Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum policyjne Łódzkie





Temat: Nowa prowokacja Niemców
eliot napisał:

> lacietis napisał:
>
> > Jak widzę nie bardzo foprumowiczów to obeszło.
> > A i u SMP nie widziałem podniecenia. Powiedział w środę tyleekspres - i
> tyle...
>
> Obeszło, ale jeden eliot nie ujmie przestępczego kapitana statku. Od tego są
> służby. Dodatkowo mamy niejaką (miej Panie litość...) Fotygę od żądania
> wyjaśnień ( i przeprosin) na drodze dyplomatycznej.
> Zaproponowałem drogę postępowania: Europejski Nakaz Aresztowania. Sami Niemcy
> musieliby tego typa aresztować. Droga może żmudna i nieefektowna ale
połączona
> z długotrwałym upokarzaniem strony i urzędów niemieckich. To powinno
wystarczyć
>
> na nauczkę na przyszłość. Mam tylko wątpliwości czy nasze żałosne urzędy i
> służby są zdolne do długotrwałego wysiłku i logicznego działania z
> wykorzystaniem prawa polskiego, niemieckiego i wspólnotowego, ale to już
> zupełnie inna bajka. Chyba nie żądasz jednak podjęcia, nawet ograniczonej,
> akcji zbrojnej....?
>

Sława!

Ograniczona akcja zbrojna tez byla skoro ostrzelano z broni hukowej.

A teraz władze polskie podjely czynnosci:
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3690314.html
Niemcy zatrzymali polskich celników
Adam Zadworny, Szczecin2006-10-18, ostatnia aktualizacja 2006-10-19 11:50
Niemiecki statek wycieczkowy, zamiast poddać się kontroli celnej, uciekł,
uprowadzając trzech polskich funkcjonariuszy, których bezprawnie zatrzymano
potem w niemieckim Herigsdorf

Fot.Artur Kubasik / AG
Statek Adler-Dania
ZOBACZ TAKŻE
Niemcy: Nie aresztowaliśmy polskich celników (18-10-06, 23:24)
Jesteśmy na etapie weryfikowania informacji - powiedział nam wczoraj rzecznik
MSZ Andrzej Sadoś. Nieoficjalnie wiadomo, że MSZ nie będzie nadawał poważnej
rangi incydentowi. Wszystko zakończy się raczej prośbą o wyjaśnienie niż notą
dyplomatyczną.

Niemiecka ucieczka, polskie strzały

We wtorek po południu niemiecki statek wycieczkowy "Adler Dania" należący do
armatora Adler Schieffe zbliżał się do portu w Świnoujściu. Kiedy wpłynął na
polskie wody terytorialne, ujawnili się przebywający na jego pokładzie trzej
działający po cywilnemu funkcjonariusze urzędu celnego ze Szczecina. Dwa dni
wcześniej na tym samym statku zarekwirowali "lewe" papierosy o wartości 120
tys. zł. Tym razem w sklepie i barze zauważyli alkohol bez polskiej akcyzy.

Towar zamierzali zarekwirować w porcie. Kiedy jednak "Adler" był kilka metrów
od nabrzeża, kapitan niespodziewanie zawrócił i skierował statek w stronę
Niemiec. Kapitanat Port wydał wtedy przez radio "Adlerowi" zakaz opuszczania
Świnoujścia. Ten nie zareagował. Ścigany przez łódź Straży Granicznej nie
zatrzymał się mimo wielokrotnych wezwań. Pogranicznicy dwukrotnie ostrzelali
nawet "Adlera" pociskami hukowymi. To też nie pomogło.

Marek, jeden z celników, którzy byli na Adlerze, opowiada: - Pasażerowie byli
zaskoczeni, że statek zawraca. Później, kiedy usłyszeli strzały naszej straży,
nieźle przestraszeni. Chcieli przecież wysiąść w Świnoujściu, a wylądowali w
Herigsdorfie.

- Kapitan tłumaczył, że mieli na pokładzie chorego - mówi inny przedstawiciel
UC. - Uznaliśmy to za wykręt. Wcześniej Niemcy na statku twierdzili, że Polacy
nie mają prawa ich kontrolować. To tak, jakby kierowca niemieckiego tira w
Polsce nie poddał się naszej kontroli.

"Adler Dania" wpłynął do Herigsdorfu, gdzie polscy celnicy zostali zatrzymani
przez niemiecką policję. Zostali dowiezieni na posterunek w Ahlbecku, gdzie
sprawdzano ich legitymacje i upoważnienia. Do toalety musieli chodzić w
policyjnej asyście. Tam od policjantki dowiedzieli się, że niemiecki kapitan
kłamał - na pokładzie nie było chorego. Trzy godziny po zatrzymaniu, po
interwencjach polskich służb celnicy - każdy innym samochodem - zostali
podwiezieni do granicy.

Adler: Kapitanowi puściły nerwy

We wtorek wieczorem o sprawie wiedzieli szefowie MSWiA, MSZ i Ministerstwa
Finansów (podlegają mu celnicy). W Szczecinie postawiono na nogi wydział
zarządzania kryzysowego.

