Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum zgrzyt





Temat: Jakie zmiany? +burza mozgow
Wybacz ,ze tak długo ,ale za cholerę nie mogłem znalezc (jak już miałem czas by
przysiąść i pogrzebać ) postu na który chciałem się powołać.
Z drugiej strony na "trudne" tematy jakoś nikt ??
Wszyscy tu zaglądają by "odpocząć" ?

- cytuję :
„hmmm, milo slyszec tak optymistyczny glos :)”

-Mnie też zwykle miło jest słyszeć optymistyczne głosy . Były jakieś ?
Mój w moim odczuciu był raczej pesymistyczny .Mówił: netbit do niczego nie jest
już potrzebny,
a z tego co zrozumiałem to pytałeś o przyszłość netbitu ?
Część jego idei żyje ,ale nikt nie robi już z tego wielkiego halo . Nauka nie
poszła w las : )))

„Wydaje mi sie jednak ze nie nazbyt popularne przekonanie, ani
wsrod
mieszkancow, ani wsrod moznowladcow naszych miast- sadzac po
wypowiedziach
chocby wyborczych, na ktore moze z przymrozeniem oka trzeba
patrzec. Jednak
jakas postawe zdradzaja. postawe, ktora mozna zamknac w hasle-
"sasiad zza
miedzy- Twoj wrog" Oby tych hasel wyborczych nie realizowali z
zapamietaniem.”

-To dziwne. Moje obserwacje są zupełnie inne . No chyba ,ze” badałeś” kibiców
żuzlowych ?
Zwróc uwagę na to co się dzieje na forum B. i T . Przeciętny gość forum to wg
badań człowiek 30-40 letni ,wykształcony .
Podobno .
Jest to w najblizszej przyszłości grupa wiekowa ,która wejdzie” na gabinety” .
Jakoś animozji wielkich w tej grupie nie widać .

Nie słyszałem o politykach ,którzy twierdzili ,ze sąsiad twój wróg .
Czy w tych wyborach również ktoś głosił tego typu historie ?
W każdym razie spotkanie w Lubostroniu teoretycznie miało zwiastować nową
jakość w stosunkach między naszymi miastami .
Z drugiej strony daje się zauwazyć ,ze ani tu ani tam nikt nie zaryzykował
hasła „razem raźniej” : ))
W sumie jednak nie musimy się kochać . W tym samym mieście jedno osiedle
nienawidzi drugiego .
Zgrzytów więc nie da się uniknąć . Wstręty czynią sobie przecież tak daleko od
siebie położone miasta jak Kraków i Warszawa
Ważne by tworzyć gospodarczo jeden organizm i jako 600 tysięczna populacja być
brana pod uwagę przez potencjalnych inwestorów . To oznacza lepszą
pracę .Lepsze zarobki .Patrząc już zupełnie od tyłu.

„ Gdzie widzisz dzialania podejmowane w imie wspolnoty interesow tej
aglomeracji?:) niestety malo takich. Jakis nowy wagon, autobus na
szynach sie
pojawil, ktory ma kursowac m.in. miedzy T i B... co jeszcze?
Przepraszam,
siedze w wawce, moze cos mi umknelo..”

I to pytanie spowodowało poslizg . Kiedyś padło podobne i przepisałem prawie
cały artykuł z Ekspressu na ten temat .Nie mogłem znaleźć ,ale oto on :

www2.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=54&w=2343325&a=2459299

" Pytam z ciekawosci, jakie plany Netbitu lub Twoje sa w
realizacji??"

Jak to ? No promowanie przyjaźni przede wszystkim : ))) Wszyscy to teraz
robią : )))))))))
Pozostałe pominę bo były to indywidualne wybryki i pozostali wcale nie musieli
chcieć się pod tym podpisywać . Zresztą to było czcze gadanie ...

" A to ze zaczac trzeba od siebie w przelamywaniu barier, to jasne,
a ze nic tak
ich nie lamie jak szklanica dobrego piwka w Krzyzwej wiezy, badz
grzaniec pod
aniolem, to jasne jak slonce ;)"

Postaram się sprawdzić jak smakuje przełamywanie barier w Krzywej
Wieży .Niestety wszystko jednak wskazuje ,ze to nie bedzie w ten weekend :((






Temat: Powraca sprawa Nieznalskiej - Interesujace
Gość portalu: Krzys52 napisał(a):

> Tak tylko spytalem, gdyz rzeczywiscie zdumial mnie moj informator - Cees
> pozwolil sie wypedzic, ))) I to w dodatku Borsukowi, hehe.

Na Twoim miejscu Uszatku zmienilbym informatora. W kazdym razie na gratyfikacje
w tym miesiacu nie zasluzyl. )

> Nie chce wnikac w jego przyczyny i tepe, nie moj byz,

To po co wnikasz, jak nie chcesz? Krygujemy sie, co?
> ale
> przeciez sam przyznajesz, ze po sielance byl zgrzyt w wyniku ktorego
> wypedzono Ciebie, tudziez odszedles sam.

Zrzucono go z tarpejskiej skaly tudziez sam skoczyl.
Oj Krzysiu, Krzysiu, tyle radosci )

Ty nie masz nawet pojecia jak ja sie ciesze, ze nie uwazasz mnie za przyjaciela.
No bo powiedz, po co bylby mi taki przyjaciel, ktory publicznie podaje w
watpliwosc moja prawdomownosc, tylko dlatego, ze uroilo mu sie, ze w ten sposob
pognebi swojego wroga?
A Ty wlasnie, zeby mnie przedstawic w zlym swietle, poddajesz w watpliwosc
integralnosc Ceesa. A ja myslalem, ze uwazasz go za przyjaciela.
Nie przypuszczalem, ze bede musial tu bronic Ceesa.
Byl zgrzyt, potezny, przeprosilem go, ale Cees uznal, ze niewystarczajaco, ze
nie chce ze mna przebywac na jednym forum i odszedl.
Odszedl i nie miotal sie po FA z placzem i zalami. Nie otwieral watkow na temat
paskudnego borsuka i ochydnej kliki w Toscanii.
Zachowal sie po prostu jak czlowiek, ktory juz nie chcial z nami byc.
Zamknal za soba drzwi i poszedl.
Zachowal sie godnie, a sposob w jaki teraz - mimo urazy - ze mna rozmawia,
swiadczy tylko o jego klasie.
I kiedy juz emocje ochlona pewnie podamy sobie z szacunkiem rece i napijemy sie
wodki. Tak to miedzy mezczyznami bywa, jezeli zaden sie nie zeswini.
Ale to sa truizmy Krzysiu, wiec i tak ich nie zrozumiesz.

> Sam widzisz, a w odroznieniu od kretynow analityczna masz umyslowosc, ze moj
> informator nic nie wyssal z palucha.

Podejrzewam, ze Twoj informator sam jest wlasnie paluchem )

> Bo jesli w ow zgrzyt zaangazowany byl Borsuk, to
> przeciez nie ma najmniejszego znaczenia ile jeszcze innych osob chcialo Cie
> ukrzyzowac (ostatnio bardzo modne), badz utopic w lyzce wody. Borsuk chcial i
> Borsuk zmusil Cie do odejscia. W tamtym slicznym gronie jedynie Borsuk mogl
> byc glownym macherem - a zawsze taki byc musi.

Uszatku po tej laurce, jaka mi wystawiles, czuje sie osmielony by poprosic Cie
o przesuniecie mnie na pierwsze miejsce na liscie kretynow. )
6-te miejsca za tyle oddania uwazam za niesprawiedliwe

> Podsumowujac, odszedles godnie sam, skutkiem zgrzytu z Borsukiem oraz z
> poltuzinem miejscowych, oraz naciskow z ich strony.

No i znowu. Ty chyba naprawde jestes kretyn.
Zdecyduj sie, czy Twoj przyjaciel odszedl godnie, czy wylecial w skutek nacisku

> Ponadto jak moge lubic sie z facetem ktory stwierdza, ze "tylko dlatego
> glosze swoje poglady bo nic mi za to nie grozi".
> Toz to tak jakby powiedziec ze mistrz swiata w sprincie wygral ostatni bieg
> tylko dlatego ze byl szybszy..,

Uszatku, napij sie rumianku. Przeciez Ci juz mowilem, ze logiki powiniens
unikac.

papatki Uszatku,
Twoj oddany borsuk






Temat: Pajdeczko gdzie jestes?
atlantis...
atlantis75 napisała:

> Nie o to mi chodziło :) Może źle ujęłam cały sens w mojej wcześniejszej
> wypowiedzi.

no wlasnie. dosyc obszernie zahaczylas o administratorow i nie ma sie co
dziwic, ze poczulam sie dotknieta troche :)

> To jest wyłącznie MOJE zdanie. Nie jestem przedstwicielką żadnej grupy.
> Wypowiadam się wyłącznie w swoim imieniu, ktoś ewentualnie może się ze mną
> zgodzić lub nie.

zle to ujelam moze. napisalam "wasza opinia" dlatego, ze najpierw poczytalam
twoja i tralalumpka wymiane postow, a ona jest wyraznie twojego zdania.

Nie chodzi też o to, że krytyczną wypowiedzią usiłuję was
> zmienić lub robię sobie miejsce na Dekameronie. Moja opinia nie ma na celu
> uczestnictwa w Dekameronie. Do twoich wypowiedzi staram się mieć stosunek
> obiektywny, dlatego chętnie poduskutowałabym z TOBĄ jak z Betty, a nie jednym
z
>
> adminów Dekamerona, który zwraca się do mnie w liczbie mnogiej i wypowiada
się
> w
> imieniu kilkudziesięciu osób z okładem.

atlantis, na Boga :))) rozmawiam z toba tylko ja, ale znajac postawe innych
dekameroncow pozwolilam sobie na uzycie formy "my". czesto juz o tym
rozmawialismy i dlatego wiem, ze z zalozenia nikt nie ma nic przeciwko nowym
osobom na forum. jest wrecz przeciwnie. wysylamy zaproszenia ludziom, ktorych
chetnie czytalibysmy tez na FD.
ale mozesz byc pewna, ze podjelam z toba dyskusje jako ja- betty-bt :)

Twojej opinii na temat moich poglądów (
> w
> kwestii Dekamerona) nie odbieram jako zachęty, próby przekonania do
uczestnictw
> a
> w administrowanym m.in. przez ciebie forum. Dlatego uważam, że nie potrzebnie
> napisałaś "nikt was nie zmusza".

tak jakos dziwnie odebralam ta dyskusje, jakbys sie bronila przed FD nogami i
rekoma i chcialam tylko zapewnic, ze ja, podejmujac z toba dyskusje, nie mam
zamiaru do niczego naklaniac. a ze tralalumpek rowniez sie wypowiada,
napisalam "wy", zeby nie odpisywac pojedynczo na kazdy post. ot co.

