Patrzysz na wypowiedzi wyszukane dla frazy: Forum prawo jazdy Kraków





Temat: jak to jest po wylosowaniu zielonej karty
Na poczatek musisz przyjac do wiadomosci iz nie wylosowales ;zielona karte;
TYLKO I WYLACZNIE zostales zakwalifikowany do grupy ludzi ktora moze sie o nia
ubiegac i po spelnieniu wszystkich punktow ktore Pan Konsul posiada na papierku
i odchaczeniu ich w przeciagu okolo pieciu minut mozesz ewentualnie uzyskac
wpis o przydzieleniu numeru zielonej karty ktora to otrzymasz dopiero w USA
jezeli tam sie stawisz w okreslonym terminie zarejestrujesz sie w odpowiednim
urzedzie.Po uplywie /w zaleznosci od miejsca pobytu w USA a w szczegolnosci od
ilosci imigrantow /dwoch tygodni dostaniesz karte; social security;na ktorej to
musisz sprawdzic czy nie ma jakiegos wpisu np. ,bez prawa pracy /na mojej to
zaszla pomylka i zajelo mi to dodatkowe dwa miesiace oczekiwani/ Po miesiacu do
dwoch dostaniesz ZIELONA KARTE z numerem zgodnym jaki zostanie wpisany do
Twojego paszportu po przylocie do USA na lotnisku.Pamietaj iz musisz sie
zglosic po przylocie z teczka ktora to otrzymasz w Ambasadzie w Polsce.Bez niej
Zegnaj Ameryko.Celowo podkreslam fakt wpisania numeru zielonej karty do
paszportu gdyz wiekszosc o tym nie wie Przed otrzymaniem jej zalatwiasz
wszystkie formalnosci wpisujac numer z paszportu,a to zaoszczedzi duzo
czasu .Mozna czekac zwiedzajac Ameryke jezeli kasa na to pozwala!!Wroce do
wizyty u Konsula Jegomosc ten zazwyczaj nie jest za bardzo uprzejmy a w
szczegolnosci pod koniec dnia i z tym musisz sie liczyc.Dlatego zeby uproscic
zadanie i pozbyc sie niepotrzebnych stresow nalezy zalatwic sobie zaswiadczenie
o otrzymaniu pracy .Piec lat temu to kosztowali 200$ dolarow w
Krakowie,dodatkowo zabrac zaswiatczenie z Banku o posiadanych srodkach
finansowych.A teraz RZECZ NAJWAZNIEJSZA.Musisz posiadac adres poczatkowego
zamieszkania w USA bez tego nie dostaniesz a raczej nie zostaniesz
zakwalifikowany.Jest on potrzebny do przeslania dokumentow i podkresla
wiarygodnosc miejsca pobytu i daje gwarancje iz po przylocie nie staniesz sie
jednym z bezdomnych.Do tego problemu musisz podejsc powaznie.Troche tego duzo i
co niektorym wydawac sie moze iz to jest maslo maslane,w zwiazku z tym prosze
zaoszczedzcie sobie krytycznych uwag /jestem co niektorymi jegomosciami
zmeczony ich niewiedza i ograniczaniem sie do krytyki/
Moge podpowiedziec jak mozesz wyjsc obronna reka jezeli nie masz zadnych
znajomych .Ja zaryzykowal bym w sposob nastepujacy zaznaczam iz nie musisz brac
mojej rady pod uwage.Jezeli Twoje dane personalne sa prawdziwe a w szczegolnosci
dotyczace wyksztalcenia i znajomosci jezyka angielskiego,skontaktuj sie z NOWYM
DZIENNIKIEM z Nowego Jorku przedstaw swoj problem,jezeli urodziles sie pod
szczesliwa gwiazda to otrzymasz pomoc i na dodatek bedziesz mial pare artykulow
o sobie w ich gazecie.Nowy Jork jest na poczatek bardzo dobrym miastem ze
wzgledu na mozliwosc poruszania sie po nim bez posiadania samochodu.Jeszcze
jedno NIE ZAPOMNIJ WYROBIC MIEDZYNARODOWEGO PRAWA JAZDY Nie bierz na powaznie
wypowiedzi iz jest one nie wazne w USA.Rada rowna tej ze jak przechodzisz przez
jezdnie to sie rozejrzyj w obie strony.NIE SPRZEDAWAJ NIC JEZELI NIE MASZ
DOKUMENTOW NA WYJAZD Na koniec jedno zdanie DO SZANOWNEJ POLONII W USA.
Napisal bym to zdanie na czerwono lecz sie nie da.
DARUJCIE SOBIE ZLE WYPOWIEDZI O POLONII I POLAKACH Bardzo to o WAS zle swiadczy
Jedno jest pewne na przyjaciol trzeba sobie zapracowac i to bardzo ciezko ,Tego
cos nie znajduje sie na ulicy.Osobiscie w Polsce i w krajach trzecich w ktorych
mieszkalem nie spotkalem sie nigdy z ludzmi ktorych WY opisujecie na tym forum,
tego Wam Wszystkim Zycze.Jestescie ludzmi z wyksztalceniem i stwierdzenia Wasze
ze trzeba sie trzymac jak najdalej od Poloni sa za nadto
nieapetyczne.Ograniczcie sie do pomocy nie do niepotrzebnych rad .
Ps. Jezeli bedziesz mial az tak duzy problem w nawiazaniu kontaktu w Nowym
Jorku oferuje pomoc w odebraniu z lotniska ewentualnie moge zalatwic mieszkanie
w Nowym Jorku.Mozliwosci moje sa ograniczone poniewaz mieszkam w
Pensylwanii.Pozdrawiam i Zycze samego optymizmu/omijaj dziwne wypowiedzi na tym
forum prosze/Z Powazaniem XYZ





Temat: Jestem wielbladem ( dla Uniqa)
tralalumpek napisała:

> Tomek sorry ale piszesz takie pierdoly jak piecioletnie dziecka
>
> 1. Kwitka im nie poaze bo samochod po krakowie teraz jezdzi....
> tak odpowiada wlasnie piecioletnie dziecko bo dorosly czlowiek jedyny kwitek
> ktory sluzy za dowod czegokolwiek sobie kopiuje

Moge, ale nie musze.
Po za tym zawsze moge dostac kopie od agenta u ktorego placilem. Ale mi sie nie
chce. Powiedzialem krukowi ze jak chca, to moga sobie do niego dzwonic, pani
powiedziala ze nie bedzie do niego wydzwaniac. Ja tez nie musze.

