Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: forum UJ
Temat: Spotkanie miszowców w Jamnej 22-24 lutego
Spotkanie miszowców w Jamnej 22-24 lutego
Koło Naukowe Studentów MISH UJ
Rada Studencka MISH UAM
Sfera Inicjatyw Interdyscyplinarnych
Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych na Warsztaty Pracy Twórczej Studentów Międzywydziałowych, które odbędą się w bacówce UAM w Jamnej od 22 do 24 lutego br. (piątek – niedziela).
Warsztaty przeznaczone są dla wszystkich studentów MISH polskich uczelni, w szczególności zaś do osób planujących międzyuczelniane projekty naukowe i kulturalne, które chcą nawiązać i zacieśnić współpracę ze studentami MISH z innych uczelni w Polsce. Zapraszamy także tych (niekoniecznie studentów MISH), którzy chcieliby realizować swoje twórcze pomysły (naukowe, społeczne, artystyczne), a wyjazd może być okazją do ich przedstawienia, rozwinięcia, dyskusji – i wzajemnej inspiracji.
W spotkaniu wezmą udział m.in. studenci MISH z Krakowa, Warszawy, Torunia, Wrocławia, Lublina, Poznania. Będziemy także gościć przedstawiciela Studiów Matematyczno-Przyrodniczych UJ.
Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc zapraszamy wszystkich zainteresowanych do krótkiego uzasadnienia chęci wyjazdu (dosłownie kilka zdań na temat dotychczasowej działalności oraz Waszych przyszłych planów) – będzie ono potrzebne, jeśli liczba zgłoszeń przekroczy nasze możliwości. Nie jest to jednak konieczne, wystarczy przysłanie najważniejszych danych (imię, nazwisko, uczelnia).
Pokrywamy koszty noclegu oraz dwóch obiadów (w piątek i sobotę); we własnym zakresie uczestnicy będą musieli zadbać jedynie o śniadania i kolacje (w bacówce można kupować posiłki). O zwrot kosztów podróży można się starać samodzielnie na macierzystych uniwersytetach.
Na zgłoszenia czekamy do 10 lutego pod adresem: jamna2008@gmail.com (tam też można kierować wszelkie pytania). Bieżące informacje o projekcie będą zamieszczane na Ogólnopolskim Forum MISH: www.mishogolnopolski.fora.pl w dziale „Inicjatywy MISH”.
Strona internetowa bacówki: www.jamna.amu.edu.pl/ .
Do zobaczenia w Jamnej!
Stanisław Krawczyk (UAM)
Artur Wieczorek (UJ)
PS. W ubieganiu się o zwrot kosztów podróży może pomóc oficjalny opis przedsięwzięcia. Aby go otrzymać, wystarczy napisać maila na nasz adres ( jamna2008@gmail.com ). Możemy również przysłać zaproszenie oraz program w wersji doc.
Program warsztatów:
(proponujemy, by uczestnicy samodzielnie dojechali do Krakowa w czwartek 21 lutego i tamże przenocowali; część uczestników z UAM i UJ będzie już wtedy w Krakowie, zatem po wcześniejszym kontakcie możliwe jest spotkanie już w czwartek, być może również pomoc w wyszukaniu noclegu. Uczestnicy mogą także dojeżdżać do Jamnej w piątek na własną rękę; w razie potrzeby służymy pomocnymi informacjami o dojeździe do bacówki)
Piątek, 22 lutego
7:30 wyjazd z Krakowa
14:00 przyjazd i zakwaterowanie
15:00 obiad
16:00 warsztaty integracyjne
17:00 czas wolny, w tym między innymi:
- turniej szachowy
- warsztaty żonglerki
19:00 kolacja
20:00 warsztaty narracyjnych gier fabularnych (RPG)
Sobota, 23 lutego
9:00 śniadanie
10:00 prezentacje i dyskusja projektów naukowych, przedsięwzięć społecznych
i kulturalnych organizowanych przez studentów
12:00 przerwa kawowa
12:15 prelekcje
- organizowanie konferencji
- wydawanie publikacji naukowych
- pozyskiwanie funduszy
14:00 obiad
15:00 praca w międzyuczelnianych grupach – tworzenie projektów
16:30 prezentacje projektów wypracowanych w grupach
17:30 czas wolny, w tym między innymi:
- spacer po okolicy
- warsztaty teatralne
- turniej szachowy (ciąg dalszy)
20:00 ognisko; recital piosenek Jacka Kaczmarskiego
Niedziela, 24 lutego
9:00 śniadanie
10:00 wykwaterowanie
Temat: Polacy szturmuja Londyn
Polacy szturmuja Londyn
Sława!
Polacy szturmują Londyn
Fot. Piotr Ulanowski / AG
Fot. Piotr Ulanowski / AG
ZOBACZ TAKŻE
• Legalna praca (05-05-04, 02:00)
• Na Okęciu (05-05-04, 02:00)
• Jakie będą mocne i słabe strony Polaków w UE? (29-04-04, 21:02)
• Szwecja zezwala na pracę nowych obywateli UE (28-04-04, 16:30)
SERWISY
¤ Praca
Marcin Kowalski, mska 05-05-2004, ostatnia aktualizacja 04-05-2004 21:48
Polacy masowo wyruszyli do pracy w Wielkiej Brytanii. Autobusy do Londynu
pękają w szwach
Wtorek, bydgoski dworzec PKS. Przystanek, z którego odjeżdżają autokary do
Anglii, jest pełen ludzi. W tłumie najwięcej młodych, za nimi rodzice taszczą
wypchane torby i plecaki. W kasie bydgoskiej firmy Tourbus pytam o bilet do
Londynu.
- Na dzisiaj? Pan żartuje - Wioletta Szychulska z Tourbusa robi zdziwioną
minę. - Najwcześniej za dwa tygodnie.
Cena biletu do Londynu - 399 zł w obie strony. Przed 1 maja autobusy do
stolicy Anglii odjeżdżały z Bydgoszczy dwa razy w tygodniu. Teraz kursują
codziennie.
Bydgoszcz nie jest wyjątkiem - tłok panuje w Katowicach, Lublinie, Krakowie.
Małopolscy przewoźnicy mówią, że tylu pasażerów wyjeżdżających na Wyspy nie
było w żadnym sezonie turystycznym.
- Do Anglii ruszyły nawet maleńkie busy przewożące po dziesięć osób -
opowiada Adrianna Bąk, właścicielka krakowskiego biura przewozowego. Jeszcze
kilka tygodni wcześniej jej biuro wysyłało na Zachód najwyżej jeden autobus
dziennie. Wczoraj wysłała cztery wypełnione do ostatniego miejsca autokary po
60 miejsc każdy.
- Od roku siedzę bezczynnie - opowiada 25-letni Michał z Krakowa, który rok
temu skończył historię na UJ. - Znam angielski i niemiecki, a jedyna praca,
jaką mi oferowano, to akwizycja. Jak się nie uda, to wrócę.
- Mam wstępnie nagraną pracę w hotelu, będę sprzątać pokoje i pomagać w
restauracji - mówi Agnieszka Łukomska, 23-letnia bydgoszczanka, studentka
rachunkowości. - Kiedy było już pewne, że w Anglii można pracować bez
ograniczeń, zdałam wszystkie egzaminy. Teraz do października mogę zająć się
tylko pracą. Liczę na 500 funtów miesięcznie. Kto w Polsce da mi takie
pieniądze?
W ciągu roku do pracy w Wielkiej Brytanii chce wyjechać ok. 140 tys. Polaków
w wieku 19-26 lat - wynika z raportu "Młodzi w Unii" przygotowanego na
zlecenie "Gazety" i AIG OFE. Większość z nich planuje pracę na dwa, trzy
miesiące. Brytyjskie służby zatrudnienia szacują, że na pracowników z nowych
państw Unii czeka ok. 500 tys. wakatów.