> Nie dziwię się, że się nie zgadzasz :) Nie wymagam tego od nikogo. Na moje
> sympatie i antypatie nigdy nie ma wpływu to, czy ktoś mnie popiera czy nie.
Lub
> ię
> ludzi za to, że nie boją się być prawdziwi, a nie dlatego, że prawią mi
> komplementy. To taka mała dywagacja.

zapewne glupio to wyglada pod tym co napisalas, ale zgadzam sie z toba :)))

Trafnie ujęłaś sedno sprawy: "byc moze tak
> odbieraja nas forumowicze z zewnatrz". Każde forum prywatne jest
heremetyczne,
> dlatego że dzieli się na NAS (uczestników) i WAS (na zewnątrz). Sama formuła
> administrowania (ktoś decyduje o tym, czy mnie przyjąć lub wyrzucić) tworzy
> pewnego rodzaju nienaturalną atmosferę i sztuczne podziały. Mówienie o tym,
że
> każdy jest mile widziany, że jesteśmy otwarci - jest mijaniem się z prawdą.
Poz
> a
> tym, jeżeli chodzi o fora prywatne, uważam że niewątpliwym mniusem jest
tworzen
> ie
> się pewnego rodzaju kliki, która tylko sobie kadzi i dyskutuje na tylko sobie
> znane tematy (trochę uogólniam, ale ta klika zawsze rzuca się w oczy). Nie
> skupiam się wyłącznie na Dekameronie, uczestniczyłam już innych forach
prawatny
> ch
> i bardziej odpowiada mi inna forma forum. O Dekameronie wspomniała Soczewica.
> Poszłam tym tropem. W forach prywatnych przeszkadza mi poczucie elitarności,
> wazeliniarstwo, pewnego rodzaju obowiązek wdzięczności i ostracyzm wobec
ludzi
> o
> niepopularnych poglądach.

piszesz tak, jakby na FD tylko wiecznie sielanka panowala i nigdy nie
dochodzilo do zgrzytow. tak nie jest. nie wiem jak jest na innych forach (no
moze kilka znam), ale wydaje mi sie, ze na FD jest skupisko zupelnie rozniacych
sie od siebie ludzi. a swoja droga dekameron powstal po to, aby sluzyc jako
ucieczka przed paskudnymi, chamskimi debatami na FK i moze dlatego poruszane sa
tam troche inne, mniej istotne tematy, w ktorych glownie sie towarzystwo
wyglupia i nikt nie bierze tego zbyt na serio. to ma swoj urok...

Wybitnym przykładem była kiedyś Pajdokracja, co wcale
>
> nie przeszkodziło mi polubić Pajdeczkę.

> >w obronie dodam tylko, ze duzo ciekawych
> > ludzi jakos sie zadomowilo na dekameronie.
>
> Nie twierdzę, że tak nie jest. Co więcej, uważam, że spora grupa fajnych
ludzi
> poszła sobie z FK właśnie na Dekamerona. Na FK posmutniało bez Was.

ale przeciez oni nie sa tam uwiezieni. z tego co widze, to kazdy z osobna
udziela sie tez na FK, lub innych forach.
to normalka, ze nikomu nie chce sie na okraglo slodzic i usmiechac. to ze
lubie sobie pogawedzic na luzie, nie oznacza, ze nie mam nic do powiedzenia na
powazne tematy. czasem sie tylko nie chce wdawac w te wszystkie przepychanki i
klotnie...

pozdrawiam :) ja, w swoim imieniu ;-P




Temat: Sapka-Katar POMOCY!!!
Mój 3-miesięczny synek macius od kilku tygodni ma katar bez kataru. "Chrumka"
ale w nosku nic nie ma. Lekarze do tej pory byli bezsilni. Kilka antybiotyków
nie zauważone zapalenie płuc. Gościu nie ma temperatury, dobrze je i spi ale
od 3 na ranem coś mu przeszkadza w gardełku. Kupiłem nawilżacz ale po 1 dniu
sie popsuł i teraz jest w naprawie. Czy to może być alergia?

Hihi, my tu sobie chetnie marudzimy o antybiotykach:), ale Ci darujemy.
Ja bym zrobila tak: znalazlabym pana doktora homeopate (sluzymy pomoca w
zdobyciu kontaktu z kims r o z s a d n y m)
A lekarze moze nie tyle byli bezsilni, co nie mieli pomyslu, hm? No bo skoro
dziecko dobrze je i ogolnie jest w porzadku, to znaczy, ze zdrowe. Alergia tez
moze byc, wiec homeopate polecalibysmy tym bardziej, bo homeopatia z alergiami
radzi sobie dobrze. Homeopatia klasyczna, bo my taka tu lubimy i taka wedlug
nas ma sens (mnie i Astrii:) ) Astria sie rozpisala tutaj

forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=19760&w=12205155
A ja gdzie indziej, a teraz to troche zmodyfikuje:)

Najogolniej rzecz ujmujac,
nasz orgaznim na rozne sposoby daje nam do zrozumienia, ze cos nie gra (albo
boli, albo zgrzyta, albo kichamy, albo mamy straszne sny na przyklad, albo, tak
jak Twoje pachole, zatkany nos). i zadaniem homeopatii klasycznej nie jest
wlasciwie znalezienie bezposredniej przyczyny jako takiej, to znaczy
przeswietlenia pacjenta na wszystkie strony i przypisanie mu jednostki
chorobwej, czy to schizofrenia, czy zapalenie pluc, a zaklasyfikowanie pacjenta
na podstawie objawow do jednego z setek lekow. Lekarz homeopata zazwyczaj nie
bada, ale pyta. Kazdy lek ma kilkdziesiat (przynajmniej) roznych objawow i
trzeba znalezc taki, ktory bedzie najlepiej pasowal. I nie chodzi tu wcale o
to, czlowiek musi spelniac kilkadziesiat procent objawow z listy danego srodka,
moze sobie spelniac i piec, ale to wie doswiadczony lekarz. Z mojej podrecznej
sciagi wynika, ze zatkany nos w polaczeniu z nasileniem sie objawu o 3 w
nocy,dotego problem z gardlem i jest objawem kilkunastu stanow
homeopatycznych, trzeba dobrac jeden, ktory za jednym zamachem poradzi sobie
przede wszystkim z tymi 3 obajwami, ale przy okazji z wieloma innymi:). To,
powtarzam, kwestia umiejetnego dobrania leku. Pytan mozesz spodziewac sie
narozniejszych, nie tylko o nos, ale takze o to, o jakich porach dnia dziecko
wykazywalo szczegolna aktywnosc jeszcze w lonie matki. Homeopatia opiera sie na
wnikliwej obserwacji - siebie czy dziecka.
Chyba namacilam? Brr, mam dzis cisnnienie w okolucach 50:). Ja ostatatnio
chetnie odsylam ludzi tu www.homeoterapia.pl, bo tam jest wyjasnione, o
co chodzi w homeopatii klasycznej. A w razie pytan sluzymy odpowiedzia:)

A w kwestii pomocy dorazniej, Astria przyjdzie, bo ona biegla w tej dziedzinie,
i cos Ci pewnie podpowie. Ja chyba jednak bym optowala za homeopata klasycznym,
warto, najprawdopodpniej bedziecie mieli wszystkie chorobska z glowy, a na
pewno unikniecie chemii. Bo widzisz, nas tu strzela, jak slyszymy o
antybiotykach podawanych dzieciom. Nie mamy nic przeciwko antybiotykom jako
wybitnemu osiagnieciu medycyny, ktore uratowalo tysiace ludzi (zawsze bede to
podkreslac), natomiast ogolnie wychodzimy z zalozenie, ze sa to bardzo silnie
dzialajace substancje i w przypadku takiego malego dzieciaczka nie zawsze
niezbedne. Podkreslam: napisalam "nie zawsze" i "niezbedne", zeby nie bylo, ze
chce tu ludzi nawracac na leczenie naturalne za kazda cene dla zasady. Wrecz
przeciwnie, ale uwazam, ze naturze warto dac szanse samodzielnej walki z
choroba. Na takiej zasadzie dziala homeopatia: nie leczy choroby, leczy
czlowieka, mobilizuje orgaznim do obrony, a nie zastepuje go w tej walce.

Uf.... Mam nadzieje, ze to sie trzyma kupy. Jak trzeba wyklarowac, to pisz
koniecznie, bo ja dzis nie w sosie:)

16%VOL
22%VAT




Temat: pytanie (glownie do Viki, ale nie tylko)
Reniu.
Gość portalu: renia napisał(a):

> Slonce, nie traktuj mojego , ze tak powiem "apelu" jako jakikolwiek atak
znowu.
>
> Nie chce atakowac, ani sie klocic, zwlaszcza z Toba. Niemniej zastanow sie
> spokojnie nad tym co napisalam. Naprawde kilka razy dziennie zakladasz watki
> nawolujace kogos do sprawdzenia poczty, zwykle sa to wciaz te same osoby.
> Domyslem sie wiec, ze koresl=pondujecie ze soba nie od swieta, tylko na
> codzien. czy zatem nie jest to oczywiste, ze te osoby beda tak czy inaczej
> sprawdzac poczte? Takie nawolywanie co chwile sprawdz poczte, z uzyciem caps
> locka i kiwku(nastu ) wykrzyknikow naprawde nie jest ciekawe i nie wiem w
> gruncie rzeczy co tak naprawde ma zasugerowac - odnosze wrazenie, ze wlasnie
> to, o czym wspominasz - obwieszczenie swiatu, ze masz wielu przyjaciol na
> forum. To bardzo dobrze i ciesze sie, ze ich masz, ale naprawde wszycy o tym
> wiemy. Dzisiaj po poludniu wsrod pierwszej dziesiatki tytulow bylo co
najmniej
> piec takich wlasnie o ktorych mowa w tym watku, nie jest to lekka przesada?
> Odrobinka skromnosci by sie przydala ;))))

Alez to nie ma nic wspolnego z brakiem skromnosci z mojej strony tylko chodzi o
spowodowanie uwagi konkretnej osoby na to,ze sprawa jest pilna.Taki styl
przyjelo wobec siebie kilka osob i nas to nie razi afunkcjonuje.

