła nie swój surowie
> c.
> >
>
> Pan Doktor zawsze pośpieszy z wyjaśnieniem, ktore pozwoli spojrzeć na bliźnich
> łaskawszym okiem. To piękna postawa. Już od dawna przypuszczałem, że bez
> przyjaciół zza rzeki nie dalibyśmy sobie rady. Ich zaradność powinna być nam
> wzorem.
>
Niech pan nie bedzie taki powsciagliwy w ocenie swoich ziomkow.Przeciez
przytoczone przyklady nie swiadcza tylko o zaglebiowskiej zaradnosci,ale tez o slynnej slaskiej pracowitosci!Docenmy i to.

> > Niech pan skończy z tym podziwem.Niebiosa obdarowały mnie tą cechą w taki
> m
> > samym stopniu,jak pana w intelekt.I tak jak ja mogę się chlubic moją
> > skromnością,tak pan może popisywać się swoją błyskotliwością w reagowaniu
> na
> > otaczająca nas rzeczywistość(której próbki mam zaszczyt otrzymywać w pańsk
> ich
> > wpisach).
> >
>
> Pan Doktor raczy ironizować. Jak subtelny jest umysł posługujący się tak
> wyrafinowaną kpiną! Ale Pan Doktor sam o tym wie.
>
Obawiam sie,ze niewlasciwie ocenil pan moje intencje.Jak juz kiedys wspomnialem,zawsze jestem smiertelnie powazny.Zwlaszcza w takich przypadkach jak panski.
> >
> > Obawiam się,że w tej materii bardziej kompetentni będą pana kumple z tego
>
> > forum.Ich proszę zapytać,bo ich już dawno "oświeciło".
>
> Pan Doktor uchyla się od odpowiedzi. Najpierw rozbudził Pan Doktor mój apetyt
> na wiedzę, a teraz kiedy siedzę przez komputerem złakniony Pana mądrości, Pan
> mi jej odmawia. To okrutne.
>
Mam nadzieje,ze nie przyczyniam sie przez to do nasilenia objawow bolu swiata?W razie czego proponuje ponownie utopic smutki w alkoholu.
> >> >
> > Jak przejdzie panu wzruszenie,to może porozmawiamy o terapii,co?
>
> Zamieniam się w słuch.
> Dr Koziello(moj wspolpracownik) proponuje 2 metody.Pierwsza to wyjazd do sanatorium.Moglby tam pan odpoczac od wyraznie pana meczacego myslenia,przy okazji prowadzone sa zajecia terapeutyczne(przystosowywujace do powrotu do spoleczenstwa).Doktor uwaza,ze zna takie miejsce,gdzie wszystkie te wymogi moga zostac spelnione(powiedzial,ze bylby pan zachwycony ta propozycja).Z mojego doswiadczenia wiem jednak,ze szybsza bylaby metoda tradycyjna,co do zasady nieinwazyjna.Zabieg jest krotki,w wiekszosci wypadkow konczy sie powodzeniem juz po jednokrotnym zastosowaniu.Niestety,czasami po uzyciu narzedzia cirurgicznego czesto pozostaje niezbyt urodziwy slad.Ale nic na to nie poradzimy,ze uderzenie lyzka do opon w glowe takie skutki wywoluje.Zwlaszcza,ze w pana wypadku potrzebny bylby solidny zamach,a lyzka ma spory rozrzut.No ale wybor terapii pozostawiam panu.Jak pan chce,to moge spytac sie Tadeusza(dra Kozielle,znaczy sie),jak nazywa sie proponowany kurort.
> > > >
> > > > Z wyrazami szacunku
> > dr n. med.Paweł Lubicz
>




Temat: Jak sie nie dac zwariowac niedouczonym dietetykom
Jak sie nie dac zwariowac niedouczonym dietetykom
Nie bedzie zadnych konkretnych teorii zywieniowych, pare wnioskow tylko.

1. To co lekarz wie, a to co wie obecna medycyna. Nie raz obserwowalem, jak
wielki i powszechny jest tu rozdzwiek.

2. Poradniki. Jeden autor jest zafascynowany hinduizmem, drugi buddyzmem,
trzeci fanatycznym ideologiem weg-cos tam, inny wreszcie niespelnionym
naukowcem, inny musi byc oryginalny i ma potrzebe stac na przekor z
obowiazujacymi kierunkami. Nie mowiac juz o zrodlach informacji i autorach,
czy to lekarz, czy dziennikarz.

