Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum ze znajomymi
Temat: Do Beduinki
mahadarbi napisała:
> Witaj.
hej
> Czytam sobie od dłuższego czasu Twoje wypowiedzi na tym ciekawym
> (niewątpliwie) forum. I tak czytam i czytam, i... dopatruję się kilku
> niekonsekwencji. Przedstawiając się, piszesz, że studiujesz Arabistykę i
> Islamistykę, drugim razem natomiast, kompletnie temu zaprzeczasz
studiuje arabistyke i nigdzie temu nie zaprzeczam - jesli tak twierdzisz, to
wskaz mi dokladne miejsce, gdzie taka moja wypowiedz sie znajduje
(dość
> obcesowo zresztą traktując kolesia; dyskusja na temat konfliktu izraelsko -
> palestyńskiego). Studiując uważnie Twoje wypowiedzi, zdecydownie daje się
> odczuć, że jesteś fascynatką i posiadasz dość dużą wiedzę na dany temat,
> jednak nie wiem czy ta Arabistyka jest wymyślona (wszakże zaprzeczasz w
> poście do niego, że masz z nią cokolwiek wspólnego) czy nie.
krajami arabskimi jestem zafascynowana, tutaj spedzam rocznie kilka miesiecy.
postanowilam z tego uczynic swoja droge zyciowa - stad studia na arabistyce,
ktorym na pewno nie zaprzeczam
> Nie to, żeby
> mnie to aż sen z oczu spędzało (choć może pora na to wskazuje ;), ale może
> warto zachować jakąś konsekwencję, nie sądzisz? Wiem, że zjednałaś już sobie
> dość spore grono wiernych i oddanych Ci forumowiczek,
tylko forumowiczek??? forumowiczow chyba tez
pozostaje mieć
> nadzieję, że mnie nie zlinczują ;) w najlepszym wypadku dostanę wilczy
> bilet :)) Nie traktuj tego jak jakiś atak na siebie (niepotrzebnie), ale
> odnoszę wrażenie, że nie ma w Tobie wiele pokory i szacunku, przynajmniej do
> ludzi, którzy probują podejmować jakąś debatę na tym forum (do tej pory
> myślałam, że forum na tym własnie polega).
jestem otwarta na kazda dyskusje i takowych nie przerywam - bowiem tylko w
wyniku wymiany pogladow czegos sie od siebie nawzajem uczymy
Wybacz, ale atak na kolesia
> dlatego, że Hezbollah napisał inaczej... sorry, czytałam to jak niezły
> scenariusz Tarantino. Odpowiedz mi jeszcze, łaskawie, na jedno pytanie:
> uważasz, że pilot wycieczek ma monopol na traktowanie wszystkich z wysokości
> zadartego nosa?
nie odczuwam, bym kogos w taki sposob traktowala
(oprócz wiernych Ci znajomych/przyjaciółek/forumowiczek). Bo
> takie odnoszę wrażenie. Może się mylę, ale wydaje mi się, że ktoś kto był
> kilka razy w Egipcie, Tunezji, Syrii i Jordanii
oj o wiele wiecej
(może coś pominęłam, wybacz)
> nie ma podstaw, by uważać się za absolut w dziedzinie życia po arabsku. Byłaś
> w którymś z tych miejsc dłużej niż trwa turnus z biurem podróży?
oj bylam... moje pobyty sa w wiekszosci wielomiesieczne
Pozdrawiam i
> mimo wszytko liczę na spójną odpowiedź.
choc mam malo czasu - staralam sie
Temat: Dostaję alergii na WSHE
Wygodnie Ci się leży?
Panie mgr- sprawa pierwsza- nie wiem, jak na pańskiej uczelni, ale u mnie już w
podstawówce uczyli, że uspokÓj pisze się przez Ó. No, ale przecież tytuł do
niczego nie zobowiązuje- zarówno do poprawnego wysławiania się, poprawnej
pisowni, jak i kulturalnego zachowania.
Sprawa druga- nie znam Cię i wcale nie mam ochoty Cię poznać. Ale nie muszę
oglądać Twojej facjaty, żeby wiedzieć- jaki jesteś. Piszesz na forum- wyrażasz
swoje poglądy, przekonania i mam prawo do tego, aby się do nich odnosić. Nie
zgadzam się z nimi- tak, jak i większość osób tu piszących- i będę o tym pisać,
nie zabronisz mi tego. Jeśli Cię to boli, że ktoś ma inne zdanie, to raczej Ty
nie pisz na forum- po co mają Cię ponosić nerwy- jeszcze zejdziesz z tego łez
padołu w kwiecie wieku- a to przecież byłaby niepowetowana strata dla ludzkości-
utracić taki wybitny umysł po państwowej uczelni.
Ja mam klapki na oczach? A może to właśnie ja jestem otwarta na wszystko i nie
podchodzę do każdej sprawy z perspektywy tego, co gdzieś od kogoś usłyszałam,
czy też obiegowej opinii. Tak, jak pisałam- studiuję na państwowej uczelni, a
jednak potrafię obiektywnie ocenić poziom nauczania zarówno w prywatnych, jak i
publicznych szkołach, dostrzegając plusy i minusy obu. Twoje podejście
natomiast znam (nie tylko z tego wątku) i widzę, jakie jest. Wyrobiłeś sobie
zdanie na temat studentów i absolwentów prywatnych uczelni i wszystkich
mierzysz jedną miarką. A może oni po prostu nie mieli tyle kasy, żeby dać w
łapę i dostać się na uniwerek- nie czarujmy się- przecież tajemnicą poliszynela
jest łapówkarstwo w szkolnictwie wyższym i nie tylko. Może są to osoby, które
za wszelką cenę, kosztem wyrzeczeń swoich i rodziców, ciężkiej pracy- chcą
zdobyć wyższe wykształcenie. Gdyby w Polsce było 30 uniwerków, jeszcze więcej
politechnik, a szkoły prywatne istniałyby tylko dla snobów, którzy nie mają co
robić z kasą- zgodziłabym się z Tobą. Ale miejsc brakuje i nie tylko Ty masz
prawo do zdobycia wykształcenia i znalezienia dobrej pracy. Rozumiem, że boisz
się konkurencji na rynku pracy- bo byłoby super, gdyby studia kończyli tylko
nieliczni, a cała reszta, która nie dostała się na państwową uczelnię, ze swoim
średnim wykształceniem zasilała kręgi bezrobotnych. Ale tak na szczęście nie
jest i widzę jak Cię to boli, jaką solą w oku jest dla Ciebie fakt, iż ktoś
będzie też miał tytuł magistra, chociaż nie jest po UŁ. Tak jest i będzie, a
świadomość, że może istnieje zagrożenie, że ktoś Cię wygryzie z Twojego
stanowiska, bo będzie miał lepsze kwalifikacje, powinna Cię tylko mobilizować
do ich podnoszenia.
