Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: fotki darmowe Wielkie balony





Temat: Wasze sny
W ostatnim tygodniu 3 dziwne sny
1. Jestem w jakis jaskini z ekipą ze szkoły i robimy foty, jest taki mały wodospadzik, nagle woda przestaje leciec, a z dziory wylatuje stado ogromniastych szczorow
2. W moim miescie jest wojna, chodze z matką między rannymi i szukamy starego. ja do niej mowie , nie szukamy go, pewnie nie żyje a ona: e moze zyje, jeszcze sie nam przyda potem na horyzoncie chodzi taki ogromniasty robot, sterowany sznurkami jak takie wielkie balony
3. Ze jestem w jakims obozie czy coś. Wszedzie chodzi rosyjskie "gestapo" ? i w ogole tak jakoś dziwnie





Temat: sklonowane marcóweczki 2005
Hej, heeej .
Własnie Majkę ululałam na pośniadaniową drzemkę. To jest jedyny punkt stały dnia: zawsze po śniadaniu kima. No i jeszcze kąpiel i po niej cyc też są stalymi elementami. A reszta to wolna amerykanka .
WIerzbinka, moja Majka też wczoraj spała w ciągu dnia 5 godzin bez przerwy. Tylko raz ją przez sen nakarmiłam . Chciałabym, żeby i dziś tak było .
Dziękujemy za komplementa. Ale robienie takiej stronki wcale nie jest trudne, szczególnie jak jest napisane co trzeba robić .
Moje balonywielkie. A na zdjęciach ich po prostu nie widać . A fotka, będzie, tak jak obiecałam, tylko czekam na zwrot aparatu .

U nas dziś znów kiepska pogoda . Masakra! Ja chcę lata!!!!





Temat: Próbuję odbić się od dna-spowiednik odchudzania wg.Lunki !!!
Rewolucjo dziękuje za trzymanie kciuków!!!Jeszcze raz spróbuję Sb.

Kasiakasz ani mi w głowie poddanie się!!Zbyt dobrze się czuję w odchudzonym ciele Niestety ....kurdupelek jestem,bo mam tylko 160 cm,a Ty

Agnimi dziś na szczęście głowa już nie boli,chociaż za oknem jest paskudny i ponury dzień

Trini dobrze,ze już wróciłaś Ja też mam nadzieję,że wreszcie okres wpadek mam za sobą!!!!Tak bardzo czekam na te 65 kilo,a moze nawet 62

Ajaczko może jeszcze damy szanse naszym wagom

Agulko robię drugie podejście i tym razem muszę dać radę

Aniu jeszcze raz napisałam priva i proszę o szybką odpowiedź

Bike dziękuję za kwiaty tańcowanie bedzie wieczorkiem...żeby nikt nie podglądał

Flakonko fotki kłamią i to jeszcze jak!!!Nadal mam brzuch jak wielki balon

Buziaczki!!!!!Wrócę tu wieczorkiem




Temat: Na jakie szaleństwa pozwalacie sobie na weselu? :)
Nie wiem czy to zaliczac mozna do szalenstw ale my po wyjsciu z kosciola wypuscimy z rak 2 biale golabki a oprocz tego z kosza wyleca jeszcze 2 parki bialych golabkow wiem ze duzo osob decyduje sie na cos takiego mozna nawet taka usluge zamowic na allegro ale u mnie jest ta roznica ze moj tatus hoduje golebie-to jego pasja i juz jak bylam mala mowilam tacie ze chce 2 biale golabki na moim slubie Druga sprawa to chce przed sala postawic takie wielkie pudlo obwiazane wstazka z ktorego po otwarciu wyleca balony gdy bedziemy wykonywac pierwszy taniec dzieci beda mialy banki mydlane mam nadzieje ze wyjda fajne fotki a na koniec balon strzelajacy to byloby chyba na tyle



Temat: nowa zawiecha
Gumy, końcówki drążków, łączniki stabilizatorów, gumy stabilizatora, sworznie - z poliuretanu (Energy Suspension). Rozpórki, można pokusić się o grubsze stabilizatory, chociaż chyba ciezko wyrwać.
Zmiana kół tez ma wielkie znaczenie, deczko szersze oponki i o nizszym profilu ( tu wypadalo by wieksze kolka kupic ) tez wplywa korzystnie na poprawe sztywnosci, opony o nizszym profilu maja twardsza scianke boczna ktora nie ugina sie w zakretach jak jakies balony.

Masz IV gena???

Chłopie, wrzucaj fotki tego rarytasa !!!!!!



Temat: Trojaczki na farmie strusi - maj 2009
Może napiszę kilka słów dla tych, którzy właśnie te fotki oglądają i nie wiedzą o co chodzi

Jak widać niestraszne nam wichry i burze i wielkie jak morze kałuże
bośmy w niedzielę 30 maja ruszyli do Piaseczna, by razem poobcować, pobawić się, pogadać i pogrilować. I warto było! o jak warto!
Kiełbasę ze smakiem wcinali, balony dmuchali i dzieci zabawiali członkowie 6 forumowych rodzin, na czele których te oto królowe matki stoją:
Astka
Ania_k
Godzi
Jowita
Jola
Ewelina
z całym przychówkiem i mężami u boku
Licząc na kolejne zjazdy (trojaczkowe mam na myśli ) pozdrawiam całą ekipę!



