Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: fotki facetow





Temat: A co z pamiątkami po waszych związkach?
ja nie zabrałam żadnych pamiątek-
tylko synka:)......no...Jędrek ma jakieś fotki z komuni...ale to w swoim pokoju-
w swoim biurku..... co do Eksi- to A próbowal wszytsko usinąć, ale że dom jest
wielki- to widzę jakieś kasety vhs- pewnie są tam razem na weselach, czy innych
uroczystościach- ale ja tego nie sprawdzę....lezy też ksiażka- gdzie w niej na
fotkach autor zamieścil ich zdjecia....oczywiście- najchętniej bym ją wyrzuciła-
ale...nie wypada....kiedyś znalazłam przypadkowo- porządkując rzeczy na
poddaszu jakieś fotki- było mi przykro- i a je wyrzucil....a
niedawnoooooooooooooo.......P leciała mu krew z noska- poplamil materaz w
naszej sypialni...nie zauważył- później bylo cieżko odczyścić- i poprosiłam by
a odwrócil materac na zimowa stronę.....a na zimowej stronie- slady po tym...że
oni kiedys byli w tej sypialni razem! Wcześniej zrozumiałam..że jak eksia tu
mieszkala i A kupil nowe meble, nowy materac do sypialni- to juz sypiał w tej
sypialni sam....było mi niewymownie przykro....zalalam sie łzami- mialam żal do
a, że nie powiedzial prawdy...wyniosłam się na dwie noce do pokoju na górze,
nie chciałam rozmawiać, nie chcialam przeprosin....a chcial zmienic materac- a
to juz nie o materac chodziło...."zmien mi głowę"...kup mi nowa wiare w Ciebie-
mówilam.....jestem w ciaży- takiej trudnej- zastrzyki, tabletki, krwawienia,
bóle...i jeszcze taka przykrosć...myślałam, że mi serce pęknie- i nie o to...że
ona tu jeszcze spala na tym materacu- tylko o to- że mi nie powiedzial
prawdy....teraz sypiamy w salonie...nie umiem wejsć do tej
sypialni....nastąpiła agonia niechęci do eksi...ale narodziła się
niewiara....sama nawet nie wiem czy w A...czy w siebie....A chce zmienic
wszystkie meble...wszystko- bym nie miała już żadnych złych skojarzeń....a
ja.....chodzę w srodku smutna...i udaje, że mi przeszło.....nie lubię wchodzic
do sypialni....tam są komody z recznikami...z poscielą...wchodzę i wypadam
jakby był tam potwór czyhający na mnie...pożera mnie strach? niepewność?...to
przez to- że ciagle nie mogę uwierzyc, że jestem z TAKIM facetem jak A.... a On
stara sie jak może, by mnie przekonać, że mnie kocha ponad
wszystko....myślicie, że szybko zapomnę?, czy zapomnę, że nie powiedział mi
całej prawdy? Sorrki za ten wielki chaos.....kiedys któras mi napisała, że
jestem cholernie naiwna jak na tak wiekowa osobę....chylę przed nią czola....i
z tą wielką czołobitnością proszę teraz Was......napiszcie.....napiszccie
cokolwiek....





Temat: Lyons Majestic w Blanes !! POMOCY
Niestety, Nicee można zobaczyć tylko z okien autokaru i troche w drodze z
parkingu do restauracji w której jest posiłek (raczej kiepski ale zawsze coś na
ciepło). Autokar przejezdza promenadą Anglików i potem jeszcze troche kluczy po
fajnych ulicach. Cannes zobaczycie z góry. Warto naszykować aparat i porobić
foty przez szybę autokaru (wychodzą super).
Jeszcze jedno, jeżeli jedzie z Tobą facet to polecam wejście w Barcelonie na
Camp Nou (5 Euro). Można zrobić sobie fotę przy Pucharze Mistrzów. Wierz mi, że
faceci zachowują sie tam jak mali chłopcy !!!
Jeśli chodzi o autokar to na pewno będzie jechał komplet. Ja chciałam jechać na
tą imprezę już w tamtym roku i w kwietniu nie było miejsc. Dlatego teraz jeżdżą
piętrowe.
Co do miejscowości- Blanes to na pewno jest najfajniejsza. Callea to typowy
kurorcik z samymi hotelami a w Loret z kolei do 5 rano nie można spać ( tak
przynajmniej mówili ludzie którzy tam byli) bo wszedzie dyskoteki. A w Blanes
masz to wszystko: piekna promenada, dyskoteki z dala od hotelu ( kiedy chcesz
to sie bawisz a kiedy chcesz odpoczywasz), mało turystów ( nie ma tłoku na
plaży), piękny ogród botaniczny ( wstep 3 Euro) do którego warto iść na
piechotę bo to b. blisko no i stare miasto z wąskimi uliczkami i masą
sklepików. Warto wejść na skałkę, są fajne widoki i ładne zdjęcia będziecie
mieli. No to chyba tyle.
Zakupy najlepiej robić w Championie ( jest po drodze na plażę). Woda mineralna
wcale nie jest taka droga Primavera kosztuje 1,5 litra 0,19 Euro. za to lody
bajońsko drogie 1 litr w markecie kosztuje ok 5 Euro. Ale lody są na deser w
hotelu ( w małych pojemniczkach) i można sobie brać ile się chce. Nie wiem co
jeszcze? Pytaj !





Temat: pojeżdzilem autostradami w Niemczech...
Gość portalu: Koneser napisał:

> Niemcy wcale tak bardzo nie przestrzegają przepisów jak
się to niektórym
> wydaje. Parę razy byłem świadkiem jak niebezpiecznie
łamali zasady ruchu
> drogowego na autostradach - nagminnie jeżdżą
zdecydowanie za szybko na
> przebudowywanych autostradach (gdzie jedna część drogi
jest zamknięta i
> samochody muszą jechać na zwężonych prowizorycznych
jezdniach) - obowiązuje tam
>
> ograniczenie prędkości do 100 km a większość leci
120-130 a niektórzy nawet 160
>

W takich miejscach jest zazwyczaj ograniczenie do 80 albo
nawet 60 km/h. Wlasnie na takim ograniczeniu do 60
zaliczylem pare miesiecy temu blitza ;) bo jechalem
gdzies tak okolo 75 km/h. Na takich zwezeniach czesto
stoja radary wiec raczej Niemcy zbytnio tam nie gazuja
;). Co ciekawe tego dnia przepisy przekroczylem tylko w
tym jednym miejscu i zdjecie mi zrobili ;). Na szczescie
fotki z polskimi blachami podobno od razu laduja w koszu
a poza tym podejrzewam, ze juz dawno wszystkie klisze
byly tam wypstrykane bo w tamtym miejscu raczej nikt nie
byl w stanie jechac 60.

Zauwazylem tez, ze standardowo Niemcy przekraczaja
predkosc o jakies 10-20 km/h bo wtedy kary nie sa tak
duze a poza tym policja koncentruje sie raczej na tych
wiekszych przekroczeniach... Po prostu nie oplaca sie
wysylac fotek (za duze koszty ;)) i radary sa ustawiane
tak na 15 km/h wiecej niz dozwolona predkosc.

