Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: forum o tatuażach





Temat: młody husky do oddania
nastassia - pies nie ma tatuażu ani czipa ;-/ , niestety

dałam ogłoszenia na stronie "bezdomneszpice"
dam też na tym poleconym przez Ciebie forum

nie oddam psa NIKOMU, kto nie OBIECA, że będzie z nim spacerował - wiem, że
huskie to wymagająca rasa





Temat: Tatuaż....
Coś sobie wymyśliłaś i robisz cyrk.
Położne i lekarki nie zaglądają na forum moda żeby wypowiadać się na temat
tatuazy na krzyżu.






Temat: Dzien Dziecka
Dla uściślenia: domniemuję, że był z WAMI, bo gdyby nie był, to
przecież na forum MACOCHY zająknęłabyś się o Jego nieobecności,
prawda?

<"Misiowi sie tatuaze nie podobaja, wiec na razie się wstrzymam">



Temat: kolczyk we brwi:)
Coś sie to forum nie za bardzo rozkręca ;P ale będę zaglądać.. :-) a co do
tematu - kolczyka w brwi nie mam ale mam 28 innych :] a tatuaże 2 ;P
pozdrawiam




Temat: innych zaskoczenie :)
ja na tym forum to jestem już chyba znana tego, że każdy mnie w czymś nieźle
"załatwia" )
no cóż, nic dodać nic ująć
a na tatuażach się nie znam, ale czasem mi się podobają choć sama bym sobie
nie zrobiła, hehe




Temat: Oooooo, Burleskoni! ;D
> To chyba zależy od tego gdzie ten malunek. :D

;D O, to jest myśl: tatuaże jako logo forum! Tylko nie Dody i Radzia ;P

> zakonserwować. :]

Pracuję nad tym, ciężko ;) a Ty jak się masz?




Temat: Tatuaż?
THX:))) On juz przerabial tatuaze:))) Lacznie z wywabianiem po
"wyskokach mlodosci":)))) Jak milo na forum dostac mila odpowiedz:)))




Temat: a mnie się marzy kolejne tatoo
ja bym ci napisała, co sądzę o tatuażach, ale że pół forum ma, jak nie więcej,
to trzymam gębę na kłódkę.




Temat: Tatuaz!!!
swietnie, postaraliby się chociaż i umieścili swoje portfolio na stronie, nie
katalogi z powtyarzanymi 1000 razy tatuazami, ale portfolio ze zdjeciami swoich
prac. bo czy mam sie sugerować przy wyborze studia ? opiniami laików na forum
gazety ?



Temat: TŁUMACZENIE jak po hebrajsku napisać imie....
A moglibyście sobie założyć forum dla amatorów tatuaży i tam zadawać
takie pytania?
Umiecie czytać?




Temat: :( masakra:(
Nie ja tatuaży nie mam Ale poczyniłem postęp i się umówiłem z
kumplem, bo wątki na forum mnie natchnęły co by dawne znajomości
odkopać, bo w sumie to ja ich opuściłem a nie oni mnie...




Temat: kto to jest radek....
nie wiem czy uda wam się wejść w tel link. bardzo fajne podsumowanie tatuaży
Dody i Radka. Językowe :-)
forum.jewish.org.pl/viewtopic.php?t=1781



Temat: Proszę o przetłumaczenie listu NA JĘZYK Angielski
Tudzież forum "Transkrybowanie imion i tłumaczenie tatuaży na języki orientalne
posługujące się alfabetem niełacińskim".
Ale te tłumacze wredne som




Temat: Czy uczycie dzieci tak jak producent sokow???
Albo salon tatuażu "RECTUM", brr. Był fajny o tym watek na Forum Humorum,
poszukajcie sobie, bardzo zabawny.
Polecam też www.engrish.com




Temat: Kotlety mielone!
Swietny pomysl i zycze powodzenia. Przyznam jednak, ze nie jest to watek dla
mnie. Dlaczego? Otoz zakladajac to cale forum, mialem wlasnie idee dzielenia
sie uwagami o problemach i doswiadczeniach w ich rozwiazywaniu. Zaczalem o
moich stosunkach z dorastajacym synem, jego doswiadczeniami z marihuana i
tatuazami. Pamietarz jak to sie skonczylo? Ja na pewno, ale tez podejrzewam ze
wielu innych uczestnikow tego forum, po wycieraniu sobie buzi moimi problemami
przez innych, nie mam nawet ochoty na wspomnienie swojej codziennej szarpaniny.
Wcale to nie oznacza ze zyje w idealnym swiecie szczescia. Wierz mi ze nie. Mam
nawet kilka spraw, z ktorymi nie za bardzo sam moge dac sobie rade, ale na
pewno nie bede o nich pisal na forum.

Druga sprawa jest ta widoczna sol w oku jaka jest mniemanie o sobie. Przyznam,
ze nie mam najgorszego o wlasnym ja. Nie glupi, umiejacy podjac pewne ryzyko,
kochajacy rodzine, dzieki ciezkiej pracy i nauce ustabilizowany zawodowo i
materialnie. Moge jeszcze tak dluzej, ale po co? Z pewnoscia jest ogromna
liczba osob, ktore maja lepsza pozycje zawodowa czy wiecej pieniedzy, ale
poniewaz ani jedno ani drugie nigdy nie bylo moim priorytetem, jestem bardzo
zadowolony z zycia i siebie. Chce tylko podkreslic tu jedno; nikt mi nic nigdy
nie dal za darmo. Przyjechalem do nowego kraju prawie dwadziescia lat temu, bez
znajomosci jezyka z czterdziestoma dolarami w kieszeni, zona i rocznym synem.
Wszystko to co osiagnalem, zawdzieczam wlasnej, ciezkiej pracy, bywalo nawet ze
na dwoch etatach na raz. Wcale to nie oznacza ze mi bylo zle w kraju - wrecz
przeciwnie. To ze jestem tutaj, tez bylo moja decyzja. Wlasnie; kazdy jest
kowalem swojego losu, podejmuje decyzje dotyczace swojego zycia i ponosi ich
konsekwencje - ja jestem zadowolony z moich i nie widze powodu, dla ktorego mam
miec zle samopoczucie. Jestem przekonany, ze wielu mysli podobnie, nawet jezeli
nie mowi tego glosno.

Na zakonczenie; admin nie nadaje tutaj zadnego tonu. Admina potrafi nawet tu
nie byc calymi tygodniami, a wiec nie jest to tylko admina wina, ze forum jest
takie a nie inne. Dlatego tez ciesze sie ze tez przejelas w koncu troche
inicjatywy, zakladajac ten watek i raz jeszcze; zycze powodzenia.

Uklony - Mark



Temat: Kolczatki, obcęgi, bolcówki, dzierlatki, piersingi
Gość portalu: lumpiata napisał(a):

> Pomyślałam, ze by było miło miec swój wlasny kąt na forum, Czuje się troche
> wyobcowana ze względu na moje upodobania, zauważyłam też , ze na forum z
> pogarda podchodza do piersingu. Dlatego też załozyłam Nasz własny kącik I
> proponuje abyśmy przycupneli tutaj i pogawędzili przy herbatce o naszych
> piersingach, planach, marzeniach, naszym codziennym życiu i przyjemnościach.
>
> Zaczne jako pierwsza od przedstawienia mojej osoby Mam tyle lat na ile się
> czuje Uwielbiam piersingi i tatuaże pod każdą postacią. Sama mam 7
> kolczyków, 2 na języku: jeden mniejszy i drugi większy, w brodzie, nosku, w
> brwi po obu stronach i w wardze. Planuje w przyszłosci zafundowac sobie
> jeszcze jeden kolczyk między oczyma. Z pieniązkami teraz ciężko i dlatego
> odkłada się to i odkłada, ale mam nadzieje już niedługo.. : )
> Nie jestem trędowata, ani psychicznie postrzelona- po prostu lubie to co
> robie. Nie wazne czy to się komuś podoba czy nie, wygladam jak wyglądam i
> taką siebie lubie i szanuje
> Co do wyglądu to dosc nietypowy, okrągly tyłek, mocna piers i brzuch ala
> Kubuś Puchatek ( też lubie miodek ), krzywo scięta grzywka i kwiaty we
> włosach. Na codzien smigam w zółtych trampkach i jaskrawych dzwonach. Na ogól
> jestem bardzo wesoła i spontaniczna, uwielbiam dobrą zabawe i dreszczyk
> adrenaliny. Kocham taniec i Irlandie, grzane wino i zapachowe swieczki,
> motyle, beryle i kwiatki.. Najbardziej jednak wychodzi mi układanie bukietów,
> rysunek na szybie i lepki z plasteliny.
>
> Uff dużo jak na pierwszy raz :) Dobrej nocy :)

Nie o to chodzi, że "tutaj isę nie lubi piercingu", ja osobiście nie mam nic do
kolczykowania się, może jakbym miała więcej odwagi to zafundowałabym sobie
jakiś na brwi. Tylko mnie - i pare osób na forum - śmieszą panieny z
przekłutymi "pępuszkami" no i z dziarą na lędźwiach, prezentujace to o kazdej
porze roku za pomocą przykrótkiej kurtki i biodrówek. Aaaa - i każda taka, choć
jest jedną z tysięcy identycznie wyglądajacych, myśli, że jest oryginalna. To
dopiero jest zabawne!




Temat: Chrzty "cywilne"
satia2004 napisała:

> jul-kaa napisała:
> > Mam prawo mieć w tej kwestii własne zdanie, ale jeśli ja sama nie
> > odczuwam takiej potrzeby, a co więcej zastanawianie się nad tym jest mi
> > całkowicie obce, nie mam absolutnie żadnej potrzeby komentowania cudzego
> > postępowania i oceniania go.
>
> Śmiecha na sali :D
>
> Jasssne - świetny przykład. Jest temat na forum, autorka pyta o zdanie ale Cieb
> ie przecież to nie dotyczy więc PO CO według własnych kryteriów piszesz w tym w
> ątku?? Przecież skoro Cię to nie dotyczy to nie powinnaś odczuwać potrzeby kome
> ntowania?? Ciebie własne 'zasady nie dotyczą'??
>

Nie zrozumiałaś, a w dodatku wycięłaś pierwszą część tego postu, w której pisłam:
"Chyba wrócę jeszcze do przykładu z tatuowaniem się. Jeśli ktoś zapyta o
tatuaże, odpowiem - ja bym sobie nie zrobiła tatuażu, ale jeśli ktoś ma taką
potrzebę - nie widzę przeszkód. Nie powiedziałabym, że tatuowanie się jest bez
sensu."
I dalej:
"Mam prawo mieć w tej kwestii własne zdanie, ale jeśli ja sama nie odczuwam
takiej potrzeby, a co więcej zastanawianie się nad tym jest mi całkowicie obce,
nie mam absolutnie żadnej potrzeby komentowania cudzego postępowania i oceniania
go."

Więc: - wyrażam zdanie (ja bym sobie nie zrobiła tatuażu), ale NIE KOMENTUJĘ
wyboru ludzi, którzy ten tatuaż jednak mają/chcą mieć.
Komentowaniem cudzego zachowania byłoby stwierdzenie: "to głupio, że się
tatuujesz", "tatuowanie się jest sztuczne i śmieszne".
A mnie chodzi wyłącznie o to, że człowiek powinien mieć prawo do robienia tego,
co mu się podoba tak długo, jak długo nie krzywdzi tym innych. I nie, ja nie
oceniam i nie komentuje zachowań.
Rozumiesz?



Temat: Behind the ink ?
Nie jest to żaden odcinek specjalny. To jeden z dodatków do s1 na DVD. Około
piętnastominutowy filmik pokazujący tajemnice tatuażu Scofielda. Oprócz tego są
jeszcze dwa ośmiominutowe filmiki: jeden pokazujący kręcenie jednej ze scen
sezonu pierwszego, a drugi historię więzienia Joliet.

Filmiki, a raczej linki do nich, są do pobrania na wspomnianym tu forum.
Ściąganie z nich jest proste i nie bardzo rozumiem w czym problem. Wystarczy
kilknąć w link, zjechać w dół strony, wybrać opcję "free" i dwie rzeczy się mogą
wydarzyć:
1. pojawi się odliczanie do 0; kiedy osiągnie 0 pojawi się trzyliterowy kod,
który trzeba wstukać w okienko obok i potwierdzić; dalej już normalnie się
ściąga tak jak z http, czyli albo wyskoczy manadżer pobierania przeglądarki,
albo otworzy się w programie, którego może używacie (np. Get Right, FlashGet itp.)
2. pojawi się informacja, że nie można ściagać, bo wyczerpany limit, albo, że
ktoś w danej chwili ściąga plik, a obok czas pozostały do momentu, w którym znów
będzie można ściągać (w przypadku opcji z wyczerpanym limitem), nie więcej niż
60-70 minut; po upływie tego czasu znów można ściągać, no chyba, że ktoś Was
wyprzedzi - można ściągać tylko jeden plik/IP więc jeśli macie np. radiową sieć
i każdy użytkownik sieci ten sam IP, to wtedy kto pierwszy ten lepszy. Kto ma
Neo nie musi czekać międzypobraniem jednego, a drugiego pliku, wystarczy modem
zresetować i już ma się inne IP, bo jest zmienne.

Brzmi skomplikowanie, ale jest proste jak drut. Po prostu próbowałem wytłumaczyć
jak najlepiej, co się może wydarzyć.