Temat: Jura spustoszona
Filimer napisał o pracach archeologicznych, które są działaniami rutynowymi.Wiosenne i jesienne "spacery" to też rutyna. ( coraz mniej jest niestety świeżo zaoranych pól) i nie są to działania kosztowne. Ratunkowe prace to też przypadek( znamy więcej takich przykładów np Łosień i przypadkowe odkrycie pieca hutniczego w miejscu, gdzie prowadzono prace przy budowie stawu). Nie byłoby prac w Mirowie i Bobolicach, gdyby nie....
Jura się przeobraża w coraz szybszym tempie a nie wszyscy informują archeologów o swoich odkryciach bo...
Zorganizować obozy naukowe dla studentów archeologii na Jurze to żaden problem( robi się z tego jednak szum medialny i wyolbrzymianie znaczenia tego typu działań przez dziennikarzy) To właśnie budzi zastrzeżenia forumowiczów.
Przed wiekami brałem udział w badaniach archeologicznych. przyjechał fotoreporter w poszukiwaniu sensacji , ponieważ w miejsu gdzie były prowadzone wykopaliska już nic nie było zrobił fotkę gliniastej bryły ziemi i na drugi dzień fotka w prasie z podpisem "Wielkie znalezisko archeologiczne".
Przydałoby się więcej rzeczowości, konkretów a mniej dmuchania w balon.
Dla "solistów" poszukiwczy historycznych pamiątek w ziemi znalezienie "skarbu" jest celem samym w sobie. Dla archeologów jest to tylko wycinek ich żmudnych badań.
Może jednak warto byłoby najpierw wspólnie pomyśleć jak sobie nawzajem nie przeszkadzać ( o współpracy nie wspominam- zbyt twardy orzech). Nie mam jednak na uwadze szlabanów.
Na koniec uwaga związana z forum. Należy się cieszyć z głosu Filimera.
Gadanie na forum też może być sygnałem dla archeologów, bardziej czasami cennym niż naniesione kwadraty podziału na mapie archeologicznej.
I tak później wszystko rozbija się o pieniądze, pieniądze, pieniądze.



Temat: 1
Super impreza. Bawiłem się doskonalne. Jestem na maksa niewyspany co oznacza że żal mi było odpoczywać bo każda chwila była cudowna.
Świetnie spędzony czas. Wielkie podziękowania dla Organizatorów: Oli, Nikusa, Dropsa, Ketlinga i Dzielnego. Nie wiem jak wy to wszystko ogarneliście i pewnie wiele osób nie ma pojęcia ile pracy i energi włożyliście aby ta impreza mogła funkcjonować.
- Dzięki Dropsu za mną pomiatanie. Teraz już wiem co czuje kij w rękach fachowca.
- Jengistom dziękuję za wspólne stawianie klocków.
- Dyrda dobrze że byłeś tylko przez chwilę bo twoja połówka zupełnie mi namieszała w głowie.
- Alicja. Dziękuję za radość, uśmiech i opiekę medyczną.
- Dotyk. Jesteś kijowy. Dzięki za uruchomienie wyobraźni.
- Asia i Ula za wspólne bekanie.
- Miłosz za zastępstwo. Wiszę ci zapalarkę.
- Duma, Basia za wieczorną kąpiel
- Skrzat, Kasia za poranną kąpiel
- Binia teraz już wiem co to znaczy machać.
- Białe Konie za fachową pomoc w rozwiązywaniu problemów eksperckich
- Kox za ciastko i ofiarną kąpiel w fontannie
- uiek za rakietowy mono
- Grace za wspólny rdzeń masy tańczących zlepionych taśmą klejącą.
- Dyrda, Mic, Dzielny - Dzięki za użyczenie waszych nakryc głowy.
- Drunken Dwarf za odkrycie nowej jakości mojej parasolki i pierwszego naleśnika.
- Mośka za łyk czerwonej rozkoszy i Twoje starania odnośnie transportu.
- Śledziu za troskę o moją podróż.
- Szy za promocje moich wachlarzy.
- Kamil za milion fotek i zabawę balonami.
- Dziekuje numerowi 22??286 za filozoficzne pytanie oraz numerom 126??76, 84??47 i 217??13 za materiał na następne FAKU. Wy jako pierwsi poznacie odpowiedzi.

Przepraszam pozostałe 170 osób, których nie wymieniłem.
Mam nadzieję, że złodzieji i wandali da się wychwycić z nagrań monitoringu. Macie przechlapane!
Dla tych co nie wiedzą gdzie jest górny prawy róg:
FOTKI z OSTRÓDY
Jak ktoś chce zamieścić paczkę z fotkami lub filmikami to proszę o kontakt ze mną lub Cyrikiem. Wrzucimy do działu download.