Co ja sobie zresztą klawiaturę będę strzępić, do Ciebie i tak nie dotrze żadna
argumentacja. Mam nadzieję, że kiedyś życie zweryfikuje Twój ograniczony
światopogląd i jeszcze będziesz odszczekiwał słowa wypowiedziane tutaj i pewnie
nie tylko tutaj. A tymczasem pilnuj swojej posadki i siedź w hermetycznym
gronie znajomych- snobów (zapewne też z papierkami jedynie słusznej i
prawdziwej uczelni) i napawaj się swoimi przewspaniałymi osiągnięciami i
sukcesami życiowymi.
Temat: Witam :))
Witam :))
i dziękuję za przyjęcie na forum :)))
Moja sytuacja: niemąż, z który jestem od lat 6, w tym trzy na docieranie z
rozstaniami i powrotami (obydwoje mamy niełatwe charakterki :)) i trzy lata
wspólnego mieszkania. Jego dzieci:23 i 25 lat, studiują. Na początku, jak się
o nas dowiedzieli, córka dostała lekkiego szału, nie chodziło nawet o mnie,
ale o to, że inna kobieta itd., potem się uspokoiła, miałąm wrażenie, ze
trochę się nawet polubiłyśmy. Syn od początku mnie zaakceptował.
Jak poczytałm na forum, sytacja podobna jak u niektórych z Was. Chłop narobił
długów w okresie: odejście ex - moje nastanie, z których nie możemy wyjść do
tej pory (karty kredytowe!). Na szczescie mieszkanie odziedziczył, nie
podegało podziałowi (ex ma pół domu w bardzo drogiej dzielnicy, w tej kwestii
nie została pokrzywdzona).
Mój facet dawał dzieciakom 1600 złotych niesięcznie + finansował inne ekstra
wydatki. Jak się zrobiło naprawdę ciężko, poprosił dzieci, by trochę
ograniczyły wydatki, ze przez jakiś czas będzie im dawał kasę regularnie, ale
mniej. Na co usłyszał od córki: "nic mnie nie obchodzi Twoja sytuacja, ja
swoje pieniądze chcę mieć, a jak nie, to spotkamy się w sądzie". Dzieci
przestały kontaktować się ojcem, nie odbierały nawet telefonów. Żeby odebrały
komórkę, dzwoniliśmy z automatów, komórek znajomych ... A potem jednak
spotkali się w sądzie. W pozwie umieściły taki spis wydatków, że szczęka mi
opadła (mieszkanie i jedzonko, co oczywiste, ale i wydatki na kosmetyczkę,
kluby studenckie, kino...). Sędzina uznała wydatki za zasadne, a mojemu
chłopu (choremu na jaskrę!), powiedziała, że przecież ma możliwość
dorobienia. No tak, ma ślęczec po nocy i stracić wzrok, a dorosłe, było nie
było, dzieciaki dorobić sobie nie zamierzają...... Jeszcze ex, która wykazała
w 2003 roku 800 złotych dochodu (za cały rok!!!!!). Wkopał ją syn, który
przyznał się, że mama wypłaca mu 350 zł tygodniowo...
Zaraz jak tylko dzieciaki otrzymały wyrok, poszły do komornika. W efekcie
mamy: komornika na pensji, pętla zadłużenia i kiszka totalna. A ja nie mogę
dostac pracy... Bo: za stara albo za wysokie kwalifikacje - do wyboru :(((
Próbuję zarabiać tłumaczniami, ale póki nie wyrobię sobie renomy, nie za dużo
z tego bedzie. Do tego jeszcze mój facet i ex mieli mała firmę, którą ona
prowadziła. Firmy na szczęście już nie ma, ale do tej pory przychodzą nakazy
zapłaty z us i zus, bo ex okazało się, ze ex przez ostatni rok nie płaciła
jego podatków i ubezpiecznia.... Cóż, jego wina, ze się wcześniej nie raczył
zainteresować....
Nie obwiniam w 100% dzieci za ten sąd. W końcu on też miał wpływ na ich
wychowanie. Poza tym trochę go znam i wiem, jak mogła wyglądać ostatnia
rozmowa w sprawie pieniędzy, wiem, że stracił panowanie i wykrzyczał co
nieco.... Ale jest ciężko. Widzę, że tęskni za nimi. Nie rozmawiali już
prawie od roku. Z drugiej strony tak się zawziął, że już w sądzie jest
odwołanie od wyroku. Po kolejnej rozprawie już nie bedzie chyba szans na
porozumienie.
My w końcu z kłopotów finansowych wyjdziemy, pewnie w ciągu roku. A dzieci
nie ma....
Temat: czytaj-----www.slupsk.pl/Forum/
czytaj-----www.slupsk.pl/Forum/
Wracamy do tematu..........!!!!!!!!!!, Agnieszka Mina, 03-10-15
Dotyczy "Prezes pozwolił pić", Stanisław Kufel, 03-09-17 Dotyczy "Prezes
pozwolił pić" Głos Słupski 17.09.2003 rok. Do tej pory byłem jedynie
czytelnikiem uwag dotyczących MZK. Dzisiejszy artykuł zbulwersował mnie.
Zadzwoniłem do znajomych porozmawiałem z wieloma ludźmi. Okazało się,że
artykuł jest tylko czubkiem góry lodowej "alkoholizmu szerzącego się w MZK”.