Idioci tez w Niemczech sie oczywiscie zdarzaja.
Wyobrazcie sobie vana na autostradzie z otwarta tylna
klapa i wystajacymi z tylu drewnianymi drzwiami... Facet
Przytrzymywal caly czas te drzwi jedna reka... Debil
maksymalny. Balem sie za nim jechac a wyprzedzic nie bylo
jak bo akurat tylko jeden pas byl dostepny...




Temat: kolenda
loveandpeace napisała:

> To jest wypowiedz w sensie "przeciez nie wyrzucam
> ludzi za poglady" czy w sensie "Serhamesar tez nie
> ma racji"? Bo nie rozumiem (serio, bez ironii).
>
Zapraszam do mojej odpowiedzi na post Serhamesara.
:-)
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12346&w=34879193&a=35181247

> Wiem, ze zonaty facet nie wylecial, tylko mu taka
> ewentualnosc zasugerowano ;)
>
Dlaczego więc piszesz:

"Z moich doswiadczen w roznych grupach (...) wynika, ze uczestnicy dyskusji sa
czasem upominani (...) wlasnie za styl wypowiedzi (...) ale powodem do ich
usuniecia nie jest nigdy zawartosc ich bloga czy poglady z zakresu, ktory nie
podpada pod tematyke forum/grupy."

Odnoszę wrażenie, że w tych słowach zawarta jest sugestia, że ktoś USUNĄŁ (lub
chciał USUNĄĆ) z forum Zonatego za jego poglądy i bloga. A przecież nic takiego
nie miało miejsca.

[kwestia bloga]
> Przed czy po, taka kwestia nie powinna byla w ogole wychodzic.
>
Jest to powszechnie dostępny blog, zapewne w zamierzeniu udostępniony po to,
żeby inni ludzie lepiej poznali jego autora. Uważasz, że ten blog jest czymś,
czego Zonaty powinien się wstydzić i nikt nie powinien umieszczać do niego
linku?

Dlaczego nie mielibyśmy lepiej poznać osoby, z którą dyskutujemy, tym bardziej,
że inicjatywa "uzewnętrznienia się" wychodzi od niej? Przecież nikt Zonatego
nie zmusza do prowadzenia bloga - powinnismy się liczyć z konsekwencjami naszej
internetowej aktywności, z tym, że ktoś przeczyta to, co wklepujemy i podzieli
się tą informacją z innymi.

Przy okazji, bardzo fajne fotki pstryka Zonaty.

> Przeciez nie upominalbys go lagodniej, gdyby byl autorem
> bloga z piekna buddyjska poezja.
>
Zgadza się. Jak już wspomniałem Zonatyfacet upomnienie dostał ZANIM w ogóle
jego bloga zobaczyłem. Zatem to, co tam wypisuje o swoim życiu i
spostrzeżeniach nie miało ŻADNEGO wpływu na decyzję o upomnieniu.

jw

=================================
CyberSangha - buddyzm w Polsce
www.buddyzm.edu.pl



Temat: USG 3D - niedoskonałe ???
Ja zdecydowanie POLECAM to badanie - jesli tylko możesz sobie na nie pozwolic -
zaplaciłam 280zł w warszawskiej SUPERNOWIE - wykonywała je z ogromnym
profesjonalizem dr Renata Maria Jaczyńska (mimo stresu że bada lekarza majacego
na codzień kontakt z badaniami obrazowymi była fantastyczna!, choć klinika w
ktorej wykonano to badanie pozostawia wiele do zyczenia). Oczywiście,że do
każdego badania powinny być wskazania - nawet jeśli badanie jest nieinwazyjne i
nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia że szkodzi, jak tez prawdą jest że nawet
najcudowniejszy aparat w rekach głupca (lub w tym wypadku niedoswiadczonego
lekarza) pozostaje tylko niewykorzystana maszyną! Kazde badanie opisane przez
doświadczonego lekarza niesie więcej informacji niż zrobione przez osobę bez
odpowiedniej wiedzy i doświadczenia nawet na lepszym sprzęcie - a przecież 3D
jest nowością( to przecież truizmy) To bzdura,że 3D/4D daje tylko mozliwości
obrazowania buzki nawiedzonym rodzicom! Ja zawodowo stale korzystam z TK ( usg
w mojej specjalizacji poraktycznie nie ma zastosowania)i tylko wariat nie widzi
róznicy między mozliwościami jakie niesie obrazowanie trójwymiarowe! Zanim je
zrobilam poczytalam sobie światową literaturę i zasięgnełam tz. jezyka u
fachowców. Zwykle tak dokladna zaawansowana diagnostyka w prawidlowej ciąży nie
jest konieczna i zupełnie wystarcza przesiewowe usg konwencjonalne, ale tylko
ignorant nie zauważy mozliwości jakie niesie obraz trójwymiarowy. Prawdą jest
również,że aparat ma mozliwość przełączenia na opcję konwencjonalną lub
trójwymiarową i sensowne wydaje się korzystanie z wszystkich mozliwości - czyli
robiąc konwencjonalne badanie (zwykle tańsze) jak ma sie watpliwosci to je
sprawdzamy w opcji trójwymiarowej.
A to mój list po badaniu do zaprzyjaznionych radiologow " Te fotki mojego
synka, które Ci wysłalam byly zrobione na aparacie ultrasonograficznym Voluson
730Expert w opcji kolorowej 4D w czasie rzeczywistym. ten aparat robi badania
usg w technikach : czarno-biale 2D,3D, 4D, kodowane kolorem w technikach
2D,3D,4D oraz z zapisem cyfrowym dla każdej techniki obrazowania - pozwala na
rekonstrukcje naczyniowe tak przejrzyste jak nasze angio-TK (widzialam
Mateuszowy zesp.3naczyń, luk aorty, unaczynienie wątroby i nerek) robi się to z
nalozeniem doplera więc widać dodatkowo kierunki przeplywu, drożność i
ew.przecieki - naprawde odlot! Widać jak rusza sie np.przepona przy ruchach
oddechowych i można nieinwazyjnie ocenić wiele morfologicznych markerów
genetycznych!. Szkoda,że maly nie chcial pozować do filmu i wolal spać - nic
dodać nic ująć po prostu facet!