Temat: Pink Floyd
OKi, czas na moją recke i wrażenia (po)koncertowe.....
Zaczne od tego, że już po 6 rano znalazłem się w Gdańsku, tak więc do koncertu pozostało maaaaase czasu, który jednak zleciał bardzo szybko . Na otwarcie bram czekałem już od 14, chociaż planowo miało się ono odbyć o 17:00 co też zostało precyzyjnie uczynione. Ale nie było tak dobrze, gdyż wszsyscy zostali zatrzymani po około 2-3 metrach i tak czekało się coś do 17:45 kiedy to oznajmiono nam, że odpompowywana była poprostu woda z sektorów (przez cały dzień padało, ale wiczorem pogoda była naszczęscie super). Między czasie furorę robił jeden gostek troche podpity, który nawiasem mówiąc chciał podburzać tłum , super się go słuchało hehe. No ale mniejsza o to..... O 18 było już się prawie pod samiuśką sceną i nic innego nie pozostało jak tylko przeczekać te następne 3h. Jak się okazała atmosfera była super. Najpierw zabawa balonami, no a pózniej furorę robiły maskotki (misio i szczurek ), smsy, gry i fotki z komórek które były pokazywane przez operatorów kamer na gigantycznych telebimach . Naprawde było mase śmiechu z tego .
Najważniejsze wydarzenie wieczoru rozpoczęło się wraz z wybiciem godziny 21:00 i intrem do Breathe, które razem z następującym po nim Time oraz Breathe (Reprise) zostało wyśpiewane przez zebranych pod sceną fanów razem z Gilmourem. Już od pierwszych dzięków ciarki zaczęły przeszywać całe ciało. Warto tutaj wspomnieć o tym, że Richard Wright miał drobną wpadke podczas Time myląc słowa, ale zostało to w gruncie rzeczy przyjęte z uśmiechem i prawie co niezauważone . Po owym wstępie, gwiazda wieczoru zapowiedziała zagranie całego nowo wydanego albumu "On An Island" w towarzystwie orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod "wodzą" Zbigniewa Preisnera. Największe na mnie wrażenie wywarły tutaj: Castellorizon, tytułowe On An Island, Take A Breath oraz końcówka - A Pocketful Of Stones oraz Where We Start. Naprawde świetne wykonanie. Nic dodać nic ująć. Cudowna gitara i głos Pink Floyd sprawiły, że chciało się, aby ten koncert trwa i trwał. Na żywo kawałki te nabierają niesłychanej mocy, brzmią znacznie lepiej od albumowej wersji i przeszywają do samych kości. Gilmour poprostu błyszczał zadziwiwjąc nas swoim talentem.
Potem nastąpiła krótka 15-to minutowa przerwa, którą zakończyła prośba Davida o ciszę, gdyż kolejny utwór - Shine On You Crazy Diamond miał rozpocząć się od intra granego opuszkami palców na lampkach wypelnionych na różną wysokość winem - wrażenie niesłychane. Szkoda tylko, że kawałek ten nie został zagrany do końca, a jedynie pierwsza jego część..Potem miało miejsce Wot's...The Deal, na które jakoś uwagi szczególnie nie zwróciłem (moja strata niestety). Ale za to następujące po nim Astronomy Domine już nie mogło przejść sobie ot tak. Jak się okazało, poraz pierwszy i ostatni tego wieczoru został odsłonięty telebim za perkusistą, z którego puszczone prezentacje w znakomity sposób oddawały dynamikę i charakter utworu. Następnie David i jego zespół zaprezentowali nam Fat Old Sun, którego w gruncie rzeczy wcześniej za często nie słuchałem, jednak teraz po tym jakie piorunujące wrażenie na mnie wywołał, wiem, że muszę to jak najszybciej nadrobić . I Nadszedł wkońcu czas na same smaczki, jak dla mnie oczywiście:). Na pierwszy ogień poszło High Hopes z towarzyszącą mu orkiestrą – cudowny, monumentalny kawałek z Division Bell. Później nastąpiła po prostu ekstaza – Echoes. Był to jak dla mnie numer jeden tego wieczoru. Świetnie zagrany, niesamowity klimat i świetnie dobrane efekty (gra świateł, lasery, dym) sprawiły, że nic poprostu z tym utworem tego dnia nie mogło się równać (no może jedynie końcowe AGDFF oraz CN ). Po około 20min miała miejsce króciutka przerwa, po której upływie zostało zaserwowane nam Wish You Were Here, zaśpiewane pewnie z niemalże wszystkimi zebranymi tego dnia w gdańskiej stoczni ludzmi. Jednakże dla mnie dużo ważniejsze było usłyszeć dopiero co mający nastąpić kawałek, mianowicie A Great Day For Freedom. Był to kolejny oczekiwany przeze mnie tego dnia z wielkim utęsknieniem utwór-symbol pochodzący z Division Bell. Nie sposób jest opisać tutaj emocji jakie towarzyszyły mi podczas tego jednego kawałka zakończonego niesamowitym popisem gry na gitarze D.G. No i na sam koniec wielki finał wieczoru – wielkie Comfortably Numb (podobnie jak i A Great Day For Freedom zagrane w towarzystwie orkiestry). Brak mi jest tutaj słów aby wyrazić potęge tego utworu oraz emocje jakie on wzbudził nie tylko u mnie, ale i pewnie u większości obecnych na gigu. Po prostu idealne zakończenie tego cudownego wieczoru. . Teraz pozostaje jedynie czekać na ukazanie się miejmy nadzieję zapisu tego wydarzenia na DVD.

Podsumowując….koncert nie miał żadnych słabszych punktów. Dźwięk pierwsza klasa, no może z wyjątkiem troche mało słyszalnej orkiestry. Set po prostu cudowny (chociaż żałuje, że nie dane mi zostało usłyszeć On The Turning Away). Z całą pewnością był to najlepszy gig na jakim miałem przyjemność do tej pory być bijący na głowę wszystkie inne występy. Coś nieprawdopodobnego.



Temat: Relacja z pierwszego zimowego lotu balonem nad Tatrami
Po zamieszczeniu informacji na temat pierwszego zimowego przelotu balonem na ogrzane powietrze nad Tatrami znalazłem kilka postów zaciekawionych internautów, którzy chcieliby wiedzieć o tej sprawie nieco więcej. A było to tak.