Wszystko co złe zwala się na kierowców, może i słusznie, gdyż to oni jako
jedyni są widocznym wizerunkiem zakładu. W związku z tym zostawię ich tu w
spokoju, ludzie i tak ładują im słusznie czy też nie. W trakcie rozmów
okazało się, że w MZK jest jak w radzieckim socjalizmie - prezes pije ze
związkowcem, związkowiec pije z administracją, a administracja zwala na doły.
Ale do rzeczy...Czy pito i czy piją w MZK? Odpowiedź jest retoryczna
oczywiście, że nie piją. Picie oznacza przecież pełną kulturę i
wstrzemięźliwość. Moim zdaniem oni tam chleją co broń boże nie można
porównywać do picia. Jedyni ,którzy są bezwzględnie kontrolowani to są
nieszczęśni kierowcy.Tymczasem "grupa radzieckiego socjalizmu pozwala sobie
na wszystko.Prezes w feralnym dniu wetowania otwarcia pętli też chlał, ale
trzeba powiedzieć stanowczo, wstrzymał się przez chwilę od tego procederu,
gdy dyspozytor jak było widać zwrócił mu uwagę,że się wydurnia.Dał dyla
gdzie??? wiadomo do administracji, a tam też świętowano. Prezes, który
szanuje swoją załogę,słucha ich,słucha ich uważnie i przyjmuje dobre
propozycje,nie odmówił - a wiecie czego? tego czego dyspozytor powiedziałmu
żeby nie robił bo ma dość.I kto tu rządzi tą firmą? dyspozytor, prezes czy
kompetentna administracja. Trudno, może jestem na nich zły bo nie zaprosili
mnie na popijawę.Popijawa byłaby niczego sobie. Pochlałbym sobie za pieniądze
podatników,aaaaa później odbiliby sobie,bilety z 1,20 na 1,50 zł.Przecież w
prasie czytamy: bilans spółki musi wyjść pozytywnie. Nie można tu pominąć kto
jeszcze tam był...ministrowie, prezydenci, członkowie rad nadzorczych,goście
uprzywilejowani oraz tzw. ciżba dla udokumentowania i potwierdzenia
zasadności wydaków. Nie będę mówił czy pili, zdania moich rozmówców były tu
rozbieżne - pili czy się nachlali? Ale jeżeli jedziemy to wróćmy do normalnej
bieżącej trudnej mozolnej pracy w MZK. Oczywiście rozchodzi się tutaj,
kiedy "radziecki socjalizm" wydaje sobie uchwały zezwalające na używanie -
czytaj!!! Jak robi sobie jaja z ustawodawstwa RP - a wydaje je bardzo często,
tylko jedne są na piśmie, inne są wydawane ustnie. Więc nadal pozostanie jak
na początku – prezes ze związkowcem, związkowiec z administracją a
administracja zwala na doły. I ŻEGNAM PAŃSTWA STAROPOLSKIM POWIEDZENIEM NA
ZDROWIE
Temat: Sterylizacja GARUCHY-kto jest za tym?
Witam
> Te tysiące ludzi milczało jak wyrzucano właścicieli z ich nieruchomości i
> wprowadzało się tam bez skrupułów!! a jeżeli to nawet nie akurat te tysiące
to
> gdzie były te tysiące, jak działa się innym niesprawiedliwość - czyżby
pojawiło
>
> się dopiero jak im się zaczyna dziać "krzywda" czyli np. muszą płacić za
swoje?
U mnie wszyscy płacą. A niektórzy są naprawdę biedni. Przy czym my nigdy się
z kamienicy nie wyprowadziliśmy i nie oddaliśmy jej w zarząd państwa. Moja
babcia zawsze prowadziła księgę meldunkową i administrację, i nigdy nie
była wymazana z ksiąg wieczystych. Ludzie zatem wiedzieli, że mieszkają u
kogoś. Owszem na początku lat 90 było parę scysji ale udało mi się lokatorów
wciągnąć do inwestowania w pewne rzeczy własnych środków (dobrowolnie
wspólnie wymieniliśmy np kotłownię) i jakoś idzie. Najgorsi sami się wynieśli,
bo wiexieli, że gdy będę mógł to ich wyrzucę. Gdy dostali trzyletnie
wypowiedzenie poszli sobie nie czekając co dalej. A ja sam nigdy nie mieszkałem
w czyjejś kamienicy więc nie wiem jak myśleli ci co się tam wprowadzali.
Pewnie nic nie myśleli, bo dostali przydział i tyle.
>
>
> 100000% zgody, ale..... zastosuj zasadę niejakiego Chrystusa najpierw
zastanów
> sie czy możesz tym kamieniem rzucać, czy Ty na pewno wytykając cokolwiek
innym
> nie czynisz im krzywdy zastanów się - najpierw!!! przyłóż to do siebie
później
> do innych!!!
Zupełnie nie rozumiem? Jaką ja krzywdę komuś czynię pisząc, że zawsze należy
być kulturalnym i zachowywać umiar? Czy coś Ci się nie pomyliło? I może
nie poroszujamy Chrystusa do tak drobnych spraw. I nie ma tu nic do rzeczy,
że mam garuchę za prostaka. Mam na to dowody. Choć raczej podejrzewam, że
on chce uchodzić za niepoczytalnego aby uniknąć wyroku.
A tak swoją drogą to pewien mój znajomy ma wiele nieruchomości w Łodzi.
W tym i kamienice. I nie ma żadnych problemów z lokatorami, nie dewastuje
swoich domów tylko remontuje i ciągnie z tego zyski. Czyli metody garuchy
naprawdę nie są konieczne. Są inne o wiele prostsze. Choćby kupno jakieś
kiepskiej kamienicy za grosze i prawomocnym wyrokiem wykwaterowanie lokatorów
tamże... ale po co ja to piszę ;-)
> nie obraź sie ale dziwne to jest jeżeli znasz problem z naszej strony, to czy
> nie nazywasz sie aby Pol, on też ma kamienicę rodową . Ja wiem, że
porównywanie
> kogokolwiek do Pola jest obraźliwe - ale tak się mi skojarzyło (wybacz
jeszcze
> raz).
Czy Pol ma na imię Marcin? I czy nazwisko Pola zaczyna się na K? Sam widzisz.
