Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum o Pustkowo





Temat: Jeszcze nie przetłumaczone

Mateusz Szary Skoczylas : Pytanie tylko czy jest sens wydawać anglojęzyczne książki po polsku. Poziom tłumaczeń jest przeważnie mierny, a zainteresowani i tak w większości mogą przeczytać w oryginale.
Khem, radziłabym zweryfikować oba twierdzenia. Albo choć dodać przed tym ekskatedralnym sformułowaniem frazę "moim zdaniem" :)

posłuzyłyłem się zwrotem "pytanie tylko", więc nie ma wtym nic exkatedralnego. W sumie chodzi mi o to, że jakość przekładu bardzo dużej częśći utworów tak zwanej literatury popularnej (bo rzecz nie dotyczy tylko fantastyki), przynajmniej przekładów z angielskiego wacha się między pozimem kiepskim a tragicznym ciążąc raczej ku temu drugiemu. I to nie pod względem nawet zgodności terminów czy zachowania klimatu. Po prostu polszczyzna przełożonego tekstu kuleje. Jak kiedyś będzie okazja to podrzuce pare konkretnych zdań i fragmentów, teraz nie mam książek pod ręką. Ogólnie pecha do przekładów ma Masterton, tragicznie były tłumaczone niektóre teksty Kinga, "Pustkowie" Joyce Carol Oats to wręcz gryzło w oczy. Dzieje się tak poniekąd dlatego, że tłumaczy z angielskiego jest pełno, wydawnictwa oszczędzają...
Co zaś to możliwości przeczytania książki po angielsku... Nie zrozumcie mnie źle nie chcę prowadzić dialogu w stylu:

Szary- Każda średnio zdolna małpa jest w stanie czytać po angielsku.
Użytkownicy Forum - sorki, my nie umiemy
Szary - Widac jesteście z małp mniej zdolnych...

Po prostu stwierdzam, że jeżeli ktoś jest na szkolnym poziomie intermediate (czyli mniej więcej koło 16 lat), to powinien dać rade, początkowo prostyszym tekstom, nawet jeśli nie bardzo w to wierzy.





Temat: Bariery, wstyd, ograniczenia...

Pustkowie... hmm, jeśli Ciebie tam nie będzie - czemu nie?
Sowo, muszę to napisać, mam wrażenie że czasami przesadzasz, pisząc właśnie tego typu teksty.
i jeszcze: na forum chyba wszyscy mówią do siebie na ty i moim skromnym zdaniem bez sensu byłoby to zmieniać.

A odnosząc się do tematu, mam spore poczucie własnych barier, przede wszystkim w kontaktach z innymi ludźmi. Potrafię się w ogóle nie odzywać ani słowem w towarzystwie innych, dlatego że nie mogę się przełamać ale i dlatego że mnie to strasznie stresuje - wgniata w fotel, generalnie żadna przyjemność.
Mimo że w samej sytuacji nie ma nic niebezpiecznego, ja mam poczucie nielogicznego zagrożenia. Zdaję sobie sprawę że to nic strasznego, a mój organizm reaguje jakoś tak automatycznie. Ogólnym roztrzęsieniem.
Żeby nie było tak pesymistycznie z mojej strony, zdarza się mi się ;] widywać bliżej z ludźmi i cieszę się kiedy na takim spotkaniu potrafię myśleć o czymś innym niż o paraliżu własnego ciała i umysłu. Bo staram się tak właśnie myśleć i się nie poddawać i czasami naprawdę wychodzi :]
co nie zmienia faktu że jestem z natury samotnikiem, ale może tak właśnie mi dobrze i nic w tym złego?
p.s. zawsze myślałam że "ludzie" nie lubią introwertyków, powoli przekonuję się po pierwsze że to nie do końca prawda, a po drugie że to nie do końca jest takie ważne kogo lubią "ludzie" ;] generalnie może i lepiej nie być introwertykiem ale ja już się cieszę że jestem sobą niezależnie od tego pod jaką kategorię można mnie podpiąć. i to już jest chyba pierwszy krok do przełamania barier (tych które chcemy przełamać). bo druga rzecz - chyba nie wszystkie bariery powinniśmy przełamywać?






Temat: Cienie pustkowi[neuroshima]
W 2020 roku marzyliśmy o lepszym świecie, nowoczesnych szybkich ekologicznych samochodach, robotach wyprowadzających psy, pokoju na świecie, wysokorozwiniętej technologii... To marzenie przeminęło wraz z wybuchem wojny. Miliony zginęło od chemii, chorób, wirusów, bomb. Świat zamienił się w pustkowie...

Jest rok ok.2056

Pośród pustkowi znajdowała się niewielka dolina osłaniana przez pustynne skały. Porastały ją niewielkie drzewa i krzaki. Wśród tych drzew były rozbite namioty uszyte ze skór wszelakiej zwierzyny. Niewielką wioskę zamieszkiwało ponad ponad pięćdziesiąt osób. Lud zamieszkujący osadę ubierał się jedynie w przepaski a swe ciała zdobił licznymi wzorami przez starszyznę zwanych „tatuażami” które jak powiadali chroniły ich przed złymi duchami „nawiedzającymi martwe ziemie” które otaczały dolinę. Namartwe ziemię wybierali się jedynie najdzielniejsi myśliwi, opowiadali oni o przeklętym miejscu zbudowanym ze stali w którym powietrze otwiera rany w skurzę i wypala oczy a cienie i duchy gniewnych mieszkańców dybią na niewinne duszę. Każdy kto z stamtąd powrócił umierał w ciągu paru dni, to też zaczęto unikać tamtego miejsca. Lud żył z upraw kukurydzy i hodowli bydła, paru myśliwych polowało na wielkie jaszczury zamieszkujące południowy skalisty obszar. Wioskę
nawiedziła susza zboża zaczęły usychać a dzieci chorować, mikstury szamana nic nie pomagały. Starszyzna postanowiła że ktoś musi wyruszyć na pustkowia by odnaleźć święte kamyki zwane „Aspiryna” które wedle pradawnych ksiąg mają ocalić wieś i wyleczyć choroby
i „palące gardła” To dom twój dom i ty zostałeś wybrany/a by go ratować....