Pomysł przelotu nad Tatrami nie jest wcale nowy bo spróbowano tego dokonać już ok. 1908 roku, tyle że balonem wypełnionym gazem lżejszym od powietrza (pewnie wodorem). Przelot taki odbył się ze strony polskiej na węgierską, a balom lądował na Spiszu. Balon na ogrzane powietrze to jednak nieco inna zabawka i być może dlatego dopiero w październiku 58 roku próbowano dokonać tego balonem Syrena. czy się udało nie wiem. W Internecie znalazłem stempel okolicznościowy, ale to jeszcze nie dowód. Kilka lat temu przelotu takiego (wiosna) dokonał Bogdan Prawicki. Nikt jednak nie spróbował tej sztuczki w warunkach całkowicie zimowych. Sprawa nie jest tak naprawdę wyjątkowo trudna, choć wymaga doświadczenia zwłaszcza w sytuacji zmiennych wiatrów, które mogą pokrzyżować plany lotu. Tak też się stało dwa razy w ubiegłym roku. Pierwszy raz startowaliśmy w lutym. Loty próbne odbyły się przy pięknej pogodzie. Nie zapomnę nigdy lotów przy zachodzącym już słońcu, kiedy białe do tej pory Tatry stawały się złote i miedziane. Przelot nad Tarami jest też trudny z powodu wielkiej ilości formalności i terminu zadeklarowanego wobec władz granicznych, celnych i przede wszystkim lotniczych Polski i Słowacji. W dniu zaplanowanego startu piękna zimowa pogoda akurat zechciała zmienić swe oblicze i w górach zaczął wiać wiatr z prędkością 120 km/h (dane z Kasprowego). O locie nie było mowy. Drugie podejście zaplanowaliśmy w marcu. Początek był tym razem całkowicie przygnębiający. Silny wiatr południowy, grube chmury. W dniu wyjazdu pogoda zaczęła się jednak poprawiać, a w siwym niebie, jedno za drugim, otwierały się błękitne okna. Uwzględniając północno-wschodni wiatr szybko przejechaliśmy do Rzepisk. Straż Graniczna i celnicy z Łysej szybko nas odprawili (wielkie dzięki dla mjr. Skrzypka) i w górę. Tu słowo o pilocie – jak by nie patrzeć głównym bohaterze. Jest nim Witek Filus, na co dzień pilot LOT-u, latający na Embraerach 145, a w cywilu baloniarski mistrz Polski, Litwy, Węgier zdobywca Pucharu Europy – jednym słowem gość. Jest też pilotem balonu SP-BAG w barwach naszej firmy. W czasie tej próby towarzyszyła nam Wilga, która na nartach wystartowała z Nowego Targu. Na jej pokładzie był Mariusz Adamski, który specjalizuje się w fotografii lotniczej i którego fantastyczne foty możecie oglądać na www.air2air.net Balon wspaniale przebił się przez chmury i idąc ostro na Lodowy zaczął zbliżać się do pasma Tatr Wysokich. Zima jednak znów z nas zaczęła drwić. Wiatr zaczął skręcać na wschodni, a nawet południowo wschodni. Niestety odepchnął nas od grani i zamiast do Popradu mogliśmy leciec do Wrocławia. Trochę smutni lądowaliśmy w Kościelisku. Na dole narciarze machają do nas, pozdrawiają, ale nam nie do śmiechu.

Myśl o powtórzeniu lotu nie dawał mi jednak spokoju. W tym roku pretekstem oprócz naszej desperacji było np. 75-lat LOT-u. Firma godnie nas wyposażyła, ale tak szczerze mówiąc pomny ubiegłorocznych doświadczeń nie byłem optymistą w 100 procentach. W przygotowaniach dużą pomoc okazał nam Aeroklub Polski, który ponownie zadeklarował udział samolotu, a także drugiego balonu z którego miano robić zdjęcia naszej załodze. Tak jak w ubiegłym roku pierwsze próby nie były zachęcające. Zmienny wiatr, opad śniegu. Telefony co godzinę do meteo na Kasprowy i na Łomnicę, tak w napięciu minął 5 marca. Próby rozstawienia powłok w okolicach Nowej Białej całkowicie się nie powiodły. Nadzieją był jednak wyż rozbudowujący się nad Krakowem. Poranek 6 marca wstał absolutnie fenomenalnie czysty i bezchmurny. Cóż z tego, tym razem wiatru nie było wcale. Mimo to zaczęliśmy rozstawiać balony już przed 7 rano na parkingu pod stokiem na Nosalu. Zimno było jak piorun bo –22 st., nie było jednak tak źle. Polarki grzały, a wczesna pora dawała szansę na sukces. Ponownie odprawa paszportowo-celna i lecimy. Balon Aeroklubu z Tomkiem Kuchcińskim i Pawłem Wrońskim, dziennikarzem pisma Podróże, spóźnia jednak lekko start i zaczyna nas dzielić ok. 200 m. Szukamy wiatru. Witek to podgrzewa powietrze w balonie, to wypuszcza je klapą. Gór, dół, góra, dół. W końcu jest. Słaby bo słaby, ale jednak północny. Powoli zaczynamy dryfować w kierunku Giewontu. Tyle razy na nim byłem, ale z tej perspektywy wygląda niesamowicie. Nad Doliną Strążyską, znów kłopoty. Obserwuję Tomka i Witka. Ich balon niesiony innym podmuchem odpływa na północ. Co za pech. Witek tym czasem znów szuka wiatru. Zaczynamy lecieć w kierunku Czerwonych Wierchów, a potem na Błyszcz i Bystrą. Gań zaczyna być osiągalna. Zacinam zęby bo Witek ochrzanił mnie za paplanie o szczytach i grani. Jest, przelatujemy grań na pułapie 3500 m pomiędzy Starorobociańskim, a Jarząbczym. Na duszy robi się jakoś tak inaczej. Wiatr znów skręca. Niesie na lekko na Wołowiec i Rohacze, a potem nad Dolinami Jamnicką i Ziarską. Genialnie wyglądają Niżne Tary, które zdają się być zaledwie kilka kilometrów od nas. Widoczność jest wspaniała, sięga ok.140 km. Momo oddalenia wspaniale prezentują się Tatry Wysokie. W koszu jest dość ciepło. Radiacja od palników robi swoje. Poza tym świeci słońce, więc te minus 10 jest zupełnie wystarczające. Już kilkanaście minut temu straciłem z oczu drugi balon. Dzięki radiu wiemy jednak, że też mają szansę przelecieć Tatry gdzieś miedzy Salatynami a Siwym Wierchem. Doskonale widać Liptowski Mikulasz. Pora jednak pomyśleć o lądowaniu bo gazu w butlach zostało tylko na ten ostatni manewr. Ostatecznie siadamy w przysiółku Trestene tuż obok wsi Bobrovec. Dostajemy ziołową herbatę od pani w ogródku której chlapnęliśmy. Myślę, że choć przez chwilę zapomnieliśmy o codzienności i byliśmy naprawdę szczęśliwi. Trwało to 2 godziny i 50 minut. Trochę mało, to prawda ale dobre i to.