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
nakarm dziecko, kliknij w pajacyka TERAZ:
www.pajacyk.pl
Ignorant
+++
Temat: czy ktoś coś wie o prof. Aleksandrowiczu
primo dryń dryń czepia się bez powodu, forum jest wolną strefą wymiany
informacji i zwracanie ludziom uwagi, że zadają niewłaściwe pytania jest co
najmniej nie na miejscu
po wtóre osoba, która stara się pozyskać informacje o lekarzu, czy też
terapeucie do którgo zamierza się udać postepuje racjonalnie, wystarczy
odwiedzić np. forum "zdrowie kobiety" - tam kobitki prowadzą nawet ranking
ginekologów i *nikt* nawet forumowy, etetowy ekspert tego nie kwestionuje
reakcja dryń dryń pachnie mi neurotyzmem...;) mam nadzieję, że w rzeczywistości
nie jesteś terapeutą, takim jak...
wspomniana tu niejaka pani Romeyko - (znam pełne imie i nazwisko)
laska o której mowa nie ma nawet psychologicznego wykształcenia, skończyła
filozofię na UJ, po czym jak sama przyznaje "bokami" załatwiła sobie studia
doktoranckie w instytucie psychologii, który formalnie nie ma prawa
prowadzenia studiów doktoranckich (na UJ sa teraz 2 inst. psych, ale to inna
bajka), od kilku lat niby robi doktorat, ale jak sama przyznaje nie zbliża się
do otwarcia przewodu. Nic w tym dziwnego, skoro nie ma nawet najbledszego
pojęcia o podstawach psychologii. Z tych studiów dr normalnie powinni już ją
wywalić, ale jakoś nie wywalają... panna prowadzi również prywatny gabinet
terapeutyczny, a raczej obsługuje klientów swojej matki.
tak to właśnie wygląda: dziewczynka, która nie wiedziała co z saobą zrobić po
studiach filozoficznych, po prostu załapała sie tam gdzie mogła się załapać
dzięki układom rodzinnym. o ile dobrze pmiętam wcześniej chciała pracować w
reklamie, ale cuś tam dziecku nie wyszło.....
najgorsze ze wszystkiego jest to, że ta osoba nie ma bladego pojecia o swojej
niekompetencji, ktoś inny na jej miejscu może zrozumiałby potrzebę
dokształcania się i zapisał na studia psychologiczne, ona jest ponad to
tego typu farbowanych "terapeutów" nie brakuje w Polsce, prawda jest taka, ze
ten zawód może wykonywac każdy, kto zdoła dorwać się do koryta z klientami,
dlatego trzeba pytać kogo tylko można o referencje konkretnych osób, choćby po
to aby ustrzec się przed pannami pkroju wspomnianej Romeyko.
Co do Aleksandrowicza, dziwi mnie że piszecie o nim i terapii grupowej nerwic,
fecet jest zdeklarowanym przeciwnikiem terapii grupowej i oficjalnie głosi, ze
tylko narcystyczne zaburzenia osobowości kwalifikują się do takiej terapii.
Gość portalu: Kolega dryn dryn napisał(a):
> Witam Artku,
> pomiedzy sierpniem a pazdziernikiem bylem w grupie dr. Maja i pani (bez
tytulu)
> Romejko-ponoc psychoterapeutki.Terapii nie ukonczylem jako ze sens jej do
konca
>
> nie zostal mi sprecyzowany, polaczylo sie to teraz z brakiem totalnej wiary w
> psychologie i jej zastosowanie w leczeniu czegokolwiek.Dr. Maj to czlowiek
dosc
>
> malo "inwazyjny"jak wszyscy terapeuci w tym osrodku, jezeli terapia sie nie
> posuwa w pozytywnym kierunku to winny jest zawsze pacjent "bo sie
> opiera".Jedyna korzysc z terapii indywidualnej z dr. Majem jest taki, ze moze
> wystawic recepte i chyba jest to najlepszy znany mi srodek na leczone tam
> zaburzenia.Z rozmowy wiem ze na 10 osob w 4 terapia nie zostawia zadnego
> sladu.Mysle ze jednak warto spróbowac a by sie o tym przekonac-moze bedziesz
w
> tych 6.
> Goraco pozdrawiam w ten swiateczny czas- lekarstwo jest ZAWSZE w Tobie!!!!!
Temat: Prof. Anatolij Michajłow-rektor potepiony
Przyjmiemy studentów z Białorusi
Sława!
Przyjmiemy studentów z Białorusi
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2347128.html
SERWISY
¤ Ostatnio na Białorusi
Joanna Blewąska, Łódź 19-10-2004, ostatnia aktualizacja 19-10-2004 20:39
Polskie uczelnie przyjmą studentów zlikwidowanego przez prezydenta Białorusi
Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego.
Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi (największa łódzka prywatna
uczelnia, 20 tys. studentów) chce przyjąć nawet kilkuset studentów z Białorusi.
WSHE rozmawia już z byłym wicerektorem białoruskiej szkoły prof. Wladimirem
Dounayevem. - Kilka osób całkowicie zwolnimy z czesnego, a pozostałych
częściowo. Każdy przypadek będziemy rozpatrywać indywidualnie - mówi Renata
Figlewicz z WSHE.
Łódzka szkoła ma pokrewne do białoruskiej uczelni kierunki, m.in. marketing,
zarządzanie, nauki polityczne. - Być może nawiążemy też współpracę z
wykładowcami - mówi Figlewicz. Zajęcia w EUH prowadzone były głównie po
angielsku. - Nasza uczelnia mogłaby więc poszerzyć ofertę wykładów w tym
języku - dodaje.
Dwie studentki przyjęła już Wyższa Szkoła Zarządzania i Marketingu w Sosnowcu.
Opłaciła im czesne, wyżywienie, mieszkanie i dała kieszonkowe.
50 białoruskich studentów postanowił też przyjąć Uniwersytet Europejski
Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Gotowość przyjęcia studentów zadeklarowały m.in.: Uniwersytet Warszawski,
Szkoła Główna Handlowa i Uniwersytet Jagielloński. - Jesteśmy otwarci - mówi
Leszek Śliwa, rzecznik rektora UJ - choć nie wiemy jeszcze, ilu żaków
przyjmiemy.
Rektor spyta dziekanów i poszczególne instytuty uczelni, ilu osobom mogą
zapewnić darmową naukę. - Pozostałym pomożemy szukać sponsora albo wystąpimy o
dofinansowanie do Ministerstwa Edukacji - ocenia.
Europejski Uniwersytet Humanistyczny w Mińsku
EUH był największym prywatnym uniwersytetem na Białorusi. Jednocześnie, jako
ośrodek niezależnej myśli, współpracował z Francuzami i Amerykanami - od dawna
był solą w oku władz. Te chciały, aby ze stanowiska ustąpił rektor i
jednocześnie założyciel szkoły Anatol Michajław. Gdy odmówił, prezydent
Aleksander Łukaszenko odebrał szkole licencję i wymówił dzierżawę budynków.
W uczelni studiowało ponad tysiąc osób. Są rozdzielane po białoruskich szkołach
publicznych. Ale są tam prześladowane. Myślą o wyjeździe z kraju. A ponieważ to
głównie Białorusini mający polskie korzenie, chcą uczyć się w naszym kraju.
Pomaga im ambasada Polski na Białorusi. Jej przedstawiciele rozmawiają z
uczelniami polskimi.
Pozdrawiam i zapraszam na:
Forum Słowiańskie
Temat: Dobre licea w Gliwicach
fogg napisał:
> Myślę, że najlepiej jak dowiesz się ilu spośród maturzystów dostaje się na
> dzienne studia uniwersyteckie (Uniwersytet Jagielloński, Wrocławski, Śląski).
> To jest najbardziej wiarygodna ocena poziomu szkoły średniej, a nie pracownie
> komputerowe, fajerwerki i wodotryski.
Zgoda, tylko w jaki sposób mogę się tego dowiedzieć? Wątpię, by licea prowadziły
takie statystyki (pewnie też nie bardzo mają jak, a te gorsze i tak wolałyby
tego nie robić), a jeżeli chodzi o uczelnie to trudno mi wyobrazić sobie, że
zacznę wydzwaniać do dziekanatów pytając, czy nie pamiętają przypadkiem, czy nie
przyjęli ostatnio na studia kogoś z Gliwic.
Podobny pomysł przyświecał rankingowi liceów Newsweeka. W śląskiej czołówce tego
rankingu znajdują się gliwickie licea: I, II i IX, a na dalszych miejscach - V,
VIII, III i IV. Ale jego autorzy sami podkreślają, ranking jest ułomny, bo nawet
uczelnie uznawane przez nich za najważniejsze nie przekazały redakcji pełnych
danych, a inne w ogóle tego nie zrobiły. Poza tym uwzględniono w nim aż 112
szkół wyższych - czyli do jednego worka trafiły zarówno UW czy UJ, jak i
kiepskie uczelnie. Ranking nie uwzględnia też liceów poniżej 30 absolwentów,
więc nie daje możliwości porównania szkół publicznych z niewielkimi
niepublicznymi (a takie są właśnie w Gliwicach). Zupełnie inną sprawą jest
kwestia wiarygodności gazety, która być może nadaje się do czytania w pociągu,
ale już niekoniecznie musi być wyrocznią przy podejmowaniu ważnych decyzji
życiowych.