Rok 2020 wrzesień początek apokalipsy, miejsca w schronie zostały wyczerpane...
Ci którzy nie mieli szczęścia ginęli u jej żelaznych wrót licząc na zbawienie...
Na szczęście twa rodzina wykupiła miejsca parę miesięcy wcześniej, udało im się uchronić
przed koszmarem panującym na powierzchni tak jak czterystu podobnym im osobą. Nikt nie miał pojęcia co dzieje się na zewnątrz gdyż system kamer zawiódł lub został zniszczony. Przez wiele lat nikt nie ważył się opuścić schronu...
Życie w schronie było okropnie nudne polegało dzień w dzień na wykonywaniu tych samych czynności. Coraz częściej pojawiały się problemy ze sprzętem to hydroprocesor nie chciał poprawnie pracować to któryś bezpieczników padał. W końcu główny generator „zasnął” na dobre. Przełączono na awaryjny jednak ten jak się przypuszcza wytrzyma on około cztery miesiące, zredukowano oświetlenie w schronie jednak to niewiele pomogło koniec zaczął się zbliżać nieubłaganie. Postanowiono wysłać kogoś na powierzchnie by poszukał ratunku lub skontaktował się z Pentagonem, ewentualnie udał się na komendę policji. Ciągnięto losy i wybrano właśnie ciebie...nie dano wyboru, idziesz albo kula w łeb...

Czy jakieś osoby są chętne na wzięcie udziału w sesji?
Przewiduję brak mechaniki czyli tak zwany storyling, oczywiście każde z was ma wolny wybór i nie musi zająć się wykonywaniem powyższych misji, może po prostu to olać i zacząć hulać se po świecie...

Parę rzeczy na temat postaci:
Zaczynacie bez profesji którą zdobędziecie w czasie gry może z paroma wyjątkami.

Dolina:
Obowiązkowe pochodzenie człowiek pustyni.
Typowy mężczyzna z doliny jest bardzo dobrze umięśniony prawie jak taki Conan z telewizji.
Bardzo popularne wśród plemienia jest zdobienie ciała tatuażami. Kobiety zamieszkujące dolinę są bardzo piękne i dobrze zbudowane, tak jak mężczyźni lubują się w tatuażach.

Ekwipunek dla mieszkańców doliny:
ostra włócznia, pancerz z wyprawionej skóry, stalowy nóż, 2 bukłaki, wór z żywnością na tydzień(jakieś mięso, placki kukurydziane itp.), krzemień, skóra krowy, gliniany kubek, płaszcz ze rogatego kangura, prastara maska gazowa.

Schron:
Obowiązkowe pochodzenie hibernatus.
Osoby w schronie różnią się pod względem karnacji i koloru skóry. Każde z nich ubrane jest w niebieski kombinezon z żółtymi cyframi na plecach 124(numer schronu) i żółtą koszulkę.
Ekwipunek dla mieszkańców schronu:
kombinezon, maska gazowa, rękawice skórzane, wysokie buty, kamizelka kewlarowa, plecak, nóż ze stali nierdzewnej, zapalniczka, mały zestaw narzędzi, buteleczka benzyny, manierka[1 litr wody], zestaw pierwszej pomocy, lina, latarka, syntetyczne wysoko odżywczy pokarm na 3 dni, miernik promieniowania, Beretta 92(2 magazynki).

Szkic karty postaci:
Imię :
Wiek:
Pochodzenie:
Cecha z pochodzenia:
Profesja:
Specjalizacja:
Cecha z profesji:
Sztuczki:
ATRYBUTY:
Macie na rozdanie 65 punktów, wartość atrybutu nie może przekroczyć 18
Zręczność:
Percepcja:
Charakter:
Spryt:
Budowa:

Sesja rozgrywała by się na tym forum www.knieje.fora.pl
Proszę zgłaszać chęć uczestnictwa w tym temacie a karty wysyłać na pw



Temat: FC na Podkarpaciu
Witam wszystkich!

Zarejestrowałem się bo szlag mnie trafia jak widzę prostolinijne myślenie Wszechwiedzącego/Gotyka/Jokera. Panie NIEkolego wszędzie jest cie pełno. Każde forum ledwo powstanie to ty już zaczynasz swoje piękne opowieści. Napisałeś, że trafiliście FC Craxy w pociągu po czym dodajesz, że ich siła była bliska zeru. Świadczy to tylko o honorze kibiców Wisłoki. Szkoda, że na meczy z Wisłą II w Krakowie, kiedy dojechała was Craxa inaczej śpiewaliście. Zajmij się lepiej dalej fotografowaniem kibiców przyjezdnych na ParkArena, a nie wypowiadaniem się na forach. Fakt wiedzę może i masz, skoro wypowiadasz się zawsze i wszędzie - szkoda natomiast, że każdą historię ubarwiasz pod siebie i swoją ekipę. Według ciebie to do was wszyscy się pucują - wy natomiast do nikogo. Jad, którym plujesz na lewo i prawo przeraża. Nie potrafisz uznać wyższości innej ekipy bo tylko Wisłoka jest tą jedyną wiodącą na Podkarpaciu. Oczywiście w twoim mniemaniu. Ja bym tak nie szalał na twoim miejscu. Koledzy z KSW wypierniczyli cie z kibice.net to teraz zaglądasz tutaj. Szkoda bo fajnie się temat rozwijał i w miarę kulturalnie dopóty dopóki ty nie nacisnąłeś pierwszego klawisza. Tyle z mojej strony w twoim temacie. Najlepiej nie pisz bo irytujesz jedynie innych użytkowników.

Jeśli chodzi o temat to napiszę tak.
Pustków Osiedle - stary FC Igloopolu. Od lat kibice Chemika jeździli na Igloopol. Sytuacja zmieniła się w latach dziewięćdziesiątych (druga połowa), kiedy Igloopol został wycofany z rozgrywek. Starzy zostali przy Igloopolu, młodzi natomiast zaczęli kibicować Wisłoce. Znam również osobiście dwóch przerzutów.

Podobna sytuacja miała miejsce w samej Dębicy. Dla przykładu osiedla Strumskiego (dawna Manifestu Lipcowego) i Sobieskiego (dawna Świerczewskiego) gdzie powstały pierwsze ekipy Igloopolu. Jak jest teraz każdy kibic Wisłoki czy Igloopolu wie. Ale znów od tematu odszedłem.

Co do podawania jakiś okolicznych miejscowości myślę, że nie ma sensu. W każdej z nich są zarówno kibice Igloopolu jak i Wisłoki. Gotyk/Jocker/ Wszechwiedzący napisał jako FC Stobierną...hmmmm ja tam muszę przyznać mieszkam i chodzę w koszulce Igloopolu (o ile pogoda sprzyja) i nikt mnie nie zaczepia. Może chodziło ci o Zawadę? Tam bym się prędzej zgodził.