Witek gada coś, że teraz musimy przelecieć ze Szwecji do Polski. Tego tez jeszcze nikt nie ćwiczył. Dla mnie trochę za płasko. Ja chce znów w Tatry. I wiecie co mam pomysł. Start z najwyższego miejsca w Polsce np. z Kasprowego. Może klubowicze podchwycą pomysł i jakoś się włączą. To jednak perspektywa paru miesięcy. Rozumiecie kasa itd. Czas pokaże. Myślę, że warto się jednak postarać.

Pozdrawiam

Leszek




Temat: Impreza tramwajowa w Krakowie dla maniaków tramwajów oczywi cie


Hello!

Dzisiaj o godzinie 9:00 na Dworcu Głównym w Krakowei spotkali się
miłośnicy komunikacji tramwajowej aby zwiedzić torowiska krakowskie.


Od siebie dodam, że było rzeczywiście ciekawie i atrakcyjnie a niektóre
niespodzianki przeszły wszelkie oczekiwania (balon ofkos).


Spod globusa na Dworcu udaliśmy się na przystanek tramwajowy z zamiarem
oglądnięcia sobie widuktu na ul. Kamiennej. Na Basztowej pojawił się
Przemek i razem pojechaliśmy tramwajem linii 5 typu 102 Na w kierunku
os. Krowdrza Górka. Tu nas spotkała pierwsza niespodzianka a mianowicie
na trakcji tramwajowej zawisł balon


Koledzy litościwie nie wspomnieli, że niefortunny aeronauta był z W-wy
:-))) W każdym bądź razie nasza dokumentacja fotograficzna ma charakter
wyjątkowy.


 Tu wsiedliśmy do tramwaju
linii 7 typu 105 Na [wg Przemka wersja turystyczna :-)]


Miał ładnie wyrychtowane wnętrze.

A teraz gwóźdź programu: :-)

Tu dzięki Maciejowi Makowi dostaliśmy się do zajezdni. W roli
przewodnika występował kierownik stacji obsługi tramwajów Kraków
Podgórze p. Jan Malina. Opowiedział nam o swoim zakładzie i kilka innych
ciekawych historii. Przejechaliśmy się tramwajem NGT6 #2004 na Borek


Przejazd był "służbowy", dla MK. Co niektórzy mogli się wczuć w rolę
motormana (na kilkunastu metrach ale zawsze). I tu nie mogę się
powstrzymać od porównania NGT z 116N. Co tu dużo mówić - mnie generalnie
bardziej podoba się NGT6. To są niestety kategorie estetyczne, a de
gustibus... IMO NGT6 wygląda po prostu nowocześniej. Ale tak na prawdę tym
co zadecydowało o moim odczuciu jest wnętrze. Tu 116N(a/1or/2or/3)
wysiada. Po pierwsze, podłoga w NGT6 jest prawdziwie niska i prawie
płaska, nie ma w każdym razie tej stoszestnastkowej klatki schodowej.
Druga sprawa - pochodna pierwszej - NGT ma znacznie lepiej rozplanowane
fotele. Wszystkie sobie po prostu stoją równo i logicznie w rzędach. W 116

jest chaos i przypadek. Poręcze w NGT są na normalnej wysokości a dla
niskich ludzi są uchwyty ("pętelki"). Pewnym mankamentem jest praktyczny
brak poręczy przed pierwszymi i za ostatnimi drzwiami. Poza tym ponieważ
pierwsze drzwi są kawałek za kabiną, to przy duzym tłoku mogą być problemy
z wyjściem z początkowych partii wagonu (dotyczy to też tyłu), lub
przejściem, żeby kupić bilet. Nie jestem też przekonany do tego
automatycznego zamykania drzwi - w kółko ten pisk, a i tak jest guzik
inwalidzki więc jak się ludzie połapią to pewnie będą go używać zamiast
"zwykłego". Podoba mi się pulpit NGT6 - jest estetyczniejszy niż w 116N, w
której przyciski są nieco "festyniarskie" (takie jakby z klocków dla
dzieci). Fajny jest też ten komputer pokładowy. Testowany pojazd miał
automat biletowy (wydaje resztę, a te durne, wielkie skrzynie ZTM jakoś
tego nie potrafią), ale nie było wewnątrz tablicy informującej o trasie
przejazdu, odpowiednika tego czeskiego wynalazku ze 116N. To trochę
dziwne, przydalaby się chociaż zwykła decha. NGT6 optycznie wydaje się w
środku sporo większy od 116N. Foteliki są wygodne ale wyglądają na mało
odporne (cienkie plastikowe oparcia, <1cm wykładziny). Ciekawe jest, że
przy drzwiach nie ma tak bogatego jak w 116N "orurowania". Oczywiście to
jest plus. Przyspieszenia i opóźnienia przy hamowaniu są chyba podobne,
aczkolwiek w 116N nie miałem przyjemności zaznać awaryjnego hamowania. Ale
tak czy siak, za logiczne, przejrzyste wnętrze - IMO NGT6 wygrywa.


Zaglądneliśmy do każdego zakamarka zajezdni,
porobilismy zdjęcia


I owszem. Na zajezdni było zresztą pustawo, trochę roboczych i zabytki.


[http://www.komunikacja.krakow.pl/menu/news/balon/my.html] i udaliśmy
się w kierunku Borku Fałękiego tramwajem linii 22 typu 2x105 Na.
Stąd mieliśmy autobusem linii 104 dojechać do Halszki aby oglądnąć sobie
pętle nowej linii tramwajowej Bronowice - Kurdwanów. Trafił nam się
Autosan H6-20/3 #DA 122. Było w nim trochę ciasno ale to już szczegół.


