Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum powiększone węzły chłonne





Temat: MASAŻ POWIĘKSZAJĄCY PIERSI- CZY BEZPIECZNY?
MASAŻ POWIĘKSZAJĄCY PIERSI- CZY BEZPIECZNY?
Na pewnym forum internetowym znalazłam ostatnio długą dyskusje dot. "Piersi-
jak pojędrnić i powiększyć". Jedna z uczestniczek, opierając się na m. in.
książce "APTEKA NATURY" - J. Górnickiej, poleca następującą metodę masażu
piersi, (cytuję):"Trzeba je masować pókolistmi ruchami, ale nie wyciągając
skóry, lecz raczej przygniatajac, od środka klatki, w dół, a potem w góre -od
zewnątrz spod pachy do środka. Pobudza się gruczoły i węzły chłonne pod
pachą, i zagarnia w stronę piersi to co sie wydziela. Najlepiej jesli to robi
twój partner. Wtedy zaczynaja pracować hormony jak u młodej dziewczyny i
piersi rosną. Staja sie nabrzmiałe i jędrne, moga byc trochę bolesne, jak w
czasie dojrzewania. Trzeba to jednak robic regularnie 100-300 razy, bo
niestety kiedy się przestaje wracaja do swojej poprzedniej formy. Zakazane
dla kobiet, które maja podejrzenie guzów ,cyst itp. !!!!
Wypróbowałam- działa!!! Trzeba tylko być cierpliwą na początku, ale jak
zaczna rosnąć to rosna do porządanej wielkości.Jest to stary sposób medycyny
naturalnej."
Oczywiście pełen zachwyt nad metodą całego forum, pełno pozytywnych wpisów,
że "to" naprawdę działa,dziewczyny potwierdzają, że faktycznie piersi są
jędrniejsze i powiększone. Wszystko super- ale mam pytanie:
CZY TE MASAŻE NAPRAWDĘ SĄ BEZPIECZNE DLA PIERSI?
Inna wypowiedź z tego forum: "czy zdajecie sobie sprawe z tego co
wypelnia "wymasowane piersi" ? jest to chlonka ktora zawiera liczne toksyny
powstajace przy metabolizmie i po to odplywa do wezlow pachowych aby
substancje te nie zatruwaly zdrowej tkanki gruczolu piersiowego. skutki
ciaglego podtruwania komorek moga byc oplakane"
Proszę o ustosunkowanie się co do podanej metody pod względem jej
bezpieczeństwa - masować, czy nie masować piersi? (a czy zaczną roznąć i być
jędrne - to juz inna sprawa :)))
Pozdrawiam






Temat: jak zdechnięty królik...
nadal łykam sobie 62,5mcg eutyroxu i selen. sporadycznie żelazo.

mam zapalenie krtani, więc czuję się fatalnie. antybiotyk, łózko...

dziś przez przypadek dostałam się do endo w przychodni. wiele
mądrzejsza nie jestem. pani miła i sympatyczna... dawkę leku mam
idealną. raczej mam się zająć żelazem, i jeśli źle toleruję sorbifer
to brać go choćby po jedzeniu będzie się gorzej wchłaniał, ale
będzie się wchlaniał). na zmęczenie mam się więcej ruszać, pływać,
jeść dużo zielonego... tarczycę mam maleńką (chyba miała usg w
oczach, bo na moim usg nic o wymiarach nie było; ręką też nie
sprawdzała...). moje odczucia i samopoczucie, o których pisałam
wcześniej w wątku to ponoć kwestia subiektywna i nic mi nie pomoże.
to samo odporność.

jednak dostałam skierowanie na usg tarczycy z zaleceniem zwrócenia
uwagi na węzły chłonne (wciąż mam powiększone). na żelazo (żelazo!
choć ja pokazałam jej ferrytynę i to o niej mówiła, że jest maleńka)
i na ft4. przeciwciała zrobic sobie raz na rok (moje były robione
latem). pierwotnie chciała dać tsh, ale skreśliła po mojej sugestii,
że może by zbadać hormony tarczycy, a nie tsh, które i tak mam
zawsze w normie i spada. jak zapytałam o tsh i ft3 - nie może, bo ją
też rozliczają... więc po kiego ja jestem ubezpieczona??? no nic...
system.

w styczniu zrobię wyniki i może uda mi się zrobić rzeczone usg. bo w
lutym mam znów wizytę - tak dla porównania i wydębienia kolejnego
skierowania na wyniki

rację miala tu bodajże aleksandra... obserwować siebie, dobierać
dawkę, robić wyniki... lekarz mi wiele nie powiedział pond to, co
wiedziałam z forum... i ponad to, co mi zdiagnozował pan Zdrojek na
usg.

poki co dalej 62,5 (po wynikach zdecyduję co dalej), selen, żelazo.
no i wykurować się z gardłowych choróbsk...

i wogóle chyba muszę przyznać, że moja pani Mariola z Olsztyna nie
jest taka zła, jak czytam o lekarzach na forum... bez słowa od razu
zaproponowała tyroksynę, mimo moich wyników w normie, wiedziała o
przeciwciałach, żelazie i ferrytynie, selenie tym dobrze
przyswajalnym; mówiła o jakości życia, a nie tylko cyferkach...
upewnię się jeszcze w lutym, jak pójdę do niej do przychodni, a nie
tylko prywatnie.

a tymczasem nie dawajmy się ludziki






Temat: Guz trzustki - proszę o pomoc
Guz trzustki - proszę o pomoc
Jestem tu dziś po raz pierwszy, chociaż na forum zaglądam prawie
codziennie. Dopiero tutaj widać ilu z Was ma problemy, gdy czytam to
wszystko łzy płyną mi po twarzy. Moja historia wygląda następująco:
3 tygodnie temu Mama poszła do szpitala z podejrzeniem kamicy dróg
żółciowych, miał być wykonany zabieg endoskopii w celu udrożnienia
przewodów. Wczesniej było robione USG (nic podejrzanego nie
wykazało), w badaniach krwi był podniesiony poziom amylazy (290) i
OB (50). Stwierdzono zapalenie trzustki, Mama zaczęła brać leki i
przed przyjęciem do szpitala wyniki poprawiły się, amylaza (150) i
OB (38). Zrobiono powtórnie USG i lekarzy zaniepokoiła trzustka,
endoskopia wykazała, że nie ma kamieni i przewód niedrożny z powodu
żółci. Udrożniono, wstawiono protezę (stent)i stwierdzono guz
dwunastnicy i zwężenie ujścia brodawki Vatera. Pobrano wycinek do
badań hist.-pat. Za dwa dni była tomografia. I tu zaczyna się
dramat - na USG: w głowie trzustki widoczna hypoechogeniczna zmiana
o nieregularnym zarysie brzegów, o wym. 31 x 24 mm. i przewód
Wirsunga poszerzony do 5.5 mm. Tomografia, m.in. wyrostek
haczykowaty głowy trzustki powiększony do 30 mm, niejednorodny.
Trzon i ogon niepowiekszone, bez zmian. Przewód trzustkowy
poszerzony w głowie trzustki do 7 mm, w trzonie 3 mm. Naczynia
krezkowe, śledzionowe bez cech nacieku. Wątroba, nerki, śledziona
bez zmian ogniskowych. Węzły chłonne niepowiększone. Marker Ca 19-9:
powyżej 500 U/ml. OB 18 mm/1h, hemoglobina 13,4, erytrocyty
4.570.000, leukocyty 4800 lub 6000 (podane są dwie wartości). Po
obejrzeniu wyników chirurg zdecydował, że będzie operacja
(prawdopodobnie 29-go, bo 28-go w niedzielę Mama idzie do szpitala),
a ja tak bardzo się boję, wiem, że jest bardzo poważna i rozległa,
trwa 6 - 7 godz. Wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba,
tym bardziej, że Mama nie miała zółtaczki, nie schudła, ma apetyt. I
do tego jestem sama, załamana i przerażona. Proszę, czy ktoś z Was
spotkał się z takim problemem a może ktoś będzie mi mógł powiedzieć
coś więcej na podstawie opisanych wyników ? Osobiście rozmawiałam z
panią, która taką operację przeszła prawie 2 lata temu i do tej pory
wszystko jest w porzadku, ale przecież każdy przypadek jest inny.
Cieszę się, że dołączyłam do Was i proszę, nie zostawiajcie mnie,
poradźcie, co mam dalej robić. Narazie jestem na lekach
uspokajających i zastanawiam się, dlaczego spotkało to moją Mamusię.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, Ewa



Temat: I ja też o lekarzu
Witaj, Jagusik :)
ja jestem właśnie po wizycie wczoraj u dr O. Powiem Ci szczerze,ze mam mieszane
uczucia co do prowadzenia wywiadu; chodzi o zadawanie pytań ok 6-9 razy, już
nie pamiętam ile, nt nerwowości synka, poza tym w ogóle czuję niedosyt pytań
(sądzę na podstawie inf wyczytanych na forum, że pytania winny być jakby
konkretniejsze, ponoć dużo szczegółów jest ważne..., a tu okazało się,
jakby "płyta się zacięła". :) Sorry, jeżeli się mylę, nie zamierzam ani
podważać autorytetu doktora ani nic do niego osobiście nie mam, tylko może
czego innego oczekiwałam po wizycie. :) ale nic to :-)
Oto co mam Małemu podać:
lycopodium 9 - rano 3 granulki,
chamomilla 9 na noc 3 granulki,
silicea 9- 1 x tygodniowo 5 granulek,
kolejna wizyta po 4-5 tyg,
na pytanie: jakich objawów mam się spodziewać - żadnych poza poprawą.
Dodam, że od przedwczoraj Łukaszek znów zrywa się z płaczem ze snu, wkłada
sobie paluszki w uszka (najwyraźniej go swędzą, bo gmera), znów ma
zaczerwienione oczka (zaczerwienienie powiększa się, już obejmuje powieki),
jest znów wysypany jakimiś krostkami na całym ciele (dla mnie są to krostki
podobne wyglądem do różyczkowych z drobną różnicą że są dodatkowo różowe, suche
lekko łuszczące się placki) i mały zaczął się dość nerwowo drapać po brzuszku,
nie ma gorączki. A lekarz na to j.w.
To na razie tyle nt wizyty u dr-a O. Acha, wizyta trwała ok 1,5 godz. Pytałam –
nie praktykuje wizyt domowych.
Natomiast tego dnia wcześniej byłam u pediatry, która stwierdziła u
Łukaszka: "winogronko" z węzłów chłonnych (chodzi o to miejsce, w którym była
(?) świnka), zapalenia ucha nie ma, za to ma powiększone i zaczerwienione
migdałki; na krostki mówi – nic takiego, najwyraźniej reakcja alergiczna, na
ciężki katar zatykający nos - bez reakcji; przepisała maść Garazona na oczka,
jak nie pomoże w ciągu dwóch dni + krople Gentamycyna; syrop Clamoestin i
Calcium oraz Tantum Verde na gardło (mogłam pomylić się w nazwach, ale nie mogę
rozszyfrować-piszę z recepty). Na razie nie wie czy wirus czy bakterie? Po
wynikach badań może zmienić zalecenia. Ja wyniki podam jak odbiorę.
Póki co jestem dobrej myśli, Łukaszek jest wciąż aktywny, apetyt ma imponujący,
wcina różności a kupy b. Ładne ścisłe. Zobaczymy co będzie się działo dalej.
Jagusik :o) nie martw się ;o) leć do dr-a O, może "ten typ tak poprostu ma",
najwazniejsze, by maleństwa nasze zostały wyleczone.