Jako FC Igloopolu poza wymienionymi wyżej przez kolegę po szalu mogę wymienić jeszcze Żyraków, który prężnie działał teraz troszkę mniej ale kilku zagląda na stadion oraz na wyjazdy. Dodałbym jeszcze Straszęcin, który również był niegdyś za igloopolem. Aktualnie podobna sytuacja jak w przypadku Pustkowa.

Co do układu ze Stalą Rzeszów to powiem, że byłem zaskoczony na początku. Wiem, że starzy nie chcieli tego, młodzi postawili na swoim. A teraz? Chyba wszyscy zadowoleni i ja również.

Aha kiedyś Igloopol miał zgodę z Ruchem Chorzów. Po utracie kontaktów i ponownym ich nawiązaniu Ruchowcy chcieli aby Igloopol był ich FC. Igloopol na taką propozycję nie przystał. Ostatecznie mamy układ - piszę to aby wyprzedzić jakieś nietypowe wypowiedzi dziwnych gości w tym temacie.



Temat: 1
Założyłam kiedyś temat o Holdstocku na innym forum, ale nie było odzewu. Tu jest nas przynajmniej dwoje, którym to nazwisko coś mówi.
Minęło już 6 -7 lat, odkąd powtórnie przeczytałam "Las Ożywionego Mitu" i "Lavondyss". A i tak bardziej mi zapadły w pamięć niż dziesiątki tytułów, które zaliczyłam w ostatnich 2-3 latach.
Ciekawa jestem Twoich wrażeń, jak już sobie odświeżysz wspomnienia. A na razie, żeby temat nie przepadł w czeluściach forum, garść informacji o autorze:



Robert Paul Holdstock przyszedł na świat 2 sierpnia 1948 r. w Kenet (na wschód od Medway; Anglia). Jego dzieciństwo upłynęło pomiędzy lasami Kentish i ponurymi terenami Romney Mash - w pobliżu których zamieszkiwał.
Holdstock nim zajął się zawodowo twórczością literacką (od 1975 roku) poświęcił wcześniej 9 lat studiom medycznym na kierunku zoologii. Jego najwcześniejsze powieści to: Eye Among the Blind, Where Times Winds Blow i Necromancer. Opowiadania Holdstocka zebrane są w In the Valley of the Statues i The Bone Forest. Jest autorem rozmaitych celtyckich, nordyckich, germańskich i piktyjskich fantasy. Ma na koncie serię okultystycznych thrillerów: Nocny Łowca. Zdobył wiele nagród - wymienionych poniżej - niemniej jego najbardziej znaną pracą jest Mythago Wood, za którą zdobył World Fantasy Award w 1985 r. Powieść ta została opisana przez Michaela Moorcocka jako "wybitna książka fantasy lat 80-tych". Następna z cyklu powieść Lavondyss zdobyła nagrodę British Science Fiction Association.
Wśród polskich czytelników horrorów pisarz ten znany jest jako Robert Black ("Sataniści) i Robert Faulkon (cykl "Nocy Łowca"). Publikował jeszcze pod kilkoma innymi pseudonimami. Książki opatrzone nazwiskami: Robert Black, Robert Faulkon, Chris Carlsen, Richard Kirk, Ken Blade należy przypisywać autorstwu Roberta P. Holdstocka.
Obecnie żyje w Północnym Londynie. Kolekcjonuje maski i stara się uciekać do lasu lub na pustkowie kiedykolwiek to tylko możliwe.

Nagrody

British Science Fiction Award
[1982] Opowiadanie - Mythago Wood
[1985] Powieść SF - Mythago Wood
[1989] Powieść SF - Lavondyss
[1994] Opowiadanie- The Ragthorn (z Garrym Kilworthem)

World Fantasy Award
[1985] Najlepsza powieść - Mythago Wood
[1992] Najlepsze opowiadanie - The Ragthorn (z Garrym Kilworthem)

Czech Academy Science Fiction, Fantasy and Horror Award
[2002] Najlepsza powieść - The Iron Grail

Grand Prix de L'Imaginaire
[2003] Prix spécial: La Foret des Mythagos

Prix d'Imaginales
[2004] Za opowiadanie Scarrowfell ze zbioru Dans La Vallee Des Statues

Bibliografia:

SERIE
Mythago Wood:
- Mythago Wood (1984)
- Lavondyss: Realm of Fire [Lavondyss] (1988)
- The Bone Forest (1991)
- The Hollowing (1992)
- Merlin's Wood (1994)
- Gate of Ivory (1997)

Merlin Codex:
- Celtika (2001)
- The Iron Grail (2002)

Jako Robert Faulkon
Night Hunter [Nocny Łowca]:
- The Stalking [Widmo] (1983)
- The Talisman [Talizman] (1983)
- The Ghost Dance [Taniec Ducha] (1983)
- The Shrine [Świątynia] (1984)
- The Hexing [Przekleństwo] (1984)
- The Labyrinth [Labirynt] (1987)

Jako Robert Black
Legend of the Werewolf (1976)
The Satanists (1977)
Death Angel (1988)

Jako Chris Carlsen
Berserker [Berserker]:
- Shadow of the Wolf [Cień wilka] (1977)
- The Bull Chief [Wielki byk] (1977)
- The Horned Warrior [Rogaty wojownik] (1979)

Jako Richard Kirk
Raven:
- Swordsmistress of Chaos (1978)
- A Time of Ghosts (1978)
- The Frozen God (1978)
- Lords of the Shadows (1979)
- A Time of Dying (1979)

Jako Ken Blake
Professionals:
- Where the Jungle Ends (1978)
- Long Shot (1978)
- Stake Out (1978)
- Hunter Hunted (1978)
- Blind Run (1979)
- Fall Girl (1979)
- Hiding to Nothing (1980)
- Dead Reckoning (1980)
- No Stone (1981)
- Cry Wolf (1981)
- Spy Probe (1981) - Foxhole (1982)
- The Untouchables (1982)
- You'll Be All Right (1982)
- Operation Susie (1982) (z poza serii)