Oj ten bus to był najmarniejszy moment wycieczki :-(


Po obejrzeniu sobie przyszłej pętli [a raczej jej zarysów czyli
głębokiego wykopu] udaliśmy się autobusem typu Ikarus 280 linii 174 na
przystanek Dauna [bo tramwaj jeszcze nie jeździ]. stamtąd przeszlismy
piechotą budowany odcinek torowo drogowy "nową" Nowosądecką do ul.
Wielickiej.


Miejscami prace całkiem zaawansowane. Oby jak najszybciej skończyli.


udaliśmy się w kierunku Wzgórz Krzesławickich i cudownych wiaduktów.
Tutaj koledzy popstrykali trochę fotek.


Całkiem ciekawe te sploty, szczególnie wzięły Memphisa. Próba zmiany
sygnału guzikiem dała dziwne rezultaty.


Stąd udaliśmy sie tramwajem
linii 4 [tym samym co poprzednio]


Motorowi będą wspominać ten dzień. Co i raz ci paparazzi panie, nawet
sobie spokojnie pojeździć nie można. I to przy sobocie...


pod kombinat metalurgiczny HTS -
główną bramę


Brama jest monumentalna. Acha, jak się przejdzie przez jezdnię w
niedozwolonym miejscu to słychać niepokojące głosy :-)))


Wsiedliśmy do jednowagonówki linii 20
typu 105Na i tu spotkała nas kolejna niespodzianka. Mianowicie skończył
się mecz na stadionie HKS Hutnik i tu do tego jednoweagonowego składu
wtłoczyło się "trochę" kibiców razem z obstawa policmajstrów.


Co gorsza Hutnik przegrał. Ale nie było specjanie gorąco (jeśli nie liczyć
tłoku, w którym zawsze robi się cieplej :-)


My krakowianie zapewniliśmy moc atrakcji [balon, zajezdnia, kibiców],
goście mieli przywieżć pogodę ale chyba zapomnieli


Eeetam. Jak wróciłem do mnie to się okazało, że leży 15cm śniegu. A dzisja
breja jak cholera.





Temat: Imprezy integracyjne, pikniki, święta, bale i takie różne.
Kolejna impreza, w której sfinansowaniu dopomógł naszemu Stowarzyszeniu Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych odbyła się dzisiaj w Jeleniej Górze.
Na długo przed godziną 12:00 całe rodziny naszych dzieciaczków zaczęły przybywać do Miejskiego Integracyjnego Przedszkola nr 14 przy ul. Junaków 2 w Jeleniej Górze - Cieplicach, żeby wziąć udział w przedostatniej w tym roku imprezie - „Spotkaniu z Mikołajem”.

Dzięki uprzejmości i wielkiemu osobistemu zaangażowaniu dyrektorki Pani Joanny Konopki mieliśmy możliwość skorzystania nie tylko z pięknej sali z parkietem, ale też ze stołówki i całego zaplecza gospodarczo - socjalnego przedszkola. Zaczęliśmy od zabawy w pięknie udekorowanej sali, dzieci bawiły się przy muzyce w oczekiwaniu na przybycie wszystkich uczestników, a ponieważ przybywali oni z bliska i z daleka, to przeciągnęło się nam to prawie do 12:45. Był z nami też najmłodszy członek Stowarzyszenia, 2-miesięczny Michałek michasi, ktory oczywiście podbił serca wszystkich. Po przywitaniu uczestników i przedstawieniu orientacyjnego planu spotkania zaczęło się wielkie tańcowanie i śpiewanie. W ruch poszły mikrofony i dzieci wystąpiły w programie „Śpiewać każdy może”. Efekt przeszedł nasze oczekiwania: były piosenki solo, w duetach, z choreografią, a nawet z komentarzem tłumaczącym o co chodzi w piosence. Były zabawy muzyczno - ruchowe, a gdy wszystkie dzieci zaczęły okazywać lekkie oznaki zmęczenia na parkiecie pojawił się olbrzymi, kolorowy wąż (a raczej dwa) z uchwytami po dwóch stronach. Dzieci trzymając uchwyty pomaszerowały wężowo do stołówki, która zmieniła się na czas naszego spotkania w przystrojoną kawiarenkę przedszkolną. Na stołach stały przeróżne smakołyki: ciasta upieczone przez Mamy, ciasteczka, owoce, słodycze. Do picia była herbata owocowa i zwykła, soki, napoje, woda mineralna, a dla chętnych nawet kawa się znalazła.

W tym czasie, kiedy uczestnicy raczyli się poczęstunkiem w sali głównej zaczęło się przygotowanie do przybycia Mikołaja. Salę wywietrzyliśmy, ustawiono mikołajowy tron , przygotowano nagłośnienie i odpowiednią muzykę.
Kiedy dzieci (oczywiście za sprawą węża) wróciły do sali wyczuwało się już nastrój podniecenia i wyczekiwania. Niby tańce, niby śpiewy, ale każdy chciał chociaż przez moment zerknąć na korytarz, czy aby Ktoś nie przybywa. Postanowiliśmy wspólnie wywołać Mikołaja. Po kilku gromkich, chóralnych zawołaniach usłyszeliśmy jakiś rejwach w korytarzu i w drzwiach pojawił się nie kto inny, jak Święty Mikołaj we własnej osobie. Przywitał się z dziećmi, opowiedział, jakie trudy podróży ma za sobą, jak renifery męczyły się bez śniegu, jak ta Jelenia Góra daleko jest od Rovaniemi, w końcu został udobruchany i zasiadł na swoim tronie.