> 2. To ty masz obowiazek pokazac ze zaplaciles, bez wzgledu na burdel uniqi

A ja myslalem ze mamy w polsce zasadwe domniemania niewinnosci... O ja glupi!

Tralalumpku! Pisze do ciebie cos takiego:
POZYCZYLEM CI 1000 ZLOTYCH A TY MI NIE ODDAJESZ! JEZELI NIE WYBRONISZ SIE Z TEGO
W CIAGU POL GODZINY TO UZNAM ZE PRZYZNAJESZ SIE NA FORUM ZE TO PRAWDA I BEDE
DOCHODZIL SWOICH PRAW PRZY POMOCY FIRMY WINDYKACYJNEJ "U RUSKA"
Teraz zmien sobie szczegoly i wyjdzie Ci pismo, ktore dostalem od Kruka.

> 3.Co do pozyczania komus samochodu to tez nie masz racji, jezeli auto jest na
> ciebie zarejestrowane a jezdi nim ktos inny to niekoniecznie mozesz miec racje
> w przypadku wypadku, jezeli nie zglosisz ubezpieczeniu ze wlascieciel i
> kierowca to dwie rzne osoby

NIe rozumiem o co Ci chodzi? Pozyczalem go juz i bykla stluczka i nie bylo
zadnych problemow. Policja na miejscu latwo moze sprawdzic czy kierowca to
wlasciciel: sprawdza czy prawo jazdy i dowod rej. sa na ta sama osobe :)))

A ja mam tylko obowiazek wiedziec komu w danej chwili powierzlem samochod.

> 4.co do inkasso to tez dzidzis sie odezwal bo jest to instancja wyzsza tak jak
> sad np tez nie pyta sie o twoja zgode na dostep do danych
>

Ciekawe, ze plus przegral sprawe o udostepnienie danych osobowych firmie
windykacyjnej... NIe moge teraz znalezc tego artykulu, bylo w wyborczej.
Po drugie: Inkasso to nie jest instacja wyzsza od prywatnej firmy. Inkasso to
jest inna prywatna firma, tylko taka, ktora zajmuje sie sciaganiem dlugow a nie
ubezpieczeniami. Normalnie firma sama powinna dochodzic swoich roszczen, albo
podac mnie do sadu. Handel wierzytelnosciami to w Polsce wciaz nowinka i jest
jeszcze duzo nieuregulowanych rzeczy - np. kwestia danych osobowych. ( inaczej
mowiac burdel jest w prawie, i oni to wykorzystuja)
>
> Czyli wypowiedz z serii jak sobie maly jasiu swiat wyobrazal
>
Dobrze ze mi powiedzialas, bo ta moja wspollokatorka ktora miala stluczke moim
samochodem ma z windykacji magisterium, pracowala w branzy 3 lata i teraz
doktorat z tego pisze. Musze jej szybko powiedziec, zeby poszla na prawo i
oddala dyplom. I niech im powie koniecznie ze sie pomylili, bo jeszcze innych
zle naucza i co bedzie? :DD

A co do danych osobowych, to sprawdze - moj tato ( prawnik z AE) pozyczyl mi
stosowna ksiazke.

Moze i jestem takim malym jasiem... Chcialbym zyc sobie szczesliwie, zeby nikt
glupich przepisow nie wymyslal, zeby to mi udowadniano moja ew. wine a nie
bezpodstawnie mnie oskarzano i kazano sie bronic... Chcialbym zeby nauczyciel
zarabial wiecej niz sprzedawczyni w miesnym... Zebysmy mieli fajne autostrady,
dobre drogii i madrego ministra infrastruktury.. Taki to ze mnie naiwmy dzieciak :))

Pozdrawiam :)






Temat: Lech Kaczyński chce rządzić dekretami
Z perspektywy Warszawy cytuje za innym rozsadnymn uczestnikiem forum.
Zwolennikom Kaczynskiego - pod rozwage. Chociaz obawiam sie, ze oni - tak jak
ich wodz, mistrz pustych obietnic, drepczacy w miejscu nieudacznik, spocony ze
zzerajacej go zadzy wladzy kieszonkowy dyktator - wszystko juz wiedza lepiej.

Lech Kaczyński zobowiązał się do „Bezwzględnej, nieustępliwej walki z
przestępczością...”.
* Tymczasem Warszawa wciąż jest miastem o największym zagrożeniu przestępczością
w Polsce (ponad 128 tys. przestępstw w 2003 r., o 3 tys. więcej niż rok
wcześniej). Nastąpił także wzrost przestępstw skierowanych przeciwko mieniu,
wzrosła liczba bójek, zabójstw, gwałtów.
* Równocześnie Kaczyński wydał 80 mln zł na utrzymanie Straży Miejskiej, choć
nie przyczyniło się to do poprawy porządku i bezpieczeństwa w mieście.
* Obiecana rozbudowa systemu monitoringu – przy planie w 2003 r. 15 mln zł –
osiągnęła wykonanie 0 proc.!
* Do czerwca br. każdy autobus i tramwaj miał zostać wyposażony w kilkanaście
urządzeń rejestrujących to, co się w wozie dzieje. I co? Nic!
* W zamian za zlikwidowanie w szkołach firm ochroniarskich, do każdej placówki
miały być wysłane patrole straży miejskiej. W efekcie szkoły zostały bez
ochrony, bo strażnicy, w niewystarczającej zresztą liczbie, rozpoczęli pracę z
dużym opóźnieniem.
„Bezwzględnie walczyć będziemy ze zjawiskami korupcyjnymi..., szeroka informacja
o zamówieniach, nawet gdy nie przewiduje jej ustawa...”.
* I już na wstępie, poprzez koalicję z Platformą Obywatelską, Kaczyński stał się
częścią układu, który chciał rozbijać... Kadencję rozpoczął od współpracy z
ludźmi, których oskarżał publicznie o korupcję, niegospodarność i przekręty.
* Nowy „skromny” gabinet Kaczyńskiego przy ul. Miodowej kosztował ok. 140 tys.
zł i okazał się być samowolą budowlaną.
* Bez przetargu chciał wybudować skrzyżowanie obok Galerii Mokotów za 21 mln zł.
W uzasadnieniu wniosku o zgodę na tryb bezprzetargowy podano, że władze miasta
nie radzą sobie z przeprowadzeniem przetargu. Wykonawca remontu al. Krakowskiej
także został wybrany bez przetargu. Bez przetargu chciał także wybrać wykonawcę
prac rozbiórkowych budynku Spójni, na co nie zgodził się Urząd Zamówień Publicznych.
* W ramach urealniania stawek czynszu za lokale użytkowe Kaczyński proponuje
indywidualne negocjacje, w cztery oczy, urzędnika z najemcą, co – jak widać
gołym okiem – sprzyja korupcji.
* Jednym z przykładów tej bezwzględnej walki ze zjawiskami korupcyjnymi jest
powołanie Michała Borowskiego na funkcję naczelnego architekta, który jako
właściciel kamienicy Foksal 15, legalnie, ale pokrętnie, z ewidentna stratą dla
Warszawy, korzysta „z pomocy” miasta przy wykwaterowywaniu zbędnych lokatorów.
* Przetarg na utrzymanie zieleni wokół PKiN w ub. roku wygrało Miejskie
Przedsiębiorstwo Robót Ogrodniczych, którego prezesem tuż przed rozstrzygnięciem
przetargu został dyrektor techniczny PKiN, ustalający warunki tego przetargu.
„Usprawnić funkcjonowanie urzędów... Wysokie kompetencje i kultura osobista
urzędników będą stanowiły nową wizytówkę miasta...”.
* W wyniku czystek kadrowych Kaczyński zatrudnił ok. 700 osób, z których znaczna
część – co znamy z Kubusia Puchatka – to krewni i znajomi królika. W znacznej
części związanych z PiS i spoza Warszawy.
* Burmistrzem Żoliborza, z polecenia Kaczyńskiego, został dyrektor ZOZ, dr Marek
Rzewuski. Zwolnione przez niego miejsce objęła jego konkubina, która wraz z ze
swoją matką zarabiała dodatkowo na zleceniach dyrektora ZOZ.
* Szumnie zapowiadana poprawa funkcjonowania urzędów zaskutkowała głównie
wstrzymaniem dochodów w budżecie miasta, a kolejki po najprostsze dokumenty, jak
prawo jazdy, zwiększyły się wielokrotnie.