Aooaaaachch, Martini !!! ;-)))) nic nie mówiłaś, żeś ...????
HMMM, już teraz wiem skund siem znamy :))) A może coś ;) bliżej ??




Temat: borelioza??
borelioza??
Witam,
czytam posty na tym forum i mam wrażenie, że większość z nich to
jakby moja historia...
Mam 27 lat, od mniej więcej pół roku nie czuję się dobrze..
Zaczęło się w lipcu od zatykających skurczy w klatce piersiowej, w
różnych miejscach - internista po przebadaniu stwierdził, że może po
prostu mam niedobór magnezu i potasu...po kuracji faktycznie
ustąpiły te skurcze.
Później mniej więcej od sierpnia zaczęłam mieć problemy z
kręgosłupem szyjnym i dwa razy po wstaniu z łóżka nie byłam w stanie
rozprostować łokcia - gdy próbowałam to zrobić, przeszywał mnie prąd.
Następnie w październiku'07 pierwszy raz w życiu (!) opóźniła mi się
miesiączka - do tego aż o 19 dni, przy tym jak ją dostałam, miałam
gorączkę przez 3 dni oraz potworne bóle brzucha po lewej stronie na
dole, promieniujące do nogi - ginekolog wykluczył jajniki, itp.
Jednkaże ze względu na gorączkę, dostałam na 4 dni doxycyklinę i
muszę powiedzieć, że naprawdę dobrze się po niej czułam.
Na początku grudnia zaczęłam znowu gorączkować i odezwał się ból tym
razem w nabrzuszu, ale też chwilami promieniujący do nogi.
Jako, że internista nie bardzo miał pomysł na to, co mi jest,
zrobiono mi kompleksowe badania:
cytomegalia, toxoplazmoza, mononukleoza, próby wątrobowe,
przeciwciała jądrowe, usg jamy brzusznej, usg szyji, rtg klatki
piersiowej, no i oczywiście morfologię -
wyszła nie za dobrze, to znaczy świadczyła o toczącym się stanie
zapalnym (leukocyty 18.000 przy normie do 10.000), czynnik
reumatoidalny: 13,6 przy normie do 0,55.
Potem gorączka samoistnie minęła, ból brzucha jeszcze się pojawiał,
jednakże po 4 dniach wszystkie te wskaźniki spadły i osiągneły wynik
w górnej granicy normy.
Przybyły kolejne wyniki badań, jako że dłużej trzeba było na nie
czekać i tak okazało się, że mam dodatni wynik na helicobacter
pyrolli i prawdopodobnie to ta bakteria mogła być przyczyną
wcześniejszych dolegliwości - internista podjął decyzję o
wprowadzeniu leczenia 7-dniowego kombinacją 2 antybiotyków +
inhibitorem pompy protonowej, zresztą nieważne...
W międzyczasie w połowie grudnia'07 byłam u laryngologa, gdyż zaczął
mi przeszkadzać powiększony węzeł chłonny w kącie żuchwowym,
laryngolog przebadał mnie i faktycznie stwierdził, że mam
powiększony ten węzeł, ale poza tym nic niepokojącego nie widzi,
jednakże dostałam skierowanie na usg szyji.
Po świętach przyszedł wynik badania na boreliozę:
IgG - 21,00 (wątpliwy) oraz IgM - 10,07 (ujemny).
Zaznaczam, że nie odnotowałam nigdy faktu ugryzienia przez
kleszcza...
Jako, że minął miesiąc i niestety w dalszym ciągu ten węzeł mi
przeszkadza, wczoraj byłam na tym usg -
i tak mam 2 węzły powiększone, odczynowo (nie wiem, co to znaczy),
ale nie są podejrzane.
Dzisiaj umówiłam się na wizytę w szpitalu zakaźnym pod kątem
boreliozy, idę w poniedziałek 21 sycznia, gdyż na serio zaczęłam się
zastanawiać, czy przyczyną moich dolegliowości nie jest WŁAŚNIE
BORELIOZA!
Czytałam mnóstwo artykułów na temat jej objawów i niestety dużo z
nich mogę u siebie znaleźć.
Generalnie nigdy jeszcze nie czułam się tak źle, jak w przeciągu
ostatniego pół roku...
Mam nadzieję, że uda się z tym coś zrobić, bo niedługo chyba
zwariuję
Nie wiem, czy ktoś z Was miał może podobne doświadczenia..., jeśli
tak, to proszę o odzew, zawsze to raźniej
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i głowa do góry




Temat: Mój przypadek.
Mój przypadek.
Witam.
Mam na imie Magda, mam 34 lata. Czytam forum od kilku miesięcy.
Nie pamiętam kleszcza. Pamiętam tylko ugryzienie końskiej muchy, po
którym spuchła mi noga strasznie i do dziś mam na niej bliznę.
Miałam wtedy 16 lat. 4 lata temu poszłam do lasu z synkiem i
zbierałam jagody. Nie pamiętam żadnego ugryzienia, ale po powrocie
do domu, poczułam się b. źle, wymiotowałam , miałam temp. poniżej
36. Następnego dnia przeszło. Nie mam pojęcia czy ma to jakikoliwek
zwiazek z późniejszymi wydarzeniami.
Zaczęło się trzy lata temu, gdy nagle poczułam się źle, miałam
kołatania serca, duszności. Wiązałam to z sercem i przez kolejny
rok, martwiłam się, że za chwilę będę miała zawał. Do kołatań doszły
bóle w klatce piersiowej, różnego rodzaju od kłucia do pieczenia.
Badania wykazywały "tylko" arytmię, żadnych zmian, cholestreol ok.
Okresy lepszego samopoczucia, następowały naprzemiennie z gorszym. W
zeszłym roku, zaczęły się bóle szyi i karku, powiększone węzły
chłonne, bóle gardła, częstsze infekcje typu przeziębienia, bóle i
zawroty głowy, oczu, uszu, no i bóle kręgosłupa, bóle stawów,
szczególnie rąk, do tego problemy z żoładkiem, jelitami (ciągle mi
niedobrze, mam wzdęcia, ostanio wręcz bóle). Gorsza koncentracja,
zacmienia umysłu, rozkojarzenie, uczucie otepienia, ściskania głowy,
drętwienia, szczególnie lewej strony ciała z jednoczesnymi
problemami z mową. Do tego ciągle bym spała, nie mam siły na nic,
nie daję rady wejśc po schodach na II pietro. temperatura mojego
ciała zazwyczaj oscyluje wokół 36 stopni, ciśnienie w normie, z
tendencją do podwyższonego czasem. Wędrówki po lekarzach, których
nawet nie chce mi się opisywac, bo wszyscy to dobrze znacie. Odkryto
jedynie hashimoto. Bez leczenia, bo hormony są na dobrym poziomie
(mam strasznie wysokie przeciwciała tarczycowe). Ja czuję się coraz
gorzej, nie daję już rady, myślę tylko o tym, wpadam w jakąś
psychozę. Nie daje mi to wszystko życ normalnie. Lekarze i rodzina
wpierają mi nerwicę. Ja wiem, że to złe samopoczucie wpędza mnie w
stany złego nastroju, ale wiem też, że dzieje się ze mną coś złego,
znam swój organizm i jestem pewna, że coś jest nie tak. Robiłam
szereg badań: echo serca i ekg parę rezy, rezonans głowy, kręgsłupa,
holter ciśnienowy i ekg, hormony i wszystkie możliwe badania
bochemiczne z krwi...Wszystko w normie, oprócz obniżonego poziomu
wit. D3 i wapnia w organiźmie. Pobrano mi nawet węzeł chłonny na
moje żadanie zresztą, który okazał się węzłem odczynowym. To
utwierdziło lekarzy, że jestem wariatką i hipochondryczką. Robiłam
Elisę-oczywiście negatywna. Od dziś biorę citrosept i w poniedziałek
mam zamiar wysłac krew do Poznania. Trochę się gubię jeszcze w tych
wszystkich koinfekcjach itd..., ale czytam forum i faq sukcesywnie i
mam nadzieję, że jakoś to wszystko się poukłada.
Jeśli jestem chora na boreliozę, to przeraża mnie wizja brania tylu
abx, już teraz mój żołądek się buntuje (przez te trzy lata, nabrałam
się różnych specyfików, dzień bez jednej chocby tabl.
przeciwbólowej, to dzień stracony). Wiem, że dieta jest ważna, a
moja niestety obfituje w węgle (jestem łasuchem). Z drugiej strony
wolę wiedziec na czym stoję i podjąc jakąś walkę, bo w tej chwili
czuję, że powoli umieram. Nawet czasem myślę, że może lepiej
byłoby... no wiecie co...Za tydzień zaczynam nową pracę i już się
boje, że nie podołam, nie tylko fizycznie, ale umysłowo. W mojej
dotychczasowej pracy bywały chwile, że otępienie i samopoczucie nie
pozwalały mi się skupic.
Dodam, że właśnie wróciłam z dwutyg. urlopu. Byłam w kraju, gdzie
panuje upał. O dziwo czułam się nieźle. Czasem bolała głowa, raz
czułam bóle stawów (kark i dłonie). Może były to dwa tyg. z tych
lepszych. Przed wyjazdem czułam się źle. Mąż twierdzi, że to kolejny
dowód, że to nerwica.
Przypuszczam, że mąż ma boreliozę. gdy był wojsku (13 lat temu)
ugryzł go kleszcz, miał rumień, leżał trzy tyg. w izolatce, brał
abx. Ale skarży się czasem na podobne objawy do moich, nie raz, gdy
ja mówię co mnie boli, słyszę od niego "ja też tak mam". Oczywiście
ignoruje moje sugestie dotyczące boreliozy, nie chce poczytac tego
forum. Cóż, poczekam na wyniki z Poznania, jesli mnie coś wyjdzie,
zmuszę go do wysłania krwi. Pozdrawiam, Magda.




Temat: Tycie, wyniki i lekarze
Tycie, wyniki i lekarze
Dziewczyny, mam prośbę o radę – czy szukać innego lekarza, czy pozostać wierną
Paczusce (w grę wchodzą raczej tylko lekarze Damiana)?

Moja przygoda z tarczycą trwa 2 lata. Po dwóch latach próbuję ponownie - wtedy
był jakiś problem z przyjęciem mnie na forum.

Przy problemach z zaparciami gastrolog skierował mnie w marcu 2007 na badania
krwi. Ogólnie miałam i mam problemy z niskim ciśnieniem i wiecznie zimnymi
dłońmi.

Wynik z 12.3.2007:
TSH: 4,63 (norma 0,27-4,2)

Po tych badaniach zlecono następne, 12.3.2007:
FT4 : 1,2 (0,93-1,7)
TPO: 179,8 (do 34)
TSH: 5,3 (0,27-4,2)
Tab.-p/c. p-tarczcycowe: 60,04 (do 115)

Endokrynolog powiedziała, że trzeba leczyć, ale bez szaleństw, że nie umieram
że to pewnie hashimoto. Skrytykowała mnie, że mam mało umięśnione ręce –
przedramiona więc już się nie spotkałyśmy. Ogólnie jednak nie jestem
hipochondrykiem, więc robię najczęściej to, co każą lekarze. Wiec przez 2
miesiące brałam euthoryx 50.