Mikołaj zaczął obdarowywanie dzieci prezentami, a było ich tyle, ze musiał mieć pomocnika. Każde dziecko mogło sobie zrobić zdjęcie, z czego większość skwapliwie korzystała. Rodzeństwo dzieci z naszego Stowarzyszenia także otrzymało słodko - owocowe paczki i wszyscy byli zadowoleni.
Kiedy już wszystkie dzieci otrzymały mikołajkową paczkę nastąpił czas pożegnania z Mikołajem, wcześniej dzieci zaśpiewały mu piosenkę.

Po tej, jakże miłej części spotkania powróciliśmy do tańców i śpiewów, kto chciał, mógł skorzystać z huśtawek i innego sprzętu ustawionego na ten dzień w przedszkolnych korytarzach. Ponieważ udział wzięło około 60 osób, to w każdym kącie dzieciarnia bawiła się, że hej. Kto chciał, szedł na poczęstunek, kto chciał, tańczył lub korzystał ze sprzętu do zabaw. Były korytarzowe gonitwy, wojna na balony, a pomiędzy uczestnikami dziarsko przemieszczał się zrobiony w balona Prezes Stowarzyszenia (jak zobaczycie fotorelację, to wszystko będzie jasne )
Był też miły moment, kiedy przyszedł czas podziękowań za pomoc w zorganizowaniu tej imprezy. Po wygłoszeniu podziękowań przez Prezesa Michał przekazał Pani Joasi oprawione podziękowanie, ze zdjęciami naszych dzieci. Będzie ono od poniedziałku wisiało na ścianie głównego korytarza w przedszkolu.
Podziękowania pisemne otrzymał też sprawdzony, wielki przyjaciel naszego Stowarzyszenia, Prezes Jeleniogórskiego Klubu Motocyklistów SFORA, Janusz Szklarski, dzięki któremu nie tylko nasze imprezy plenerowe obfitują w moc atrakcji, ale przywiózł nam też św. Mikołaja.

Impreza początkowo przewidziana do 15:00 przeciągnęła się tak, że ostatni uczestnicy wychodzili z przedszkola już po 16:00. Pozostało wspomnienie wspaniałej zabawy, która od początku nabierała rozpędu i rozmachu, wskutek czego na bok poszły scenariusze, w pewnym momencie starsze dzieci przejęły pałeczkę i 23-letni Michał wspaniale poprowadził wspólne śpiewanie znanych piosenek przez młodsze dzieci, po czym szarmancko zaprosił jedną z mam do tańca, inaugurując taneczną część spotkania.

Patrząc na roześmiane buziaki dzieci, na radosne i pogodne twarze rodziców w niepamięć poszły trudy przygotowań, różne przeszkody i kłopoty. Ważne, że efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Dobrze to rokuje przed zbliżającym się 2 Kostiumowym Balem Karnawałowym naszego Stowarzyszenia.

Dodam tylko, że było to też duże, realne spotkanie grupy Zakątkowiczów. W spotkaniu uczestniczyli m.in. asia14, brzezinianka, dawid legnica, Joanna, Jołaśka, michasia, Janusz. Miało być nas więcej, ale z różnych powodów część rodziców nie mogła, lub nie chciała uczestniczyć w tym spotkaniu.

Niebawem pokażemy trochę fotek, ja aparatu cyfrowego nie mam, ale obiecano mi zdjęcia, a poza tym uczestnicy z naszego Stowarzyszenia zapewne coś tutaj wstawią.



Temat: Wyjazdy!!
Sezon 2005/06
Wyjazdy

Victoria Witowice Dolne - UNIA (zakaz, cofnięto 75 os.)mimo tego 15 osobowa druga grupa dociera na stadion
Poprad Muszyna - UNIA - 10 os (zakaz)
Tarnovia - UNIA - ok. 750 (w tym Glinik 35, Karpaty 30, Wisła Kraków 70, Wisła Szczucin)
Wolania Wola Rzędzińska - UNIA - ok. 100
Unia Gorzyce - UNIA (PP, środa) - 15 os,
Orzeł Dębno - UNIA - ok. 200
Lubań Maniowy - UNIA - 50 os
Dunajec Nowy Sącz - UNIA - 1 osoba incognito (zakaz)
Łosoś Łososina Dolna - UNIA - 42 + 54 cofnięty autobus (zakaz)

Wspomoagamy przyjaciół:

Bieszczady Ustrzyki Dolne - Kapraty Krosno - 1 os

Tarnovia - Glinik Gorlice (poniedziałek, godz. 14.00) - 110 os
Orzeł Dębno - Glinik Gorlice - 2 os (mecz rozgrywany w tym samym czasie co Unia - Okocimski)

Wisła Szczucin - Skrzyszovia - 11 os
Metal Tarnów - Wisła Szczucin - ok. 30 os
Wisła Szczucin - Rylovia - 4 os
Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska - Wisła Szczucin - 35 os

Wisła Kraków - Panatinaikos Ateny - kilkanaście osób
Wisła Kraków - Vitoria Guimares - 12 os
Wisła Kraków - Korona Kielce - kilkanaście osób
Arka Gdynia - Wisła Kraków - 1 os incognito
Wisła Kraków - Cracovia - 50 os

Podsumowując - cieszy, że podtrzymujemy zwyczaj kręcenia młyna na meczach u siebie (mimo kilkukrotnie bardzo niekorzystnych terminów!) oraz zaliczania wszystkich wyjazdów (pojawiliśmy się wszędzie tam gdzie tylko mogliśmy, a nawet dwa razy udało sę nam obejrzeć mecz mimo zakazów!). Cieszy bardzo ładna liczba na meczu derbowym oraz udany mecz z Okocimskim (hit rundy u siebie) oraz wreszcie z Glinikiem. Ta runda była spokojniejsza niż poprzednia (okazje do wykazania mieliśmy w zasadzie tylko na derbach i w Maniowym), ale należy pamiętać, że sezon ubiegły dzięki sprzyjającemu układowi meczów naszych jak i zgód, był najlepszy w historii kibiców Unii od początku lat 90! Słabo wspomagaliśmy jednak naszych przyjaciól - nie musimy się co prawda wstydzić przed naszymi przyjaciółmi ze Szczucina i Krakowa, bardzo ładnie wsparliśmy ziomali z Gorlic na Tarnovii (poniedziałek, 14.00!) ale pozostałych meczy nie mozemy sie tez wstydzic =)

