Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: fotki rodzinne
Temat: łeheeeeeeeeeeeeeheee
super
postaram sie tu podrzucić foty kogoś z rodziny!
Apel do krewnych: bardzo proszę o zdjęcia.
Temat: Legionowo jakiego juz dzis nie ma .......
kurcze jakies foty by sie przydaly...
z cz-b albumow ze spacerow rodzinnych
Temat: Poranna Kafffffka na forum :)
zobaczcie!
Wlasnie ukazaly sie w naszym albumie ze zdjeciami fotki z urodzin. Ciekawe jak
Wam sie spodoba roczny Michal? :))) Musze tez zaznaczyc, ze czesc z tych zdjec
robila Ania. Czyzby mlody fotograf w rodzinie?
Buziaki.
Temat: Narval i Szwedka!
ostatnia alternatywa!
jesli to nie rodzinne podobienstwo i wiezy krwi z ...... to ja juz nic innego
nie wymysle!
tylko my dwie ze Szwedka posiadamy fotki, ale czy to tu 'pies pogrzebany'??
Temat: Polski leopard dla króla Szwecji
prawdziwe cudeńko
propozycja dla wiecznie gderających (jak rodziny z wami wytrzymują?)
no więc propozycja .... kliknij fotkę wozu - wpatrz się parę sekund w niego -
wyobraź sobie siebie za kierownicą .... choleka! nie ma piękniejszego wozu na
świecie!
Temat: Legionowo jakiego juz dzis nie ma .......
madzia69 napisała:
> kurcze jakies foty by sie przydaly...
> z cz-b albumow ze spacerow rodzinnych
Temat: Viki nie czytaj!
No to pisz na Berdyczów :-)
A najlepiej daj znać, jak trafisz w rodzinne strony. Zrobimy sobie spotkanie po
latach z dużą ilością oranżady, starych fotek i innych gadżetów :-)
Temat: szukam wykonawcy kuchni-Gdańsk
moge równiez podać telefon do fajnego stolarza. Młody, dokładny -można się
dogadać. Jeśli chcesz mogę wysłać fotki jego mebli, które robił w naszej
rodzinie
Temat: Interwencja posła PiS po artykule "Gazety"
Pan Gosiweski ma w ogle problem z samochodem. Od ponad 4 lat jezdzi Toyodta
Corola zarejestrowana na numery BWM (wysokie mazowieckie). Nigdzie tego auta
nie podaje. Przy zakupie mislał miec 50 tys. Skad?
Niedługo bedzie fotka majatku rodziny G. w powiecie Wysokie Mazowieckie
Temat: Jaka kamera cyfrowa minidv do 3000 zl
Jaka kamera cyfrowa minidv do 3000 zl
Szukam kamerki z mozliwoscia robienia fotek, najlepiej mozliwosc
panoramicznego nagrywania, dobry obiektyw. do rodzinnego nagrywania.
ps . jakie opinie ma samsung bo ceny ma atrakcujne...
Temat: www.40plus.ca
I ja przeglądałem te najstarsze fotografie rodzinne sprzed I wojny. nie są
najlepszej jakości ale nie o to przecież chodzi. Te stroje, uczesania itp.
naszych prababć. Czy macie takie fotki sprzed ponad 100 lat.
Temat: Dziewiarze!
No to się cieszę!
Kotifoti przerobiłam na ogólno-prywatno dostępne, nie jachowo.
Teraz muszę przejrzeć foty w domu, a to lubię najbardziej ;-)
Czy zakładamy fotorealistyczny album rodzinny?
Temat: KLUB NOCNYCH MARKOW nr VII
Ja tez nie bylam, fotke dostalam od rodziny. A umiescilam celowo, jako... dowod
do naszej wszesniejszej dyskusji na temat kosciola. Hmmm... ja to wtedy
nazwalam maly Watykan-bis. Ale czy maly? Pozdrawiam spiaca nocna zmiane, a
pracusiom i rannym ptaszkom zycze duzo zapalu
Temat: tekst podziękowań
tekst podziękowań
Gdzie mogę znaleźć tekst podziękowań, chciałabym rozesłać rodzinie która
przyjedzie na wesele podziękowania i jakąś fotkę na pamiatkę.
Temat: Chcesz być na stronie?!
Myślę, że to dobry pomysł. A może zamiast fotek każdego z osobna zamieścić
jakieś wspólne zdjęcie rodzinne forumowiczów ?
Pozdrawiam
Yaa
Temat: amerykanskie strazniczki napastowaly irackich więz
Widzialem fotki... ale one pewnie nie odpowiedza za swoje czyny... to bedzie
proces pokazowy dla irakijczykow...i dla nas, bo to bylo z gory nakazane...
wszystko zosanie w rodzinie
Temat: Lubicie piwonie?
I mi kojarzą się z rodzinnym domem. Podobno lubią jak się je co kilka lat
przesadza. U mnie pięknie kwitną na działce. Nawet na prośbę mżonki zrobiłem
fotkę piwonii w wazonie. Zaraz wkleję zdjęcie do albumu dla tych co lubią
Temat: Tu kierujemy pytania:"gdzie,może wiecie,za ile"tdp
• Re: fotograt i kamerzysta na wesele.
bjkor 26.07.07, 10:05
a masz za dużo pieniędzy?? jak nie to kup sobie dobry aparat i niech z twoich
znajomych pocyka zdjęcia a na pewno z 1000
ujęć 10 fotek będzie b.dobrych a za te u "fotografa" zapłacisz około 700zł a tak
masz i aparat i zdjęcia!!!
Witam.
Osobiście - powyższe stwierdzenie napisała osoba zupełnie niekompetentna, nie
mająca pojęcia o fotografii oraz chyba nie mająca styczności z fotografią.
Czy ktoś rozsądny powierzyłby fotografowanie swojego wesela - w zasadzie
niepowtarzalnego dnia w życiu jakiemuś kompletnemu amatorowi? Czy można liczyć,
że w obecnej erze powszechnej fotografii cyfrowej zbierzemy zdjęcia od naszej
rodziny i znajomych i będziemy mieli z tego za darmo wspaniałą kolekcję zdjęć?
Oczywiście, że nie!
1. Porządny najęty fotograf podczas ślubu i wesela pracuje: nie bawi się, nie
piję, nie zajmuje się podrywaniem. Cały czas śledzi i myśli jak zrobić najlepsze
zdjęcia.
Przeciwieństwem są znajomi, oni na weselu sa po to, by się bawić.
Nie ma gwarancji, że bedą wtedy na sali, gdy bedzie dzialo sie cos ważnego, by
to upamiętnić. NIe ma gwarancji, że wiedzą co powinni sfotografować.
2. Zawodowiec ma profesjonalny sprzet.
jak wyglądają zdjęcia amtorów? - Nieostre zdjęcia, czerwone oczy (lub często
zamknięte), czarne tło za fotografowanymi osobami, źle skadrowane zdjęcia. A
pożniej? - a to karta się 'sama skasuje', a to dysk czy płyta padnie, a to komp
zdechnie i zdjęć nie ma.
Zawodowiec ma odpowiedni sprzęt: nie kompakcik za 1000zł, tylko lustrzanka,
jasne obiektywy - najlepiej profesjonalne, a nie kitowe, profesjonalna lampa
błyskowa a przede wszystkim: doświadczenie!
Zdjecia wykonane przy pomocy profesjonalnego sprzętu sa jasne - nawet w ciemnym
kościele lub sali taki obiektyw rejestruje dużo światła, tło za fotografowanymi
osobami jest lekko źółtawe, ale jednak jasne.
Zdjęcia powinny być ostre, twarze bez czerwonych oczu, nie wypalone lampą błyskową.
Kadr: nie zadużo i nie za mało, żadnych przypadkowych rąk czy nóg bez reszty
ciała w kadrze, młodzi z wszystkimi kończynami...
3. czy ktoś sobie wyobraża ceremonię slubu na ktorej lata stado amatorskich
pseudofotografów? ja nie.
Temat rzeka - możnaby pisać godzinami. Nikt nie zleca nagrywania swojego wesela
komuś z rodziny, więc nikt również nie powinien zlecać swoich fotografii
ślubnych synowi wujka.
Pozdrawiam!
Temat: Cmentarz Miejski - grob W.Jablkowskiego
Cmentarz Miejski - grob W.Jablkowskiego
Tak to ja zamiescilem foty grobu Pani dziadka . Pozwolilem sobie na
wtargniecie w prywatna sfere zycia Pani rodziny , ale po prostu nie
wiedzialem kogo moge spytac o zgode . W tym miejscu serdecznie
przepraszam . Przyznam szczerze ,ze jeszcze kilka lat temu prawie
wszystko bylo postawione ,,na glowie'' . Sluszne bylo to , co bylo
zgodne z linia jedynie slusznej partii . PPS - ta panska
(zdeklasowana ) partia pilsudczykowska - poto byla wlaczona w
struktury pzpr- u na kongresie zjednoczeniowy w 1948 roku , by ja
poprostu wykasowac . Nie liczyly sie jej dazenia niepodleglosciowe ,
nie liczyla sie walka jej zbrojnego ramienia Organizacji Bojowej z
caratem . Wazne bylo to , ze ona byla panska i z komunizmem nie
miala nic , albo prawie nic wspolnego , a szczegolnie z marksizmem i
leninizmem . Siedziba jej Oddzialu Miejskiego miescila sie w
Kaliszu przy przedwojennej ulicy Boleslawa Limanowskiego ( wczesniej
Lipowej ) .Tu jak czytamy we wspomnieniach dr T.Pniewskiego
rozpoczynaly sie manifestacje pierwszomajowe . To stricte polskie
nazwisko Limanowskiego kaliskim komunistom stalo koscia w gardle i
zmieniono nazwe ulicy . W Lodzi ul.Limanowskiego jest do dzisiaj ,
nie ma tam ulicy Hanki Sawickiej . W Kaliszu musialo byc na odwrot .
Siedzibe kaliskiej PPS doprowadfzono do ruiny i obecnie jest
wlasnoscia prywatna . Nie orientuje sie tak dalece - czy miasto jej
sie pozbylo , czy nieruchomosc wrocila do prywatnego/nych
wlasciciela / li ? Wiem jedno ,ze tam mozna bylo urzadzic muzeum .
Podobnie jest z Marszalkiem . Mimo prawie 20 letniej swobody nie
moze sie doczekac nawet popiersia , nie mowiac o pomniku . Tak sie
czci Honorowego Obywatela Miasta . Pewna doza kultury w tej czesci
miasta sie nalezy . Lepiej bylo urzadzic tam sklep 24-ro godzinny z
alkoholem niz placowke kultury . Ot , takie komunistyczne podejscie
do sprawy .
Ale wracajac do meritum sprawy - do Pani postu w Fotogalerii . Tu ,
na tym Forum nie musi sie Pani obawiac i swobodnie uzewnetrzniac
swoje poglady , byle by byly zgodne z tzw. netykieta . Te parenascie
osob pisujacych na tym forum kaliskim chetnie Pani wyslycha ,
jestesmy zainteresowani poznaniem zycia i losu Pani Dziadka i jego
rodziny . Jezeli Pani jest innego zdania i zyczylaby Pani z nami sie
spotkac - postaramy sie takie spotkanie zorganizowac . Chetnie
zapoznamy sie z Pani pamiatkami rodzinnymi dotyczacymi Pani
dziadka , ktory wpisal sie do historii naszego Krolewskiego przeciez
Miasta. Prosze zatem o wlaczenie sie do dyskusji , bysmy mogli
dokonac ustalen . Pozdrawiam serdecznie .
Temat: Paparazzi w łódzkich klubach
Mysle , ze booom jest warty uwagi kazdego klubowicza . Stwoorcy naleza sie
gratulacje i respect !-> nie za sam pomysl , ale za realizacje . Servis jest
bardzo funkcjonalny i ma dobra oprawe . Nawet jesli ktos nie baluje tylko
surfuje na pewno doceni jego walory . Tematyka skoncentrowana wkoło clubbingu
brak reklam i wyskakujacych z nimi okienek ulatwia poruszanie sie miedzy
stronkami i odnajdywanie poszukiwanych eventoow , fotek , ludzi etc...
Plusy sa niezliczone .
Sledzac fotki z K-rw Wawki Lublina 3miasta mamy poroownanie i odnosnik jak bawia
sie roownolegle ludziska w innych miejscach , ktoore z nich sa warte odwiedzin
i z jakich wzgledoow muzyki , lokalizacji , stalych bywalcoow .
Dolaczajac do do boooma zwiekszasz swoje szanse na przezycie jakiejs ciekawej
przygody . Uzupelniajac profil , tworzysz swooj wlasny wizerunek , ktoory
umozliwia Ci zaistnienie wsrood ludzi , ktoorzy naprawde potrafia sie wyluzowac
i dobrze bawic ! Nowe horyzonty znajomosci i spojrzenie na wszystko zwiazane z
nocnym zyciem oczami innych ludzi . Pojawiajac sie wsrood nich , zgadzasz sie na
poddanie swojej osoby ocenie niekiedy bardzo subiektywnej . Dzieki temu mozesz
uslyszec rzeczy , o ktoorych ludzie moowia za plecami , otwarcie wsrood swoich ,
ktoorych nie maja odwagi powiedziec w oczy jak roowniez pozytywy , ktoore
podnosza na duchu .