W maju kolejne badania, ale już u innego lekarza, zlecone tylko TSH, 29.05.2007:

TSH: 3,084 (0,35-5,50)

Czułam się źle, bardzo śpiąca i zapuchnięta, ale lekarka powiedziała, że nie
widzi zasadności przyjmowania eutoryxu, ale jak bardzo chcę, to mogę sobie
0,25 łykać przez miesiąc, a potem przestać.
Ogólnie powiedziała, że jestem zdrowa, więc wzięłam to na poważnie. I
postanowiłam nie być hipochondryczką i histeryczką.

No ale oczywiście super się nie czułam.

Potem zmieniłam pracową poradnię, znowu zapisałam się do endokrynologa.

Wyniki z 10.06.2008:
TSH: 5,17 (0,35-5,5)
FT4: 0,99 (0,89-1,76)

Zarządzono euthyrox 50 – a dokładnie zarządziła Barbara Paczuska. I było
maksymalne zdziwienie, że poprzednia kazała mi odstawić euthyrox. No przecież
tego sama nie wymyśliłam

27.08.2008:
TSH: 1,68 (0,35-5,5)
FT4: 1,11 (0,89-1,76)

7.01.2009:
TSH: 3,1 (0,35-5,5)
FT4: 1,2 (0,89-1,76)

Potem zarządziła 50 letroxu, a w weekendy 75 euthoryxu.

13.02.2009:
TSH: 2,69 (0,35-5,5)
FT4: 1,37 (0,89-1,76)
(przy okazji glukoza 71 (74-106))

Po nich wyniki chyba lepsze, ale moim zdaniem czuję się wcale nie lepiej, a
ponadto od samego stycznia przytyłam 3 kilogramy.

I jeszcze badania usg: 5.03.2007:
Położona w typowym miejscu, dolnymi biegunami nie schodząca poza wcięcie
jarzmowe mostka. Echostruktura miąższu niejednorodna, bez cech guzków. Wymiary
płatów bocznych: prawy 15x13x41 mm, lewy 15x11x39 mmm cieśń szerokości 3 mm.
Bez zmian ogniskowych. Węzły chłonne szyi niepowiększone, ale w okolicy
tarczycy echogeniczność nieco obnoszona – odczynowe.

Badania usg: 21.08.2008:
Gruczoł tarczycowy o prawidłowej lokalizacji i wzmożonej spoistości miąższu.
Echogeniczność gruczołu całkowicie niejednorodna. W górnym biegunie lewego
płata loty guzek hypoechogeniczny o wymiarach 5,9x3,7 mm. Poza tym w obrębie
całego miąższu gruczołu stwierdzam obecność obszarów o obniżonej
echogenczności i pasma hyperechogeniczne, jak ptz obecności zwłóknień. Obraz
może odpowiadać chorobie Hashimoto. Grubość cieśni dochodzi do 2,3 mm. Wymiary
płatów bocznych: prawy 10,4x15,4x47 mm, lewy 10x15,9x48 mm. Nie stwierdzam
powiększonych węzłów chłonnych.

W ogóle zakładam, że bardzo chora nie jestem, czasami mnie coś pobolewa, ale
najgorsze jest to spanie (albo śpię non stop albo nie mogę zasnąć), dołki no i
to, że przytyłam 8 kg! Od miesiąca naklejam też Evrę, co może mieć pewnie
wpływ na tycie. Ale tyję od roku, w sumie zebrało się sporo kg, nie zmieniłam
sposobu pracy czy aktywności fizycznej czy diety – constans.
Nie chcę przytyć kolejnych kg, co więcej, chcę wrócić do poprzedniej wagi –
nie chodzi o to, że jestem jakoś bardzo gruba, dlatego moim zdaniem endo mnie
ignoruje w tej sprawie – ale ja chcę swoje stare ubrania Poważnie, to mama
choruje od jakiś 10 lat, ja od dwóch.
Gdy powiedziałam endo, że tyję, ze mi z tym nie za dobrze, bo spuchłam na
twarzy, powiedziała, że to zima chyba. A ja ruszam się, uprawiam umiarkowany
sport i nie obżeram się. Rosnąca waga mnie trochę przeraża, bo moja mama,
leczona źle na tarczycę w innym mieście, ma naprawdę ogromne problemy z wagą
od 2 lat.

No i teraz pytanie: czy tyję w związku z jakimiś zmianami hormonalnymi,
wiekowymi (zmieniam prefiks na 3 niedługo). Następną wizytę (w tym krew i usg)
mam w maju. Szukać innego lekarza z nowymi wynikami czy przesadzam z brakiem
zaufania do tej pani, bo może kobieta słusznie zmienia na euthoryx na letrox
(czytałam, że lepszy dla hashi) i ignoruje tycie? Pójść do dietetyka?

Będę wdzięczna za pomoc.
Pozdrawiam
p.




Temat: nowotwory a morfologia
do Renaty
Najpierw przepraszam, że dopiero teraz odpisuję,bo wiem jaka ważna w tej chwili
jest dla Ciebie każda informacja. Bardzo dobrze znam to z autopsji - ten
niepokój, wertowanie książek, nerwowe szukanie osób, które mają podobny wynik,
który w ich przypadku niczego złego nie znaczy.

Otóż u mnie wyglądało to tak: zrobiłam sobie kontrolne badania ot tak i
oczywiście prywatnie. Gdy stwierdziłam te anomalia w rozmazie powtórzyłam
badanie i potem udałam się do lekarza rodzinnego z prośba o skierowanie na
jakieś dodatkowe badanie, ewentulanie prosiłam o skierowanie do hematologa. Na
to mój lekarz spytał jak sie czuję, no a że zgodnie z prawdą powiedziałam, że
całkiem dobrze, to stwierdził, że skoro czuję się dobrze i dobrze wyglądam, to
nie widzi podstaw, aby kierować mnie na dodatkowe badania. Zaznaczam, że
limfocytów miałam w rozmazie 65-70%. Wtedy wzięlam sprawy w swoje ręce, no i
udałam się prywatnie na USG jamy brzusznej, zrobiłam szereg dodatkowych badań
labolatoryjnych,m.in. właśnie w kierunku toxoplazmozy i ponownie udałam się do
lekarza z kategorycznym żądaniem zajęcia się mną (wtedy miałam 75% limfocytów).
Byłam przerażona, że skoro to w dalszym ciagu rośnie, to co będzie dalej ze
mną. Wówczas dostałam skierowanie do hematologa, przy czym kolejka była 2
miesięczna. Ja co 2 tyg. robiłam sobie kontrolne badanie krwi i poziom
limfocytów wahał się w przedziale 60-75%. Do hematologa poszłam ze zdjęciem RTG
płuc, bo tak trzeba było + całą resztą badań wykonanych miedzyczasie na własną
(niestety:() rekę. Tam mnie obejrzano, nie stwierdzono powiekszonych węzłów, za
wyjątkiem jednego w pachwinie, z którego miano mi robić punkcję (ostatecznie
spełzło na niczym, bo limit tego badania był juz wtedy wyczerpany do końca
roku, choć było to w lutym)) wykonano dodatkowe badanie krwi i kazano przyjść
za miesiąc. I tak chodziłam przez 4 m-ce na wizyty kontrolne. Stan sie nie
zmieniał, tzn. były ciagłe wahania w ilości limfocytów - zdażało się nawet, że
spadało mi do 45%, przy czym po 2 tyg. było już np 75%. Zupełnie nie wiem od
czego to zależało, ale czułam sie cały czas dobrze, miedzyczasie zdążyłam się
oswoić z tym stanem rzeczy i uspokoić, no i w zasadzie minęły już 3 lata i jest
bez zmian. Czasem powraca ten niepokój, zarzucam sobie, że mój organizm coś
sygnalizuje, a ja z tym nic sensownego nie robię, ale nie wiem co byłoby
wskazane.

Nie robiłam jednak tych badań w kierunku cytomegalii, bo z tego co wiem, to
wówczas ma sie powiększone węzły chłonne i w Twoim przypadku ma to większy
sens. Co zaś do toksoplazmozy, to mam dość wysokie IGG przy braku IGM, a to
świadczy, że przebyłam, tylko nie bardzo wiem dlaczego taki wysoki poziom tych
przeciwciał (w tej chwili dokł. nie pamiętam ile wynosil, ale z całą pewnościa
był b. wysoki).

Mam nadzieję, że obie nie borykamy się z niczym poważnym. Jeśli Cię to uspokoi,
to natknęłam się również na informację, jak rozmaite przyczyny mogą być takich
wyników, np. pewne alergie.
Napisz mi, proszę, jakie Tobie zalecono badania i jak się czujesz.
Jeśli masz ochote na wymianę informacji, to podaj e-maila, a napewno
skontaktuję się, bo na forum nie mam okazji bywać zbyt często.

Pozdarwiam ciepło i życzę zdrówka.



Temat: Bitwa na psim polu
Na twoim miejscu zamiast "odnosić wrażenie" poczytałabym ten wątek.
forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4490514#4490514
I kilka fragmentów - gdyby Ci się nie chciało tam zaglądać - opis stanu zdrowia kilku tylko kotów zabranych z Boguszyc:

"Skunksik (?).Kocurek, około 8 lat, niekastrowany. Ogromny miziak. Ma silny kamień nazębny, silnie wychudzony, odwodniony. Silny koci katar (ropny wypływ z nosa). Testy FelV / Fiv - ujemne. Świerzbowiec w uszach niewielki; bardzo słabe żyły, nie można założyć wenflonu, bo pękają przy dotknięciu igłą, kroplówka podskórnie. Bardzo głodny i spragniony, je łapczywie, dużo pije. Niestety, nie dało się go uratować.

Burasia.Koteczka ok 7 miesięcy, koci katar, możliwa chlamydia w oczkach, świerzb uszny, powiększone, bolesne migdałki, testy FelV/FiV ujemne; zapchlona, brzuszek wzdęty, lekko bolesny; 2,25kg.

Kocurek niekastrowany,Karmelek,. około 1 roku;Od pani Ireny. test Felv ujemny; test Fiv dodatni; koci katar, może chlamydia w oczkach; w uszach świerzb i grzyb, grzybica skórna; powiększone, bolesne migdałki,

Kocurek.Myszak.około 3 lat. niekastrowany.Byl u p.Marzeny. od 15.03.przebywal lecznica CoolCatyKoci katar, ropny wypływ z nosa, świerzbowiec uszny. Sierść przerzedzona, możliwa grzybica. Stare uszkodzenie prawej małżowiny usznej (zdeformowana, mniejsza niż lewa). Stare uszkodzenie rogówki oka prawego, najprawdopodobniej po kocim katarze, lub pourazowo po walce z innym kotem; są zrosty rogówki z tęczówką;świerzb uszny; zalatwia sie pod siebie, mocno wystraszony.

Złotka. Kotka ok 6 miesięcy.Od pani Ireny. Z silnym kocim katarem, ropny wypływ z nosa, świerzb uszny,lekko wychudzona, pchły.

Słodka Grubcia -Od pani Ireny.Kotka czarna, ok. 4 lat. Od 15.03.przebywala lecznica CoolCaty.Zaawansowana ciąża. Lekki śluzowo ropny wypływ z nosa. świerzbowiec uszny, lekko bolesne, powiększone węzły chłonne podżuchwowe.