- Działaliśmy zgodnie z prawem - mówi Jacek Kapica, dyrektor szczecińskiej Izby
Celnej. - Mamy prawo do kontroli na polskich wodach terytorialnych. Towary
akcyzowe, takie jak papierosy czy alkohol, sprzedawane podczas rejsów
wycieczkowych na polskich wodach muszą mieć polską akcyzę. Ministerstwo zażąda
od niemieckiej policji wyjaśnień w sprawie zatrzymania funkcjonariuszy.

Szczecińska Izba Celna wszczęła postępowanie karnoskarbowe przeciwko kapitanowi
statku i postępowanie podatkowe przeciwko Adler Schieffe. Skierowała też pismo
do prokuratury informujące o bezprawnym pozbawieniu wolności polskich
funkcjonariuszy.

- Staramy się wyjaśnić tę sprawę - mówi radca prawny Michał Niedźwiecki
reprezentujący w Polsce interesy Adlera. - Wygląda na to, że kapitanowi puściły
nerwy, co spowodowało ciąg niefortunnych zdarzeń.

Statki Adlera pływają na trasie pomiędzy Świnoujściem i Międzyzdrojami a Trzema
Cesarskimi Kurortami - Herigsdorf, Ahlbeck, Bansin. Wczoraj "Adler Dania" nie
wypłynął na trasę w obawie przed aresztowaniem w Polsce. Ukrył się w
Ueckermunde po niemieckiej stronie Zalewu Szczecińskiego.

Forum Słowiańskie
gg 1728585





Temat: Grupa kiboli zaatakowała Adama Majewskiego...
5. Piszesz, że jest kilka rzeczy, które nie pozwalają Ci w pełni solidaryzować
się ze Stowarzyszeniem i "prawdziwymi kibicami". Jak każda organizacja i każdy
człowiek - SSKWP również popełnia różne błędy. Niestety, w Płocku większość
takich kibiców jak Ty uaktywnia się tylko i wyłącznie wtedy, gdy dzieje się coś
złego. Mogę się mylić, ale niech zgadnę - nigdy wcześniej nie próbowałeś w żaden
sposób zmieniać tej organizacji (która przecież ma reprezentować nas wszystkich
- kibiców Wisły), a nawet nie uczestniczyłeś i nie pomagałeś w żadnej z akcji
charytatywnych organizowanych przez SSKWP (akcja Miś, zbieranie żywności dla
ubogich, oddawanie krwi) ? Łatwo
jest krytykować, trudniej coś fajnego zrobić - tym bardziej w
tym mieście. Płock jest specyficzny - mało w nim ludzi, którzy
chcą coś robić bezinteresownie, za to bardzo dużo ludzi, którzy
tylko czekają, żeby wbić szpilkę, podstawić nogę i skrytykować na forum
(najczęściej anonimowo). Co do tolerowania przez SSKWP grupy
chuliganów, to mogę Ci to wyjaśnić, lub odpowiedzieć na to
pytanie, ale na pewno nie na tym forum. Chcę tylko, żebyś
zauważył, że tam gdzie te grupy chuligańskie są silne, mamy
obecnie w Polsce najlepszą atmosferę na stadionach, żadnych
burd, a kluby dzięki zastrzykom finansowym z biletów i od
sponsorów są coraz wyżej w tabeli (przykładów chyba nie muszę
Ci podawać). Kolejnym błędem rzeczowym jest fakt, że łączysz
zdemolowane autobusy z chuliganami. Otóż autobusów nie niszczą
chuligani, tylko zwykłe menele, których obecnie (m.in. dzięki
tym wstrętnym chuliganom) udało nam się pozbyć z naszej
społeczności.
6. Na koniec krótkie wyjaśnienie skąd złość na Gazetę Wyborczą.
Zacznę od tego, że polscy kibice przygotowują właśnie
ogólnopolski protest i kampanię anty-gazetową. Dlaczego to
robią? Nie ma chyba innej grupy społecznej w tym kraju, która w
tak krótkim czasie byłaby tak często atakowana, jak kibice
piłkarscy. Czemu tak jest ? Tego nie sposób dokładnie określić,
ale wiele przesłanek wskazuje na to, że nie jest to tylko
wymyślona przez kilku redaktorów "wojna ideologiczna o polskie
stadiony". Jak kiedyś określił Janusz Korwinn Mikke (pomijając
jego niektóre pomysły, to ten artykuł był akurat trafny) -
każde społeczeństwo potrzebuje mieć swoich "żydów" - grupę
społeczną, po której spałowaniu przez policjantów nikt nie
zastanowi się, czemu tak się stało, tylko radośnie przyklaśnie,
na której wymiar sprawiedliwości może poprawić sobe statystyki,
a przeciętny kowalski humor i swoje ego wypisując anonimowo
komentarze "anty-kibolskie". BTW. sformułowanie "kibol"
wymyślone przez Gazetę też ma swoją funkcję - ("Jak powszechnie
wiadomo by jakas grupe zaatakowac,trzeba zmienic jej nazwe.W
marcu 1968 Wladzuchna nie atakowala Zydow"tylko
"Syjonistow".Dzisi nie atakuje sie-bron
Boze-kibicow.Atakowanymi sa "kibole"). Większość społeczeństwa
przyklaskiwała takim działaniom gazety, bo niestety wiele
klubów strzelało sobie samobója (Legia-Wilno, rzucanie racami
na murawę itd). Niektórzy zaczęli się dopiero zastanawiać nad
słusznością takiej linii gazety w stosunku do kibiców dopiero
po atakach na Lecha Poznań. W głowach niektórych pojawiły się
pytania: jak to "kibole rządzą Lechem"? Przecież to obecnie
najlepszy pod wieloma względami, a na pewno najlepszy pod
względem atmosfery I BEZPIECZEŃSTWA na stadionie klub w Polsce.
Przykładów bezpodstawnych ataków na kibiców przez GW możnaby
mnożyć - żeby daleko nie szukać ostatnia sprawa na Górniku,
gdzie wszyscy kibice nie widzieli problemu, zarząd klubu,
trener i zawodnicy również (co więcej pojawiały się pozytywne
opinie na temat kibiców z ich strony), za to gazeta musiała
tworzyć własną rzeczywistość i przy okazji obrażać Torcidę
nazywając ich "bandytami" itd. (Z tego co wiem Stowarzyszenie
Górnika, właśnie przygotowuje proces dziennikarzom GW)
Wracając do naszego podwórka i kończąc już ten długi
(przepraszam :P ) wywód: Gazeta, dodatek płocki w mojej opinii
często trafnie pisał o problemach klubu za rządów Matusiaka,
jednak wiele rzeczy o których pisali to były pierdoły (przykład
filtrów z wodą, których to koszt z każdym dniem zmieniał się na
stronach wyborczej częściej niż pogoda za oknem). Relacje z
meczów pisane były w taki sposób, który z pewnością nie
zachęcał do przychodzenia na mecze. My - jako kibice - daliśmy
Matusiakowi i Ożógowi szanse ( GW nie dawała im jej od
początku) wierząc, że coś zmieni się na lepsze - wydawało nam
się, że po Gancu i Kuberze nic gorszego naszemu klubowi trafić
się nie mogło. Czas pokazał, że racje mieli dziennikarze GW,
tylko, że teraz kiedy jest na to czas i moment, zamiast
potwierdzić, to że GW zależy na Wiśle i chcą wywalić z klubu
łódzki folwark, wolą oni kopiować oświadczenie zarządu Wisły,
bez szansy wypowiedzenia się na ten temat zarządowi SSKWP.
Czemu skoro Gazeta była anty-zarząd, teraz - kiedy już wszyscy
kibice przekonali się, że dla łódzkiego folwarku nasze barwy i
klub nic nie znaczą i chcą się ich pozbyć - nie pomoże w tym?
Czemu nie zamieści na swoich łamach sprostowania, które
pojawiło się na stronie SSKWP? Czemu nie umożliwi wypowiedzenie
się na ten temat Jacky-emu? Bo co? Prawda i dobro klubu już nie
jest ważne? Pewnie ważniejsza jest ogólnopolska linia gazety...