>
> Ponadto cierpliwosc jest cnota i warto ja cwiczyc (czyli w tym przypadku -
> poczekac az rzulw czy Ania odbiora poczte w swoim czasie ). Rozmawialismy nie
> tak dawno o klasie. Osobiscie wydaje mi sie, ze te watki tez daja pewien
wglad
> na klase osob je zakladajacych (ten capslock, chociazby;)))

Odpowiedz na to zagadnienie jak wyzej:-)
>
> Vika, nie gniewaj sie na mnie. Czasem warto uslyszec, nawet nie do konca
> przychylna ocene wlasnego postepowania. Jestesmy w koncu wirtualnymi
> przyjaciolmi, a przyjazn zobowiazuje tez do tego, zeby zwracac sobie uwage,
> czyz nie? Przeciez to nie tylko o to chodzi, zeby sobie slodzic bez konca.
> Najgorsze jest u ludzi to, ze nie potrafimy rzeczowo rozmawiac, wymieniac
> pogladow, nie zgadzac sie ze soba. Albo jestes z nami albo przeciwko nam.
> Tymczasem ja uwazam, ze z krytycznych uwag mojego zachowania moge sie wiele
> nauczyc. I warto sie klocic, warto sie nie zgadzac, czlowiek staje se
bogatszy

Nigdy nie twierdzilam inaczej.

> w wiedze i ma jakis przekroj spojrzenia innych osob na wlasna osobe.
Zaklamanie
>
> nie jest niczym dobrym.
>
>
> Co do walki z osobami, ktore probuja niszczyc to forum - jest to walka z
> wiatrakami. Im wiecej bedzie sie podejmowalo prob zamkniecia tym osobom buzi,
> tym bardziej one beda kontrowac, wymyslac nowe nicki i zakladac nowe zaczepne
> watki. Do nich nie trafia zadne argumenty, a walka z nimi to tylko woda na
ich
> mlyn. Dlatego uwazam ze ignor jet najlepszy. Nie da rady tak sobie ustawic
tego
>
> forum, zeby nam na nim wszystko pasowalo, zeby nie bylo zgrzytow i chamstwa.
> Tak mozemy sobie robic na forach prywatnych. Tutaj forum jest otwarte i
zawsze
> beda dobrzy i zli, a dla kazdego znajdzie sie tu miejsce, najwazniejsze to
nie
> szukac sobie wrogow lecz przyjaciol. Pozdrawiam, r
>
> P.S. Na priv napisze, ale nie wiem jaki adres.
Ten sam na ktory wyslalas mi foto albo na @.Jestem zalogowana jako vika 4 w TWA




Temat: czy czas odejsc z tej pracy?
> - na pewno przestałam komukolwiek ufać po kilku nieprzyjemnych numerach jakie p
> róbowali wykręcić koledzy.

A jakie to były numery? Tzn. nie chodzi mi o szczegóły, ale czy koledzy, że tak
się brzydko wyrażę, robili sobie z Ciebie jaja prywatnie, czy to był jakiś
sabotaż typu niszczenie efektów Twojej pracy, celowe wprowadzanie Cię w błąd w
sprawach służbowych itp.? W pierwszym przypadku, ogranicz kontakty z nimi do
spraw służbowych i nie daj się prowokować. W drugiem przypadku, o sprawie
powinien dowiedzieć się szef, dział HR czy inna stosowna komórka.

> - roszczeniowa postawa ludzi zgodnie z zasadą że raz wyświadczona GRZECZNOŚĆ na
> tychmiast staje się twoim obowiązkiem.

Był tu wątek na ten temat:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=279&w=79653886
> - próby zrzucania obowiązków innych na ciebie, nota bene obowiązków za które X
> bierze co miesiąc pieniądze bo "czy to nie jest za trudne dla X?" albo "oddaj t
> o Akermann, ona sobie z tym poradzi".

Patrz wyżej. :)

> - rozmyta odpowiedzialność. Dostajesz opieprz zamiast kogoś innego tylko dlateg
> o, że pracujecie nad wspólnym projektem a nie jest jasno wyznaczone przez szefa
> kto za co odpowiada

Przy następnym projekcie należy poprosić szefa o wyraźne określenie zakresu
odpowiedzialności każdej osoby.

> - kółka wzajemnej adoracji czyli pracujesz z kimś w jednym zespole kilka miesię
> cy a nie wiesz nawet gdzie mieszka, czy ma chlopaka/ dziewczynę, hobby itp itd.

Kurczę, dla mnie to byłby raj upragniony!!! Nie znoszę wysłuchiwania o mężach,
żonach, chłopakach, dzieciach, remontach i innych sprawach obcych ludzi (a
powiedzmy sobie szczerze: współpracownicy to są obcy ludzie!). Zwłaszcza że w
pokoju siedzi zawsze co najmniej parę osób, i jak tak każdy zacznie paplać...
Jeśli z jakąś koleżanką z pracy mam bliższy kontakt, to możemy sobie poplotkować
przy lunchu albo iść po pracy na drinka. Generalnie, staram się jak najmniej
opowiadać w pracy o sobie. Jasne, że jak jadę na urlop i ktoś mnie zapyta,
dokąd, to odpowiadam, ale czy jadę z facetem, siostrą czy przyjaciółką, to już
wyłącznie moja sprawa.

> -brak pomocy ze strony kolegow w myśl zasady "mi nikt na początku nie pomagał t
> o czemu ja mam komukolwiek pomóc"

Jeśli naprawdę potrzebujesz pomocy, to o nią poproś. Do skutku.

> Sama staje się wtedy agresywna odpierając atak i słyszę potem "a
> le byłaś niemiła dla kolegi/koleżanki".

Nie myl agresji z asertywnością. Nie można być zbyt potulnym, bo na głowę Ci
wejdą. A opiniami osób trzecich nie musisz się przejmować. To nie z nimi miałaś
starcie.

> Potrafię czuć b
> icie serca po takiej kłotni jeszcze długo po jej zakonczeniu a czasami jak ktos
> mnie naprawde wkurzy to zauważyłam ze drża mi rece i zastanawiam sie czy to dz
> is norma czy tylko ja tak mam.

Powiedz przy okazji lekarzowi. To może być nerwica.

> - zmienne normy. Z jednej strony slyszysz "nie spiesz się, zrób to dokladnie ma
> my czas" a następnego dnia "jak to zrobiłaś dopiero tyle" plus niezadowolona mi
> na szefa.

Domagaj się jasno określonego deadline'u dla każdego projektu. A jeśli nie
możesz kontynuować pracy, bo czekasz np. na dane, których ktoś nie dostarczył Ci
na czas, powiedz o tym szefowi. To nie jest donosicielstwo; szef musi wiedzieć,
który trybik w maszynerii zgrzyta.

> - hipokryzja,zawiść, snobizm,wścibstwo, obgadywanie, donosicielstwo, egoizm to
> już chyba jednak norma

Niestety. Na to nie ma rady, trzeba się po prostu opancerzyć i robić swoje.

> jak zasymulowac u lekarza ze
> by zdobyc L4 ?

Uciekanie na L4 to nie jest dobry sposób. Jak piszesz, dopiero zaczynasz
karierę; nie nabieraj od początku złych nawyków. O objawach fizycznych, o
których wspomniałaś, powinnaś opowiedzieć lekarzowi, nie ukrywając, że mają one
związek z pracą.
Czy odejść z pracy... cóż, sama musisz rozważyć wszelkie za i przeciw i
zdecydować, co przeważa. Niestety, nie masz żadnej gwarancji, że w nowej pracy
będzie lepiej - może tak, a możesz wpaść z deszczu pod rynnę. Póki co, popracuj
nad asertywnością, może naucz się jakiejś techniki relaksacyjnej...
Pozdrawiam i życzę powodzenia.



Temat: Czy ktos widzial Borsuka??
Chyba juz mam dosc
Aniu,
poniewaz obiecalem Ci odpowiedz, odpowiadam, a potem na dlugo odchodze z forum.
Nie chce powiedziec ze na zawsze, juz raz probowalem, nie udalo sie.
Ale postaram sie jak najdluzej wytrzymac.
Pytasz:

>"Czy dopuszczasz jako bezstronny sedzia faule jednej druzyny a drugiej kazesz
grac czysto?"

Nigdy nie bylem neutralnym sedzia. Bylem w druzynie, i "kazalem" jej czysto
grac.
Druzyna nie chciala i zostalem z niej wlasnie wykluczony.

>"Twierdzisz,ze kolejni faukowani zawodnicy odpadli bo na to
>zasluzyli, bo jeden z nich sfaulowal ,ale jemu nie wolno ,bo faulowac mozna
>tylko stronie przeciwnej."

Trudno chyba powiedziec, ze Hiacynt odpadl, prawda?
Jak sie okazuje publicznosc lubi brutalna gre. Moja pomylka.

>Wlasnie Perla oglosil nowe reguly gry:
>Nam wolno klamac -wam nie,nasze klamstwa sa usprawiedliwione a wasze nie.Czy
>jako bezstronny sedzia,akceptujesz to?