Tasza. Przebywa w lecznicy w Warszawie. 18.03.09r. jest odwodniona, wychudzona, zaświerzbiona i zagrzybiona. Infekcja gornych drog oddechowych.Dziś pojawił się krwawo-ropny wyciek z dróg rodnych - podejrzenie ropomacicza; zrobione usg - żadnej patologii w macicy, na rozcinanie kota by się upewnić za wcześnie, bo może narkozy nie przeżyć.Ten wyciek jest z jelit (powiększone, o bardzo cienkich ściankach).Kotka bardzo zaglodzona.Jest nieslyszaca

Miki - Kocurek z domu pani Marzeny.Od 21.03 przebywa lecznica CoolCaty.23.04 Ukrywał się w jakiejś szafce cały czas odkąd do niej trafił. Sierść przesiąknięta moczem. Ma około 2 lat, koci katar, w uszach jakąś czarną mazię - jakby smołę, świerzbowiec uszny. Na skórze grzybica, wychudzony, niewykastrowany. Niewielkie stare uszkodzenie rogówki oka lewego.

Mamuska - Kotka z domu pani Marzeny. Około 10 letnia koteńka, mama malucha zabranego wcześniej. Od 21.03. lecznica CoolCaty.Przestraszona, ale lubi mizianie. Ma świerzba w uszach, grzyba na skórze i powiększoną macicę - możliwe ropomacicze. Koci katar,silne zapalenie błony śluzowej jamy ustnej, brak zębów,Testy FelV/FiV ujemne. W dniu 23.03 kotka przeszła za TM.Laparotomia wykonana w celu sterylizacji ujawniła ropomacicze oraz zmiany przerostowe, guzowate w obrębie całej śledziony, lewej nerki oraz otrzewnej. Podjęto decyzję o eutanazji."

Mało? Czy może napiszesz nam o swoich wrażeniach po przeczytaniu tych informacji?



Temat: niedoczynność - historia mojej mamy
niedoczynność - historia mojej mamy

Witam serdecznie,
w lutym znalazłam to forum i dzięki postom tu zamieszczonym zaczęłam przypuszczać, że mam niedoczynność tarczycy. Oczywiście wykonałam badania i potwierdziłam to u lekarza.
W maju moja mama zaczęła puchnąć na twarzy i pod wpływem moich nacisków przyznała się do innych objawów (m.in. brak energii, senność w dzień, duże problemy z koncentracją i pamięcią, nasilone drżenie rąk, sucha skóra, drętwienie rąk i nóg, bóle i sztywność stawów, kiepski stan psychiczny). Oczywiście, część z nich już sama wcześniej zaobserwowałam, ale mama upierała się, że nic jej nie jest, że to depresyjne, że się starzeje (55 lat) i że wkrótce przejdzie. Z trudem namówiłam ją na badania. Potem zgodziła się na wizytę u lekarza i leczenie.

Wyniki z 2 czerwca:

TSH = 2,86 [N 0,4-4]
fT3 = 1,5 [N 1,4-4,2] = 4%
fT4 = 9,7 [N 8-20] = 14%


Mama od 10 czerwca bierze euthyrox, na początku była na dawce 25 (tydzień), później 50, aż do teraz. Czuje się znacznie lepiej, część objawów ustąpiła lub zmniejszyła się. Od sierpnia ma znowu mało energii, jest często przygnębiona, ma bóle i sztywność stawów, nienajlepiej sypia, czasami budzi się ze spuchniętą twarzą, czuje ucisk w gardle. Nie chciała się przyznawać do tego wszystkiego i przez 2 miesiące nie mogłam mamy namówić na badania.

Najnowsze wyniki z 28 września:

fT3 = 1,8 [N 1,4-4,2] = 14%
fT4 = 13,8 [N 8-20] = 48%
antyTPO (16 września) = 35 [N <60]


Po kilku miesiącach lekarka zleciła USG (robione 28.08.09, wyniki były dopiero teraz na wizycie u niej):
"Tarczyca prawidłowo położona, mała, bez cech wola zamostkowego, bez uchwytnych zmian ogniskowych, o nieco obniżonej echogeniczności, skąpo unaczyniona - jak w niedoczynności. Wymiary: prawy płat 12x12x40, lewy płat 11x11x40. Powiększonych węzłów chłonnych szyi nie uwidoczniono."
Policzyłam objętość: 5,3 cm3.

I tu mam pierwsze pytanie: czytałam w kilku miejscach na forum, że za mała tarczyca występuje TYLKO w hashimoto oraz że w badaniach niekoniecznie muszą wyjść przeciwciała. Czy coś przeoczyłam, czy rzeczywiście tak jest i mama na pewno ma hashimoto i nie musi już robić innych przeciwciał?

W tym tygodniu na wizycie lekarka stwierdziła, że mama powinna utrzymać dawkę euthyrox 50 i ani słowem nie wspomniała o hashimoto. I kazała przyjść za ROK z wynikiem TSH wyłącznie... Oczywiście, szukamy już innego lekarza (ja też do niej chodziłam). Ale dopóki nie znajdziemy, to czy dobrze myślę, że mama powinna:
1) brać większą dawkę euthyroxu - np 75 i powtórzyć badania za 6 tygodni
2) brać selen ze względu na złą przemianę fT4 w fT3 czy jeszcze się z tym wstrzymać?

Przeczytałam dużo postów na tym forum i trochę na forum hashimoto, ale chciałabym się upewnić, żeby mamie nie zaszkodzić. Więc bardzo proszę o pomoc.

Pozdrawiam serdecznie!




Temat: nie lubimy się - moja boreliozo!
nie lubimy się - moja boreliozo!
Witajcie!
Po roku czytania forum postanowiłam się zalogować, troszkę o sobie napisać i
zapoznać się z Wami.

Kleszcza zdobyłam na Bornholmie ok. 15 sierpnia 2006 roku. Zobaczyłam go
dopiero w Polsce i tak liczę, że średnio tkwił we mnie ok. 5 dni. Od razu po
usunięciu kleszcza dostałam od lekarza rodzinnego Unidox na 21 dni (podstawowe
dawki). Niestety po tyg. brania wystąpiły silne wymioty i biegunka i lek
odstawiłam. Pod koniec września 2006 na prawym policzku na granicy twarzy i
włosów pojawił się rumień. Nie skojarzyłam tego oczywiście z boreliozą, bo
ukąszenie było w prawe udo. Udałam się do dermatologa, który po
przeprowadzeniu ze mną wywiadu kazał udać się do sanepidu i zrobić Elisę.
Dodam również, że we wrześniu 2006 schudłam ok. 6 kg przy normalnym
odżywianiu, zaczęły mi strasznie wypadać włosy i czułam mrowienie w miejscu
ukąszenia. Elisa wykonana 6 października 2006 zakwalifikowała mnie do tzw.
szarej strefy. 27 października 2006 powtórzyłam badanie i zapadł wyrok
Borelia IgM 16,5 BBU. Udało mi się od razu dostać do zakaźnika i od listopada
byłam leczona następująco: Zinnat 500mg 2x1 przez 19 dni, Duomox 1g 3x1 przez
13 dni, Summamed 500mg 1x1 przez 6 dni do tego Lacidofil 3x1,Liv 52 1+2+1,tran
z dorsza, a po skończeniu abx biocynk z selenem 1x1 przez m-c, skrzyp 2x1.
W czasie brania abx funkcjonowałam normalnie - doskwierało mi tylko
przeokropne strzelanie w kościach, bolące kolana i uczucie piasku w oczach.
Żadnej gorączki, dreszczy. Po skończonej antybiotykoterapii pojawiły się bóle
szyi, jakby mnie wiecznie "zawiało", ale to przeszło samo. Potem tylko pod
koniec stycznia 2007 miałam powiększone węzły chłonne. Oprócz tego czułam się
dobrze i nie piszę o bólu gardła, który miałam wyjątkowo rzadko, a cierpiałam
na przewlekłe zapalenie migdałków podniebiennych. 12 marca zrobiłam kolejną
Elisę IgM 4,02 (wątpliwe) i IgG 4,71 (ujemne) - tak mi podano przez tel., bo
niestety byłam unieruchomiona. 19 marca usunięto mi migdałki. Po wypisaniu do
domu 22 marca przepisano Zinacef. I zaczęło się niemiłosierne trzaskanie w
kościach, uczucie pływających kolan, ból lewostronny szyi i dreszcze i rozpacz
i wizyta na forum… Dzięki forum trafiłam do odpowiedniego lekarza, który leczy
mnie odpowiednimi dawkami abx. Obecnie jestem w trakcie 7 m-ca leczenia. Na
dzień dzisiejszy wiem, że dodatkowo w pakiecie dostałam bartonelle. Jeśli
chodzi o 7- miesięczne leczenie, to nie dokuczyło mi ono tak jak Wam, tzn.
chyba nie wiem, co to mocny herx… Z objawów pozostała mi szyja (nie jest to
nic uciążliwego, to tylko taki mały dyskomfort), mrowienie w miejscu
ukąszeniu(1-3 razy w m-cu) oraz problem z pamięcią krótkotrwałą, który pojawił
się podczas brania abx. Obecnie jestem na biotraksonie, i jeśli nic się nie
ruszy w którąś stronę, to jeszcze m-c dla bartonelli i kończę leczenie.
To tyle w skrócie…