> A ad rem - można obecnie w Łodzi kupić kamienice i to ich wiele - odsyłam do
> gratka.pl - za dosłownie grosze np. ok 150 zł za 1 m2 - tyle są warte
kamienice
Ja ostatnio kupowałem za 2 razy tyle... ale było warto :-)
>
> z lokatorami zastanów sie ile w najgorszym przypadku dostanie Garucha na m 2
> pustej - założymy się 1500 zł czy więcej czyli ile ??? 10 razy tyle!!!!! I Ty
> to nazywasz dewastacją? Ja bym to nazwał kupiectwem, interesem, czy
realizmem
> nigdy nie głupota!!
Tłumaczę, że nic nie dostanie. Za dużo kasy trzeba utopić w remont. Taniej
jest kupic pustą działkę w okolicy i zbudować coś od nowa. Z resztą bardzo
blisko dokładnie tak zrobiono... Genaralnie remonty po dużych dewatsacjach,
starej i mało funkcjonalnej w rozumieniu biurowca, materii budowalnej są
nieopłacalne. No chyba, że kupuję się za bezcen, ale co to za interes dla
dla sprzedającego?
>
>
> A widzisz jak to boli takie uogulnianie!!!! oczywiście, że nie wszyscy są
> zazdrośni i mali, ale przepraszam kto pisał w imieniu wszystkich czy nie
> Wy!!!!!!!!!! Ta broń jak widzisz jest obosieczna!!! Zatem nie warto
wypowiadac
> się za wszystkich jak i nie warto wszystkich wrzucac do jednego garnka!!! Ja
> pozwoliłem sobie stara zasadę erystyki zastosować jak widac z dobrym
> skutkiem ;) , wierz mi nie z złośliwości tylko z pedagogicznego nawyku, co z
> pewnościa jest mą wadą!!!! ( ale mam słabości jak każdy!!)
Ależ dokładnie to twierdziłem. A garucha co drugie zdanie używa zwrotu "wy
łodzianie" w brzmieniu obraźliwym.
> A wracając do kamienic co zrobiłeś po 2 października 2002, ??? i po drugie
> jak oceniasz aktualna sytuację ja swe stanowisko opisałem na forum prywatnym
Nic specjalnego nie zrobiłem - cały czas w ramach prawa i tylko nieco
modyfikuję czynsze ;-). Generalnie jestem informatykiem, choć teraz raczej
od zarządzania ludźmi niż od pracy technicznej, zatem kamienica to taki dodatek.
Planuję kamienicę stopniowo opróżnić z lokatorów (metodami legalnymi) i
wprowadzić tam rodzinę, parter i pierwsze piętro (może część) przeznaczając
na rodzinny biznes. Żona już użytkuje cały parter. Cały czas inwestowanie
w mieszkaniówkę się wg mnie nie opłaca.
Pozdrawiam, MarcinK
Temat: !!!!!PREZYDENT POznania KSIĘDZEM?!!!!!!!!
!!!!!PREZYDENT POznania KSIĘDZEM?!!!!!!!!
Tekst z piątkowej poznanskiej GW:
Co to był za ślub?
Marcin Kącki, Aleksandra Przybylska 28-11-2003, ostatnia aktualizacja 27-11-
2003 21:21
Chciałbym być przyjacielem państwa Kulczyków - mówi Ryszard Grobelny, który
jedynego ślubu w karierze udzielił ich córce, a potem bawił się na jej weselu
w Wenecji. Prezydent Poznania nie widzi problemu w tak bliskiej zażyłości z
biznesmenem, z którym prowadzi w imieniu miasta kontrowersyjne interesy
O ślubie Dominiki Kulczyk z księciem Janem Lubomirskim mówiło się w Poznaniu
od ponad roku - uroczystość odbyła się jesienią 2001 r. w tak głębokiej
tajemnicy, że przegapiły ją nawet kolorowe pisma. Nasi rozmówcy, zarówno z
kręgów rodziny Kulczyków, jak i urzędników, nie chcieli na ten temat
rozmawiać - nikt nie chciał nawet potwierdzić, że ślubu udzielił sam
Grobelny. Odpowiedź z urzędu dostaliśmy dopiero po pisemnym
zapytaniu: "Oświadczenie o wstąpieniu w związek małżeński Dominiki Kulczyk z
Janem Lubomirskim odebrał Ryszard Grobelny. Ślub został zawarty w Poznaniu" -
informację takiej treści otrzymaliśmy z Urzędu Stanu Cywilnego 25 listopada.
Kilka miesięcy po ślubie Fortis - firma Grażyny Kulczyk - zaczęła starania o
grunt przy Starym Browarze. Teren o pow. 1,5 ha, który konserwator zabytków w
przyszłości chciał włączyć do parku, prezydent Grobelny sprzedał małżeństwu
Kulczyków za 6 mln zł. Tymczasem nowi właściciele chcą tam stawiać budynek ze
sklepami, biurami i hotelem. Biegła na zlecenie miasta wyceniała działki pod
park - dziś twierdzi, że gdyby traktować je jako teren pod inwestycje, byłyby
warte nie 6, ale co najmniej 18 mln zł. Z tej kontrowersyjnej transakcji z
rodzicami panny młodej prezydent Grobelny tłumaczy się teraz przed Komisją
Rewizyjną Rady Miasta.
- Trudno sobie nawet wyobrazić, że moje decyzje w przetargach mogą mieć
jakikolwiek związek z tym, komu udzielałem ślubu. Taka sugestia mnie obraża -
mówi Grobelny "Gazecie".
ROZMOWA Z PREZYDENTEM
To tajemnica
"Gazeta": Ilu parom od 1998 r. udzielił Pan ślubu?
Ryszard Grobelny: Tylko tej jednej.
Dlaczego akurat tej?
- Bo poprosili mnie o to państwo Kulczykowie. A uważam, że jeżeli ważni
obywatele Poznania i radni o to proszą, można do takiej prośby się przychylić.
Czyli przeciętny poznaniak nie ma o co prosić?
- Poprosić może, ale prezydent nie jest w stanie udzielać ślubu wszystkim.
Podobno ten odbył się na pokładzie samolotu lecącego z Poznania do Wenecji?
- Państwo Lubomirscy nie życzyli sobie, by było wiadomo, gdzie i kiedy brali
ślub. Ja zachowam to w tajemnicy.