Temat: znajomości z internetu - jakie macie doświadczenia
Posłuchaj pomysł mógłby być dobry,ale myślę,że każdy powinien sobie radzić
sam.Takie listy istnieją,doświadczyłam tego osobiście.Jestem normalną kobietą,a
jednak ktoś umieścił mnie na takiej liście razem ze zdjęciem,nie wspomnę o
komentarzu.Być może był to zraniony men,to było na początku mojego korzystanie
z netu.Dziś nikt nie otrzymuje moich fotek.Tak że jak widzisz każdy medal ma
dwie strony.Pozdrawiam

Gość portalu: Jagnax napisał(a):

> Od jakiegoś czasu krąży mi po głowie pomysł, króry chciałabym w jakś sposob
> zrealizować, ale niestety brak mi weny. Chodzi mi mianowicie o taką czarną
> listę podrywaczy netowych, recydywistów ;-). Sprawa wiąże się z moimi
> osobistymi przeżyciami. W ogromnym skrócie - schemat standardowy, jednorazowy
> kontakt na komunikatorze, potem telefony, telefony i jeszcze raz telefony
> (początkowo bez ujawniania jego numeru tel.). Po kilkumiesięcznym naleganiu
na
> spotkanie, w końcu sie zgodziłam. Zaskoczona byłam bardzo, bo po 2 godzinach
> odstawiania szopki, czyli opowiadania o mega-kasie, super furach itd. okazało
> się, że to calkiem fajny facet, zaczęliśmy sie spotykać, coś zaiskrzyło
> zostaliśmy parą, nawet calkiem udaną wydaje mi sie. Aż do momentu, kiedy
przez
> niesamowity zbieg okoliczności zorientowałam się, że Pan ma
> takich "narzeczonych" conajmniej kilka, cały czas równolegle spotykał się z
> innymi kobietami, przypuszczam, że równie zawodowo i profesjonalnie, jak ze
> mną ;-) Całe szczęście, że w porę się zorientowałam i porozumiałam z
niektorymi
>
> nieświadomymi członkiniami haremu. Niestety przypuszczam, że netowy tulipan,
> dalej uprawia swój proceder, pewnie pod zmienionym nickiem ... więc
> przestrzegam przed takimi hurtownikami i życzę samych normalnych i
> sympatycznych kontaktów.




Temat: Hilton Long Beach
zielono???? Poza wysychającymi trawnikami przy głównym basenie to
prawie pustynia! Ja rozumiem, ze mozna miec rózne wymagania co do
hoteli, ale pisac ze zielono, ze pyszne jedzenie i ze super obsluga
to po prostu sie zastanawiam jakie masz porownanie, nawet z podonej
klasy hotelami w Egipcie!
Zieleni prawie nie ma! Jedzenie jest znośne, tylko ze wielkośc
hotelu powoduje, ze sie jada 2 duzych stołówkach, które maja
charakter .. stołówek. Czekasz w kolejce az si ezwolni stolik,
generalnie zamieszanie jak na szkolnej stołówce. Al Dente jeszcze
jest bardziej znośna. Obsluga średnia jak na Egipt. Nie chcieli
wydawac w ramach all piwa butelkowanego przy basenach, mimo ze w
ofercie bylo, i dopiero poproszenie menagera spowodowalo ze wydali
piwo, ale pozostalych gosci dalej kasowali za butelkowane! ALbo
facet wyrywa mi walizke 5 metrow przed pokojem poczym wyciaga reke
po pieniadze. to jest ta super obsluga?
Na to jak jest czysto jestem gotowa zamieścic fotke jakiejs dziwnej
piany w koncach rzeczek. Na czysta wode to nie wyglądało! Nie
wspominajac o np rosjance, która swojemu ok 5 letniemu dziecku
kazala siusiac na trawke przt basenie, ze 3 m od innych wczasowiczów
bo sie jej nie chciało go zaprowadzic do toalety!
Pokoje sa OK, ale klima daje dosc dziwne zapachowo wyziewy.
Generalnie w tej klasie hotel jest OK, ale bez rewelacji. To juz
lepiej wybrac w tej cenie Dana Beach. ( moim zdaniem)
Nie jestem z tych osób co oczekuja cudow, ale w tej cenie z
pewnością można trafic lepiej, a hotelik przyciąga nazwą Hilton i
pieknym basenem. Z reszta najlepiej poczytac opnie na tripadvisor.
Ja niestety tez zastanawialam sie czy ten hotel czy Dana, martwily
mnie rozne opinie na forum i uznalam,ze Ci negatywnie nastawieni sa
przewrazliwieni. Ale nie sa. Za te same pieniadze po prostu mozna
miec lepiej. A jeżeli zdecydujecie sie na Hiltona, to róbcie to
świadomie, ze to po prostu średniej klasy moloch, a nie rewelacyjny
hotel.



Temat: Dzisiaj Mikołaja
lucy_z napisała:

> Czy byliście grzeczni i Mikołaj cos Wam przyniósł???
> Ja nic nie dostałam, nie licząc książki którą sobie sama kupiłam;))

Hop, hop
Tu Mikolaj z Gdyni!
Serio. Jak to milo by Mikolajem, nawet nie za bardzo swietym:)
Bylaam dzis szczesliwym czlowiekiem, ktory daje...
Rano mojemy prawie doroslemu synkowi - skarpete ze slodyczami i 2 nozykami Mach-
3.
A potem przez caly dzien - furkotalam az do...Bialogardu.
Sluchajcie Bialogard, to takie miasteczko w zachodniopomorskiem gdzie
bezrobocie siega niemal 40 proc.
I urodzil sie w nim Aleksander K. - odchudzony.
W tym miasteczku jest grupa chlopaczkow, ktorzy utrzymuja swoje bezrotne
rodziny ( a raczej rodzicow z fura dzieci) zbierajac zlom.
W kwietniu tego roku Marcin Melle z POLITYK napisal o nich reportaz pt Dzieci z
zelaza.
Byly fotki, min. butow w jakich te dzieciaki chodza - oklejonych tasma zeby sie
nie rozpadly.
Dzieciaki marza o tym, zeby kidys miec wlasny punkt skupu zlomu.
Meller ich zapytal, czy o czyms marza . Ano marzyli sobie o podrozach -
zagranicznych: do Norwegii, Zakopanego, Gdyni.
Ha. Warto marzyc. Przyjechali na Dzien Dziecka do Gdyni! Zaprosilismy ich.
Byli trzy dni - zobaczyli okret podwodny od srodka, Blyskawice, Pulaskiego ( o
Boze ile tu zlomu - mowili). Pierwszy raz byli w multikinie, na basenie,
pierwszy raz byli w planetarium i oceanariu, Plywali motorowka. Byli pod opieka
harcerzy - cudnych ludzi.
Plakalismy kiedy dzieciaki wyjazdzaly i postanowilismy im pomagac.
Moze ktorys bedzie chcial kiedys cos jeszcze poza skupem zlomu?
Latem zaprosilismy ich na tydzien na wakacje do Gdyni. Byli na dyskotece i w
Malborku, w Zoo i na plazy. Szczsliwi po raz pierwszy na wakacjach.
Opadla z nich maska macho, cynicznych i doswiadczonych przez zycie. Dzieciaki,
lobuzerskie i fajne.
We wrzesniu namowilam pewna firme -a raczej kolezanke w tej firmie - dali 1000
zl po 100 na chlopaka. Kupilismy szkolne rzeczy w tym takie nieglupie -
globusy, jakie s kurtki i duperelki.
Byla radosc.
No a dzis byl Mikolaj. O Jezu jaki fajny.
W firmie swojej zrobilam scipe - uzbieralo sie 581.52 zl - skromnie na czxapke,
szalik, manfarynki.
Zadzwonilam do pewnej firmy zupelnie nieznajomej ale fajnej, odziezowo-
mlodziezowej, najbajtlowalam i co,
Facet powiedzial, ze by za nasze pieniachy kupic jakies artykuly do jedzenia, a
oni zrobia paczki ubraniowe,
Sluchajcie - FANTASTYCZNE!!! Piekne swetry, spodnie, kurtki - sznytowe,
skkordynowane kolorystycznie.
Wybrazcie teraz sobie jak to zobaczyly te bidule.
No, lza sie kreci.
I to wszystko.