Temat: Historia choroby wywołanej przez mikroby
Historia choroby wywołanej przez mikroby
Witajcie,
ociągałam się z tym dośc długo,ale postanowłam założyć swój wątek na
forum. Odzywałam się okazjonalnie to tu, to tam, ale widzę, że ne ma
to jak własny wątek.
Dochodzenie zaczęłam w maju 2007, kiedy przez 4 tygodnie dręczyły
mnie silne objawy grypopodobne, nieustępująca gorączka, zlewne poty,
powiększone węzły chłonne i powiększona wątroba oraz śledziona.
Kiedy już wykonałam setki badań i testów w których wszystko było w
jak najlepszym porządku wpadłam jeszcze na pomysł, żeby przetestować
się na Bb. Od lat spędzam wakacje w środku lasu na Mazurach, więc
choć kleszcza nie kojarzę to przemknęło mi to przez myśl. Tym
bardziej, że choroba ta obiła mi się już kiedyś o uszy przy okazji
ostrch dolegliwości stawowych. W sierpniu zadzwonił do mnie leakarz
(2,5 mieś po badaniu), że mam boreliozę. Wysokododtni test ELISA -
wtedy jeszcze nie wiedziałam, że te testy są do d.... Całe
szczęście, że wyszedł alarmujący, bo przy ujemnych odpuściabym sobie
dalsze dociekania.Pan doktor kazał jechać mi na wakacje i
przyobiecał, że jak wrócę, to on wyleczy mnie w dwa tygodnie i
zaponę o sprawie. Wyszłam z gabinetu uspokojona z przekonaniem, że
taki drobiazg nie zakłóci mie wspaniałego wyjazdu. Za dwa dni
wylatywałam na wymarzone wakacje. Niestey, jestem wścibską babą i
lubię wiedzieć. No to siadłam do tego internetu i wrzuciłam hasło
boreliza. Dalej już wiecie, bo też to przerabialiście. Wiecie, jak w
miarę czytania grymas na twarzy przechodzi od uśmiechu poprzez
niedowierzanie po paniczne przerażenie. Siedziałam tak całą noc nie
mogąc odejść. Im więcej czytałam, tym więcej chciałam wiedzieć.
Miałam dwa dni do wyjazdu i mętlik w głowie. Po lekturze forum
zorientowałam się, że mój flirt z boreliozą trwa od conajmniej 17
lat. Objawy to bardzo ostre nawracające dolegliwości stawowe, silna
pokrzywka praktycznie nie ustępująca od 17 lat, wypadanie
przedsionka zastawki mitralnej, refluks, zespół obniżonego ciśnienia
(neurally mediated hypotension),nieregularne cykle miesiączkowe od
2tyg do 90 dni, od kilku do kilkunastu infekcji grypopodobnych
rocznie,bardzo częste bóle głowy - kilka razy w tygodniu, bóle
kręgosłupa, niekidy bardzo nasilone przypominające nerwobóle,
okresowa skłonnośc do deprsji, szumy i dzwonienie w uszach,
zmęczenie. Nigdy oczywiście nie łączyłam tego w jedną całość. Po
pierwszym ataku paniki postanowiłam działać. Udało mi się
skontaktować z dr. Beatą. A więc wyjechałam spokojniejsza, że po
powrocie trafię w dobre ręce.Jeszcze przed wizytą w Krakowie
zrobiłam PCR i WB. WB dodatni a PCR ujemny, ale we Wrocławiu. Czekam
na wynik z Poznania. Zrobiłam też koinfekcje w Lublinie - wszystkie
ujemne. Dzięki czujności dr. Beaty zrobiłam też babs w Szczecinie i
okazało się, że mam 20% erytrocytów zarażonych - to podobno sporo.
Mam również chlamydię. Leczę się czwarty tydzień. Idzie bez
większych sensacji. Nie wiem czy to dobrze, że nie mam powalających
herxów, ale też przebieg mojej choroby nigdy nie był tak straszny,
żeby wyłączyć mnie z życia ( poza incydentami stawowymi, które
potrafiły powalić mnie na 2-3 dni). To co najbardziej mnie męczy do
dziś, to mój synek. Ma teraz pięć lat i niestety jest wiele rzeczy,
które w obrazie klinicznym jego krótkiego jeszcze życia niepokoją
mnie w kontekście boreliozy. Wiotkośc lewej strony ciała po
urodzeniu i intensywna rechabilitacja trwająca ponad dwa lata.
Niespokojny sen do teraz. Wcześniej dość często night terrors,
nerowość i ataki złości chyba częstsze niż u rówieśników, niechęć do
spacerów, problemy z układem pokarmowym, wieczna chrypka i infekcje
gardła. I wiele innych drobiazgów które mogą o czymś świadczyć ale
nie muszą. Czekam na jegow wyniki z Poznania. Ale nawet negatywne
mnie nie uspokoją. Na szczęście ogólnie mały rozwija się dobrze,
jest bardzo bystry, zabawny i radosny. Pozostaje tylko obserwować i
trzymać rękę na pulsie.11. 10 jadę do Krakowa i będziemy również
włączać leczenie na babs. Nie wiem jak dam radę rozplanowć te
wszystkie prochy. Już jest trudno. Czasem myślę sobie, że wszystko
będzie dobrze, ale są dni kiedy czarne wizje dopadają mnie znienacka
i wtedy zaczynam wątpić w całą tę chemię.No cóż, ale jakie mamy
alternatywy?
No to trochę mi się rozlazł ten tekst. Dalej już będzie krócej, bo
wszystko będzie jasne.
Pozdrawiam
Ania



Temat: Proszę przeczytajcie i podpowiedżcie co robić
Proszę przeczytajcie i podpowiedżcie co robić
Jestem mamą 3,5 miesięcznego Alusia. Z problemem alergii skazy białkowej
spotykam sie pierwszy raz. Starsze dzieci nie miały tej dolegliwości i
wszystko co trąciło alergia pomijałam, a teraz wiadomości przydałyby sie oj
przydały. Aluś cały czas karmiony jest piersią. Nasz problem zaczął sie
gdzieś w 2- m-cu życia - pojawiły się zielone kupki ze śluzem i z niteczkami
krwi. No i Aluś nie potrafił robić tajniaczków kupki wyskakiwały pod
ciśniniem jak wystrzał armatni. Wtedy jeszcze nie kojarzyłam co to może być.
Byłam u pediatry zaproponowała abym podała małemu lakcid. No i rzeczywiście
podałam mu lakcid - kupki były ładniejsze, krew zniknęła, ciśnienie nie było
już tak silne. Pojawiła się za to ciemieniucha - tak myślałam. Oczywiście
oliwka i szczoteczka poszły w ruch. troszeczkę pomogło ale skóra na głowce
była dalej łuszcząca. Gdzieś wyczytałam, że linomag jest świetny na
ciemieniuchę spróbowałam - objawy zmniejszyły się ale nadal skóra była sucha.
W międzyczasie skóra zaczęła łuszczyć się na czole i brwiach. Po linomagu
rzeczywiście czoło i brwi ustąpiły ale została główka. Do tego doszły
swędzenia głowy, (a może jest to skutek limomagu?)- mały tak sie drapał, że
aż powstały ranki. Od 4 dni stosuję Seboderm na główkę - skóra rzeczywiście
łuszczy się mniej ale nadal się łuszczy i dalej swędzi. W ulotce jest
napisane że objawy moga ustąpić po jakimś czasie nie tak od razu i tym się
pocieszam.Od 6 dni mały ma czerwone policzki. Zaczynało się od kilku krostek,
poźniej zlały się w całość- są ognisto czerwone szorstkie i jakby zaczynały
się łuszczyć. Pani w aptece poradziła abym wypróbowała Cutibaze - stosuje,
ale poprawy nie widzę, gorzej też nie jest. Trzy tygodznie temu za uchem tak
gdieś 2-3 cm pojawił się guzek, lekarz stwierdził że jest to powiększony
węzeł chłonny a jest to własnie wynikiem jego skazy białkowej.Dzisiaj byłam u
pediatry - powiedziałą że synek jest alergikiem mam stosować hipoalergiczną
dietę a dla dziecka najprostsze kosmetyki. Płakać mi się zachciało. Jak każdy
nienawidzę komplikacji. Chciałabym małemu pomóc. Do tej pory skupiałam sie na
ograniczeniu w mojej diecie produktow mlecznych i mleka. Nie bardzo to
pomogło. Jednak z tego co czytam na forum jest wiele wiecej pokarmów które
moga wywyoływać objawy alergii. I jeśli chodzi o dietę to bedę stosowała sie
do waszch obserwacji. Miałabym prośbe abyście mi doradzili jakie kosmetyki
stosujecie uswoich maluszków. Czym posmarować te czerwone policzki i główkę,
bo wydaje mi się że Alusia nie tylko główka swędzi ale czoło i policzki też.
Jak moge mu ulżyć. Aha, od 4 dni mój mały strasznie pakuje łapki do buźki.
Nasza lekarz powiedziała że zapewne będzie już ząbkował. Ale w takim razie
ząbuje już od urodzenia bo ten nawyk ma od początku a teraz nasilił sie
tylko. Przy tym jak wpakuje te łapuśki do buźki to bardzo się denerwuje tak
jakby cos mu w buźce przeszkadzało. Wcześniej miał pleśniawki ale je
wypleniliśmy i buźka jest czysta. Może przesadzam, może rzeczywiście
zaczynają go swędzieć dziąsła a ja już wszędzie widzę objawy alergii.
Bardzo proszę o wasze rady. Może coś nam pomoże. Z góry dziękuję i pozdrawiam
wszystkich.
Ania mama trójki urwisów
Adaś (05.02.1996) Adrianka (06.10.1999) Aleksander (21.04.2005)



Temat: wykorzystal i zostawil
wykorzystal i zostawil
mowa o kleszczu oczywiscie.
jako ze nie mialam jeszcze okazji oficjalnie sie przywitac zakladam swoj watek.
mam 22 lata a kleszcza mialam okazje poznac nieco blizej na poczatku lutego
br. po jednej takiej przemilej wyprawie do lasu w szkocji. namierzylam go
jakies 4h po powrocie pod prysznicem.siedzial sobie(?) na skorze na prawej
dolnej stronie brzucha.poplynal z woda.nie bylam nawet pewna czy zdazyl sie
wpic. kilka dni pozniej mialam 2 dni bardzo slabego
samopoczucia,dreszczy,uczucia goraczki i dzwonienia w uszach. chyba nawet
skojarzylam to wtedy z tym nieszczesnm kleszczem,ale sprawdzilam ifno o
chorobach odkleszczowych na jakiejs stronie internetowej.moze w zbyt duzym
pospiechu bo wyczytalam wtedy ,ze jesli nawet borelioza to najpierw MUSI
pojawic sie rumien.nie pojawil sie, choc trzy miesiace pozniej, zauwazylam w
miejscu ugryzienia maly czerwony wrzodzik.
w niedlugim czasie zaczely sie u mnie kolki i pobolewanie w okolicach
ugryzienia.kiedy skonczylam prace - w maju- spadl chyba poziom mobilizacji
organizmu i wtedy totalnie sie rozlozaylam. wszytsko zlozylam jednak na
przepracowanie.faktycznie nie oszczedzalam sie wtedy - stracilam nawet 15 kg.w
maju wrocilam do polski,trafilam na forum,rozszerzylam mizerny zasob wiedzy i
na poczatku czerwca zrobiam WESTERN BLOTA w Diagnostyce. WYNIK CZYSCIUTKI.
postanowilam jednak zmierzyc sie i z PCR RT w Poznaniu.niestety trafilam
akurat na przerwe techniczna i sprawa rozeszla sie po kosciach,a i
samopoczucie znacznie sie poprawilo.w midzyczasie podejrzewalam u siebie
candide ale posiew mykologiczny kalu w Diagnostyce niczego nie wykazal.do
sprawy boreliozy wrocilam w pazdzierniku. zrobilam PCR RT - WYNIK NEGATYWNY.
co mnie jednak neipokoi- po 3 dniach citroseptu czulam sie duzo gorzej
(drzenie i bole miesni, klucie w oczach, bol glowy,klopoty z
widzeniem,otumanienie).
jestem po pierwszej wizycie u dr Beaty (mam to szczescie ze mieszkam w
krakowie) i dwoch dniach "cpania" abxow (tetracyklina+tinidazol w solidnych
dawkach).nic sie specjalnego nie dzieje.czuje sie dobrze.w uszach nadal szumi
ale ze wzrokiem bardzo dobrze.wczoraj po tini mialam przez jakis czas uczucie
"guli" w gardle(okropienstwo). czekam na wyniki koinfekcji z lublina (pierwsza
juz jest - DODATNIA ERLICHIA).
objawy ktore wystapily u mnie od maja:
-zmeczenie,bladosc,rozkojarzenie,straszne problemy z koncentracja
-dzwonienie w uszach
-kolatanie serca
-kolki i pobolewanie w okolicy jelita grubego (EKG jamy brzusznej ok. lekarz
na podstawie objawow sugerowal drazliwosc jelita grubego)
-uczucie wysokiej temperatury (zwykle wtedy nie byla wyzsza niz 36,2)
-drzenie i klucie w miesniach
-pobolewanie stawow
-dreszcze (nasilaja sie zaraz po zjedzeniu)
-drganie powieki prawego oka
-"piasek" w oczach,zaczerwienienie,bol i klucie galek ocznych,rozmazane widzenie
-lekarz raz wybadal nieznacznie powiekszony wezel chlonny w dole prawej pachy
strasznie sie rozpisalam ale to taki poczatek.bede wdzeiczna za wszelkie wasze
rady,sugestie jak rowniez za "zwykla" obecnosc w tym watku.na koniec jeszcze
sie przywitam i podziekuje za to ze jestescie: ) i to niezwykle dzielni. zycze
wam wszytskim duzo duuuzo zdrowia.do przeczytania!agnieszka



Temat: o co chodzi?
Witaj Klara
kiara6 napisała:

> oczywiście mojej tarczycy, od roku zdjagnozowane hashimoto jestem
> pod kontrolą lekarza dr.Mucha z Łodzi, jest dużo lepiej niż było na
> początku, ale..., no właśnie zawsze musi być jakieś ale.