3. Praktyka. Ciekawe, kto z nich laczy intensywny sport silowy z
wytrzymalosciowym, z wysilkiem umyslowym i jeszcze mu nic nie wypada, nie
lamie sie, nie zrywa, nie peka? I taka b. popularna (dieta Diamondow czy
jakos tak, generalnie OK) M. Blaszczyszyn strzela koszopala, ze 23 gramy
bialka dziennie to juz jest nadmiar szczescia. No niech sprobuje ruszyc tylek
na cos wiecej jak spacer czy wycieczka rowerowa, sprobuje sie rozwijac i
uniknac kontuzji.

4. Polowa tych specow nie wie albo nie mowi (w strachu przed ostatecznym
zniecheceniem pacjenta), ze spalanie tluszczu mozna ukierunkowywac na
poszczegolne czesci ciala odpowiednimi cwiczeniami. Ktos jest chudy ale z
brzuchem - od razu znaczy juz tak musi byc, genetyka. Dieta to mozna uniknac
odkladania sie tkanki, w druga strone - przyznaje - czesto nie wystarcza,
glownie wlasnie z powodu uwarunkowan genetycznych, ale sam znam taki
przypadek - kazalem mu cwiczyc brzuch i sie koles zdziwil.

Nie twierdze, ze nie ma beznadziejnych przypadkow, pisalem: "pokazcie mi
takiego, co (..) to zmienie poglad". Jednak gadanie, ze moj tata tak ma w
genach, ja tez tak musze miec, dieta nic nie daje, jest po prostu POWSZECHNE,
na ogole bledne, moze powszechnie bledne. Zobacze szczuplego goscia z
brzuchem na ODPOWIEDNIEJ diecie, ktora nie pomaga ORAZ CWICZACEGO JAK NALEZY
TEN BRZUCH, ktore to cwiczenia nie daja rezultatu, wtedy przemysle sprawe.
Dotad co ktos narzeka jaka to ma naturalna sklonnosc do tycia, wcina 2-3x
wiecej kalorii ode mnie.

5. Jesli w gorach, na skoncentrowanym pozywieniu bez zapychaczy, w tydzien
stracilem 5 kilo (bedac juz bardzo odtluszczonym), to PRZECIEZ NIE SCHUDLEM 5
KILO! Moze 2, reszta to puste jelita i wczesniej zwiazana przez organizm
woda. Wazenie sie codziennie czy co tydzien nawet jest bez sensu. 3 kilo w te
czy w te to moze nic nie swiadczyc o zmianach w tkance tluszczowej.

6. A jak czytam (wczoraj na forum): dieta bez sniadania, obfita kolacja (nie
mowiac juz o skladzie, ale mialo nie byc porad, OK), to ja przepraszam, ale
to jest dokladnie na odwrot z wszelkimi powaznymi teoriami w dietetyce.
Owszem, jedni zalecaja najwiecej kalorii na obiad, inni na sniadanie - I TO
JEST ZAKRES, W JAKIM MOZNA EKSPERYMENTOWAC! Nie trzeba geniuszu, zeby juz
teoretycznie wywnioskowac, ze cos tak zaleznego od cyklu dobowego jak
metabolizm musi sie rozregulowac gdy skrajnie zaburzyc jego pobudzanie.

Czyli poczytac sobie w necie czy w bibliotece jakis NAUKOWY periodyk
dietetyczny pokroju Lanceta czy jakos tak i zobaczyc: samopoczucie, skutki
uboczne czy ich brak, wzdecia, jak sie trawi... ALE WG STANU WIEDZY MEDYCZNEJ
(ktora obecnie, na etapie manipulacji genami, jest na pewno b. miarodajna niz
kiedy byliscie dziecmi, nie mowiac juz o poziomie polskich lekarzy w
przychodniach czy sanatoriach), A NIE NA ZASADZIE: raz dieta tluszczowa, nie
dziala, no to beztluszczowa, raz bez sniadania, nie dziala, no to bez
kolacji... I zamiast chudnac, ja tyje! Wywalic to co nie ma wartosci poza
kaloryczna, poczekac na efekty, potem co najwyzej mozna dalej
eksperymentowac, mozliwie z umiarem.