Link do filmiku o kręceniu sceny i do napisów jest tutaj:
quentin.blox.pl/2006/10/Prison-Break-Niespodzianka.html
Link do filmiku o historii więzienia i do napisów tutaj:
quentin.blox.pl/2006/10/Prison-Break-Niespodzianka-nr-2.html
Jest tam też jeszcze raz link do forum, na którym znajdziecie wspomniany w
tytule filmik. Trzeba się zarejestrować za darmo i już ma się dostęp do forum. W
przypadku linków wyżej nigdzie nie trzeba się rejestrować, bo są tam podane
bezpośrednie linki do strony do ściągnięcia.

I to cała filozofia.




Temat: Zaginął Piesek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
forum.molosy.pl/showthread.php?t=13444
SCHRONISKO we WŁOCŁAWKU.

Zaginiony pies - fia brasileiro o imieniu Tofi - znalazł się:
noc spędził na klatce schodowej w bloku, dokarmiony przez Dobrych Ludzi. Rano
zadzwonili do schroniska we Włocławku i poprosili o zabranie psa, gdzie Tofiś
trafił.
I tu łańcuszek "Dobrych Serc" się kończy.
Właściciel Tofiego telefonował wielokrotnie do schroniska we Włocławku i
wielokrotnie dopytywał o malucha - dzisiaj również dzwonił, już po przywiezieniu
psa. Poinformowano go, iż takiego psa nie ma!!
Będąc cały czas we Włocławku - szukając i rozwieszając ogłoszenia - cudem jego
nowa Pani (dzięki telefonicznej informacji) trafiła na ślad Tofiego.
Dotarła do bloku, w którym przenocował i uzyskała informacje od ludzi, którzy
się nim zaopiekowali, dokarmili i zgłosili do schroniska we Włocławku.
Po obejrzeniu zdjęć, w 100% stwierdzili, że to jest ten pies. Pani pojechała do
schronu pytając o psa - i uwaga:
otrzymała odpowiedź, iż takiego psa tu nie ma - nawet po obejrzeniu zdjęć i
dokumentów z nr. tatuażu!! Pani poprosiła o okazanie psa przywiezionego dzisiaj
rano ze zgłoszenia, dla pewności. ODMÓWIONO JEJ !!
Cały czas pracownicy Włocławskiego schroniska, pomimo ewidentnych dowodów
upierali się, iż to nie ten pies i odmawiali pokazania psa!!
Dopiero po kategorycznych żądaniach i zagrożeniu wezwaniem Policji, niechętnie
lecz psa Jej pokazano.

TO BYŁ TOFI !!!!!!!!

Dzięki ogromnej determinacji swojej Pani, Tofi wraca do swojego jeszcze nie
znanego, lecz bardzo kochanego domu!



Temat: Zabłąkany collie
Zabłąkany collie
Witam. Trafiłam na to forum, bo szukam pomocy dla zaginionego psa. Może ktoś
z Was będzie mógł mu pomóc? Poniżej zamieszczam poost z psiego forum i proszę
o pomoc.

Przeklejone:

"Na stację benzynową w Żyrardowie przybłąkał się samiec Collie.

No- taki w typie Lassie.
Ma niecały rok, jest zabiedzony, nie znaleźliśmy tatuażu.
Podejrzewamy jednak, że komuś uciekł albo został skradziony, bo jest
znakomicie wyszkolony- chodzi przy nodze z postawą jak na pokazie, reaguje na
komendy, jest bardzo łagodny- widać że ktoś kiedyś poświęcał mu dużo czasu.
Ciężko mi uwierzyć, że ktos mógłby go porzucić.

Jesli wiesz o jakimś zaginionym Collie- napisz. Obecnie pies przebywa w Azylu
dla kotów w Konstancinie- i widać że tęskni za swoimi opiekunami.
I widać że się błąkał już kilka dni- sierść splątana , ale nie skołtuniona,
wygłodzenie (podaliśmy kroplówkę). Myślę, że przez ten czas mógł troszkę
przewędrować.

Na razie nie szukamy mu nowego domu, bo wierzymy, że odnajdą nas poprzedni-
gdyby ktos zobaczył ogłoszenie że zaginął Collie, prosze, dajcie znać.
Najlepiej do mnie na maila caylith@poczta.onet.pl lub na telefon do azylu 754-
64- 95, ale w okresie przedświątecznym jest w azylu mało ludzi i ciężko się
dodzwonić.

Pomóżcie chłopcu- lassie- wrócić do domu!

ps: jeśli ktoś mieszka w okolicach Wawy- niech się rozejrzy za ogłoszeniami w
lecznicach itd.

Jego wątek na dogomanii- www.dogomania.pl/index.php?
name=PNphpBB2&file=viewtopic&p=602016#602016

Ogłaszam go gdzie mogę."

A od siebie wszystkim przyjaciołom zwierzaków szczęśliwych i nieszczęśliwych,
ich Bliskim, niezależnie od gatunku i wszystkim psiakom, kociakom i innym
stworzeniom życzę pięknych, radosnych Świąt, udanych prezentów, wspaniałych
wspomnień, a w nadchodzacym roku radosci, miłości, zdrowia i samych
słonecznych dni
Pozdrawiam bardzo ciepło.




Temat: Schronisko dla zwierząt we Włocławku
SCHRONISKO we WŁOCŁAWKU.

Zaginiony pies - fia brasileiro o imieniu Tofi - znalazł się:
noc spędził na klatce schodowej w bloku, dokarmiony przez Dobrych Ludzi. Rano
zadzwonili do schroniska we Włocławku i poprosili o zabranie psa, gdzie Tofiś
trafił.
I tu łańcuszek "Dobrych Serc" się kończy.
Właściciel Tofiego telefonował wielokrotnie do schroniska we Włocławku i
wielokrotnie dopytywał o malucha - dzisiaj również dzwonił, już po przywiezieniu
psa. Poinformowano go, iż takiego psa nie ma!!
Będąc cały czas we Włocławku - szukając i rozwieszając ogłoszenia - cudem jego
nowa Pani (dzięki telefonicznej informacji) trafiła na ślad Tofiego.
Dotarła do bloku, w którym przenocował i uzyskała informacje od ludzi, którzy
się nim zaopiekowali, dokarmili i zgłosili do schroniska we Włocławku.
Po obejrzeniu zdjęć, w 100% stwierdzili, że to jest ten pies. Pani pojechała do
schronu pytając o psa - i uwaga:
otrzymała odpowiedź, iż takiego psa tu nie ma - nawet po obejrzeniu zdjęć i
dokumentów z nr. tatuażu!! Pani poprosiła o okazanie psa przywiezionego dzisiaj
rano ze zgłoszenia, dla pewności. ODMÓWIONO JEJ !!
Cały czas pracownicy Włocławskiego schroniska, pomimo ewidentnych dowodów
upierali się, iż to nie ten pies i odmawiali pokazania psa!!
Dopiero po kategorycznych żądaniach i zagrożeniu wezwaniem Policji, niechętnie
lecz psa Jej pokazano.

TO BYŁ TOFI !!!!!!!!

Dzięki ogromnej determinacji swojej Pani, Tofi wraca do swojego jeszcze nie
znanego, lecz bardzo kochanego domu!

PS.
Proszę o zwielokrotnienie i zamieszczenie tego textu, jako ostrzeżenia gdzie
tylko można!!

za:
forum.molosy.pl/showthread.php?t=13444



Temat: To może ja jeszcze ostatni raz
llatarnik napisał:

> Nie poczuwałem się do roli mediatora, nie miałem takich ambicji. Takie sprawy
> można załatwiać na privie, pod warunkiem, że tak chcą strony konfliktu i wpadną
> na to w miarę wcześnie a nie dzień po.

Tylko że musisz przyznać, że nikogo do tego nie da się zmusić. Pisują tu tak
różne osoby, że na serio ciężko, żeby wszyscy się lubili i nigdy nie było
żadnych spięć. Wg mnie jest miejsce dla wszystkich, wystarczy omijać się
szerokim łukiem, albo w ostateczności wyszarzyć.

> Jeżeli w realu odbywają się jeszcze większe porachunki, nagonki, niż na forum,
> to chyba jeszcze raz rozważę pewne swoje plany...

Chodziło mi o styl w jakim to ująłeś, że cyniczne porachunki, wydaje mi się, że
zbyt mocno powiedziane. Tu mimo wszystko wielkiego świństwa/krzywdy nikt Ci nie
wyrządzi.

> Co do rzucania, to uważam, że jak już rzucisz, to dopiero będzie jakiś
> realny punkt odniesienia...

tak, ale chodziło mi tylko o wypominanie mi rzucania papierosów, a innym
rzucania forum - jak każdy kto dużo mówi (o rzucaniu, a mało robi w tym
kierunku) musiałam się liczyć z taką reakcją ;)

> Co do traumy rozstań, to muszę przyznać potrafisz zaintrygować facetów, ale
> nawet nie mam odwagi pytać. Podobnie jak w tajemnicy przyznaję, że ze wszystkich
> tatuaży na świecie, Twój jest chyba najbardziej tajemniczy, często myślę - co
> tam kurde jest...

Nie nie nie, traumy rozstaniowej nie mam :) Mam tylko traumę pod hasłem
"fochowaty pan".
A jeśli chodzi o tatuaż to na pewno nie jest to smok :P No i patrz w tym temacie
jeszcze mi się przypomniały wątki mi zadedykowane, że na pewno skończę jak taka
stara baba ze zdjęcia cała wytatuowana. Wątków o tattoo swego czasu było kilka i
w każdym jakiś prztyczek do mnie. Czy miałam to odebrać jako dosrywanie? Nie.
Dla mnie to była zwykła szydera, coś o co pewnie w jakimś stopniu się prosiłam
przyznając, że lubię, że mam i że to jeszcze nie koniec malunków. Takie są
konsekwencje każdych wyznań, ktoś później może je w każdym momencie wypomnieć,
czyli nawet w wątku o butach może mi napisać o smoku, którego nie mam ;) Nie
wiem czy to dobry przykład w tym miejscu, ale chodziło mi o jakąś analogię,
którą ja widzę.
>




Temat: Boję się dentysty :(:(:( POMOCY !!!
Boję się dentysty :(:(:( POMOCY !!!
Nie wiem czy na dobrym forum zakładam wątek, ale spróbuje, bo mój problem to w
końcu problem natury psychicznej.
Panicznie boję się dentysty :(.

Gdy byłam dzieckiem, poszłam do szkolnego dentysty, który borował mi 2 zęby
jeden po drugim okropnie mnie to bolało. Krzyczałam, ale on nie przestawał
wiercic, uśmichał się pod nosem, nie oszczędził sobie również komentarzy, w
których śmiał się ze mnie, że mnie to borowanie tak boli.

Wizyta w jego gabinecie była dla mnie szokiem i traumą, z którą nie potrafię
sobie poradzic az do dzisiaj, a mam juz 26 lat!
Chyba mam trochę szczęścia, że moje zęby się nie psują tak szybko bo od tamtej
pamiętnej wizyty u dentysty zepsuły mi się tylko 2 zęby z tyłu.Mam żal do tego
dentysty że mnie tak okrutnie skrzywdził, przeciez byłam tylko dzieckiem, to
było moje pierwsze borowanie i jak dotąd ostatnie :(. Mam tez żal do rodziców,
poniewaz wiedzieli ze boję się dentysty i mi odpuscili wszelkie wizyty i
kontrole w późniejszych latach, dopiero będąc juz dorosła (19, 20 lat)
postanowiłam ze czas wyleczyc te dwa ubytki, jednak nie mogę, poprostu nie
mogę do dzis się przełamac i pójsc do dentysty, wylecyc zęby, miec piękny
uśmiech, pozbyc się kompleksów.

Tłumaczę sobie że są znieczulenia, że napewno nie będzie bolało, stac mnie na
najlepszego stomatologa w okolicy. Sama gonie swojego chłopaka do dentysty i
mu zazdroszcze bo się odwazył wyleczyc zęby, a też jest tchurzem bo jrgo tez
skrzywdził dentysta w dzieciństie, ale mnie chyba bardziej :(.

W innych wypadkach ból mi nie sraszny, urodziłam dwoje dzieci (ostatni poród
był cięzki ale nie porył mnie psychicznie tak jak ten dentysta w dzieciństwie.
mam dwa duże tatuaze (ich wykonanie tez bolało). Dałabym się pokroic i
poskładac spowrotem, gdyż nie boje się bólu, ale jeśli chodzi o wizyte u
dentysty to boję się ze ze strachu na fotelu dentystycznym mogłabym zemdlec
albo narobic w gacie (serio tak myśle!)

Co jest najśmieszniejsze. ze kiedyś bolał mnie ząb przez 3 dni, zjadłam 2
opakowania Ibupromu, który juz przestał działac i bolał mnie ten ząb okropnie.
Chodziłam spuchnięta, zapłakana, zestresowana, niewyspana - ale do dentysty
nie poszłam.

Marzę o tym zeby uporac się z tym strachem, usiąsc na fotelu dentystycznym i
zrobic porządek z zębami. chciałabym je wybielic ale wiem ze trzeba miec
wszystkie zęby zdrowe. Nie wiem juz co mam robic, czuje sie jak zagubione
dziecko - chcę swojego dobra, ale poprostu się BOJĘ :(.

Nie wiem co mogłoby mi pomóc :(
Za wszystkie odpowiedzi dziękuję z góry, będą dla mnie naprawde cenne.