Temat: Sąd idzie pod sąd
obiektywnie i w mniemaniu tych, którzy mnie znają
polaryzator napisał:

> > Gdybym miał ochotę prowadzić dalej z tobą tę wymianę poglądów, zażądałbym
> ,
> > zebys wyraźnie wskazał gdzie mianowicie "krętaczę" lub "przeinaczam fakty
> ".
>
> To nie bedzie trudne.
> Przyklad 1
> > Jaki "fakt"? Mozna ujawniać z powodu jakiej choroby ktoś został przyjęty
> z
> > odwołania?
>
> Nie wycieraj sobie geby cudza padaczka. Uczelnia twierdzila ze nie moze
ujawnic
> , inne instytucje (zajrzyj do archiwum, jesli chcesz wiedziec ktore).
Uczelnia
> nie miela racji i zostala zmuszona do ujawnienia. Nie zadnej padaczki, tylko
f
> aktu ze przyjmowala z odwolania osoby majace 27 punktow a nie przyjmowala
majac
> ych 49 i bedacych a zlej sytuacji materialnej. Chcesz, to sprawdz w archiwum.

To Ty sobie sprawdź w archiwum. Od uczelni żądano kompletnej listy wszystkich
przyjętych z odwołania ze szczegółowym podaniem przy każdej osobie
uzasadnienia.

>
> Przyklad 2
> Tak, ale to wcale nie oznacza ze nalezalo przyjmowac akurat tych ktorzy maja
ba
> rdzo malo punktow za to praznikow w rodzinie i w dodatku utrzymywac ta liczbe
p
> unktow w tajemnicy.

Ani Ty ani ja nie jesteśmy autorami regulwaminu odwołań, który wówczas
osbowiązywał. Ani ty ani ja nie zatwierdzaliśmy go. Ani ty ani ja nie bylismy
organami kompetentnymi w trybie nadzoru ten regulamin kwestionować.

> Zaczales ten watek od wypominania dziennikarzom ze zrobili afere z niczego,

Nie całkiem. Wypomniałem dziennikarzom, ze ją wyolbrzymili a przede wszystkim,
ze nierzetelnie relacjonowali fakty, co jest przecież oczywiste.

pod
> czas gdy pozniejsze ustalenia dokladnie potwierdzily wersje dziennikarzy.

???????? Dokładnie potwierdziły?????
Może w Łodzi tez dokładnie potwierdziły? "Przesłuchanie pod okiem pedofila".
Potem się okazało, że kłamstwo - oskaróżny został wyprowadzony na czas zeznań
dzieci, zgodnie z prawem.
Może w Krakowie się też potwierdziło? Sąd skazał jakiegoś chłopaka na więzienie
bez zawieszenia za to, że rzekomo jechał sobie na rowerze w towarzystwie
złodzieja. Potem się okazało, że ten biedny chłopaczyna to wielokrotnie karany
złodziej-recydywista i w końcu sąd za popełnione paserstwo musiał go posłać za
piatym rzem za kratki.
Sprostowanie oczywiście się nie ukazało, chociaż to nie tylko kwestia
przyzwoitości, ale prawny obowiązek.
To oczywiście bardzo przyzwoite zachowania.
A sprawa biednego Radka, kótry rzekomo trafił do więzienia za jazdę na gapę?
Potem się okazało, że ten dwudziestopaaroletni "nastolatek" olewał wszytskie
bez wyjątku wezwania do sądu w sprawie o dość powazne przestęstwo. No to w
końcu został tymczasowo aresztowany. I słusznie, bo tak należy robić.
Biedny Radek do dziś niektórym służy na tym forum jako dowód rzekomej
bezwzględności sądów.
A toalna kompromitacja z tym dziennikarzyną z Polic, który okazał się łgarzem i
oszczercą bez honoru a przez długi czas był przedsatwiany jako biedny
dziennikarz skazany za rzekomą krytykę lokalnej władzy (!)

> Z dod
> atku "proprokujesz" ze tym razem "znowu" sie okaze ze to dziennikarskie
wymysly

Zob. powyżej. Doświadczenie uczy, że te sensacje z pierwszych stron gazet
trzeba zawsze podzielic przez cztyery. Tobie też doradzam odrobinę więcej
krytycyzmu.
> .
>
> Przyklad 3.
> > obrażania tej zdecydowanej większości, która jes uczciwa a tych łobuzów
> > najchętniej by własnymi rękami rozszarpała. Między innymi za psucie opini
> i
> > środowiska w oczach takich ludzi jak ty.
>
> Artykul mowi cos zupelnie innego. Ta "zdecydowana na rozszarpanie wiekszosc"
dl
> ugo caly uklad tolerowala.