Pa,pa
Nie- swiety Mikolaj z Gdyni



Temat: Pierwsza rzecz u bylego partnera/partnerki…
fedorczyk4 napisała:

> Dzięki Waszym wywnętrzeniom, odważam się i ja. Miałam wtedy lat 20 i jak
> zwylkle charakter do wymiany. W pociągu relacji Warszawa- Katowice spotkalam
> kolegę ze studiów. Pogadaliśmy sobie ociupinkę i pojechali do mnie, na
stancję
> kontynuować rozmowę. Nic zdrożnego nie zaszło. Oglądaliśmy foty (byłam na
> operatorce). Dyskutowaliśmy o litraturze, teatrze i kinie (byłam ambitna), A
> nad ranem poprosił mnie o rękę. Lubiłam dziwaczności w życiu, więc
> odpowiedziałam tak (owoc tego związku do dzisiaj próbuje zrozumieć dlaczego).
> Na to ON zamówił taryfę i zwiózł mnie na cmentarz. Na grobie Zbyszka
> Cybulskiego mi przysięgał. Tfu, tfu, na mój urok, nic mi nie drgneło w mózgu,
> tylko się wdzięcznie śmiałam. Ale krótko.

Fed ,ża pierwszym razem ,jak widać z wpisów nikomu nic nie kuka .
Nawet gdyby ktoś ci pod oczy wstawiał transparent z czcionką 50 cm ,żebyś
zobaczyła to co widzą inni , nic z tego - Wszystko uśpione.
Potem człowiek czujniejszy , tak mu się wydaje.
Ja gdy odślepłam , i rwałam i rzucałam , to w tym rzucaniu też chyba
przydepnęłam cudze prawdziwe uczucia.
Wśród rwanych wybrałam sobie blondyna o oczach niebieskich jak chabry , który
wyprowadzał mnie na spacery jak pieska i zniewolić mnie chciał swoimi
pomysłami na życie ,a ja czułam sie przy nim jak roślinka i tenże piesek , choc
na początku to mi sie nawet podobało .Kochany był , dobry i dbający o mnie i
taki wogóle eechh, ale to organizowanie mi życia , mnie osobie niezależnej i
aktywnej .
Na szczęście głos kukułki brzmiał coraz donośniej , a i facet był do odstrzału
w momencie gdy już był tak zakochany ,że oświadczać się rwał.




Temat: Objechałem Volvo S80 T6!
mejson.e5 napisał:

> Tak, tak - to Mejson, nie Henio...
>
> Śmiać mi się chciało z sytuacji, bo objeżdżając korek w Raszynie boczną
> uliczką, spotkałem śliczne srebrne Volvo S80 T6, robiące to samo, co ja.
> Ale facet zachowywał się zabawnie - przed wszystkimi garbkami (ok. 20 na tym
> odcinku) hamował do 5/h i o przejechaniu przyspieszał z piskiem opon.
> Ja swoim Lanosem grzecznie jechałem 40-ką, zwalniałem przed progiem do 30 i
> dodawałem gazu przed dotknięciem oponami garbu. Ani nie huśtało za mocno ani
> nie waliło podwozie.
> Jadąc w ten nudny sposób, ciągle dojeżdżałem do S6 i zaczynało wyglądać, że
> się z nim ścigam (ja - Mejson!).

Heh, nie kazdy wie jaka jest technika pokonywania przeszkod. Poza tym moze pan mial stjuninkowane to Audi i walil spoilerem przy kazdym przejezdzie? :) Kiedys czytalem w jakiejs gazecie opis tjuninkowanego Passata - wlasciciel 4 razy wymienial przedni zderzak bo mial tak obnizone zawieszenie+spoilerek :PPP

A tak swoja droga - masz chyba Lanosa po 99 roku? Bo wtedy utwardzili zawieszenie - podobno te wczesniejsze sie bujaly.

> Zabawa nie skończyła się na garbach - po wyjechaniu na trzypasmówkę (z piskiem
> rzecz jasna), tak dziwnie dobierał pasy, że został za mną dwie zmiany świateł.
> A ja jechałem 50-60...

No i przez twoja postawe doszlo do wzrostu agresji u pana z Audi :))))))))))))))))) Jak Ci nie wstyd tak bezczelnie pokazywac jego ograniczenie percepcji? :)))

>
> Szkoda, że nie zrobiłem fotki...
> To tak na rozluźnienie i OŻYWIENIE tego forum.

Lyk-end byl, pewnie wszyscy pojechali na zielona trawke albo do rodzinki, tudziez maja net tylko w pracy.

>
> Zacząłem już dyskutowaćna Auto-Moto, bo jakoś tu ucichło...

Zdrajca! :)




Temat: Rozmowa z Grzegorzem Budnikiem, wojewódzkim kon...
Dlaczego nieelegancko? ja nie ukrywam kim jestem. Wystarczająco wielu ludzi na
tym forum zna mnie z imienia i nazwiska. Jak ktoś przejrzy te 2100 postów, to
niejednego się może o mnie dowiedzieć...

- Ja Cię nie znam, a kiedy pytam nie dostaję odpowiedzi. Nie twierdze, ze
ukrywasz, korzystasz z konwencji forum. Dlaczego nieelegancko? To subiektywne
odczucie. Znasz autorkę spoza Gazety, jesteś z nią ”na ty”, nie jest dla Ciebie
tylko dziennikarzem. Dlaczego tytułujesz ją ”panią”? Przestałem się dziwić, ze
się nie odzywa. Kolega, który pod pseudonimem wystepuje jako krytyk jej -
podpisanych - tekstów? Przyznam, że się poczułem oszukany, jako Twój -
Pumeksie - czytelnik. Bo teraz nie mam pewności, czy Twoje - często domysły i
nie zawsze merytoryczne uwagi - to nie są jakieś osobiste kwasy, a nie reakcja
zwykłego czytelnika Gazety, z którą się identyfikuję. Wystąp z otwartą
przyłbicą, to zmusza do kontroli emocji i odpowiedzialności za słowo.

Nie bardzo wiem, kto to jest pan Bielawski
- To niedobrze. To wiceprezydent Gdańska d. s. polityki przestrzennej, główny
adwersarz konserwatora.

tym niemniej trudno nie zauważyć pewnej tendencji "Gazety" w publikowaniu
rozmowy z G. Budnikiem zaraz po tym, jak forumowi mądrale obrzucili go
inwektywami za działania w sprawie Targu Siennego i kładki na Ołowiankę.