Leciał Pan samolotem z Poznania do Wenecji?
- Musiałbym sobie przypomnieć kiedy. Umówmy się: na pytania, gdzie, kiedy i
kto był obecny na ślubie, na prośbę państwa Lubomirskich nie będę odpowiadał.
Nie będzie Pan odpowiadał? Ale przecież Pan tam występował jako prezydent, a
nie osoba prywatna...
- Tak, odbierałem stosowne przyrzeczenie. Ale obiecałem, że zachowam
tajemnicę co do miejsca i daty.
A był Pan na weselu?
- Tak, byłem.
To wskazuje na bliską zażyłość z rodzicami panny młodej?
- Ja się bardzo dobrze znam z rodzicami panny młodej. I nie ukrywam tego.
Pan czuje się ich przyjacielem?
- Chciałbym uchodzić za przyjaciela państwa Kulczyków.
Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum
Wasze opinie (10)
+ DODAJ swoją opinię
Temat: NIE samochodom - OSTATECZNE USTALENIA
NIE samochodom - OSTATECZNE USTALENIA
Pozwoliłam sobie nadac temu wątkowi dość kategoryczny tytuł, ale zbliża się
godzina prawdy, co oznacza koniec demokracji i początek konkretnej roboty :-)
Co zostało zrobione:
1. została napisana ostateczna wersja petycji do prezydenta miasta
2. Zostały wydrukowane listy podpisów
3. Zostały poinformowane media. Wiemy, że będzie TV, Radio Łódź i Radio Eska.
4. Zostały pinformowane instytucje zainteresowane deptakiem na Piotrkowskiej
5. Zostały wydrukowane i rozdane (częściowo) ulotki
6. Zostały zebrane (częściowo) podpisy
Nie wiem, co jeszcze zostało zrobione, przedyskutowane, przekłócone, prosze o
uzupełnienie listy spraw załatwionych.
USTALENIA NA JUTRO BARDZO BARDZO WAŻNE (nie do dyskusji)
1. NIE ROBIMY żadnej demonstracji, manifestacji, protestu, ani żadnej rzeczy
która jego jest. ZBIERAMY PODPISY ŁODZIAN POD PETYCJĄ. Proszę nie przynosić
żadnych transparentów, flag, gigant-plakatów, tablic, gwizdków, trąbek i tp.
Żadnej zadymy!!! (Nie śmiać się - znam Was nie od dziś :-)
2. Osoby, które chcą zbierać podpisy - zbiórka o godz. 13.30 koło ławeczki
Tuwima. Znaczek KFŁ w klapie obowiązkowy. Jesli ktos nie ma, dostanie od
HuBara albo ode mnie.
3. Karty, na ktorych będą podpisywac się Łodzianie, bedzie miał HuBar, Ixik i
ja.
Karty mają rubryki (15 rubryk każda). Pilnujcie, żeby wpisy były tylko w
wyznaczonych rubrykach, a nie z tyłu, z boku czy u góry. Inaczej zginiemy w
czasie liczenia. 15 WPISÓW NA STRONIE I DOŚĆ!!!
4. Jeśli ktos skończy zbiórkę, oddaje kartki HuBarowi, Ixikowi lub mnie.
5. Podpisy zbieramy również w piątek i sobotę, ale już indywidualnie: wśród
znajomych, w pracy, w szkołach, uczelniach, pubach – gdzie kto może.
Podpisane w tych dniach karty zostawiamy w Cafe u Sapera, Piotrkowska 53 do
soboty, godz. 22.00. Potem zabiera je HuBar – i koniec.
6. W niedzielę spotyka się silna grupa rozliczeniowa. Liczy podpisy, wygładza
karty, pakuje w elegancką teczkę. W poniedziałek delegacja składa cały plik w
sekretariacie Prezydenta Miasta Łodzi. Kto w delegacji – nie wiem. Ustalajcie.
7. Bardzo proszę, żeby zbierający podpisy starali się, żeby karty z podpisami
były w miwrę mozliwości czyste, niewymietolone za bardzo, a wpisy w miarę
czytelne. Gońcie dowcipnisiów, którzy będą chcieli podpisać się np. 100 razy.
To jest powazna sprawa, poważna petycja do powaznego urzędnika poważnego
miasta. Jakby nie patrzeć, zwracamy się z prośbą do demokratycznie wybranego
Prezydenta Łodzi.
8. W trakcie naszej akcji, w tej samej okolicy, będzie happening organizowany
przez Fundację Ulicy Piotrkowskiej. Nie przeszkadzajmy sobie wzajemnie, a
przeciwnie. Wykorzystajmy to.
To chyba na razie tyle. Jeśli o czymś zapomniałam – dopiszcie.
I jeszcze jedno, w sumie cholernie ważne:
powiem od siebie: jestem zszokowana naszą jednomyślnością, gotowością do
działania, współpracy, pomocy i w ogóle. Ludzie! Czy wiecie? Czy Wy wiecie,
jacy jesteśmy wspaniali??? Mimo sporów i awantur na forum, mimo różnic wieku,
wykształcenia, stanowisk i innych – w ważnej sprawie potrafimy stanąć murem i
razem coś zrobić i załatwić.
A jak nam ta cała akcja wyjdzie, jak uda nam się uratować Piotrkowską, to ...
...upijemy się na małpę!
Serdeczności wszystkim i do zobaczenia jutro :))
Temat: czy znacie malzenstwa katolicko-islamskie...
Oł, a wydawało mi się, że na tym forum znajdę ludzi trochę innego pokroju,
znających bardziej kulturę i religię, wiedzących trochę więcej niż z
popularnych pisemek czy schematów. Bardzo podoba mi się, co pisze mru.
Ktoś napisał, że nowoczesny islam (Boże, co za pojęcie! To podobnie jest z
nowoczesnym chrześcijaństwem, które sprowadza się do odprawiania jedynie
obrządków i ceremonii...)to "kobiety w końcu wyzwolone". Zawsze trochę dziwię
się tym walczącym w czyimś imieniu. Oto konsekwencja postrzegania świata
własnymi przyzwyczajeniami i zwyczajami! Ktoś napisał, że wszystko zależy od
wykształcenia- mając na myśli wykształconych tzw. nowoczesnych muzułmanów. Na
uniwersytecie kairskim- gdzie jeszcze 20 lat temu prawie, że odkrywano kolana i
ramiona- dziś dominują chusty. Na innych uczelniach arabskich widzę coraz
bardziej wykształcone kobiety- coraz bardziej zakryte. To ich świadomy wybór!