Skąd masz takie informacje?

> Ze sposobu w jaki wyszukujesz usprawiedliwienia wnio
> skuje ze tez bys zachowal milczenie.

Nie, źle wnioskujesz.




Temat: Apelacja ws. wyroku Otylii Jędrzejczak we wrześniu
marek.suchocki napisał:

> krwawy.zenek napisał:
>
> > > Wszyscy użytkownicy forum wiedzą bowiem, że prawo takowe posiada.
> >
> > Na pewno wszyscy wiedzą? A spośród tych, którzy wiedzą, wszyscy rozumieją
> , że
> > inaczej być nie może?
>
> Tak, ale jak mówiłem - nie o tym jest dyskusja. Dyskusja nie jest także o tym
> czy użytkownicy forum wiedzą do czego człowiek ma prawo.
> Na marginesie: zauważ do czego człowiek nie ma prawa.. Np. do przekraczania
> prędkości podczas jazdy..

podobnie jeszcze do tysięcy innych zachowań. Co nie zmienia faktu, że oskarżony
ma prawo do apelacji. A gdyby niczego nie zrobił - najpewniej nie byłby
oskarzonym.
To tak jak pytanie, ktore kiedys znalazlem chyba na tym forum: "Jak mozna
ulaskawiac przestepcow?". Otoz nieprzestepca ulaskawienia nie potrzebuje.
Ulaskawienie wlasnie na tym polega, ze glowa panstwa okazuje łaskę komuś
skazanemu.

> > Tak się składa, że apelacje oskarzonych sa zazwyczaj od wyroków skazujący
> ch za
> > coś, co zrobili. Co jest takiego akurat w tej konkretnej sprawie, że akur
> at w
> > tym przypadku skorzystanie ze swojego prawa jest "niemoralne" a w inncyh
> nie
> > jest?
>
> 1) Nikt nie mówi, że w innych podobnych przypadkach korzystanie z tego prawa
nie
> jest niemoralne.

O to własnie chodzi. W innych nie jest a w tym akurat jest?

> 2) Jeżeli popełnię wykroczenie, w wyniku którego zginie człowiek

Jeżeli zgonie, będzie to raczej przestępstwo. To tak na marginesie, nie
chciałbym, żebyś mi zarzucił, że się czepiam słówek, ale przestęsptwa od
wykroczen jednak wypada odrózniać.

- będę świadomy
> tego, że czeka mnie (zasłużona) kara za NIEUMYśLNE spowodowanie śmierci. Nikt
> nie mówi, że Otylia spowodowała wypadek specjalnie i była świadoma tego, że
jej
> brat zginie, gdy jako niedoświadczony kierowca przekroczy dozwoloną prędkość i
> będzie wyprzedzać kolumnę pojazdów. Zrobiła to niemyślnie, ale zrobiła. Za to
> polskie prawo przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Otylia
otrzymała
> zasłużoną, ale również niską karę. Nie jestem za tym, aby kara była wyższa,
ale
> odwoływanie się od tak niskiej kary przy ewidentnym przekroczeniu granic
> bezpieczeństwa (przypomnę: "w ekspertyzie biegli z Instytutu Ekspertyz
Sądowych
> z Krakowa uznali, iż przyczyną był nieprawidłowo wykonany manewr wyprzedzania
> oraz nadmierna prędkość"), w wyniku których zginął człowiek - moim zdaniem nie
> jest OK.

Rozumiem co masz na myśli i rozumiem, dlaczego tak uważasz. Broń Boże nie
zarzucam Ci wypowiadania bzdurnego poglądu, bo Twój pogląd jest jak najbardziej
sensowny i zrozumiały. zauważam tylko nieśmiało, że O.J. konsekwentnie
zaprzeczała właśnie temu naruszeniu zasad bezpieczeństwa. Z wyrok sądu wynika,
że niesłusznie, ale między innmi po to sa środki zaskarzenia, żeby mogła
jeszcze zaprezentowac swoje stanowisko przed sądem II instancji. A jeżeli się w
apelacji okaże, że sąd oprze się jednak na tej opinii odrzuconej w I instancji
a więc okaże się, że jednak nie naruszyła zasad bezpieczeństwa? Nie twierdzę,
że tak będzie, wręcz uważam, ze to mało prawdopodobne. Ale jeżeli jednak?

> Nie przesadzaj, bo dobrze wiesz co mam na myśli. Otylia powinna przyjąć
> wyjątkowo niską karę, którą niezawisły sąd wymierzył sugerując się opinią
> biegłych i świadków.

Powinna. Oczywiście, że powinna. Ale nie ma takiego obowiązku. Jeżeli jest
przekonana o swojej niewinności - ma prawo walczyć. I nikt nie powinien mówić,
że to "niemoralne".




Temat: Nierówny bój rowerzystów z magistratem
heh, ja moze wypowiem sie w imieniu łyżworolkarzy, czyli tylko niestety swoim:/
na codzien studiuje w Krakowie, tylko na czas wakacji wracam od Radomia, a jako ze jestem zapalonym rolkarzem w sensie jazdy rekreacyjnej, nie agresywno-ekstremalnej, tym razem przywiozlem swoj sprzet ze soba, zeby pojezdzic troche po Radomiu...

jakze wielkie bylo moje rozczarowanie, jak zobaczylem, ze nie ma w ogole sciezek, zeby pojezdzic, a te, ktore funkcjonuja, zrobione sa z kostki! one sie absolutnie nie nadaja do jazdy, wystarczy troche wieksza nierownosc i wypadek gotowy... formalnie rolkarze nie moga poruszac sie po ulicach, ale o stanie chodnikow nawet nie wspomne... jedyne sensowne miejsce do jazdy, jak mi sie wydawalo, to Park Kosciuszki i okolice deptaka - i jakze mocno bylem zaskoczony stanem parku... alejki strasznie zaniedbane, wszedzie pelno galezi, dziur i jeszcze ktos pomyslowy miejsca polaczenia alejek z glowna laczaca katedre z ul. zerowmskiego wysypal zwirem, zamiast zalatac asfaltem! efekt jest taki, ze wszedzie pelno jest kamyczkow, o ktore bardzo latwo sie potkac... kolejny swietny pomysl to przedzielenie doskonalego chodnika na ul. Moniuszki (tak, jezdzi sie rewelacyjnie) kostka z malych nierownych kamyczkow, na ktorych malo co nogi nie zlamalem:/