Z drugiej strony, prawie identyczne wyniki uzyskały w tym rankingu I i II LO, a
z wypowiedzi na forum wynika natomiast, że szkoły mają zupełnie inne podejście
uczniów. Wynika z tego, że podobny rezultat można osiągnąć na różne sposoby.
Być może łatwiej będzie porównywać licea, gdy we wszystkich będzie obowiązywać
porównywalna matura. Już dziś na podstawie wyników testów gimnazjalnych można
porównywać średni poziom gimnazjów (trzeba jednak pamiętać, że jest to poziom
średni - czyli uczniowie hipotetycznego gimnazjum, które ukończyliby Eistein i
Lepper, prezentowaliby przeciętny poziom). Co prawda sprawdzanie wiedzy za
pomocą testów nie jest metodą całkiem wiarygodną (bo nie wszystko da się w ten
sposób zmierzyć), ale przynajmniej wszyscy mają tu podobne szanse.
> Mam znajomych, których syn chodził
> do "Filomaty" i z jego klasy nikt nie dostał się na dzienne studia
> uniwersyteckie. Wiekszość poszła do jakiś prywatnych szkół biznesu czyli
> uczelni w stylu: płacisz i masz.
No właśnie takich opinii się na tym forum spodziewam! Własnych subiektywnych
(ale wiarygodnych) doświadczeń i opinii zasłyszanych u znajomych mających takie
doświadczenia. Z oddzieleniem wiarygodnych od niewiarygodnych jakoś sobie
poradzę, a niektóre być może nawet będę w stanie zweryfikować.
> To, że są nowatorskie metody nauczania i
> komputery w pracowni nie znaczy jeszcze, że nasza pociecha zda na studia
> wyższe. A to jest priorytet, bo szkoła średnia nie daje nic, a samą maturą to
> można się co najwyżej podetrzeć. Według danych z przed roku - publikowała je
> lokalna prasa - najlepiej wypada cały czas V LO, zaraz potem jest I i II a
> reszta ... hm ... reszta jest milczeniem.
Jak to szkoła średnia nic nie daje? - no właśnie pomaga (albo przeszkadza) w
przygotowaniu na studia! Natomiast zgodzę się z Tobą w sprawie metod nauczania -
"nowatorstwo" niektórych z nich polega wyłącznie na wymyśleniu atrakcyjnej nazwy
nudnego i niepotrzebnego nikomu przedmiotu.
Temat: CB4P kO str.achy na lachy
CB4P kO str.achy na lachy
18.04.2004
szczę..śliwe dr..z.ewo
>> szopa uj. wód leśnych myśli...wi'e'c..kiej tylko szopa aż 3'5'7' wsi
cygańska
red+blu=fJOLLecik..UrzRegTele...lub elektryczny prała.T ul.myśli.wskiej
żelazogrodu
my myśl myśli śli ś śliwie myśliwiec liwie wiec wiecka/wieki = 100 red od 1973r
lub hai.'mat' na myśliwiec.kiej ornitologiczny green w którym
E'tatowy'volksdojcz 2004 04 15 o 21.00
ubeccy kopacze na poziomie bio algorytmów ...nasze pragnienia cyferki literki
przytul.AnkA misiek pr3wytrych nie/dż-wjedzie <<....as.falt..mUUrzyn
6 tyg niemowlakom przytulanka marsz mar.s a tv'p'szklane wiadomości z
cymbałkami bis.mars.ka ...vide..
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14877&w=8027877&a=9265897
GW..jazda trepoidy 13 G stąd si.adamy do michy ?
18.04.2004
> agentury 'poli'tycznej'cji aktywowane jak tow. przez zaborców
> ubeccy kopacze na poziomie bio algorytmów ...nasze pragnienia cyferki literki
przytul.AnkA misiek pr3 oli kbaret tv'green' plama z ALE
> krynica z e.kranu
fur3mańki 3majom 5ren.ce 7'wodze' ...koń ...bryczka..?
040418tvn16.00euro.oszołomy
filmy wydzielane przez agenturalną 'kulture'
...
sma3tri ? 0123 ? 0ajn'c CWaj'n'c DRaj'n'c ...?
znak i redukcje aż do obrazu algorytmów natury ...
robisz krok ze swojego pOla w OtOczEniE ..wydziElasz EnErgiE
jesteś w punkcie jesteś jedynką !!!!111111!!!!! (etc kolorki wrocław irak ??)
na lini jesteś z drogą k2t i CENNĄ wOOOmen ..poRZONDaną
3 wymiary ...jesteś ??? 123w123...123w456...123w789...
samogłoski nie są literami to twoja moc twoje EMOCJE 123 OUAparaEIY
OsmakEwęch... UczucieIciepło... AsłuchYwzrok... twoje sensory OUA odbiorcze
EIYodbiorczonadawcze
przekształcasz w virtualnym świecie w twoich neuronach obraz z sensorów znasz
cyfry
wiesz że jedynka to podstawowy algorytm tożsamości
przez nią widzisz świat który zmierza rozdrabniany w mikrony do nieosiągalnej
granicy zwanej abstraktem zerem
który masywnieje w makrosiły ku niwyobrażalnej nieskończoności abstrakt
znasz liczbe dwa podstawowy algorytm ruchu
algorytm to neuron niepodzielny constans dla istniejącej monotoniczności w
naturze
każda monotoniczność tworzy neuron
po bandycku to robia złodzieje manipulujący abstraktami typu 357
357...12.3....4.5.6....7.89.......co ci mówi agentura 19.89 ..pajacyki..?
chcesz dotknąć końca swojego neuronu ?
2do0? ...2do1...2do2...2do3...2do4?...to tylko 0 tzn nic i tylko 16 ścian z
których tylko 6 wydziela energie stymulującą progi komórki białkowej ...pomyśl
jesteś punktem jedynka zyskujesz 'wyjście' algorytm dwa tworzysz linie dwa od
błony komórkowej linia staje się środkiem symetryczną z osobliwym punktem jeden
który jest tobą jednością całością jedno wymiarowy świat powielasz widzisz
płaszczyzne twoje sensory tworzą drugą symetryczną algorytm 90 i 4 płaszczyzny
teraz zauważysz że grawitacja constans jest trzecią symetrią widzisz osiEm
wektorów (wierzchołków wzrostu wyobrażni ..są najdalej) twojej przestrzeni
teraz już łatwo ci przyjdzie postrzec w świadomości 16 wektorów ... jeśli masz
juz te neurony ..byc może są ich stymulatory tylko nie postrzegane werbalnie
'wirtualnie' wyobrażnia tuneluje przestrzeń pomiędzy algorytmem tożsamości
jedynką wymiar punkt okrąg sfera kulista o promieniu jedność w kierunkach mikro
i makro .......dla 2do0 wektor wzrostu w liczbie 1? nieparzysty! pojęcia
tożsamość wektor cyfra ilość tzn powiel.ONE jedności lub wydziel.ONE mniejsze
jedności
lub GWjażdziści siemia.nują
teraz już wiesz w co cie ogłupiacze tłukom '/zeszytem z lyniami w kratkie'/
wytrychy do i okowy twojej tożsamości i świadomości
...
nipożądam nobla chama
ani fur.manek
21 pers eye 2001 odys.eja kubricka 1001noc 9..g..WtC kto z.arabia?śmierdzi
niemcem od
1000 i 9 set
world k'lu'czyk wożnego furmana z g babilonu
21.04.2004
> 2do0? ...2do1...2do2...2do3...2do4?...to tylko 0 tzn nic i tylko 16 ścian <
...E algorytm KR.oka kiedy postrzegasz symetrie 90
symetria 0 razy pozostawia podmiotową sferę w jedności
1 raz przeprowadzona to dwie 2 to 4 ...3 to 8 ..4 to 16 ..wektorów wzrostu
punktu jako algorytmu jedność i symertii
a ściany to 'płaszcz' pomiędzy wektorami ...dla 1..?0 2..?1 4..?4 8..6 16..?
Temat: do (przyszlych i obecnych) MISHowcow z krakowa
Hej!