Perla zawsze tak gral. Nic nowego. Przed taka gra chcialem uchronic moja
druzyne.
Udawalo sie, do czasu gdy pojawil sie boaaa.

>Czy nie uwazasz za cos ponizajacego ,jakim jest korzystanie przez druga
>strone ,korzystania z uslug notorycznego klamcy Helgi?
>Czy to jest wg.Ciebie moralne?

Naturalnie ze uwazam to za ponizajace ( ale dla strony ktora to robi), i
naturalnie nie jest to moralne.
Przed czyms takim chcialem uchronic moja druzyne. Nie udalo sie.
Za te starania druzyna zarzuca mi zdrade, uwaza, ze jestem pionek i
slabeusz, nazywa mnie poczciwym pierdola.

Przez dwa lata pobytu na forum, napisalem rozne rzeczy ktorych zaluje. Bywalem
za ostry i niesprawiedliwy,
zbyt szybki z posadzeniami, nawet jesli mialy jakies przeslanki (sprawa Abe).
Dlatego ja nie mam nic przeciwko temu zeby Hiacynt opublikowal moje prywatne
listy o Abe.
Pisalismy wtedy wszyscy duzo na ten temat, bo sprawa byla niejasna i
bulwersujaca.
Ale to co pisalem prywatnie, nie umywa sie do tego co napisalem potem na forum.
Dlatego nie mam nic przeciw temu, zeby Hiacynt opublikowal te listy.
Ale wszystkie, jesli moge prosic, a nie po uwazaniu

Pewnie nie wobrazasz sobie Aniu, zeby Hiacynt mogl klamac.
A ja wiem, ze moze bo robil w stosunku do mnie.
Usilowal wmowic na forum, ze ja tez pisalem jako pacynka.
Robil to przy tym tak nieudolnie, ze juz za to samo powinien sie wstydzic.
Spytaj go kiedys o kota-klamotta.
Prosilem go pare razy, zeby to odwolal. Nie doczekalem sie.
W koncu przestalem, bo wazniejsze bylo dla mnie, zeby oczyscil sie z boaaa.
Sprobuje teraz wytlumaczyc, juz po raz ostatni roznice pomiedzy bertoldim, a
boaaa.
Bertoldi wyrzadzil wiele szkody, bo raptem w zaprzyjaznione towarzystwo wkradl
sie zgrzyt.
Wszyscy wiedzielismy, ze pisze to ktos znajomy, kto pod innym nickiem rozmawia
z nami calkiem inaczej.
Carmina i Hiacynt odeszli wtedy, ja zostalem.
Potem, kiedy rozpetalem druga wojne forumowa, Hiacynt przypomnial o bertoldim.
Zaczelismy go razem szukac. I ja znalazlem. W osobach l_h i Scana.
To ja zmusilem ich do przyznania sie. L_h przyznala sie z brawura i
przechwalala sie jak bylo fajnie.
U Scana trwalo to dluzej. Bo Scan zastanowil sie nad tym co zrobil i bardzo
tego zalowal.
Scan przeprosil pokrzywdzona Carmine, kilka razy i przeprosiny zostaly przyjete.
I mniej wiecej w tym czasie wyszla afera z boaaa.
W odroznieniu od bertoldiego boaaa nie wywolal zadnego efektu, bo nikt juz w
tym czasie na pacynki nie zwazal.
Ja sam myslalem, ze to kolejne wcielenie Limaka.
Ale boaaa okazal sie facet, ktory wlasnie brutalnie flekowal Scana za to byl
pacynka.
Aniu czy to zadowala Twoje poczucie symetrii?

Wlasnie przeczytalem co napisali Perla, Miriam. To prawda. Tak dokladnie bylo.
Ale jezeli Perlo i Miriam, to co mowilem takie na Was zrobilo wrazenie,
dlaczego nie zaprzestaliscie nalotow?
Chyba cos w tym jest co mowi Hiacynt, ze smieliscie sie ze mnie kulak.
Jezeli byliscie szczerzy w tym miejscu, mozecie to latwo udowodnic.
Przestancie zaczepiac Carmine.

Nurni i Hiacyncie, przyjmijcie, ze Wam tez odpisalem.
Carmino, nikogo nie upowznialem, zeby Ci w moim odpowiadal. Nikogo z nich nie
upowaznialem, zeby mnie bronil
Przeciez wiesz.
Gralem dla Ciebie, przegralem, nie ma co do tego wracac.

Tego co bylo nikt nie odbierze.

borsuk




Temat: Nie godzi się tak grać, mimo wszystko
carmina napisała:

> .>
> Sorciere - nie jestem i nie będę twoją koleżanką.

Nigdy o to nie zabiegalam.

Myślę, ze teraz, po twoich
> komentarzach do mojego postu masz zwiększone szanse na przyjaźn z L-H ( znów
w
> wersji pozaświątecznej), kiedyś nie udało ci się tego wybłagać.
>
Cos ci sie pomylilo,nigdy o nic nie blagalam a juz napewno nie Lady.

Tu w tym wątku wrzepiłaś swoje trzy pesos i bezsensowenie odpowiedziałaś na
> post, który w nie był w najmniejszym stopniu kierowany do ciebie.

O jejku to teraz sie zrobi forum personalne?
Bede odpowiadac na posty adresowane imiennie do mnie?Jak zalozysz nastepny
watek to zaznaczaj,ze to nie do mnie,wymieniaj adresatow i bedzie ok.

Ja już sobie
> z tobą porozmawiałam kiedyś pewnej nocy, nie pamiętasz? Nio, ty kapucyniku
> jeden? Lubisz wmieszać się w ferment? Cio? Uhum, już to zauważyłam. A wtedy
> stosujesz metody tych, których zwalczasz.

Za cholere nie pamietam zadnej nocy.

Mojego postu lepiej nie pocięłaby
> na części sama helga.

Hela nie umie tnac postow na czasqtki a umie snajperek.Ja tez umie z tym,ze nie
znaczy,ze to ja.Jak widzisz pisze do Cieie normalnie ,bez zadnych jakichs tam
podrobek.

Argumenty też w tym stylu: że byłam może nietrzeźwa, że
> histeryzuje.

Bo to sa normalne argumenty0Nie ma zadnej nagonki na Hiacynta,ten watek byl
calkiem niepotrzebny.Chyba,ze ci sie zatesknilo za wojenka.Masz
pecha ,Miriam ,dala sobie spokoj i Perla tez.

Rady "jak się ustawić jak nobliwa dama". Rady gdzie mam pisać.
> Rady co do siebie pauje, a co nie. Narka i sorki "sie nie godzi" do "sie nie
> godzi". Wyrocznia sorciere.

Wyrocznia napewno nie jestem ale ..to co zarzucaja Hiacyntowi ,te cytowanie to
sie odnosi to samo do Cibie.
Jezeli pozujesz na nobliwa dame to sie pilnuj.Uwazaj na to co piszesz.Jak sie
pisze "nie uchodzi" to sie nie pisze zaraz po tym "sorki"
To zgrzyta.

LOL No i posiada jedyny patent na słuszne
> działania obronne. Twierdzisz, ze osmieszasz osoby atakujące Hiacynta.

A gdzie ja twierdze?I jakie osoby?

Zaraz
> w kolejnej swojej wypowiedzi śpieszysz jednak z zapewnieniem, ze nieeee,
> skądże, nie ma żadnej nagonki na Hiacynta, wszystko jest spokes.

Bo nie ma zadnej nagonki na Hiacynta.

A ja
> wyświadczam mu misową przysługę.( Hiacyncie, czy mi kiedyś wybaczysz
> LOL? !!!)
> Coś ci powiem sorciere jedna: bacz swego noska.

Noszk mam bardzo ladny to pewnie,ze o niego dbam.

Broń sobie do woli.
Nikogo nie bronie,stosuje zasade,ze odpowiadam na argumenty na to co kto
napisze,nie znam nikogo z tego foruma osobiscie.

Ja nie
> wchodzę ci w paradę.

A ja ci weszlam w parade?Paradujesz na forum?

I sobie nie pozwolę.

OO juz sie zaczelam bac.

A już wyćwiczona jestem. Uczyłam się
> od najlepszych )Tylko nie chce "sie mnie" znowu jak jakaś gladiatrix krwi
> bestiom utaczać ku uciesze gawiedzi.

A cos taka leniwa?Co to znaczy,ze "nie chce mi sie " wal smialo utaczaj tej
krwi zaczynaj ode mnie.

Zmęczona jestem i wciąż z lekka
> świąteczna tak ogólnie.

No to zmeczona czy lekka?

Jeśli się nudzisz znajdz sobie inny obiekt, bo na
> razie mnie nie zainteresowałaś wystarczająco.
>
Chwila moment,to nie ja zainicjowalam jakis watek.A co do zainteresowania to
naprawde o to nie zabiegalam.

> Ukłony i narka.
>
Ta narka to nie uchodzi ,to jakas gwara i jak sie pisze cos o godnosci itd...
to "narka" strasznie zgrzyta"

Papatki i żegnam.
> Poprawność kolokacyjną pozostawiam damie sorciere LOL.

Jestem niepoprawna dama to fakt.Z tym,ze jestem dama czego o tobie powiedziec
sie nie da.

Na pewno
> będzie "super, super!!!".
>
Skoro tak twierdzisz....

> Carmina




Temat: czy jest piekniejsze miejsce niz Wieliczka
Witam !!!!

Nie wiem jakie usprawiedliwienie na swoją nieobecność na forum ma -A, tudzież
inni mieszkańcy Wieliczki.
Ja mam.
Z tytułu wykonywanej umowy na pracę, byłem na „biznesowo-ekspresowym” spotkaniu
w Mikołajkach,

www.golebiewski.pl/hotel.php?hot=miko&lg=pl&tresc=wypo
organizowanym przez jedną z poważnych firm branży energetycznej.
Byli tam ludzie niemal z całej Polski. Byli tam Ślązacy, Kaszubi, ludzie
z Mazur i Rzeszowszczyzny. Nabyta wiedza, oraz odnowione kontakty będą zapewne
pomocne mi w wykonywaniu codziennych zawodowych obowiązków.
Pogoda dopisała, nawet wiatr dmuchał w żagle jak na zamówienie. Na zakończenie
spotkania „ucztowanie staropolskie” trwało niemal do świtu. Jak to wszystko
wytrzymała wątroba, sam się zastanawiam. Było sympatycznie, wesoło i hucznie.