Temat: kto był w sobotę (09/10.10.2005) w PRL-u ?? pomocy
kto był w sobotę (09/10.10.2005) w PRL-u ?? pomocy
Witam wszystkich zwolenników sobotnich imprez w PRL-u.
Jako rodowity Wrocławianin mieszkający co prawda na obczyźnie, ale wielbiący
swoje miasto zaraz po przyjeździe w sobotę rzuciłem plecak u rodzinki i
popędziłem do PRL-u celem rozluźnienia sie po podróży. Wypadki potoczyły się
jednak trochę szokująco, ponieważ dosiedziałem tam do końca w towarzystwie
dwóch wspaniałych dziewczyn,poczym przenieśliśmy się do Jazdy. Nic w tym
dziwnego, tyle że mam do Was OGROMNĄ PROŚBĘ !!
Nie wiem czy ze zmęczenia, czy z zaćmienia umysłu czy z jakiegokolwiek innego
powodu nie wymieniłem się z tymi kobietami numerem telefonu, chociaż mieliśmy
to zrobić.
Mam prośbę - JEŻELI KTOKOLWIEK ZNA DZIEWCZYNĘ Z KTÓRĄ SIEDZIAŁEM MNIEJ WIĘCEJ
OD DRUGIEJ DO CZWARTEJ W NOCY, PRZY PIERWSZYM STOLIKU KOŁO WEJŚCIA NIECH MI
POMOŻE JEŻELI JEST W STANIE.
Dziewcze ma na imię Małgorzata, była z koleżanką Dagmarą, która z resztą
nieudolnie próbowała mnie przekonać że jest z Włoch, ale nie o nią biega.
Gosia ma około 165 wzrostu, blond włosy mniej więcej do ramion,niebieskie
oczy i znak szczególny w postaci tatuażu przedstawiającego pająka -
ptasznika, który znajduje się na jej prawej łopatce.
Każdemu kto pomoże mi sie z nią skontaktować odwdzięcze się sowicie zaraz po
przyjeździe do Wrocławia, tak żeby długo tej nocy w PRL-u nie zapomniał.
Nie ważne są powody, nie zakochałem się (za stary na to jestem), nie mam do
niej żadnych ale i w ogóle o nic innego nie chodzi tylko o to żeby się z nią
jeszcze raz zobaczyć.
Wiem moi kochani Wrocławianie że jesteście narodem wspaniałym, w związku z
czym mam ogromną nadzieje że wspólnie odnajdziemy tą niewiastę.
Wszelkie informacje prosze przesyłać na maila horse_1975@o2.pl.
Chetnie podam też numer telefonu do siebie, tym którzy napiszą.
Zakończę słowem naszego wielkiego przywódcy: -"pomożecie ??"
I mam nadzieje że odpowiedź będzie -"pomożemy!!"
Pozdrawiam serdecznie.
Maciek
P.S.
Małgosiu, może to czytasz, może ktoś Ci powiedział że Cie szukam i weszłaś na
forum. Jeżeli tak jest bardzo liczę na kontakt od Ciebie. Adres e-mail masz
podany, jeżeli się odezwiesz prześlę Ci numer, albo zadzwonię jeżeli wyślesz
swój.
P.S.2
Cudownie tańczysz wspomnę na marginesie.



Temat: tatuaż medyczny
tatuaż medyczny
Już kiedyś pisałam tutaj o sobie. Mam naczyniaka płaskiego na łydce, stopie,
częściowo na pośladku i udzie. Jak określił specjalista bardzo rozległego. W
czerwcu byłam na drugim zabiegu (laser KTP). Zaraz po tym zabiegu wyskoczyły
mi ogromne bąble jakbym została poparzona, później były wielkie strupy.
Niektóre zeszły same, nie zostawiając śladu, ale część oderwała mi się przy
ocieraniu się o spodnie i niestety do tej pory mam jeszcze po nich ślady tj.
brązowe plamy jakby po oparzeniu i dwa wgłębienia. No i odechciało mi się
zabiegów. No bo po co usuwać naczyniaka skoro w zamian zostaną mi blizny i
brzydkie plamy? Pomyślałam sobie: może lepiej zrobić w tych miejscach jakiś
tatuaż? No i natknęłam się w necie na taką fajną rzecz o której chyba jeszcze
nikt na tym forum nie wspomniał, a mianowicie tzw. tatuaż medyczny. Oto jego
definicja:
Tatuaż medyczny jest to profesjonalny tatuaż wykonywany do kamuflażu lub
imitacji niektórych struktur w procesie leczenia chirurgicznego lub rekonstrukcji.
W pewnych przypadkach leczenia dużych naczyniaków, które są widoczne jako
czerwone plamy zamiast ich usuwania, które może być związane z powstaniem
rozległych blizn, dąży się do zakamuflowania naczyniaka za pomocą barwnika
zbliżonego swym odcieniem do koloru skóry. W podobny sposób postępuje się z
bliznami i odbarwieniem skóry w przebiegu bielactwa. Kolejnym medycznym
zastosowaniem tatuażu jest rekonstrukcja otoczek piersi po mastektomii,
polegająca na wytatuowaniu odpowiednich obszarów skóry za pomocą pigmentu o
odpowiednio dobranym odcieniu.
No i co wy na to?
Pozdrawiam



Temat: czy coś się zmieniło w waszym życiu po "40"?
do Foxal
Foxal,-
nie pamietam jak dlugo jestes uczestnikiem dyskusji i wymiany pogladow na tym
FORUM - byc moze nie pamietasz zwiazku przyczynowego mojej "asekuracji
formalnej"
Dla wiekszosci wymieniajacych tu poglady, inteligentnych ludzi jest truizmem iz
kazdy z nas SUBIEKTYWNIE ocenia rzeczywistosc i przedstawia swoje wlasne
poglady - bez proby narzucania ich jako JEDYNEGO SLUSZNEGO i OBIEKTYWNEGO
stanowiska.
Wlasnie: dla wiekszosci, - mniejszosc jeszcze pozostaje i to dla NIEJ -
tych "jenteligentnych inaczej" i swiadomych innej postawy.

Zakladalem iz mam prawo, w dyskusji o wychowaniu, na wlasnym przykladzie
i doswiadczeniu przedstawic moje SUBIEKTYWNE stanowisko i osad co do trwalego
i trudno usuwalnego USZKODZENIA ciala w postaci tatuazu wykonanego na ciele
ZALEZNEGO od rodzica potomstwa.
Jestem zdecydowanie temu przeciwny i swojemu dziecku bym tego w ostatecznosci
ZABRONIL!.
Co zrobia inni w tej sytuacji - interesuje mnie tak jak: "zeszloroczny snieg na
wiosne" - chodzilo o moje przekonania i moje dziecko!.

Te moje przekonania zostaly odczytane przez DOROSLEGO ponoc kulturalnego
i inteligentnego osobnika typu "dobrze ulozony" - jako OSOBISTY ATAK na Niego
i jego rodzine bo... On mial inne zdanie, podjal inne decyzje i roztrzygnal
inaczej, a ja zostalem : prymitywnym, zacofanym wiesniakiem nie majacym pojecia
o "nowoczesnym Swiecie" w ktorym (ponoc) ten Pan i Jego rodzina na codzien sie
obraca.

Ignoruje teksty tego Pana i jest mnie On obojetny, lecz nauczony doswiadczeniem
dla nawet przypadkowych konfrontacji z tego rodzaju podejsciem zalaczam
ponizszy tekst:

"Tresc moich wpisow odzwierciedla wylacznie moje subiektywne odczucia i
poglady.Nie jest moim celem personalizowana krytyka osob niepublicznych.
W przypadku watpliwosci - prosze zasiegnac porady doradcy prawnego lub
ignorowac moje wypowiedzi"

W polemikach z osobami ktore maja (moim zdaniem) podobne rozumienie dyskusji
towarzyskiej jak moje - choc moga byc absolutnie INNEGO zdania w konkretnej
sprawie - staram sie ta formulke kasowac i jej pojawienie na koncu mojego postu
przypadkowe i zupelnie niezamierzone.
"Tlumaczenie" truizmow w stosunku do tych osob wydaje mnie sie bez sensu.



Temat: Dzieci Ulicy
Przemyślenia
Parę pytań i wniosków:

> Zobaczyłem, jak Dorota płacze, że nie może oglądać teledysku, bo została
> wykluczona poza społeczność za nieprzestrzeganie markotowych rygorów.

Czy mógłbyś napisać o jakie markotowe rygory nie zostały przez nią
przestrzegane? Dlaczego jest wykluczona poza społeczność?

> Andrzej, lat 35, z czego 14 w więzieniu, za pobicie ze skutkiem
> śmiertelnym: "Zbysiu, zmarnowałem życie... Popatrz, jak ja wyglądam".
> Pokazuje na niebieskie od tatuaży ciało. "Jeżeli już omijasz mnie..." -
> śpiewa z grypserskim akcentem, bo inaczej nie umie.

Przykro mi. Jakoś nie współczuję temu człowiekowi. Wytatuowany zabójca, który
14 lat spędził w więzieniu dla mnie nie jest wart litości. On mówi o
zmarnowaniu sobie życia. Heh, może tak pomyślałby jak zniszczył życie swojej
ofierze i jej rodzinie?

> Dostałem od nich znaczek Monaru, który Marek miał stale przypięty do kurtki,
> także w chwili wypadku. Hania pojechała go ubrać. Groszek układa podesty na
> wielkiej lawecie, którą będzie ciągnął ich własny, markotowy, czarny tir.
> Gdy wyjeżdżałem - na pożegnanie machali mi rękami zza stołów, z dachów
> budowanych domów, z przeszklonego hospicjum.

Marek był wspaniałym człowiekiem i powinienneś być dumny nosząc jego znaczek.

> Wystarczyło kilka dni, abym zaznał czegoś, co Marek widział codziennie, przez
> 25 lat. Wystarczyła chwila zaufania i proste okazanie im, że mają godność.

A nie widzisz świata wokół siebie? Ja rozumiem, że politycy i inne "ważne
persony" widzą świat zza szyb swoich BMW lub pałaców. Ale przecież wystarczy
przejść się jakąś ulicą Warszawy aby zobaczyć biedę, nędzę, cierpienia. Czyżbyś
przez całe swoje życie nie doświadczył tego uczucia bezsilności na widok
człowieka wybierającego resztki jedzenia z kosza na śmieci? Czy naprawdę ludzie
muszą mieć całe życie klapki na oczach i dopiero otwierając drzwi
MONARU zaczynają dostrzegać problemy innych?

Pozdrawiam

Łukasz

Ps. Mimo wszystko uważam, że WILD miał prawo do własnej wypowiedzi i
sprzeciwiam się cenzurze forum.



Temat: co robic?
co robic?
Własnie...
Nie mam pojecia..
Czuje jak sie zapadam w grzaskie zyciowe bagienko...Kazdy impuls,dziala na
mnie mocno,chyba za mocno...
A ja jestem takim prostym czlowiekiem.Mam proste pragnienia i chyba za duza
wrazliwosc na swiat. Nie umiem jednak wyczyc kiedy ta wrazliwosc jest
wskazana,kiedy nie...Nie ogarniam tego mojego zycia...:(
Najgorsze jest to ze nie mam jakiegos autorytetu,ktorego moglbym sie
poradzic...bo to ja jestem zawsze autorytetem...
Strasznie obciązajace...
Robie błąd za bledem w tym egzaminie zyciowym...
Przesadzam z uzywkami,nie co dzien, ale jak juz to masakruje sie...
Bo chce uciec od tej wszechogarniajacej pustki...
Mimo ze dzieki temu forum,nie jestem samotny tak jak do niedawna(pisze sobie
z kilkoma osobami:) ),to przeciez zycie toczy sie tu i teraz...zycie to nie
net...
Boje sie ze uciekne,w siebie ,swiat ktory nie jest rzeczywistoscia, boje sie
utraty tego zdroworosadkowego podejscia jakie zawsze mnie trzymalo w pionie...
Czuje ze spadam i nic nie umiem zrobic....
I co zabrzmi nie skromnie - boje sie ze dobry, ciekawy czlowiek sie
zmarnuje.Zpije, albo zacpa na smierc.Juz zaobserwowalem taki upadek,w mojej
rodzinie.I wiem ze mam preyspozycje.
Prosze mi tu nie wyjezdzac z leczeniem...:))!
Jak robilem tatuaże,mialem lepszy humorek...Robilem ladne zeczy,za dobre
pieniadze...bylem dumny ze swojej pracy,z siebie...
i chociaz to, juz mnie stawialo w lepszym polozeniu...ale skonczylo sie...nie
wroci.
Chyba jestem takim czlowiekiem ktory musi czuc sie wyjatkowy...musi cos
takiego wyjatkowego robic bo traci sens...
Przepraszam za te moje wypociny tutaj...
Chce jakos to ogarnąc..
Mam straszny kociol w glowie...
Nie od dzis:)
pozdrawiam:)



Temat: Adam Giersz: nie przewidujemy wprowadzenia kura...
Wszyscy w tym szambie siedzimy

PZPN nie dali już rady kolejno:

1. rząd, ministerstwo sportu - zarząd komisaryczny - próbowali, nie wyszło,
szantaż UEFA i Euro2012 zadziałał

2. kibice - mogą sobie ponarzekać na forum, pokląć głośno na trybunach,
płaczliwe baby z mentalnością niewolnika napiszą jakiś protest do UEFA, tyle.