Dawno się na forum nie odzywałam - najpierw nauka do egzaminu, potem radość po
zdanym egzaminie :). I, przyznaję bez bicia, przy którymś wątku dotyczącym
rekrutacji padłam i już się nie podniosłam. Wszystkich, którym nie odpisałam,
bardzo przepraszam.
Odpisuję z perspektywy MISH-owca niekoniecznie z UJ, ale może coś Ci pomogę :),
Lauro.
- nie radzę zakładać wcześniej, z jakich kierunków wybierzesz przedmioty. Powód
prosty: to wybieranie PRZEDMIOTÓW, nie - kierunków. Zakładanie, że chcesz iść
na komparatystykę, wiedzę o teatrze, historię sztuki i filmoznawstwo trochę
mija się z celem - polecam przejrzenie programów studiów wszystkich MISH-owych
kierunków (wielka frajda, i to nie jest ironia :)) - zdziwisz się, jak
ciekawe rzeczy można znaleźć na kierunkach normalnie zupełnie Cię nie
interesujących. Ja miałam do tej pory zajęcia na polonistyce, językoznawstwie,
etnolingwistyce, socjologii, politologii i wiedzy o teatrze, a te ostatnie dwa
kierunki "normalnie" nie interesują mnie zupełnie. To, co warto wiedzieć od
początku, to z jakiego kierunku (kierunków) chcesz mieć dyplom - ten kierunek
(kierunki, maks. 2) musisz potraktować jako "zdecydowanie wiodące", realizując
z nich wszystko, co obowiązkowe, łącznie z rzeczami Cię nieinteresującymi, w
miarę możliwości bez większych przesunięć (nie więcej niż 1, 2 przedmioty,
inaczej trudno będzie później nadgonić zaległości). Reszta jest "towarzysząca" -
szukasz po prostu najciekawszych przedmiotów na innych kierunkach: najlepiej
prowadzonych, najlepiej wpasowujących się w Twoje zainteresowania albo
najdziwniejszych ;))). Co do "oddychania" - też uważam, że ideał to trochę
ponad 30 godzin tygodniowo. Uważaj tylko na godziny, w których kończą się
zajęcia - nie więcej niż 2 razy w tygodniu o 19:00, bo tego czasu
popołudniowego później baaardzo brakuje.
- co do tutorów, poszperaj na forum - rozpisywaliśmy się już na temat kryteriów
wyboru. Ale w skrócie: na staż "MISH-owy" nie patrz - jako kryterium wyboru
zupełnie nieistotne. Na pokrywanie się zainteresowań też specjalnie nie patrz -
wielu osobom zmieniają się (nie drastycznie, ale zauważalnie) wraz z
rozpoczęciem studiów (ja jestem przykładem). Tym, że wykładowcy nie są
wszechstronni, bo przypisani do jednego wydziału, nie martw się - zazwyczaj są
specjalistami w jednej-kilku wąskich dziedzinach, ale interesują się wieloma
innymi i są w stanie Ci w nich jakoś pomóc, doradzić, wskazać lektury itd. - w
humanistyce wszechstronność jest atutem. Są osoby zajmujące się interferencją
sztuk - poszukaj. Co do stopnia zabiegania - po przemyśleniu uważam, że nie o
stopień zabiegania tu chodzi, a o stopień chęci poświęcenia się studentom, że
tak to nazwę :). Przypomina mi się pewna pani profesor z mojej uczelni,
wspaniała osoba, ciągle zabiegana, do której na egzamin, dyżur itd. zazwyczaj
czeka się godzinę czy dwie, ale jednocześnie zawsze ma dla studentów czas, nie
ucieka po zajęciach przed studentami, zapytana o coś na korytarzu nie spieszy
się w jakieś Bardzo Ważne Miejsce, a na dyżurze nie wygania, bo "tam jeszcze
czekają studenci" (i pewnie dlatego tak długo czekają ;)). Z drugiej strony
znam przykłady negatywne - osób, które wcale takie zajęte nie są, a na dyżurze
ciężko je złapać (bo wyszły do kogoś pogadać), a po zajęciach znikają z sali
zanim zdążysz zebrać notatki do torby i wstać z krzesła...
Myślę, że ważne jest, jakim człowiekiem jest tutor - tylko to trudno sprawdzić,
jeśli się jest dopiero na pierwszym roku:). W miarę możliwości postaraj się iść
na zajęcia do Twoich potencjalnych tutorów - zwróć uwagę na sposób prowadzenia
przez nich zajęć i stopień otwarcia na pytania studentów. I nie przejmuj się -
tutora zawsze można zmienić (u mnie zrobiła to albo zamierza zrobić większość
osób na roku) - drugi wybór jest zwykle już dużo bardziej świadomy i trafny.
- a jeśli chodzi o mieszkanie to ogólnie odradzam korzystanie ze wszelkich
pośredników - cena usług niewspółmierna do jakości. Polecam wydzwanianie na
ogłoszenia znalezione na uczelni (u mnie teraz wisi cała masa, pewnie u Was
też) i ogłoszenia z gazet (zrób wcześniej sondaż, które gazety są warte uwagi -
u mnie np. zdecydowanie odpada lokalna "Gazeta Wyborcza"). Jak już znajdziesz
mieszkanie to sprawdź czy działają wszystkie urządzenia domowe (nawet takie,
których na pewno nie będziesz używać) i wszystkie meble (szuflady, drzwi
szafek, mechanizm otwierania kanapy). Może brzmi to śmiesznie, ale zdarzają się
różne niespodzianki ;).
Temat: widzieliście dokument na polsacie przed chwilą?
qrek1 napisał:
> Z tymi lekarzami to prawdziwy skandal.
Niestety, muszę przyznać Ci rację.
>
> Lecz nie opisałaś jeszcze gorszych przypadków, gdy lekarze przepisują
pancjento
> m
> środki nie działające wogóle. A ci ludzie idą do aptek i je kupują.
No własnie- ilez to pieniędzy musza np. wydawać pacjenci psychiatrów, nim jakiś
lek mozna bedzie uznac za trafiony (chocby w tzw. leczeniu depresji, której do
dzisiaj nie maozna zdiagnozowac metodami obiektywnymi- ale co tam- nie
zmieniajmy tematu.) To tylko przykłady- wcale nie najgorsze.
>
> Czy mówisz o homeopatii? Pozwolę sobie zauważyć że tu nie ma co poznawać,
> ponieważ nie ma książek opisujących mechanizm działania (pewnie z powodu braku
> takowego działania).
Kto szuka, to znajdzie. Kto chce pozostac ślepy, nawet przy dobrym wzroku i
pełnym świetle niczego nie zechce dostrzec :)))
Pisała Ci izzunia1 że była na kursie i próbowała zgłębić
> temat, ale wszędzie napotykała tylko wyłącznie nieweryfikowalne prawdy
> objawione.
Nie -pisała, ze na temat badan nic sie nie dowiedziała. Kurs mial inne cele.
>
> Jakich badań? Co ty bredzisz?
Np takich:
www.medbook.com.pl/towar/2085.htm
A czy na studiach uczą doradztwa ogólnego w
> zakresie medycyny, czy też informują o badaniach w medycynie.
Kurs Izzuni nie był częścią studiów.
Czy ty na serio
> jesteś tak ograniczona, że nie rozumiesz że studia medyczne nie wyglądają jak
> kursy homeopatii?
Nie wiem, jak wyglądaja kursy homeopatii, bo w nich nie uczestniczyłam. Jesli
Ty wiesz, to pewnie dlatego, ze na nich byłes- bo skąd byłaby Twoja wiedza?
czyzbyś był z tych, co konczą specjalizacje z homeopatii w CM na UJ?
Ich tam nie uczą "jak boli brzuch to weż trzy kulki-producent
> a
> X" "jak głowa to weź jedną różową kulkę producenta-Y"
Na kursach "sponsorowanych" przez koncern- na pewno ucza, jak stosować lek
KONKRETNEGO producenta. w homeopatii nie dostaje się recepty na lek KONRETEGO
PRODUCENTA- jeśli nie wiesz .
oraz "nie mieszaj dwóch Z
> z jednym Y". I jeszcze wszystko bez podania przyczyn.
Bardzo duzo wiesz o homeopatii. Gdzies dzwoni- ale nie wiadomo dokładnie gdzie-
chociaz to i tak nie ma znaczenia! Wazne, że dzwonią :)))
A ciekawe jak dobiera się
> indywidualne terapie - przychodzi sobie do nas pacjent i tak długo na nim
> eksperymentuje się z kulkami, aż z nudów wyzdrowieje albo trafi do szpitala...