Dziękując za ostatni Twój post, śmiem zauważyć, że do dzisiaj mam w pamięci
niektóre części rozkładu jazdy pociągów relacji Wieliczka R. - Kraków Gł
i odwrotnie.
Szczególnie dobrze pamiętam pociąg wyjeżdżający z Wieliczki o godzinie 4.40.
Pociągiem tym w każdy poniedziałek (w lat 78/79) jeździłem budować cukrownie
w Ropczycach.(przesiadka w Bieżanowie 4.59, do pociągu Kraków Gł - Przemyśl)
Z Twego postu wynika, że z sentymentem wracasz do tych lat, kiedy pociągi
mijały się na przystanku kolejowym Wieliczka. Jedne przyjeżdżał z Krakowa,
inne z Wieliczki Rynek.
Nie dziwię się. Byliśmy młodsi, prowadziliśmy beztroskie życie, dźwigaliśmy
mniejszy bagaż przykrych doświadczeń i obowiązków.
Jeśli w wolnych chwilach, chcesz jeszcze pojeździć pociągami, a masz odpowiedni
procesor i dobrą kartę grafiki, to ze strony

www.eu07.eu.org/

pobierz stosowne pliki, zainstaluj w systemie operacyjnym i jazda.
Uważaj tylko na czerwone swiatła na semaforach.

A jeśli jesteśmy przy wątku pociągowym i Dniu Dziecka.
Czy znasz „Nową Lokomotywę” ?

Oto ona.
(przepraszam jednocześnie za ostatni wers wiersza, ale jest on jego ozdobą)

Lokomotywa (autor nieznany)

Stoi na stacji lokomotywa,
która ma jeździć na biopaliwa.
Chciałaby jechać, ale nie może,
bo to po pierwsze wypada drożej.
Po drugie, skutkiem jakichś przekrętów,
w kraju brak kilku biokomponentów,
a jak się kupi je z zagranicy,
to będą stratni polscy rolnicy.
Po trzecie spalin skład tak się zmienia,
ze wzrosną wokół zanieczyszczenia.
Po czwarte jazda ma wpływ szkodliwy
na biedny silnik lokomotywy...
Takich zagrożeń jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło ekspertów tysiąc,
a każdy gotów nie tylko przysiąc,
lecz także dowieść w uczonych pracach,
ze ta ustawa się nie opłaca.
To ją ochoczo przegłosowali
znaczną większością Wysokiej Sali,
zlobbingowani nasi posłowie,
co kłopot maja z olejem w głowie.

Nagle gwizd, nagle świst,
spaliny buch, koła w ruch.
Najpierw powoli jak żółw ociężale
na biopaliwie silnik odpalił
turkoce, łomoce coś stuka i puka
to tłoki tak walą,
korbowód się grzeje
i strzela coś w rurę,
coś dziwnego się dzieje.
Obroty nierówne
zawory już dzwonią,
a z rury zajeżdża
ziemniaczanych placków wonią.
Ruszyła maszyna po szynach ospale
bo biopaliwo jest na gorzale.
I biegu przyspiesza
i gna coraz prędzej,
lecz silnik wręcz wyje
i grzeje się częściej
i zgrzytów w silniku
znieść już nie sposób
i wszystko czerwone się nagle zrobiło
i lokomotywę ......................... .

I jeszcze jedno, coby zkończyć definitywnie temat pociągów.

Kiedyś moja przyszła żona, dowiedziawszy się ze dojeżdżam
do Krakowa z Wieliczki pociągiem, postawiła mi pytanie:

„Czy masz tylko pociąg do Wieliczki” ?

I tym optymistycznym akcentem kończymy tematy komunikacyjne.

Z należytym szacunkiem dla Ciebie i Twoich dzieci w dniu ich święta

Maszynista - Wieliczanin

Dobranoc




Temat: TYLKO SZCZERZE KATARYNA.KATARYNA
Do Wartburga
Przykro mi bardzo, że Ci się moje zachowanie nie podoba.
Mnie się nie podoba Twoje. Jeśli pozwalasz sobie na ocenianie
moich poczynań to czuję się uprawniona ocenić Twoje.

Ale po kolei:

Sprawa Macieja - ja lubię ludzi nie tylko za to co mają w głowie
ale też za to jacy są. Maciek nie pretenduje do wyżyn intelektu
i nie uważa się za znawcę różnych rzeczy. Jest ekonomistą.
Ma określone upodobania filmowe, takie czy śmakie. Robienie mu
zarzutów takich jak Twoje jest zwyczajnie śmieszne. To jest to samo,
co macie wspólne z Bratkiem. Kiedy ktoś nie podziela Waszego
wyrafinowanego gustu, godzien jest lekceważenia lub pogardy.
A Ty w tym celujesz. Z tych swoich wyżyn spoglądasz na maluczkich
(ja wśród nich jestem) i tym swoim nieznośnie protekcjonalnym tonem
karcisz nas za to, że nie dorastamy do Twojego poziomu. Za to,
że mamy gminne gusta. Za to, że lubimy tych, których Twoim zdaniem
nie powinniśmy. Sądy twoje są bezwzględne i okrutne.

Sprawa wątku 1967 - byliśmy tam z Maćkiem i Kataryną zanim się Ty
i Bratek pojawiliście. Wkrótce potem okazało się, że to nie jest
już nasz wspólny wątek tylko Wasz a my Wam przeszkadzamy w Waszych,
przyznaję że bardzo ciekawych, rozmowach na różne tematy. Dawaliście
to do zrozumienia nie tylko Maćkowi ale i mnie oraz Marcee.
Regulamin tego forum mówi, że każdy może się wypowiadać tam gdzie
mu się podoba. Nic nie stało na przeszkodzie, byście sobie założyli
z Bratkiem własny wątek na tematy, które was interesują, kiedy uznaliście,
że Wam towarzystwo nie odpowiada. Z pewnością bym go śledziła ale nie
ośmieliłabym się w nim produkować z powodów, o których wyżej.

Sprawa Bratka - jest błyskotliwym młodym i inteligentnym człowiekiem.
Zgoda. Wiele może w życiu osiągnąć. Polubiłam go. Ale zaczęły się pojawiać
sygnały ostrzegawcze. Najpierw jego różne wyskoki tłumaczyłam sobie młodością,
brakami w tzw. obyciu, jakimiś kompleksami itd. Pojawiały się kolejne zgrzyty.
Pierwszy raz wyprowadził mnie z równowagi, kiedy wziął się za ocenianie Maćka.
Następny alarm odezwał się kiedy doszłam do przekonania, że prowadzi z Maćkiem
grę polegającą na drażnieniu go w celu udowodnienia mu i sobie kto jest górą.
Za pomocą nieczystych zagrań. To już jest perfidia.
Innym razem spostrzegłam, że się wdaje w bezsensowne przepychanki z naszymi
forumowymi oszołomami i dotrzymuje im kroku w chamstwie i jeszcze czerpie
z tego radość. Kuliminacja nastąpiła kiedyś bezpodstawnie napadł na Lupusa
i dostałeś natychmiastowe wsparcie od Bratka. Nawet wtedy, gdy się okazało,
że pomyliliście się co do adresata ataku, nie spoczęliście w udowadnianiu
swoich racji. Tutaj Bratek przewyższył mistrza. Zostawiłeś go samego a on
godnie Cię zastąpił. Za pomocą grubiaństw, pomówień i chamstwa zmieszał Lupusa
z błotem. Zabawne jest to, że ja przez pewien czas myślałam, że ktoś się
za Bratka podszywa!
Teraz mówisz, że on miał rację. A ja uważam, że obydwaj zachowaliście się
niegodnie. I to do Ciebie miałam największą pretensję. Jesteś starszy,
mądrzejszy i mogłeś Bratkowi pomóc w trudnej sytuacji, kiedy się zapędził
w kozi róg i nie umiał wybrnąć. Ale nie mogę mieć już pretensji, kiedy Ty
uważasz, że chamstwo Bratka było uprawnione. Bo ja uważam, że chamstwo nigdy
nie jest uprawnione. Z chamami się nie zadaję i zadawć nie będę mimo, że
bywają poza tym uroczy, błyskotliwi i zabawni.

I to by było na tyle.



Temat: Więcej ścieżek rowerowych
Odpowiadam....
Drogi Hubarze

> "Bajkers, a ja chciałbym się dowiedzieć od Ciebie .. "

Nie ma problemu już odpowiadam.

> Ani nie jestem w temacie, ale też nie jestem laikiem. Kilka lat temu istniało
> jakies ciało doradzcze w UMŁ lub ZDiT, składające się z aktywistów ruchu
> rowerowego. Powstawały jakies tam plany i... co z tym, może wiesz?

Wiem!

Zaczeło się całkiem dobrze .. powastało w Łodzi coś co funkcjonuje do dziś z
powodzeniem w innych miastach ( czyt. np. Kraków , Warszawa, Gdańsk) fachowo
nazywa sie to "Audyt".. bardziej "Rowerowy Audyt"

Jest ( a raczej było) to cialo doradzcze przy Prezydencie miasta które miało
kierowac i nadzorowac realizację budowy dróg rowerowych w naszym mieście
(m.in gdzie powinny przebiegać czyli na kierunkach największych potókow
rowerzystów) z czego mają być wykonane uwzgledniać np. to ze rower wbrew
pozorom nie skreca pod kątem prostym :)
... jednym słowem tak by scieżki rowewrowe.. były robione pod kątem
rowerzystów, oraz by nie stanowiły dla samych użytkownikow zagrożenia i
utrudnienia w ruchu... to bardzo ważne.

To było jeszcze w czasach dawnych.. nie pamietam już ile lat w każdym razie
przed wyborami w których wygrał obecny prezydent.