Moi znajomi - 100% muzułmanie to bardzo wykształceni ludzie, wykładają na
licznych akademiach na świecie. Piszecie dużo o małżeństwach kat.-
islamskich.Dla mnie jest to sprawa nie do pogodzenia- no chyba, że jak w
którymś z tu opisywanych przypadków- mąż zgadza się tak łatwo i bez komplikacji
na trwanie w wierze małżonki (w takim razie co z niego za muzułmanin godzący
się na wychowanie dzieci w innej religii?). Jestem bardzo związana ze
środowiskiem islamskim, mam ogromny szacunek do tej religii i podziw dla
kultury. Znam kilka małżeństw dwuwyznaniowych, ale oni są tak wierzący, jak ja
jestem baletnicą (jestem teologiem z zawodu)! W takim przypadku można - a
jakże - mówić o kompromisie. Aha, jeszcze niuans. Dawno temu byłam szaleńczo
zakochana w fantastycznym facecie z jednego z krajów arabskich. Trzeba było
drastycznie skończyć nasz piękny związek. Na poziomie kultur dogadywaliśmy się
świetnie. Religijnie- pełen ekumenizm! Ale pozostawała kwestia wychowania
dzieci. Jestem przekonana, że obowiązkiem wierzących rodziców jest
przekazywanie wiary i tradycji swym dzieciom, a nie pozostawianie ich w
duchowej pustce zgodnie z modną tendencją:"Dorośnie, to sam wybierze". Jak to
miałoby wyglądać w naszym małżeństwie?
W piątek dzieci idą z tatą do meczetu, a następnego dnia z mamusią na mszę
św. ? Na dobranoc raz czytamy Biblię, raz Koran traktując to jak opowiastki?
Uważaliśmy, że taka rodzina nie przyniesie błogosławionych owoców. I stąd taka
decyzja. Kiedyś -właśnie w Turcji spotkałam Szwedkę (przykładnie opatuloną)i
powiedziała mi, że ich małżeństwo jest fantastycznym przykładem pojednania
muzuł. -chrześ. Wiecie na czym to polegało? Ona zgodziła się zakrywać ciało, a
on w ramach kompromisu zgodził się na... powieszenie ikony w ich mieszkaniu!!!
Dzieci jeszcze nie mieli. Gdy spytałam- jak sobie wyobraża ich wychowanie,
odparła: "Nie myślałam o tym. To sprawa drugorzędna." Jaka z niej
chrześcijanka?
Temat: na co wydawane są alimenty przez nas płacone?
naturella napisała:
> No ale tu już kłania się założenie Iwony, że wszystkie ex są świętymi,
mądrymi
> kobietami, które powinny być wręcz beatyfikowane za ciężki żywot, jakie
wiodły
> z paskudnym mężem, ale jednocześnie za straszne rozgoryczenie, jakie czują,
gdy
>
> odkrywają, że ich dotychczasowa akcja ratownicza, czyli mąż, po rozwodzie
> odpowiada "sama sobie napraw"...
Właśnie mnie tu zastanawia głównie to jedno... że Była Żona jest gloryfikowana
poprzez sam fakt tego, ze ona jest Byla, ona miala 4 swiaty z Bylym...- no, na
tej samej zasadzie proponuje "uswiecac" wszystkie kobiety ktorych nawet obecni
mezowie sa okropni i one tez maja ciezki zywot :-) ale nie o tym mowa tak do
końca.
Wiadomo, że sytuacje w życiu są różne - żadna strona nie jest święta. zazwyczaj
jednak jedna jestbardziej w porządku - a druga mniej.
jakoś dziwnie mi się czyta, że PRAWIE WSZYSTKIE Byłe Żony (tzn z tego co ja
podczytuję na forach, słucham wśród znajomych) - całą winą za swoją obecną
sytuację zrzucają na ExMęża. A Obecna obrywa przy okazji, bo akurat jest Obecna.
Nie mówię, że nie ma dziewczyn, które są ExŻonami i są w porządku - tzn
narzekają, ale faktycznie ten mąż były jest straszny, albo takie, ktore biora
na siebie wine - jesli taka zaistniala rzeczywiscie. no, przeciez nigdy nie
jest tak, ze jak jest rozwod - to zawsze tylko facet jest be.
niektore ExZony podziwiam - bo "zywot" mają naprawdę ciężki i same sobie z tym
radzą,albo układają sobie zycie od nowa i odnajdują szczescie w innym zwiazku
np. - robia cos pozytywnego. ale niektore - te zaciekle nienawidzące ślepo
Bylych mezow - i najczesciej tez ich nowych rodzin - chetnie bym wyslala na
taki "oboz survivalowy" w srodek lasu, gdzie musza same wszystko robic :-) zeby
uswiadomily sobie, ze potrafia sobie poradzic.
ja mysle, ze wiele z tych sytuacji kiedy u Ex pojawia sie rozgoryczenie, ze
KIEDYS to Ex robil w domu co trzeba, a teraz juz nie CHCE - to juz skutek
postanowienia o osobnym zyciu i kwestia przyzwyczajenia do tego, ze KIEDYS byl
w domu facet i mozna bylo mu "KAZAC". a teraz trzeba samej.
moze ja zaczne beatyfikowac Obecne...:-)?
za to, ze takie dzielne i odwazne i maja ciezkie zycie.. bo sobie biora, jak to
Iwona okreslila: CIEZAR, BAGAZ Z SECOND HANDU... i naprawde... pomnik trzeba.
koniecznie na Placu Defilad ;-)
zycie jakie jest kazdy widzi. są Ex zaslepione jakims rozgoryczeniem, zawiścią
(?), nienawiscią nawet - i są Ex ktore odcinają się od zycia Exa i maja swoje
zycie - czesto znacznie lepsze niz gdy byly z Exem - pomimo wszystko, ze bywa
im ciezko. i te drugie moge podziwiac i gloryfikowac nawet.podobnie jak i
Obecne sa takie, ktore toleruja, uznaja, rozumieja, przyjmuja i ukladaja zycie
swoich rodzin tak, by nie kolidowalo Mezowi ze stosunkami z dzieckiem z
pierwszego malzenstwa - ale sa i takie, ktore za wszelka cene chca go oderwac
od "tamtego" zycia i zapomniec, ze on JUZ jest ojcem.
neima reguł.
i troche drażni mnie generalizowanie: Ex są biedne, dzielne i doświadczone
przez los, a Obecne mają lekko, łatwo i przyjemnie.
pozdr.