Jeden rok od rozpoczecia leczenia to nie jest dlugo.

> Mniej więcej co 3 do 4 tygodni pojawia się ból za prawym uchem,
> póżniej boli mnie cała prawa strona włącznie z tarczycą,

Tak mam i ja od poczatku mojej choroby.
A co jest przyczyna to pomimo wielu badan i odwiedzeniu wielu specjalistow
(stomatolog, laryngolog, neurolog) nie wiem w dalszym ciagu.
Moze to jest jakies dzialanie przeciwcial (przeciez na miesnie tez one zle
dzialaja u niektorych z nas wiec czemu nie na te nawracajace bole)?

> kończy się
> to podwyższeniem dawki tyroksyny,

Podwyzszanie w ciemno bez badan to jest blad.

> później znów jakiś czas dobrze i
> tak od dwóch lat( pierwszy rok bez diagnozy, lekarz pierwszego
> kontaktu-antybiotyki).

Nastepny blad antybiotyki na bol. Ale na poczatku tez wielu lekarzy mnie tak
leczyli.
Chociaz musze powiedziec ze przy infekcjach tez mam takie dolegliwosci.

>Wyniki przy dawce letrox 75/75,
> TSH 1,24 04-4,2
> FT3 2,81 2,57-4,43 13%
> FT4 1,66 0,93-1,7 95%

Mialas bardzo niskie fT3. Moze to jest przyczyna.

> Zaczełam brać selen 100 i żelazo 100, na cztery tygodnie miałam
> spokój czułam się super.

Jesli mialas niedobor zelaza to dobrze ze je wzielas.

> Teraz znów ból za uchem do 75 letroxu
> dodałam 6,25 na dobę.

Zwiekszanie dawki bez zrobienia wczesniej wynikow - to blad.

> Większą dawkę biorę około 2 tygodni nie mam
> objawów nadczynności ale też ból nie minął ( nie jest straszny ale
> bardzo męczący no i oczywiście samopoczucie też gorsze ale do
> wytrzymania). Nowe wyniki będę miała w czwartek.

Znowu blad - robienie wynikow po 2 tygodniach od zwiekszenia dawki.
Moze te bole to wynik rzutu choroby? tez nie wykluczone.

> Ile razy ta
> sytuacja będzie sie jeszcze powtarzać zanim np. na półroku lub na
> dłużej zapomnę o tarczycy?

Nie umie Ci odpowiedziec. Jak juz pisalam mam tak samo.
Obecnie tez mam bol ucha i zatkany nos (bez kataru). Bola mnie tez wszystkie
zaby i mam znowu opuchniete oko. To wszystko bardzo boli. Odczekam pare dni, bo
moze to jakas infekcja i jak nie przejdzie to tez zrobie kontrolne badania i
ogolne tez zeby zobaczyc czy nie mam jakiegos stanu zapalnego.
Przy takiej zmiennej pogodzie jak mamy to bardzo szybko o infekcje.

> Czytam forum i wiem, że niektóre z was
> tez miały powiększone węzły chlonne i częste infekcje, ale na
> początku, myślałam, że początek mam za sobą.

No moj poczatek leczenia to juz 12 lat.

Jak juz oddalas krew do badan to wpisz za pare dni tutaj swoje wyniki.
Jesli nie pobralas to zrob tez jeszcze dodatkowo chociaz OB, leukocyty i CRP.
Za duzo Cie nie pocieszylam, ale wiedz ze nie jestes sama.
Pozdrawiam Rosteda




Temat: Rostedo Hashi Tess, pomozcie prosze
Rostedo Hashi Tess, pomozcie prosze
Witam wszystkich, mam 23 lata, nie wiem od czego zaczac, czytam to
forum od ponad miesiaca, kiedy dowiedzialam sie ze moge miec
niedoczynnosc. Moj problem to straszne wypadanie wlosow.od bardzo
dawna. Tragedia, boje sie ich dotykac, przy myciu placze... wypada
ich kilkaset...,moje najwieksze marzenie to zeby ten horror sie
skonczyl. musze to powstrzymac, nie chce wygladac okropnie.... w
koncu teraz moze znalazlam powod, wlosy wypadaja mi juz bardzo
dlugo, robilam sobie hormony plciowe, niby wszystko ok,biore jasmin
i spironol, gin mi zapisala z powodu pco, ale nie potwierdzila tego
do konca,teraz sprawdzilam tarczyce. jakos 1,5 miesiaca temu
zrobilam tsh, i usg tarczycy. nie wiedzialalam ze trezba jeszcze ft3
i ft4.
11.06.2008
tsh 1.850 (0,27-4,2) 40,20%
usg tarczycy objetosc plata prawego 5,8ml
objetosc plata lewego 4,5 ml
objetosc tarczycy 10,3 ml, norma do 18ml
tarczyca o nieco obnizonej echogenicznosci.
echostruktura gruczolu jednorodna.
w otoczeniu nie uwidoczniono powiekszonych wezlow chlonnych.

i tu taj endokrynolog powiedziala ze moge miec niedoczynnosc.
zaczelam brac euthryrox N25 Polowke przez miesiac, przez nastepny
miesiac na przemian cale N25 i polowke.
wchodzac w lek czulam sie oslabiona, nie mialam sily,mialam
podkrazone oczy, bolaly mnie miesnie, oczy, potem juz bylo lepiej.
bylam w tedy za granica wiec nie moglam zadnych innych badan zrobic :
(,

wrocilam kilka dni temu mam wszytskie wyniki,
jutro ide do endokrynolog, ktora powiedziala ze mam zrobic tylko Tsh
i Ft4 :(
jest najlepsza w moim miescie.
moje wyniki

11.08.2008
morfologia krwi
WBC krwinki biale 9,5 (4-10)
LYMPH % 14,3 (19,3-51,7) za niskie
NEUTH %73,9 (34-71,1)za wysokie
MONO% 10,2 (4,7-12,5)
EO% 1,4 (0,7-5,8)
BASO% 0,2 (0,1-1,2)

RBC czerwone krwinki 3,98 (3,5-5)
HGB hemoglobina 12,1 (11,5-15,5)
HCT hematokryt 35,1 (37-47) za niskie
MCV 88,2 (80-95)
MCH 30,4 (27-31)
MCHC 34,5 (33-37)
PLT plytki krwi 276 (130-440)

TSH 1,850 (o,27-4,2) 40,20 %
FT4 1,370 (0,932-1,71) 77,8%
FT3 2,76 (2.02-4,43) 30,71%

co robic? odbieram wyniki ferrytyny i B12 w poniedzalek, rowniez
anty.
chyba mam anemie? czyli powinnam brac zelazo,
czy moja roznica miedzy ft3 a ft4 jest duza?
czy trzeba podac hormon trojdotyronine??
moja endo pewnie nawet nie spojrzy jutro na ft3 :(
doradzcie prosze, o co ja spytac?
dodam ze starcilam na wadze, co jest dziwne bo zawsze mialam
tendecje do tycia, tzn bez przesady do tycia, ale jak sie objadlam
to zawsze szlo w boczki, a teraz przez te miesiace schudlam! moze z
6kg, samoistnie,
mecze sie szybko idac po schodach,
mam zawroty glowy, oczy mnie bola, poce sie jak jest goraca,
aha i zimne nogi, czasem drzy mi reka,
bede WAm wszystkim serdecznie wdzieczna za odpowiedzi,
stracilam 3/4 wlosow, chce mi sie plakac....,




Temat: TRANSFER FACTOR co sadzicie
TF contra HERPES...
Witam wszystkich...
Jak tak sobie czytam to co wyżej napisano to widze ze nie tylko
grupa 'dealerów' tu występuje ale także grupa zwolenników konwencjonalnych
metod leczenia..
Ludzie pytają o opinie bo wolą znać 'żywe' relacje tych co już 'suplementowali'
TF, chcą się podzielić opinią bądź obawami na dany temat..a nie być zdanym
jedynie na tendencyjne teksty z ulotek itp...takie potyczki słowne są więc
chyba, troche nie na miejscu...
Ale to już nie moje sprawa:-)

Piszę tylko i wyłącznie by pomóc komuś kto tak jak ja - w desperacji i
poszukiwaniach skutecznego leku na swoje dolegliwości, stara się w mątni tego
co dostępne na rynku leków i suplementów, odnaleźć coś co pomogło by choć
trochę złagodzić chorobę.

Od ponad 5 lat męczyłam się z tzw. aftami - dość przykre, nawracające z
częstotliwością 14 dni bolesne owrzodzenia jamy ustnej wywołane przez /podobno
z opini kilku lekarzy jakich odwiedziłam../ wirus HERPES - opryszczki wargowej.
Nie będę się rozpisywac na temat bólu i utrudnień w moim życiu.. kłopotów z
jedzeniem, mówieniem, utrudnień w życiu intymnym.. stały lęk o osoby bliskie
by ''nie przenieść'' choroby..
Jak już mówiłam - 14 dni i znowu.. już nawet zapomniałam co to znaczy naprawdę
całować mojego męża..:-(
Tak było do sierpnia2004... dzięki TF - a dodam że miałam tylko 16 tabletek-
mama się zlitowała nade mną i odstąpiła mi swoje opakowanie - choć już prawie
puste..
minęło 6 tygodni!!! - może komuś wydać się to mało !..:->
ale uwierzcie mi ... dla mnie to najcudowniejsze 6 tygodni od czasu mojego
ślubu :-))
/5 lat temu/

Dodam jeszcze, że po pojawieniu się -jak zwykle - po 14dniach nowych 'nadżerek'
w jamie ustnej zaczęłam przyjmować 2x dziennie po 1kaps. TF.. To był
najtrudniejszy tydzień w całej 'historii' mojej choroby!!!! ponieważ zwykle
miałam max. 4-5 ran na wewnętrznych policzkach, języku, podniebieniu... tym
razem miałam ich az 14 !!! powiększone węzły chłonne i temperaturę.. Nic nie
jadłam.. picie czegokolwiek oprócz wody i mleka powodowało niesamowity ból...
Tak przebrnęłam przez tych kilka dni.. wyklinałam ten lek i ''dziękowałam''
mamie za 'pomoc' $@! ;->..
Nie chciałam słyszeć o TF i tym podobnych wynalazkach..

Teraz dopiero wiem że było warto pocierpieć 'trochę' - po przeczytaniu tego
forum i wielu innych stron na ten temat poczułam potrzebę podzielenia się moimi
doświadczeniami związanymi z TF. Wiem, że kupię go dla siebie, synka i męża i
wiem, że na pewno będzie to bezpieczne i z korzyścią dla naszego zdrowia...
/na nasze szczęście nie mamy problemów z tolerancją laktozy ;-)/

Może mój przypadek wyda się komuś śmieszny, zmyślony... cokolwiek!!...
A może ktoś z podobnym problemem sięgnie po TF i będzie tak szczęśliwy i
odczuje taką ulgę jak ja teraz... Serdecznie tego życzę!!
Pozdrawiam wszystkich..
Może tu kiedyś przypadkiem znów zajrzę..tak jak to było dzisiaj..