I jeszcze jedna uwaga na koniec. To, ze np. moja czy twoja dieta wymaga
uzupelniania np. magnezu, to niekoniecznie swiadczy zle o diecie. Kto uprawia
chocby takie kolarstwo czy biegi, ile by nie jadl i nie pil wody mineralnej,
zuzycie i tak przekroczy dostawy. Suplementacja nie jest zla sama w sobie,
moze i nie umywa sie do naturalnych zrodel, ale co innego dieta do normalnego
funcjonowania, co innego wyczynowy sport, a jeszcze to herbata wyplucze,
tamto kawa, papierosy...

Nie wszyscy moga wszystko, ktos ma gorsza przyswajalnosc zelaza, inny
witaminy jakiejs tam... Zrobcie sobie badanie krwi przed przystapieniem do
diety zamiast po pierwszych objawach wypadania wlosow przyjac: za malo jem,
rzucam diete. A to moze byc tylko jeden element.




Temat: Wspomnienia sluchacza RM
elojka napisała:

> Oszołom, denerwujesz mnie jeszcze na sam koniec dnia a ja zmeczona już jestem
> bo od rana w pracy :(
- aja też jestem zmęczony mam nienormowany czas pracy...
> - nie uważam wcale, że jestem 'cacy'
>
> - stanowisko RM wobec przystąpienia Polski do UE jest sprzeczne ze
stanowiskiem
>
> Episkopatu i chyba nie zaprzeczysz tutaj
- katolicy nie muszą mieć identycznych pogladów z duchownymi z episkopatem w
sprawach które wykraczają poza oficjalne nauczanie koscioła człowiek ma własną
wolną wolę i nie jest on od nikogo uzalezniony ..może mieć odrębne zdamnie w
kwestiach które nie stanowią fundamentów wiary którą wyznaje a co jest tym
fundamentem? przykazania encykliki biblia... TU RM jest zgodne..podkreślają to
nawet przeciwnicy RM..RM stawia pytania o UE o warunki o to co z tego będzie
miał przeciętny Polak i czy ta dyskusja jest uczciwie prowadzona...ma
zastrzeżenia i co? i z miejsca wylewacie na to radio kubły
pomyj...jednomyślność to już żeśmy przerabiali za komuny i jak sę to skńczyło
to sama wiesz..UE stała się takim liberalnym dogmatem...katolicy nie powinni
uznawać żadnych dogmatów poza religijnymi płynacymi ze wspomnianych już źródeł

> - nie twierdzę, że kraj jest mlekiem i miodem płynący... twierdzę, że nie
> należy czekać na to aż ktoś coś da tylko samemu trzeba wziąć się do roboty
> (patrz pracownicy Ożarowa - stracili już tyle czasu a i tak niczego nie
> wskurają; nie zaczynaj tu tylko bandycie Cupiale bo nie będziesz miał racji)
- Uważasz że tu wszytsko było o.k? byłas ty kiedyś w Ameryce PŁd? ja z moim
kuzynem forumowym GMRem byłem w Kolumbii i Brazyli oraz w Chile szczególnie te
dwa pierwsze kraje mnie zaszokowały jak tam się traktuje pracowników... a jaka
tam nedza!! ale z drugiej strony podobne obrazki widziałem na pólnocy polski
popegeerowej...tych ludzi skrzywdzono podwójnie wpierw komuna im wybiła
samodzielność a potem o 1989 roku zostawiono ich samych sobie..
> - jakie kwalifikacje mają bezrobotni? w większości raczej ograniczone...
> ostatnio usłyszałam, że w Estonii wyższe wykształcenie ma ponad 20%
> społeczeństwa a u nas? 7-8%... tylko, że ludzie nie potrafią zobaczyć
> zależności (chociaż teraz to i tak się poprawia) - lepiej się w młodości
> pobawić niż się uczyć... a 30 lat później...
- bezrobocie zaczyna dotykac też ludzi z wyższym wykształceniem...normalne
bzerobocie to bezrobocie rzędu 3-5% w skali kraju a bezroboice sięgające 20% to
patologia!! koleżanka po studiach z doktorskimi ambicjami z trrzema językami
pracuje jako..sekretarka na pól etatu!!!!!! za 850 zł!!!!!!!
> - i chwała RM za to, że pomaga bezrobotnym... zbierają sobie punkty na bilet
na
>
> górę...
>
> - baaaardzo mi się nie podobają takie twoje osobiste wycieczki... skąd ty
> wiesz, jakie jest moje zdanie na temat aborcji, eutanazji... nic nie wiesz...
> ja nie wyzywam cie od jakis ksenofobów, zacofańców i innych więc ty też się
> uspokój bo to przestanie być przyjemnie dla kogokolwiek...
- Jest taka dziwna prawidłowośc że ci co są np przeciwnikami kary śmierci
agitują za aborcją i eutanazją sądząc po akceptacji dla UE dla zachodniego
stylu bycia można te ż z wysokim prawdopodobieństwem można stwierdzic że
poglądy w tych sprawach również są "postępowe"...było juz tu kilku forumowiczów
zajadłych liberałów którzy sprzeciwiają się karze śmierci a jednocześnie
agitują na tym forum za aborcją i eutanazją (Kagan!) zabić dziecko w łonie
matki to dobrze ale zabić seryjnego mordercę to źle? jeszcze się nad nim
litować? darować mu życie i utrzymywac go do końca swoich dni w sanatorium
zwanym więzieniem? a co z rodziną zabitego???
> - nie wiem dlaczego tak się obruszyłeś na ostatnią część...