podsumowanie mojej godzinnej jazdy po radomiu: troche strachu i 2 pekniete kolka! jezdze na nich po Krakowie po kilka godzin dziennie i po sciezkach, i po zawyklych ulicach, i po Rynku i nic mi sie z nimi zlego nie stalo! co z tego, ze byly to kolka markowe i wbrew pozorom, wcale tanie nie sa (za nowe kolka na 2 rolki zaplace ok 120 zl, nie liczac lozysk), skoro chocbym nie wiem jak bardzo sie staral, to ich nigdzie w Radomiu nie kupie! sprzedawcy w sklepach sportowych tylko wzruszaja ramionami i otwarcie mowia, ze po prostu nikt w miescie nie jezdzi... a dlaczego nie jezdzi? bo nie ma gdzie! jednak jak sam Pitagor wspomnial w jednym z postow, gdy poruszalem temat lyzworolek, radni smiali sie z niego, gdy argumentowal fakt, ze lepsze sa sciezki asfaltowe, bo mogliby z nich korzystac rowniez rolkarze. bo ich nie ma!

juz od jakiegos czasu poruszam temat lyzworolek na kilku radomskich forach internetowych i zachecam wszystkich do tego sportu, bo w Krakowie na codzien jezdzi, smialo moge powiedziec, kilkaset osob bez wzgledu na wiek - spotykam i dzieciaki, i studentow, na emerytach konczac, i bardzo zdziwilo mnie to, ze tutaj w rolkach nie mialem okazji nikogo zobaczyc. bardzo pozytywnie zaskoczylo mnie to, ze kilka osob bardzo entuzjastycznie podeszlo do tematu - niektorzy planuja zakup, niektorzy przypomnieli sobie, ze kiedys faktycznie jezdzili i maja gdzies sprzet w piwnicy - a i ja sie latwo nie poddam i bede szukal jeszcze jakiejs ostoi, gdzie moznaby choc kilkaset metrow bez obwawy o zdrowie i sprzet pojezdzic...

w zeszlym roku w Krakowie ekipa rolkowa, z ktora zdarza mi sie pojezdzic, cos a'la male Bractwo Rowerowe, bo zorganizowane wokol malego serwisu internetowego www.narolkach.pl zrobila petycje do Rady Miasta, aby wylany zostal asfalt wokol Bloń. argumentem byly tutaj zarowno inne miasta europejskie (chociaz na ich tle Krakow i tak nie ma sie czego wstydzic - sciezek rowerowych i tras jest mnostwo w calym miescie), jednak podobnie jak tutaj, nie z kazdych rolkarze mogli korzystac. jako glowne argumenty podany zostal fakt, ze nie ma dobrego miejsca dla lyzworolkarzy oraz biegaczy, a szkoda, zeby miejsce w centrum miasta swiecilo pustkami. efekt byl taki, ze pod listem podpisalo sie ok 1,5 tysiaca mieszkancow i teraz jest tam swietny nowy asfalt z wydzielona osobno sciezka dla rowerow, osobno dla pozostalych uzytkownikow (samochody nie maja prawa wjazdu!) i ma on dlugosc ok 3 km! pobliski Park Jordana rowniez ma swietna nawierzchnie i tam jazda na rolkach w otoczeniu przyrody nabiera dodatkowego smaczku...

w Radomiu nie ma zadnego takiego miejsca... jezdzac po Parku Kosciuszki pomyslalem, ze nawet sam moglbym zbierac podpisy pod podobnym listem, zeby chociaz zmienic nawierzchnie w Parku albo chociaz zalatac i wyrownac, zeby nadawala sie do jazdy. wowczas na pewno Park odwiedzaloby wiecej osob chcacych aktywniej spedzic czas wolny po pracy albo po szkole biegajac, jezdzac na rolkach, skaczac na kangoo jumps albo moze nawet nordic walkerzy. Park moglby na nowo zaczac tetnic zyciem w cieplejsze dni, bo poki co jest to tylko miejsce do grania w warcaby i nocna zulernia:/ ludzie, odwiedzajacy park w momencie, gdy po nim jezdzilem, przygladali mi sie z pewnym zaciekawieniem, a gdy ustawilem sobie slalom z kubeczkow, mialem nawet grupke kibicow na lawkach;) ale dobrze by bylo, gdyby taki widok nikogo nie dziwil i na stale wkomponowal sie w obraz Radomia.

co prawda w Masie Krytycznej nie bede mogl wziac udzialu ze wzgledu na to, ze po prostu po ulicy nie bede w stanie jechac, ale chetnie wezme udzial w kazdej inicjatywie, ktora dalaby nadzieje na poprawe sytuacji

dziekuje za uwage;)



Temat: 13go - zdałam w Krakowie :)
13go - zdałam w Krakowie :)
Witajcie,

Bardzo się cieszę, że jest to forum, dużo się z niego dowiedziałam,
a teraz chciałabym się odwdzięczyć i podzielić swym doświadczeniem z
innymi.

Dziś zdawałam na Koszykarskiej z bardzo miłym egzaminatorem i
zdałam! :)

Wyglądało to tak:
7.00 - czekamy pod ośrodkiem (zaczęło trochę padać, ale na szczęście
później przestało), o 7.15 otwierają.
7.30 - teoria, wszystko ok, 0 błędów :)
Już przed 8 czekamy w salce na praktyczny, chyba ze 30 osób.
Cały czas modliłam się, żebym tylko nie poszła na początku, bo
potrzebowałam czasu, żeby się uspokoić. Co jakiś czas ktoś wychodził
na plac, ale niestety większość szybko wracała. Zaskoczyła mnie duża
liczba młodych egzaminatorów, w tym 2 panie.

Około 9.30 została nas już połowa i wtedy zostałam wywołana.
Egzaminator w średnim wieku, o sympatycznym wyglądzie, nawet trochę
pożartowaliśmy w drodze do auta na temat moich soczewek.

Pokazałam wszystko pod maską (nie pytał o żadne szczegóły), później
mówił które światła mam włączać po kolei: pozycyjne, mijania + jeden
kierunkowskaz, drogowe + drugi kierunkowskaz, światła stop i na
końcu sygnał dźwiękowy. O awaryjne ani przeciwmgłowe nie pytał.

Dalej łuk - tutaj bez problemu, akurat bardzo ładnie mi wyszedł
(chociaż noga na sprzęgle naprawdę porządnie mi się trzęsła - tak
już mam).
Z łuku miałam wycofać auto do tyłu i od razu ruszyć z ręcznego.
I tu, z tego stresu chyba, w ogóle nie zauważyłam, że jestem na
wstecznym i cóż...zjechałam do tyłu. Na szczęście egzaminator kazał
mi się zastanowić, co jest nie tak (za co jestem mu ogromnie
wdzięczna), olśniło mnie (możecie się pośmiać, ale tak to jest, że
na egz czasem wyłącza się myślenie niestety ;)), no i poprawka już
poszła ok.