Temat: Trupy mnogie! Opamiętania, pismacy!
kropka. napisał(a):
Zrobię coś czego sam nie znoszę jak inni mi robią, a
mianowicie Rozbiór Twojego tekstu:

> nie jest łatwo być pismakiem. Piszą - źle. Nie napiszą
- też pretensje, dlaczego nie napisali.
Nie jest też łatwo być pracownikiem pogotowia (całkiem tu
abstrahuję od afer z dnia dzisiejszego): pacjent ci
Zejdzie w reanimacji albo wozisz go trzy godziny po
szpitalach bo nie ma miejsc - może być proces za brak
staranności. Uratujesz - pretensje niedoszłych
spadkobierców albo dlaczego nie przyszyłaś catgutem lewej
nogi na miejscu wypadku. Ekstrapolując, nie jest też
łatwo być zegarmistrzem, czyścicielem szamb, pedałem,
Żydem, Kimkowiek.

> Jeśli dwóch poważnych dziennikarzy pracuje nad sprawą
ileś miesięcy i po konsultacjach z prawnikami (a NA MUR -
były!) decydują się na opublikowanie całej sprawy, to coś
w tym jest.
Dzienikarze nie są Zbawcami Ludzkości czy Odkrywcami
Prawd Absolutnych, robią co robią dla pieniędzy albo na
polecenie naczelnego, myślę że najczęściej z jednego i
drugiego powodu naraz. Jest jeszcze czynnik Deux ex
Capital - ci co Polecają naczelnemu. I wyżej - czynnik
Lobbingu i Grup Nacisku. I jeszcze wyżej, ale nie napiszę
bo ktoś podłoży mi bombę.
Czepiając się zaś słówek, co by było gdyby sprawę
zapoczątkowali dziennikarze Niepoważni? zwykli
początkujący terminatorzy od cen pietruszki?

A jeśli coś jest, to obowiązkiem dziennikarza
> jest napisać, a gazety - opublikować. I muszą być
niezbite argumenty, bo za takie bezpodstawne oskarżenia
grożą dziennikarzom i gazecie nieliche kary.
No i dobrze, i ci dwaj Poważni napisali (nie znam ani
nazwisk ani w ogóle tych panów, nie czytuję gazet). Ale
po jaką - za przeproszeniem panienki - najjaśniejszą
cholerę napisali, nagadali i napokazywali na małym
ekranie ci Wszyscy Pozostali we Wszystkich Możliwych
Mediach w Całej Najjaśniejszej? Przepuścili temat jak
przez maszynkę do mięsa. Czy tym drugim - wtórnym było
wolno naciągać fakty do hipotez?
Cały boży dzień było o mordercach z pogotowia w tonie
wielkiej sensacji. Do przesytu.
W branży powiadają, że 'nic tak nie ożywia wiadomości jak
trup na pierwszej stronie', wiem, i wielokrotnie
nabijałem się na Forum z pismackiego 'kultu trupów
mnogich', jako że dziesięć ofiar jednego wypadku opisuje
się szczegółowo, a dziesięciu zabitych w dziesięciu
pojedynczych wypadkach, czyli PO SZTUCE to już nie.
W kraju ginie dziennie kilkadziesiąt osób na drogach.
Załóżmy, że spośród tych ofiar dziesięć ginie z powodu
dziur i kolein w nawierzchni. To całkiem możliwe zresztą.
Luudzie! Afera straszna: trzy i pół tysiąca z hakiem
Obywateli Najjśniejszej rocznie oddaje życie ZA DZIURY I
KOLEINY, a mamy przecież różniste ministerstwa,
instytuty, zarządy dróg i autostrad centralne i lokalne;
słowem, wielotysieczne Służby utrzymujemy z naszych
podatków tylko po to, żeby Drogi Były Bez Dziur. Czy ktoś
napisze o trupach w tej skali? Nie, bo nie ma jedności
czasu czasu i miejsca.

> Przypomnijcie sobie, ile tzw "śledztw dziennikarskich"
zakończyło się dochodzeniami, procesami, wyrokami?
> Z drugiej strony: dlaczego prokuratura, policja, UOP
czy co tam jeszcze nie ujawniła tej sprawy, choć wszyscy
o tym wiedzieli? Parę miesięcy temu była dyskusja na ten
temat na naszym forum. > Dobrze, że napisali, dobrze, że
nie zabrakło im odwagi - mam nadzieję, że dzięki temu
nikt nie ukręci łba sprawie. I że dzięki nim prokuratura
zapisze
> w swoich statystykach kolejną rozwiązaną aferę.
> A że chodzi o dużą aferę i to w całej Polsce, że chodzi
o duże pieniądze, to autorom można tylko współczuć. Bo
nie jest im teraz lekko, łatwo i przyjemnie.
Założe się o zardzewiały tryb przeciwko puszce po Pywie
wypchanej na sztywno 500-tkami EURO, że kto ma wiedzieć,
ten wie skąd się wzięła Pierwsza Inspiracja Artykułu, i
dlaczego ukazałsię dzisiaj a nie w listopadzie. To albo
wyjdzie albo nie wyjdzie na światło dzienne, a nawet jak
wyjdzie bęzie bez znaczenia, bo po czasie.

Na drugim biegunie jest gazeta 'Nie' która bez przerwy
publikuje mniejsze i większe afery, NA MUR (że Cię
zacytuję) gruntownie sprawdzone, ale nie słyszałem żeby
prokuratorzy czy policjanci zaraz się na to rzucali. Czy
ktokolwiek inny.

> A jeśli ktoś boi się, czy twierdzi, że wszyscy lekarze
zabijają i sprzedają "skóry", to jest głupi. A jak głupi,
to jego sprawa. I już.
primo: tu się nie ma czego bać: tak czy owak WSZYSCY
przejdziemy przez ich ręce, kwestia czasu.
secundo: żyjemy w czasach mediów; czytelnik, słuchacz,
telewidz WIERZY. Wierzy, że w łódzkim pogotowiu mordują
pacjentów. Lekarze! Za Pieniądze! To zostanie w głowach -
do następnego dyżurnego tematu, bo przecież trzeba czymś
zakryć problemy Poważniejsze. Mówili dzisaj o
przekroczeniu 3 mln bezrobocia i że 85% tych bezrobotnych
nie ma prawa do zasiłku, ergo ma zdechnąć z głodu - przy
Potędze Informacyjnej Trupów w łodzkim pogotowiu
informacja przeszła jak zmiana cen pietruszki. Ile to
jest 85% od trzech milionów, szanowne i czczone nasze
Flago, Godło, Hymnie i Konstytucjo? A dodać jeszcze
rodziny tych 85%?

Smutno mi czegoś, albo to brak Pywa w organiźmie albo coś
innego.
ChrisBTO

koniec z tym wątkiem, proszę.



Temat: Tramwajowy Sylwester 2004/2005
Tramwajowy Sylwester 2004/2005
Żeby mnie teufel więcej nie molestował w tej kwestii, toteż naskrobię na
forum conieco. :)

Na początek fota (jedna z pierwszych, jaką widzę, bo analogowcy jeszcze
walczą z kliszami):

www.teufel.prv.pl/gt6.jpg

Tak tak. Jeśli ktoś widział 31 grudnia lub 1 stycznia tramwaj linii 17, czy
innych teoretycznie nieistniejących linii obsługiwanych niegdyś przez Brus,
to nie były to wcale objawy upojenia alkoholowego czy innych środków
wspomagających. Tak więc bez obaw. :)

Z Brusa przegub myknął z lekkim opóźnieniem, bo wydłużyło nam się
przystrajanie tramwaju. Niespodziewanie do pomocy zjawił się teufel,
krzyskup, STUDI i SzK (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem). Na Zdrowie
dotarliśmy chwilę po godzinie 22, by zabrać stamtąd sporą grupę ludzi o
przekroju od niemiłośników przybyłych na miejsce celem poimprezowania w
nietypowym lokalu, poprzez zatwardziałych miłośników tramwajów, a na
hobbystach kolejowych z rogowskiej wąskotorówki kończąc (wszakże tramwaje
podmiejskie nie w kij dmuchał, wąskotorówka jak się patrzy, w dodatku jedyna
w Polsce zelektryfikowana).

Po kilku ciepłych uściskach, paru fotkach i zaprezentowaniu arsenału napojów
różnych i podłużnych impreza zaczęła się na dobre. Ruszyliśmy na Stoki
dokładnie po dawnej trasie siedemnastki. Samorzutnie zrobiły nam się dwie
strefy o odmiennych klimatach. Z tyłu grała nowsza muzyka ze sprzętu stereo,
z przodu zaś czadu dawał akordeonista i chór, co dawało wrażenie obecności w
pociągu z czasów wojny (jakies przyśpiewki ludowo-biesiadne, potem coś o
wódce i kiełbasie...). Na Stokach narobiliśmy hałasu petardami. Potem
nastąpiła przerwa na fotki. Aplauzem na stojąco przywitano drugiego GT6,
który w tym czasie nas odwiedził. Takiego zdjęcia w normalnych warunkach
wykonać się nie da - dwa "helmuty" po prostu nie mijają się nigdy na pętli.

Nowy rok powitano na Placu Wolności. W towarzystwie huku petard,
strzelających korków od szampana i syren policyjnych radiowozów (ktoś
zamawiał obstawę imprezy???) świętowaliśmy jedyną taką noc w roku. Nocny
tramwaj wywołał sensację i otoczył nas tłumek zaciekawionych Łodzian.
Niektórzy (niekoniecznie trzeźwi) dopytywali się o możliwość przejazdu.
Ze względu na trudności w upilnowaniu osób postronnych (kilka stanowczo
protestowało przy wysadzaniu, twierdząc, że mają migawki i jadą 17 do domu, a
jak ich nie wpuścimy, to skargę do MPK napiszą - rotfl), skrócono postój na
placu. Impreza została ewakuowana pod drzewa na ul. Konstantynowskiej, a
stamtąd do Konstantynowa Łódzkiego.

W Kazimierzu miał być nocny grill. Niestety nic tego nie wyszło, bo zastały
nas egipskie ciemności. Tylko reflektory tramwaju rozświetlały na kilka
metrów do przodu nasyp. Baliśmy się, że uczestnicy przejazdu zaginą w akcji,
znaczy się w zaroślach i potem ich nie znajdziemy. Nie wiem, czy jakieś
zdjęcia z tego miejsca wyjdą, bo było tak ciemno, że wagonu nie było prawie
widać i próby ustawienia ostrości były z lekka problematyczne. Poza tym na
niekorzyśc grillowania świadczył fakt, że nasi grillmani poszli spać. Wszakże
noc była, zmęczyli się widocznie...

W samym Lutomiersku zaczęło padać. Posiadacze elektronicznych cacek zupełnie
nieodpornych na wodowanie nie byli zadowoleni. Jedynie właściciele
nieśmiertelnych czołgów marki Zenit olewali olewające ich strugi deszczu.
Pogoda nie nastrajała do dłuższego postoju, więc znów ruszyliśmy przed
czasem. W zamian za to zrobiliśmy sobie drugi postój w Konstantynowie,
którego pierwotnie nie było w planie. Tu na szczęście nic nam na głowy nie
kapało. Przy okazji okazało się, że obluzowała się prawa połówka tylnej
szyby. Zaowocowało to dodatkowym stopem przy zajezdni Brus. Usterka nie była
poważna, więc moglismy kontynuowac wycieczkę.

Oficjalne zakończenie nastąpiło na pętli przy ul. Północnej, której dni są
już niestety policzone. Zmęczeni goście udali sie na zasłużony odpoczynek do
swoich domów, zaś niewielka grupa najwytrwalszych imprezowiczów pozostała
celem demontażu sylwestrowych ozdób, sprzętu grającego i mikrofalówki (swoją
drogą urządzenie to ma taką siłe rażenia, że wywaliło nam zabezpieczenia
przetwornicy) oraz sprzątnięcia tego całego bajzlu, który pozostał na
podłodze tramwaju. Dzięki wszystkim za wsparcie. Oprócz wyżej wymienionych,
zostało kilka osób, które niestety nie mają nicków na forum, więc nie będę
tutaj rzucał nazwiskami publicznie.

Około 4:40 (czyli planowo) tramwaj został zdany dyspozytorowi na Brusie.

Impreza zakończyła się. Impreza była sukcesem, o czym przekonują nas
uczestnicy przejazdu, więc chyba już czas zacząć myśleć nad kolejnym sylwkiem
za niecały rok... :)

Kto wie... Może tym razem Ozorków? A może kolejka w Rogowie? ;)

P.S.
Tegoroczna impreza upłynęła pod znakiem 15-lecia tramwajów GT6 w Łodzi, którą
to rocznicę obchodzimy właśnie w obecnym już 2005 r.




Temat: Pierwsze lata okupacji
Pierwsze lata okupacji
Według Kurek w pierwszych latach okupacji najbardziej zagrożeni byli
Polacy, Żydzi zaś delektowali się „autonomiami i izolacją gett.
Głodnych wprawdzie i chłodnych, ale z wolną sobotą, żydowskimi
tramwajami, własną pocztą, policją teatrami, restauracjami”; „na
przełomie 1941/1942 roku czuli się za wzniesionymi przez siebie
murami bezpiecznie i otwarcie mówili: »Nie chcemy zbratania z
Polakami «”.
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
Tutaj jest pelna zgoda wojna wybuchla jak wiesz 1 09.39 Niemcy
zaatakowali Polske jako kraj, to bylo zaplanowane pakt Ribentrop
Molotow byl wczesniej.Niemcy nie najechali przeviez Polski by
eksterminowac Zydow, gdyby tak chcieli zrobic, to zaczeliby od
Zydow, mieli juz oboz w Dachau, mogli powsadzac w wagony samych
Zydow wywozic i mordowac.
Nie zapominaj co pisala Arendt juderaty daly Niemcom gotowe spisy i
rejestry.
Pierwsze naloty, ktore byly to nie byly na krzj Zydow, ktorych bylo
kilka milionow, to byly naloty na konkretny kraj Polske i ogol
obywateli Polakow.
Nie bede przytaczac faktow historycznych na skroty, Wawer Puszcza
Kampinowska Kusocinski....
Dalej tez na skroty, pisalam dawniej na forum wlasnie o Zydach ,
szukalam grzebalam, moze Ci przyciagne stare watki.
Wiekszosc Zydow byla calkowicie wyizolowana, przyklad Willenberga ,
ktory potwierdza ze znajomosc jezyka polskiego pomogla mu przezyc,
wiekszosc ,ie mowila mowili w ydish(pewnie z bledem napisalam)
Bardzo mala czesc byla zaasymilowana , przewaznie inteligencja vide
Tuwim, Szpilman.
Jak w kazdej spolecznosci wiecej jest ludzi biednych niz
bogatych ,wiekszosc byla bieedna nawet bardzo biedna, pisalam o tym
Danie, wspomnienia Sendlerowej, ktora byla opiekunem
spolecznym.Napisala, ze takiej biedy jak u Zydow nigdy nie spotkala
u Polakow jednego sledzia dzielili bodajze na siedem osob.
Idea powstania panstwa wlasnego panstwa byla juz zasiana ,Zydzi nie
lubia nazwy Judeoopolonia, ale planowali cos w tym stylu, musze
tylko poszukac na aqua.
Tyle na razie bo wiem z dowswiadczenia, ze tasiemce szczegolnie
napisane moim stylem po polnocy ciezko bedzie przeczytac.
********************************************************************

.W latach 1939-42 Warszawa poza gettem „była ponura i smutna. Żyła w
niej ludność zaszczuta niemieckimi łapankami, egzekucjami i
wywózkami do obozów koncentracyjnych”. W tym czasie „getto
warszawskie ( ) bawiło się”. Kurek cytuje kronikę
Ringelbluma: „W »Melody Palace « odbyła się zabawa karnawałowa z
konkursem na najpiękniejsze nogi. Getto tańczy”; „Policjanci
żydowscy (...) wypełniają najelegantsze lokale [w towarzystwie]
pięknych kobiet. (...) Ich eleganckie, lśniące, wysokie buty
oficerskie imponują - jak widać - kobietom” (zapis z 1941 r.).