Temat: czy jest piekniejsze miejsce niz Wieliczka
Ale przejdźmy do Tematu wątku.

Dziękuję Ci Rito o przypomnieniu tej ławeczki, która faktycznie stała obok
furtki prowadzącej na teren kortów, a o której zapomniałem. Ustawiona była
tyłem do kopca, na którego szczycie rosła lipa. Siedząc na niej, podziwiać
można było całą perspektywę bardzo starannie utrzymanej alei grabowej, aż po
kopalniany staw i zabudowania Warzelni Soli. Wyobraź sobie że ostatniej
niedzieli zapytałem moją Ciocię, a jest starsza o 30 lat, czy pamięta te
pielęgnowane graby , bez zastanowienia stwierdziła tak i odnosiła się do nich
z podobnym szacunkiem jak Ty.
A pamiętacie tabliczki umieszczone na drzewach , a przypominające o zakazie
jazdy po alejkach rowerami. Sam je czytałem i łamałem zakaz tam zamieszczony.
W niewielkiej odległości od parku, na tzw. Turówce zlokalizowane były składy
węgla. Codziennie idąc do szkoły mijałem długie kolejki konnych zaprzęgów
i furmanów dnia wczorajszego, strzelających z bata, czekających na otwarcie
składów.
Mój wychowawca ze szkoły średniej, słysząc czasami zwroty których nie można
znaleźć w Słowniku Poprawnej Polszczyzny wypowiadane przez swoich wychowanków
(moje i moich klasowych kolegów) mówił: „klniecie jak furmani z Turówki”
lub „używacie rynsztokowego języka furmanów z Turówki”. Niestety już nie żyje.
Tak dawniej o Turówce słychać było w klasach Liceum Ogólnokształcącego. Tego
zapewne dzisiaj w LO się nie słyszy, bo nauczyciele są inni i kto pamięta
furmanów z Turówki.
Ale się rozpisałem, jak długo klawiatura to wytrzyma ?
A- napisz coś ze swoich wrażeń zaczerpniętych z Wieliczki.
Czy wiecie jakie auto miał nieżyjący już katecheta o nazwisku Sapeta?
Muszę Wam powiedzieć, iż kilka lat temu spotkałem Go w Rabce, gdy odwiedzałem
syna, który przebywał w miejscowym sanatorium. Był zaskoczony, że Go ktoś
poznał i pamiętał z dawnych wielickich czasów, które mile wspominał.

PS.

>i zacznę od złych wiadomości , oczywiście dla siebie. Pierwsza to to , że nie
>trafiłam , czyli strzału w dziesiątkę nie było.

Czci Godna Rito, co mogłem i mogę o sobie na tym publicznym forum powiedzieć,
to napisałem. Moja skromna osoba niczym szczególnym w szkole się nie wyróżniała
(no może tym, że przez skromność nie powiem, iż byłem jednym z lepszych z
matematyki, no może drugi egzekwio z .......... ). Byłem uczniem, jak wielu
innych, którzy w tych latach uczęszczali do LO.
Mogę jeszcze dodać tyle, że przez cztery lata sąsiadowaliśmy przez ścianę ucząc
się w sąsiednich klasach(o czym już pisałem), a wcześniej wspólnie kończyliśmy
szkołę podstawową.

Serdeczne pozdrowienia dla Was Wszystkich piszących i Tych jeszcze nieśmiałych,
stojących obok.