3. działacze lokalni PZPN - im ten układ pasi, bo leśne dziadki w zamian za
lojalność przymykają oczy na ich niekompetencję - ten beton jest nie do ruszenia.

4. piłkarze - skoro nikt nie wymaga za dużo umiejętności i pracy i jest kasa
na żel do włosów i nowe tatuaże to piłkarze nic nie wiedzą o żadnych
problemach w związku. Jak ktoś chce zobaczyć, jak to robią piłkarze, polecam
do przeczytania:
tomasz-wasowicz.blog.onet.pl/Dan-Petrescu-wyrzut-sumienia-p,2,ID391249094,n
5. sponsorzy - dopóki telewizja transmituje a ludzie oglądają będą płacić.
Logo firmy widać, sam mecz nie ma znaczenia. Ale to czuły punkt PZPN. Totalny
bojkot mógłby pomóc. Niestety, chyba za mało jest zdeterminowanych kibiców.

6. dziennikarze - nie ma znaczenia czy jest dobrze czy źle, ważne że jest o
czym pisać. Będą oblegać na lotnisku leśne dziadki z mikrofonami i kamerami bo
czy się wygrywa czy przegrywa jest zainteresowanie widza, czytelnika albo
słuchacza. Będą ich zapraszać do studia jako ekspertów bo tak jest najłatwiej.

7. nowy trener - tu już Beenhakker pokazał jak się sprawy załatwia: podpisz
kontrakt na 3 lata, pierwszy rok trochę popracuj, potem olej wszystko, na
końcu się obraź i oznajmij, że Polska to sprawa zamknięta.
Sprawdzone, działa.

8. Sądy, prokuratura - no ile można złapać jeszcze tych płotek? 300? 500?
1000? Dobrze ustawiona maszyna korupcji nie bawi się w sprzedawanie meczy za
grosze skoro można sprzedać prawa do transmisji tv za sto milionów i to
zupełnie legalnie.

System działa, tak samo jak działa rozprowadzanie narkotyków przez mafię.
Uzależnieni są wszyscy.

Musimy się wyleczyć z PZPN tak jak z każdego innego uzależnienia: odwykiem.

Ja robię swoje:
1. nie oglądam i nie zamierzam oglądać meczy ligi PZPN
2. nie oglądam reprezentacji PZPN
3. nie korzystam z usług i nie kupuję produktów sponsorów PZPN.

Misie lubią kasę, tylko brak kasy wykurzy misie.



Temat: Szukam Gośki z Wrocławia
Szukam Gośki z Wrocławia
Witam wszystkich zwolenników sobotnich imprez w PRL-u.
Jako rodowity Wrocławianin mieszkający co prawda na obczyźnie, ale wielbiący
swoje miasto zaraz po przyjeździe w sobotę rzuciłem plecak u rodzinki i
popędziłem do PRL-u celem rozluźnienia sie po podróży. Wypadki potoczyły się
jednak trochę szokująco, ponieważ dosiedziałem tam do końca w towarzystwie
dwóch wspaniałych dziewczyn,poczym przenieśliśmy się do Jazdy. Nic w tym
dziwnego, tyle że mam do Was OGROMNĄ PROŚBĘ !!
Nie wiem czy ze zmęczenia, czy z zaćmienia umysłu czy z jakiegokolwiek innego
powodu nie wymieniłem się z tymi kobietami numerem telefonu, chociaż mieliśmy
to zrobić.
Mam prośbę - JEŻELI KTOKOLWIEK ZNA DZIEWCZYNĘ Z KTÓRĄ SIEDZIAŁEM MNIEJ WIĘCEJ
OD DRUGIEJ DO CZWARTEJ W NOCY, PRZY PIERWSZYM STOLIKU KOŁO WEJŚCIA NIECH MI
POMOŻE JEŻELI JEST W STANIE.
Dziewcze ma na imię Małgorzata, była z koleżanką Dagmarą, która z resztą
nieudolnie próbowała mnie przekonać że jest z Włoch, ale nie o nią biega.
Gosia ma około 165 wzrostu, blond włosy mniej więcej do ramion,niebieskie
oczy i znak szczególny w postaci tatuażu przedstawiającego pająka -
ptasznika, który znajduje się na jej prawej łopatce.
Każdemu kto pomoże mi sie z nią skontaktować odwdzięcze się sowicie zaraz po
przyjeździe do Wrocławia, tak żeby długo tej nocy w PRL-u nie zapomniał.
Nie ważne są powody, nie zakochałem się (za stary na to jestem), nie mam do
niej żadnych ale i w ogóle o nic innego nie chodzi tylko o to żeby się z nią
jeszcze raz zobaczyć.
Wiem moi kochani Wrocławianie że jesteście narodem wspaniałym, w związku z
czym mam ogromną nadzieje że wspólnie odnajdziemy tą niewiastę.
Wszelkie informacje prosze przesyłać na maila horse_1975@o2.pl.
Chetnie podam też numer telefonu do siebie, tym którzy napiszą.
Pozdrawiam serdecznie.
Maciek
P.S.
Małgosiu, może to czytasz, może ktoś Ci powiedział że Cie szukam i weszłaś na
forum. Jeżeli tak jest bardzo liczę na kontakt od Ciebie. Adres e-mail masz
podany, jeżeli się odezwiesz prześlę Ci numer, albo zadzwonię jeżeli wyślesz
swój.




Temat: Lekarze wojskowi nie mają ochoty jechać do Iraku
Tylko, ze jak Was Cywilne doktorki i innych podobnie wypowiadajacych sie na tym
forum, swego czasu wzywala WKU, to wszyscy stawaliscie sie nagle uposledzeni
fizycznie i umyslowo, jak nic kategoria E w "czystej" postaci.Znam i takich ,
ktorzy sie samookaleczali , robili tatuaze( wiadomo bylo, ze tatuowanych w
wojsku nie chcieli), byle tylko wymigac sie od sluzby wojskowej.Jak juz nic nie
skutkowalo i wlepiali Wam kategorie A czy B, to wtedy Mamusia z Tatusiem
szukali pomocy u znajomych i znajomych znajomych , ktorzy mieliby znajomosci w
wojsku , a jak i to nie dzialalo, byl placz i zgrzytanie zebow . Byla jednak
ostatnia deska ratunku - studia. Nie chcialo sie studiowac to i na to byl
sposob, zawsze przeciez mozna bylo powiedziec, ze jestescie pacyfistami i
sluzba wojskowa nie jest zgodna z Wasza ideologia zyciowa.
Ci , co odbyli sluzbe wojskowa, zwlaszcza "KOTY" szybko sie przekonaly , ze
wojsko to nie sielanka, bo czyszczenie kibli/ parkietow szczoteczkami do zebow,
i chodzenie w skorzanych butach w srodku lata ( to tylko niektore) naleza do
srednio przyjemnych. Natomiast ci , co zostali w wojsku i dorobili sie np.
majora czy pulkownika , nie zrobili tego za pewne grajac w karty i to w
przeciagu jednego roku. Medycyna na WAMIE to tez nie byly/sa studia przez
korespondecje.
Jesli chodzi o wyjazd polskich lekarzy wojskowych czy cywilnych czy w ogole
jakichkolwiek do Iraku , to powiem szczerze , ze mam mieszane uczucia.
Jednak za podjecie takiej , czy innej decyzji nikogo krytykowac nie zamierzam.
A na temat zarobkow w wojsku mozna by polemizowac , czy sa duze , czy male,
porownywac do zarobkow mundurowych w innych krajach, ale to juz inna para
kaloszy.




Temat: Kto był w PRL-u, w sobotę 09/10.10.05 pomocy!!!
Kto był w PRL-u, w sobotę 09/10.10.05 pomocy!!!
Witam wszystkich zwolenników sobotnich imprez w PRL-u.
Jako rodowity Wrocławianin mieszkający co prawda na obczyźnie, ale wielbiący
swoje miasto zaraz po przyjeździe w sobotę rzuciłem plecak u rodzinki i
popędziłem do PRL-u celem rozluźnienia sie po podróży. Wypadki potoczyły się
jednak trochę szokująco, ponieważ dosiedziałem tam do końca w towarzystwie
dwóch wspaniałych dziewczyn,poczym przenieśliśmy się do Jazdy. Nic w tym
dziwnego, tyle że mam do Was OGROMNĄ PROŚBĘ !!
Nie wiem czy ze zmęczenia, czy z zaćmienia umysłu czy z jakiegokolwiek innego
powodu nie wymieniłem się z tymi kobietami numerem telefonu, chociaż mieliśmy
to zrobić.
Mam prośbę - JEŻELI KTOKOLWIEK ZNA DZIEWCZYNĘ Z KTÓRĄ SIEDZIAŁEM MNIEJ WIĘCEJ
OD DRUGIEJ DO CZWARTEJ W NOCY, PRZY PIERWSZYM STOLIKU KOŁO WEJŚCIA NIECH MI
POMOŻE JEŻELI JEST W STANIE.
Dziewcze ma na imię Małgorzata, była z koleżanką Dagmarą, która z resztą
nieudolnie próbowała mnie przekonać że jest z Włoch, ale nie o nią biega.
Gosia ma około 165 wzrostu, blond włosy mniej więcej do ramion,niebieskie
oczy i znak szczególny w postaci tatuażu przedstawiającego pająka -
ptasznika, który znajduje się na jej prawej łopatce.
Każdemu kto pomoże mi sie z nią skontaktować odwdzięcze się sowicie zaraz po
przyjeździe do Wrocławia, tak żeby długo tej nocy w PRL-u nie zapomniał.
Nie ważne są powody, nie zakochałem się (za stary na to jestem), nie mam do
niej żadnych ale i w ogóle o nic innego nie chodzi tylko o to żeby się z nią
jeszcze raz zobaczyć.
Wiem moi kochani Wrocławianie że jesteście narodem wspaniałym, w związku z
czym mam ogromną nadzieje że wspólnie odnajdziemy tą niewiastę.
Wszelkie informacje prosze przesyłać na maila horse_1975@o2.pl.
Chetnie podam też numer telefonu do siebie, tym którzy napiszą.
Pozdrawiam serdecznie.
Maciek
P.S.
Małgosiu, może to czytasz, może ktoś Ci powiedział że Cie szukam i weszłaś na
forum. Jeżeli tak jest bardzo liczę na kontakt od Ciebie. Adres e-mail masz
podany, jeżeli się odezwiesz prześlę Ci numer, albo zadzwonię jeżeli wyślesz
swój.




Temat: O finale PP spokojniej - bez wyzwisk i napaści!
O finale PP spokojniej - bez wyzwisk i napaści!
Niestety, poważnej dyskusji na temat zajść na Legii na ty6m forum nie widać.
Zanmiast tego w innych wątkach zalewa nas, mieszkańców Warszawy, fala
nienawiści sprowokowana przez kilkunastu debili na stadionie Legii. Co
najdziwniejsze wypowiadają się w ten sposób kibice z miast takich jak Poznań
czy Wrocław, w których przecież zamieszki na stadionach zdarzały się w
przeszłości nie częściej i nie rzadziej, niż w stolicy.
Proponuję jednak rozmowę spokojniejszą. Sam kibicuję Legii, ale staram się
być jak najdalej od całego tego towarzystwa, które ma sterydy w mózgach i
ręce całe w tatuażach. I wstydzę się za nich. Tych ludzi powinno się raz na
zawsze wyrzucić ze stadionu im. Deyny (tak, tak - oto jak ci
ludzie "czczą"pamięć jednego z najlepszych polskich piłkarzy w historii,
ponoć swojego idola!), wbić im zakaz stadionowy do wszystkich dokumentów itd.
Dobrze, że kilka gazet zamieściło zdjęcia, może wreszcie policja zacznie
robić to, co do niej należy, bo dotychczasowe strzelanie na oślep do winnych
i niewinnych gumowymi kulami to raczej marny sposób na chuliganów. Problem
nie w tym, że u nas więcej tego ścieku ludzkiego, niż gdzie indziej. Problem
leży po stronie egzekwowania przepisów i procedur.
Nie wiem, jak to możliwe, że płotek oddzielający VIP - y od reszty ludzi jest
taki niski. Nie rozumiem, dlaczego nie było tam ochrony (może uciekła?). Nie
rozumiem, kto wpuszcza na trybunę krytą ludzi, w typie "za sam wyglad
dożywocie". I nie rozumiem pana Zygi, który mówi, że nic się nie stało. Też
uciekł wcześniej?
I jeszcze jedno - sędziowanie. Nasi sędziowie odzwyczaili się od pełnych
trybun i nie potrafią wytrzymać presji pełnego stadionu. Pamiętam ostatni
mecz ligi w 1994 roku. Byłem szczęśliwy bo Legia zremisowała i została
mistrzem, ale gdzieś tam tlił się wstyd za... sędziego, który wyrzucił z
boiska trzech piłkarzy Górnika Zabrze a później zakończył mecz pod presją
tłumu, który wdarł się na boisko. Rok później po wygranym (!) finale PP
wybuchły zamieszki, jakich Warszawa nie widziała od lat...
Polityka poprzednich zarządów, które próbowały "udobruchać " chuliganów, to
osobny temat. Najwyraźniej nie wyszło. Mimo wszystko liczę, że ITI coś w tym
względzie zmieni.
Proszę o opinie wyważone i kulturalne - niestety wielu tu internautów o
poziomie podobnym do chuliganów z wczorajszego meczu, świadczą o tym inne
wątki w tej sprawie. Niech ten wątek będzie przystanią dla tych, którzy mają
jeszcze trochę rozumu i nie zżera ich nienawiść.
PS.Gratulacje dla Lecha - piszę to z żalem, ale w dwumeczu na puchar
zasłużyli właśnie lechici!