> Takie przypadki też ktoś opisywał na forum
Pomyliłeś homeopatię z psychiatrią???
Temat: Rozmowa z dr. Peterem Chmielem, niemieckim hist...
Nie dziwie sie, ze Panska wiedza na temat historii Niemiec i stosunków polsko-
niemieckich jest tak powierzchowna, skoro zna ja Pan ze slyszenia i z
telewizji. Z powaznej literatury fachowej mozna sie dowiedziec, ze Torun,
rodzinne miasto Kopernika, byl za czasów wielkiego uczonego miastem
niemieckim, co nie mialo jednak wówczas nic wspólnego z pojeciem narodu w
znaczeniu nowozytnym i odnosilo sie do jezyka, tradycji i kultury. Chociazby z
tego prostego powodu nie mozna nazwac Kopernika "niemieckojezycznym Polakiem",
jak to czyni jeden z dyskutantów forum. Przeciez w wojnie 13-letniej niemiecki
Zwiazek Pruski z niemieckim Gdanskiem na czele w przymierzu z polskim królem
Kazimierzem Jagiellonczykiem walczyl z niemiecki Zakonem. To dowód na to, ze
tzw. interesy narodowe nie odgrywaly wtedy najmniejszej roli, chodzilo
wylacznie o korzysci gospodarcze. Historia Pomorza Gdanskiego (tzw. Prus
Królewskich), a wiec równiez Torunia, w XV i XVI wieku zajmowalem sie
gruntownie na seminarium magisterskim u slynnego prof. Kazimierza Lepszego na
UJ. Bylo to z poczatkiem lat 60tych, gdy krakowska Alma Mater wolna bylo
zarówno od indoktrynacji komuny, jak równiez od manupulacji nacjonalistów z
Warszawy, Poznania czy tez osrodków górnoslaskich...
Nie jest prawda, jakoby Cesarstwo Niemieckie od wojny 30-letniej istnialo
tylko na papierze. Gdyby tak bylo, nie doszloby do wojen slaskich Fryderyka
II, chyba ze stary Fryc znalazly inny pretekst niz sankcja pragmatyczna.
Posluze sie przykladem z historii Kosciola: Do XIX wieku arcybiskup Salzburga,
rodzinnego miasta Mozarta, nosil tytul prymasa Niemiec.
Co wlasciwie upowaznia Pana do stawiania zarzutu "buty i arogacji wobec
Polaków i Austriaków". Zapewniam Pana, ze jestem przyjacielem Austrii i starej
tradycji habsburskiej i smiem twierdzic, ze obraza Pan tym Austriaków. A w
ogóle tego typu pojecia swiadcza o tym, jak bardzo zakorzenione sa w Pana
swiadomosci dawno przezyte uprzedzenia wobec zachodnich sasiadów, graniczace z
uczuciami, które jakos nie daja sie pogodzic z ideami wspólnej Europy, do
której Polska zmierza w pierwszym rzedzie dzieki wielkiemu poparciu ze strony
Niemiec (mam na mysli starego kaclerza, a nie obecnych dyletantów w Berlinie).
Ubolewam nad tym ogromnie i pocieszam sie tylko tym, ze nalezy Pan z tego
typu nastawieniem do kurczacej sie systematycznie mniejszosci w Polsce. Bo
przyszlosc nalezy do tych, którzy w tradycji Lipskiego (Dwie ojczyzny, dwa
patriotyzmy) odwaznie i z uporem walcza o ucywilizowanie owej zatrzeciewionej
mniejszosci. Dlatego jestem pelen uznania dla ludzi typu Bartosza Wielinskiego
czy Piotra Greinera.
Nie urazil mnie Pan osobiscie i odczuwam pewna satysfacje, ze byc moze udalo
mi sie sklonic Pana i innych podobnie czujacych do powaznego zastanowienia sie
nad tym, czy nie warto by zrewidowac pewnych przestarzalych pogladów,
wynikajacych z manipulacji ideologicznych XX wieku. Czas najwyzszy, by miejsce
emocji zajela rzetelna wiedza historyczna, oparta na faktach.
Zycze powodzenia i pozdrawiam. Katowiczanim znad Renu.
Temat: ja juz nie chce byc gorolem!
nullandvoid napisał:
> slezan napisał:
>
> > Taki komplement na koniec!
>
> raczej na dobry poczatek, prosze szanownego autonomisty
>
>
Czyli moge liczyc na jeszcze?
> Balsam na moje serce, ktore jak to u wielkoszlezjera tez powinno byc
> odpowiednich gabarytow (jak Slask w naszych urojeniach).
>
> o ile wiem, to poszukiwanie roznic w fizycznej budowie ciala
> poszczegolnych 'ras' nie bylo wymyslem polskim. zatem jako laik nie
wypowiadam
> sie.
>
I tu kolega sie myli. Wprawdzie trudno orzec kto pierwszy wkroczyl na sciezke
tych pasjonujacych badan, ale z pewnoscia w latach trzydziestych polscy
naukowcy odnotowali na tym polu spore sukcesy. W dodatku, o ile mnie pamiec nie
myli, byli to parcownicy uczelni reprezentowanej przez szanownego kolege,
ktorzy takze na Slasku prowadzili badania frenologiczne. I znowu sam sie lapie
na swym wstretnym wielkoszlezjerskim szowinizmie! Jak smiem przypominac takie
fakty z historii polskiej nauki. To niepoparwne politycznie i nie sluzy
pojednaniu miedzy narodami.
> > Czym chcialbym sie odrozniac od tych, co zabraniali nam mowic po slasku,
> [ciach]
>
> nie pytalem czym kolega chcialby sie odroznic, tylko jak ja mam was odroznic,
> bo poki co mam klopot.
Oj pytal kolega, pytal. Radze spojrzec pare postow wyzej.
>aby latwiej bylo koledze zrozumiec o co mi chodzi
> posluze sie przykladem arcyosobistym. pojego pradziada po I wojnie swiatowej
> trzymali w lagrze tacy 'co nie mowili za dobrze w zadnym jezyku i straszliwie
> smierdzieli', a w czasie drugiej wojny swiatowej wywlekli z domu ci ktorzy
> mowili piekna niemczyzna i pieknie pachnieli. a przyszli oni w towarzystwie
> slazakow w esesmanskich mundurach. i wlasnie ci drudzy go zabili. a jego dom
> nie ztal ani na wielkim ani na malym slasku bo stal pod krakowem.
> ale nie znaczy to ze mam miec kazdego slazaka za smiecia i nie znaczy to ze
> bedzie w polsce lepiej jesli was sie zwiezie do kopaln i zaleje woda. nie
> chodze po miescie i nie krzycze zeby wszyskich studentow na UJ, ktorzy
> przyjechali ze slaska wykopac "do dom". nie wolam zeby postawic pomnik
jakiegos
>
> austriaka, dlatego ze za cesarstwa tepil 'to chlopstwo ze slaska'.
Pogratulowac postawy. Swoja droga nie wiem czy znalazlby sie taki Austriak z
czasow cesarstwa. Ale, kto wie...
> flaki mi sie tylko wywracaa od patrzenia na slask (od dluzszego czasu z
> oddali), jak nic sie na nim nie zmienia w ludzkich glowach, a jesli cokolwiek
> zmieniac sie zaczyna to rozni 'autonomisci' opowiadaja tym biednym skolowanym
> ludziom dyrdymaly i obiecuja. i to ze inny tez obiecywali dyrdymaly nikgo nie
> usprawiedliwia.
A co obiecuja autonomisci? Chcialbym wiedziec jako przedstawiciel tego
zdegenerowanego gatunku. Bo mi wlasnie wydawalo sie, ze ow wstretny RAS to
wreszcie przejaw zdrowego dzialania w celu poprawy swojej sytuacji w miejsce
duszenia sie w sosie slaskiej krzywdy i krupniokowego folkloru (od tego
rzeczywiscie jest wielu specjalistow). Cos mi sie zdaje, ze inaczej rozumiemy
samo slowo "autonomia".