Jedziemy na miasto, tak jak mi wróżył instruktor - na Hutę. A więc z
Koszykarskiej w prawo, dalej cały czas prosto i na skrzyżowaniu koło
M1 w prawo w Centralną. Na skrzyż z Sołtysowską w lewo i dalej
jeszcze raz w lewo drogą z pierwszeństwem i potem w prawo, tak jak
nakaz w Al.Pokoju. Na Czyżyńskim w prawo, dalej cały czas prosto aż
do Placu Centralnego i przez Plac też prosto wciąż Alejami JP II. Na
drugich bodajże światłach za Placem miałam skręcić w lewo - prawie
się zagapiłam i chciałam zawracać, ale egzaminator przypomniał mi,
że jedziemy w lewo :). Wjechaliśmy w jakieś osiedle i tam było kika
mniejszych skrzyżowań równorzędnych i innych (nie kojarzę ich
specjalnie), w każdym razie wyjechaliśmy po tym kluczeniu na Andersa
i jedziemy na Kocmyrzowskie. Tam w lewo na Rondzie, w stronę Tomexu
i Bieńczyckiej. Później prosto, przed Czyżyńskim w prawo w kierunku
Carrefoura, przez małe rondko prosto. Za nim w prawo na parking, tam
parkowanie prostopadłe w lewo i zawracanie z użyciem biegu
wstecznego.
Wyjeżdzamy z parkingu w lewo, znów na to małe rondko i na nim w prawo
w Al. JP II. Na skręcie akurat trafił mi się rowerzysta i z tego
skupienia na nim (żeby go sensownie ominąć, nie najeżdżając na
ciągłą), zapomniałam o kierunkowskazie do skrętu w prawo, co
zauważył egzaminator.

Potem pojechaliśmy prosto w stronę skrzyż Stella-Sawickiego, tam
miałam skręcić na wiadukcie w lewo w Nowohucką. Przez Rondo
Dywizjonu prosto i dalej też. Bałam się, że będę miała na deser
Płaszów i Saską-Lipską, ale na szczęście pojechaliśmy już w lewo do
ośrodka.

Na karteczce dostałam jedno N - za ten kierunkowskaz, no i egz zdany!

Moim zdaniem trasa całkiem w miarę + fajny egzaminator (nic się "nie
czepiał", parę razy powiedział, żeby jechać szybciej (bo ja
strasznie uważałam, żeby nie przekroczyć prędkości, albo czegoś nie
przegapić).

Sukces z pewnością zawdzięczam 2 świetnym instruktorom oraz
systematycznym jazdom i miłemu egzaminatorowi, dzięki któremu dobrze
mi się jechało. :)

Życzę powodzenia wszystki zdającym! :)



Temat: WYBORY nowych moderatorow!!!
ivergon napisał:

> ''PAŃSTWO, suwerenna organizacja polit. społeczeństwa zamieszkującego
> terytorium o określonych granicach, której gł. składnikiem jest hierarchiczna
> władza publ., dysponująca aparatem przymusu i dążąca do monopolu w jego
> stosowaniu.''

Ano wlasnie, wszystko sie potwierdza:

Do r. 1320 obszar ten nie tworzył żadnej organicznej całości, z wyjątkiem kilku
krótkich okresów. W odniesieniu do owych wczesnych stuleci, historycy powinni
mówić raczej o "ziemiach zhołdowanych przez Polskę" niż o "ziemiach polskich".
Chociaż według tradycji Bolesław Chrobry miał wbijać żelazne pale w dno Sali i
Dniepru dla Oznaczenia terenu swych podbojów, ustalonych granic było niewiele,
podobnie jak NIE BYŁO państwa we współczesnym tego słowa znaczeniu: władz
centralnych, sprawujących rządy nad wszystkimi częściami określonego
terytorium. W gruncie rzeczy zatem, w sensie współczesnym, nie było
żadnej "Polski". Terytorium miało o wiele mniejsze znaczenie niż zamieszkujący
je ludzie. Książęta określali swoje księstwa nie w kategoriach obszarów, lecz w
kategoriach liczby ludzi, którzy byli posłuszni ich rozkazom lub szukali u nich
opieki i obrony. Władza polityczna pul-
sowała nieregularnym rytmem z ustanowionych ośrodków, których bezpośredni
wpływ malał w odwrotnej proporcji do czasu i odległości, jaką drużyna rycerska
musiała pokonać, zanim dotarła na miejsce, aby ją wyegzekwować. W odległych
rejonach, położonych o więcej niż kilka dni jazdy od takiego ośrodka, władzę
cen-
tralną osłabiała odrębna i konkurencyjna władza miejscowych dostojników, ry-
wali lub wrogów. W każdym określonym momencie członka każdej określonej
wspólnoty terytorialnej mogły w różny sposób i w różnym stopniu krępować strach
i lojalność - wobec sąsiadów, wobec plemienia, wobec suzerena, wobec księcia,
wobec biskupa, wobec dowódcy miejscowego garnizonu, wobec wyjętych spod
prawa przestępców ukrywających się w lesie, wobec "cudzoziemców" po prze-
ciwnej stronie wzgórza. Jego sytuacja była niezwykle delikatna i bardzo zmienna
i nie da się jej przedstawić za pomocą kropki na mapie, na ślicznym czerwonym
polu ograniczonym starannie nakreśloną czarną linią. Piastowie zaczynali jako
książęta zaledwie jednego z wielu plemion. Dopiero w 990 r. objęli władzę nad
Wiślanami i nad ich miastem, Krakowem. Ich władza nad Pomorzem była nie-
trwała, nad Mazowszem zaś - niepełna. Ich podboje na Rusi Czerwonej potwier-
dziły się dopiero w XIV w. Choć istnieją wszelkie powody, aby przypuszczać, że
elita rządząca mówiła tą odmianą języka Słowian Zachodnich, z której póżniej
miała się rozwinąć współczesna polszczyzna, panowała ona nad ludami o bardzo
różnych powiązaniach kulturowych i etnicznych. Jej działanie w kierunku stwo-
rzenia tradycji kulturowych i politycznych wspólnych dla całego należącego do
niej rozległego terytorium musiało więc przebiegać bardzo powoli. Nie istnieją
żadne jednoznaczne dowody, które potwierdzałyby istnienie odrębnej i określonej
polskiej wspólnoty językowej przed XII w.