Temat: Kto był w sobotę 09/10.10.05 w PRL-u - pomocy
Kto był w sobotę 09/10.10.05 w PRL-u - pomocy
Witam wszystkich zwolenników sobotnich imprez w PRL-u. Jako rodowity
Wrocławianin mieszkający co prawda na obczyźnie, ale wielbiący swoje miasto
zaraz po przyjeździe w sobotę rzuciłem plecak u rodzinki i popędziłem do PRL-
u celem rozluźnienia sie po podróży. Wypadki potoczyły się jednak trochę
szokująco, ponieważ dosiedziałem tam do końca w towarzystwie dwóch
wspaniałych dziewczyn,poczym przenieśliśmy się do Jazdy. Nic w tym dziwnego,
tyle że mam do Was OGROMNĄ PROŚBĘ !! Nie wiem czy ze zmęczenia, czy z
zaćmienia umysłu czy z jakiegokolwiek innego powodu nie wymieniłem się z tymi
kobietami numerem telefonu, chociaż mieliśmy to zrobić. Mam prośbę - JEŻELI
KTOKOLWIEK ZNA DZIEWCZYNĘ Z KTÓRĄ SIEDZIAſEM MNIEJ WIĘCEJ OD DRUGIEJ DO
CZWARTEJ W NOCY, PRZY PIERWSZYM STOLIKU KOſO WEJŚCIA NIECH MI POMOŻE JEŻELI
JEST W STANIE. Dziewcze ma na imię Małgorzata, była z koleżanką Dagmarą,
która z resztą nieudolnie próbowała mnie przekonać że jest z Włoch, ale nie o
nią biega. Gosia ma około 165 wzrostu, blond włosy mniej więcej do
ramion,niebieskie oczy i znak szczególny w postaci tatuażu przedstawiającego
pająka - ptasznika, który znajduje się na jej prawej łopatce. Każdemu kto
pomoże mi sie z nią skontaktować odwdzięcze się sowicie zaraz po przyjeździe
do Wrocławia, tak żeby długo tej nocy w PRL-u nie zapomniał. Nie ważne są
powody, nie zakochałem się (za stary na to jestem), nie mam do niej żadnych
ale i w ogóle o nic innego nie chodzi tylko o to żeby się z nią jeszcze raz
zobaczyć. Wiem moi kochani Wrocławianie że jesteście narodem wspaniałym, w
związku z czym mam ogromną nadzieje że wspólnie odnajdziemy tą niewiastę.
Wszelkie informacje prosze przesyłać na maila horse_1975@o2.pl. Chetnie podam
też numer telefonu do siebie, tym którzy napiszą. Pozdrawiam serdecznie.
Maciek P.S. Małgosiu, może to czytasz, może ktoś Ci powiedział że Cie szukam
i weszłaś na forum. Jeżeli tak jest bardzo liczę na kontakt od Ciebie. Adres
e-mail masz podany, jeżeli się odezwiesz prześlę Ci numer, albo zadzwonię
jeżeli wyślesz swój. P.S.2 Cudownie tańczysz wspomnę na marginesie.



Temat: S L A N G
akurat wyraz melanż jest w porządku ; z resztą wyrazów się zgodze; to już
anachronizmy; wracając do melanżu mozna łączyć go z innymi wyrazami dajmy na to
melanż w bani;
Fisz jest nędzny przykro to mówić ale to prawda :( niestety

obces napisał:

> > Czy slang zaśmieca czy ubogaca nasz język?
>
> Coś ty taki "ubogacony"? To jest doskonały potwierdzenie jak duży wpływ na
> kształtowanie potocznego języka mają tzw. celebrities. Jeżeli nowe słowo się
> spodoba momentalnie wchodzi do użycia przez masy.
> Mi "ubogacać" nie przeszkadza. Byle tylko nie zastąpił na amen "wzbogacać".
Ale
>
> co na to prof. Bralczyk? On chyba nie byłby tak liberalny.
>
> Slang, używany z umiarem, jest zjawiskiem ze wszech miar pozytywnym. Tworzy
> nowe pojęcia, niektóre z nich może z czasem wejdą do książkowej polszczyzny.
> Największą chyba przestrzenią, gdzie powstaje nowe słownictwo slangowe jest
> kultura hiphopowa. Niestety, przykro o tym pisać w tym miejscu, na forum
> warszawskim, ale nasi raperzy nie są w stanie zaproponować niczego świeżego.
> Ich slang (slang to za dużo powiedziane - parę pierdziawnych wyrazów, dawno
> uznanych za kaszaniaste w reszcie kraju) ogranicza się do odgrzewania starych
> kluchów. Z alergią reaguję na: elo, ziomal, melanż, hajs (jak można swoją
płytę
>
> nazwać hajs, hajs, hajs!!! - vide tede). Po prostu kurwica mnie bierze, jak
to
> słyszę.
> Elo ziomek, masz hajs na melanż z ziomalami? - Co to kur*a jest? Jak słyszę
> takie zajawki to umieram ze śmiechu. Pal sześć, gdy taką żenadę odstawiają
> dzieciaki. Ale takie teksty nadają też dotośli ludzie z obowiązkowymi
tatuażami
>
> nad przedramieniu. Honor Warszawy pod tym względem ratuje Fisz. Niestety,
jego
> rymy często zbyt osobiste, nie mają szansy przedostać się do większej publiki
i
>
> zaistnieć w mowie potocznej.




Temat: Mallina!!!Jak koncert Korna??:))
wiele tatuazy, piercingow i dredow:-)
juz pisze..chociaz jak zauwazylam, lepiej sie nie uzewnetrzniac na forum jak
sie nie jest poeta...
a moze to nowa moda tylko czytac, a nie pisac? logika podpowiada mi ze ktos
musi pisac by czytac ktos mogl...wiec

Koncert odbywal sie w Jahrhundrethalle w Ffm. Dokladne macanie przed wejsciem,
i nawet paski nabijane cwiekami byly zabierane (oczywiscie do zwrotu), ale
wejscie szlo bardzo sprawnie!!
Stoisko z koszulkami..bardzo duzy wybor, cena 30-40 euro, moj zakup to czarna o
tytule "chaos".
Jako support wystapil zespol Puddle of Muddle, coz grali godzine i szczerze
mowiac z niecierpliwoscia czekalam az juz pojda. Publicznosc raczej tez, gdyz w
chwilach miedzy kolejnymi utworami skandowano"korn, korn, korn".
Puddle sie staraja ale, no wlasnie Nirvana to oni nie beda..wykonali nawet
cover "War Pigs", ale FNM zrobili to kiedys lepiej
Poszli i zapadla dluga przerwa..mieszano na tej scenie i mieszano, krecili sie
roni ludzie a czas sobie lecial..jak wyniesli specyficzny stojak od mikrofonu
to sie ludziska ucieszyli..ale i tak godzinke to trwalo zanim Korn sie pojawil..
Byl ekran, na ktorym widac bylo rozne scenki plus zespol w akcji (powiekszenia).
Fakt ze naglosnienie moglo byc ciekawsze, ale basy byly chyba na max!! powiem
szczerze ze vokalu przez pierwsze kawalki malo bylo slychac, jakby sie przez
reszte nie umial przebic. Potem sie to potrafilo i odetchnelam z ulga, bo lubie
slyszec jak wokalista spiewa..
Dlatego tez pierwsze kawalki brzmialy wrecz "defowo" (moze sie w tym miejscu
lekko narazam, ale takie mialam odczucie)
Jesli chodzi o przyjecie to Korn nie mial prawa narzekac, bo tlum znal
wszystkie kawalki idealnie, spiewali, skakali i naprawde byla niezla jazda pod
scena.
Tylko oni, gwiazdy jakos nie w sosie byli. Mialam wrazenie ze wyszli bo trzeba
bylo, kazdy zajmowal sie tylko soba a frontman(??????) po kazdym wykonanym
kawalku odwracal sie i podchodzil do swietej trojcy czyli Murzyna,Dresa i
Kurdupla..tylko po co?? ja sobie wysnulam wniosek ze po wsparcie psychiczne:-
)), bo chyba nie po to zeby sie zapytac"co mam teraz za kawalek spiewac"..
Kontakt z publika w zasadzie zerowy, nie moge powiedziec ze nie wczuwali sie w
to co grali, ale mialam wrazenie ze im egal czy sala pelna czy pusta i czy ci
ludzie sie ciesza czy tez nie..
Koncert trwal godzine i ok 15 minut..
Byla tez mila rzecz gdyz z jednego swojego utworu zgrabnie przeszli w
koncowke "one"Metalliki..calkiem dobrze im to wyszlo..
Podczas bisu byl nawet pipis gry na kobzie. (bo chyba to kobza byla)
Ogolnie to nie zaluje iz poszlam na ten koncert, chociaz troche moje
oczekiwania rozminely sie z rzeczywistoscia..
no i J.D wcale nie ma takiego diabolicznego wygladu.. )))))



Temat: Mówi były poseł: nie rozwiążą Sejmu
Stefan Niesiolowski - Aaron Nusselbaum
Parę dni temu, szukając informacji na temat tego jak się zakończyła historia
oskarżenia pana Oleksego a bycie radzieckim/rozyjskim agentem natknąłem się na
"Listę osób o zmienionych nazwiskach".
Wygląda mi ona na żart (informacja dla tych, którzy nie widzieli: według tej
listy wszyscy lub prawie wszyscy nasi "wielcy" to zakonspirowani Żydzi, z
Wałęsą i prawie całym episkopatem włącznie, podobno trafiają się wersje z
Karolem Wojtyłą).
Niech mi ktoś powie: żart to (mający ośmieszyć podobne listy) czy też ktoś
naprawdę, NA POWAŻNIE w coś takiego wierzy?

Skądinąd w Polsce NAPRAWDĘ żyją osoby pochodzenia żydowskiego, które używają
zmienionych nazwisk. Nie ma im się co dziwić. Większość z nich to po prostu
Polacy, których przodkowie byli Żydami. Gdyby ci przodkowie byli Tatarami albo
(nawet!) Niemcami nie byłoby problemu, nikt by ich potomkom tego nie wymawiał
(nie umieszczał by żadnych list w Internecie). Ale jest inaczej. Lepiej się z
takim pochodzeniem nie afiszować. Ja ich doskonale rozumiem. Sam bym tak (w
Polsce) robił. Skądinąd, jak mi się wydaje większość z tych ludzi nosi
swoje "zmienione" nazwiska od pokoleń. To co, mają teraz dowiadywać się jak się
nazywali przodkowie i znowu nazwiska zmieniać? Na takie, które sugerują
(nieprawdziwie), że są Żydami?
Trochę lepiej mają obywatele Rzeczpospolitej Polskiej narodowości żydowskiej.
Ci przynajmniej nie są nakłaniani do tego, by być Żydami kiedy nimi nie są.
Myślę jednak, że w wielu miejscach (jak choćby na stadionach, jak w niejednej
knajpie) strach się przyznawać do swojego żydostwa. Nie wiem, nie bywam ani tu
ani tu, ale gdybym był Żydem (albo Murzynem) miałbym niezłego pietra gdybym się
znalazł wszystko jedno gdzie w towarzystwie "bysiów" z tatuażami "white power".
Albo w towarzystwie niejednego z dyskutantów z tego forum.