Temat: Jak manifestowali łodzianie
> "Twoj problem polega na tym"..
-zapewniam, ż enie mam problemów z manifestacjami równości, są dla mnei smieszne
"nie interesuje mnie w tej chwili kwestia legalnosci wiecu, a ty caly czas do
niej wracasz"
-no własnie dlatego wracam, ze od tego trzeba zacząć, ze był nielegalny-gdyby
to zwolennicy "marszu równości" uznali, to nie byłoby problemu
"Pomine litosciwym milczeniem inne teksty w rodzaju wykłady na UŁ sa bezplatne,
majace rzekomo ukazac Twoja wyzszosc intelektualna czy cokolwiek tam
jeszcze".
-miały ukazac to, ze nie jestem od robienia wykładów a forum to nie miejsce na
wykłady, i tyle, jak się czujesz po przeczytaniu tego tekstu zakompleksiony, to
Twój problem, nic na to nie poradze
-istotnie-byc moze pomyliłem incydenty w miastach: to w Gdańsku pomylono nazwę
ulicy etc, słuchałem akurat tych "newsow" w radio bodaj TOK FM, gdzie pani żywo
reagująca jako i Wy włożyła wszystkie demonstracje do jednego kotła: Poznań,
Gdańsk i Myślenice; niemniej cały czas opieramy sie na jednym niezaprzeczalnym
fakcie: że urzędnicy MOGLI wydać taką decyzję i wydali. I ze pozostawał tryb
jej zaskarżenia. Koniec, kropka. Nie wszystkim się podobają istniejace
przepisy, mnie min też niektóre nie, ale na to nie mam wpływu.Mogętylko
korzystać z drogi zaskarżania decyzji administracyjnej,wyroku etc,ewentualnie
zakładać partię czy stowarzyszenie, gadac z posłąmi o skorzystaniu z inicjatywy
ustawodawczej, a nie brać rodzine i znajomych i na ulice latac..
- interpretacja przepisów będzie zawsze wieloznaczna, bo ile osób tyle zdań,
zwłaszcza w naszym kraju-stąd spory sądowe min.
-jeśli odmowiono demonstracji zgody ze wzgledu na "niemoznosc zapewnienia
bezpieczenstwa jej uczestnikom" -to nie byl powod smieszny- wyobraz sobie ten
marsz atakowany prze narodowcow i skinow.i potem glosy-faszyzacja, brak ochrony
itp. nikt z urzednikow byc moze nie chcial za to brac odpowiedzialnosci
-jeśli tak jak pisałeś udzielasz komukolwiek pomocy prawnej, to z gory
wspólczuje tym, którzy ja otrzymuja.
no nie masz czego współczuc.. Ci którym pomagałem są zadowoleni, wyobraź
sobie :)) Nie bedę sie chwalił. Umówmy sie ze jak bedziesz miał problem to
Tobie też pomogę w miarę możliwości :) Mam zasadę: nie zajmuje sie tym czemu
nie dam rady wg swej wiedzy-w odróżnieniu od wielu adwokatów. P.S. Robię to
społecznie, tzn za darmo!! -rzadkie w tym kraju ostatnio...
-Pociesza mnie jedynie to, że zapewne nie dostaniesz się na
zadna aplikacje, chyba ze radcowska bedzie otwarta tak jak to mialo miejsce
niedawno, ale wtedy szczesliwie Pan Dziekan Śniegucki z cała pewnoscia nie
dopusci do ukonczenia jej przez osobe o tak szerokich horyzontach myslowych
..uuu-no i z kogo tu wychodzą niespełnione ambicje? :))
To ja Ci powiem, ze teraz nie trzeba aplikacji juz kończyc zeby praktykować w
wielu sprawach.. :p
.. a korporacje prawnicze też sie otwierają..bo muszą
Hm, Panie Demokrato -no to jak-z jednej strony jesteś za tolerancja, a z
druugiej masz nadzieje jw. że mnei nei przyjmą??
hihi
To czy ktoś studiuje z poślizgiem czy nie, nie ma nic do rzeczy akurat.. znam
prymusów którzy poprzestali na dyplomie..I marnych adwokatów, radców i
notariuszy-bo odziedziczyli ten zawód, mimo że nieraz chcieli byc kim
innym..niestety musieli być w zawodzie.. Kariera zawodowa to splot wielu
okoliczności...
Spór nie ma dalej sensu, odbiega od tematu.
Temat: PRZEDSTAWCIE SIĘ
kreola napisała:
> Witajcie :)
witam cię serdecznie
> Forum czytam od dawna, bo z natury jestem podroznikiem i szperaczem
kulturowym:
> )
> A teraz zdaje sie zaczne takze pisac - bardzo dziekuje Beduince za
dopuszczenie
>
> do milego grona!
a więc mam nadzieję, że teraz będziesz pisała tu u nas duuuuuuużo :))
> Mieszkam w Warszawie, ale w zasadzie polowe swojego czasu
> spedzam w podrozach po swiecie.
u mnie są to podobne proporcje - i nie mogę usiedzieć w jednym miejscu zbyt
długo :))
> To moja ogromna pasja, zwlaszcza Ameryka
> Lacinska:)
> Kraje arabskie znam w ograniczonym zakresie, ale trzykrotnie odwiedzilam
Egipt,
>
> raz Tunezje i raz Turcje (choc nie wiem na ile traktuje sie ja jak kraj
> arabski).
Turcję sie niestety nie traktuje jako kraju arabskiego.