- Jakiej tendencji? Rozwiń myśl, proszę. To źle, że dostał możliwość jawnej,
uczciwej obrony, której nie dostał w innych mediach? Jeśli tak sądzisz,
uzasadnij, bo moim zdaniem to działanie fair.

Redakcja liczyła na następne równie merytoryczne uwagi i temu też chyba ma
służyć że wreszcie, po chyba trzech miesiącach, zmieniono zawartość
rubryki "Forum Trójmiasta" na stronie miasta.gazeta.pl/trojmiasto/0,0.html
- Nie rozumiem. Na co liczyła? Na to, że kogoś obrzucą obelgami? To bardzo
smutna wizja świata. Liczyła na to, że się obroni i facet się obronił. Moim
zdaniem.

Kropka nad "i" jest tylko taka, że mam żal, że w wersji sieciowej artykułu
zabrakło takiego dopisku.
- Dobrze, że to wyjaśniłeś, szkoda, że nie od razu bo przyznam, że się
spodziewałem podejrzeń o ”tendencję”. I rzeczywiście - powinno to być w wersji
sieciowej.

A jako przyczynek co do wiarygodności wypowiedzi nieautoryzowanych polecam
wątek "Nowe okna w gdańskich kamienicach".
- Zajrzałem. Byk w nazwie ulicy - albo autorki, albo redakcji, bo foty czasem
podpisują w foto lub składzie. Ale podpis pod zdjęcie nie jest cytatem z
wypowiedzi internauty, którą wyraźnie wyodrębniono. Zauważyłeś? Podpis to nie
jest nieautoryzowana wypowiedź internauty. Manipulujesz, łącząc te dwie sprawy
czy, mi się wydaje?




Temat: Iberotel Dahabeya - Dahab (opinia + zdjęcia)
Iberotel Dahabeya - Dahab (opinia + zdjęcia)
Przy zdjęciach kilka słów komentarza:
public.fotki.com/Hubert/miejsca/dahabeya/
Więcej:

Iberotel Dahabeya wybraliśmy, bo poprzedniej zimy byliśmy w Sharm w
Iberotel Fanara i było bardzo miło. Drugi powód – wiedzieliśmy, że w drugim
hotelu nie ma zejścia do wody (w Tropitelu – praktycznie tylko pomost),
więc chcieliśmy mieć ładny piasek. A Dahabeya jest na lagunie.

Nie zajmuje co prawda najlepszego miejsca – tę zaanektował najstarszy chyba
tutaj Coralia Novotel (piękna, piaszczysta, długa na 800 metrów plaża, na
której nie grozi tłok… , ale nie ma co narzekać. Jest i piasek, i łagodne
zejście, a jak komuś trzeba podwodnego świata (w końcu to Dahab), to na
wydzielonym do pływania kwadracie, tuż przy końcu jest i kawałek rafy:
maluteńki (dosłownie 1,5mx1,5m), za to są tam i klauniki/anemon fish, trzy
skrzydlice i mnóstwo innych stworzeń, jakby ten skrawek rafy był specjalnie
dla turystów (jak AI, to AI ). W bezpośrednim sąsiedztwie Dahabeya dużej
rafy nie ma, ale z plaży odpływa łódka ze szklanym dnem (5 euro/osoba),
która wywozi nas na 1,5 – 2 godziny na rafę i można ponurkować sobie do
woli. Można też przejść 25 minut do rafy Laguna, albo pięć-dziesięć minut
dalej – do Islands (robią wrażenie nawet z perspektywy rurki). Taksówką
można przejechać się do 4 Pools itd. Opcji w każdym razie jest sporo.

Wracając do plaży - leżaki są ustawione dość blisko siebie, ale jest ich
sporo – są one po obu stronach centrum windsurfingowego (nie
korzystaliśmy). W beach barze można zamawiać napoje bez i alkoholowe, za to
jedzenie tutaj nie jest objęte formułą AI. Ale nie jest to duży problem –
sam hotel nie jest ogromny i basenowy bar jest odległy raptem o 30 metrów,
restauracja – z 50-60.

Basen jest spory, podgrzewany (w zimie ma to kapitalne znaczenie), za to
słońce zachodzi nad nim wcześniej (zasłania je budynek hotelowy).

Jedzenie – na porządnym poziomie, smaki różne i akceptowalne. Lepsze, niż w
Iberotel Fanara (niebo w porównaniu z Tropitel Dahab). Wybór duży, obsługa
sprawna, nienarzucająca się.. Nieporozumieniem jest formuła kolacji – czyli
kuchnie narodowe, kiedy potrawy noszą różne nadęte francuskie czy inne obce
nazwy, a same w sobie są np. zwykłym kurczakiem, bez specjalnych przypraw.
Kuriozum była – jak rozumiemy – wariacja na temat szynki parmeńskiej z
melonem. Melon był, tylko szynkę zamieniono mielonka konserwową ;-() .
Ale już np. lunche były w porządku – a podana któregoś dnia zupa cebulowa
spokojnie mogłaby znaleźć się w menu dobrej paryskiej restauracji
(warszawskiej tym bardziej). A styczniowe śniadania na świeżym powietrzu z
widokiem na morz e- bajka.

W AI są oczywiście napoje bezalkoholowe, lokalne alkohole. Nie ma –
świeżych soków (to chyba norma, jednak mogliby napisać w zasadach). Przy
basenie są popołudniowe snacki, zawsze lody, kawa herbata.

Pokoje spore, bardzo ładnie wykończone (dobre tkaniny, wygodne szerokie
łóżna, meble z ciemnego drewna, solidne). Łazienki czyste, dobrze
rozplanowane (duża część prysznicowa). Sprzątanie dwa razy dziennie. W TV
brak polskich programów (ważne dla tych, co na obczyźnie odczuwają głód
polskiej kultury

Sam hotel bardzo czysty – ma raptem 2-3 lata i jest najnowszym hotelem
jeśli nie w Dahab, to na pewno na Lagunie. Robi wrażenie pomieszczenie
powitalne – recepcja i bar – ładne meble w zanzibarsko-kolonialnym (?)
stylu, łuki (tutaj pasują), trafione detale.

Jak wspomniałem hotel nie jest olbrzymi, co ma zalety i wady. Do tych
ostatnich zaliczyłbym np. dość głośnie wieczorki z muzyką „na żywo” (pan i
pani śpiewają światowe standardy – pani najczęściej z playbacku . Kończą
się 10-11 w nocy, więc da się przeżyć, jednak bywaja naprawdę głośne. Był
też obowiązkowy pokaz tańca brzucha i – naprawdę robiący wrażenie – pokaz
tańca natura (zazdroszczę błędnika facetowi, którzy 20 minut kręcił się
wokół własnej osi w jednym miejscu).

Inną „wadą” – ale to zależy od podejścia, nam się nie chciało -– byli nieco
zbyt nachalni animatorzy. (Iberotel należy do TUI – więc animacja
obowiązkowa, choć zajętych tylko kilkanaście pokoi).