Regularne i szczegoolowe info o imprezach powoduje ze nie przegapimy zadnego
waznego wydarzenia , a takze pomoze niekiedy zaplanowac nocny wypadzik .
Przed wystawieniem opini na temat ow portalu polecam wyszukanie miejsca w
ktoorym goszcza paparazzi . Jesli wyrooznisz sie tancem , stylem ubioru masz
gwarancje , ze jeden z nich podejdzie i zaproponuje Ci zdjecie , ktoore zostanie
poddane publice .
Zaczynajac w ten sposoob przygode z booomem jest prawie pewne , ze chwycisz
bakcyla i bedziesz starac sie bawic tam gdzie sa ludzie czychajacy z
aparatami... bo swooj nie zawsze jest jak zabrac , a warto uwieczniac chwile to
nie tylko superowa pamiatka , ale cos co sprawia ze te szare niekiedy dni od
niedzieli do piatku mijaja w mgnieniu oka i sprawiaja , ze zaczynasz zyc tym co
przyjemne ! ;)
Dancefloor to nie muzeum figurek woskowych . Pozowane zdjecia sa nudne i nie
odnajduja aprobaty chyba , ze w szkolno rodzinnym albumie . Licza sie te
momenty , w ktoorych jestesmy naturalni nie myslimy o tym kto na nas patrzy i
czy mierzy obiektywem , dajemy czadu i jestesmy soba , zarazamy dobrym nastrojem
i rozkrecamy zabawe .
Na takie chwile czekaja Paparazzi !!!
U like it or not ..-> pozdroowki4all ;)
Temat: Fotograf na ślub pilnie poszukiwany!
pafelek80 napisał:
> ja sie nie czulem urazony a tym bardziej twardoglowym :)
Bardzo mnie to cieszy, trzeba mieć poczucie własnej wartości:)
a dyskusje trzeba
> traktowac mniej emocjonalnie...:)
To fakt:)
> ja.mazi: 1200 fotek z wesela to moze przesada, ale moim zdaniem oddanie mlodym
> okolo 800-900 zdjec wysokiej jakosci wcale nie jest takie zle - szczegolnie
> jesli na weselu jest okolo 130-150 osob. o ile sam sakrament czy wszystko przed
> to zdjecia glownie mlodych + najblizszej rodziny to reportaz z przyjecia
> weselnego gdzie sie duzo dzieje wcale nie musi byc zdjeciami "do kotleta" - ze
> slubu brata odbilem blisko 400zdjec i kazde jest inne i dla mnie osobiscie
> ciekawe bo widze tam swoja rodzine/bliskich. I ciesze sie ze na plycie bylo ich
> wiecej - wybralem to co chcialem... Ale wiem ze sa i tacy fotografowie ktorzy
> mowia ze 250-300 fotek z calego wesela na plycie to max. Wniosek: dla kazdego
> fotografa znajdzie sie klient i dla kazdego klienta znajdzie sie fotograf :)
Sądzę, że dopóki jest zapotrzebowanie na konkretne usługi i style będą one
rozpowszechniane, a rynek ślubny jak zdążyłam się przekonać jest tak
wszechstronny, że każdy znajdzie coś dla siebie:)
I nie rozumiem zachowania niektórych Panów lub Pań:) robiących zdjęcia którzy
krytykują i oczerniają kolegów po fachu. Z kilkunastu osób do których pisałam 9
próbowało tych technik i dlatego im podziękowałam, nie lubię tego typu ludzi i
nie chciałabym z takowymi współpracować - dlatego też dyskutuję, prowokuję i
czasami męczę za co w wątpliwość poddaję się moje istnienie:D Kolegi ja-maziego
zapytałam nawet czy mu kopi dowodu osobistego dla uwiarygodnienia mojego
istnienia nie wysłać;D
> no i ja fotografa na swoj slub szukalem prawie dwa miesiace... a Ty natalio
> znalazlas w ciagu 5 dni i to tylko za pomoca internetu - gratuluje raz jeszcze
> i
> zycze udanych zdjec...
Owszem, ale szukałam baaardzo intensywnie:) Akurat praca mi na to pozwala i
mogłam wiele czasu poświęcić na poszukiwania:)
> a jesli ktos bedzie szukal fotografa w chelmie to warto powiedziec ze jest ich
> kilkudziesieciu a nie tylko PawelP i GrzesiekCh.
Ja miałam kontakt mailowy z jedenastoma Panami z aparatami:)
> Powodzenia wszystkim w dobrych wyborach.
Przyłączam się do tych życzeń:)
Temat: Kto byl we wschodniej Turcji,Armenii lub Gruzji???
wschodnia Turcja
Byłam we wschodniej Turcji - dotarliśmy nad jezioro Van. To było w roku 2000,
więc od tego czasu mogło się tam sporo zmienić. Jechaliśmy m.in. autostopem w
składzie: dwie dziewczyny jeden chłopak. Z Kapadocji dostaliśmy się autobusem
nocnym do Kahty (o ile mnie pamięc nie zawodzi) a stamtąd rozmaitymi środkami
lokomocji z traktorami na czele, na Nemrut Dagy. Z tamtąd pojechaliśmy stopem z
dwoma Kurdami, którzy nie znali ani jednego słowa po angielsku. dojechaliśmy do
Siverek. I przeżyliśmy jakoś noc w ich towarzystwie oraz w towarzystwie innych
Kurdów pod zadaszeniem jakieś knajpy. Ale to była najbardziej niepokojąca noc w
czasie tej podróży. Nie powiem, żebyśmy się wyspali. Ale rano "nasi Kurdowie"
odwiezli nas do głownej drogi i zatrzymali dla nas stopa - którym dojechaliśmy
chyba w okolice Dyarbakir. (pisownia może inna). Tam kolejnego stopa zatrzymał
dla nas policjant, który świetnie mówił po angielsku i był z tego bardzo dumny.
Do Doubayazit dojechaliśmy późnym wieczorem i szliśmy w kierunku kempingu
(polecanego przez angielskiego Pascala). Zatrzymało się koło nas białe Audi i
młody człowiek zechciał nas podwieźć. Był to jak się okazało młody Kurd, który
przyjechał do domu rodzinnego na wakacje, a na codzień robi interesy w Moskwie.
rozmawialiśmy po rosyjsku. Na następny dzień oprowadził na po pięknym Icak
Pasza Seray (pisownia nazw zapewne pozostawia wiele do życzenia). Sam pałac b.
mi się podobał, a widoki po prostu fantastyczne. Wspaniałe góry o
nieprawdopodobnych wprost kolorach. Co do bezpieczństwa to nic nas niemiłego
nie spotakło, ale jadąc na wschód mijaliśmy wiele posterunków policji. Spore
wrażenie robiły na nas posterunki wojskowe z wystawionymi karabinami. W samym
Doubayazit spotkaliśmy kilka pojazdów opancerzonych oraz ogromne tereny
wojskowe otoczone siatką. A na stokach wymalowane wielkie napisy - sławiące
chyba potęgę militarną Turcji - ku przestrodze Kurdów zapewne. Na Ararat nie
próbowaliśmy się dostać zadowoliliśmy się fotką zrobioną w dużej odległości.
Miło było popatrzeć na te ośnieżony szczyt stojąc na upale. ALe w sumie wysokie
temperatury na wschodzie łatwo było znieść dzieki temu, że powietrze było
suche. Dużo gorzej było np. w Trabzonie, gdzie może było nawet troche
chłodniej, ale za to bardzo parno. Droga na wschód była bardzo malownicza
wśród wyludnionych, potężnych gór.
Temat: Moze ktos.....
Bylam, widzialam - potrzeby!
Kochane Dziewczyny!
Bylam u p. Bozeny w sobote, zawiozlam duze zakupy spozywcze i duzo ciuchow
(glownie dla mamy i najstarszych corek). Dziekuje Renacie za ubrania i inne
rzeczy
Troche wiadomosci mam ale musze przyznac, ze niezbyt wiele...
Po pierwsze: to nie jest bieda w takim potocznym i znanym nam znaczeniu. Tzn:
to jest znaczne pogorszenie sytuacji (drastyczne) po smierci meza. Pani Bozena,
a wlasciwie Bozena (bo jestesmy na Ty) zostala sama z dziecmi i nagle musza
sobie radzic sami. Mieszkanie jest dosc dobrze wyposazone, dosc ladne meble
itp. Corka ma komorke.
Akurat jak przyjechalam starsze corki konczyly piec ciasto (same .
Bozena ma 35 lat, osmioro dzieci. Wszystki dzieciaki sympatyczne, rozbrykane,
usmiechniete. W domu porzadek. Na stole jakies ciastka, zostalam poczestowana
Mokate Cappuciono.
Po drugie: mysle, ze warto pomagac. To, ze to nie jest jakas skrajnosc daje
dosc pozytywny obraz przyszlosci. Bozena ma dla kogo sie starac i zyc.
W lokalnej prasie byl o nich artykul i kilka osob przywiozlo jakies ubrania.
Ale wiadomo, ze potrzeby sa duze.
Po trzecie: nie znam sytuacji zasilkowej rodziny. Zadzwonie w tygodniu i
dopytam.
Potrzeby (po czwarte :
- 4 piorniki z wyposazeniem (6 dzieci bedzie od wrzesnia w szkole)
- mleko Bebiko Junior 3R (potrzeba dosc duzo)
- leki (czopki dla maluchow, apap, syropy na kaszel, cos na przeziebienie,
witaminy - takze dla mamy)
- pampersy (zamiast wysylac mozna przelac pieniadze mi - 20zl- a za to ja kupie
paczke 50szt. pampersow tzw. drugiej jakosci w budce kolo mojego domu)
- pieniadze na opal i inne potrzebne rzeczy (mam konto Bozeny).
Jesli ktos woli sam zrobic paczke i wyslac to prosze.
Mozna wplacac Bozenie na konto.
Mozna przeslac pieniadze mi z dyspozcyja co mam kupic. Ja mam hipermarkety i
nizsze ceny wiec wychodzi korzystniej a bede tam jezdzila co najmniej co 2
tygodnie (moge przesylac fotke rachunku .
Rozmiary jak podalam wczesniej - dzieci szczuple. Nie bylo czasu na mierzenie
Gdybyscie mialy pytania, piszcie. Albo odpowiem albo sie dowiem.
Pozdrawiam tymczasem
~ foretka ~ mama Paulinki (13.09.2004r.)
zapraszam na forum Zakątek Szczecińskich MaM
Temat: SZKOLA PODSTAWOWA NR//7 w olsztynie
Gość portalu: DD napisał(a):
> 1/ JD czytałem Twoją historię o mleku i potwierdzam wszystkie Twoje opinie na
> temat "smaku" tego napoju. Po głowie mi chodzi odkrycie ukrytej tajemnicy: może
>
> wszyscy którzy chodzili do SP 7 nie lubili mleka z kożuchami ? Ja byłem
> zmuszany codziennie do wypicia kubka, ale miałem sposób: ogłosiłem całej
> rodzinie (i w to uwierzyli), że ja pije napoje po zjedzeniu wszystkich kanapek.
>
> Tak więc mleko piłem pod konec śniadania - czyli wtedy kiedy rodziców nie było
> już w domu. Nie muszę dodawać, że mleko lądowało w zlewie. Ale za to byłem i
> jestem fanem budyniu.
> 2/ dorzuciłbym jeszcze do listy hoteli "Hotel pod zamkiem" bardzo kameralny i
> stylowy (w dawnym budynku szkoły muzycznej przy ul. Nowowiejskiego 10).
> Szczególnie warto zajrzeć na hall niezmieniany od ponad pół wieku
> 3/ cdo zdjęć górek to proponuję trasę: wejście do lasu od strony nieczynnego
> przejazdu na tor saneczkowy, po przejściu płaskiej części toru skręt na ścieżkę
>
> w lewo i po 50 m fotka ścieżki w górę (to tak zwana "Śmierć") potem podejście
> na wierzchołek toru i zejście na drugą stronę góry w dół ścieżką która kiedyś
> nazywała się "Wstążką". Na dole ścieżka rozdwaja się na prawo i lewo, trzeba
> podejść w prawo, aż dojdzie się na wierzhołek "Zająca" - zejście w kierunku
> Morskiej i "Diabła" - zejście na tyły Al. Przyjaciół. Obawiam się tylko, że
> górki na tych zdjęciach moga być mało widoczne.