Temat: niedoczynność tarczycy a zakres norm?
nowe USG
Dzisiaj zrobiłem badanie USG tarczycy, oto wynik:
Wymiary płatów: prawy 17mm x 19mm x 62mm = 9,6ml
lewy 17mm x 15 mm x 54 mm = 6,6 ml
Szerokość ciśnin: 3 mm

Objętość tarczycy 16,2 ml (norma dla płci i wieku 25 ml)
Tarczyca: niepowiększona, jednorodnej struktury, bez zmian ogniskowych, nie
schodzi zamostkowo, nie przemieszcza tchawicy.

Dla porównani wkleję wyniki mojego wcześniejszego badania: z sierpnia 2003r.
Płat prawy 41 x 16 x 14 mm. Płat lewy 40 x 14 x 13 mm. I opis: tarczyca o
jednorodnym echogramie miąższu bez zmian ogniskowych. Duże naczynia szyjne
prawidłowe. Nie uwidoczniono powiększonych węzłów chłonnych szyi.

Czy na podstawie tych dwuch badań można wyciągnąć jakieś wnioski.

Ponadto zacząłem zwiększać dawkę (ustaliłęm to już wcześniej na ostatniej
wizycie u endo) w ubiegły piątek wziołem o 25 mg eutyroxu więcej czyli 75mg i
tak brałem przez trzy dni, potem przeczytałem na forum, że nie można tak szybko
zwiększać dawki (czego lekarz mi nie mówił) i z racji tego że nie miałem
tabletek 25 mg, zmniejszyłem tylko o połowę, czyli biorą jedną cała 50mg i
ćwiartkę drugiej pięćdziesiątki. Z tego co zaobserwowałem to: nie jestem taki
ospały, mam więcej werwy. Po nasileniu moich objawów nie miałęm przez dwa lata
żadnego kontaktu ze sportem, dopiero w listopadzie ubiegłego roku, po poprawie,
wybiórczo czasami wstępowałem na siłownię, i czasami wpadłem na basen. Tylko,
że na basenie coś mi się działo z prawym ramieniem po przepłynięciu jednego
basenu mi sztywniało i robiło się takie jakbym w to ramie dostawał nagle multum
kwasu mlekowego i nie mogłem prawidłowo nim poruszać, miałem takie niewładne,
jak płynołem krałlem to na tą renkę miałem pociągnięcie tylko do połowy, i
tylko na jeden basen, bo po nim ramie robiło mi się całe spięte i musiałęm
chwile czekać aż to przejdzie. Na basen chodziłem sporadycznie ale zawsze tą
nieprawidłowość obserwowałem, już myślałem że to jakiś niedowład, za każdym
razem miałem to samo, nawet ostatnio pół miesiąca temu jak byłem na wakacjach
na południu i chodziłem na hotelowy basen to zawsze to miałem. A wczoraj jak
poszedłem to po tym ani śladu, w dodatku miałem niesamowitą energię, bez
treningu bez formy, mogłem na pełną parę przepłynąć dystans 100 m na czas to
jest 4 baseny i to w super czasie jak brać pod uwagę ze mam 25 kg nadwagi. w 1
min 28 sek. Tak więc widać, że zmiana dawki chyba ma na mnie jakiś wpływ. Ale
od kilku dni nie jestem rozkoncentrowany ciężko mi skupić myśli, tak mi
wszystko w głowie pędzi, że ciężko mi zachamować, skoncentrować się i wyłapać
szczegóły albo powiedzieć coś głębszego. Ale nie jestem nadpobudliwy, nie nosi
mnie, czuję takie lekkie kotłowanie w głowie. Nie umię precyzyjnie określić.
Ale czy to nie za duże zwiększenie dawki o 12,5mg. Czy coś z tym robić jak
jutro minie tydzień od przyjmowania jej, iść do lekarza po 25 i zmniejszyć czy
czekać aż organizm się przyzwyczai. Ale te objawy są męczące i mi się nie
podobają.

Co do rezonansu miałem robione dwa rezonanse i jedną spectroskopię, a w 2002r,
jak poszedłem do szpitala z zaburzeniami mowy to mi zrobili tomografię
komputerową. I te wszystkie badania są prawidłowe, eeg także.



Temat: ...i jeszcze jeden....
...i jeszcze jeden....
Witam, podczytuję Was jakiś czas, z niektórymi zdażyłam już nawiazać
kontakt... Mołj przypadek? Od jakiegoś zmęczenie, spadek aktywności, rózne
dolegliwosci które kładłam na karb ciaży, porodu, nowych obowiązków,
stresu... Gonitwa po lekarzach róznych specjalizacji - interniści, laryngolog
(2 sztuki), onkolog, hematolog, dentysta, - doskonałe wyniki badań moczu i
morfologii i diagnoza - nerwica z objawami psychosomatycznymi.... Dopiero
bóle stawów skierowały podejrzenia ku boreliozie... Gdy dotarłam do waszego
(naszego...?) forum całośc zaczęła układać się w logiczną całość... W grudniu
2004 zaczął boleć mnie ząb - wizyta u dentysty i diagnoza - boleć nie
powinien bo jest leczony kanałowo, ale... Został rozwiercony, nie dał się
znieczulić do konca... ale przyczyny bólu nie zmaleziono... (dziś już wiem co
to może oznaczać - dotarłam do teorii o szóstkach w których chowają się
krętki... a to bolała górna szóstka...!!!) Potem poród - co zastanowiło mnie
w szpitalu - moja temperatura nie przekraczała 36,2 stopnia co tłumaczyłam
osłabieniem i zmęczeniem ale tak jest do dziś...). Potem bóle brzucha (w
okolicach watroby) - co kładłam na karb stresu... Potem nocne poty,
wewnętrzne drzenie, wypadanie włosów (wiazałam to z hormonami a lekarz
pierwszego kontaktu zaleciła "szklankę soku pomidorowego dziennie i wszystko
powinno wrócić do normy..."), potem wymacałam w szyi z prawej strony taki
dłuuugi sznurek (wychodzący zza ucha i chowający się za krtan) - myślałam ze
to węzeł chłonny więc pobiegłam na USG - i co prawda to nie wezeł (ale nie
wiadomo co bo zdaniem lekarzy w miejscu które wymacałam nic nie ma i nic nie
powinno się naciągać...) ale węzęłki swoją drogą powiększone są... i od
tamtej pory - gonitwa po lekarzach... Wyniki cały czas - wzorcowe. Zaczęła
potwornie swędzieć mnie skóra (zwłaszcza głowy) i jedno miejsce na plecach
(czyżby miejsce ukąszenia?) W czerwcu br. przez 3 tygodnie potwornie bolała
mnie głowa (miedzy godz. 12 a 16), miłąam problemy z widzeniem, z
równowagą... Trafiłam do onkolog, która stwierdziła ze wezły na pewno nie sa
zmienione nowotowrowo a to długie co wyczułam to miesień który jest bardzo
napięty i może powodować bóle głowy... Uspokoiło ise wszystko na chwilę..
Pojawiła się zmęczenie, znuzenie, mam wrazenie - słaba wytrzymałość mięśni -
problemem stało się nalanie wody z czajnika do kubka (tak napięty miałam
kark)... I doszły wreszcie do tego bóle stawów i problemy z widzeniem w lewym
oku... Podejrzenia padły na boreliozę, choc rękę dałabym sobie uciąć że nie
miałam "przyjemności" obcowania z kleszczem (ale teraz wiem że nie musiałam
go zauwazyć, mimo ostrozności...). Czekam na wyniki boreliozy (pewnie Elisa -
bo robiac ją niewielka była moja wiedza na temat jej przydatności),
toksoplazmozy (wiem ze miałam 0- teraz chodzi o sprawdzenie poziomu
przeciwciał) i cytomegalii... Ale objawy - raczej wypisz, wymaluj... Było już
wszystko - i strach i przerazenie... pozostaje tylko czekać... Czy Wam się
jeszcze chce czytać o takich jak ja... Pozdrawiam serdecznie wszystkich
forumowiczów i duuuuż o zdrowia zyczę



Temat: Nadczynność ??? Proszę o Wasze opinie
Witaj Rosteda
Wielkie dzięki za Twoją odpowiedź. Wczoraj w nocy, kiedy ją przeczytałam, lekko
się podłamałam. Rano pogoniłam zrobić TRAB, wyniki za 3 tygodnie. POtem
odebrałam kolejne wyniki badań i byłam u mojego endo: faktycznie jest to
pomyłka laboratoryjna. Problem nadczynności wygląda więc, że odpadł, zostały
guzy, z którymi trzeba coś zrobić.
To, co mi zaserwowały rodzime lubelskie laboratoria, kosztowało mnie sporo
nerwów. Ciekawe, czy jest więcej takich pomyłek. PO przejrzeniu starych postów,
znalazłam 1, gdzie też mogła być pomyłka w wynikach.
Moja historia od początku, w skrócie, bo liczę że coś mi podsuniesz w kwestii
guzów.
W wieku ok 15 rok lub dwa leczenia tzw. wola młodzieńczego. PO tym okresie
lekarka zakończyła leczenie, twierdząc, że leki są już niepotrzebne. W wieku 32
lat, przy drugiej ciąży, skierowanie na badania od diabetologa (miałam ckrzycę
ciążową, po ciąży jest OK). Hormony zawsze w normie, przeciwciała TG i TPO też.

Wykonane USG:
1. w 2002
powiększony płat prawy, miąż zmieniony gruczolakowato, niejednorodna
echogeniczność, pojedyncze przestrzenie płynowe, bez zwapnień. Lewy płat OK.
2. w 2003
powiększony płat prawy,guzki izoechogeniczne z obecnością zmian wstecznych.
Największa zmiana 18,9mm x 21,4mm. Brzeżne wzmocnienie unaczynienia.

BIOPSJE
1. w 2004
Masy białkowe, koloid, płaty komórek pęcherzykowatych, komórki Hurtla,
pojedyncze makrofagi. Struma nodosa colloides.
2. w 2004
W prawym płacie zmiany o nierównomiernej echogeniczności, średnica 2,5 cm. W
rozmazie tyreocyty z cechami degeneracji, pojedyncze histiocyty, strzępki
tkanki łącznej, pasma koloidu.

SCYNTYGRAFIA
Wole z guzkami o różnej zdolnośći gromadzenia technetu. W dolnej części prawego
płata guzek zimny, w lewym guzek ciepły.