>
> > Co do preferencji wyborczych autonomistow, czuje sie wywolany do tablicy,
> jako
> > ze po wielu dotychczasowych postach z pietnem autonomisty (coz za wstretne
>
> > slowo)przyjdzie mi pewnie zyc do konca mej internetowej egzystencji. Otoz
> jako
> > ow brunatny wielkoszlezjer i autonomista nie glosowalem ani na pana Walese
> , a
> > ni na pana Millera. Podobnie jak i inni autonomisci (tak moge przypuszczac
> )
> > glosowalem na ... autonomistow, co w ostatnich wyborach do senatu dalo w
> trzech
> >
> > okregach przyzwoity wynik ponad 150 tys. glosow. Mysle, ze to z mojej stro
> ny
> > przejaw niekonsekwencji, czy wrecz koniunkturalizmu. Niech Bog mi wybaczy.
>
>
> a polacy glosuja tylko na polakow, a niemcy na niemcow, a zydzi na zydow, a
> katolicy na katolikow. to sie sprawdza. jesli popatrzec jak wielu mamy
idiotow
> w polskiej polityce, to wychodzi na to ze idioci to calkiem pokazny
elektorat,
> ktory zawsze zaglosuje na swoich.
O! A jednak doczekalem sie epitetow! Choc dopiero w ktoryms poscie z kolei, co
na tym forum stanowi przyzwoity wynik.
Otoz spiesze z wyjasnieniem, ze Polak czy Niemiec to zdaje sie nie poglady
polityczne. Natomiast autonomista i owszem. Kolega wyraznie oczekuje od innych
zachowan schizofrenicznych, w rodzaju - jestem liberalem, ale glosuje na
socjalistow. No coz, trudno mi spelnic te oczekiwania i przepraszam, jesli
sprawiam tym koledze zawod.
Temat: mam ciekawa wiadomości dla chcących uczyć się
chamorczik napisał:
> rozumiem, ze masz problem z katedra judaistyki i po czesci wcale ci sie nie
> dziwie, bo tez slyszalem wiele zlych opinii na ten temat. twoja frustracja i
> chec dokopania krakowskiej judaistyce jest tak wielka, ze przy okazji dostaje
> sie osobom, ktore wcale na to nie zasluzyly.
Odpowiadam - to nie frustracja, a chęć podzielenia się wiedzą, którą w każdej
chwili zresztą można sprawdzić i zweryfikować.
> pisanie, ze jidysz uczy "polonistka po polrocznym kursie" jest zwyklym
> klamstwem,
A co ukończyła Pani Ruta? Polonistykę przecież, zaś pracę doktorską o Kalmanie
Segalu pisała pod kierunkiem p. prof. dr hab. Krystyny Pisarkowej z IP UJ
> a w momencie gdy padaja nazwiska staje sie to nawet karalne.
Nazwisko padło ze strony przypuszczalnie studentki KJ, nie mojej - popatrz na
posty - zresztą nie sądzę, aby obraźliwym było "wytykanie" ukończenia
polonistyki, no chyba że ty myslisz inaczej, osiołku.
> wyrzadzasz tej, skadinand przemilej osobie krzywde. przede wszystkim: jest ona
> jedna z lepszych jidyszystek w polsce i mozesz mowic o szczesciu, ze sie z nia
> zetknales.
Jeśli sprecyzujesz, jaką to krzywdę jej wyrządzam pisząc, że była w Oxfordzie
na sześciomiesięcznym kursie jidysz i że ukończyła polonistykę, to napisz.
Natychmiast, jeśli uznam zasadność twych zarzutów, przeproszę.
> jidysz zajmowala sie zanim ty nauczyles sie pisac i byla jedna ze
> studentek prof. shmeruka z''l,
zdziwiłbyś się , wiedząc, że osobiście znałem prof. Chone Shmeruka i nic mi
nie wiadomo o tym, aby była ona jedną z jego studentek. Owszem, znała go z jego
licznych pobytów w Polsce wraz z Rafaelem Sharfem, ale z kolei jego nie znasz,
więc nic więcej nie piszę. A tak naprawdę to pisać nauczyłem się wcześniej
przypuszczalnie, niż ty, panie D.D.
> a w tej chwili pracuje nad slownikiem. uwazaj
> gdzie plujesz, bo jak bedziesz celowal za wysoko to moze spasc na ciebie, celu
> nie osiagnawszy.
>
Ordynarny tekst nie pasuje do tego forum, zaś twoja zaciekłość do tematu. Jak
ochłoniesz, to przeczytaj raz jeszcze to, co napisałem. Grożenie
odowiedzialnością karną mnie śmieszy ale i dziwi - wiem, że nie jesteś
prawnikiem, a asystentem - takim panem od hebrajskiego - ale powinieneś
wiedzieć, że grozić mozna wtedy, gdy ma się czym. A co do uroków Pani Ruty -
rzeczywiście jest to bardzo miła i sympatyczna w obejścu osoba. I co z tego?
Przecież nie o to chodziło.
Proponuję zakończyć ten temat i do niego nie wracać. Jeśli kogokolwiek
nieświadomie obraziłem - serdecznie przepraszam. Jeśli uraziłem jakies uczucia -
bardzo przepraszam, nie było to moim zamiarem.
A tak na koniec - Pani Ruta nie ma 100 lat i sugerowanie, że zanim nauczyłem
sie pisać, ona już znała jidysz, jest wobec niej co najmniej nie na miejscu. Ma
natomiast męża i dwoje dzieci, więc poza tobą ma kto jej bronić.
Temat: Nowy podzial administracyjny
Żeromski, Kochanowski, Rej
Żeromski ur. się w Strawczynie, Rej był z Nagłowic, a Kochanowski - z
Czarnolasu. Idąc tym tropem, można powiedzieć równie dobrze, że z B-B są Zofia
Kossak-Szczucka i Emil Zegadłowicz (ten drugi akurat ur. się w B-B, w budynku
zajmowanym obecnie przez pizzeri Retro).
Albo znaczenie kieleckich uczelni - prawda, że w skali kraju nie jest
>
> to czołówka (he, he, he), no ale przy szkółkach bielskich toż prawie Himalaje
> przy Nizinie Mazowieckiej.
Opinie na kieleckim forum świadczą co innego. Poza tym mamy dostatecznie blisko
do Krakowa czy Katowic (UJ lub UŚ).
> Twoje "sic" jest infantyle (dziecinne). To województwo, przemianowane później
> na gubernię, było krakowskim tylko z nazwy
Infantylny jest ten komentarz. Na jego podstawie wnioskuję, że masz mniej niż
16 lat. Wiesz, kiedy stosuje się łacińskie sic! (tak!)? Gdy chce się podkreślić
fakt, który niekoniecznie jest oczywisty. Z tym mamy do czynienia w tym
wypadku - na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które wiedzą, że swego
czasu Kielce były stolicą woj. krakowskiego, większść bowiem kojarzy na
zasadzie Kielce - woj. kieleckie.
Właśnie
> m.in. bliskość tych ośrodków uniemożliwiła Kielcom (i Radomiowi) rozwinięcie
> się do poziomu metropolii pełną gębą.
Mam wrażenie, że jesteś zakompleksionym mieszkańcem Kielc. W czym ta
metropolitalność Kielc się przejawia? Metropolią pełną gębą to może być Londyn
(nawet nie Warszawa).
Jeśli to jest dla ciebie daleko, to co powiesz o
> odległości od Warszawy np. Wrocławia, Opola, Słupska, Suwałk czy chociażby
> Bielska?
Nie chodziło o odległość do Warszawy jako stolicy, ale pierwszego większego
miasta. Województwo świętokrzyskie istnieje tylko dlatego, że większe ośrodki
są dostatecznie daleko od Kielc (tym samym istnieje duży teren, na którym
zaznaczona jest kielecka dominacja). Gdyby Kielce były na miejscu B-B, na pewno
stolicą województwa by nie były - kto tworzyłby taki miniregion?
> Dobrym wozem jedzie się obecnie z Kielc do Warszawy około dwie i pół godziny.
I
>
Z B-B o godzinę dłużej pociągiem IC (z Kielc chyba takie nie jeżdżą).
> Co ma tu do rzeczy Częstochowa? Miasto co prawda większe od Kielc, ale bez
> praktycznie żadnych tradycji administracjnych
Piłsudski planował przeniesienie stolicy z Warszawy do Częstochowy (podaję jako
ciekawostkę).
> Powiedziałbym inaczej: z jednej strony daleka prowincja czeska, z drugiej
> strony - daleka prowincja słowacka. Trudno bowiem rejony czeskie i słowackie
> położone po drugiej stronie granicy, w sąsiedztwie BB, uznać za jakiekolwiek
> centra kulturowe
Tylko że trudno, by woj. bielskie obejmowało swoim zasięgiem fragment Czech czy
Słowacji - po stronie polskiej jest za mały teren. Co do Świętokrzyskiego -
wiadomo, jakim poparciem cieszy się tam SLD. W związku z tym AAleksander
Kwaśniewski, chcąc poprawić notownia partii i swoje, zaakceptował ten region (w
planach województwa ze stolicą w Kielcach nie było).