> 4/ Uwaga mam pomysł na jubileusz SP 7: wyścigi rowerowe dookoła Rybaków dawnych
>
> uczniów (aktualnych oczywiście również), może nawet na starych rowerach ? Może
> jeszcze jakie ś inne dyscypliny?(noga, kapsle)
<> Wspanialy pomysl z tymi kapslami, kto pamieta gdzie byl cudowny tor kapslowy
na boisku? A co byscie powiedzieli na lekcje np.chemi z panem Stanislawem
Brzozowskim? On moglby nam wyswietlic jakis film oswiatowy na tym starym
projektorze ,(moze lezy gdzies na strychu)a na koniec oczywiscie Bolek i Lolek
Pamietam jak Filut zebral chyba ze trzy klasy z zamiarem pokazania jakiegos
filmu "oswiatowego" wszyscy zajeli miejsca i sie zaczelo.Po chwili okazalo sie ze
nie ma glosu ,hej tam na koncu wrzasnal Filut wlaczyc wtyczke od
glosnika.Wypadlo na Darka Marczynskiego zwanego kiedys NUNA ,i on calkiem
nieswiadomie wlozyl wtyczke do gniazdka ale to bylo 220 volt a nie aparat
filmowy .Nastapil wybuch i bylo pelno dymu .Filut oszalal..........
,
Temat: Listopad 2003
To z tym trabantem- niezłe. Maciek właśnie tak pyrka, a jak się przy tym
upluje. Jemu tez się bardzo to podoba i pluł już wcześniej dla zabawy w trakcie
jedzenia, ale dzisiaj ewidentnie pluł z niesmakiem zupką z królikiem. Ani
jednej łyżeczce nie odpuścił.
Dobrosiu oglądałam plecki Maćka kiedy siedział w wanience i jemu delkatnie
wystaje kręgosłupik na odcinku od krzyza do wysokości łopatek, ale kręgów to mu
na pewno nie policzę. Powiem szczerze, że nawet miałam problem z określeniem
jak ten kręgosłupik dalej idzie. CVo do wymiotów, to napewno takie jednorazowe.
Dla pocieszenia powiem Ci, że dzieci karmione piersią nie zarażają się
rotawirusem, czyli tym odpowiedzialnym za tak zwaną grypę żełądkową/jelitową.
Czerpią z nas przeciwciała. Wiem bo przyjaciółce w ubiegłym roku córeczka
zaraziła się właśnie rotawirusem i leżała dwa tygodnie w spitalu. Miesiąc temu
znowu złapała coś dziwnego, bali się, że to rotaawirus (jest ich kilka odmian-
niestety mutują) zwłaszcza, ze w domu mieli jeszcze miesięczna córeczkę, ale
nasza pani dr uspokoiła ich. A i Łukasz czyli głowa rodziny odzszukał w
internecie idenyczne informacje. U nich choroba okazała się gorączką trydniową,
ale też zmutowaną, bo z wymiotami i biegunką.
Wierzę, że Hasi nic nie jest, to pewnie jednorazowa niedyspozycja, w razie co
zawsze możesz udać się dla pewności do lekarza. Też będziemy za Was trzymać
kciuki.
Całujemy
Ewa i Maciuś (19.11.2003)
Ostatnie fotki
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=10439388&a=11943162
foto.onet.pl/albumy/album.html?id=18228&grupa=0&kat=15&a=ewetka76
Temat: Zaginął pies
Zaginął pies
Kochani, poszukujemy psa rasy czarny terier rosyjski. Pies wabi się Arbat
> – jego fotki można obejzec na stronie
> 260lvam386140.dogterminal.com/
>
> Arbat przyjechal na warszawska Wystawe Psów Rasowych z Lotwy - ze swoimi
> wlascicielami Margarita i Michailem.
> W piatek (08 lipca) o godzinie 11 wyjechali z warszawskiego hotelu IBIS na
> ulicy Ostrobramskiej, na tylach supermarketu GEANT, samochodem marki
> Toyota Land Cruiser (kolor srebrny) nr. rej KP 49 LV. Ujechali z hotelu
> ok. 150 metrow, kiedy spod samochodu rezlegl sie huk, pokazal dym. W tym
> momencie wszystko rozegralo sie blyskawicznie, jak w gangsterskim filmie -
> droge zajechaly dwa samochody, krzyki, wrzaski, szarpanina... Wokol
> zrobilo sie pusto. Margarita rozpaczliwie krzyczala, by oddali psa.
> Samochody rozjechaly sie w dwie strony - w kierunku Grochowskiej i w
> kierunku Traktu Lubelskiego (w ta strone odjechala Toyota). W samochodzie
> byl Arbat, wszystkie dokumenty, pieniadze, notesy...
> Wezwano policje, spisano protokol. Mihail i Margarita bez dokumentow i
> grosza przy duszy zostali w hotelu.
> Do chwili obecnej nic nie wiadomo o losach psa. Poszukiwania trwają.
> Samochod, dokumenty - to wszystko jest niewazne dla Mihaila i Margarity.
> WAŻNY JEST TYLKO PIES!!! Ich stan psychiczny jest tragiczny. Margarita i
> Mihail nie sa juz mlodymi ludzmi i Arbat byl jak ich dziecko - kochany,
> rozpieszczany, uwielbiany. Stracili czlonka rodziny. Sa bezradni,
> zrozpaczeni, zszokowani. Dobijajaca jest niepewnosc, co stalo sie z psem
> po uprowadzeniu samochodu - byc moze jest przetrzymywany, byc moze zostal
> wyrzucony z samochodu podczas jazdy... Dodatkowo ten potworny upal. Jeśli
> zostal wyrzucony z samochodu i blaka się, może być odwodniony...
>
> BLAGAMY O POMOC. POMOZCIE W POSZUKIWANIACH. JEŚLI TRAFICIE NA JAKIS SLAD
> – DZWONCIE NA NUMER 0501 829 143, PISZCIE NA MAILA piesarbat@vp.pl
> lub odzywajcie się na GG nr 7186722.
> Rozeslijcie ten list na wszelkie możliwe adresy, które macie – im
> wiecej osob wlaczy się w poszukiwania, tym wieksza szansa na odnalezienie
> Arbata!
Temat: Dzisiaj Mikołaja
lucy_z napisała:
> Czy byliście grzeczni i Mikołaj cos Wam przyniósł???
> Ja nic nie dostałam, nie licząc książki którą sobie sama kupiłam;))
Hop, hop
Tu Mikolaj z Gdyni!
Serio. Jak to milo by Mikolajem, nawet nie za bardzo swietym:)
Bylaam dzis szczesliwym czlowiekiem, ktory daje...
Rano mojemy prawie doroslemu synkowi - skarpete ze slodyczami i 2 nozykami Mach-
3.
A potem przez caly dzien - furkotalam az do...Bialogardu.
Sluchajcie Bialogard, to takie miasteczko w zachodniopomorskiem gdzie
bezrobocie siega niemal 40 proc.
I urodzil sie w nim Aleksander K. - odchudzony.
W tym miasteczku jest grupa chlopaczkow, ktorzy utrzymuja swoje bezrotne
rodziny ( a raczej rodzicow z fura dzieci) zbierajac zlom.
W kwietniu tego roku Marcin Melle z POLITYK napisal o nich reportaz pt Dzieci z
zelaza.
Byly fotki, min. butow w jakich te dzieciaki chodza - oklejonych tasma zeby sie
nie rozpadly.
Dzieciaki marza o tym, zeby kidys miec wlasny punkt skupu zlomu.
Meller ich zapytal, czy o czyms marza . Ano marzyli sobie o podrozach -
zagranicznych: do Norwegii, Zakopanego, Gdyni.
Ha. Warto marzyc. Przyjechali na Dzien Dziecka do Gdyni! Zaprosilismy ich.
Byli trzy dni - zobaczyli okret podwodny od srodka, Blyskawice, Pulaskiego ( o
Boze ile tu zlomu - mowili). Pierwszy raz byli w multikinie, na basenie,
pierwszy raz byli w planetarium i oceanariu, Plywali motorowka. Byli pod opieka
harcerzy - cudnych ludzi.
Plakalismy kiedy dzieciaki wyjazdzaly i postanowilismy im pomagac.
Moze ktorys bedzie chcial kiedys cos jeszcze poza skupem zlomu?
Latem zaprosilismy ich na tydzien na wakacje do Gdyni. Byli na dyskotece i w
Malborku, w Zoo i na plazy. Szczsliwi po raz pierwszy na wakacjach.
Opadla z nich maska macho, cynicznych i doswiadczonych przez zycie. Dzieciaki,
lobuzerskie i fajne.
We wrzesniu namowilam pewna firme -a raczej kolezanke w tej firmie - dali 1000
zl po 100 na chlopaka. Kupilismy szkolne rzeczy w tym takie nieglupie -
globusy, jakie s kurtki i duperelki.
Byla radosc.
No a dzis byl Mikolaj. O Jezu jaki fajny.
W firmie swojej zrobilam scipe - uzbieralo sie 581.52 zl - skromnie na czxapke,
szalik, manfarynki.
Zadzwonilam do pewnej firmy zupelnie nieznajomej ale fajnej, odziezowo-
mlodziezowej, najbajtlowalam i co,
Facet powiedzial, ze by za nasze pieniachy kupic jakies artykuly do jedzenia, a
oni zrobia paczki ubraniowe,
Sluchajcie - FANTASTYCZNE!!! Piekne swetry, spodnie, kurtki - sznytowe,
skkordynowane kolorystycznie.
Wybrazcie teraz sobie jak to zobaczyly te bidule.
No, lza sie kreci.
I to wszystko.
Pa,pa
Nie- swiety Mikolaj z Gdyni
Temat: Wasze szczególne przypadki roztargnienia :)
Roztargniona jestem jak czytam - a zdarzalo mi sie juz chodzic ulicami z nosem w
ksiazce. Ktoregos dnia tak skutecznie sie zaczytalam, ze zamiast do biblioteki
miejskiej, do ktorej wedrowalam z torba wypelniona kilkunastoma ksiazkami
(chodzilam z siostra na zmiane wypozyczajac ksiazki dla calej rodziny) dotarlam
do wlasnego liceum (pol godziny piechotka). Dodam, ze biblioteke mam za rogiem,
dwie minuty od domu...
Przygody fotograficzne: mialam niegdys super aparat, praktike, z super
obiektywami z ktorego to sprzetu bylam niezmiernie dumna. Nie robilam zdjec
idiot-kamera, mialam ambicje itd. Tylko jakos NIGDY, a regularnie uzywalam
praktiki przez cale studia, nie pamietalam o tym, zeby przed zwinieciem filmu
najpierw go odblokowac. W efekcie zawsze zglaszalam sie do mojego zdolnego
technicznie kolegi o wyjasnienie zjawiska, ktory zwijajac boki po raz kolejny
odblokowywal mi korbke - przy czym kilkakrotnie bylo juz za pozno - film byl
zerwany. Dodam, ze na kumpla nie lecialam, nie w moim typie byl zupelnie:).
Zjawisko o tyle dziwne, ze nie mialam nawykow z 'malpek' a pstrykalam fotki od
czasow komunijnej smieny.
Z praktyk wykopaliskowych: podczas pracy pan 'od lopaty' odbiera komorke i
zdziwiony pyta: mamus? skad wiedzialas, ze jestem na wykopie? Cala wies smiala
sie z niego przez kolejny miesiac (a byl to poczatek 'szpanu' komorkowego).
Troszke z innej beczki, anegdota, podobno autentyk, opowiedziana przez kolege z
grupy CPE: na jego wczesniejszych zajeciach z powaznym, sztywnym Brytyjczykiem
pewna nie najmlodsza juz pani (zajecia w studium jezykowym dla pracownikow
uniwersytetu) opowiadala o swoim ubiorze. Nie mogac wymyslec, jak po angielsku
nazywa sie zaprasowanie spodni (po polsku KANT) - zangielszczyla polskie
slowko... Przejeta pani, z pelna gestykulacja wskazujac na swoje uda, oznajmila
zdebialemu Richardowi: and here I had my trousers with two cunts... Dla
nieznajacych jezyka angielskiego, lub tez znajacych jedynie jego poshowa strone
- najblizszym odpowiednikiem cunt bylaby - bardzo przepraszam, ale sie nie da
inaczej, to wyjatkowo obelzywe slowo: pi..... Nawet nie usiluje sobie wyobrazic
miny biednego lektora. Co gorsza, odwiedzila mnie dawno nie widziana kolezanka i
reagujac niejako na wczesniejsza scenke na ulicy, opowiedzialam jej anedotke
nie zwracajac uwagi na otoczenie. Niestety, dotarlysmy juz na moja uczelnie,
wjezdzalysmy winda do mojego pokoju a obok nas stal moj dyrektor instytutu...
Rozmowa byla po polsku, ale na wyzwisko wyraznie drgnal. Nie wiem, czy uwierzyl
w polski kant...
Temat: SAM-81 DEMBEGO. gdzie są sąsiedzi?!
aladar napisała:
> Przejrzałeś mnie na wylot ;) Rzeczywiscie mieszkam w "Młodej Rodzinie" i nie
> bardzo odpowiada mi ten budynek, wprawdzie nie mam go przed samym nosem, ale
> już od. 17 (teraz) zaczyna porzadnie zaciemniać trawnik przed moim balkonem,
a
> potem okna, etc... W zimie bedzie gorzej, bo słońce niżej.
> Możesz się ze mnie śmiać, że sama wybrałam, gdzie mieszkam itp. Ale jakiś
czas
> temu, gdy NCC sie jeszcze budowało, plany zagospodarowania tego terenu w
gminie
>
> były zupelnie inne- nie miało tu byc budynku. Teraz powstaje, a ja żałuję, wy
> pewnie tez nie bylibyście zachwyceni.