Choć mi sie oczywiście marzy odwiedzenie tego wspaniałego kraju - tak bogatego
w zabytki z róznych epok - mnie by najbardziej zainteresowały te z czasów
osmańskich
> Jak widac Egipt lubie najbardziej i to z kilku powodow - po pierwsze ludzie,
> po drugie rafa, po trzecie kultura i historia, po czwarte ...
> ech, dlugo mozglabym wymieniac jeszcze :)
>
jest wiele powodów by pokochać Egipt i są to różne typy miłości :)))
> Od czterech lat przyjaznie sie z egipskim prawnikiem z Kairu. Jestesmy niemal
w
>
ja mam znowu znajomego prawnika w Aleksandrii. Bardzo dobrze wspominam też
prawniczkę z Benghazi w Libii. Jedną z 6 sióstr w rodzinie, prowadzącą własną
kancelarię - gdzie ma naprawdę sporo klientów, codziennie bywającą u fryzjera i
wysyłającą swojego sześcioletniego synka na naukę tenisa i jazdy konnej :))))
> stalym kontakcie (kiedy jestem w Polsce to jest tylko kontakt wirtualny).
> Poznajac go, z kazdym dniem co raz bardziej rozumiem dziewczyny, ktore na
stale
>
> zwiazaly sie z egipcjanami:) Co tu duzo gadac - jestem pod wrazeniem ich
> opiekunczosci, romantyzmu, oddania przyjaciolom, itd.
> Dla mnie stereotyp Araba runal :)
>
> Z Beduinka mialam okazje poznac sie wirtualnie podczas naszej krotkiej
> wspolpracy dla magazynu pinezka.pl :)
potwierdzam
> Beduinko, Pinezka nadal jest otwarta i jestes zawsze chetnie widziana.
>
tak jakoś wyszło, że z okazji mojego kilkumiesięcznego wyjazdu z Polski
wypadłam z pinezkowego rytmu, a potem już się nie zmoblilizowałam do powrotu.
poza tym czuję, że jestem teraz zaangażowana w sporo innych projektów i chyba
nie znalazłambym czasu na napisanie czegoś konstruktywnego i ciekawego
teraz :)))
> Czekam na date kolejnego spotkania w Karawanseraj, chetnie dolacze i poznam
> osobiscie!
>
istotnie przydałoby się zrobić jakieś kolejne spotkanie w Karawanseraju. Dobry
pomysł
> Pozdrawiam wszystkich forumowiczow
> kreola
pzdrw
Temat: wreszcie mogę usłyszeć drugą stronę
no, może nie naditerpretacja.. tylko lekka demonizacja ...;-)
pisze się ciągle o prawach Pierwszych Żon, prawach Byłych Mężów - i ich
obowiązkach. okej...
ale na tym forum przede wszystkim chyba chodzi o coś innego - jak sama nazwa
wskazuje. to chyba jasne, że przy całym szacunku, jeśli na to zasługują -
Pierwsze Żony, Byli Mężowie - przy całym naszym zrozumieniu sytuacji, albo złym
rozumieniu - bo też tak bywa, nie jesteśmy święte, jesteśmy ludźmi :-) - to my
zawsze i wszędzie będziemy "walczyć" i wysuwać doprzodu nasze prawa i
oczekiwania - to chyba naturalne. możemy tolerować, lubić przeszłość Obecnych
Mężów/Mężczyzn - ale Pierwsze Żony/Byłe Żony powinny najlepiej rozumieć to, że
dla nas też NASZA rodzina jest najważniejsza i jako, że rodzina Męża naszą
rodziną nie jest, tylko osobami znajomymi - lubianymi, kochanymi, obojętnymi
nam, bądź znienawidzonymi :-) - to tak jak Pierwsze Żony dbają o swoje
interesy, dzieci i byt ogólny i wymagają od Byłych uczestniczenia w tym - to my
wymagamy tego samego od nich, a być może nawet więcej - bo teraz de facto swoje
życie spędzają z nami - ze wszystkimi swoimi nałogami, wadami - z własnego
wyboru. nikt ich do tego nie zmuszał przecież.
tak więc jeśli Byłe Żony są usprawiedliwione że walczą, czasem drapiąc i
wypominając nam jakieś sprawy, bo IM i DZIECIOM się należy - to niech chociaż
na zdrową logikę uznają, że my mamy prawo do tego samego.
sęk w tym, żeby ułożyć wszystko tak - żeby było jak najmniej zgrzytów. i nie
widzę sensu scysji, czy układania idealnych stosunków między Byłymi i Obecnymi -
skoro jedynym "łącznikiem" między nami jest ten nasz Facet i
jego "przychówek" - z nim musimy sobie, i Byłe i Obecne - układać sprawy.
a sobie a muzom możemy ponarzekać na siebie nawzajem - ale to mało
konstruktywne :-) za to ile ulży, jak się coś napisze, wygada. a iczasemmożna
zrozumieć parę rzeczy.
i do tego przydają się dyskusje SENSOWNE Byłych z Obecnymi - nie żeby od razu
te swoje prywatne "Byłe" i "Obecne" polubić, ale chociaż zrozumieć ich motywy
postępowania. wtedy łatwiej nam będzie reagować i postępować w naszych
rodzinach.
ładna ideologia...:-)
ale może coś w tym jest.
za bezcelowe uważam kłotnie i przenoszenie urazów z osób z naszego życia - na
osoboy postronne - ktore tyle wspolnego z naszymi problemami mają, że też są z
nazwy i faktu Byłe, albo Obecne. a to zauważam chwilami i tutaj i na
Samodzielnych - odruchem Pawłowa chyba - jakktoś nie lubi "swojej" Obecnej- to
wszystkie Drugie Żony (albo kolejne:-) - traktuje jako zło wcielone i przerzuca
na nie winę tej "swojej". no, ale po co to...
można opowiedzieć swoją historię, podyskutować, ale do dobrej dyskusji emocji
za dużo się nie wpuszcza. bo się robi nieprzyjemnie.
pozdrawiam serdecznie
Nie Znająca "Swojej" Byłej Osobiście Na Razie Neutralna W Stosunkach
Joanna
;-)
Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 192 wypowiedzi • 1, 2, 3