(Boze Igrzysko)

>
> ad. 750 rocznicy pewnego miasta.

> forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=50&w=35230628&a=35230628

Bardzo swobodna i nieprzekonujaca interpretacja.
To jest bardziej wiarygodne:

Bytom jest jednym z najstarszych miast Górnego Śląska. Historia miasta sięga XI
w., kiedy powstały dwa ważne ośrodki: gród obronny na terenie dzisiejszego
Wzgórza Św. Małgorzaty, który kontrolował najważniejsze trakty handlowe
(łączące Kraków ze Śląskiem - kierunek wschód-zachód i Węgry-Morawy z
Wielkopolską - kierunek północ-południe) oraz osada targowa. Gród stopniowo
tracił znaczenie, osada zaś stała się zalążkiem przyszłego miasta. Jej serce
stanowił targ ulokowany mniej więcej w rejonie dzisiejszych ulic Józefczaka i
Krakowskiej oraz dwie karczmy. Prawdopodobnie już ok. 1231 r. posiadała własny
kościół parafialny pw. Najświętszej Marii Panny.

W 1254 r. książę opolski Władysław nadał jej prawa miejskie. Prawdopodobnie
wtedy też nastąpiła pierwsza regulacja przestrzenna nowego miasta: w obrębie
owalnicowej osady wyznaczono prostokątny Rynek i szachownicowy układ ulic i
bloków zabudowy.

www.um.bytom.pl/




Temat: Bezkarność na dwóch kółkach
Gość portalu: enduro man napisał(a):

> gniewko, znam ten typ, jestes niezadowolony z faktu ze zwiekszyła sie liczba
> motocyklistów w lesie.

Nie - jestem niezadowolony z tego, że nawet jeden motocyklista wjeżdża
nielegalnie do lasu ! Jeśli jesteś z Krakowa, to przejedź się na Górę Pychowicką
i zobacz jak wygląda po uprawianiu tego "sportu"... A jeśli nie jesteś, to
zrobię parę fotek i wyślę ci na priva... Jest to teren parku krajobrazowego...

Przecież tak nie można, trzeba surowo zabronić jazdy na
> najczęściej uczęszczanych szlakach wywiesić tablice informacyjne a nie wymagać
> żeby nastoletni chłopcy znali prawo.

Myślę, że po tej dyskusji wielu małolatów zda sobie w końcu sprawę, że to co
robią jest sprzeczne z prawem. Ciekaw jestem ilu z nich weźmie to sobie do
serca, a ilu oleje jako "zgredziarskie nudy"...

Tak by mozna zabraniać jeżdzić ludziom na
> rolkach przy bulwarach bo zderzenie 70 kg dorosłego człowieka jadącego 20km/h
z dzieckiem o wadze 10 kg może być śmierytelne.

Chyba przesadzasz... z 20 km/h mozna łatwo wyhamować... Natomiast 250 kg pędzące
z prędkością 50 km/h w zderzeniu z dzieckiem, to pewna śmierć dziecka ! :(

Nie wszystkie ścieżki w lesie są
> szlakami, nie wszystkie lasy są chronione.

Nie wiem, czy do ciebie (i innych) jeszcze nie dotarło, że wjazd pojazdami
mechanicznymi do JAKIEGOKOLWIEK LASU, o ile nie jest to droga publiczna, jest
zabroniony ??? I nie ma tu żadnego znaczenia, czy jest to ścisły rezerwat, czy nie !

Opamiętaj się w swojej zajadłości.

Nie jestem "zajadły" - domagam się tylko przestrzegania obowiązującego prawa.
Nic ponad to...

N
> a
> tym forum wypowada się wielu motocyklistów którzy proponują wydzielenie tras
> motocyklowych i są za to krytykowani. Oni też płacą podatki. Zarzuca się im że
> są bogaci i co z tego, może dlatego są warto zainteresować się tą grupą i
> umozliwić jej uprawianie tego sportu. Naprawdę nie jesteśmy zainteresowani
> wjerzdżaniem na turbacz możemy pojeżdzić w innych miejscach lasów jest nie mało
> a i niejedna gmina mogłaby przyciagnąć zainteresowana rzeszę motocyklistów
> oferujac im odpowiednią infrastukturę.

No to zamiast biadolić na tym forum weźcie się do roboty i załatwcie sobie to, o
czym piszesz ! Może ja mam to za was robić ???...

Nie lubię ludzi takich jak ty, twojego
> drwiącego tonu nieznoszącego sprzeciwu.

A mnie to g.... obchodzi... :-P

Przez ludzi takich jak ty podsycana jest
> wzajemna niechęć która powoduje przykre w skutkach konsekwencje.

BNzdury wypisujesz - nie mam nic przeciwko motocyklistom o ile nie jeżdżą tam
gdzie im nie wolno. Ot wsio...

Do was drodzy
> koledzy motocykliści apeluję omijajcie tereny blisko wyciagów i popularnych
> szlaków. Są miejsca gdzie nie spotyka się pieszych turystów (lub można ich
> uprzedzić że są na trasie dla motorów

Co to są "trasy dla motorów" i gdzie się takowe znajdują ???...

i nie są to żadne ścisłe rezerwaty
> przyrody, gdzie lokalna ludnośc nie ma nic przeciwko motocyklistom. Przecież są
> szlaki konne gdzie nieradziłbym zpuszczać się ani grzybiarzom ani rodzinom z
> dziećmi bo rozpędzony w lesie koń którego nie słychać jest groźniejszy od
> motocyklisty.