> Ja mam balkonik jeszcze oddalony, ale najblizszy Samu sąsiad... Co ma
> powiedzieć, gdy przed oknem wyrosła mu taaka ściana :(
> Pani xxx jest niezadowolona, ale bedzie ona oko w oko z tym sąsiadem
(wlaściwie
>
> sąsiadami, bo wzwyż). I dobrze, ze budynek został odwrócony- postawcie sie na
> naszym miejscu. Taka ściana tylko szeroka 3 razy i wjazd do garazu: ciemność,
> studnia i spaliny... Od Dębego bedzie wam się chyba lepiej wjezdzać, bo z tej
> strony jest trochę skrętów (pod oknami moich sąsiadów zresztą).
>
> Wracając do wizualizacji: to jest ewidentnie strona zew. budynku, pod nim
> biegnie uliczka, tak jak w tej chwili- ale oświetlenie zupełnie nie to...
> Czasem ludzie sie sugerują, ale oczywiście, ze nie wybrałabym mieszkania w
> budynku tylko na podstawie marnej ilustracji... Dla mnie ważne jest światło,
> strony swiata itd.
>
> A tak poza tym: WITAM SĄSIADÓW! :) Bo w końcu bedziemy sąsiadami i fajnie by
> było, gdyby między nami się dobrze układało :)
>
> Pozdrawiam serdecznie!
> Ala
>
> Ps. Jeżeli chcecie, moge was informowac na bieżąco o stanie rzeczy- w koncu
mam
>
> przed oknem. Mam tez aparacik cyf. ;)
Witam,
Ja również mam nadzieję na miłe sąsiedztwo :) Rozumiem, że pewnie wolelibyście
na tym miejscu jakąś zieleń, ale jest jak jest. Można się tylko pocieszać, że
już nic więcej się nie wybuduje. A obrócenie budynku, przynajmniej z mojego
punktu widzenia jest mi całkiem obojętne.
Jakbyś mogła pstryknąć od czasu do czasu parę fotek, to byłoby mi bardzo miło.
Z góry dziękuję. Na stronie www.dembego.republika.pl jest do mnie kontakt.
Pozdawiam przyszłą sąsiadkę,
Remi
Temat: Gorace pozdrowienia z Aleksandrii
Bylaś już w Montazah ?
I innych miejscach z moich fotek ?
www.pbase.com/corrina/alexandria
Heh, to naprawdę piękne miasto, jeśli masz chwilę, polecam moje wspominki,
ciekawe, jak Ty postrzegasz Alex..
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=622&w=13031490&wv.x=1&a=13115069
Tam w pewnym momencie pisze o super miejscu na naprawdę genialny obiad.
Może wkleję tu, bo sama długo tego szukałam:
"Restauracja, do której trafiamy po kilkunastu minutach, znajduje się przy
wjeździe do miasta od strony wschodniej na Sidi Bishr. Mijamy torowiska
tramwajowe, wąskie uliczki pełne handlarzy, kilka (w zasadzie odczuwalnych)
korków i jesteśmy na miejscu.
Restauracja Balbaa Village przypomina na pierwszy rzut oka rodzaj
wielkiej jadłodajni, czy stołówki. Dopiero po dłuższej chwili zaczynam wsiąkać
w atmosferę tego miejsca. Restauracja zajmuje 2 piętra niepozornego budynku i
jest całkowicie pozbawiona turystycznej komercji, ponieważ nawet menu
wydrukowane jest wyłącznie w języku arabskim. Zajmujemy stolik a właściwie
całkiem pokaźny długi stół na piętrze i oczekując na kelnera, postanawiam
poobserwować trochę to miejsce. Sale na parterze i piętrze (właściwe trudno
mówić o pojęciu sali) wypełnione po brzegi. Do Balbaa Village przychodzą
każdego dnia całe rodziny, grupy znajomych, rzadko kiedy pojedyncze osoby.
Panuje tu wyjątkowa atmosfera a zapach, jaki roznosi się po całej okolicy,
przyprawia głodnych o skręty kiszek. Wystrój gustowny, choć bardzo prosty i
oszczędny, jednak praktyczny. Wszystko czyste i higieniczne. Toaleta jest
jedną z ładniejszych, jakie widziałam w Egipcie."
Jednak dalej nie piszę, koniecznie przeczytaj o najlepszym pod słońcem kebabie
i innych pysznościach, jakie tam jadłam i spróbuj tam dotrzeć, na pewno sie nie
zawiedziesz :)
pozdrawiam i miłego zwiedzania Alex
Kasia
Temat: wczasy na mazurach.Tanie ośrodki wcasowe.
Polecam ośrodek WDW Orzysz. Spędziłam tam "długi weekend" i jeżdżę tam co roku.
Nocleg w domku dla uprawnionych, tzn. wojskowych 15zł/os, pozostali 20zł/os.
Każdy domek ma dwa pokoje (2 i 3 osobowy), wynajmowane są osobno, więc
najlepiej jechać w 5 os. Łazienka (kibelek+umywalka) wspólna, ale zawsze można
iść pod prysznic do pawilonu. Pawilony są dwa. Jeden odremontowany luksusowy,
drugi również niczego sobie, ale o niższym standardzie. Najtańsze pokoje w
pawilonie są w tej samej cenie, co domki. W takich pokojach nocowałam w zeszły
weekend. Są bardzo małe- dwa łóżka i stolik między nimi plus duża szafa i
łazienka. Nam, studentom takie warunki całkowicie wystarczały, rozumiem jednak,
że dla rodziny z dzieckiem to stanowczo zbyt marne warunki. Nic straconego, bo
ośrodek dysponuje nie wiele droższymi pokojami trzyosobowymi- naprawdę duże
pokoje z telewizorem i łazienką, widokiem na jezioro, do które jest przed samym
pawilonem. Piaszczysta plaża, "Anna", w której można zjeść i się napić (zawsze
udane wieczorki integracyjne), huśtawki, piaskownica (tudzież plaża ;), kort
tenisowy, boisko do siatkówki, wędzarnia ryb, miejsca na ogniska i inne. W
ośrodku można wykupić śniadania, obiady i kolacje. Można tez zapisać się na
wycieczki autokarowe. Naprawdę jest tam super! W wakacje zapewne też tam wpadnę
(jak ostatnich 8 lat z rzędu). Nie tylko ja stale powracam w to miejsce. Są
ludzie, którzy mają specjalne zniżki za staż ( nieformalnie). Więcej na
www.wdw.orzysz.pl lub www.wdworzysz.pl (nie pamiętam, który jest właściwy ;)
Miłością do tego miejsca zaraziłam już wielu moich porzyjaciół. Acha na wszelki
wypadek odrazu powiem, że najbliższy sklep spożywczy znajduje się na
tyłach "Kormoranu"- wieczorem dyskoteki, w dzień baru, który zajduje się
niedaleko wjazdu do ośrodka. Nie da się niezauważyć. W razie wątpliwości
odpowiem na email: pivonia@o2.pl (mogę przesłać jakieś fotki z Orzysza :).
UDANYCH WAKACJI.
Temat: Ultramarine Hawaii i inne- for Asia only
Ultramarine Hawaii i inne- for Asia only
Wlasnie surfujac po japonskich sklepach ( od niedawna czesc mojej rodziny
pochodzi z Japonii, zreszta- multikulturowosc to dla mnie norma :-) odkrylem
sporo nowosci na ten sezon, ktore wielkie firmy tworza tylko na rynek
azjatycki.
Ciekawa sprawa- niby Azjaci nie lubia zapachow, szczegolnie mocnych
(wyobrazcie sobie pelne metro, gdzie kazdy pachnie Chance :-)), otaczaja sie
nimi tylko w domach i na przyjeciach, ale koncerny lansuja propozycje,
glownie odswiezone i lekko kwiatowe tylko dla nich uwzgledniajac ich gust.
Przykladow jest sporo- Gres najpierw dla Azjatow stworzyl 2 wersje Cabotine-
Bleu i Rose, ktore po sukcesie sprzedawane sa i w innych krajach, Escada ma
tam zapach Magnetic Beat- wariacje na temat Magnetism. Za to Guerlain jest
popularny dzieki linii Cherry Bloosom ( dostepna sezonowo takze we
francuskich butkikach)- ten owocowy zapach na Swieto Kwitnacej Wisni jest
naprawde kultowy- istnieje w wersji perfum, wersji klasycznej, Lovely i
Glittering ( z brokatem na ten sezon, do nabycia takze w Paryzu ).
Firma Givenchy jest chyba najbardziej aktywna- o tym juz kiedys pisalem- ma
tam damska wersje Ultramarine, letnie wersje meskiego Ultramarine ( do tej
pory powstalo az 9 wariacji!!!- w tym tyg. premiere ma meski Hawaii- alez bym
chcial to miec! Fajny flakon :-) i popularne sa zapachy spod drugiej marki
Givenchy- Tartine et Chocolat ( na poczatku dziecieca, potem takze i damska-
zapachy Hello Kitty itd. ).
Fotka Ultramarine Hawaii- edycja na 2004 :
www.dacci.com/images/Fragrance/ULTRA_HAWAII.jpg
Pozostale Givenchy ( jest tam tez So Givenchy- sezonowka, ktora bedzie u nas
za rok):
www.dacci.com/x_givenchy.htm
Escada Magnetic Beat:
www.dacci.com/Item/YEC_MAG_BEAT.htm
Oficjalna strona Guerlaina Cherry Bloosom:
www.guerlain.co.jp/cherry/2004/history/index.html
Temat: A kto ma ogrod w wiejskim stylu..?
nnike napisała:
> Wytłumacz mi, bez pomrukiwania na boku do Joasi, dlaczego są dla Ciebie równi
> i równiejsi?
> W czym wątek Grażyny był lepszy od tego???
> forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=638&w=30735125&a=30738452
> Tam byłeś niezwykle litościwy, tu zwracasz uwagę (i słusznie) na jego
> niepoprawność ze względu na brak zdjęcia. Dlaczego w tamtym wątku nie?
> Dlaczego podjąłeś się strofowania mnie za zwrócenie wtedy identycznej uwagi? I
> wtedy zacząłeś wstawiać fotki...
Zabij - nie wiem :(
Być może z kawaleryjskiej fantazji (stryjeczny praprapradziadek mojej cioci
służył pod Kozietulskim i może cos w genach zostało), a może chwilowe
przyuroczenie brzmieniem imienia (och młodości, czy ty musisz się czkać w
najmniej odpowiednim momencie?), a może autentycznie proszący ton dziewczęcia i
(niepoprawny stary rozpustnik!) chciałem przygarnąć i przytulić?... Nnie wiem :
( I pewnie nigdy się nie dowiemy :(
Ani chybi chchciałem pochwalić się fotkami i chwyciłem się byle pretekstu, by
tylko uwieść zbiegowisko. To na pewno było to.
Mea culpa! mea culpa! Mea maxima culpa!
Nabałaganiłem! :( Przyznaję się bez bicia :(
Przylej - jeśli taka Twoja wola. Bij mocno a celuj dobrze - nie przysparzaj
wstydu rodzinie!
Bij, zabij - ale teraz doradź, bardzo proszę, jak teraz to posprzątać, żeby
było dobrze:
- czy raczej ten wątek (ostatni), który teraz wylądował w Ogrodzie, powinien
być tam, gdzie fotografie i mam błagać Moderatora, aby z powrotem go tam
przerzucił?
- czy raczej kategorycznie żądać od Moderatora, aby ten pierwszy wątek (w
którym tak haniebniem zdjęcia zamieścił) przeniósł tutaj - do "Ogrodu".
Doradź coś proszę, wybacz niewiernemu i nielojalnemu!
Na żadną obcą płeć niewieścią nie zwrócę więcej uwagi; Joasi podszczypywać ani
tym bardziej pomrukiwać do niej więcej razy się nie poważę.
Przebacz, odkręć, doradź albo zabij!
Bo jak tego nie zrobisz to albo się pochlastam, albo schizofrenia paranoidalna
zrobi ze mną porządek. O - widzisz przecie, że się nasila - choćby ten post o
tym świadczy.
Bez pomachiwajek (bom zdruzgotany całkiem)
Stary zgred
Temat: Róża pustyni
Adenium – dostałem zdjęcie stąd wiem, że to ta roślina – to specyficzny
sukulent rosnący zaledwie w kilku miejscach na świecie. Dla ciekawych
zamieściłem parę fotek na forum. Są to niewielkie drzewa o grubym monstrualnym
pniu. Rośliny te wcale nie rosną na pustyniach stąd nazwę (jak większość nazw
kwiaciarnianych) wymyślił jakiś idiota. Ich środowisko to skaliste urwiska w
dość ciepłym i wilgotnym klimacie, gdzie ilość opadów jest nie mniejsza niż
500mm rocznie. Jednak ze względu na długie okresy suszy oraz palące słonce woda
wysycha bardzo szybko, stąd na terenach tych rośnie wiele oryginalnych
sukulentów – przez kolekcjonerów określanych jako rośliny z kaudeksem. Na
świecie jest 5 lub nieco więcej gatunków adenium, zależnie od autora
systematyki, w uprawie spotykamy wyłącznie adenium obesum, bardzo rzadko zaś
socotranum. Obesum rośnie w Kenii i Tanzanii jest niewysokim drzewem o
pokracznie grubym pniu. Jeszcze piękniejsze jest socotranum rosnące na wyspie
Socotra. Jego pień ma do 2 metrów średnicy, a wysokość zwykle nie przekracza 4
metry. Rośliny sprzedawane w kwiaciarni są uprawiane z sadzonek i nigdy nie
tworzą grubego monstrualnego pnia. Ja moje rośliny mam z nasion i pień
socotranum ma już około 50cm średnicy.