Zaczeło sie calkiem dobrze przyjeto nawet schemat i mapę rozwoju dróg
rowerowych w naszym mieście ( co tez nie obyło się bez zgrzytów) była jednak
pewna ważna sprawa "chęć" ze strony miasta by taką sieć dróg rowerowych
realizować.. we współpracy z rowerzystami.

Po wyborach i przejeciu władzy przez obecnego Prezydenta.. nie było już złudzeń
cały projekt zarzucono.. z braku funduszy .. taka byla oficjalan odpowiedz..
( przykladu Gdańska kóry na drogi rowerowe pozyskał fundusze z UE nie bede
przytaczał po raz kolejny)

Skoro chęci nie ma, nikt głową w mur bił nie bedzie !!

I tak po krótce zakończyła się historia współpracy rowerzystów i władz miasta..
co dziś niestety owocuję scieżkami... o wysokich krawęznikach..( norma to maks
1,5 cm) zakrętami pod kątem prostym.... różnoraką barwą dróg rowerowych
( np. Na Łagiewnickiej szara, czasami szara z wydzieloną czerwona linią czasami
asfaltowa nawierzchnia, czasami kostka (Na strykowskiej ciekawostka mamy nawet
odcinek zabytkowy :O.. z ułozonego drobnego bruku .. jak sie po tym jeżdzi nie
muszę tłumaczyć.) i tak co inwestycja .. to inaczej.

> Doskonale zdaje sobie sprawę, że organizowana jest co miesiąc Masa Krytyczna,
> która ma na celu... niestety do końca nie wiem (i proszę nie odsyłac mnie w
tym
> miejscu do strony internetowej). Chodzi mi o to, że przez większość
> społeczeństwa, MK jest traktowana jako zlot kilku oszołomów (proszę po raz
> kolejny aby nie się obrazac) którzy protestują przeciwko autom. Tylko i
> wyłącznie - tak przynajmniej jest to odbierane.

A widzisz to kwestia poruszna na forum wiele razy to czym jest MK i jak jest
odbierana.. nie o tym tu mowa to wątek dróg rowerowych...

Napiszę tylko tak.. ( i to również w temacie co zrobili sami rowerzysći) ..
gdyby nie ta Masa to np. do dzis rowerzyśći w Manufakturze.. schodzili by z
rowerka i prowadzili go grzecznie.. niby nic.. a jednak.. to dzieki trzem
wizytom Masy Krytycznej udało się doprowadzić do wytyczenia ścieżki rowerowej
przez rynek i teren Manu.

Masa Krytyczna to nie banda oszołomów.. jak piszesz ty i i wleu to odbiera..
Pielegnierki ,Górnicy ,Hutnicy ,Taksówkarze..itd i wiele innych grup
społecznych oni także protestują gdy czują że jest im źle .. często z tego
powodu zablokawane jest pół Warszawy.. są rozruchy starcia z Policją ale w
stosunku do nich dużo ludzi podchodzi z wyrozumiałością...

Dlaczego Ludzie którzy są w mieście dyskryminowani ( bo inaczej tego nazwać nie
mogę).. za to że codziennie chcą przejechać rowerem( nie powodując korków , nie
produkując ton szkodliwych spalin, nie domagając sie betonowania sródmieścia i
centrum pod parkingi itd) do pracy ,na zakupy ,na uczelnię... nie narażając
przy tym życia, nie mogą zebrać sie w grupę i zamanifestować swojej obecności
na drogach.Mk to Manifestacja połączona z Happeningiem zawsze porusza sie
jednym pasem..a przy drogach gdzie biegnie ścieżka rowerową-tą drogą.

Teraz z okazji zbliżających sie wyborów .. władza przypomniala sobię o
rowerzystach... malując pasy na chodniku wytyczając tak ścieżki że rowerzyści
muszą jeżdzic po pasach.... dzękuję bardzo.
Jak piasałem wcześniej mam nadzieje że Rowerzyści w stosowny sposób ocenią
nasze władze w nadchodzących wyborach.

Pozdrawiam Bajkers




Temat: Macochy bezdzietne. Dlaczego???????
m-m-m napisała:

> Posiadając dziecko własne na pewno wypynęłyby inne , nowe problemy z
pasierbem.
> To sprawa konkurencji. Nawet pomiedzy rodzeństwem z tych sanych rodziców ona
> jest, a co dopiero pomiędzy nastolatkiem, a niemowlakiem z różnych rodziców.
> Zawsze ten nstolatek czułby się pokrzywdzony, no i skończyłoby się jedynactwo.
> Wbrew pozorom pasierboowi tez zależy na Twojej uwadze i zainteresowaniu,
nawet > jeśli jest nieposłuszny wobec Ciebie.

Święta racja. Jako mama nastolatki dodam jeszcze, że jest to taki wiek, kiedy
chyba 99% rodziców ma problemy z dziećmi, tymi naturalnymi też. I że domowe
zgrzyty w tym okresie sa smutna normą w wielu domach, a niekoniecznie wynikają
z ocecności macochy.

Mam problem podobny i dlatego poczekam do
> 18 lat pasierba, a potem zobaczę. I guzik mnie obchodzi gadanie lekarza, że
to późno, to problemy i powikłania (czyt. cięższa praca dla lekarza), czy
niczym nieuzasadniony stres, że bedzie za późno. Co to znaczy za późno?

Wiesz, tu akurat zgodzę się z lekarzami - to SĄ problemy i powikłania, wierz
mi. Pomijając zresztą kwestie czysto medyczne - w końcu nie chodzi tylko o to,
żeby dziecko MIEĆ. Trzeba je też zdążyć WYCHOWAĆ. Mając dziecko po 40-tce
istnieje ryzyko, że zostanie ono samo na świecie zanim stanie się samodzielne.
Albo że możemy się stać samotnymi matkami, bo nasi męzowie zazwyczaj sa starsi.
Niestety.

> Mam koleżankę, którą matka urodziła będąc grubo po 40-e i to było jej
pierwsze dziecko. Zresztą możliwości współczesnej medycyny i diagnostyki są
olbrzymie, > trzeba tylko to od lekarza wyegzekwować i tyle.

Ale to raczej duży fart niż norma. Patrząc z boku, czytając artykuły o
zdobyczach medycyny tak to może wyglądać. a w praktyce tu się akurat bardzo,
bardzo mylisz. Wejdź sobie na forum bociana, zobacz jak ludzie walczą latami o
dziecko - zdobycze medycyny pomagają - ale niektórym wybrańcom losu. Tak się
jakoś porobiło, że bardzo dużo moich znajomych miało szalone problemy z
posiadaniem potomstwa - późno się pobierali i późno decydowali na dzieci i
wcale nie było to tak hop siup. Nie ma reguły naturalnie, ale zalew ludzi z
problemami nie pozwala mi tak beztrosko do tego podchodzić. O kosztach leczenia
nie wspomnę - moi znajomi wydali ponad 80 tys. zanim doczekali się dziecka. Ile
osób na to stać, bo nic nie jest refundowane?

Nie piszę tego żeby cię broń boże nastraszyć, czy skłonić do przyspieszonego
dziecioróbstwa. Po prostu większość moich znajomych jest mniej lub bardziej po
30-tce, kilka lat temu był ślub za ślubem, teraz przyszła pora na dzieci. I z
kim nie rozmawiam, to się okazuje że musi się leczyć. Na szczęście również to
leczenie przyniosło efekty, choć u niektórych były to lata szprycowania się
lekami i majątek zostawiony u lekarzy. Ale nie podchodź tak beztrosko do opinii
lekarza, tylko dlatego że jedna znajoma urodziła bez problemu. To rodzynek...




Temat: wreszcie mogę usłyszeć drugą stronę
no, może nie naditerpretacja.. tylko lekka demonizacja ...;-)
pisze się ciągle o prawach Pierwszych Żon, prawach Byłych Mężów - i ich
obowiązkach. okej...
ale na tym forum przede wszystkim chyba chodzi o coś innego - jak sama nazwa
wskazuje. to chyba jasne, że przy całym szacunku, jeśli na to zasługują -
Pierwsze Żony, Byli Mężowie - przy całym naszym zrozumieniu sytuacji, albo złym
rozumieniu - bo też tak bywa, nie jesteśmy święte, jesteśmy ludźmi :-) - to my
zawsze i wszędzie będziemy "walczyć" i wysuwać doprzodu nasze prawa i
oczekiwania - to chyba naturalne. możemy tolerować, lubić przeszłość Obecnych
Mężów/Mężczyzn - ale Pierwsze Żony/Byłe Żony powinny najlepiej rozumieć to, że
dla nas też NASZA rodzina jest najważniejsza i jako, że rodzina Męża naszą
rodziną nie jest, tylko osobami znajomymi - lubianymi, kochanymi, obojętnymi
nam, bądź znienawidzonymi :-) - to tak jak Pierwsze Żony dbają o swoje
interesy, dzieci i byt ogólny i wymagają od Byłych uczestniczenia w tym - to my
wymagamy tego samego od nich, a być może nawet więcej - bo teraz de facto swoje
życie spędzają z nami - ze wszystkimi swoimi nałogami, wadami - z własnego
wyboru. nikt ich do tego nie zmuszał przecież.
tak więc jeśli Byłe Żony są usprawiedliwione że walczą, czasem drapiąc i
wypominając nam jakieś sprawy, bo IM i DZIECIOM się należy - to niech chociaż
na zdrową logikę uznają, że my mamy prawo do tego samego.
sęk w tym, żeby ułożyć wszystko tak - żeby było jak najmniej zgrzytów. i nie
widzę sensu scysji, czy układania idealnych stosunków między Byłymi i Obecnymi -
skoro jedynym "łącznikiem" między nami jest ten nasz Facet i
jego "przychówek" - z nim musimy sobie, i Byłe i Obecne - układać sprawy.
a sobie a muzom możemy ponarzekać na siebie nawzajem - ale to mało
konstruktywne :-) za to ile ulży, jak się coś napisze, wygada. a iczasemmożna
zrozumieć parę rzeczy.
i do tego przydają się dyskusje SENSOWNE Byłych z Obecnymi - nie żeby od razu
te swoje prywatne "Byłe" i "Obecne" polubić, ale chociaż zrozumieć ich motywy
postępowania. wtedy łatwiej nam będzie reagować i postępować w naszych
rodzinach.
ładna ideologia...:-)
ale może coś w tym jest.