Dzieci konały na ulicach

Ewa Kurek pisze, jakby poza jej świadomością pozostawało, jak
wyglądało życie w gettach. Tylko mimochodem wspomina o "nieludzkich
warunkach bytowych" w getcie łódzkim.

Kiedy 16 listopada 1940 r. władze okupacyjne zamknęły getto w
Warszawie, na jego obszarze (ok. 307 ha) znalazło się ok. 450 tys.
Żydów ze stolicy i okolicznych miejscowości. Do lata 1942 r. z
głodu, chorób i wyczerpania zmarło 100 tys. jego mieszkańców.

Na miesięczne kartki aprowizacyjne można było kupić na osobę
zaledwie 2,5 kg chleba, ok. 20 dkg cukru, czasem - brukiew,
ziemniaki, mydło. By przeżyć, trzeba było mieć dodatkowe jedzenie -
najczęściej szmuglowane z drugiej strony muru. Była to bardzo
niebezpieczna działalność - jej ceną często była śmierć. Dlatego
ceny produktów w getcie były o wiele wyższe niż poza nim. Ci, którzy
wyprzedali się już ze wszystkiego, nie mieli żadnych możliwości
kupowania jedzenia na gettowym czarnym rynku. Byli skazani na pomoc
społeczną, żebranie na ulicach, powolne konanie z głodu.

Z kroniki Ringelbluma:

"Ostatnio prawie na co dzień na ulicach, pośrodku chodnika, leżą
nieprzytomni lub zmarli ludzie. (...) Żebrała jakaś matka, która
miała przy sobie dziecko; okazało się, że było ono martwe. Na ulicy
żebrzą trzy- i czteroletnie dzieci" (luty 1941).

"W niektórych domach żydowskiej biedoty (...) wymierają całe
rodziny"; "przed domem przy Muranowskiej 24 (...) sześcioletnie
żebrzące dziecko konało (...) całą noc i nie mogło doczołgać się do
kawałka chleba, zrzuconego z balkonu" (oba zapisy z sierpnia 1941).

W getcie panowała straszliwa ciasnota - na izbę przypadało
przeciętnie sześć-osiem osób. Sprzyjało to - przy niemożliwości
zachowania higieny i braku środków czystości - epidemiom i stanowiło
dodatkową torturę psychiczną i fizyczną.

Od października 1941 r. karą za nielegalnie przebywanie poza
gettami - owymi "autonomicznymi prowincjami żydowskimi" - była
śmierć.

Mimo tragicznego położenia mieszkańcy getta próbowali pomóc
najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym. Czytali też książki,
słuchali muzyki i chodzili do teatru. I nawet na tańce - co tak
wybija Kurek.

- Oczywiście, że się w getcie bawiono, co wieczór różne organizacje
czytały klasykę polską i żydowską - mówi Marek Edelman, jeden z
dowódców Żydowskiej Organizacji Bojowej i powstania w getcie w 1943
r. - Ci ludzie chcieli pozostać ludźmi i dlatego zajmowali się
kulturą.

Kurek to jednak nie interesuje, podobnie jak nie interesuje jej
prowadzone w getcie tajne nauczanie, badania naukowe ani działalność
Janusza Korczaka, który kierował żydowskim Domem Sierot i zginął
wraz ze swymi wychowankami wywieziony do Treblinki. Ani nadludzkie
wysiłki tych, którzy starali się ratować chorych i umierających, co
opisała np. Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta: "Na łóżeczkach
(...) po troje, czworo dzieci. (...) Dzień pracy coraz dłuższy,
coraz większe zmęczenie pielęgniarek, które same słaniając się na
nogach, przemywały odleżyny, układały obrzęknięte ciałka na boku"
(jesień 1941, za: "Pamięć. Historia Żydów polskich przed, w czasie i
po Zagładzie").




Temat: Piotr R. współpracował z 'Fryzjerem" i Januszem W.
a tego bruGoWiec już nie zamieści?!?
W odpowiedzi na informacje, które na przestrzeni ostatnich miesięcy pojawiały
się w ogólnopolskich mediach i które to, w moim odczuciu, godzą w dobre imię
klubu KKS Lech Poznań oraz całej kibicowskiej społeczności, pragnę podzielić się
swoimi przemyśleniami na temat zaistniałych wydarzeń.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jako kibic KKS Lecha Poznań, uważam za
niedopuszczalne i haniebne zachowanie pracowników koncernów medialnych Agora SA
oraz Grupy ITI. Media, wchodzące w skład tych koncernów od dawna atakują naszą
Społeczność poprzez publikacje prasowe(i nie tylko), oparte na fałszywych
przesłankach. Jako przykład niech posłuży tutaj artykuł Jakuba Ciastonia i
Michała Szadkowskiego z 12 grudnia 2008 roku pt. „W Lechu tylko bilety dla
prawdziwych kibiców”, w którym to autorzy w osobliwy sposób krytykują efektywnie
działający system dystrybucji biletów na mecze wyjazdowe poznańskiego Lecha.
Bazując na opinii osoby, która nie ma pojęcia o zasadach panujących w naszej
Społeczności, panowie Ciastoń i Szadkowski wysuwają daleko idące wnioski, iż
Naszym klubem rządzi mafia. Kulminacją tej medialnej „nagonki” jest artykuł
zatytułowany „Kibice falują, kibole fałszują” autorstwa Marcina Kąckiego z 1
stycznia 2009 roku, gdzie autor, opierając się na informacjach z prywatnego
życia czterech kibiców, kreuje wizerunek kibica Poznańskiego Lecha: narkomana,
stręczyciela i fałszerza. Na Nasze nieszczęście tekst ten zbiega się z
zatrzymaniem legendy poznańskiego Lecha – Piotra Reissa, który mimo iż nie
usłyszał jeszcze żadnych zarzutów od prokuratora, został już niemal
jednoznacznie osądzony przez redaktorów portalu Gazeta.pl jak i telewizyjnej
stacji TVN24.