Adenia musi mieć duża doniczkę wypełniona ziemia do kaktusów wymieszaną z
gruboziarnistym piaskiem i gliną. Odczyn nie może być kwaśny gdyż rośliny te
rosną na zasadowych wapiennych podłożach. Podłoże w donicy musi być
przepuszczalne i woda powinna z niego wyparowywać po kilku dniach, gdyż
korzenie są bardzo wrażliwe na przelanie i szybko gniją. Podobnie jak
pachypodium czy nasz pospolity barwinek, nalezą do rodziny toinowatych o bardzo
charakterystycznej budowie kwiatów. Są one zapylane przez dość osobliwe
muchówki, a w uprawie, aby je zapylić trzeba być rzeczywiście mistrzem,
doskonale znać się na budowie ich dziwnych kwiatów, a i rzadko się to udaje.
Roślina tak jak i inne tego typu sukulenty, wymaga oszczędnego podlewania i
kilku przerw spoczynkowych (zimą i latem) gdy podlewamy je nadzwyczaj skąpo.
Jeśli w mieszkaniu jest sucho gubią część lub nawet wszystkie liście, które
później odrastają. Kwitną zwykle dwa razy w roku wczesną wiosna i jesienią –
rzecz jasna gdy są prawidłowo pielęgnowane. To co można kupić w kwiaciarni to
mieszańce które kwitną obficiej i nie maja tak silnej tendencji do gubienia
liści. Ale nie tworzą pnia i kwitną, gdy maja liście podczas gdy czyste
gatunkowo rośliny kwitną gdy są ich prawie pozbawione
Jurek
Temat: Tanie Obdarowywanie
Ja tez staram się robic sama prezenty. Szczególnie te dla najblizszych.
Zazwyczaj razem z siostrą. Jednym z lepszych były własnorecznie wykonane
szachy + figurki z modeliny, wyszły naprawdę super Pozatym moim nowym
odkryciem prezentowym jest ex libris danej osoby - wykonuje się na komputerze
projekt rysunku bierze na płytkę i zanosi do punktu - najtańsze pieczątki
kosztują poniżej 10 zł a są zupełnie fajne.
Z kolei dla Mam Babć Cioć - super prezentem są kalendarze z rodziną (dziećmi,
wnukami itd. dla niektórych mogą być z psami, kotami czy co tam kto ma).
Wybieramy (ew. robimy) fajne fotki na każdy miesiąc. Drukujemy miesiące z
zaznaczeniem dat ważnych rodzinnych typu imieniny urodziny itd. Każdy miesiąc
ozdabiamy zdjęciem. Koszt niewielki a radości dużo.
Niektórym (ale to chyba nie jest prezent dla każdego) moga się spodobać
zodabaine właśnoręcznie koszulki. Tutaj jest problem z kosztami bo farbki do
tkanin trochę kosztują ale za to starczają na bardzo długo.
Robimy też np ramki do zdjęć, zegarki itp ze sksklejki - wycinamy kształt
(trzeba mieć jakieś narzędzie, ja akurat mam wyżynarke ale do czegoś małego to
piłka zwykła wystarczy) malujemy... i np dla Taty wędkarza powstaje zegarek -
wieloryb no oczywiście trzeba jeszcze w niego wetknąc mechanizm wydłubany ze
starego budzika
Ramki natomiast jeżeli rezygnujemy z samodzielnego wycinania malowania itd.
można kupić ikeowe chyba 5zł 3 szt i ozdobić - poprzyklejać suszone plasterki
cytrusów, patyczki, goździki czy co tam się ma... do tego fajne zdjęcie i już.
Cóż to są prezenty specyficzne, nie każdemu pasuje i nie kazdemu takie daję.
Ale dla niektórych są z całą pewnoscią lepsze od kupowanych no i zazwyczaj
tańsze bo np Mamie wolałabym nie dawać jakiejś pierdułki za 7zł...
Temat: Alkohole i drinki - znane i mniej znane.
X,Y,Z - short drink (plus fotka)
Dzieńdoberek!
Kontrol się kłania. Czy może ktoś już czegoś próbował? Jeżeli nie – niech
żałuje bo ja bezlitośnie brnę dalej w rumowe klimaty. Zanim na dobre przeniosę
się na stronę domową 40plus.ca zapraszam jeszcze na coś dobrego przed
przeprowadzką.
Otóż ostatnio wpadł mi w oko drink świetnie się zapowiadający i polecany
przez „znawców”. Ponieważ nie znałem go wcześniej a akurat tak się złożyło, że
skompletowałem w jednym czasie wszystkie niezbędne składniki zanim
któryś „wyszedł” w ostatni weekend rzuciłem się w wir testowania.
Koktajl nazywa się dosadnie acz tajemniczo „X,Y,Z” Czyżby, jak to śpiewał Kuba
Sienkiewicz, to był już koniec? Chyba nie powinno być aż tak źle po jednym ;-
) . Nazwa jak myślę odzwierciedla fakt iż drink ten jest z gatunku „nic dodać,
nic ująć” Witalny, zdecydowany smak białego rumu idealnie współgra tu ze
zdradliwą słodyczą Cointreau a ożywiająca iskierka soku cytrynowego pięknie
godzi dwa poprzednie, mocujące się ze sobą składniki (siły wyrównane, więc
mogły by jeszcze tak długo się mocować). Co to za stwory? Rum już znacie,
natomiast Cointreau (www.cointreau.com), jest to sztandarowy przedstawiciel
likierów pomarańczowych z rodziny Triple Sec – mniam jednym słowem. Absolutnie
skończona doskonałość i pięknie zrównoważona kombinacja. XYZ jest kolejnym
drinkiem świetnie nadającym się do wprowadzenia w świat rumowych koktajli,
szczególnie jeżeli ktoś lubi słodsze smaki i Daiquiri na początek wydaje się
może nieco za kwaśne.. No ale dość gadania! Póki co nie znam żadnej ciekawej
historii związanej z XYZ więc tym razem urozmaicimy sobie przepis hmmm..
powiedzmy fotką na zaostrzenie apetytu: A więc najpierw: receptura
X,Y,Z
40 ml białego rumu (na zdjęciu mój faworyt czyli Bacardi Carta Blanca)
40 ml Cointreau
20 ml soku cytrynowego (koniecznie świeżo wyciśniętego oczywiście)
Shakerować z lodem przez około 10-15 sekund, przecedzić do schłodzonej
koktajlówki, dekorować skórką cytrynową (np. taką skręconą jak na zdjęciu) i
delektować się... delektować, delektować...
Obiecane zdjątko, które wrzuciłem ostatnio na moje chaotyczne nieco konto na
serwisie plfoto.com:
www.plfoto.com/zdjecie.php?picture=175964#
Oraz dotychczasowa galeria domowego Baru u Barflaja (moja duma i radość)– fotki
wybrane, z tych politycznie poprawnych, nieliczne na razie, ale jest na czym
oko zawiesić (choć czasem pomiędzy drinkami pokazuje się tam jakaś zakazana
morda Coś mi po barze łazi... szkodnik jakiś czy jak?
groups.msn.com/DrinkBoy/barflysbar.msnw?Page=1
Jest to album umieszczony na grupie dyskusyjnej DrinkBoya (www.drinkboy.com) na
której też czasem się udzielam, szczególnie gdy potrzebuję rady prawdziwych
fachowców. Pisują tam czołowi miksolodzy z USA, których znam z tytułów książek
w mojej koktajlowej biblioteczce – sama śmietanka, i wielu gości z całego
świata – naprawdę fantastyczne miejsce
No to zdrówko!
Temat: Nowa propozycja gorzowskich internautów (dwóch)
ant777 napisał:
> Bernard, twój pomysł też mi się podoba. Może nawet bym połączył te
> dwa pomysły
Bernardowi odpowiem tyle: nie wydaje mi się, żeby trzeba było z każdym tematem,
który narodzi się w mieście trzeba było biegać do prezydenta. “Sprzedałeś” mu
temat pomnika Szymona... fajnie, wygląda na to, że uda się go zrealizować.
Pomyśl tylko, gdyby Prezydent nie musiał kwestować na rzecz pomnika, to może
udało by mu się poświęcić więcej czasu na zachęcenie do inwestowania
w Gorzowie...
To nie jest tak, że 130 tys. mieszkańców myśli, a 1 człowiek jest od realizacji
pomysłów.
Dobrze by było, żeby ktoś w magistracie zaglądał na forum i słuchał
podpowiedzi, wtedy nie uciekałyby takie tematy, jak kasa należna miastu od
właściciela działki, która po przekształceniu z poletka pełnego krzaków,
służącego do ganiania rekrutów, stała się terenem, na który, po zakupy,
zjeżdżą się pół Gorzowa.
Mój kolega ma sklep. Stanowi on utrzymanie jego rodziny. Nie płaci czynszu
ADM-owi, zalega z ZUS-em, wiadomo ludziom wygodniej jechać do hipermarketu.
Jeśli myślisz, że wrzucę fotkę takiego sklepiku do internetu i napiszę,
Panie prezydencie niech Pan wyśle tam strażników miejskich i zamknie tę budę
bo szpeci, to jesteś w błędzie.
Dobijanie rannych zostawmy faszystom.
W tej akcji, jak Darth słusznie odczytał, chodzi o to, żeby pokazać, że WARTO
ZAINWESTOWAĆ W WIZERUNEK swojej firmy, w tym w wygląd swojego sklepiku.
Warto, bo ktoś dostrzega te starania..., że jest szansa przełożenia tego na
wzrost obrotów.
Byłem kilka dni temu w Urzędzie Miejskim. Na tablicy wiszą zdjęcia z konkursu
na najbardziej ukwiecony balkon, na pomysłowy ogródek przydomowy...
Czas zauważyć, że również na wizerunek miasta ma również wpływ wystrój obiektów
handlowych, a w szczególności sklepików w centrum miasta.
Myślę, że taka akcja (zauważania ładnych sklepików) nie jest ponad siły
redakcji lokalnej gazety.
Zwróciłem się do Wyborczej, bo jakoś najbardziej ją lubię, w zasadzie nie
wiem czemu :)
Liczymy na wsparcie (zareklamowanie akcji), a zarazem oferujemy się,
że kilka fajnych fotek, a może i notatek dostarczymy. Wiem, z takimi
konkretami powinnej przyjść bezpośrednio do redakcji, ale forum daje
ten komfort, że można przedyskutować sprawę, wyjaśnić intencje.
Bernard nie jest jedynym, który wyrażał wątpliwości co do sensowności akcji,
ale tak sobie myślę, że warto. Warto zasygnalizować, że społeczeństwo miasta
nie jest obojętne na brzydotę ulic, że zauważa miłe akcenty.
I proszę, nie obarczajmy wszystkim prezydenta i urząd.
Owszem, dobrze by było im zrobić takie specjalne wejście na Maćka portal,
wymagające podania hasła dostępu, gdzie byśmy pokazali Gorzów, który nas
mierzi, niektóre boleści pewnie da się rozwiązać bez wielkich wydatków.
Maciek studiuje obecnie w Poznaniu, gdyby miał więcej czasu pewnie by na coś
takiego (rozbudowę w ten sposób portalu) dał się namówić.
Może Hiro (?), w końcu trochę się zna na internecie :), miałby jakieś sensowne
zajęcie, zamiast na Darka bluzgać opierniczałby mnie, jakbym się z jakimiś
fotkami nie zdążył na czas :)))))
Uśmieszki uśmieszkami, ale propozycja jest na poważnie.
Dziękuję za podjęcie wątku i pozdrawiam
Marek P.
Temat: Wycieczki samochodowe po Europie.
Witaj bah-u!
> 1. To znaczy, że na mój wątek zagląda 8 sympatycznych osób, a ja myślałem,
że
> tylko 7... ;)
Ślicznie dziękuję.
> 2. Cieszę się bardzo, że Twój przyjemny urlop'03 troszkę kojarzy Ci się ze
mną,
>
> hihi... ;-)))
Kojarzy, kojarzy, dla pocieszenia dodam, że mężowi też, bo opowiadałam mu o
Tobie. Wydaje mi się, że też Cię lubi, bo ostatnio pytał co u Ciebie.
> 3. Znam tę krętą drogę : Florencja - Rimini, doprawdy niezła :)
Oj, nakręcił się mój kierowca, nakręcił.
> 4. Też uwielbiam oglądać podróżnicze fotki, jak wiesz... :)
Co robisz z taką ilością zdjęć i albumów, bo ja już nie wiem gdzie je umieszać
(lubię mieć prawdziwe zdjęcia, nie te w formie plików)
> Szkoda, że moja trasa na najbliższe dni (do wód kolorowych) omija troszeczkę
> Twoje miasto...