za bezcelowe uważam kłotnie i przenoszenie urazów z osób z naszego życia - na
osoboy postronne - ktore tyle wspolnego z naszymi problemami mają, że też są z
nazwy i faktu Byłe, albo Obecne. a to zauważam chwilami i tutaj i na
Samodzielnych - odruchem Pawłowa chyba - jakktoś nie lubi "swojej" Obecnej- to
wszystkie Drugie Żony (albo kolejne:-) - traktuje jako zło wcielone i przerzuca
na nie winę tej "swojej". no, ale po co to...
można opowiedzieć swoją historię, podyskutować, ale do dobrej dyskusji emocji
za dużo się nie wpuszcza. bo się robi nieprzyjemnie.

pozdrawiam serdecznie
Nie Znająca "Swojej" Byłej Osobiście Na Razie Neutralna W Stosunkach
Joanna
;-)




Temat: Yarisek i Przyjaciele - część 4
Niech Żyje Piątek !
No, wrzeszcie piątek.
Ostatnio mało piszę, ale w pracy raczej z czasem cienko (przed urlopem chcą
mnie wycisnąć jak cytrynę, żeby nie miał siły wypoczywać), a w domu ta mała
skrzyneczka razem z tym żółtym kabelkiem powędrowała do szafy. No, ale forum
staram się przeglądać, żeby być na bieżąco.
Mój wieczorny brak czasu wynika zaś nie z wypełnienia gróźb żony, ale
przygotowań do mojej roli świadka na ślubie przyjaciela - zemścił się za to, że
musiał "świadkować" u mnie. Ponieważ jest to mój debiut w tej roli odczuwam
lekie zaniepokojenie. No i znowu czeka mnie przelot znienawidzoną przeze mnie
trasą gdańską (choć poznańska gorsza).
Co do tytułu, to jest znakomity - świetnie wypełnia swoją rolę. Goście, którzy
do nas zaglądają od razu wiedzą, że jest tu subkultura fanów nowel sieciowych.
A mnie osobiście kojarzy się z Kubusiem Puchatkiem (wrażenie to pogłębia
jeszcze Tiger :-)
Gratuluję, Adamie, pomysłu napisania książki, a może bardziej pomysłu na
książkę (tzn. że jest coś, o czym wiesz, że powinieneś podzielić się tym z
innymi, czego ci inni jeszcze nie wiedzą, a co jednocześnie zmieści się na tych
kilku setkach stron). Bo, jak widzę, nie będzie to książka o charakterze
zawodowo/naukowym, a bardziej osobistym (chyba, że się mylę). A czy znajdzie
się tam miejsce dla nas ?? No i jaki jest werdykt odnośnie drugiej Toyoty/
Lexusa ?
Jolu, dzięki za tytuły, po powrocie zaraz wrzucę je w Kaazę (znowu internet mi
zwolni). Dostałem Twego mejla i SMS-a, odpiszę, jak tylko będę miał szansę
(tzn. czas, który właśnie mi się kończy). A poza tym doczytałem się w
poprzednim wątku, że Mac też jest prawnikiem, więc chyba powinien razem ze mną
czuć się współodpowiedzialny za produkcję bełkotu, który potem musisz
tłumaczyć. Ale z drugiej strony, Jolu, to chyba jednak cieszysz się, że masz co
tłumaczyć ? :-)))
Co do komputera, to wywal go i kup Mac'a :-)))))
Albo zainstaluj Windows NT/2000, ja na nim pracuję i nic się nie dzieje, poza
tym, że jedno okno otwiera mi się kilkanaście sekund (kwestia procesora). A
padł mi tylko wtedy, jak ktoś z moich szanownych sąsiadów z osiedlowego
otoczenia sieciowego włamał mi się do komputera, powsadzał trojany i
dokumentnie skitrał system (nawet musiałem BIOS-a aktualizować). Teraz wraz z
moim kolegą informatykiem obmyślamy zemstę.
Co do Yarisa, Jankesie, to w serwisie chyba coś poprawili, bo przy skręcie już
nic nie zgrzyta.
Obejrzałem fotki Jankesa i Oriona, szczerze mówiąc tak właśnie Was sobie
wyobrażałem, uwzględniając fakt, że dopiero przed chwilą zorientowałem się, że
Orion to Orion, a nie Jankes i odwrotnie - zmyliła mnie ta Corolla.
No, to teraz nic nie rozumiem (i znowu kłania się nieznajomość 1 cz., Jola mnie
zabije, ale w razie czego zwalę wszystko na bilobil) - Orion ma Corollę,
Yarisa, czy Corollę i Yarisa, czy też Celikę, Lexusa, Hiluxa, Corollę i Yarisa ?
O, chciałem powiedzieć, że Katka jeszcze śpi (dobrze Wam, możecie z Jolą sobie
same pracować, nikt nie do was nie chodzi, nie zawraca głowy i nie
dezorganizuje systemu pracy. A Wasz szef przynajmniej naprawdę zawsze ma
rację :))))))
No, własny dom z ogrodem to też chciałbym mieć, nawet bardziej niż Freelandera.
Ale przecież wokół Krakowa jest wiele pięknych terenów, gdzie taki dom mógłby
stanąć. Przynajmniej raz do roku bywam w Ojcowie i okolicach - tam to można
mieszkać. A w tej chwili to sam mieszkam prawie na wsi, co z tego skoro w
bloku. O, mój czas właśnie się skończył...
Pozdrówka !
Metody



Temat: Alfa Star -relacja
26.08 wróciliśmy z rodziną [ 3 osoby dorosłe + 2 dzieci 6 i 8 lat ] z 14
dniowego pobytu w Hurghadzie w hotelu Sun Rise Resort. Wyjazd wukupiłem w
biurze podróży Alfa Star w radomiu w połowie lipca [opcja rodzinna ] .Wylot z
Warszawy 7:30 w hurghadzie 13:00 ,na lotnisku gorąco wiza 15 dolarów i do
autokaru wiozącego nas do hotelu. Hotel ogromny ,zakwaterowanie zgodnie z
zamówienie [ dwie bardzo duże sypialnie połączone wewnętrznymi
drzwiami ,telewizor,pusta lodówka w każdym z nich ], opaski all na ręce .Jeden
z pokoi posiadał balkon [ na nim stolik i dwa krzesła ] z widokiem na basen i
zatokę. Basen duży ogłebokości od 140 cm ro 170 cm z barem, oraz brodzik z
małą zjeżdżalnią o głębokości 50 cm.,plażę trudno nazwać piaszczystą ale dla
dzieci do zabawy w piasku wystarczy,morze cieplutkie bardzo słone ,leżaków
bardzo dużo niestety przy basenie nie dla wszystkich chętnych
starczało .Obsługa hotelowa bardzo dobra sprzątanie i wymiana ręczników 1 raz
dziennie nikt nie wyciągał rąk po bakszysz,bary { w okolicach tylko basenu
było ich cztery }serwowały bezpłatne wino,piwo,drinki
alkoholowe,pepsi,fante,wode mineralna niegazowaną soki z kartonu od 11:00 do
24:00.Sniadania 6:30-10:00 obfite 4 rodzaje sera żółtego wędliny 3
rodzaje,jajka na twardo,jajecznica,mesko na goraco,kilkanaście rodzajów
opieczywa i ciast,omlety i naleśniki robione przy tobie i z przez ciebie
wybrane dodatki ,soki owoce kawa,herbata,mleko ,chrupki 5 rodzajów.Lunch 13:00-
15:00 i kolacja 18:30-22:00 2 rodzaje zup,4 rodzaje różnych mięs na gorąco
ryż,ziemniaki,kasza warzywa na gorąco,sałatki i surówki owoce
{jabłka,pomarańcze,banany,gruszki,arbuzy} napoje w asortymencie tak jak w
barach oraz co było najsmaczniejsze do kolacji były przygotowywane przy tobie
mięsa z grila ,makaron z różnymi dodatkami oraz smażone owoce morza.
Dodatkowo od 12:00 do 17:00 przekąski makaron z mięsem,frytki ,mięso z
grila,zupy, warzywa grilowane. Ogólnie jedzenie smaczne i każdy mógł znależć
coś smacznego dla siebie wszystko bez ograniczeń.W kotelu działa klub dla
dzieci,zajęcia są prowadzone w języku niemieckim ale dla dzieci to nie jest
problem {moje nie znały języka niemieckiego}dzięki animatorom jeśli tulko chcą
to bawia się świetnie {malowanie koszulek ,zawody w basenie,zabawy i gry na
powietrzu} dyskoteka codziennie wieczorem prze ok.godzinęoraz .Dla dorosłych
gimnastyka w basenie oraz areobik 2 razy dziennie oraz występy wieczorne
artystów egipskich {fakir ,tańce egipskie ,zespoły folklorystyczne} i
dyskoteka.Pojechaliśmy po to by leniuchować i tak było słońce,słońce na
okrągło basen ciepła woda w morzu do oporu jedzenie i picie ,czego wiecej
trzeba dla mnie to wystarczyło, Byliśmy na wycieczkach do Kairu {bardzo
męczaca 8 godzin jazdy w jedną stronę} i Luksorze wrazenie nie do opisania
czulem sie malutki w porównaniu do wielkości budowli i majestatu zabytków
które dotrwały do naszych czasów,Wyjazdy odbyły się bez żadnych opóźnień i
zgrzytów.Rezydentka Alfy Staru buła na dyzurach w hoteluw godzinach
wywieszonych na tablicy ogłoszeń,ja osobiście miałem z nia styczność przy
spotkaniu informacyjnym , przy zapłacie za wycieczki oraz przy wyjeździe.Przed
wyjazdem byłem czytelnikiem forum i byłem bardzo zaniepokojony wypowiedziami
na temat biura Alfa Star i obsługi rezydentów ale ja tego nie doświadczyłem na
swojej skórze pojechałem wypocząć z całą rodziną i tak też się stało według
mnie biuro Alfa Star wykonało dobrze to za co zapłaciłem. Aha jedyną platną
rzeczą są lody { cena 5 funtów za gałkę}.Kazemu turyście zyczę tak udanych
wakacji.Jeśli macie pytania pytajcie odpowiem.



Temat: Hilton Long Beach
wakacje , wakacje no i po wakacjach... Byliśmy w HLB 15.09 - 29.09. z
Selectours. Długo wybieraliśmy hotel, troche nas martwiły skrajne opinie na
forum, ale teraz sama widzę, ze trudno jest ocenić ten hotel. Bo hotel jest
ogólnie bardzo fajny, tylko że.. no właśnie. Opisze jak było, a sami uznacie
czy to poważne minusy dla Was, czy nie.
Pokoje są bardzo fajne, przestronne, łazienki może troche starsze, ale niczego
im nie brakuje. Poziom bardzo wyrównany, więc nie ma obawy ze trafisz do
klitki. Unikałabym jedynie bungalowów położonych daleko od głównego budynku, bo
długi spacer na patelni po terenie, na którym nic nie rośnie, to mało przyjemna
sprawa. Bardzo fajnie wyglądają bungalowy w pierwszej linii od plaży, ale
pokoje z duzymi balkonami , bo małe są tak małe, ze mieści sie tam jedna osoba
dosłownie. Bardzo fajne pokoje w budynku Family i chyba nie ma problemu z
dostaniem ich.
Baseny - to jest największy plus tego hotelu. Nie mieliśmy tez żadnych
problemów z leżakami, mimo iż do porannych ptaszków się nie zaliczamy.
Spokojnie o 10:00 mogliśmy znaleźć wolne miejsce. Przy każdym basenie bar.
Serwują również ( smaczne! ) przekąski. Czasami nawet rezygnowaliśmy z obiadu
na rzecz np. sharmy serwowanej na plazy.
Plaża - olbrzymia. Niestety zamiast piasku coś piasko podobnego i ubitego.
Plaża po prostu niesamowicie rozległa. Sporym minusem sa odpływy morza, żeby
dojść do wodu musisz niezły kawałek się przejść, po czymś, co jeszcze rano było
zalane wodą. Podejście na pomost to prawdziwa wyprawa. Pomost jest bardzo
wysoki i żeby posnurkować, trzeba schodzic drabinką. W płetwach to niezły
wyczyn, ale można się przyzwyczaić. Na szczęście jest kilka prysznicy na plaży
i przy basenach.
Rafa jest ładna, trzeba tylko popłynąć kawałek od pomostu, najlepiej od strony
morza, ale zdecydowanie ładniejsze są w Sharm i są przy samej plaży. Poza tym w
Sharm nie ma fal, co ułatwia snurkowanie, a w Hurghadzie czasami są spore.
Jedzenie. 2 restauracje w all incl. W Al Dente wieczorami muzyka na zywo. Duży
wybór potraw, a niestety po kilku dniach na nic sie nie ma ochoty. Czasami było
bardzo smacznie, a czasami nie było co nałożyć. Ciasta bardzo dobre, pieczywo
rewelacyjne. Pyszne lody. Niestety mały wybór owoców.
Bardzo miłe wieczory organizowali do 23:00 w barze przy basenie. Muzyka na
żywo. Był problem ze stolikami, bo chętnych jest więcej niż miejsc.
Napoje: wino jak dla nas nie nadawało sie do picia, a sądziliśmy, ze
przywykliśmy do egipskich standardow Piwo w butelkach jest OK, ale nie
zawsze chcieli je podawać w ramach all. Trzeba sie było upierać, ze jest w
cenie, bo starali sie je sprzedawać, i dopiero groźba, ze chce sie rozmawiać z
menagerem powodowala, że nalewali je za darmo. ( zwłaszcza w głównym barze przy
basenie) Piwo z beczki było znacznie gorsze.
Generalnie obsługa jest bardzo dobra, aczkolwiek były niemiłe incydenty.
Największym minusem tego hotelu jest zieleń, a raczej jej brak. przy głównym
basenie jest trawka i male palemki ale przy bungalowach dalej, po prostu nie
rośnie nic. piach. I widząc jak oni to nawadniaja, to nic tam nie wyrośnie.
Podsumowując: Moim zdaniem to hotel 4*. Jest OK, ale wiem, że za te same
pieniądze można mieć znacznie ładniejszy hotel nawet 4*,z lepszą obsługą,
czystrzy, z przepiękną rafą i pięknymi ogrodami. Jeżeli ktoś się nastawia na
snurkowanie to zdecydowanie polecam Sharm.
Natomiast bardzo mile zaskoczyła nas rezydentka z Selecours, która zawsze była
na czas i była b pomocna. Wycieczka z tego biura do Luksoru była również bardzo
udana, bardzo miła pani przewodnik, która po prostu zalewała nas informacjami.
I co najważniejsze, nie traciliśy czasu na żadne fabtyki perfum, alabastru,
papirusu itp., tak jak ma to w zwyczaju np. Exim, tylko poświęciliśmy maximum
czasu na zwiedzanie. Jedyny zgrzyt z biurem, to fakt, ze wylot mieliśmy 16.09 a
nie 15.09, wiec skrócili nam pobyt o 1 dzień.
Pozdrawiam wszystkich , z którymi bawiliśy się w Hiltonie i życzę Wam łagodnego
powrotu do rzeczywistości ))
Beata




Temat: Aspekty w synastrii - kiedy dzialaja?
Po pierwsze - na stronie Liz Green z linkow poleconych prez all w archiwum
znalazlam artykul o tym, dlaczego ladujemy sie w dane konfiguracje, jesli ktos
nie czytal, to podsylam:
www.mountainastrologer.com/sacks1000.html
Po drugie: bogini nie objawila mi sie w pelnym majestacie, przemawia do mnie
jedynie na forum - tak mi sie tylko w synastrii rzucil w oczy trygon Slonc,
trygon Marsow i kwadrat Merkurych. No i ta lilith przy okazji watku.

Po trzecie: mam jakie takie (choc i tak z kazda chwila uswiadamiam sobie coraz
bardziej, jak mizerne) doswiadczenie jedynie z porownawczymi w relacjach
damsko/meskich, rodzinnych i przyjacielskiech, wiec o zadnych politykach nic
sensownego nie powiem.

Natomiast przede wszystkim oddzielam zwiazki milosne od innych - zupelnie
inaczej patrze na swiatla oraz zwlaszcza na Wenus i Marsa. Ja to widze tak, ze
energie tych planet sila rzeczy wyladowuja sie bardzo silnie, ale w innych
dziedzinach. Podobnie jak sprawy danych domow.

Trudno mi troche to sprecyzowac, ale np. aspektowanie 5 domu przez Wenus w
synastrii przyjaciol bede interpretowala inaczej niz pary: przyjaciele "wyzyja"
te Wenus np. w jakiejs tworczej dzialalnosci, a u pary bede patrzyla raczej na
zycie erotyczno-emocjonalne, choc oczywiscie nie tylko na nie. Tak samo
apsekty: akurat spotkalam dzis znajomego, z ktorego Marsem laczy sie w
zabojczej koniunkcji moja Wenus - tylko ze nasz uklad jest jedynie
przyjacielski w wydaniu Merkurianskim (z udzialem Jowisza i Saturna, bo uklad
ten bywa rowniez ukladem nauczyciel/uczen, starszy/mlodszy) i ta koniunkcja
dziala juz inaczej niz w przypadku zwiazku damsko/meskiego - jest
jakby "przekierowana" przez Merkurego, i wplywa jedynie na styl i tematyke
rozmow oraz na wzajemna sympatie i zainteresowanie. Przy innym ukladzie juz bym
ten aspekt zupelnie inaczej widziala.

Jeszcze do aspektow: inaczej tez rozkladam "ciezar gatunkowy": np. kilka lat
funkcjonuje w bliskiej i sprawdzonej przyjazni, w ktorej obydwie Wenus sa
kompletnie spalone kwadraturami do wszystkich niemal mozliwych planet, w tym
oczywiscie do siebie nawzajem. Gdybyt ktos mi dal cos takiego do analizy jako
horoskop pary, to nic, tylko siasc i plakac. Natomiast w przyjazni uklad -choc
rzecz jasna zgrzyta po tych Wenus- funkcjonuje calkiem niezle na harmonijnych
aspektach mojego Ksiezyca i Merkurego oraz na trygonie Marsow plus innych,
ktore niestety na pewno nie starczylyby dla zrownowazenia Wenus w przypadku
relacji, gdzie jest ona istotniejsza.

Fantastyczny temat otworzylas, anahello - uwielbiam synastrie!! To jeszcze
wieksze i bardziej fascynujace zagadki niz pojedyncze horoskopy. I uwazam, ze w
pewnym sensie najbardziej przydatne: oczywiscie zrobic dobra analize
porownawcza jest niesamowicie trudno, ale moim zdaniem nawet dosyc poczatkujacy
astrolog dostrzeze najwazniejsze zagrozenia dla zwiazku, a dzieki tej
znajomosci "slabych punktow" mozna zwrocic na nie wieksza uwage (a czasami w
ogole je sobie uswiadomic) i dzieki temu je pozytywnie przepracowac.

Cos bardziej sensownego postaram sie napisac jutro, bo juz nieprzytomnieje
nwet ponad swoja norme, brrr, jakas dziwna godzina sie zrobila. A ja o
analizach porownawczych moge w nieskonczonosc.

Przepraszam jeszcze, ze ja zawsze uparcie wywlekam te przyklady z bezposrenio
mnie dotyczacych horoskopow, ale tu mam najlepsze pole obserwacji. Moge byc
swoim wlasnym atrologicznym chomikiem doswiadczalnym, to korzystam )
d.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 188 wypowiedzi • 1, 2, 3