Powieści:
- Eye Among the Blind (1976)
- Earthwind (1977)
- Necromancer (1978)
- Space Wars (1979)
- Bulman (1984)
- One of Our Pigeons Is Missing (1984)
- The Emerald Forest (1985)
- Ancient Echoes (1986)
- The Fetch (1991)

przygotowal: Piotr Łukasz "Umbrifer" Rogala (źródło: www.carpenoctem.pl)



Temat: Saga fallout
Nasza egzystencja... podziemna Krypta zasiedlona przez tysiące mieszkańców. Siedzimy w niej od momentu wybuchu, aż... do odwołania. Trwa to już prawie 80 lat i na razie nikt nie wie, kiedy ten koszmar się zakończy. Wysyłaliśmy już na zewnątrz wielu zwiadowców, niestety żaden z nich dotąd nie powrócił. Kilka dni temu nasz system pozyskiwania wody uległ uszkodzeniu. Zapasów, nie wystarczy nam na długo. Ktoś musi więc opuścić Kryptę i znaleźć moduł umożliwiający reperację systemu pozyskiwania wody. Wypadło na mnie...

Tak zaczyna się przygoda pierwszej części Fallout. Podczas swej wędrówki będziesz przemierzał postnuklearne pustkowia, odwiedzisz miasta, w których na nowo rodzi się cywilizacja. Na swej drodze napotkasz również rodzące się nowe zło, któremu stawisz czoło. Będziesz zmuszony do dokonywania niekiedy trudnych wyborów - ich konsekwencje w znacznym stopniu wpływają na rozwój akcji. Fallout 2 przeniesie Cię aż 80 lat później. Tym razem wyruszysz na poszukiwanie G.E.C.K. - legendarnego artefaktu, pozwalającego na stworzenie raju na ziemi. Tylko w nim pozostała nadzieja dla przymierających głodem mieszkańców Twojej rodzinnej wioski. Z kolei w Fallout Tactics, znakomitej mieszance strategii i RPG, wcielasz się w rekruta Bractwa Stali, by zaprowadzić ład i porządek w zniszczonych wojną atomową Stanach Zjednoczonych.

Saga Fallout to propozycja dla wszystkich miłośników dobrych gier RPG i strategii. Teraz, po raz pierwszy, Saga Fallout na płycie DVD, wzbogacona o dodatkowe, rozbudowane materiały w formie elektronicznej. Znajduje się w niej wszystko, czego potrzebuje prawdziwy fan gier RPG!

Przenieś się na zdewastowane pustkowie, gdzie czekają na Ciebie setki zadań, które możesz rozwiązać na wiele sposobów. Tylko od Ciebie zależy, w jaki sposób osiągniesz zamierzony cel.
Wypróbuj drobiazgowy system walki oparty na turach oraz opcję precyzyjnego celowania w poszczególne partie ciała przeciwnika. Dzięki temu możesz go zranić, sparaliżować lub oczywiście zabić.
Poznaj wspaniałą interakcję z otoczeniem. Postacie w grze zapamiętują Wasze spotkanie i przy następnej okazji reagują odpowiednio do wyników poprzedniej rozmowy - uwaga! mogą być więc mocno zdenerwowane - swoimi wypowiedziami kształtujesz bowiem klimat rozmowy i nastawienie rozmówcy.
W Fallout Tactics wybierz między rozgrywką w trybie taktycznym z podziałem na tury albo bitwami czasie rzeczywistym, przedzieraj się przez pełne niebezpieczeństw lokacje - wioski dzikusów, ponure pustkowia, ruiny miast pokryte śniegiem bazy wojskowe oraz fortece Bractwa Stali, wykaż swoje umiejętności bojowe oraz strategiczne w 20 ogromnych, całkowicie odmiennych misjach.
Zagraj wraz ze swoimi kolegami w fantastycznym trybie dla wielu graczy, który umożliwia rozgrywkę do 17 osób jednocześnie!
Delektuj się wspaniałą, polską wersją językową Fallout Tactics, powstałą przy udziale znakomitych aktorów: m.in. Olafa Lubaszenki, Andrzeja Chyry oraz Mirosława Baki! Fallout i Fallout 2 zostały wydane w polskiej, kinowej wersji językowej - polskie napisy przy zachowaniu oryginalnych kwestii mówionych.
Wymagania sprzętowe:Fallout / Fallout 2: Pentium 90 MHz, 16 MB RAM, 700 MB miejsca na dysku, napęd DVD-ROM 4x, karta dźwiękowa zgodna z DirectX, karta graficzna SVGA zgodna z DirectX. System: Windows 95/98/XP (gry nie były projektowane dla Windows XP i mogą powodować problemy na niektórych konfiguracjach sprzętowych)

Jak dla mnie jedna z lepszych serii gier . Gra wciąga jak diabli a już najbardziej tactics na MP



Temat: Niebezpieczna przeprawa- rekrutacja
Sorry, poprostu nie przeczytałem Twojego wcześniejszego posta