Szkoda...
> Ale gdy udasz się do J., to weź albumiki !
No pewnie, że wezmę.
> Jaki kolor ma to Twoje autko ?...
Białe, kombi.
> 5. Nie wiem, czy życzyć Ci dużo... przyjemności i radości we wrześniu, bo
wtedy
>
> nie spotkamy się na francuskich drogach w przyszłym roku... ;-)))
A może jednak... nad Francją wciąż się zastanawiam, bo jednak ode mnie daleko,
a dzidzia na raz to trochę niecierpliwa. Ale tyle życia jeszcze przed nami.
w tym roku we wrześniu od 6, być może znowu będę we Włoszech, może wtedy????,
tym razem zachodnie strony. Byłam tam w '99 roku i do dziś zachwycam się
maleńkim miasteczkiem, którego nie ma w moich przewodnikach - Cervo. Na
szczycie góry jest wybudowane miasteczko z uroczymi wąskimi uliczkami,
kościołem San Giovanni Battista, który zachwycił mnie bardziej niż wiele
znanych katedr. A najważniejszymi są przemili ludzie. W małej, niepozornie
wyglądającej knajpce jadłam pizze i zapytałam podającego nam pana o to czy
jest stąd i czy długo tu mieszka... niedługo znałam pół historii jego rodziny,
poznałam sprowadzonego specjalnie kuzyna, mammę, wujków, obejrzałam albumy
rodzinne, a wieczorem z łezką w oku żegnałam się z tą rodziną. Chciałabym ich
jeszcze kiedys odwiedzić.
> 6. Organizujesz 1 miejsce na noclegi, ja zorganizowałem tylko 1 nocleg z
wielu
> w tym roku... ;)
Nie martw się wszystko przed Tobą.
> 7. Wiem, że ludzie jeżdżą autkiem na urlop, ale głównie dla dojechania
gdzieś
> jak najszybciej, a nie dla frajdy samego jechania...
Fakt.
> 8. A co myślisz o kurczakach z rożna, które uwielbiam, jako specjalistka od
> drobiu ? :-)
Najlepsze są na trasie Gdańsk - Malbork z wozu od pana.
> 9. Co u Ciebie znaczy "nieznośny upał" ?
Mnie jest już ciężko przy 30°C, ale nie narzekam i trzymam się dzielnie.
Temat: Wycieczki samochodowe po Europie.
# Witaj Izo !
> > 1. To znaczy, że na mój wątek zagląda 8 sympatycznych osób, a ja myślałem,
że tylko 7... ;)
> Ślicznie dziękuję.
> > 2. Cieszę się bardzo, że Twój przyjemny urlop'03 troszkę kojarzy Ci się ze
> mną, hihi... ;-)))
> Kojarzy, kojarzy, dla pocieszenia dodam, że mężowi też, bo opowiadałam mu o
> Tobie. Wydaje mi się, że też Cię lubi, bo ostatnio pytał co u Ciebie.
# Ufff... Całe szczęście ! ;-)))
> > 3. Znam tę krętą drogę : Florencja - Rimini, doprawdy niezła :)
> Oj, nakręcił się mój kierowca, nakręcił.
# Mój też, ale to uwielbia... :)
Przez to potem byliśmy dopiero późnym popołudniem na Targach Kart
Telefonicznych w Riccione, późnym wieczorem na kolacji w San Marino i...
dopiero w nocy zwiedzaliśmy Ferrarę... :)
> > 4. Też uwielbiam oglądać podróżnicze fotki, jak wiesz... :)
> Co robisz z taką ilością zdjęć i albumów, bo ja już nie wiem gdzie je umieszać
> (lubię mieć prawdziwe zdjęcia, nie te w formie plików)
# Stoją sobie na honorowym miejscu... ;)
> > 5. Szkoda, że moja trasa na najbliższe dni (do wód kolorowych) omija
troszeczkę Twoje miasto...
> Szkoda...
# Ale Wy tutaj świetnie się bawiliście... :)
> > 6. Ale gdy udasz się do J., to weź albumiki !
> No pewnie, że wezmę.
# Kiedy ?... bah7@wp.pl
> > 7. Jaki kolor ma to Twoje autko ?...
> Białe, kombi.
# No to masz częste mycie na trasie... ;)
> > 5. Nie wiem, czy życzyć Ci dużo... przyjemności i radości we wrześniu, bo
> wtedy nie spotkamy się na francuskich drogach w przyszłym roku... ;-)))
> A może jednak...
# Czyli decyzja zapadła, jeśli wolno zapytać ?... ;-)))
> nad Francją wciąż się zastanawiam, bo jednak ode mnie daleko,
> a dzidzia na raz to trochę niecierpliwa. Ale tyle życia jeszcze przed nami.
> w tym roku we wrześniu od 6, być może znowu będę we Włoszech, może wtedy????,
# Może...
> tym razem zachodnie strony. Byłam tam w '99 roku i do dziś zachwycam się
> maleńkim miasteczkiem, którego nie ma w moich przewodnikach - Cervo. Na
> szczycie góry jest wybudowane miasteczko z uroczymi wąskimi uliczkami,
> kościołem San Giovanni Battista, który zachwycił mnie bardziej niż wiele
> znanych katedr. A najważniejszymi są przemili ludzie. W małej, niepozornie
> wyglądającej knajpce jadłam pizze i zapytałam podającego nam pana o to czy
> jest stąd i czy długo tu mieszka... niedługo znałam pół historii jego
> rodziny, poznałam sprowadzonego specjalnie kuzyna, mammę, wujków, obejrzałam
> albumy rodzinne, a wieczorem z łezką w oku żegnałam się z tą rodziną.
> Chciałabym ich jeszcze kiedys odwiedzić.
> > 6. Organizujesz 1 miejsce na noclegi, ja zorganizowałem tylko 1 nocleg z
> wielu w tym roku... ;)
> Nie martw się wszystko przed Tobą.
# Ależ to jest właśnie chyba najlepsze : nie trzeba będzie wracać na
nocleg... :)
> > 7. Wiem, że ludzie jeżdżą autkiem na urlop, ale głównie dla dojechania
> gdzieś jak najszybciej, a nie dla frajdy samego jechania...
> Fakt.
> > 8. A co myślisz o kurczakach z rożna, które uwielbiam, jako specjalistka od
> > drobiu ? :-)
> Najlepsze są na trasie Gdańsk - Malbork z wozu od pana.
# To dość ogólny opis...
> > 9. Co u Ciebie znaczy "nieznośny upał" ?
> Mnie jest już ciężko przy 30°C, ale nie narzekam i trzymam się dzielnie.
# Ja lubię takie ciepłe noce, gdy jest 30 st. C...
Pozdrawiam serdecznie
bah7
Temat: Ogłoszenie
Ogłoszenie
1. Ogłoszenie parafialne - się ogłasza, że Ishka wstąpiła dziś w
związek prawny w pewnym Wydziale Komunikacji z pewną Hondą NTV 650
Deauville, co nie byłoby możliwe bez Waszej forumowej pomocy. Czas
więc na:
2. Podziekowania. Gdyby nie to, że można na Was liczyć w każdej
sprawie nie byłoby dziś tego ogłoszenia. Dziękuję Carry za
natychmiastowe zorganizowanie kontaktów z okolic Lublina. Dziękuję
Gosisv, która przedstawiła mnie swojemu mechanikowi jako swoją
koleżankę mimo tego, że nie widziała mnie nigdy na oczy. Dziękuję
Krzysztofowi, który bezinteresownie wskoczył na moto i poleciał
oglądać obcej babie motocykl. Dziękuję Drace, Gackowi i wszystkim,
którzy od razu zasypali mnie telefonami z propozycjami rozwiązania
problemu. Czas więc opisać:
3. Problem. Przyjechaliśmy w rodzinne strony na wesele przyjaciół
(wyborne było, wyborne). Gdy już lekko wytrzeźwieliśmy zaczęliśmy
rozglądać się po internecie za motocyklem dla mnie. Okazało się, że
dosłownie rzut beretem od miejsca, gdzie dochodziliśmy do siebie po
dwudniowym weselu jest do sprzedania śliczna niebieska Devilka.
Zajechaliśmy, obejrzeliśmy, nacmokaliśmy się nad nią... No ale, że
jesteśmy baaardzo słabo z mechaniką obeznani zadzwoniłam do starego,
starego kumpla, który dłubie w motocyklach. Nie widziałam go co
prawda 10 lat, ale się zgodził obejrzeć dla mnie Devilkę. To się
działo w poniedziałek. Umówiliśmy się na środę, na godzinę 17 na
oglądanie, a na 16 w miejscowości, gdzie ów kumpel mieszka, aby go
odebrać. No i o godzinie 16 z minutami dowiedziałam się, że "on
jednak nie może". Załamka. Ale zaraz, zaraz, a MiDówki? No to
telefon do Carry, o 16.09, krótki opis problemu, Carry dojechała do
domu i zorganizowała akcję. O 16.52 pierwszy telefon od Gosisv, a
potem to już poszła lawina, o 17.23 rozmawiałam już z Krzysztofem -
wyjadaczem, który akurat wybierał się w tamte rejony na "polatanie".
Umówiliśmy się w konkretnym miejscu, wskoczyliśmy do samochodu i
dawaj! na pełnym gazie. Po drodze telefon od Krzysztofa - chmury się
zbierają, zawraca do Lublina. No to my za nim, zostawił moto w
garażu a my znowu pełny gaz i jedziemy. DOJECHALIŚMY, Krzysztof
zmacał Devilkę, zauważył milion rzeczy, które dla mnie nawet nie
istniały ale po minie widziałam, że jest zadowolony ze stanu
technicznego moto. Przejechałam się kawałeczek no i decyzja zapadła -
bierzemy. Formalności trwały kwadransik, odstawiliśmy moto do
przyszłych teściów do garażu, po 21 byliśmy z powrotem w Lublinie.
Po pierwszym oglądaniu powiedziałam sobie, że jeśli stan techniczny
będzie zadowalający to biorę tę ślicznotę. Kiedy wszystko się sypało
nachodziły mnie głupie myśli - no to może on nie dla mnie... Ale z
Wami wszystko jest możliwe.
Kilka razy już tutaj czytałam posty o podobnej, dziękczynnej treści.
Kiedy zadzwoniłam do Carry po prostu wiedziałam, wiedziałam, że coś
wymyślicie.
Jesteście niesamowite i niesamowici!
Opijemy to w Kazimierzu!
Fotki będą na fotoblogu w weekend.
Temat: A co z Wami znowu?
Sam tego chciałeś M.Jocie:))))
Milczę? No może troszkę, bo wszystko z racji pory roku wiruje jak w
kalejdoskopie i człekowi juz na internet czasu nie staje:)
Ale, ale, wcale o Was nie zapomniałam, wręcz przeciwnie:)
Zafascynowana pomysłem Zawisaka z fotografii otóż postanowiłam, że i ja dla Was
zbiore swoich fotograficznych, katulowych 17 mgnień wiosny i latam tedy z
aparatem po ogrodzie i okolicy, choć latam to nie dokońca jest właściwe
określenie bo więcej sie czołgam w poszukiwaniu pionierów, tj. tych
najmniejszych, ale jakżeż cudownych roslinek , które właśnie tuż przy ziemi
kwitną i mrugaja do mnie jak je znajdę kwiatkami białymi, łosowiowymi i
fioletowymi....
A jak byłam w niedziele w lesie to najpierw spotkalam słonia:)))) Tak, tak
szłam sobie przez las z głową spuszczona w poszukiwaniu roslinek przeróznych i
nagle zatrzymałam sie tuż przy nodze słonia:)))) Znaczy tak dokładnie sobie
pomyślałam uderzając głową w pień bukowy..... Westchnęłam w zachwycie, bo nie
wiedziałam, że moim lesie są słonie i poszłam dalej... Ale daleko nie uszłam bo
wlazłam na swoje pierwsze tego roku kwitnące zawilce..... Ja leżałam, robiłam
fotki i znowu wzdychałam a moje nakochańsze pod sloncem psisko na komendę
Bysiek usiądź i poczekaj - usiadł, patrzył na mnie z dzwiną nawet jak na psa
mina i czekał:)))))
No ale to nie wszystko, bo i pąki na drzewach i kwiatach przyciagaja, czarują i
zatrzymują człowieka na chwiiiiiiiiiiile....
No a jeszcze te co z ziemi wyłaża, tez czaruja:)))
I choć czas przesuniety to kazdego dnia nie zauwazam kiedy sie robi ciemno:))))
Poza tym rzeczywiscie troche Mateczce ziemi ostatnio nakopałam, bo krzaki
przesadzalam a i ziemie pomalutku na rozne roznosci szykuje:)))))
No i temat mi najblizszy - czyli ptaki, ptaszki, ptaszory.....