Temat: Dziś poczułem się jak ostatni śmieć...
Dziś poczułem się jak ostatni śmieć...
Dzisiaj opowiem o zdarzeniu, które mnie mocno przytłoczyło. Idę sobie spokojnie ulicą w moim nadmorskim miasteczku (0,5 mln mieszkańców, atmosfera wręcz sielankowa, słońce, ryk wozidełek i spalinki ? to zdanie dla amatorów zdrobnień na forum!...) a tu obok mnie jakaś czarniutka jak smoła alfa 147 z przyciemnionymi szybkami przejeżdża i zwalnia bo czerwone. Więc ja się wpatruję w to ospojlerowane conieco i wpatruję, ale bez żadnej złośliwości tylko z taką jakby zadumą. Użytkownikom forum są znane moje poglądy na temat wyrobów włoskich spod znaku AR i niektórych ich użytkowników, ale przysiągłbym, że moje zadumane spojrzenie akurat tych poglądów zupełnie nie wyrażało (choć nie miałem przy sobie podręcznego lusterka, więc ręki nie dałbym sobie uciąć). W sumie to chyba zastanawiałem się nad wyborem makaronu na obiad. Aż tu nagle nie bez pewnego wysiłku w alfusi odkręca się przyciemniana szybka ? o dziwo - korbką, a za szybką przegięty trochę ? ale nie bardzo, bo autko maluśkie ? wściekły, krótko wygolony młodzianek. No więc chłopczyk z siedzenia kierowcy się nachyla, wychyla i wytrzeszcza na mnie. I cedzi przez ząbki ? o ile to możliwe w takim ruchu ? ?Mówiłeś cośśśś?!?? No więc właśnie ja nic nie mówiłem, jak już wam chyba drodzy czytelnicy mówiłem. Ale jemu tego nie powiedziałem, bo on nie mówił chyba do mnie. A tak mi się przynajmniej zdawało. Może jakiś przystojny chłopak idący za mną go zagadywał, albo coś w tym rodzaju (to, że chłopak zgadłem z końcówki ?eś ? broń Boże nie wysuwałbym takich wniosków nieuprawniony ! : ) Albo po prostu gorąco mu się zrobiło, bo krótki rzut oka do środka upewnił mnie, że klimy to cudo też nie miało, więc mogło być mu gorąco, a jak tę szybę odkręcił, to nie chciał, aby ktoś myślał, że z gorąca (było 25C), ale właśnie dlatego, że chciał podjąć konwersację. No ale nie chciałem odzywać się nie mając pewności więc go minąłem i idę dalej. On jednak, korzystając z przestrzeni, jaką mu akurat ktoś zwolnił, podjechał, znów zrolował mozolnie swą wspaniałą czarną jak czarna dziura szybę i dalej swoje: ?Mówiłeśśś cośśś????? Bardzo dostojnie wyglądał, jak wcale udana kopia DeNiro z tej sceny w ?Taksówkarzu?, tyle że miał znacznie bardziej mordercze spojrzenie acz mniej tatuaży. Więc ja się do niego szczerze uśmiechnąłem ? ale tak bardzo szczerze ? aby wiedział, że to specjalnie dla niego i dla jego Alfy ten uśmiech ? i poszedłem dalej. Nie bardzo wiedziałem, co mu odpowiedzieć, bo czułem się mocno zdruzgotany, a ten uśmiech moje zdruzgotanie moralne tylko pokrywał. Widziałem, że się za mną trochę posuwał i czułem jego niszczący wzrok na swoich niegodnych plecach kierowcy japońskiego samochodu (ale skąd on wiedział??? byłem w cywilu...), no ale na szczęście zatrzymał go korek. Więcej go nie spotkałem, ale myślę, że na długo zapamiętam ten moment. Czy nie uważacie, że w obecnych niebezpiecznych czasach warto uważać, komu się w szybę zagląda? Zwłaszcza jak jest kompletnie czarna i nic przez nią nie widać? I jak miałem się zachować? Do dziś mnie to męczy... Drodzy koledzy i koleżanki ? bardzo proszę o pomoc w rozwiązaniu tego światopoglądowego ? bądź co bądź ? dylematu...



Temat: Rozwiazana zagadka zielonych wlosow Ani!
Rozwiazana zagadka zielonych wlosow Ani!
Moje drogie – rozwiązałam zagadkę włosów Ani! Z tego, co wiem, nie
było to jeszcze poruszane na forum – jeśli tak, bardzo przepraszam i
proszę o usunięcie posta.

Z tego, co wiemy, Ania miała rude włosy i jej celem było
pofarbowanie ich na kolor kasztanowy. Podejrzewam, że w tamtych
czasach dostęp miała jedynie do barwników naturalnych, czyli henny.
Tu muszę zaznaczyć, że obecnie sprzedawane kosmetyki z basmą/rubiną
etc. z prawdziwą henną nie mają nic wspólnego (nie mają też z nią
nic wspólnego tatuaże z henny).

Są trzy rodzaje henny:

Henna naturalna (Cassia Obovata, senna) – ‘henna’ bezbarwna,
stosowana jako odżywka i jako proszek ‘rozcieńczający’ hennę
czerwoną (kiedy człowiek chce uzyskać np. strawberry blond)

Henna czerwona (Lawsonia Inermis, henna) –
tradycyjna, ‘pomarańczowa’ henna, dostępna kiedyś do kupienia w
Polsce w postaci proszku (podejrzewam, że był to jedyny okres, kiedy
można było kupić autentyczną hennę)

Czarna Henna (Indigofera Tinctoria, Indigo) – barwiąca włosy na
czarno; używana do barwienia na różne odcienie brązu i kasztanu
poprzez użycie razem z henną czerwoną.

Jeśli ma się jasne włosy, i chce uzyskać kolor brązowy, należy
zmieszać hennę czerwoną z indigo, albo najpierw nałożyć hennę, a
potem indigo. Jest to cała procedura, bo proszek trzeba zmieszać z
sokiem cytryny (lub czymś kwaśnym) i odstawić na kilkanaście godzin,
żeby wyzwolił się barwnik (henna; indigo nakłada się od razu – jeśli
więc ma się ochotę na kasztan, jest trochę paprania się, mieszania
składników, czekania, nakładania jednego, potem drugiego etc.).

Teraz dochodzimy do pierwszej wskazówki co do Ani. Zakładając, że
wędrowny sprzedawca handlował farbą do włosów, możemy założyć
bezpiecznie, że na składzie miał jedynie hennę czerwoną i indigo.
Sprzedawanie Ani henny nie miało sensu, całkiem sensownie więc
polecił jej to drugie. Tu istnieją trzy możliwości: albo chłop nie
wiedział, bo i skąd, że zanim nałoży się indigo, należy nałożyć
hennę; albo uznał, że skoro Ania już jest ruda, to pierwsza faza
farbowania nie jest jej potrzebna; albo nie powiadomił jej, jak
wygląda proces farbowania i czego należy się spodziewać. To by mnie
nie dziwiło: podejrzewam, że handlarz nie miał pojęcia o meandrach
kosmetyki, i po prostu sprzedał to, co miał.

W tym momencie następuje druga część dramatu, czyli Ania farbuje
włosy. Z tego, co pisałam wcześniej, łatwo się zorientować, że nie
wiedziała, jak się do tego zabrać: prawdopodobnie nie czekała
wystarczająco długo na wyzwolenie się barwnika, być może wymieszała
indigo z wodą. Istnieje jeszcze opcja, że sprzedano jej chemiczny
wynalazek, czyli indigo zmieszane z czymś dziwnym – ale musiało to
być indigo, bo nic innego nie byłoby w stanie spowodować takich
rezultatów (ale o tym zaraz).

Ania nieumiejętnie nakłada mieszankę, trzyma ją za długo/za krótko,
potem jeszcze nieumiejętniej suszy (kolor zależy od tego, czy suszy
się na powietrzu, czy w pomieszczeniu; np. jeśli ma się ciemne włosy
i chce uzyskać granatowy połysk, powinno się suszyć włosy na
powietrzu). Efekt jest taki, jak wiemy: włosy są zielone. I tu
dochodzimy do clue całej sprawy.

Bardzo częstym efektem jest, że indigo nadaje włosom zielony kolor.
Przy czym jest to faktycznie kolor nieciekawy, w stylu zdechłych
wodorostów. Ania nie została uprzedzona (znowu, nie podejrzewałabym
handlarza o taką wiedzę), że jest to proces normalny i jest jedną z
faz zachodzących we włosach procesów. W takich przypadkach zaleca
się przeczekanie, bo jest to – uwaga! – kwestia tymczasowa.

Na ten moment czekałam przez cały swój wywód, przejdę więc do niego
z przyjemnością :-)

Ania niepotrzebnie ścinała włosy. Gdyby poczekała tydzień, proces
utleniania by zmieniła zieleń na piękny kasztan. Każdy, kto farbuje
włosy henną – prawdziwą henna – wie, że włosy FARBUJĄ się jeszcze
przez kilka dni od nałożenia farby, poprzez reakcję z tlenem. Jaki
więc kolor wyszedł, można tak naprawdę powiedzieć po co najmniej
siedmiu dniach.

Ponieważ mam dostęp do henny jemeńskiej i indigo, zrobiłam
eksperyment i nałożyłam indigo na pasmo włosów z tyłu głowy. Wyszło
jak wspomniany wodorost – miejscami czarne, miejscami zielone. Po
tygodniu wyglądało na ciemny brąz, po dwóch na jasny, śliczny
kasztan.

Biedna Ania, obstrzyżona na zapałkę zupełnie bez potrzeby. Ale, to o
czym pisałam tłumaczyłoby też komentarz Gilberta, że ‘włosy
odrastające wyglądają na zupełnie kasztanowe’ :-D




Temat: 366 pubów i knajp w Toruniu !!!
366 pubów i knajp w Toruniu !!!
Torun to doskonałe miasto do imprezowania - wiadomo nie od dzis. Znaleźć tu
można knajpę w praktycznie dowolnym stylu. Oto artykuł z dzisiejszych Nowosci:

Od jazzu do kanasty. Trudno nie docenić roli jaką w promowaniu kultury pełnią
obecnie knajpki i puby.

Kto jeszcze pamięta "godzinę 13.00", która wyznaczała czas sprzedaży
alkoholu? Barów było niewiele i raczej obskurne. Wystarczyło mieć beczkowe
piwo, by ściągnąć spragnionych klientów. Nikt nie pytał o gatunek. Dzisiaj w
Toruniu zarejestrowanych jest 366 pubów, kafejek i restauracji. Na samej
starówce są aż 122 lokale, a w okolicach Rynku Staromiejskiego kilkanaście.
Trzeba mieć dobry pomysł by konkurować na tym rynku.

Magnesem są artyści
Jednym z pierwszych miejsc oferujących oprócz piwa rozrywkę kulturalną był
pub "Jadwiga", miejsce spotkań aktorów i muzyków. Ale jak mówią, odkąd
zabrakło Włodka Maciudzińskiego, lokal stracił swój charakter. Zostało
jeszcze wspólne kibicowanie imprezom sportowym, wyświetlanym na ekranie
telewizora, ale i tu Jadwidze wyrosła silna konkurencja. "U Szwejka" całe
lato można było oglądać transmisje sportowe na ekranach kilku telewizorów.
Pod względem imprez kulturalnych trudno konkurować z "Piwnicą pod Aniołem",
gdzie od początku organizowane są koncerty, wystawy, różnorodne działania
artystyczne. Nazwa "piwnica artystyczna " zobowiązuje. Można tu posłuchać
zarówno gwiazdy sceny jazzowej, kabaretowej jak i hip-hopu. Obok w "Niebie"
spotykają się artyści związani z Toruńskim Forum Twórców i Animatorów
Kultury. Na kulturę wysoką stawia też kawiarnia "Róże i Zen". Tu można
posłuchać Bogdana Hołownię, regularnie występuje aktorski kabaret
Poniedziałek, odbywają się wieczory z muzyką francuską, cygańską, hiszpańską
i grecką. Znane nazwiska sceny polskiej mają przyciągnąć klientów do nowo
otwartej restauracji "Avangarde". Repertuar ułożony jest już do końca marca -
Wodecki, Prońko, Kombi, Banaszak, Szafran, Lipnicka.

Student jest ważny
Na inną muzę stawia "Art - Cafe". Tutaj spotykają się miłośnicy hip-hopu i
przetworzonego brzmienia płyt winylowych. Goście bawią się przy muzyce
didżejów - Rise, Marka Case, Sonarsona. HWA Junge , Angelo Mike'a i innych.
Od czasu do czasu spotykają się też miłośnicy szant.

Nowym, ciekawym zjawiskiem w toruńskiej kulturze jest pub "NRD". Już samo
wnętrze, w stylistyce postsocrealizmu odróżnia się na tle innych lokali.
Lansując konsekwentnie ambitną muzykę elektroniczną, sztukę multimedialną,
performance i inne niszowe zjawiska, w krótkim czasie stał się ulubionym
miejscem spotkań studentów. Na ściągnięcie studenckiej braci liczy wiele
toruńskich lokali, prześcigając się w proponowanych atrakcjach. "Miś", oprócz
koncertów organizuje konkursy malowania aktu na żywo, pokazy
tatuażu. "Jazzgod" jest jednym z nielicznych pubów, gdzie można posłuchać
ambitnego jazzu i niezależnej sceny muzycznej. Dla odmiany w "Starym Młynie"
spotykają się miłośnicy gier. Do dyspozycji klientów jest ponad 60 różnych
gier planszowych. Gra się tu w szachy, przy karcianym stoliku rżnie w kanastę
czy tysiąca, gra w bule. W lecie walczono o tytuł mistrza gier. Rodzaj gry
losowano. Do dyspozycji gości jest też bogata biblioteka, również w obcych
językach. Tutaj, jak w wielu innych miejscach, mniej znani artyści mogą
wywiesić swoje dzieła. Mimo ogromnej konkurencji na rynku, lokali przybywa.
Rywalizacja sprawia, że również wzbogaca się oferta kulturalna i rozrywkowa
miasta.