Imię: Fedarius
Profesja: Strażnik
Rasa: Człowiek [Dundeain]
Wygląd: Fedarius jest, jak każdy Dundeain, dobrze zbudowany. Wysoki, około 2m wzrostu, ma długie, płowe włosy opadające mu na ramiona. W twarzy, o wyrazistych rysach tkwi dwoje bystrych, zielonych oczu. Nieraz się zdarza, że Dundeain stoi bez ruchu, a właśnie tylko oczy pokazują, że jeszcze żyje. Jasna skóra kontrastuje z ciemnym płaszczem, który zwykł nosić. Fedarius ubiera się na czarno lub ciemnozielono. U boku ma przypasany długi miecz, na którym widnieje 6 gwiazd, słońce i księżyc. Ruchy Strażnika są szybkie i pewne.
http://img-fan.theonering.net/rolozo/images/spangenberg/aragorn.jpg
Historia: Fedarius urodził się w Minas Tirith. W wieku 4 lat został sierotą, kiedy zaatakowali ich Orkowie. Fedarius wraz z rodzicami i kilkoma dalszymi kuzynami, wracali do Minis Tirith z Bree, gdzie mieszkał brat jego dziadka. Spieszyli się do domu, więc nie zatrzymali się na noc i wędrowali poprzez Zachodnie Pustkowie Starym Gościńcem, zaatakowało ich paru orków. Fedarius ocalił życie, ponieważ bronił go wujek, ale jego rodzicie zginęli z ich rąk. Orków również spotkała śmierć, ale straty rodziców to nie odwróciło. Fedarius poczuł głęboką nienawiść do orków i wszystkich goblinoidów. Kiedy wrócił do Minast Tirith, zaopiekował się nim przyjaciel jego ojca, jeden ze strażników Białego Miasta. Przygarnął go i wychował, a po kilku latach Fedarius sam wstąpił do straży miejskiej. Tam spędził kilkanaście lat swego życia, nie mając innego pomysłu na życie, jednak ciągle głęboko nienawidząc orków. W końcu, mając 38 lat, wyruszył do swej dalszej rodziny, mieszkającej u podnóża Gór Mglistych, w Eregionie. Tam uczył się sztuki myśliwskiej i spędzał czas z ostatnią pozostałą rodziną. Został tam 37 lat, mszcząc się na okolicznych orkach i goblinach. W Roku 2997 było tam zbyt niebezpiecznie, by móc mieszkać. Żadne wieści nie docierały od krasnoludów z Morii, a goblinów jakby przybyło. Fedarius wrócił do Minas Tirith tylko z kuzynem i ciotką i ponownie wstąpił do straży. Kiedy, w 3017 roku do Minas Tirith przybył Gandalf, Fedarius został przydzielony do regularnego wojska. Brał udział w wielu mniejszych potyczkach z orkami, aż do Bitwy pod Minas Tirith. Tuż przed nią otrzymał od ciotki miecz – rodzinną pamiątkę, zdobioną w gwiazdy, słońce i księżyc. Walczył na Polach Pelenoru, a potem ruszył wraz z innymi do Doliny Morgul. Kiedy Aragon został Królem, Fedarius zaczął podróżować po kraju, szukając przygód.
Wiek: 113
Ekwipunek: długi miecz, łuk dębowy, tunika strażnika, płaszcz elfów, torba, 350 sztuk złota
Statystyki:

Siła: 2
Zręczność: 4
Kondycja: 3
Walka mieczem: 5
Odwaga: 2
Szybkość: 3
Walka na Dystans: 8
Mądrość: 5

Umiejętności:
- Bezszelestne poruszanie się
- Łucznik (+2 do walki na dystans)



Temat: Fallout
Wszyscy
Przeprowadziliśmy transakcję z Mistrzem na GG jak forum padło, oto wynik
- To ile za amunicję do Colta, obrzyna i M16? - Spytała Nico
- 5.56mm, do M16, po 1 kapsel za kulę; .375 do rewolweru po 2 kapsle za kulę, tak samo jak 12 Gauge. - odparł sprzedawca
- Masz doładowywacze albo łódki?
- Mam doładowywacze
- Po ile?
- 30 kapsli za jeden.
- Drogo, drogo
- To pustkowie, czego wymagać
Nico rozejrzała się po sklepie, po czym powiedziała:
- Kurde, beznadziejnie się tu musi siedzieć pod ostrzałem... cała ta amunicja w koło...
- Haha - roześmiał się sprzedawca - Rzadko widzę tu kogoś z takim poczuciem humoru! Nigdy jeszcze pod ostrzałem nie byliśmy, ale masz rację, młoda damo, takie miejsce to by była śmiertelna pułapka.
- Ale pewnie wiadomość, że wasz uciążliwy sąsiad się wreszcie uciszył pozwoli ci lepiej spać w nocy.
- O, ktoś sprzątnął dziada? Nareszcie... Bywał upierdliwy. Większość jego pocisków lądowało na murze, ale parę wleciało do osady... faktycznie, będę lepiej spać.
- Ej, nie znalazłyby się może jeszcze jakaś luneta i kabury do obrzyna i colta, tylko tanio, ten detal wszyscy pomijają - Spytała Nico
- Jeżeli kupisz cały ten arsenał u mnie - sprzedawca skinieniem głowy wskazał karabiny i rewolwer - To dorzucę je za darmo
- Wielkie dzięki. Będzie mi potrzebne jeszcze ze 120 pestek do M16, 24 .357ki i ze 10 12 Gauge.
- Pięć pięćdziesiątki szóstki z magazynkami?
- Tak
- No to za amunicję będzie 188 kapsli i jeszcze 4 magazynki, to razem 200 kapsli
- O, widzę fajny bandolier na magazynki - rzuciła Nico
Sprzedawca przyjaźnie się uśmiechnął.
- Też dorzucę za darmo - dodał - jeśli obiecasz, że wrócisz tu na zakupy
- Okej, to będzie przyjemność... teraz niestety najmniej przyjemne, czyli trzeba się podliczyć.
- Dla mnie to najbardziej przyjemne - roześmiał się sprzedawca. - Amunicja i magazynki, 200 kapsli, doładowywacz 30 kapsli, Colt Rangemaster 100 kapsli, M16 280 kapsli, Colt Python 280 kapsli i gratis bandolier, luneta i kabury... razem 890 kapsli
- Okej, to tu mam taki kwitek i M60 oraz miny - powiedziała Nico podając kwitek od strażnika bramy
- No dobrze, 400 kapsli schodzi z ceny i jeszcze 100 w amunicji - powiedział sprzedawca patrząc na papierek - Za M60 i miny dam 450... czyli wychodzi, że płacę wam 60 kapsli
- No to jeszcze dwa doładowywacze... A te 450 za M60 i miny to trochę mało... ale zgodzę się za 10% upustu na resztę
- 3% i nie więcej
- 7% na szczęście
- 5%
- Stoi.
- To zaokrąglając w dół, niech będę stratny, 845 kapsli za wasze zakupy, jeszcze dodatkowe dwa doładowywacze to minus 60 kapsli... razem daję wam sprzęt i 135 kapsli i wszyscy są zadowoleni, tak?
Nico wyciągnęła dłoń do sprzedawcy
- Interesy z panią to przyjemność - powiedział sprzedawca podając Nico rękę
- I wzajemnie


Po zakupach
- M60
- 5 min odłamkowych
- kwitek na 400 kapsli i amunicję/leki
+ Karabin Colt Rangemaster
+ Karabin M16
+ Rewolwer Colt Python
+ 3 doładowywacze
+ 120 naboi 5.56mm
+ 24 naboje .357
+ 10 naboi 12 Gauge
+ 4 magazynki do naboi 5.56mm, 30 kul każdy
+ Bandolier na magazynki
+ Luneta
+ Kabura na rewolwer i obrzyna
+ 135 kapsli

Mistrz mówi: M16, Colt, bandolier, kabura na rewolwer, luneta, amunicja 5.56mm i amunicja .357 zostają z nim, jego pistolet 10mm idzie do Fryty, karabin myśliwski do Amrika. Obrzyn idzie do Amrika i Fryty, macie zdecydować, a amunicję 7.62mm macie rozdzielić.
Do kogo idzie obrzyn i jak rozdzielacie ammo, żebym nowy EQ mógł rozpisać?