O tym by mogla godzinami, ale nie wiem czy wytrzymacie:))))
No to moze tylko powiem, ze:
1. wrocily Kaski, sroki i remontuje gnaizdo
2. przy budkach da sie zaobserwowac potencjalnych lokatorow, zaden sie ejszcze
nie zdecydowal ale wierze, ze to kwestia czasu
3. spiewaja z wszystkich drzew i krzewow w okolicy calymi dniami
4. 10 m od ogrodzenia usadowil sie skowronek, wierze, ze z zamiarem zalozenia
tam rodziny
5. kawalek dalej z podobnymi mam nadzieje intencjami w swoje wladanie ziemie
wziely trznadle
6. w karmniku ptasiat coraz mniej, ale te najwytrwalsze, bogatki potrafia
przyleciec nawet wtedy kiedy noc eweidentnie wygrywa juz z dniam
7. wczoraj nad domem latal jakies dostojne rudawe drapiezne ptaszysko, po
rozmiarach sadze, ze byl to myszołów ubariwony w ten sposob.
8. od paru dni obserwuje u siebie rudzika, ktory dzisiaj to zrobil mi nawet
taka o to niespodzianke, ze usiadl 1,5 m od okna w ktorym znalazlam sie w
najwlasciwszym czasie:)
No a w sobote razem z siostra zaobserwowalysmy na oziminie przed domem nowy
gatunek ptaka, a było mniej więcej tak. Pracowałysmy w ogrodzie, ptaki nam
pieknie śpiewały i od czasu do czasu rozglądałyśmy sie po okolicy, żeby
wypatrzeć śpiewaka.
Nagle Siostra mowi do mnie:
- patrz bocian stoi na polu
Pytam:
- gdzie, gdzie?
No to Ona pokazuje palcem, ja patrze i stwierdzam, ze rzeczywiscie cos bialego
sie tam rusza, ale zem slepawa to pytam:
- i co robi?
Honorata odpowiada:
- je żabki
Mówię wymądrzając się:
- chyba raczej dżdżownice, ale pójdę do domu i sprawdzę przez lornetkę.
Z wypiekami na twarzy poszłam, wziełam lornetkę stanęłam w oknie i się gapię,
ale, ze jak na moją ślepotę to i lornetka przy tej odległości była zbyt słaba
wołam swojego Chopa:
- chodź, chodź szybko i zobacz bocian siedzi na polu
Chop wziął lornetkę, popatrzył i odrzekł
- bocian????? to workowiec pospolity:)))))
I tak o to, razem z siostrą zostałysmy odkrywcami nowego gatunku ptaków -
workowców pospolitych, upierzenie białe, mało płochliwe i strasznie przywiązane
do miejsca, bo do dzisiaj tam stoi i wyjada dżdżownice:))))
Jak powiedziala Honoracie to też pobiegła po lornetkę, żeby się
poprzyglądać:))))
Obie jestesmy z siebie bardzo dumne:)))
To tyle, na teraz, ale nie obiecuje, że koniec:)))
Temat: WRZESIEŃ 2003 JUŻ JEST!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Hej, hej!
Mamy za sobą kolejny wspomnieniowy weekend, bo w sobotę stuknęła nam piąta
rocznica ślubu. Poszliśmy z mężem na długi romantyczny spacer do lasu. Mały
został z babcią. Przydało mi się trochę tlenu, bo przez grzesiową chorobę od
dwóch tygodni nie wychodziłam z domu. W sobotę wpadła do nas moja rodzinka, w
niedzielę Kuby – obie skuszone tradycyjnie pysznym plackiem z owocami –
specjalnością mojego męża. No i oczywiście jak już wszyscy poszli (nieletni
spać) założyłam moją ślubną suknię, która już tyle (!!!!!!!!) lat wisi sobie w
szafie. Jest z tych mało obfitych (bez sztywnych halek, kół itp.), więc mało
miejsca w szafie zajmuje a miło czasem na nią spojrzeć. Na to, żeby zostawić
sobie suknię i od czasu do czasu ją założyć namówiła mnie przyjaciółka, która
bardzo żałowała, że swoją oddała. I cieszę się, że tak zrobiłam.
A teraz już nie możemy się doczekać naszego rocznicowego tygodnia w Wiedniu,
bilety od kilku tygodni czekają w szufladzie a i paszport Grzesia już do
odebrania!!!!!!!! Hehe, i mój nowy dowód (wreszcie wymieniony z pięcioletnim
opóźnieniem) także.
Grześ zakończył wczoraj rano serię zastrzyków, miał dostać jeszcze dwa ale pani
doktor była tak miła, że przyszła wcześniej go osłuchać i uznała, że te 18
wystarczy. A Grześ ostatnio to już nawet nie płakał, tylko usiłował się
odwracać, żeby zobaczyć, co się dzieje! Został mu niestety jeszcze katar i
trochę kaszle i mam nadzieję, że przez te niecałe dwa tygodnie do naszego
wyjazdu się całkiem wykuruje.
Brak postępów w grzesiowym chodzeniu. Na razie wystarczają mu cztery kroczki od
mamy do taty i z powrotem i czasem od krzesła do stołu. Odkrył za to, że tak,
jak przy samochodzie może chodzić przy swoim kufrze na zabawki, który tez
posiada kółka. I maszeruje. Jak dochodzi do ściany to przechodzi na drugą
stronę kufra i z powrotem. Dobrze, że pokój długi na 7 metrów.
Grześ ma nową pasję – czytelnictwo a raczej oglądactwo. Terroryzuje nas swoimi
książkami. Potrafi godzinę siedzieć i wskazywać palcem obrazki, domagając się
objaśnień. Odkrył też, że obrazki są w różnych miejscach, np. na pudełku
chusteczek i też stuka paluchem „E?”. A zachwycony wydaje iście krecikowe
odgłosy.
Z dnia na dzień z posiadacza 4 zębów G stał się posiadaczem zębów 8. Wredne
dwójki wylazły za jednym zamachem, sprawiając całej rodzinie dużo bólu.
Postanowiłam więc, że będziemy je myć. Mamy taki zestaw 3 szczoteczek Canpol –
jedna „pałeczka” do masowania obolałych dziąseł i dwie szczoteczki- z gumowym i
nylonowym włosiem. Szczotkujemy wszystkim po kolei, bez pasty na razie (pasta
jak się nauczy wypluwać), tylko z wodą. Przynosi mu to ulgę w boleściach.
Jakiś czas temu młody nauczył się bezpiecznie tyłem schodzić z kanapy. Wczoraj
usiłował zejść z podłogi – przeszorował tyłem pół pokoju zanim się zorientował,
że się nie da!!!!!
Marta – Twoja przygoda w CZD świadczy o tym, że tak naprawdę mają tam pacjentów
w nosie. Umówienie na godzinę i realizacja umowy na pewno nie jest czymś
niewykonalnym. Tym bardziej, że obsługują całą Polskę, powinni się starać, żeby
ludzie nie czekali godzinami. Ale tak to jest ,jak się jest monopolistą,
przecież nie obrazisz się i nie zrezygnujesz z ich usług jak są jedyni. Mam
nadzieję, ze to ostatnia wizyta! Pozdrowienia dla „halo Gustawa”.
158r – ja też zazdroszczę mężowi, że „tata” to do niego i jeszcze czasem tak
ogólnie, jak się cieszy a „mama” to w chwilach rozpaczy. I, dziewczyno,
przedstaw nam siebie i swojego maluszka. I pisuj częściej.
Agata – powodzenia na studiach i z opiekunką!!!
Widzę, że katarki to nasz chleb powszedni. My stosujemy już tylko Euphorbium
compositum – homeopatyczne krople w aerozolu. Grześ chętnie nastawia nosek i po
psiknięciu nawet trochę wydmuchuje ale katar dalej się trzyma.
A tu trochę fotek z urodzin Grzesia
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=10224609&a=16153262
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=10224609&a=16153387
Pozdrowienia dla wszystkich co jeszcze walczą z wirusami i bakteriami.
Aneta
Temat: Artyści wybierają Unię Europejską
po pierwsze:
na artystycznej polskiej uczelni można dostać dwa rodzaje stypendiów: naukowe -
za stopnie (tak jak na każdym innym kierunku) od 200 do 500 zł w zależności od
średniej i uczelni oraz socjalne - dla studentów w ciężkiej sytuacji finansowej
(tak jak na każdym innym kierunku) od 100 do 300 zł w zależności od uczelni.
Nie są to jakieś odstępstwa od norm na innych kierunkach i innych
uniwersytetach. Co do stypendiów zagranicznych to w praktyce polskie państwo
ich nie funduje. Teoretycznie jest kilka miejsc w ministerstwie co roku ale i
tak wyjeżdżają na nie tylko "plecaki" (plecak - osoba która ma znajomości bądź
koligacje rodzinne z pracownikami ministerstwa kultury) Osobiście nie słyszałem
o wypadku aby ktoś spoza wa-wy to stypendium otrzymał.
po drugie:
polskie uczelnie artystyczne obok rosyjskich są jednymi z najlepszych uczelni
pod względem techniki i warsztatu na świecie. Pisząc malarze-bazgracze co masz
na myśli? Jeśli byś się cokolwiek sztuką interesował to wiedziałbyś, że tu nie
chodzi o to czy coś jest namalowane realistycznie czy abstrakcyjnie tylko o
dobry obraz sensustricto. Widziałem obrazy realistyczne które wydawały się
abstrakcyjnymi na pierwszy rzut oka, widziałem też realistyczne które były w
istocie abstrakcyjnymi, w gruncie rzeczy to od tego co masz w głowie zależy co
chcesz zobaczyć na płótnie (skoro widzisz bazgroły to zakładam, że masz tam
pusto)
po trzecie:
"sztuka powinna być odbiciem czasów w których żyje" czego Leonardo da Vinci
jest najlepszym przykładem, jednakże dziś nie można malować takich obrazów bo
byłyby po prostu nieszczere, nieprawdziwe. Do dawnych mistrzów należy
podchodzić z należnym szacunkiem lecz jak mawiał Nicolas de Stael: "trzeba
pamiętać żeby zawsze i przedewszystkim robić dobrą tradycyjną sztukę łamiąc
jednocześnie wszystkie zasady bo nie mogą one służyć już nikomu". Dlatego też
jeśli chcesz mieć swój "realistyczny portret" na ścianie to zamów se znanego
fotografika żeby pstryknął fotkę - będziesz miał portret na miarę naszych
czasów.
po czwarte:
w starożytnym Rzymie najokazalszymi budowlami były Teatry, Cyrki, Bazyliki
ogólnie budynki publiczne, od średniowiecza do baroku były to świątynie, teraz
są to banki, centra handlowe, siedziby firm. Polska co prawda jest wyjątkiem,
co zresztą w jakiś sposób cieszy, ale i zastanawia zarazem. Kościól już dawno
przestał być liczącym się mecenasem sztuki, teraz drogie obrazy zdobią ściany
gabinetów dyrektorów firm a nie kurii biskupich. Poza tym oryginalna technika
fresku jest techniką bardzo trudną i wymagającą niezwykłej dyscypliny
technicznej, więc i bardzo drogą, wątpię czy w całej Polsce znalazłbyś parafię
którą byłoby stać na freski.
po piąte:
dziadypl napisał: "Po cholerę nam tabuny malarzy-bazgraczy [...] to bydło robić
nie chce" - nie mierz wszystkich swoją miarą, podobne poglądy wobec artystów
prezentowali naziści i komuniści za czasów Stalina, dozwolony był tylko
jeden "oficjalny" propagandowy charakter sztuki. Teraz dzięki demokracji mogę
malować co mi się podoba a tobie nikt nie karze tego kupować masz wolny wybór.
po szóste:
przeczytałem chyba wszystkie twoje posty i mniemam żeś idiota. Nie mówię tego
żeby cię obrazić, tylko żebyś zrozumiał, że jeszcze nie jest za późno. Zanim
zaczniesz oceniać pracę innych zorientuj sie proszę na czym ona polega.
Przeczytaj parę mądrych książek, pójdź do galerii, porozmawiaj z artystami.
Zrozum, gdybyś takie poglądy zaprezentował w jakijś rozmowie z
intelektualistami z zagranicy na idiotów wyszlibyśmy wszyscy (my - Polacy), a
nie tylko ty, a co stawiania tak dalece idących wniosków w dziedzinie o której
jak widać bladego pojęcia nie masz uważaj, historia potrafi być okrutnym
sędzią, z mądrzejszych od ciebie robiła kretynów...
Temat: WRZESIEŃ 2003 JUŻ JEST!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sama z synkiem, bez męża - buuuuuu:((
Dzisiaj mój Ancyś pojechał na 3-dniowe szkolenie do Swidra pod W-wą. Na
szczęście mam drugiego mężczyznę - Maćka, ale on nie daje tyle ciepełka i
kolacji nie zrobi ( No, ale mogę posiedzieć przy kompie wieczorem. Dzisiaj
pierwszy raz kąpałam samodzielnie synka i nie utopiłam (zawsze robi to Ancyś)
Do tatki swojego Maćko nie śmieje się leżąc w wanience, a mnie dziś rozbroił
swym bezzębnym hihihi.
B.MARTA Oglądałam fotki Twojej córci - za najfajniejsze uważam pierwsze, 10
godz po narodzinach. Matylda ma bardzo trafione imię - pasuje do niej, wygląda
na Matyldę. Suuuper! Co do pępkówki - chłopaki nieźle się bawili, zatem będą
namawiać Twojego męża na powtórkę rozrywki (czyt: powiększenie rodziny )) U
nas wzystkie pępkówki robiliśmy wspólnie, a przez pierwsze 2 miesiące były
średnio po 2 w tyg. Po nich została cała szafka ciuszków Maćkowych.