Z tymi wynikami zaliczyłam 4 dobrych endo w Lublinie, 3 zasugerowało operację,
1 stwierdził, że to niekonieczne, zbędne ryzyko, zaleciła obserwcję.
Lekko skołowana, zaczęlam się leczyć u poleconej przez znajomą endo w Warszawie
(dr Płazińska). Przez 2 lata wizyty co 3-4 mieśące, za każdym razem USG robione
w gabinecie, także druga z podanych biopsji. Ta pani stwierdziła, że pierwsza
biopsja (lubelska) jest przestarzała, nikt teraz nie diagnozuje komórek Hurtla.
Z jej USG wynikało, że zmiany ulegają zwapnieniom, nie są więc groźne,
absolutnie nie do operacji, niepotrzebne ryzyko, więcej ew. minusów niż
korzyści. Leczenie: jodid 100, pół tabletki dziennie.
Kilkakrotnie, przy okazji wizyt u innych lekarzy w Lublinie, padało
stwierdzenie, że powinnam coś jednak zrobić z ta tarczycą (wyciąć). Nie mając
nigdy w ręku USG dr Płazińskiej, zaczęłam się lekko niepokoić. W lutym 2006, po
raz pierwszy wyszło podwyższone FT3, Płazińska stwierdziła błąd lab. Wtedy też
udałam się do innej endo w Warszawie, polecanej przez niektórych na forum dr
Jastrzębskiej. Wg niej FT3 też było błędem, guzy natomiast do terapii jodem
radioaktywnym.
Aktualnie,(mam 35 lat), aby zweryfikować diagnozę o leczeniu radiojodem,
zrobiłam nowe badania i udałam się do prof. Nowakowskiego w Lublinie, szefa
jedynej tutaj kliniki. Wstępna jego diagnoza to właśnie ta nieszczęsna
nadczyność. Dostałam skierowanie na hormony, USG i scyntygrafię w Klinice. I tu
hormony wyszły w porządku. Jak sam prof dzis przyznał na wizycie, pomylił się.
PO co w ogóle sugeruje coś, czego nie jest pewien? Reszta badań:
USG
Płat prawy: konglomerat guzków 37x34 mm, zwyrodnienia torbielowate i
zwapnienia, bogata energia przepływów.
Płat lewy: guzki niskoechogeniczne, o średnicy 11mm i konglomerat 35x13x13
mm.Wzmożona energia przepływów. Węzły chłonne OK.
SCYNTYGRAFIA
Pł. prawy - guzek zimny, obniżona akumulacja znacznika. Pł lewy - zaznaczony
obszar chładny. Wysoka aktywność tkanek pozatarczycowych.

Diagnoza prof. - skierowanie na biopsję, sugerowana operacja w ciągu
najbliższego roku.

UUUUFFFFF, sorry za tę długość. Ale jestem nadal lekko skołowaciała i bardzo
liczę na jakieś sugestie. AHA, i prof stwierdził że radiojod w moim przypadku
to kompletna bzdura. Który z tych lekarzy jest najsensowniejszy?
Rosteda, wielkie dzięki za Twoją odpowiedź. Jeśli jeszcze zechcesz coś napisań,
naprawdę będę wdzięczna
Serdecznie pozdrawiam




Temat: Do Dokiego i innych lekarzy-szkarlatyna
Do Dokiego i innych lekarzy-szkarlatyna
Mam pewien problem.Jakieś 11 dni temu moja 10 letnia córka przechodziła
infekcję.Zaczęło się wymiotami w nocy z gorączką 38,1.Rano już nie
wymiotowała,ale było jej niedobrze,gorączka wynosiła 38,5.Ponieważ to była
niedziela pojechałyśmy na ostry dyżur.Pani doktor obejrzała córkę,niczego
jednak konkretnego nie znalazła.Zapomniałam jeszcze dodać,że oprócz
wymienionych wcześniej objawów, córka miała powiększone nieco węzły chłonne
podszczękowe i odczuwała ich ból.Twarz miała zaczerwienioną,ale przypisywałam
to gorączce.Nie bolało ją gardło,pani doktor nazwała je lekko wirusowym.Nie
miała też na ciele żadnej wysypki.Odczuwała jedynie suchość w ustach(chyba po
wymiotach).Otrzymała Gastrolit i aviomarin oraz Ibufen. W ciągu dnia stan
córki znacznie się poprawił, mdłości minęły,miała wielki apetyt(utrzymywałam
dietę),gorączka spadała,tak,że wieczorem praktycznie już minęła.Na drugi
dzień czuła się już dość dobrze, praktycznie bez gorączki.Na trzeci dzień
było zupełnie w porządku, miała tylko osłabienie 35,4 potem temperatura
stopniowo wracała do normy.Jednak coś mnie zaniepokoiło.Jej język był mocno
czerwony a gruczoły na języku powiększone(takie dzyndzelki, nawet pisałam o
tym na forum).Ponieważ nic się jednak nie działo, nie szłam już z tym do
lekarza, bo w naszej przychodni ciężko się dostać, a nie wydawała mi się na
tyle chora by iść bez numerka.Kilka dni później byłam z córką u
stomatologa,który obejrzał jej przy okazji język, ale nic niepokojącego nie
znalazł.Wczoraj córka miała robiony w szkole bilans 10-latka i przyszła do
domu z kartką od lekarki,która prosiła o badanie córki w kierunku
szkakrlatyny.Pogalopowałam więc do przychodni.Na hasło szkarlatyna przyjęli
mnie bez numerka.Nie było naszej rejonowej lekarki,ale traf chchiał,że
przyjmowała ta sama doktor, co na ostrym dyżurze.Nawet się ucieszyłam, bo
widziała już wcześniej córkę i coś jej się mogło skojarzyć.Obejrzała moje
dziecko i stwierdziła,że to nie szkarlatyna,bo to ciężka choroba, a moje
dziecko szybko wyzdrowiało i nie miało typowych objawów.Dalej upierała się
przy infekcji wirusowej i przepisała Aftin i Tantum Verde.Bardzo mnie to
uspokoiło i dziś zadowolona wkroczyłam do szkolnej lekarki w celu
zweryfikowania diagnozy.A ona się mnie spytała,czy dziecko miało posiew.Ja na
to,że nie , a ona mi powiedziała,że córka ma malinowy język i w 90%
przypadków oznacza to szkarlatynę.Ale skoro lekarka w przychodni uznała że to
nie płonica,to może tak być(stwierdziła to jakoś bez przekonania).Teraz nie
wiem co mam robić.Obłożyłam się wszystkimi medycznymi ksziążkami jakie w domu
posiadam i wyczytałam tam,że rzeczywiście choroba może przebiegać bez wysypki
i stanu zapalnego gardła.Wyczytałam też, że bez leczenia penicyliną mogą
wystąpić różne powikłania po tej chorobie.W związku z tym mam pytania.Po
pierwsze, czy mogę zrobić jakieś badania,które potwierdzą,lub wykluczą tę
chorąbę.Jak długo czeka się na wynik.Po drugie, czy podanie penicyliny po tak
długim czasie jeszcze coś pomoże,czy już jest za późno.Po trzecie,czy można
przechorować płonicę bez antybiotyku i nie mieć powikłań,tzn jak często po
nie leczonej antybiotykiem płonicy powikłania się zdarzają?Zawsze,często,
czasami, czy rzadko.Co radzicie mi w tej sytuacji zrobić.Będę wdzięczna za
każdą odpowiedź zarówno od lekarzy,jak i od tych osób,które przeszły
szkarlatynę bez antybiotyku.Pozdrawiam i przepraszam,że tak się
rozpisałam.Mocno zaniepokojona
Babushka



Temat: Rak zlosliwy trzustki z przezutami do watraby
Rak zlosliwy trzustki z przezutami do watraby
Witam wszytkich na forum. Czesto sledzilam to forum ale poraz
pierwszy zdecydowalam sie napisac od czasu zarejestrowania.
Moaja mama (53 lata) nagle zachorowala w gruniu. Dostala zoltaczke,
kolejna diagnoza brodawka vortera, potem guzek na dwunastnicy, potem
w nefralgicznym miejscu blisko tzrustki, potem ze to guz trzustki a
na koniec ze jest nowotoworowy. Mama miala bardzo ryzkowan operacje
( lekarz dawal 50 % na sucess) ale udalo sie i przezyla, mimo ze
stan byl bardzo niestabilny. Ta operacja to tzw Whipple operation-
wycieto jej glowe trzustki i cala dwunastnice, pecherzyk zolciowy,
cos z wezlow chlonnych i ...no wlasnie okazalo sie ze miala przezuty
na watrobe, trzy zostaly wyciete. Lekarz ordynator powiedzial ze
wszytko co zle zostalo wyciete, ale poniewaz nie ma pewnosci czy cos
nie zostalo niezauwaone lub nie rosnie glebiej w watrobie zalecil
chemie. Zgloslislimy sie do centrum onkologi gdzie mmauska miala
podawana chemie Gemcytyna czy jakos tak ( pol gozinna kroplowka co
tydzien). Po pierwszej serii 8 chemii ktore przeszla bez problemuu
markery spadly o 80 procent z ponad 600 na ok 135. Miala byc druga
seria ale tu zaczely sie problemy, zle wyniki krwii i nie dostawala
jej co tydzienb, czasem miala przerwy dwutygoniowe. markery po
drugiej serii w okolicahc czerwca byly 200 ( czyli powiekszone) .
mamuska zaczela sie gorzej czuc, wymiotowala i miala rozwolnienie.
Bylo u nas pogotowie. Stwoiertdzono niezyt zolodkowo-jelitowy.
Dostala zastrzyk przeciwwymiotny i miala miec ostra deite na kaszce.
Zaczela jes i n ie wymiotowala. Ale schudla przerazajaco. Zaczela
chudnac mniej wiecej o kwietnia. Wazy poniezej 50 kg przy wzroscie
165 cm. Nie dawno psuchly jej obie nogi. Trafila do szpitala.
Dostala lekarstwa na siusianie. Brakowalo jej bialka to podano
osocze. Nogi odpuchly po 3 dniach. Na nogach ma dziwne slady, ktore
wygladaja jak alergia. W ciagu paru dni schudla 5 kg, okazlo sie zt
o przez wody ( wodobrzusze) jakie wysiusiala. wody te tez opadlyu do
stop. lekarz stwoierdzil ze to wzytko zwiazane jest z niewydolnoscia
watraby a to zwiazane jets z glowna choroba. USG wykzalao zminay
echogenne na watrobie. Czy to wszytko oznacza przezzuty na watrobie ?
Kazde USG pokzaywo ze wszytkie organy byly bez zmina, te usg z
kwoetnia zaczelo pokazywac zminay w watrobie o wzmozonej ( w lipcu
o podwyzszonej) echogenicznosci. Co to dokladnie oznacza?
Mama miala dodatkowo zapalenie moczowe i dostaje antybiotyk. Bola ja
bardzo krzyze. Od paru dni. Przy oddawaniu stolca czuje taki sam bol
jak osoba ktoraby sie zatrula i oddawala stolca. Mamuska bardzo
cierpi. Widze to w jeje oczach. Ciagle pokryjomu bierzez tabletki
przeciwbolowe. czy ktos jest w stanie powiedziec mi jaki jest stan
mojej mamy i jakie jest rokowanie n dalsze zycie ?
czy ktos z was zna dobrego do polecenia onkologa w Poznaniu.
Poradnia do ktorej chozimy przestala dawac chemie mamie od 2 mc.
kazali wrocic we wrzesniu, ale wydaje mi sie to troche dluga przerwa
wiec nie wiem czy nie pochodza do tego obojetnie. Nie chce sie
poddac!!ale nie wiem co robic? Jak pomoc, bo chce zrobic co tylko
bedzie mozliwe? Prosze o porady! i wasze doswiadczenia!!!!
I jescze jedno. Czy mamuska powinna znac prawde o swoim stanie
zdrowia, bo na razie nie zna prawdy do konca? Jutro ma rozmawiac z
psychologiem, a ja sama nie wiem czy psycholog powinnien ja
uswiadomoc. Prosze o pomoc , bo nie wiem co mam robic. Walczymy z ta
choroba od grdunia 2008 ale teraz wszytko zaczyna wygladac coraz
bardziej powznie i bardzo bardzo sie boje o moja mame.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 178 wypowiedzi • 1, 2, 3