> Rozumujesz jak dziecko. Liczba ludności jest ważna, ale daleko nie
> najważniejsza w takich sprawach. No i cóż z tego, że Kielce mają 200 tysięcy,
a
>
> BB 175 000?
Chodziło o czysto statystyczne porównanie - sam wszystkim powtarzam, że kilka
tysięcy w jedną czy drugą stronę nie ma znaczenia.
to nie ta skala, nie ten wymiar, nie
>
> ta liga!
>
Dobry żart - porównywałeś np. skalę bezrobocia w obu miastach (w B-B niecałe
8%).
Temat: Napisali o komunalkach na Ruczaju :)
hmm.. myśle, że dobrze by było stworzyć w miare spójną (w miare możliwości jedną wersje) informacje.
Myśle, że w miare dobrym materiałem do pracy może być apel jaki wystosowaliśmy do radnych dzielnicowych (na dole strony).
Pojawiły się nowe fakty, więc będę musiał go troszke przeredagować.
Dodatkowo bardzo dobrze było by zamieścić wydruk punktu 8.2 i 8.3.
Razem powinno się zmieścić na 3 kartach (to w wersji do rozdawania).
Do rozwieszania na klatkach powinien wystarczyć sam apel.
popracuje nad tym wieczorem
pozdrawiam serdecznie
"Do Radnych dzielnicy VIII Krakowa
W sprawie projektu , który przedstawił radnym Prezydent Miasta Krakowa Jacek
Majchrowski, dotyczącego budowy mieszkań komunalnych przy ul. Promienistych,
ul. Balickiej oraz w rejonie ul. Komuny Paryskiej, ul. Magnolii, ul. Zalesie
i ul. Sąsiedzkiej.
Miasto planuje zapewnić w 2005 roku 760 mieszkań socjalnych w naszym
bezpośrednim sąsiedztwie. Najwięcej mieszkań otrzymają wnioskodawcy o
niezaspokojonych potrzebach mieszkaniowych (w tym m.in. bezdomni,
mieszkający w wyjątkowo trudnych warunkach oraz wychowankowie placówek
opiekuńczo - wychowawczych). Nie trzeba też tłumaczyć jaki wpływ na porządek
i bezpieczeństwo będzie miało zamieszkanie w jednym skupisku kilku tysięcy 'ludzi z socjalnego przydziału'. Oznaczać to będzie ni mniej ni więcej koniec tego osiedla w
obecnej formie. Osiedla, na którym obok jednorodzinnej zabudowy powstały
spokojne osiedla domów wielorodzinnych. Większość z mieszkańców wydała na
nie oszczędności całego swojego życia, wielu zaciągnęło kredyt nawet na
kilkadziesiąt lat po to aby mieszkać na spokojnym i bezpiecznym osiedlu. Na
osiedlu położonym w pobliżu Kampusu UJ, Bibioteki Papieskiej oraz
planowanego Ogrodu Botanicznego, ekskluzywnego Osiedla Europejskiego oraz
mającego w przyszłości powstać Miasteczka Studenckiego. Wybierali
lokalizację w nadziei zapewnienia sobie i swoim dzieciom godnych a nade
wszystko spokojnych warunków życia na wiele lat.
W naszej okolicy nie buduje się szkół, przedszkoli, ani obiektów
użyteczności publicznej, nie tworzy parków, mimo gwałtownego wzrostu liczby
mieszkańców nadal nie mamy bezpośredniego połączenia autobusowego do centrum
a mimo to planuje się tego typu inwestycję.
Podobny "eksperyment" przeprowadzono już budując 200 mieszkań na Górce
Narodowej. Cyt. Z forum: "Lokatorzy to w większości typowy margines. Gdy
pociechy wyjdą na ulice jest ich chyba z setka. I zaczyna się niszczenie co
popadnie, za nasze pieniądze zrobione trawniki , drzewka itp. Do tego KS ,
TS i młodzieżowe naklejki gdzie popadnie. Tak zmieniło się życie na chyba
najspokojniejszym osiedlu w ciągu kilku miesięcy ..." Podobną sytuację można
zaobserwować na osiedlu Ruczaj, gdzie w jednym z budynków są mieszkania
komunalne. Efektem tego jest gromada, wiecznie pijanych bezrobotnych
przesiadujących pod osiedlowym sklepem Koral, zaczepiających
przechodniów, wracające ze szkoły dzieci a także pragnących zrobić zakupy
normalnych mieszkańców osiedla. Sytuacja ta, wg Straży Miejskiej,
wielokrotnie wzywanej do tych przypadków, jest nie do rozwiązania. Natomiast
spokój mieszkańców został bezpowrotnie zakłócony. Nie możemy dopuścić do
podobnej sytuacji na obszarze okolicznych osiedli, ale na dużą większą
skalę, gdyż z prostego rachunku wynika, iż mieszkać tam będzie około 3
tysięcy osób "z socjalnego przydziału". Obawiamy się też, że jedyny obszar
rekreacyjny w tym rejonie zostanie bezpowrotnie stracony.
Już w przeszłości realizowane były podobne eksperymenty (ul .Komuny Paryskiej 3,ul. Wąska 4-8, ul. Józefińska 24a, ul. Rybitwy 133, os. Górali 5, os. Złotej Jesieni 11 A i B, os. Szkolne 13, Kantorowice i Zastów). Efekty każdej z tych inwestycji są opłakane. Czy chcemy aby do tej listy dołączył cały Nowy Ruczaj?
Dodatkowym palącym problemem jest absolutny brak miejsc w szkołach i przedszkolach w naszej okolicy. Czy ktokolwiek analizował problem kilkuset dzieci, które gdzieś będą musiały się uczyć. Czy miasto planuje dowożenie dzieci do szkół w okolicznych dzielnicach?
Od Radnych naszej dzielnicy, wybranych przez nas w wyborach, kategorycznie
domagamy się podjęcia skutecznego przeciwdziałania zainstniałemu zagrożeniu tj.
zaniechania tej inwestycji. Biorąc pod uwage katastrofalne efekty tego typu eksperymentów
w innych rejonach Krakowa, żądamy zabezpieczenia spokoju i bezpieczeństwa nam i naszym dzieciom. "
Temat: Zatrute źródło - czyli prehistoria "Naszego Dzi...
Gość portalu: Takitam napisał(a):
> To dobrze, ze Ty wiesz. Ale Gebert/Warszawski udaje, ze tego
nie wie. A moze
> naprawde nie wie?
ja to widzę tak - Warszawski o tym pisze, bo nikt inny nie
pisze. To znaczy piszą, ale z tego samego poziomu co Warszawski.
czemu więc on ma nie pisać? Problem leży w tym, że w Polsce nie
ma osób i ośrodków, które by się "antysemityzmem" zajmowały
szczególnie i wypowiadały by się na ten temat z pozycji
autorytetu. Zajmowały, to znaczy śledziły na bieżąco literaturę
przedmiotu, prowadziły jakieś badania, itd.
Tymczasem to w środowisku specjalistów powinny się odbywać te
debaty, dyskusje. Tam też powinny być te tematy przepracowywane.
Tak się w Polsce nie dzieje. Gazeta Wyborcza pełni funkcję - co
jest nienormalne - jakiegoś krajowego forum, instytucji
sprawczej i oświatowej która popycha do przodu, popularyzuje,
inicjuje dyskusji na tematy "trudne"... Ale - do cholery - to
nie jest normalne! Może pan wierzyć albo nie, ale zajmowanie się
antysemityzmem naukowo w Polsce Anno Domini 2003 jest bardzo źle
widziane. Taka osoba "śmierdzi" i może oczekiwać wielu
nieprzyjemności. "Antysemityzm" jest podejmowany, ale z doskoku
i przy okazji. I nikt zbyt długo w tej tematyce nie siedzi.
Myślę, że nie dlatego, że nie ma już o czym pisać, ale z powodu
strachu przed trwałym skojarzeniem z tą tematyką.
Nie oznacza to, że owe okazjonalne prace są słabe a ich autorzy
zrobili to niekompetentnie. Wspomniana praca (na przykład)
Landau - Czajki jest znakomita.