Z należytym szacunkiem i poważaniem

Wieliczanin

To na tyle i na przedzie, idę spać, ale pamiętajcie moi drodzy,że najlepszym
piwem jest Heineken, prosto z lodówki.

k george




Temat: Co to jest: Największe drewniane i stoi w Otwocku?
Z tym Gó(u)rewiczem to zauważyłem, że stosowanie "ó" i "u" jest wymiennie i
akceptowane. Sam się nad tym zastanawialem, bo w kilku materiałach źródłowych
jasno stoi, że "Górewicz", w innych (np. w przewodniku Kałuszki i Ajdackiego) -
że to "Uzdrowisko Gurewicza".
Według tego ostatniego przewodnika "w 1906 r. niewielki pensjonat Abrama i
Szymona Gurewiczów nosił nazwę >>Willa Gurewiczanka<<. Stopniowo go
rozbudowywano na >>zakład leczniczo-dietetyczny<<".

Tymczasem ja sięgnałem po zeskanowaną przez naszych przyjaciół z Pruszkowa
książkę telefoniczną Otwocka z 1938 r.
(fotopruszkow.w.interia.pl/past1938otwock.GIF) i odkryłem, że:

1) pod numerem tel. 5205 usłyszelibyśmy głos recepcjonistki z "zakładu
leczniczo-dietetycznego A. Górewicza, ul. Sienkiewicza 7" (adres się zgadza, bo
dzisiejsza ul. Armii Krajowej to przed wojną Sienkiewicza);
2) pod numerem 5225 usłyszelibyśmy głos subiekta lub magistra ze "składu
aptecznego A.S. Gurewicza, ul. Orla 2" (tu z kolei zgadzają się inicjały imion
Abram i Szymon; ulica się nie zgadza, ale mogę się domyślać, że Gó(u)rewicza
stać było także na posiadanie własnego składu aptecznego w pobliżu stacji
kolejowej, tym bardziej że jego "dom" pełnił funkcje sanatoryjne [skład był
przydatny i potaniał działanie interesu poprzez uwolnienie się od pośredników-
dostarczycieli leków]);
3) pod numerem 5081 usłyszelibyśmy Nesamel Gurewicz z ul. Poniatowskiego 20 (tu
z kolei mogę się domyślać, że chodzi o jakiegoś "prywatnego-domowego" G(ó)
rewicza, może krewnego bliskiego, może całkiem obcego; skłaniam się jednak ku
tezie, że był to ktoś bliski, bo nieruchomość zahacza z jednej strony o ul.
Poniatowskiego; być może był to po prostu telefon domowy G(ó)urewiczów [niech
mi tylko ktoś powie, czy Nesamel to imię żeńskie czy męskie]).

Uproszczeniem całej sprawy wydaje mi sie to, że G(ó)urewicz, jakkolwiek bysmy
go nie pisali, był pochodzenia żydowskiego. Spolszczanie nazwisk żydowskich na
polsko brzmiące przybierało rózne formy, często wynikajace z dowolnej
interpretacji zasad polskiej ortografii przez przybierajacych nazwiska. Możemy
np. przyjąć taką hipotezę:

Abram i Szymon Bergman przybywają w 1903 r. do Otwocka. Zakładają mały
pensjonat między Otwockiem i Śródborowem. Interes idzie dobrze, panowie stają
się poważnymi personami w rozwijajacycm się uzdrowisku. Pośród swoich (Żydow)
swobodnie porozumiewaja się w jidisz, ale po 1918 r. pojawiają się władze
polskie i konieczność używania języka polskiego jako urzędowego. Poza tym,
bogaci Żydzi asymilują się (może z konieczności, może z chęci ułatwienia sobie
życia, "cięższego" dla osoby afiszującej się swoim semickim pochodzeniem) i
zmieniają nazwisko na polsko brzmiace (berg - z niem. góra, Bergman -
Górewicz). Może nieświadomie, a może celowo dla odróżnienia od Polaków, swoje
nowe nazwisko piszą przez "u". Natomiast Polacy i urzędnicy posługujący się
urzędowym językiem polskim piszą je zgodnie z zasadami - przez "ó".

To tylko jedna z możliwych hipotez. Pisownia nazwisk osób żydowskiego
pochodzenia jest zawsze pełna zagadek. Przypomnijcie sobie np. jak
poszukiwalismy na tym forum szwagra Calela Perehodnika (w "Czy ja jestem
mordercą?" znajdziecie nazwisko Nusfelt, a w książce tel. z 1938 r. telefon do
kina Oaza stał na nazwisko Nuswald).