2004/05
Wyjazdy
Dunajec Nowy Sacz : 63 kibicow Unii ( w tym 6 Karpaciarzy i 5 ze Szczucina) niestety policja wpuszcza do autokaru tylko 50 osob i ok 30 chetnych zostaje w Tarnowie bez transportu. Na stadionie rozkrecamy awanture z Sandecja nie rozstrzygnieta ze wzgledu na pojawienie sie prewencji. Zadyma na murawie wywolala dosc duze echo w mediach - skutki tego wyjazdu glowna ekipa odczula zakazami stadionowymi oraz grzywnami.
Huragan Waksmund : 2 osoby
Łosoś Łososina Dolna: 5 osob ( jednoczesnie 13 Unistow w Jasle z Karpatami)
Malinex Kobylanka: Na ten egzotyczny wyjazd pofatygowaly sie 3 osoby wspierane przez 12 fanow Glinika Gorlice , porzez co w sumie Unie dopingowalo 15 osob
Tarnovia Tarnow : Wielkie derby udowodnily aktualny podzial sil w Tarnowie , zarowno chuligansko jak i kibicowsko. Nasza zmotoryzowana ekipa wspolnie z Wisla Krakow przegania glowna zbiorke Tarnovii pod ich stadionem , stawia sie jedynie 5 z kilkudziesieciu osob ktore obrywaja troche po glowach.Nas na sektorze rekordowa ilosc 585 szali (w tym Kartpaty , Glinik i Wisla) nie udaje nam sie wniesc pirotechniki , prezentujemy pasy materialy , kartonowe napisy ( UNIA JEDYNA WIARA TARNOWA , ULTRAS UNIA) , kartoniki z Jaskolkami , balony , "gospodarze" prezentuja sie bardzo mizernie wystawiajac 100 osobowy mlyn bardzo marnie oflagowany . Tego dnia udowadniamy przed cala Polska kto w Tarnowie robi sztycha
BKS Bochnia : Mecz przekladany z dnia na dzien , w wyniku czego w Bochni pojawia sie 25 bialo-niebeiskich + 3 kibicow Wisly Krakow
Wolania Wola Rzedzinska : Mecz goscinnie rozgrywany na obiekcie Blekitnych Tarnow , kibicow Unii pojawia sie 150 osob - glownie zamieszkalych przez okoliczne ulice , Wieszamy pare flag , odpalamy race swiece stroboskopy i prowadzimy dobry doping
Glinik Gorlice : Jak zwykle przy okazji meczow zgody liczbe Jaskolek bylo bardzo ciezko oszacowac , pewnie jest ze pojawilo sie ich w granicach 90 osob roznymi srodkami transportu , tworzymy mlyn wspolnie z naszymi przyjaciolmi z Gorlic (nieokreslona liczba i Krosna - 25 ) prezentujac nowosc - sreberka oraz staly asortyment w postaci licznej pirotechniki (race swiece stroboskopy wulkany)
Dunajec Mikolajowice : PP , kibicow Unii 33 (brak organizowanego wyjazdu , kazdy na wlasna reke ) prowadzimy skromny doping - pilkarze odpadaja z rozgrywek

U przyjaciol
Ekipa Unii trzykrotnie obecna byla na meczach Karpat krosno:
Karpaty - Stal Sanok : 5 osob
Czarni Jaslo - Karpaty : 13 osob , w przerwie rozkrecamy awanture wybiegajac na murawe - starcie nie zostalo rozstrzygniete jednakze zapisane na nasza korzysc - po naszej stronie jeden poturbowany , udaje sie potargac dwie flagi gospodarzom
Karpaty - Wisloka Debica : 16 osob , proby umowienia sie na sparring spelzly na niczym z powodu braku zainteresowania Debiczan , w drodze powrotnej pogoniony zostaje fc Wisloki z Pilzna

Wisla - WIT Tibilisi : Ukladowiczow z Krakowa wsparlo 10 bialo-niebieskich
Wisla- Cracovia : na krakowskich derbach zameldowalo sie 23 chuliganow Unii (ograniczona ilosc biletow dla nas )
* pojedyncze osoby byly notowane na Wisle rownierz na innych meczach

Tarnovia- Glinik Gorlice : Na tarnovii melduje sie 50 Unistow + 13 gorliczan + kilku Karpaciarzy z Jedlicza , prezentujemy niespodzianke zdobyta najwieksza chyba jaka maja na wyposazeniu kibice tarnovii flage "MKS TARNOVIA" ktora posluzyla MKSiakom jako sektorowka na derbowym meczu - flaga zostala zdobyta przez nas po derbowym pojedynku. Gospodarze prezentuja sie fatalnie , wiekszosc meczu wogole ich nie ma a gdy juz weszli ich srednia wieku nie przekroczyla 15 lat , nie stac ich bylo nawet na oklepania 2 naszych fotografow , ktorzy podeszli pod ich sektor zrobic im fotki.
Stal-Karpaty nas (85)
Luban Maniowy-Unia nas (17)
Kolejarz Stroze nas (60)+ 12 Glinik
Okocimski -Unia nas (225)
Tuchovia-Unia nas (90)
Victoria-Unia nas (50)
Strazak-Unia 1 os
Inne mecze z naszym udzialem:

Legia Warszawa- Wisla Krakow:12 osob z flaga
Glinik Gorlice- Tarnovia:4 osoby
Karpaty Krosno- Resovia Rzeszow:130 osob z flaga
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl