Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: fotki z solarium
Temat: Always look on the bright side of life :-)
Doczłapałam do domu! Zimno jakoś mi było, ale zaraz odsapnę chwilę i wsiadam popedałować na orbitreku i z powrotem będę gorąca dziewczyna
Cieszę się że fryzurka się podoba. Do fryzjera zapisałam się dopiero na środę, w nagrodę za równe dwa miesiące diety (miało być za szóstkę na początku no ale nie wyszło to wybrałam inny powód ), więc mam jeszcze trochę czasu co do namysłu nad fryzurą.. Bawiłam się takim programem do dobierania sobie różnych fryzur i zawsze z grzywką wyglądałam lepiej tylko... no jest jeden MALUTKI problem - ten sam co ma Kasia Cz. Wystarczy odrobina wilgoci a wyglądam jak baran (w sumie to zodiakalnym jestem więc nawet pasuje ). Jak miałam krótsze włosy to w ogóle mi się kręciły no i obawiam się, że z grzywką może być to samo... Zwłaszcza jak będzie cieplej i mi się czoło spoci
Zwlekam już pół roku z fryzjerem, bo nie mam żadnego sprawdzonego.. ostatnio trafiłam niezbyt dobrze i mimo że tłumaczyłam pani jak jakiemuś ćwokowi co chcę mieć na głowie oraz pokazałam trzy zdjęcia to ona i tak mnie obcięła po swojemu (bo może inaczej nie umiała?) i nienawidziłam tej fryzury od pierwszego dnia... Grzywkę zaczesywałam na bok i przyklepywałam. Teraz idę do jakiegoś poleconego przez sąsiadkę, ale też nie wiem czego się spodziewać... boję się że zamiast poprawić sobie humor to tylko zepsuję i jeszcze za to zapłacę
Ale końce mam już tak zniszczone że obciąć muszę tak czy siak, więc jeszcze podumam nad fryzurą. Albo tylko poproszę o wycieniowanie przy twarzy... Nieeee wieeeeem.
Tak wracając do tego uzależnienia... to ja już od dawna tak mam - jak nie to forum to inne, jak nie forum to gadu gadu, albo jakiś portal ze zdjęciami albo dla odmiany gram w coś na kurniku.... Jestem niechlubnym mistrzem marnotrawienia czasu W moim wypadku to od wielu wielu lat jest nawet choroba, ale ciągle się do tego przed sobą nie przyznaję i nie próbuję naprawić - a może najwyższy czas? Co innego jak się to robi w każdej wolnej chwili ale jednak wolnej... a co innego jak to się dzieje kosztem innych, istotniejszych rzeczy... tak marudzę, że się nie uczę, że mam bałagan w pokoju (na komputerze chyba z centymetr kurzu), ciągle zabiegana, zestresowana... a to dlatego, że spędzam przed tym pudłem po kilkanaście godzin, dzień w dzień, od ponad 10 lat.. Kiedyś nawet mama namówiła mnie na terapię odwykową i zawiozła na dwa spotkania. Na trzecie miałam już pojechać sama i oczywiście tego nie zrobiłam... Teraz żałuję, może bym dzisiaj nie była takim odludkiem, który ma same wirtualne znajomości i nie potrafi nikogo poznać w inny sposób. Mam dwie koleżanki (jedna to sąsiadka i znamy się od dziecka a drugą znam z internetu z czasów poprzedniego odchudzania właśnie - połączyło nas ), Andiego (też znam go stąd) i rodzinę. Nawet chciałabym to zmienić, ale nie mam pojęcia, z której strony się zabrać.
flex: Ale się cieszę że znów jesteś online tęskniłam!! ja na solarium nie chodziłam dosyć długo bo i tak nie czułam potrzeby pokazywania opalonego ciała ale teraz mi to naświetlanie nieco poprawia samopoczucie, więc raz na tydzień mogę zaszaleć udanego malowania tipsów, mam nadzieję że się pochwalisz fotką nowego wzorku
fatti: Normalnie to bym sobie wsadziła zatyczki do uszu, bo dostałam od mojego lubego cały komplet po tym jak sąsiedzi w wakacje remontowali całe mieszkanie. Tylko jak na złość nie mogłam ich znaleźć (wszystko przez ten bałagan...).
Anise: Dziękuję bardzo za odwiedziny i miłe słowa Nic tak nie motywuje jak efekty zauważalne gołym okiem, co nie?
Rozpisałam się, przepraszam. W dodatku na antydietowy temat. Już 22, idę na orbitrek. Raporcik będzie dziś później..
Temat: Gazeta: Prestizowy Wilanow
Czesc!
Zamieszczam artykul, ktory ukazal sie 4. Marca w Gazecie Wyborczej. I jest nawet wywiad z jednym z naszych Sasiadow!? : Bardzo mi milo poznac! Oto link z fotka naszego osiedla:
http://miasta.gazeta.pl/w...18,4990202.html
A tu kopia dla wszystkich Sasiadow, ktorzy na link sie juz spoznili:
Dziki Tarchomin i prestiżowy Wilanów
Wojciech Karpieszuk2008-03-04, ostatnia aktualizacja 2008-03-04 21:12
Mieszkają w różnych częściach Warszawy: w Tarchominie, który uchodzi za koniec świata, i w ekskluzywnym Wilanowie. "Gazecie" opowiadają, dlaczego wybrali te miejsca i jak im się tam żyje
Joanna Gozdek pochodzi z Siedlec, w Warszawie mieszka już od ośmiu lat. Trzy lata temu udało jej się kupić wymarzone mieszkanie. Wybrała wielki apartamentowiec z blisko 300 mieszkań w nowej części Tarchomina na Białołęce. - Zadecydowała cena - przyznaje. - Ale równie ważny był charakter tego miejsca: dużo zieleni, spokój, z dala od miejskiego zgiełku.
Tarchomin: czekając ma most
Na początku nie było łatwo. Dojazd do Śródmieścia Joanna wspomina jako prawdziwą makabrę. Autobusy stały w kilometrowych korkach i jeździły bardzo rzadko. Z ulgą przyznaje, że teraz to się zmieniło. - Jest więcej linii. Prawdziwym ratunkiem okazały się bus pasy, które w końcu wymalowano wzdłuż Modlińskiej przed mostem Grota-Roweckiego. Ludzie zaczęli przesiadać się do komunikacji miejskiej. Bo jest po prostu szybciej. Autobusem do pl. Wilsona, przesiadka w metro i jestem przy Marszałkowskiej. A osobówki ciągle stoją w korkach - opowiada.
Pojawił się inny problem: - W porannych godzinach w tych autobusach ciężko się zmieścić. Powinno być ich więcej. Przystanki oblegają tłumy. Ludzie cofają się nawet na pętlę, byle tylko wsiąść.
Joanna zapewne tak jak większość jej sąsiadów nie może doczekać się mostu Północnego i linii szybkiego tramwaju. Przekonuje, że wtedy Tarchomin stanie się naprawdę atrakcyjnym miejscem. Most miał być już pod koniec warszawskiej kadencji Lecha Kaczyńskiego w 2006 r. Jak dobrze pójdzie, dopiero w tym roku zacznie się budowa.
Co się najbardziej podoba w Tarchominie? - Bliskość Wisły - odpowiada bez wahania Joanna. - Mamy piękny deptak przy wale z ogródkami piwnymi, które pojawiają się na wiosnę. Można wyjść z książką i kocem. Jest taka fajna knajpka, gdzie puszczają jazz.
Nie brakuje jej również sklepów. Zauważyła, że powstają nowe pizzerie, puby, a nawet winiarnie. Niedawno otwarto ośrodek kultury. Są dwa bazarki, gdzie zawsze można kupić świeże warzywa i owoce.
Gorzej, że deweloperzy zajmują każdy wolny skrawek, a wszystkim obiecują mieszkania w spokoju i ciszy. - Wykosili np. lasek naprzeciwko ul. Milenijnej. Zlikwidowali ogródki działkowe i stawiają bloki. Boję się, że Tarchomin stanie się typową sypialnią, gdzie nie będzie niczego poza wieżowcami.
Miasteczko Wilanów: wszystko w powijakach
Anna Świderek i Michał Tomaszewski zamieszkali razem półtora roku temu w Miasteczku Wilanów, które uchodzi w Warszawie za prestiżowe. - To osiedle polecili nam znajomi - opowiada pan Michał. I cieszy się, że oboje mają samochody ("Bez własnych aut ani rusz. Do najbliższego przystanku prawie kilometr").
A sklepy? - Jeszcze nie ma, wszystko w powijakach. Jest apteka i solarium. Ale mam nadzieję, że powstaną jakieś markety, restauracje, puby. Bo naprawdę jest potencjał. Chciałbym, żeby tutaj rozwinęło się takie miasteczko w mieście. Na razie na zakupy jeździmy do innych dzielnic. Co weekend urządzamy wielką wyprawę do centrów handlowych - mówi pan Michał.
Podobnie wygląda sprawa z przedszkolami i szkołami ("Obiecali, ale kiedy wybudują, nie wiadomo"). Deweloper obiecał też Ogród Zimowy. - To miał być taki spacerniak z ławkami i zielenią, ale nic z tego jeszcze nie wyszło - żali się pan Michał. - Mam nadzieję, że im się nie odwidzi i zamiast parku nie zobaczymy któregoś dnia wylanych fundamentów po kolejne bloki.
Nie narzekają tylko na korki. Pan Michał pracuje przy Wyścigach i wynalazł skrót osiedlowymi uliczkami. Dzięki temu zaoszczędza nawet pół godziny. Korki tworzą się zazwyczaj w kierunku centrum w al. Wilanowskiej i przy Wiertniczej.
Sąsiadów nie znają. Oboje pracują do późna. Na zebrania wspólnoty mieszkaniowej nie mają czasu. - Zresztą tu mało kto jeszcze mieszka. Dużo mieszkań ma rotacyjnych lokatorów z wynajmu. Rzadko też spotykam ludzi na klatce schodowej - przekonuje. Ale liczy, że kiedyś wszyscy się poznają, a osiedlowe sprawy ich połączą i będą zgraną, zaangażowaną społecznością.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Temat: Codzienne pogaduchy
Alohhhaaaaa laseczki....nie było mnie tu półtora miesiąca i nie mozliwości żeby to przeczytać wiec zostało mi doczytać pare ostatnich stron, żeby zobaczyc co u was:) No ale po koleji....
Galia jak tam maly..rosnie pewnie jak na drozdzach:) widzialam foty z basenu na garze...zajecia dla maluchow czy na zwykly poszliscie? i jak sie mezus sprawuje?:)
Funia nasza niania tez super...do tego Kama nie panikuje tylko macha papa na dowidzenia..nie musze wychodzic i sie chowac...do tego nawet jej nie prosze a zawsze cos w domku ogarnie jak maluch spi:)
Dosiaczku ale ja za Toba miss u:) pewnie tez zabiegana..bo siedzimy na gg o jakis dziwnych porach:P:P:P..jak idzie sprzedaz? i jak Antus zakumał z tym siku? czesto go sadzałaś? u mnie Kamci na razie nocnikiem sie bawi inp wsadza go na głowe:D ale wczoraj zauwazyl ze tez sobie na niego siada:) aaa no i musze kiedys wpasc zobaczyc przemeblowanie i ciebie w walntynkowym stroju hahahahha:))))))))
Karola jak tam kurs G? kiedy cos zamierzacie ruszac?? trzymam kciukasy za ten brzuchol...a po co drugi kredyt? wogole powiedz mi jest szansa dostac kredyt tylko na to zeby postawic dom w stanie surowym?? aaa i jakby kiedys chate budowala moze cie wezme jako czlonka ekipy budowlanej albo kierownika hihihihihi:) kuchnia fajniutka i cena za nia tez;)
KMG wogole co do Fridy to tam podobno wogole te badania im czasem dziwni ewychodza...tata sie orientowal raz co do lab. i wlasnie tez polecili mu wszyscy to w szpitalu pediatrycznym to chyba 3....do frydy bym raczej nie poszla...
ME ja ostatnio poszlam na solarium..pytam pani czy mocne lampy ona ze nie..efekt taki ze pol plecow i brzucha sie zluszczylo..na szczescie w miare deliktnie i nie widac roznicy koloze, ale pewine dlatego ze to byl pierwszy raz:)
W pracy jest ok..fajna atmosfera i jest co robić..tylko nie sądziłam, ze bedzie tak malo czasu na cokolwiek..teraz juz wiem czemu Karola tez rzadko pisala jak pracowała:) Kamilka jakoś bardzo nie przejawia wielkiej tesknoty..uwilbia nianie i uwielbia sie z nia bawic. Z jednej strony super bo nie martwie się że coś w domu jest nie tak, a z drugiej strony to chyba normalne, ze sa jakies wyrzuty sumienia, ze mala bezemnie jest i wogole strasznie mi sie za nia teskni:)
Kończe moj kurs foto...i cos z wiedza do przodu:) pozanalam tam paru fajnych ludzi. Ostatnio w niedziele byłam u gościa w tychach, ktory ma domowe studio fotograficzne i zrbilismy sesje kolezance. Swietna sprawa i fajne doświadczenie. Do tego w piatek biegałam ze statywem wieczorem po bielsku i tez probowalam kombinowalam itd:) generalnie jak ktoras ma ochote to efekt wypocin jest tutaj http://picasaweb.google.com/Pimka11
Z Szymem tez wszystko wporzadku tylko mamy troche malo czasu dla siebie..ale w sobote udalo sie wyjsc na jakas kolacyjke i winko...a na walentynki kupil mi sexi koszuleczke o ile to koszulka mozna nazwac hehe;) choc generalnie w sobote liczymy ze uda sie skoczyc na pare godzina na jakis stok bo na miasto jak wspomniala Galia chyba nie ma sensu wtedy sie wybierac i denerwowac:)
Kamusia fajnie już smiga po domku...opanowujac wszystko co jest w jej zasiegu..ostatnio mamy fascynacje wc...juz wyladowal tam kubec z piciem..no comments...rozumie coraz wiecej..az jestem w szoku jakie takie roczne dziecko jest pojętne i ile juz kuma..własciwie to chlonie jak gabeczka:) wyszly nam juz prawie wszystkie czworki, ale nawet nie bylo tak zle...no i ostatnio miala pierwsze kucyki na glowie hihi:) no i to pokrotce co u nas..postaram sie juz czytac i pisac cosik na bierzaco:D zazdroszcze spotkan ale mam nadz ze w weekend tez jakies zorganizujecie:)
Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 122 wypowiedzi • 1, 2