Temat: Jesienny wyjazd szkoleniowy WAKE.PL - RAS SUDR :)
los bizonos napisał:

Ja wczoraj wróciłem z tego zadupia i moje wrażenia są takie:
-na tydzień wiało 4 dni wiało 10-12 i jeden dzień 18wezłów
-źle trafiliśmy bo akurat przez tydzień odpływy były od południa do wieczora, a jak nie ma wody robi sie wilka laguna pełna błota i zero wiatru
-optymistyczne staty z bazy mistrala fakt ze oddaja warunki wiatrowe ale pokazują maksymalną siłe wiatru który zazwyczaj wije 2-3 godz popołudniu
-jeden dzień wiało 18 weżłów własnie popoludniu i ponieważ nie było wody do pływania została laguna przy hotelu- 10 osób na wodzie 100x100m

Ogólnie ja jestem sceptycznie nastawiony i raczej tam juz nie pojade chociaż jak wieje miescówka fajna(zaznaczam że 'JAK' )jak nie to jest to straszne zadupie i człowiek sie zastanawia co zrobić żeby bezwietrzny dzień minął.Ogólnie uważam ze miejscówka nie warta 12 godzinnej podróży(w naszym przypadku podróż tam wydłużyła sie do 25 godz ), a hotel i miescae napewno nie warte tej ceny 2250zł za tydzień. Co do hotelu to raczej obskórny z niedobrym jedzeniem(chociaż ja wcale nie jestem jakiś wybredny) na poziomie hoteli*** w hurghadzie za 1200zł/tydz.

TAkże ogólnie moja opinia jest na NIE(jak by wiało to może byłaby inna)

Czytam Twoją opinię, wiem że każdy ma do takiej prawo, ale niestety uważam, że nie wykazałeś się ani odrobiną obiektywizmu. Parę spraw:

Nie byłeś na wyjeździe z NAMI i post factum wypowiadasz się o nim tak, jakbyśmy Ci w czymkolwiek zawinili. Gdybyś pojechał z nami miałbyś:

- 2 z 3 tygodni z korzystnymi pływami
- 20 na 23 dni wiatrowych
- cenę o 150 pln niższą

Więc o co chodzi?

Operowanie słowem masz opanowane:
- dobrze że laguna jest wypełniona BŁOTEM jak nie wieje, a nie RAFĄ jak w wielu innych miejscach w Egipcie

- wielkość laguny świadczy o Twoim pojęciu długości metra



- jeśli porównujesz TEN hotel do *** w Hurghadzie za 1200 to znaczy że
a) nie widziałeś hotelu w H. za 1200
b) musisz być bardzo rozgoryczony tym cholernym brakiem wiatru....

- jeśli piszesz że w El Gounie - przy całym szacunku dla spotu i RSZ - zawsze jest woda to

- zgodzę się co do jednego - to JEST pustkowie - bo jedzie się tam pływać, a nie zwiedzać Egipt wieczorami ( choć JEST to możliwe - nawet jednodniową wycieczkę do Sharm można sobie sprawić )

Jakby wiało, opinia na pewno byłaby inna - ale tak jest zawsze, nic nie poradzimy. Dziwi mnie tylko, że nie piszesz swoich żali w topicu odnoszącym się do tego wyjazdu ?...

Bigfoot : a właściwie znajomy znajomego - miejscówka nie jest "taka fajna jak na zdjęciach" - a JAKA Mamy Wam film dokumentalny nakręcić? Grześ tak zrobił to też się nie podobało, bo umie chłopak lądować do blind i nie tylko "dość" dobrze CO konkretnie można zarzucić miejscówce?

Maslak: W kwestii kosztów masz rację. Jeśli chodzi o naukę, to jakoś nie lubię się uczyć w 2 piankach, butach, kapturze, rękawiczkach i najlepiej słynnym już na tym forum impact vest...Chyba mi wygodniej w boardshortach Ale każdy pływa tam gdzie lubi i gdzie mu taniej.

Pozdrawiam zarówno zadowolonych jak i niezadowolonych ( z jakiegokolwiek wyjazdu )




Temat: Jesienny wyjazd szkoleniowy WAKE.PL - RAS SUDR :)
przemass napisał: los bizonos napisał:

Ja wczoraj wróciłem z tego zadupia i moje wrażenia są takie:
-na tydzień wiało 4 dni wiało 10-12 i jeden dzień 18wezłów
-źle trafiliśmy bo akurat przez tydzień odpływy były od południa do wieczora, a jak nie ma wody robi sie wilka laguna pełna błota i zero wiatru
-optymistyczne staty z bazy mistrala fakt ze oddaja warunki wiatrowe ale pokazują maksymalną siłe wiatru który zazwyczaj wije 2-3 godz popołudniu
-jeden dzień wiało 18 weżłów własnie popoludniu i ponieważ nie było wody do pływania została laguna przy hotelu- 10 osób na wodzie 100x100m

Ogólnie ja jestem sceptycznie nastawiony i raczej tam juz nie pojade chociaż jak wieje miescówka fajna(zaznaczam że 'JAK' )jak nie to jest to straszne zadupie i człowiek sie zastanawia co zrobić żeby bezwietrzny dzień minął.Ogólnie uważam ze miejscówka nie warta 12 godzinnej podróży(w naszym przypadku podróż tam wydłużyła sie do 25 godz ), a hotel i miescae napewno nie warte tej ceny 2250zł za tydzień. Co do hotelu to raczej obskórny z niedobrym jedzeniem(chociaż ja wcale nie jestem jakiś wybredny) na poziomie hoteli*** w hurghadzie za 1200zł/tydz.

TAkże ogólnie moja opinia jest na NIE(jak by wiało to może byłaby inna)

Czytam Twoją opinię, wiem że każdy ma do takiej prawo, ale niestety uważam, że nie wykazałeś się ani odrobiną obiektywizmu. Parę spraw:

Nie byłeś na wyjeździe z NAMI i post factum wypowiadasz się o nim tak, jakbyśmy Ci w czymkolwiek zawinili. Gdybyś pojechał z nami miałbyś:

- 2 z 3 tygodni z korzystnymi pływami
- 20 na 23 dni wiatrowych
- cenę o 150 pln niższą

Więc o co chodzi?