Temat: Pytanie do wszystkich przeciwników szczepień.
Pytanie do wszystkich przeciwników szczepień.
Szczepienia to dyżurny temat na forum "Zdrowie dziecka". Przeraża jednak
olbrzymia niewiedza , beztroska i lekkomyslność, powtarzanie zasłyszanych
opinii - często opacznie interpretowanych - na temat rzekomej szkodliwości
szczepień.
Przytaczane są jakieś informacje o ciężkich powikłaniach, zatajanych przez
służbę zdrowia faktach i statystykach, brakuje jednak konkretów.
Spróbujmy wyjaśnić czym są szczepienia ochronne. Są one najprostrzym i
najtańszym sposobem zapobiegania chorobom zakaźnym( polio, gruźlicy, błonicy,
krztuścowi, tężcowi, odrze, śwince, różyczce, wirusowemu zapaleniu wątroby
typu A i B i kilku innym ). Część z nich jest obligatoryjna część
fakultatywna. Za te obowiązkowe rodzice nie płacą.
Szczepionka zawiera silnie osłabione lub wręcz zabite "zarazki" wywołujące
daną chorobę odpowiednio spreparowane. Kontakt z nimi ( piszę językiem
potocznym i w duzym uproszczeniu- niech mi wybaczą osoby z medycznym i
biologicznym wykształceniem) powoduje, że organizm już je "zna" i wie jak z
nimi walczyć, gdy w większej ilości, nieosłabione dostaną się do organizmu.To
powoduje, że osoba szczepiona nabiera odporności i nie zachoruje gdy zetknie
się z taką chorobą, lub zachoruje, ale przebieg będzie bardzo lekki (
poronny).
Dopuszczone do uzytku szczepionki sa bardzo dokładnie testowane, sprawdzane,
przechodżą badania kliniczne. Dzieje się to w interesie i szczepionych i
producenta. ( Wyobraźmy sobie jakie odszkodowania płaciłby ktos, kto dopuścił
do użytku szkodzącą szczepionkę, tym bardziej, że dziś już są to preparaty
będące w obiegu na całym świecie).
Podanie szczepionki pobudza więc tzw. układ immunologiczny. Czasem, naprawdę
rzadko, zdarza się, że osoba szczepiona reaguje na podaną szczepionkę. Może
to być podwyższona lub nawet wysoka gorączka, apatia, złe samopoczucie - są
to tzw. odczyny ogólne, lub zaczerwienienie w miejscu wkłucia - to tzw.
odczyn miejscowy. W 99% wiąże się to z uczuleniem na któryś ze składników
szczepionki i mija po 2-max. dobach. Powikłania, o których MUSI napisać
producent szczepionek zdarzają się sporadycznie, naprawdę, bardzo, bardzo
rzadko!
Wykonanie cylku przewidzianego w kalendarzu szczepien daje prawie gwarancję,
że człowiek nie zachoruje lub choroba będzie miała bardzo lekki przebieg.
Jest jednak grupa ludzi, która upiera się i nie chce szczepić. Bo........no
właśnie bo co? Moim zdaniem przyczyny są dwie - boi się nieznanego lub nie
chce traumatyzowac dziecka ( szczepienie to zawsze jakiś ból czy
nieprzyjemność - dzieci tego nie lubią), więc szuka się wykrętu.
Eliminując jakieś szczepienie lub grupę szczepień ŚWIADOMIE NARAŻA SIĘ SWOJE
DZIECKO NA MOŻLIWOŚĆ CIĘŻKIEJ CHOROBY ZAKAŹNEJ. Nierozpoznana, bo dzięki
właśnie szczepieniom do niedawna wielu lekarzy znało krztusiec z książek,
może nie tylko powodować złe samopoczucie ale i prowadzić do ciężkich
powikłań.
Niektóre choroby - choćby WZW B - mogą ciągnąć się za człowiekiem przez całe
życie, prowadzić do marskości wątroby i przedwczesnej śmierci. A zarazić się
mozna dosłownie wszędzie - u stomatologa, fryzjeta, przy drobnej interwencji
chirurgicznej, kosmetyczki, w czasie tatuazu itd.
Czy warto zatem ryzykować i narażać najbliższych? Moim zdaniem NIE.
Jeśli tylko ma się mozliwości finansowe nalezy wybrać najlepszą - tj,
najlepiej oczyszczoną szczepionkę skojarzoną ( mniej wkłuć) i ustalić z
pediatrą indywidualny kalendarz szczepień. Dobrze rozplanować szczepienia
fakultatywne ( WZW A, kleszcze itp). Nie jest rzeczą najmądrzejszą szczepić
wszystko naraz, ale przed pójściem do przedszkola warto mieć WZW A z głowy.
Aby szczepionki były skuteczne trzeba pamietać o dawkach przypominających.
Może więc zamiast opowieści - podobnych jak te ze Stumilowego Lasu- o
rzekomych ( jakich i jak często spotykanych) powikłaniach , warto NAPRAWDĘ
zadbać o zdrowie dzieci.
I jeszcze jedna kwestia - czy ci, którzy tak chętnie powołują się na
powikłania, bo gdzieś tam zdarzyła się taka czy inna choroba, są w 100%
przekonani, że była ona następstwem szczepienia a nie nastapiła niezależnie
od podania szczepień.



Temat: POTRZEBNA KREW DLA RAJKA!
POTRZEBNA KREW DLA RAJKA!
przeklejone z: labradory.info/viewtopic.php?t=5097&start=0
labradory.info/viewtopic.php?t=7193&start=0
Rajek to 1,4 roczny czarny labradorek zimnej3.Raju jest chory na hemofilię
typu A ( temat jego choroby jest w innym watku na forum).Stan zdrowia Rajka
bardzo sie pogorszył i jest potrzebna krew dla niego.W imieniu Agaty prosze o
oddawanie krwi dla Raja.Bank krwi jest powiadomiony o zbiorce krwi dla
Raja.Preparat pozyskiwany z krwi,który otrzymuje Rajek jest kosztowny a dzieki
temu ze nasze psiaki oddadza krew dla niego Agata zaplaci choc troszke mniej
za ten preparat.Dlatego wazne jest to żeby jak najwięcej psiaków oddalo krew
dla Rajka.
Dane ktore nalezy podac w Weterynaryjnym Banku Krwi:

Rajek nr tatuazu 172
czarne umaszczenie
hemofilia typu A
WLAŚCICIEL- AGATA WIERZCHOŃ
lek. prowadzący Rajka- JUSTYNA BORKOWSKA-RÓŻAŃSKA LAZUROWA 10 WARSZAWA

czas jest ważny...........

zwracam sie z wielka prośbą do wszystkich posiadacz psów!
Moj Rajek jest chory ciezko na hemofilie typu A. co 8 miesiecy potrzebuje
transfuzji krwi!!! (od duzego psa, najlepiej pit bull amstaff) Jesli macie
zaprzyjaznione psy tej rasy z WArszawy! i zgodzily by sie byc dawcami! wzamian
otrzymaja worek karmu ekukanube oraz badania krwi za kontrolne zdrowia!
wiecej info: www.psia-krew.pl
dla mojego kochanego Raja! krew to zycie! ma szance pożyc nawet 6 lat!
Bardzo prosze o pomoc!
moj nr tel. 506089167

filie banku psiej krwi

WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE
Klinika Weterynaryjna
ul. Żwirki i Wigury 5
43-190 Mikołów
lek. wet. Piotr Teodorowski
tel. 0 600 431 722 lub 032 738 40 41
e-mail: pioteo1@wp.pl

WOJEWÓDZTWO DOLNOŚLĄSKIE
Akademia Rolnicza Katedra i Klinika Chirurgii
pl. Grunwaldzki 51, 50-366 Wrocław
lek. wet. Sylwia Domańska
tel. 0 609 042 914 między 8 - 15
071 3205 355 między 8 - 15
071 3205-354 między 15 - 8

WOJEWÓDZTWO WARMIŃSKO-MAZURSKIE
Katedra Nauk Klinicznych
Zespół Chorób Wewnętrznych
Wydziału Medycyny Weterynaryjnej
Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
ul. Oczapowskiego 14
dr nauk wet. Anna Snarska
tel. 0 501 164 459

WOJEWÓDZTWO LUBELSKIE
Klinika Weterynaryjna
Lubelskie Centrum Małych Zwierząt
Ryszard Iwanicki
ul. Stefczyka 11
20-151 Lublin
tel całodobowy 081 740 75 75

Weterynaryjny Bank Krwi
ul. Obszarowa 17, Warszawa
zgłoszenia i informacje:
tel: 0-503 57 57 76 (czynny całą dobę)
e-mail: bankkrwi@psia-krew.pl



Temat: 40+ - po trzystu latach
300-letnia perspektywa czasowa badawcza dla kogos kto tego trudu sie podejmie w
roku 2304 jest dla nas absolutnie nieprzewidywalna.
My, nawet nie umiemy sobie wyobrazic faktycznych realiow zycia za lat 40-50,
co staralem sie wyrazic na przykladzie naszych wyobrazen o roku 2000 z czasow
naszego dziecinstwa.

Problemy "komunikacyjne" stwarza juz perspektywa 10 lat, co najwyrazniej widac
w poruszonym przez Ciebie przykladzie oceny zachowan i postepowania wlasnych
dzieci ktore wiekowo dzieli wlasnie ten czasokres.
40+ to rowniez Ci 41-letni jak i powyzej 50-tki doskonale pamietajacy
dziecinstwo bez TV, nauke arytmetyki i algebry bez kieszonkowego kalkulatora,
a w warunkach owczesnej Polski rowniez "wyjatkowosci" posiadania telefonu
stacjonarnego i prywatnych samochodow oraz wakacyjnej normalnosci urlopow czy
wakacji "zagranica".
Stad pewnie roznica horyzontu i granic wyrozumialosci oraz tolerancji zachowan
wlasnych dzieci za ktore moje pokolenie czulo sie absolutnie odpowiedzialne az
do osiagniecia przez nie (dzieci) progu doroslosci i samowystarczalnosci
materialnej.
Nikt nie jest "menel" wylacznie z powodu posiadania tatuazy lub 10 przeklutych
miejsc na ciele w celu umieszczenia w tych otworach "przepieknych" ozdob ale z
perspektywy obserwacyjnej dzisiejszych 50-cio latkow wiecej jest (bylo) takich
osobnikow wsrod grup marginesu spolecznego niz tzw. establishment´u.
To tez jest moja subiektywna obserwacja i zapewnie (jak w wiekszosci
przypadkow) - bledna.

Zaliczam sie wsrod uczestnikow tego forum do skrajnej biedoty i pospolstwa.
Nie mam wlasnego domu i... pewnie nie bede go mial - raczej z wyboru i faktu,
ze nigdzie, do tej pory nie czulem sie naprawde "u siebie".
Mieszkam w wynajmowanym i malutkim (ca 100 m) mieszkaniu, ale nie zauwazylem
bysmy we dwoje z zona zyli w uciazliwej ciasnocie.
Realnie i dla mnie, dom (czy mieszkanie) dopoki go nie splace, nalezy nie tyle
do mnie - ile do Banku ktory finansowal jego budowe i uczynil zabezpieczajacy
jego interesy wpis do jego (domu, mieszkania) hipoteki.
Dlugow - zawsze sie "balem" i unikam jak moge.
Naleze do osobnikow ktorych karta kredytowa jest mniej preferowanym srodkiem
platniczym niz "gotowka".
Mieszkanie w W-wie (malutkie) trzymamy wiecej z sentymentu niz rzeczywistej
potrzeby a co do samochodow - hmmm... to juz lepiej nie bede sie wypowiadal
Jezdze wygodnym bo "stary" juz jestem, a p.Malzonka tez dla Niej "odpowiednim"
(obecnie Ford Ka) - bo sama sobie taki wybrala i Jej przejazdy to ca. 2-10 km
dziennie oraz problem miejsca do parkowania czy manewrowania nim w ciasnocie
podziemnych lub wielopietrowych parkingow.
Zarobione srodki konsumujemy na biezaco nie zapominajac iz kiedys, gdy juz nie
bedziemy mogli pracowac, tez z czegos trzeba bedzie zyc, a dzieki m.in. moim
bledom wychowawczym - dorosle dziecko jest absolutnie niezalezne od nas
materialnie i niczego "w spadku" od nas nie oczekuje.
Postaramy sie by i Ono nie bylo obciazone problemem materialnej
wspolodpowiedzialnosci za nasza (rodzicow) "starosc".

Zgadzam sie w zupelnosci z Twoim stwierdzeniem iz wiekszosc naszych zyciowych
sukcesow i porazek oraz sposobu ich realizacji zalezy od osobistych,
indywidualnych preferencji, jednostkowej sklonnosci do zyciowego ryzyka czy
wyboru, z perspektywy czasu oceniajac, - mniej lub bardziej sensownej drogi
zyciowej.
Zycze Ci wiele radosci z nowego domu, samochodow i innych dobr materialnych.
Osobiscie nikomu i niczego nie zazdroszcze zarowno jesli chodzi o dobra
materialne jak i "kariere zawodowa".
Wiem z praktyki iz kazda strona medalu ma dobre i negatywne strony.
Wyzsze stanowiska - wieksza odpowiedzialnosc (najczesciej) a kazda zasobnosc
materialna jest zwiazana z wiekszym nakladem pracy i wysilku by moc tym
wszystkim rozsadnie "administrowac".
pozdrowienia,-
tom




Temat: o pozdrawianiu
o pozdrawianiu
Tekst jest ściągnięty żywcem z forum kresowego z posta niejakiego "jogusia".
oczywiście wymaga mocnego przymrużenia oczu,

"Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 19:28 Odpowiedz z cytatemPowrót do góry
Nie wiem czy ktoś juz zapodał tutaj ten tekst,ale jest świetny Oczywistym
jest, że motocykliści pozdrawiają się mijając poprzez gest podniesienia dłoni.
Przeważnie.
Znamy jednak przypadki, kiedy 'inni' nie odmachują nam pomimo widocznego gestu
z naszej strony.
Oto powody, dla których 'inni' moga nie chcieć nas pozdrowić.
1. właściciele Harleya nie machają, bo:
- gwarancja wygasa wówczas, gdy pozdrowią użytkownika nie amerykańskiego produktu,
- ciężkie skóry z tłustymi bolcami i frędzle uniemożliwiają podniesienie dłoni,
- z zasady nie odmachują motocyklistom, którzy spłacili już dawno kredyty na
swoje 2oo,
- boją się wibracji kierownicy po choćby chwilowym jej puszczeniu,
- podmuch powietrza może zdmuchnąć ich tatuaże,
- z powodu wibracji ponowne złapanie kiery może zająć wieczność,
- właśnie odkryli, że H.onda ma ponad 60% udziałów w H-D,
- od czasu przegranej aukcji komorniczej na H-D nienawidzą wszystkich, którzy
w ogóle podnoszą rękę,
- Rolex może zamoknąć,
- ktoś może ukraść odpadającą klamkę,
- uzywa ciągle 10 palców przeliczając stale rosnące wydatki na naprawę H-D,
- właśnie polerują pokrywę filtra powietrza.