-I dlatego nikt nie podjal watku o "antysemityzmie"
> Slonimskiego, Tuwima, Lewensteinowej itd. A przeciez wytaczano
przeciwko nim
> armaty (szkoda, ze nie analizuje sie zawartosci gazet i
czasopism w jidisz,
> nieslychanie ciekawych dla tej kwestii).
hehe - z tego co wiem, przynajmniej kilka lat temu nikt się tym
nie zajmował. Nie wiem ilu ludzi w Polsce zna jidysz na tyle,
żeby móc analizować zawartość czasopism w tym języku. To jest
oczywiście kopalnia informacji, ale przeprowadzenie gruntownych
(nie tylko jakiś wyimkowych) badań wymagałoby sporych środków,
ludzi. To musiałby być poważny program naukowy, dobrze
finansowany w dodatku, gdyż owe czasopisma są rozrzucone po
całej Polsce i za granicą (Ukraina, Litwa) Biorąc pod uwagę
stawki hotelowe musiałyby być to środki niemałe. Podał pan kilka
przykładów na tematy takich badań, ale tych tematów jest mnóstwo.
>Otoz "antysemityzm" stracil wartosc
> terminu: niczego juz nie wyjasnia a wszystko miesza ze
wszystkim. Jesli ktos
> pisze wciaz o antysemityzmie, lepiej go nie czytac, bo na
pewno bedzie to
> tekst manipulatorski, sluzacy przemocy symbolicznej.
Może i pojawia się w takie postaci (przemocy symbolicznej), lecz
sam termin jest przejrzysty. Antysemityzm jako światopogląd nie
jest "more sofisticated", "very complicated", lecz prosty jak
budowa cepa. To nie jest jakiś "późny heiddeger". Jeszcze do
niedawna rzeczywiście nie było dostępne prawie nic w języku
polskim, co by prezentowało syntetycznie "antysemityzm". Ale
sytuacja się zmieniła, i są dostępne źródła, gdzie można sobie o
tym poczytać, uporządkować sobie dotychczasową wiedzę. Mam tu na
myśli liczne encyklopedie, leksykony tematyczne. Podobno w 10
tomowej Encyklopedii religii PWN hasło "antysemityzm" jest też
nieźle opracowane. Tak więc sytuacja się poprawia w tym
względzie. Ale zgadzam się, że to jest problem, bo nawet jeżeli
założymy, że autor jakiejś publikacji zna zawartość tego terminu
i poprawnie go stosuje, to niekoniecznie dotyczy to czytelników.
Szkoda, ze tym
> zagadnieniem nie zajmuja sie uczeni historycy, socjolodzy,
prawnicy, ale
> propagandysci (udajacy niekiedy etnografow czy
literaturoznawcow). Dlatego
> mamy niekiedy do czynienia z groteska, jak oskarzanie
Zeromskiego czy
> Makuszynskiego o antysemityzm (Uminska, Mancewicz...)
Pisałem juz o tym wyżej, ale są chwalebne wyjątki, to znaczy
literaturoznawcy mają swój kapitalny wkład w przełamywanie
nieobecności wiedzy o kulturze Żydów w dwudziestoleciu.
Prawdziwym cymesem jest na przykład "Międzywojenna poezja polsko-
żydwoska", antologia (500 utworów) powstała z badań nad
polskojęzyczną żydowską prasą międzywojenną autorstwa Eugenii
Prokop-Janiec (history literatury, UJ). I inne prace tej
autorki.
o rany - siły mnie opuszczają bo straszne gorąco...
Pozdr.
Nu!
Temat: kilka Pytan, Ktorych Jeszcze Nie Bylo
> Ale czy MISH nie
> stanie sie bardziej realnym celem, gdy dam sobie spokoj ze scislymi i oddam
> sie calkowicie swojej pasji? - bo naprawde jeszcze mogę zmienic profil, to
> ostatni gwizdek.
To zapytam się tak: czy nauki ścisłe też są Twoją pasją? Tzn. czy zmieniając
profil będziesz miała poczucie, że tracisz coś, co Cię interesuje, czy
odetchniesz z ulgą i zabierzesz się faktycznie za to, co lubisz? Od tego
uzależniłabym decyzję.
> (pytam, bo przegladajac dane uczniow MISHa na UAMie
> wywnioskowalam, ze tam wszyscy po humanistycznym profilu...)
Studentów, studentów, nie uczniów :)) Kiepskie dane, sama znam (osobiście :))
kolegę, który jest z całą pewnością po mat-fizie, a jedyny chyba też nie jest :)
> - A tak bardziej prywatnie, czy moglibyscie mi powiedziec, jak to u was bylo
> z zainteresowaniami - calkowicie poswiecaliscie sie i w liceum humanistyce,
> byliscie jak teraz pasjonatami*?
Ja byłam przez całą moją edukację "pomieszana" i chyba taka już zostanę ;). W
szkole podstawowej najlepiej poszło mi na olimpiadzie... fizycznej :). Gdyby w
mojej szkoły z okazji reformy akurat przejściowo nie zlikwidowali podziału na
profile, byłabym w klasie mat-fiz (a drugi wybór miałam: humanistyczny);
przekonałam się o tym, jak razem z maturą zwracano moje dokumenty... bez tego
nie pamiętałabym, co obstawiłam na miejscu 1 :).
Ja w ogóle jestem nie tyle humanistką, co raczej skrzyżowaniem
mat/fiz/geografia/języki. Nie lubiłam biologii i chemii (ale "wyklarowało" mi
się to dopiero gdzieś po pierwszej klasie liceum), nie lubiłam (i cały czas nie
przepadam się!) historii. Maturę zdawałam zupełnie humanistyczną
zdroworozsądkowo - bo inaczej do historii, potrzebnej na wstępnych, na pewno
już bym się nie zmobilizowała. Rok później na drugi kierunek zdawałam, swoją
drogą, matematykę na wstępnych ;)
> - przydala sie wam przy zdawaniu egzaminow wiedza scisla? czy na studiach sie
> przydaje?
Mnie - bardzo. Często może nie tyle wiedza, co pewien sposób myślenia. Mam
przede wszystkim zajęcia filologiczne i taka gramatyka opisowa, generalnie
nielubiany przedmiot, przez ścisłowców lubiana jest zdecydowanie bardziej (i
łatwiej im przychodzi). Do tego ogromne są pogranicza nauk ścisłych i
humanistycznych, dziedziny humanistyczne wymagające metod ścisłych itd. Na
różnych kierunkach humanistycznych możesz spotkać logikę, statystykę,
biologiczne podstawy rozwoju...
> - miasto czy wies? na rzeczonej stronie UAM natrafilam na info, ze z 1-2-3
> osoby na ok. 20 sa ze wsi. No, wiadomo - kultury nie ma czego szukac na wsi.
> A ja niestety z Pipidówy Śląskiej, a takie aspiracje - wiec czy powinnam
> przeniesc sie do internatu do miasta?
Był kiedyś taki artykuł w Wyborczej o MISH-owcach ze wsi na UW - na naszym
forum powinien być link do niego i komentarze. Tekst nie podobał mi się ze
względu na sposób ujęcia, ale pozostaje dowodem na to, że MISH-owcy ze wsi są.
Jeśli chodzi o UAM - ja akurat jestem jedną z tych osób, które
podbijają "wiejską" statystykę MISH UAM - ale musisz pamiętać, że są jeszcze
osoby z małych i średnich miast. "Miasto", innymi słowy, niekoniecznie oznacza
Poznań.
Jeśli masz motywację, zapał do pracy - przygotujesz się do wstępnych w każdym
liceum. :)
> - stosunkowo latwo sie dostac na MISHa... jakiego? czytalam tu gdzies, ze na
> UAMie.
Na UAM było stosunkowo łatwo, jak zdawałam, chyba nic się od tego czasu
drastycznie nie zmieniło. Przy czym "łatwo" oznaczało mniejszą konkurencję ze
strony innych kandydatów, a nie zmniejszone wymagania komisji - która bardzo
często przyjmuje mniej osób niż miejsc i ogłasza drugi nabór.
Na pewno trudno jest na UW, UJ. Ale... może to, co napiszę, wyda Ci się naiwne,
ale ja bym nie przejmowała się liczbą kandydatów. Przynajmniej ja nie
przejmowałam się i nie było to dla mnie kryterium :). Trzeba starać się,
wierzyć i próbować :)
Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 194 wypowiedzi • 1, 2, 3