Operowanie słowem masz opanowane:
- dobrze że laguna jest wypełniona BŁOTEM jak nie wieje, a nie RAFĄ jak w wielu innych miejscach w Egipcie

- wielkość laguny świadczy o Twoim pojęciu długości metra



- jeśli porównujesz TEN hotel do *** w Hurghadzie za 1200 to znaczy że
a) nie widziałeś hotelu w H. za 1200
b) musisz być bardzo rozgoryczony tym cholernym brakiem wiatru....

- jeśli piszesz że w El Gounie - przy całym szacunku dla spotu i RSZ - zawsze jest woda to

- zgodzę się co do jednego - to JEST pustkowie - bo jedzie się tam pływać, a nie zwiedzać Egipt wieczorami ( choć JEST to możliwe - nawet jednodniową wycieczkę do Sharm można sobie sprawić )

Jakby wiało, opinia na pewno byłaby inna - ale tak jest zawsze, nic nie poradzimy. Dziwi mnie tylko, że nie piszesz swoich żali w topicu odnoszącym się do tego wyjazdu ?...

Bigfoot : a właściwie znajomy znajomego - miejscówka nie jest "taka fajna jak na zdjęciach" - a JAKA Mamy Wam film dokumentalny nakręcić? Grześ tak zrobił to też się nie podobało, bo umie chłopak lądować do blind i nie tylko "dość" dobrze CO konkretnie można zarzucić miejscówce?

Maslak: W kwestii kosztów masz rację. Jeśli chodzi o naukę, to jakoś nie lubię się uczyć w 2 piankach, butach, kapturze, rękawiczkach i najlepiej słynnym już na tym forum impact vest...Chyba mi wygodniej w boardshortach Ale każdy pływa tam gdzie lubi i gdzie mu taniej.

Pozdrawiam zarówno zadowolonych jak i niezadowolonych ( z jakiegokolwiek wyjazdu )

Napisałem ta opinie tutaj ponieważ Marcinbe chciał wiedzieć jak by ktoś postrzegał ta miejscówke jak by nie wiało, to mu napisałem..
...napewno jak by wiało to miałbym inne zdanie i pewnie byłbym zachwycony, ale niestety taki sport ze mozna nie trafić i wtedy wszystko wkur....
Ja ogólnie życze wam tam wiatru bo moze jak byscie go nie miali to tak samo byście podeszli do tego miejsca jak ja....

PS. absolutnie nic do was nie mam(wręcz przeciwnie dużo sprzęu kupuje u Ziomka i nie mam żadnego ale... ), a na wyjazd z wami sie nie załapałem z braku czasu..

tymaczasem pozdro i do zobaczenia na wodzie...



Temat: Książki - czyli co sobie czytamy i co polecamy
Wszystkim fanom dobrego sf polecam powieść z 1971 roku pt.: "Piknik na skraju drogi" ("Пикник на обоцзиние") autorstwa wybitnych pisarzy-braci Strugackich.

W 19-set którymś (nie podają daty) roku nastąpiło na Ziemi wielkie lądowanie obcej cywilizacji. Sześć miejsc rozmieszczonych według określonej krzywej na Ziemi jest zwanych Strefami Lądowania, po Lądowaniu owe lokacje wyludniły się, nie ma na nich najmniejszej, normalnej, formy życia. Kosmici pozostawili po sobie pustkowie usiane dziwnymi przedmiotami, niektóre przydatne i ciekawe jak na przykład "pustaki"(pułapki elektromagnetyczne), "czarne bryzgi"(przepuszczone przez nie światło wychodzi z opóźnieniem z drugiej strony i jest falą o mniejszej częstotliwości niż fala światła wchodzącego), "świerzby"(zgniecione w palcach rozgrzewają się i powodują dosłowny chaos i obłed wśród zwierząt i ludzi z najbliższej okolicy) czy "pinezki"(niektóre, odpowiednio wygięte, świecą śię i błyszczą, 'przemawiają'). Ale także groźne przedmioty jak chociażby "czarci pudding"(coś w rodzaju czarnego kwasu, spływa do piwnik i może wykipieć, świeci na niebiesko), "lampa śmierci"(wygląda jak duża żarówka, ale działa jak silny odpad radioaktywny) czy też "ognisty puch"(wygląda jak spopielona trawa, lecz są to bardzo niebezpieczne kolce). Po przybyszach pozostały także dziwne zjawiska, są to głównie "łysice"(pola wzmożonej grawitacji, jak coś się weń dostanie to "plamy nawet nik pod mikroskopem nie wypatrzy") albo "wyżymaczki"(podrywają człowieka do góry i skręcają, tak jak kobieta wyżyma mokre pranie), z grobów w Strefach wychodzą zmarli, żyjący prawie normalnie, pastuchy z gór w opisywanej strefie zostali zmutowani genetycznie w fabryce w tej samej strefie grasuje potwór. Strefa jest wyzwaniem dla pracowników Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Pozaziemskich głównie w filii w Harmont, a zwłaszcza dla pracującyh nielegalnie stalkerów, poszukiwaczy cennych przedmiotów w Strefie. Głównym bohaterem jest jeden z nich, Red 'Rudy' Shoehart, podczas swojej ostatniej wyprawy dokonuje się w nim przemiana duchowa. Na temat stref powstaje wiele hipotez, noblista w dziedzinie fizyki, doktor Wiliam Pillman uważa, że Strefa jest jak miejsce pikniku na skraju drogi, kosmici są wczasowiczami, śmieci pozostawione przez nich to "pustaki", "łysice" i inne "świeżby", a ludzie są owadami, które nie rozumieją czym są śmieci pozostawione przez wczasowiczów i sam piknik...

Książka dostępna w sklepie gram.pl oraz księgarni merlin.pl, kosztuje ok 20 złotych. Polecam!

.:: |*JAKOŚĆ*| ::. by Rączka




Temat: Poligon kolo Blizny
Temat zostal zaczety na shouboxie, tak wiec tutaj dalsza czesc.

Blizna (Blizna-Heidelager)- lezy miedzy Mielcem a D?bicom, jest to wies.