Hotel nie jest b. tani ( w styczniu tydzień AI kosztował 2690, 2 tyg – już
4tys.),
ale ma dobry standard, świetną obsługę, fajny podgrzewany basen itp. – jest
warty polecenia.




Temat: Yarisek i Przyjaciele - część 4
Po spotkaniu - relacja na goraco
Witajcie Kochani,
No to szykuje sie do....spowiedzi. Ale po kolei. Strasznie mi bylo skupic sie
dzis na pracy bo wizja godziny Y skutecznie zaprzatalam moj umysl. Na miejsce
spotkania postanowilam przybyc piechota, ot tak by po drodze troche ochlonac:-
). "Moi mezczyzni" okazali sie super punktualni - gdy dotarlam o 18 juz
czekali - otuchy dodal mi Adam, ktory pomachal do mnie reka na powitanie - ot,
dzieku temu udalo mi sie nie splonic na widok tylu forumowych facetow -
wiedzalam, ze wsrod nich mam juz "swojego" czlowieka :-))))
Panowie przeparkowali swoje wspaniale aszyny, abym mogla wszystkie je uwiecznic
na zdjeciu - udalo sie, zmiescily sie na zdjeciu panoramicznym :-)))
Zdecydowalismy sie daleko nie odchodzic (ot, chlopcy jednak sa bardzo
przywiazani do swych aut:-))), wybralismy sobie pobliski jakby bar piwny, czy
jak to nazwac. Piwko to pilam ja (o ile REDSa mozna nazwac piwem oczywiscie),
no i na malutkie skusil sie Adam. Natomiast Mac, Medtody i Rad grzecznie
pozostali przy soczku, ale nie wygladali na specjalnie cierpiacych :-)))
Poczatki zawsze sa trudne, zawsze trzeba troszke czasu, aby sie dotrzec,
przeciez tak naprawde to nic o sobie nie wiedzielismy - a teraz to wiemy duzo
rzeczy - hehe!!!Wiemy co np. zrobi Adam w chwili mobilizacji:-)), wiemy jak
wyglada piekniejsza polowka Adama, czyli zona Basia, wiemy ze naprawde widac
ogniki w jego oczach, gdy mowi o Lexusie, lub jakies ekstra terenowych
samochodach; wiemy, ze fajnie pozowac do zdjec lubi Metody :-))) - nie boi sie
obiektywu, wydaje sie szalenie spokojny ale czuje drzemiacy w nim potencjal:-
)), wiem, ze zaluje, ze nie byl nigdy w Akwarium a jazz lubi i to taki
monotonny, ktory dopiero z czasem sie rozgrzewa, no i urzeka go szklaneczka
whiskey popojana od casu do czasu w oparach jazzowych rytmow; wiemy, ze Mac to
mysli o studiach prawniczych, tylko trzeba mu pokibicowac, aby podjal ta wazna
decyzje, wiemy tez, ze interesuja go kosci, ktore kiedys zostaly rzucone, aha i
mam bratnia dusze jesli chodzi o noszenie okularow, no i na deser zostawialam
sobie Rad'a -haha!! - Rad - to wieczny poszukiwacz, chcialby wszystkiego w
zyciu sprobawac, chcial nawet byc strazakiem, kazdym rodzajem sportu sie
interesuje, no moze poza plywaniem synchronicznym, na forum odgrazal sie, ze
opusci nas po kwardansie, a wytrzymal godzinke - dzielny facet:-))) Oczywiscie
w trakcie rozmowy porobilismy sobie troche zdjec a potem przenieslismy sie w
plener - no niestety nie kupilismy odpowiednich rekwizytow do zdjec, aby dac
wyraz, ze pamietamy o naszych forumowych przyjaciolach (mowiac o rekwizytach
mam na mysli kielbase KRAKOWSKĄ i wodke POZNAŃSKĄ), ale zapewniam, ze nie
zapomnielismy - Katko chlopcy bardzo "przeżywaja", ze masz tak piekny
samochodzik :-)))) - no wiec w tym plenerze tez sobie pstryknelismy kilka
fotek - mam ndzieje, ze choc jedna wyjdzie taka, co bedzie nadawac sie do
publikacji :-))))Panowie bardzo chetnie sie fotografuja, no moze jedynie Adam
lubi sie chowac za czapeczka z daszkiem i tak jak Rad kreci sie, ze trudno
uchwycic odpowiedni blask w jego oczach; aha chlopcy nawet mieli pomysl na
nieco "obsceniczne" zdjecie - ale nie zdradze szczegolow, jak wyjdzie to sami
zobaczycie. I tak powoli zblizalismy sie do parkingu na ktorym pozegnalismy
najpierw Rad'a. Ale o dziwo jeszcze sie nie rozstalismy, ot zaczelismy mowic o
wszystkim, o zyciu i nawet o malzenstwie - ot takie tam nocne Polakow rozmowy,
zrobilo sie cieplutko, mam wrazenie, ze juz nie bylismy soba skrepowani, ze
dosc swojsko sie czulismy. Poogladalam sobie jeszcze chlopcow samochody -
uwiecznilam nawet na zdjeciu ozdobione kolpaczki Rada - i powzdychalam, ze ja
to dopiero za miesiac lub 1.5 bede posiadaczka takiego cacuszka. W drodze
powrotnej do domu "testowalam" samochod Metodego - nie powiem, bardzo pryjemnie
sie jechalo, oczywiscie jeszcze sobie porozmawialismy- jakos dorze nam szlo -
drogi Metody oczywiscie to moje subiektywne odczucie, Ty mozesz byc innego
zdania, ale mam nadzieje, ze nie jestes :-)))))
Reasumujac, mnie sie podobalo. Tak jak powiedzialma, wiem, ze poczatki sa
trudne, bo rozmowa na forum to nie to samo co w zywe oczy, ale mysle (mam taka
cicha nadzieja), ze to nie bylo nasze ostatnie spotkanie. I tym stwierdzeniem
nasyconym nadzieja koncze me zwierzenia....
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie, ciesze sie ogromnie, ze Was poznałam
Dobrej nocy



Temat: Fobikowe związki.
Fobikowe związki.

Witam.
Życie fobików bywa zwykle samotne, co dodatkowo nas dołuje. Wsparcie drugiej
osoby, szczególnie płci przeciwnej z pewnością by nam pomogło, nie mówiąc już
o miłości.
Zastanawia mnie fakt, (a wiem, że niektórzy z was mają partnerów) czy fobikowi
lepiej być z partnerem fobikiem czy z kimś "normalnym"?
Ktoś powie, że związek fobika z fobiczką będzie nieudany, siedzenie we dwoje w
4 ścianach, zero inicjatyw, wspólne dołowanie się, mogiła. Ja się z tym
kompletnie nie zgodzę! Z racji przebytych doświadczeń z kobietami (żadna nie
była fobiczką) uważam, że wszystkie moje związki (te które się rozpadły)
rozpadły się dlatego, że jestem chory. Gdybym był normalny, z pewnością któryś
z nich przetrwał by do dziś. Moim zdaniem żadna kobieta nie zaakceptuje faceta
z fobią społeczną, do tego nasiloną tak mocno jak u mnie. "Miłość wszystko
przezwycięży" - też nieprawda, bo najpierw trzeba kogoś w sobie rozkochać, by
potem druga osoba potrafiła być z nami nie tylko na dobre, ale również i na
złe. A jak tu w sobie kogoś rozkochać, jak człowiek boi się wszystkiego, życia
towarzyskiego itp.? Albo gdy jest duszą towarzystwa tylko wtedy, kiedy wypije
(to w moim przypadku)? To jest dobre na kilka pierwszych tygodni, po czym
dziewczyna wie z kim ma do czynienia i się wycofuje. (pijak, muł, nieśmiały? w
każdym razie coś z nim nie tak).