Dziękuję wszystkim za przewracankowe wsparcie. Póki co jak najczęściej turlamy
się oboje po dywanie. Jest już efekt bo Maćko robi się lewoskrętny (hihihi).
Widzę jednak zalety jego oporu przed przewracaniem się, a mianowicie "tam gdzie
syna zostawię, tam go znajdę"
Aga-Gagarinie - słuszna decyzja z imieniem dla Synka. Podzielam Twą obsesję
p.t. "imię nie może się kończyć...". W imię jednak trafiłaś bajkowo i
zamieniłaś Króla Maciusia na Piotrusia Pana. W moim przypadku kryterium wyboru
było by imię ładnie się zdrabniało: Maciej-Maciek-Maciuś, Piotr-Piotrek-
Piotruś. Boleję nad tym, że imienia mojego męża nie można ładnie zdrobnić
Andrzej - AndrzejEK(miom zdaniem okropność) i dlatego mówię do niego Ancyś -
tak jak jego "koledzy z podwórka".
W temacie SIUSIAK - lekko odciągam skórkę i delikatnie przemywam wacikiem
przegotowaną wodą. Narazie działa i nie ma problemów.
DZOASKA - potwierdzam słowa Renaty - trderm jest b.dobry na zmiany skórne. Jak
Maćko miał 1 mies, to miał mocne odparzenia pachwinek i wtedy pomógł nam
Bepanthen. Stosujemy do dziś profilaktycznie jako ochronę. A na pupę smarujemy
Linomagiem lub Sudocremem (podobno ten drugi to rewelacja na pieluszkowe
zapalenie)
Magdo - Gratulacje!!! Od elektryka niedaleko do prezydenta, jak mówi nasza
historia a nóz Twój Stef zrobi karierę w polityce i w końcu coś pójdzie w
dobrym kierunku? Kto wie? Zazdroszczę Ci tego turlania Stefa. Zyczę dóżo
zdrowia dla Twojej Mamy - niech babcia nabiera sił, bo są potrzebne przy tak
ruchliwym wnuku.
Agapolo mam nadzieję, że z Patryczkowym serduszkiem będzie OK. My do kardiologa
idziemy jutro. U młodego były szmerki nad serduszkiem. Niby to wizyta
konrtolna, bo już poprzednio było w porządku, lecz jednak czuję niepokój. A z
tymi lekarzemi, to może czasami może lepiej się trochę po gabinetach powłóczyć,
by w porę wykryć problemy. Jednak w przypadku Twojego synka - jest takim
ruchliwym i rezolutnym modzieńcem, że może jednak traktować niektóre
spostrzeżenia lekarzy z przumrużeniem oka? Aga - nadrabiam wciąż zaległości w
poznawaniu Was. Dziś widziałam zdjęcia Twojego smyka - rozkoszny! A to zdjęcie
przy cycu - niesamowite!
Zabuniek i Karolka - Wasze teściówki rzeczywiście przechodzą same siebie. Jak
przy nich się Wasi meżowie uchowali? Oj nie wiem... nie wiem... Widziałam też
Wasze Milusińskie - wspaniałe panny!
Zabuniek - ciekawa jest ta Twoja metoda nauki zasypiania. Wymaga rzeczywiście
konsekwencji, a ja niestety jestem za miękka. W naszym przypadku sprawdza
się "Ballada dla Okruszka" S.Krajewski/A.Osiecka. Przy drugiej zwrotce już
Maćko śpi. Pewnie dlatego, że tak okropnie fałszuję, że się tego słuchać nie
da, więc sobie myśli "pośpię sobie..."
Gosia1505 U mojego Maćka szczepionka p. gruźlicy paskudziła się trochę - zrobił
się w tym miejscu wrzód z wysiękami, ale po 2 dniach sam pękł i ranka się
zagoiła, teraz zostało zaczerwiwnienie.
Mam pytanie w sprawie kaszki na noc. Mój Maćko jest wieeeeelkim głodomorem i
budzi mnie co 1,5 lub 2 godz na cycanie. Tak jest od narodzin. Wprowadzam już
nowości żywieniowe (zupka, soczki) i zastanawiam się nad kaszką na dobranoc
żeby dłużej pospał. Czy to dobry pomysł? No i czy skuteczny, a moze są inne
metody?
Ufff udusicie mnie, ale już kończę. Nie ma Ancysia i nie ma kto mnie spać
pogonić.
Dobranoc. Ula i śpiący Maćko
Temat: Dzieciaczki z lipca 2004
cześć!
padł nam zasilacz w kompie (to już trzecia część w nowym komputezrze, która nam
nawala!), więc miałam jednodniową przerwę w forumowaniu, a czuję się jakby nie
było mnie tydzień
wychwalam tak tę moją córcię, ale faktem jest, że po pierwszych tygodniach,
kiedy dawała nam wycisk, stała się superdzidzią oczywiście miewa humorki,
ale to nic w porównaniu z tym, co było na początku. jestem więc zachhwycona. są
też motywy, które gwarantują marudzenie: wkładanie czapeczki lub zatrzymywanie
się samochodu na światłach
ostatnio w telewizji leciały jakieś zawody konne, a ja "gdałam" z Anią. w
pewnym momencie usłyszałam, jak Ania mówi "koń"!!! niezły przypadek, co?
a-g-n-i-e-sz-k-a - czekam na fotki Adasia. wrzuć je koniecznie.
dori pisała, że ma już @. a jak u pozostałych mam? u mnie na razie cisza. moja
siostra, która urodziła miesiąc po mnie, już ma, ale po poprzedniej ciązy
dostała raz, a potem długo długo nic. mi się dzisiaj śniło, że byłam znowu w
ciąży, miałam już rodzić i podczas badania okazało się, że mam mieć nie 1
dziecko, ale bliźniaki!!
bearbel - IKEA chyba niestety nie szyje na zamówienie i sprzedaje gotowce. ale
na 100% nie jestem pewna.
myszu - dzięki za opiekę nad listą - jest teraz dużo bardzej przejrzysta. i za
nową listę, dzięki której pamiętam, żeby dziś złożyć życzenia Kubusiowi
agamardom - jak wyniki usg? wszystko ok?
agnieszka33 - nie będę przekłuwać Ani uszu, dopóki sama nie będzie chciała. Ja
przekłułam uszy dopiero przed swoim ślubem. wcześniej nie miałam ochoty, mimo
że moja chrzestna uparcie dawała mi w prezencie kolczyki
dzięki za linka do książki kucharskiej fajna sprawa.
co do bucików, to na razie zakładam tylko skarpeteczki, bo Ania ma śpiworek.
ale wkrótce "przeprowadza się" do kombinezonu, który ma takie jakby buciki
(odpinane).
próbowałyśmy z Anią Huggiesów, ale odpadły ze względu na zapięcie. plasterek
jest za sztywny i jego boki obcierały udka Ani. do dziś mam pół paki Huggiesów
nr. 2 (3-6 kg) na zbyciu. może znacie kogoś z Trójmiasta, kto by chciał?
1groszek - to super, że z Agusią ok. swoją drogą świetna sprawa taki pediatra w
rodzinie!
ja też nie przepadam za M wiszącym nade mną, kiedy piszę. ale kopiuję wszystkie
posty i wydrukuję je dla Ani (i dla M do wglądu ). moja siostra ma taką
pamiątkę z maili jej i jej męża. kiedy zaczynali, mieli dłuższą rozłąkę i wtedy
dużo pisali. Aga to wydrukowała i teraz ma fajne czytadło. ja też mam maile
moje i mojego M w archiwum poczty, ale są to krótkie maile komentujące
wydarzenia z naszego życia lub umawiające nas na spotkania (jedyne dłuższe i
ciekawsze do czytania to te z mojej delegacji do Stanów, kiedy relacjonowaliśmy
sobie całe dni).
właśnie jest nalot na mój karmnik - nasypałam świeżą dostawę foodu
inez21 - kurcze, ale się macie z tymi zastrzykami. oby się jak najszybciej
skończyły. Ty chyba cierpisz przez nie bardziej niż Mateuszek.
ja ubieram małą w polarkowy śpiworek podszyty bawełną, ale od dziś przechodzimy
chyba na kombinezonik, bo już się robi naprawdę zimno.
wczoraj poszłam zrobić sobie badanie cery w punkcie firmy Olay w Galerii
Centrum. byłam nastawiona, że babeczka się przerazi moją ziemistą zniszczoną
cerą, ale okazało się, że moja skóra jest młodsza niż ja!!!
ka_wier - widać, że Staszek to zdolny chłopak, ale niech zmieni dyscyplinę
we wtorek na basenie było pierwsze nurkowanie. byłam dość zestrachana, bo nie
wyobrażałam sobie, skąd taka dzidzia ma wiedzieć, żeby "na hop" zamknąć oczy i
nabrać powietrza. a jednak jest bardzo sprytny sposób. prowadzący poprosili,
żeby "na trzy" (tuż przed "hop", bo to leci "raz, dwa, trzy i hop", a na hop
dzidzia jest zanurzana) mocno dmuchnąć dziecku w twarz. poskutkowało. Ania po
wynurzeniu nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać, więc tylko zrobiła
zdziwioną minkę
pozdrawiam!
Temat: Na podbój Japonii! - VW POLO GTI
Na podbój Japonii! - VW POLO GTI
Gdy pada słowo GTI od razu wiemy o co chodzi, Golf! I tu pierwsze
zaskoczenie, do rodziny GTI Volkswagena dołącza model Polo! Nie jest to
jednak debiut modelu w tej klasie. Pierwsze Polo GTI pojawiło się w sprzedaży
w 1998 roku. Posiadało silnik o mocy 125 KM i osiągało prędkość maksymalną
205 km/h.
Nowy model, nawiązujący stylizacją nadwozia do Golfa V, swoją premierę będzie
miał w Japonii, w czasie tokijskich targów motoryzacyjnych. Japońska premiera
tego modelu nie jest wcale kaprysem ze strony "marketingowców" Volkswagena.
Marka ta jest bowiem bardzo dobrze znana i ceniona przez Japończyków, a takie
modele jak New Beetle, czy Golf GTI osiągnęły już status "aut kultowych".
Odbywają się nawet wyścigi samochodowe z cyklu "Golf GTI Cup Japan".
Nowy Volkswagen Polo GTI nawiązuje do swojego "większego brata" nie tylko
stylizacją nadwozia. Posiada również turbodoładowany silnik z chłodnicą
powietrza doładowującego, który dysponuje mocą 150 KM przy pojemności 1.8
litra. Jest to jednostka 4-cylindrowa, 20-zaworowa posiadająca moment
obrotowy wynoszący 229 Nm przy 1950 obr/min, rozpędzająca Polo GTI do setki w
czasie 8.2 sekundy. Prędkość maksymalną nowego GTI ustalono na poziomie 216
km/h. Auti jest bardzo elastyczne, co jest nieocenionym atutem podczas
wyprzedzania. Na IV biegu z 80 do 120 km/h przyspiesza w czasie 7.5 sekundy,
nie jest przy tym zbyt "paliwożerne". Średnie spalanie Polo GTI ma wynosić
około 7.8 litra na 100 km.
W stylizacji nadwozia wpływ Golfa jest duży. Już sam przód auta z atrapą
chłodnicy w kształcie litery "V", może łatwo wprowadzić w błąd obserwatora.
Zawieszenie jest o 15 milimetrów niższe od "cywilnej" wersji Polo, a dla
zwiększenia bezpieczeństwa w czasie jazdy zostało wyposażonwe w seryjny układ
ESP. Pięcioszprychowe obręcze aluminiowe mają średnicę 16 cali i dobrze
eksponują, pomalowane w kolorze nadwozia, zaciski hamulców kół przednich i
tylnych. Tył auta zdobi niewielki spojler stanowiący przedłużenie linii
dachu, w który wkomponowano trzecie światło "stop" oraz podwójna, chromowana
końcówka układu wydechowego.
We wnętrzu uwagę zwracają metaliczne wstawki na konsoli środkowej, kierownicy
i drzwiach, aluminiowe pedały oraz okrągłe tarcze zegarów ze srebrnymi
obwódkami. Fotele są oczywiście kubełkowe, posiadaja siedziska i oparcia
obszyte tkaniną z klasycznym wzorem w formie kratki, o nazwie "Interlagos".
Polo GTI nie traci na funkcjonalności. Bagażnik auta ma pojemność 270 litrów,
a po złożeniu asymetrycznie dzielonej, kanapy, jego pojemność wzrasta do 1030
litrów. Sportowe Polo ma trafić do sprzedaży w Niemczech, na początku 2006
roku, a jego cena jest szacowana na 18 950 Euro. Kiedy i czy w ogóle ten
model trafi do polskich salonów sprzedaży, jeszcze nie wiadomo...
Fotki: www.motoflesz.pl/publicystyka.php?kat=4&id=177
Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 163 wypowiedzi • 1, 2, 3