Ponizej post z forum dws.org.pl


Wypada?oby chyba zacz?? od tego, ?e w okolicach Blizny od dawna znajdowa?y si? obiekty o przeznaczeniu wojskowym. W "Tajnych broniach Hitlera" Igor Witkowski pisze, ?e przed wojn? znajdowa? si? tam poligon artyleryjski Wojska Polskiego. Nie uda?o mi si? odnale?? potwierdzenia tej informacji, jednak wydaje si? ona prawdopodobna, bo teren ten le?a? w obr?bie tzw. tr???jk?ta bezpiecze?stwa i na obszarze Centralnego Okr?gu Przemys?owego. Wiadomo, ?e od 1940 roku na terenie po?o?onym mi?dzy miejscowo?ciami S?dzisz???w, Kolbuszowa, Brze?nica i Rz?ch???w powsta? licz?cy ok. 300 km2 poligon SS pod nazw? Truppensübungsplatz Heidelager. Kiedy w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku brytyjskie samoloty zbombardowa?y niemiecki poligon rakietowy wojsk l?dowych w Peenemünde na wyspie Uznam - mimo umiarkowanych zniszcze? - Niemcy uznali, ?e lepiej b?dzie przenie?? prace gdzie? poza zasi?g alianckich samolot???w. Wybrano wspomniany poligon SS, na kt???rym powsta?a nowa do?wiadczalna baza rakietowa o nazwie Artilleriezielfield-Blizna.

Na jej potrzeby wysiedlono mieszka?c???w Blizny, a do budowy poligonu zaanga?owano cz??? wi??ni???w (a dok?adniej - specjalnie w tym celu utworzone tzw. Kommando Blizna) z niewielkiego obozu koncentracyjnego, kt???ry znajdowa? si? na terenie Pustkowa. W celu zamaskowania dzia?alno?ci zbudowano sztuczn? wie?, kt???ra skutecznie imitowa?a prawdziwe osiedle. Do po?owy listopada 1943 roku na terenie poligonu powsta?y dwa pu?ki artyleryjskie sk?adaj?ce si? ??cznie z sze?ciu baterii polowych, ka?da po trzy mobilne platformy startowe (co oznacza, ?e przynajmniej teoretycznie jednostka mia?a mo?liwo?? wystrzelenia salwy licz?cej 18 rakiet). Strzelania rakietami V-2 (a tylko takie prowadzono) rozpocz??y si? 25 listopada 1943 roku i pocz?tkowo wszystkie spada?y na terenie poligonu. Zmiana nast?pi?a w styczniu 1944, od kiedy rakiety lata?y dalej. Kierowane by?y na p????nocny wsch???d, najcz??ciej przelatywa?y za San i eksplodowa?y na Lubelszczy?nie. Ze wzgl?du na niedopracowanie konstrukcji, pociski te czasem wybucha?y w powietrzu, a od?amki znajdowano w promieniu wielu kilometr???w. W p????niejszym okresie czasu zmieni?a si? celno?? rakiet, coraz wi?cej eksplodowa?o na wsch???d od Siedlec, na obszarze ok. 20x20 km. Oznacza?o to, ?e Niemcy udoskonalili system sterowania (najprawdopodobniej wprowadzono pomocnicze naprowadzanie rakiet radiow? wi?zk? prowadz?c?, tzw. "Viktoria Leitstrahl").

Dzia?ania te pozostawa?y tematem ?ywotnego zainteresowania wywiadu AK, kt???ry od samego pocz?tku zwr???ci? uwag? na nowobudowany poligon. Oddzia? II KG AK zainteresowa?y raporty m???wi?ce o nieznanych, d?ugich wagonach, zatrzymuj?cych si? i roz?adowywanych na pobliskiej bocznicy kolejowej oraz o niezwykle restrykcyjnych ?rodkach bezpiecze?stwa wok???? nowej bazy, obowi?zuj?cych nawet ?o?nierzy SS oraz cywilny personel poligonu. Blizn? otoczono bowiem g?stymi zasiekami z drutu kolczastego, kt???re by?y nieustannie patrolowane przez ?o?nierzy z psami. Miejscowe oddzia?y AK donosi?y tak?e o wystrzeliwaniu dziwnych "torped powietrznych". Aby dowiedzie? si? czego? wi?cej, Polacy czekali na kolejne odpalenia, a potem w poszukiwaniu szcz?tk???w przeszukiwali okolic?, w kt???rej rozbija?y si? rakiety. By?o to o tyle trudne, ?e Niemcy po ka?dej pr???bie wysy?ali w teren zmotoryzowane patrole, kt???re mia?y dok?adnie przetrz?sn?? rejon upadku, odnale?? wszelkie pozosta?o?ci V-2 i przywie?? je do bazy. W praktyce zdarza?o si?, ?e partyzanci mieli tylko kilka lub kilkana?cie minut przewagi, co uniemo?liwia?o dok?adne i skuteczne poszukiwania. AK planowa?a nawet wykradzenie ca?ej rakiety z transportu kolejowego jad?cego na poligon (sic!), ale okaza?o si?, ?e jedna z rakiet - wystrzelona 20 maja - nie eksplodowa?a i zosta?a w ca?o?ci przechwycona przez partyzantk? w pobli?u wsi Klimczyce w okolicach Sarnak nad Bugiem. Polacy ukryli pocisk w rzece, a po ustaniu niemieckich poszukiwa? wydobyli, wymontowali najwa?niejsze elementy i 25 lipca 1944 podczas operacji "Most III" przes?ali je samolotem Dakota do Brindisi. Ale to inna historia...

Poligon rakietowy Blizna istnia? do czerwca 1944, kiedy w sytuacji szybkiego zbli?ania si? frontu wschodniego wszelkie urz?dzenia wyrzutni zdemontowano i wywieziono w Bory Tucholskie. Ca?y rejon zosta? zaj?ty przez oddzia?y I Frontu Ukrai?skiego w po?owie sierpnia 1944 roku, np. ob???z w Pustkowie - 23 sierpnia 1944. Po latach pozosta?o stosunkowo niewiele materialnych ?lad???w poligonu. Zn???w ro?nie tam las, a na jego skraju przetrwa?y resztki murowanego posterunku niemieckiego. Gdzieniegdzie widniej? podobno pozosta?o?ci okop???w oraz fragmenty betonowych element???w wyrzutni.


I jeszcze artykul z mieleckiej prasy o wykopaliskach:

http://gazetawydarzenia.p...rakiety-v2.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 130 wypowiedzi • 1, 2