Teraz (teoretycznie) z fobiczką.
Ja się boję, ona też, Więc już nie muszę się wstydzić przed nią swojego
strachu. Przestaję obawiać się trzęsącymi się dłońmi, tym, ze wolę przejść się
na pieszo niż jechać autobusem, bo dla niej to będzie norma, ona czuje to
samo. We dwoje swój strach możemy obrócić w żart, bawić się pokonywaniem
kolejnych błahych dla zwykłych ludzi barier. I zawsze będziemy mogli z
jakiegoś miejsca uciec, gdy tylko ktoś gorzej się poczuje. Nikt się nie
obrazi, krzywo nie spojrzy, bo mamy to samo i świetnie się rozumiemy. To
zbuduje zaufanie, przywiązanie, oparcie, bezpieczeństwo. Nie trzeba będzie się
bać o to, ze "ona mnie chce, ale nie wie, jak jestem słaby i wystraszony, mógł
bym z nią być, ale mam fobię i na 100% nie spełnię jej oczekiwań". Fobik
oczekiwania fobiczki z pewnością spełni, a z czasem poczuje się pewniej, a to
droga do normalności.

Ciągle poznaję nowe kobiety, w sieci lub w rzeczywistości. Niektóre wydaja się
spełnieniem moich marzeń. To boli. One nie znają mojej mrocznej tajemnicy -
tego, że mam fobię. Gdybym na jakimś portalu z fotkami dał dopisek ma fobie -
nikt by się pewnie nie odzywał. A pytam, ile może udawać, że ze mną wszystko w
porządku? Krycie strachu jest tak męczące, a często niemożliwe.

Na koniec może trochę głupi przykład.
Karzeł znajdzie sobie kobietę swojego wzrostu. Znam takie małżeństwo na swoim
osiedlu. Oboje są mali, oboje dla siebie piękni i są szczęśliwi. Szukali
partnerów w swoim środowisku.

Uważam, że podobnie dla nas najlepsza grupą docelową, jeśli chodzi o szukanie
partnera jest grupa fobików.

Pozdrawiam.




Temat: ___Pso-Kot oraz Oprzyrzadowanie do Mlotka____
___Pso-Kot oraz Oprzyrzadowanie do Mlotka__

>
> > ptwo napisał:
> >
Witam

> > > Po tak zachęcającej reklamie nie chce mi się sięgać do artykułu JKM.
Ale o ile udało mi się zorientowac, to chodzi mu zdaje się o system szkolenia
przyszlych kierowców. Brat z Kanady opowiadal mi, że tam odbywa się to w ten spo
sób, że najpierw zdaje się egzamin z przepisów ruchu drogowego, potem można p
rowadzić samochód w towarzystwie osobnika już poisadającego prawo jazdy, po
czym zdaje się egzamin praktyczny w towarzystwie po prostu policjanta. Nie ma
obowiązku kończenia żadnego kursu, które wszakże są, bo mnóstwo jest róznych
Driving Schools. Taki kurs można sobie ukończyć juz po uzyskaniu prawa jazdy,
co jest premiowane w ten sposób, że otrzymuje się stosowną zniżkę przy ubezpi
eczeniu (pod warunkiem, że kurs był w licencjonowanej szkole). Ot i wszystko.
> > > Pzdr.
> > > P.W.
..
..
Wiesz PTWO, mozna nadmuchac tresc do niebotycznych rozmiarow by moc w oczach
wielbicieli uchodzic za geniusza. Mozna tez zamknac w dwoch zdaniach taki
postulat usprawnienia wymiany czy tez wydawania praw jazdy. Ale ten balwan musi
te swoje zmylki i slalomy... Zupelnie jak pewien proboszcz ktory przez pol
godziny pieprzyl, iz "nie rok i nie dwa, ale tez nie trzy".....(i tak rok po
roku)..."ale trzydziesci trzy lata mial Pan Jezus gdy go ukrzyzowali". Ten
facet jest straszny, co nie jest zadnym problemem oczywiscie ale on tylko
dodaje do glupoty narodowej (wide Kretyn Banialuka).
....Wspomnialem "oprzyrzadowanie do mlotka" albowiem tu nie ma co wymyslac
prochu - jak zauwazyles zreszta. Oczywiscie gdyby najpierw zdecydowal sie
Glenda, ze jednak o te prawa jazdy mu idzie. Ale nie mogl bo to jest ponad
niego.
....Powiem ci jak te sprawy wygladaja w stanie Oregon. Zatem gdy masz te 16 lat
i snisz o prawie jazdy, wowczas prosisz mame czy tate albo sasiada (ponad 21
lat i prawo posiadane od roku) aby pojezdzili z tobai poasystowali. Gdy
myslisz, ze umiesz - idziesz do urzedu i (zazwyczaj w drugim podejsciu) zdajesz
komputerowy egzamin ze znakow, przepisow, oraz komputerowo animowanych sytuacji
w ruchu. W sumie nie wiecej niz 45 minut. W tych urzedach widoczna jest wysoka
sprawnosc personelu.
....Prawo jazdy wymagac bedzie uaktualnienia (nowa fotka) co piec lat. Bez
zadnych egzaminow. Przed swoimi urodzinami dostaniesz powiadomienie o
czekajacej Cie wizycie. Podobnie z nalepka na tablice rejestracyjna (co dwa
lata) po sprawdzeniu silnika na czystosc spalin. I to by bylo.
....Jesli idzie o premiowanie za jazde to zalatwia te sprawe Twoje
ubezpieczenie (prywatne oczywiscie). Zarobiles mandat, miales wypadek - mozesz
spodziewac sie wyzszej stawki. Twoj wniosek - "trzeba uwazac". Przy czym bez
samochodu nie idzie tu zyc. A wiec to firma ubezpieczeniowa uczy Cie kultury
jazdy. Z tym, ze i ona jest firma specjalizujaca sie w przypadkach
(poczatkowych badz powaznych). Po jezdzie po pijaku wylatuje sie z normalnej
Firmy a po ubezpieczenie mozna sie zglosic do Firmy specjalistycznej. Za
skladke dwukrotnej lub trzykrotnej wysokosci. Jednym slowem nie oplaca sie byc
zlym kierowca. Efektem powyzszego jest chocby nieznajomosc zjawiska wymuszania
pierwszenstwa na stopie. Nie oplaca sie. Wrecz przeciwnie - oplaca sie byc
uprzejmym. Bo bez samochodu zyc sie nie da.
....Jest jeszcze premiowanie za bezproblemowa jazde. Takze w firmie
ubezpieczeniowej ale niekoniecznie. Wielu pracodawcow zwraca uwage na
prowadzenie sie za kolkiem zarowno pracownikow jak i zglaszajacych sie po
zatrudnienie.
..
Ale teraz, po przeczytaniu tamtego korwiszonskiego gniota, wiesz juz, ze to nie
o prawa jazy chdzilo tylko...o cos innego )
..
Pzdr
K.P.