2. właściciele Goldwingów nie machaja, bo:
- zgodnie z instrukcją mogą puścić kierownicę wówczas, gdy motocykl nie
porusza się, kluczyk jest wyjęty ze stacyjki, centralna nóżka opuszczona i
wyłączone radio,
- mają przycisk na desce rozdzielczej - automatyczne pozdrawianie,
- właśnie zasnęli jadąc,
- są za starzy i nie mają siły,
- właśnie mają telekonferencję z brokerem z City,
- mama zabroniła machać do obcych,
- są zbyt zajęci przeliczaniem lampek na choince,
- właśnie układają płyty CD w schowku,
- podniesiona ręka zakłóca fale odbiór fal TV,
- odkładają kubek po kawie do zmywarki,
- z powodu Alzheimera nie pamiętają, co robić gdy ktoś macha,
- po machaniu nie moga znaleźć kierownicy pośród przycisków, przełączników i
dźwigni,
- ciągle machają, ale nikt nie widzi zza owiewek

3. kierowcy superbików nie machają, bo:
- sa tak pochyleni za owiewkę, że nie widzą nic poza zegarami,
- podniesienie choćby palca zmieni aerodynamikę i obniży prędkość o 3 km/h,
- właśnie zmodyfikowane super światła oślepiają ich samych,
- właśnie robią wheelie i nie widzą drogi,
- właśnie robią stoppie i nie widza drogi,
- właśnie znów wyprzedzają,
- właśnie osiągaja prędkość światła i masa właśna wzrasta tak, że nie moga
ruszyć choćby palcem,

Ogólne rulez pozdrawiania:
- nigdy nie pozdrawiasz kierowcy dwóch kółek z silnikiem < 250cc - to nie jest
motocykl,
- jeśli przez nieuwage pozdrowisz kierowcę skutera tracisz twarz i szacunek do
samego siebie,
- jeden wyjątek - moto zabytkowe
- zawsze pozdrawiasz zabytki z szacunkiem i podziwem bez względu na pojemność
silnika i fakt, że objeżdżani są przez bardziej doświadczonych i lepszych
technicznie riderów."

_________________



Temat: Trójkowicze! Wyluzujcie! Dajcie Trójce spokój!
Gość portalu: atomowy@gazeta.pl napisał(a):

Odpowiadam analfabeto.
> +++
> # Do Koliber:
> (...) Po polsku mówi się do Kolibra (...)
> Specjalnie nie zmieniam formy ników aby było wiadomo do kogo te słowa kieruje.
PRZECIĘTNIE inteligentny człowiek zrozumie odmianę nicków, szczególnie tych powstałych od nazw
zwierząt, podaję odmianę słowa Koliber: Koliber, kolibra, kolibrowi, kolibra, kolibrem, o kolibrze, koliber!
(to gratis, na naukę nigdy nie jest za późno)

> tak? Masz racje. Trójka byłaby jeszcze gorsza... Pamiętaj trzeba iść z duchem
> czasu a nie cofać się do tyłu!
JAK dla Ciebie z duchem czasu to techno, reality-shows, piercing, tatuaże, jingle... to ja za taki duch
czasu dziękuję.
A mówi się isć do tyłu, albo cofać się. "cofać się do tyłu" jest bez sensu. Chyba, że Ty cofasz się do
przodu co jest możliwe
> (...) Zrozum to wreszcie, skoro część słuchaczy odeszła, a nowi nie przyszli to
>
> znaczy, że zmiany były NIEPOTRZEBNE (...)
> A ty zrozum że słuchacz nie odszedł z powodu zmiam (przynajmniej nie każdy,
> przeciętny słuchacz!).
To z jakiego powodu? Większosć słuchaczy po 2000 roku odeszła z powodu nieprzemyslanych zmian.
> (...) Pokaż mi nowy dobry program, z nowym dziennikarzem (...) dobrych
> dziennikarzy zatrudniając gorszych (...)
> Rzecz gustu... Ja lubię słuchać z nowych między innymi: "Siesta" "Taka
> niedziela" "Trzecie Śniadanie" czy "Zapraszamy do Trójki". Słucham Trójki
> prawie cały dzien i nie narzekam... dla mnie jest OK.
Siestę prowadzi Kydryński; jak taką niedzielę prowadzi eliminowany Ziemiec to jest OK, ZD3
popołudniowe to już nie to, rzecz gustu.
A Trzecie Śniadanie to typowa papka, dla półmózgowców.
> A dla mnie nowi dziennikarze są OK... lubię coś nowego niż wpadac w monotonność
Wpadac można w tarapaty, w monotonię się popada.
Rzeczywiscie, nowi dziennikarze są nudni i monotonni.
> (...) INTELIGENTNY I WYKSZTAŁCONY CZŁOWIEK PISZE PORAWNIE BEZ ZASTANAWIANIA
> (...)
> Nigdy nie twierdziłem że ja jestem wykształcony i inteligentny.
TO WIDAĆ.
>Koliber,
> jak będe chciał prywatnego nauczyciela ze stylistyki to się zgłoszę, dobra?
A jaka szkoła wypusciła takiego anaffabetę (wtórnego)
> A narazie o ile mnie pamięć nie myli chyba nie dawałem Ci zamówienia.
NA RAZIE. Zamówić to można towar a nie korepetycję. Korepetycji się udziela. Idź do gimnazjum.

> (...) Gdyby było więcej audycji tematycznych o stałych porach (...)
> Ramówka Trójki zazwyczaj się nie zmienia!
A ostatnio to co
> (...) czy nie uważasz, że przyjmując to, stajesz się istotą bezwolną, za którą
> inni myslą, której wmawiają, że istnieje tylko to co oni zaproponują.(...)
> Wcale tak nie jest! Oni proponuja mi muzyke a ja albo biegnę do sklepu po płytę
> albo nie - mam swój gust i słucham to co mi odpowiada.
Słuchać kogo? Czego, powinno byc słucham tego, co mi odpowiada.
> +++
> # Do mk:
> (...) Nie dostowałem się i jest mi z tym dobrze (...)
> Przykro mi... szkoda że nie potrafisz się dostosować a dążyć po trupach do celu
Tego zdania nie rozumiem, ale chyba powinno być...a za to dążysz (czasowniki się odmieniają przez
osoby)

> Napiszę tak samo jak Koliberowi.
Już wiem tumanie, dlaczego nie omieniasz nicków: KOLIBROWI, KOLIBROWI.
> jak będe chciał prywatnego nauczyciela ze stylistyki to się zgłoszę, dobra?
> A narazie o ile mnie pamięć nie myli chyba nie dawałem Ci zamówienia.
NA RAZIE. Nikt by Ci nie udzielał korepetycji. Myslelismy jednak, że chociaż z naszych postów będziesz
miął jakis pożytek edukacyjny.
> Zresztą dajcie cynk do redakcji Gazeta.pl że chcecie mieć forum z poprawną
> polszyzną.
Najgorsi sa kretyni, którzy nie zdaja sobie z tego sprawy, lecz jeszcze gorsi są tacy, którzy zdają sobie z
tego sprawę ale nie robią nic w kierunku zmiany stanu swojego umysłu.

> Dobry wybóz z Trójki na Radio Maryja!
Powinno być dobra zmiana z 3 na radio Maryja

> # Do As
Do Asa, tą odmianę znajdziesz w elementarzu do I klasy.

> Do środy (jutro nie będę miał kontaktu z komputerem).
Tym lepiej dla komputera

Pozdrawiam
Koliber




Temat: Jesteśmy w uni europejskiej i co dalej..?
Próba odpowiedzi na Twoje pytanie.

Czy Kowalska wypięknieje w Unii?

Tekst: Ewa Sarnowicz 24-04-2004 01:00

Co zyskamy, a co stracimy po wejściu do Unii jako klientki drogerii, salonów
fryzjerskich i kosmetycznych?

Ceny kosmetyków bez zmian

Dziś w Polsce obowiązuje akcyza na większość kosmetyków (z wyjątkiem kosmetyków
pielęgnacyjnych - np. kremów, balsamów do ciała). W Unii jej w ogóle nie ma,
dlatego większość kosmetyków jest tańsza niż w Polsce (tylko w Wielkiej
Brytanii i Irlandii ze względu na specyficzne prawo alkoholowe jest akcyza na
perfumy).

Niestety, po naszym wejściu do Unii kosmetyki nie potanieją. Dlaczego? Bo
polski rząd postanowił utrzymać akcyzę na zapachy, kosmetyki kolorowe i
higieniczne. Podatek akcyzowy na kosmetyki jest indywidualną decyzją każdego z
członków Unii.

Plus: Na półkach większy wybór

W Polsce jest zarejestrowanych ok. 400 rodzimych firm kosmetycznych. W
przeliczeniu na liczbę mieszkańców to rekordowa liczba, nieporównywalna z
żadnym innym krajem unijnym. Po 1 maja wzrośnie konkurencja, i dobrze. Firmy
dotąd nieobecne wreszcie do nas wejdą, choć nie będzie to wejście smoka, bo na
rynku i tak jest już bardzo ciasno, ale Kowalska w końcu będzie mogła kupić w
drogerii za rogiem krem, który dotąd koleżanka przywoziła jej z zagranicy.
Producenci będą bardziej o nas walczyć, kusząc promocjami i obniżając ceny.
Tego nie wytrzymają firmy produkujące kosmetyki słabej jakości. Niestety, mogą
tego nie przetrwać także małe, acz przyzwoite polskie firmy. Być może wtedy
jakaś większa firma odkupi ich markę, albo - co gorsza - krem, który kupowałaś
od lat, na zawsze zniknie z półek sklepowych.

Minus: Koniec perfum wolnocłowych

Wygląda na to, że od 1 maja, wybierając się w podróż do któregokolwiek państwa
Unii, raczej nie będziesz mogła kupić ulubionych perfum po znacznie niższej
cenie (jeśli będziesz mieć bilet do USA czy do kraju spoza Unii, nadal kupisz
je bez cła). Między państwami unijnymi nie obowiązują żadne cła, zatem na
granicach państw wewnątrz Unii nie ma strefy wolnocłowej.

Plus: W gabinetach bezpieczniej

Koniec z tatuażem wykonywanym w pokoiku, gdzie kłębi się tłumek oczekujących na
kolczykowanie pępka, koniec z ręcznikami wielokrotnego użycia u osiedlowego
fryzjera. Kosmetyczka nie będzie miała prawa sama wytwarzać preparatów, będzie
mogła używać tylko gotowych zgodnie z instrukcją producenta.

Nowe prawo nakłada też na właścicieli salonów pełną odpowiedzialność za skutki
świadczonych usług. To znaczy, że gdy np. fryzjer zniszczy ci bluzkę albo
kosmetyczka poparzy cię woskiem, musi wypłacić odszkodowanie, co dla gabinetów
oznacza, że powinny ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej.

Od 1 maja każdy nowy gabinet urody musi spełniać surowe wymogi sanitarne. W
studiach tatuażu i gabinetach kosmetycznych (wykonujących zabiegi przerywające
ciągłość skóry) wymagany będzie np. drogi, wysokiej jakości sterylizator na
stężoną parę lub sterylizowanie w takim urządzeniu poza zakładem. Do pedikiuru
będzie musiał być osobny pokoik z brodzikiem podłączonym do bieżącej wody.
Właściciele istniejących gabinetów mają dwa lata na dostosowanie się do nowych
wymogów.

Ceny zabiegów bez zmian

Usługi kosmetyczne po 1 maja nie podrożeją, ale i nie potanieją. Na razie
przeciętna Kowalska jest zbyt biedna, by stać ją było na podwyżki, ale wraz ze
wzbogacaniem się społeczeństwa ceny z pewnością będą wzrastać. Szacuje się, że
za blisko dziesięć lat osiągną poziom zbliżony do unijnego (np. strzyżenie u
fryzjera kosztuje przeciętnie ok. 30 euro).

Plus: wzrośnie konkurencja wśród chirurgów plastycznych

We Francji jest ok. 2000 chirurgów plastycznych. To nawet jak na tamte warunki
bardzo dużo. Część przyjedzie praktykować do nas. Będą przyciągać kobiety
ogłoszeniami "Francuski chirurg plastyk...". Czy skusić się na takie
ogłoszenie, czy może lepiej skorzystać z usług znanego, sprawdzonego polskiego
chirurga? Polscy chirurdzy nie mogą wstydzić się ani wykształcenia, ani
umiejętności, jednak by podjąć konkurencję z unijnymi kolegami po fachu, będą
musieli zainwestować w nowoczesny, drogi sprzęt.

Plus: skarga na telefon

Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla podnoszenia cen usług kosmetycznych i
kosmetyków (chyba że podrożeje euro lub Ministerstwo Finansów podniesie
wysokość akcyzy ponad 20 proc. i 25 proc.). Urząd Ochrony Konkurencji i
Konsumentów uruchamia infolinię do zgłaszania nieuzasadnionych podwyżek - tel.
0-801 305 305.

Wersja do druku Wyślij znajomym Podyskutuj na forum
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 164 wypowiedzi • 1, 2