Brońmy dobrego imienia naszego klubu!

Wszystkie te wydarzenia opisuję jedynie pobieżnie, gdyż są one tylko
przyczynkiem do tego listu. Ważniejsze od samych treści i ich źródła jest
negatywny efekt jaki mają one na Nasz Klub. Na początku zwracam się więc do
Władz Lecha Poznań z prośbą o nie bagatelizowanie tego zjawiska. O ile dla nas,
kibiców, działania te nie stanowią dużej przeszkody, o tyle mogą mieć one
destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie Klubu, a zwłaszcza politykę marketingową.
Po pierwsze, tego typu publikacje przyszłych potencjalnych kibiców naszej
drużyny, bez których nasz budowany stadion nigdy nie będzie pełen. Po drugie,
działalność Agory jak i Grupy ITI efektywnie utrudnić współpracę z aktualnymi,
jak i przyszłymi sponsorami Lecha Poznań. Dlatego też proszę Władze Lecha o
podjęcie wszelkich możliwych kroków, z rozwiązaniem umowy sponsorskiej z Gazetą
Wyborczą włącznie, które przywrócą dobre imię Naszego Klubu.

Ponadto zwracam się do wszystkich Sympatyków Lecha Poznań, zarówno tych
zrzeszonych w strukturach Wiary Lecha jak i pozostałych o podjęcie oddolnych
działań, mających na celu obronę Naszej Wspólnoty. Bez wątpienia tylko jako
dobrze zorganizowana grupa możemy wpłynąć na obecną sytuację. Nie raz jako
Społeczność pokazaliśmy, że naszym wsparciem możemy przenosić góry. Bojkot
produktów Kampanii Piwowarskiej, reakcje na odejście „Braci po szalu” czy Nasza
liczba na trybunach i poziom prezentowany zarówno przy Bułgarskiej jak i na
europejskich stadionach są na to najlepszymi przykładami. Z tego miejsca
serdecznie zachęcam wszystkich niezrzeszonych fanatyków Lecha, aby w tym trudnym
momencie wstąpili w szeregi Stowarzyszenia Wiara Lecha, co ułatwi Nam
pokonywanie kolejnych trudności ku chwale Lecha Poznań! Ze swojej strony
obiecuję, że w najbliższych dniach sam złożę wniosek o przyjęcie do Stowarzyszenia.

Lech to Reiss, Reiss to Lech

Na zakończenie, pragnę napisać kilka słów o zatrzymaniu przez policję Piotra
Reissa . Niezależnie czy prokuratorskie zarzuty potwierdzą się, proszę zarówno
Władzę Lecha jak i Kibiców o uszanowanie osoby naszej Ikony. Zarówno dla mnie
jak i dla wielu kibiców, Lech to Reiss a Reiss to Lech. Jego bramek czy to w
finale Pucharu Polski z Legią, czy to setnego trafienia w meczu z Widzewem Łódź
z mojej pamięci nie wymaże nic. Być może jego piłkarska kariera już minęła, być
może jego życiorys nie jest kryształowy, ale kto jeśli nie on, był przez

ostatnie kilkanaście lat esencją i sercem tego Klubu? Wszystkich, którzy poddają
pod wątpliwość jego wkład w Nasz Klub odsyłam na strony internetowe forum
Kibiców Lecha Poznań, gdzie od wczoraj kibice dają wzruszające świadectwo, tego
kim dla Lecha jest Piotr Reiss. Tak niewiele brakuje aby historia Piotra Reissa
stała się legendą, dlatego w imieniu swoim oraz wielu mi podobnych, proszę
Władze Lecha o uszanowanie zasług Pana Piotra i o danie mu już ostatniej szansy,
abym po końcowym gwizdku ostatniego meczu sezonu 2008-2009 mógł zobaczyć ten
uśmiech, kiedy podnosić będzie mistrzowski puchar i tę iskrę w jego oku, która
zawsze, nawet w drugiej lidze, dawała nadzieję, że dobre czasy jeszcze dla Nas
nadejdą. "
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 89 wypowiedzi • 1, 2, 3