Temat: Holiday Inn Resort
1. Najbliższa okolica hotelu.... nie wygląda :) Z jednej strony jest plaża a z
drugiej tam gdzie wejście nie masz czego szukać , to dotyczy nie tego ale
wszystkich hoteli tam , zbudowali je na brzydkiej kamienistej pustyni i nie ma
tam zupełnie nic , najgorzej z tymi hotelami bez plaży bo wtedy klepisko jest
dookoła. Tylko ulice dojazdowe do hoteli są obsadzone palmami i roślinami a
dookoła ugór. Także z hotelu można wychodzić tylko do taksówki , żeby jechać do
Sharm albo Naama Bay , bo nigdzie więcej też nie ma sensu jechać oprócz
oczywiście odleglejszych wycieczek ale to juz nie taksówką. Przy okazji:
Taksówki stoja za brama hotelu (wjeżdżać im wolno tylko jak kogoś przywożą) ,
ewentualnie przed samym wejściem stoi naganiacz. Do naama Bay (ok 10km) albo do
Sharm (ok 15 km) jedziesz za max 25 funtów , jak lubisz i umiesz się targowac
albo umówisz się na powrót (x2 oczywiście) to może nawet za 20. Nigdy nie
wsiadaj zanim nie uzgodnisz ceny - na poczatku powiedzą 40 ale za 25 każdy
pojedzie z radością. Jak się upiera , odchodzisz i już cię woła , że OK.
najłatwiej jest z takimi którzy własnie kogos przywieźli i podjechali pod
hotel - musiałby wracać pusty a tak będzie szczęśliwy z 20 funtów. Jesli się
umówisz na powrót , to zapamiętaj numer taksówki bo sa prawie identyczne tylko
bardziej i mniej zdezelowane (peugeoty 504,505 - tak ze 20-letnie) , a w naama
bay zanim podjedzie twój to ze 40tu bedzie trąbić i Cię wołać. Aha , i one są
poprzerabiane na 7 osób - i tyle osób jedzie za te 25 funtów.
2. Plac zabaw jest , jakies drewniane drabinki , huśtawki , nie było z nami
dzieciaków więc nie za bardzo sie przyglądałem. Jest też basen dla dzieci i sa
animatorzy którzy sie nimi zajmuja , jakies wyscigi w basenie i te sprawy.
3. Pieniądze wymieniaj w banku - jest na dole w hotelu - tam cie nie orżną.
Czynny rano a potem wieczorem. Facet ze sklepiku z papirusami nagabuje o change
money , ale lepiej się z nim nie zadawać , bank jest pewny. Jest też w hotelu
bankomat który wypłaca funty z visy i z mastercard także jak masz z 2 karty dla
pewności to możesz nie brac specjalnie za wiele dolarów. Nie wymieniaj za dużo -
jak ci zostaną funty to już ich na dolary nie zamienisz. A właściwie za
wszystko możesz tez płacić dolarami - w banku 1$ to 6,2 funta. Miej dużo
drobnych po 1$ jeśli bierzesz a jak wymieniasz , to żeby dał ci dużo po 5 - 10
funtów. Potem jest problem , jak trzeba komuś cos odpalić.
4. wycieczki mają u rezydenta swoją cenę , jak kupisz 3 to masz taniej. W
miescie byłyby pewnie tańsze ale nie wiadomo gdzie ich szukać i jak się jedzie
na tydzień to szkoda czasu. Szczególnie , że góra Synaj jest już w poniedziałek
więc nie ma na to za bardzo czasu (podejrzewam, że właśnie dlatego jest w
poniedziałek , bo zmiana przyjeżdża w sobote a spotkanie z rezydentem jest w
niedzielę). Gdzieś już pisałem , że jak dla mnie to rafy w parku Ras Mohhamed
są może deczko ładniejsze , ale ryby ładniejsze są przy hotelu i szkoda kasy na
tą wycieczkę. Super safari z kanionem za to jest super , tylko sporo jazdy
samochodem.
4. W hotelu wszystko jest bardzo drogie (w restauracji , czy barach na terenie
hotelu) puszka pepsi to 10,5 f , w mieście 2f. Piwo 25f / 6 f. Za obiadokolację
w ostatni dzień (nie ma jej już w cenie) musiałbys zapłacić 84f + coś do picia
to prawie 100f , za dokładnie te pieniądze jedziesz do naama bay taksówką w 2
strony (2x25f) i jesz 5 zestawów kanapka+cola+frytki (5x 12,5f) w KFC , także
nie daj się skusić na hotelowe papu. A jak zrobisz zakupy w mieście (piwo ,
napoje) to wnoś je dyskretnie do hotelu , bo się czepiają.
5.Sklepy w hotelu tez są bardzo drogie ,oszukuja nie tylko turystów ale i
swojego szefa , za LM-y bierze 15f (3x drożej niż w mieście) a wpisuje w zeszyt
10 funtów. W sklepie kupiłem po 4,5 funta czyli 2,90gr (zeta mniej niż na
okęciu bezcłowe). Ale w spożywczych tez oszukują , powiedział 4,5 funta ale na
kalkulator nabijał 5,5 f , jeszcze na moich oczach głupek :)
6. jak chcesz kupowac jakieś pamiątki , to w naama bay , są mniej natrętni i
bardziej cywilizowani. W Sharm (stare centrum) jest badziewie i są tak natrętni
że nie da się przejść. Do Sharm warto się przejechać tylko jesli się chce
zobaczyć jak wygląda takie prawdziwe życie. jest straszny syf i brud , jak
zejdziesz z głównej ulicy zobaczysz sklepy z mięsem. Kury w klatkach na ulicy ,
waży żywą kure , ucina łeb i do reklamówki. Albo arabowie siedzący w "knajpie"
na ulicy rządkiem i ogladający telewizor zabudowany w skrzynce. Warto to
zobaczyć , lepiej nie fotografować choć jest tam bezpiecznie , niczego nie
trzeba sie obawiać jesli sie nie przegina.Natomiast zakupy w Naama Bay - to
drugie centrum ale od podstaw zbudowane dla turystów i nie ma tam takich
tubylców jak w Sharmie. Aha , i do tych miejsc najlepiej wybierac się po
kolacji ,ok 20-tej. No, chyba już prawie wszystko wiesz :)
JAK ZASTANAWIASZ SIĘ NAD SUPER SAFARI , MOGE PODESŁAĆ CI PARE FOTEK , ZOBACZYSZ
ŻE WARTO :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 151 wypowiedzi • 1, 2