Pzdr!




Temat: Emil Weglorz!
No wreszcie sie odezwales, bo juz sie martwilam, ze przestales tu zagladac!
7 godzin to faktycznie roznica. w tej chwili u mnie jest 13:05 i zapowiada sie
wspanialy dzien (oczywiscie po wyjsciu z pracy). napis cos o miejscu, gdzie
jestes, miekszasz i co robisz. Jestem tak zwyczajnie po babsku ciekawa.
Ja za to mieszkam w Gdansku. PO tych calych moich wloczegach - a to Niegeria, a
to rejsy, a to Rabka - wreszcie osiadlam na stale. A ze nie mam natury
spokojnej kury domowej, zapisalam sie na kurs przewodnikow po Trojmiescie. Nie
miala baba klopotu - poszla sobie na kurs... I siedze i kuje, bo ilosc
materialu jest przytlaczajaca. Cale 1000 lat. Jasne, ze moglo byc gorzej, bo
moglam na przyklad mieszkac chocby w takich Atenach, czy Rzymie... Ale mnie
wystarczy i te moje 1000 lat... Maluje na szkle (to pozostalosci po Rabce i
wieczorach zimowych) i zaluje, ze teraz przez kurs nie mam czasu, bo tematow
mam w lepetynie moc. A pewnie jak skoncze nauke, to i wena uleci.
No, to jak nastepnym razem odwiedzisz forum, napisz cokolwiek. albo napisz na
moj mailik: kkczaykowska@wp.pl
poza tym, zastanawiam sie, jak odbierzesz Rabke po tylu latach, jezeli sie w
lecie wybierzesz do kuzynki, jak pisales. Rabka wlasciwie niewiele sie
zmienila, przybyla w Parku Zdrojowym obrzydliwa fontanna - niby rybki zlote,
wypluwajace z pyskow wode. Jak kto lubi... Ja pamietam, kiedy w tym bajorku
(tfu, stawku?) plywaly karasie... No ale to bylo dawno...
Poza tym, kolo domu Handlowego Gazda (pamietasz?) jest teraz zespol pawilonow z
hot-dogami i ciuchami (wszystko razem jak na jarmarku). Tam, gdzie kawiarnia
Zdrojowa, na zapleczu - powstal kompleks sanatorium, tu rzeczywiscie zmienilo
sie na korzysc. Nie ma ryneczku po prawej stronie Slonki, po drodze na Slone -
jest pawlion jakis. Czy Ty pamietasz knajpe Beskid? nie ma juz knajpy - jest
sklep... Fakt ze wzgledow bezpieczenstwa to i lepiej, jak bowiem nieraz ktos
kogos wyrzucil z knajpy - to delikwent lecial na dziob po schodach, a tak sklep
i spokoj...Pozostala wszakze w rabce senna atmosfera!
Nie dziwie sie ludziom, keidy jada w miejsce dziecinstwa szczesliwego i
wzdychaja za bezpowrotnie minionymi czasami. ja tez - ilekroc jestem w Rabce,
wspominam tych, ktorych juz nie ma - i jakos mi sie robi smutniej. Bo nie ma
juz tego kolorytu. Teraz juz nie ma takich ludzi...
Czy mowi Ci cos nazwisko Materowie? Mieszkali na Dietla w willi sanatoryjnej,
tej samej, co i dr Pieczonka. Otoz spotkalam Bozene Materowne z mezem i
corka...nie, nie w Rabce, ale w gdansku... rpzy promie wislanym ze Swobna do
Mikoszewa. I jakos nagle 20 czy 25 lat dzielace nas od ostatniego spotkania
ulecialy, znikly. Trzeba bylo mnie widziec, jak wystrzelilam z samochodu, jak
sie sobie rzucilysmy w ramiona. Moja rodzina potem mowila, ze nagle jakby
zobaczyli dwie dziewczynki sciskajace sie na srodku ulicy... Obie nasze rodziny
jakos nie mialy wyboru, jak ze soba spedzic caly dzien w Krynicy Morskiej. I
chyba to wielkie szczescie, ze ci, ktorzy naleza do "tamtego" mojego zycia, sa
jakos natychmiast akceptowani przez moich bliskich.
Dlatego ciekawa jestem, jak odbierzesz Rabke...
pozdrowienia!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 190 wypowiedzi • 1, 2, 3