Wiesz co ? Może mnie przekonałeś, że prawo jest dla frajerów i trzeba je olewać
dopóki nie zostanie zmienione. Tak więc i ja zacznę szaleć swoją terenówką po
lasach (też pojazd mechaniczny jak motocykl) i może się przypadkiem zdarzyć, że
wypadnie mi zza zakrętu jakiś endureń, a ja nie zdążę wyhamować. Jak myślisz,
jaki będzie skutek takiego bliskiego spotkania... ? ;)



Temat: Fizyka klasyczna istnieje
sarastro napisał(a):

> Drodzy forumowicze! Pewnie niniejszy wątek pasowałby na forum nauka, jednak tu
> jest chyba potrzebny. Wiem, że rozmawiamy niezobowiązująco. Jedni chcą się
> dowiedzieć czegoś tam, inni np. zaszpanować na forum, bo w realu nie wychodzi.
> Tyle, że szpanować nawet na forum auto-moto trzeba umieć.
> Uprzejmie przypominam, że jeśli ktoś chce nadać swojemu postowi jakie takie
> znamiona prawdopodobieństwa, to nie da się tego zrobić z pominięciem fizyki
> klasycznej (newtonowskiej). Bez fizyki post też działa tzn. pojawia się, o
> dziwo, na ekranie, jednak mogą uwierzyć w niego tylko głupsi od autora.
>
> Kilka przykładów:
>
> Oświadczam z całą stanowczością, że nie da się przejechać seryjnie
> wyprodukowanym samochodem, w normalnych warunkach z Warszawy do Krakowa w 1h 45
>
> min. Mimo, iż Napoleon radził wykreślić słowo "niemożliwe" ze słowników, to
> jest jednak niemożliwe.
>
> Przy prędkości 200 km/h nie da się przejechać stu kilometrów, spalając 8,5
> litra benzyny dostępnej na zwykłej stacji benzynowej i jadąc seryjnie
> wyprodukowanym samochodem.
>
> Praw fizyki, z których wynikają dwa powyższe fakty, na razie nie da się obejść,
>
> choćby nie wiem jaki nick się miało i jakim idiotą-niedoukiem się było. Dlatego
>
> zamiast pisać niektóre bzdury, radzę czasem nic nie pisać.

Bardzo fajnie że kolega sarastro się wypowiedział. Chetnie posłucham
merytorycznych uzasadnień dla praw fizyki które mówią że nie da się spalać tyle
benzyny przy takiej szybkosci itd.
Co do reszty kolegow. Ciesze się że żyjecie państwo w tak spokojnym świecie bez
samobójców i morderców. Bezstresowo, bezświadomie - wszak świadomość gorsza jest
od nieświadomości! Powyzsza wypowiedź tyczy się niewiary w różne czasy tj. 4,5 h
z Zakopanego do W-wy czy jleś tam z Helu do W-wy.
I jak można wywnioskować z moich wcześniejszych postów uważam za przejaw głupoty
jazdę w tym tempie, a za przejaw skrajnej głupoty chwalenie się tym.
Lecz jako dowód że tacy "bezpieczni kierowcy" istnieją i jest ich sporo moge
podać że jeden z moich znajomych pokonuje regularnie drogę z W-wy do Bielska
(średnio 2x na miesiąc od kilku lat) i naogół zajmuje mu to 2,5 - 3 h. Niestety
nie wierzę mu jedynie na słowo, a byłem raz tego świadkiem gdy jechałem jako
pasażer i z Raszyna do wjazdu do Bielska przejechal w 2 h i 30 min!
Oczywiście w to również możecie nie uwierzyć - wszak koledze bocianowi słoneczko
przygrzało itp.
Na koniec jeszcze raz podkreślę że absolutnie jest to przejawem skrajnej glupoty -
ale uświadamiam Panów że tego typu ludzi jest naprawdę dużo i myślę że czasy
podawane są w części (znając nieograniczoność ludzkiej głupoty) możliwe
(niestety).
Obysmy ich nie spotykali na drogach...
Pozdrawiam
bocian



Temat: Mam pewniaka na bzdure roku albo dekady.
> Pierwszym watkiem byl o narzekaniu na Krope i wlokniarzy. Ale na nich
> zaczeliscie pisac o tunelu wiec zrobilem watek o tunelu. Dla mnie to bylo
> logiczne no ale jak widze zrobiem zle.

One sa wszystkie na ten sam temat, tylko inaczej podane. Zauwaz ze wszystkie
swoje argumenty i spostrzezenia napisane w drugim i trzecim watku juz pisales w
pierwszym, wiec poco sie powtarzac???

> Ostatnio pisales ze 40km, wiec w koncu ile. Mowimy oczywiscie o torach w
lodzi
> a nie okolicach. 30 km w porownaniu z tym co sie teraz robi (chyba 2 -3 ) do
> mega postep... Nie od razu Rzym zbudowano.

Mialobyc 40 km, sorry za pomylke (czesc bedzie wyremontowana na trasie 11) A
dlaczego nie mowimy o toracz w okolicy Lodzi??? Projekt LTR zaklada tunel jak i
modernizacje linii do Zgierza i Pabianic (wklad tych miast bedzie tylko na
remont torowisk w ich miescie). A te 30 km. bedzie pewnie remontowane przez 4-5
lat wiec o wiele wiecej nie bedzie. W Krakowie bez tego remontuje sie wiecej. A
modernizacja tramwajow 805 Na jest bardzo problematyczna i tak jak jest robiona
w Lodzi nie przynosi pasazerom wiekszego komfortu jazdy, lepszy bylby nowy
tabor.

> ja sie z was nie nasmiewam ze wkolo to samo piszecie, brak wam kultury
> szczerze mowiac...

Bo jak w jednym watku piszesz o drogach dojazdowych do Okecia i potem na ten
sam temat zakladasz drugi watek to tylko mozna sie smiac (albo plakac jak kto
woli).

> na razie jest pomysl i mozna podyskutowac o pomysle. Sa chociazby takie tego
> efekty ze jezeli budowac tunel to nie 2km ale 4km od placu wolnosci do
> niepodleglosci, a to juz cos. Byc moze czesc z was swierdzi ze jednak 4km
tunel
>
> bylby drogi ale lepszy od naziemnej linii. Jak bedzie projekt to mozemy
> conajwyzej wyrazic swoja opinie i trzymac kciuki.

No wlasnie oto chodzi ze jest pomysl, ktory nam sie nie podoba i mozna
wykorzystac pieniadze z UE w inny bardziej efektywny sposob, bylo juz czesto
mowione jak. A twoja glowna argumentacja jest ze kasa pojdzie do Wa-wy jak u
nas nie bedzie tunelu, a tego nie wiesz i uprawiasz populizm oparty na
nienawisci czego nietoleruje. Moze warto wykorzystac te pieniadze w lepszy
spoposb a jak za 6-7 lat okaze sie ze tunel jest niezbedny to wtedy wystapic o
fundusze na ten cel??? (tylko nie niszczyc zadnych torowisk naziemnych!!!!!!!)

> ps. Kto zaczal tu na tym konkretnym watku o tym tuenlu?

Ja zaczolem po tym jak chciales mi narzucic tematy rozmow na forum. Jak masz
cos ciekawego do powiedzenia to zakladaj watki ale na rozne tematy. Ten watek
ze bzdura roku byl bardzo sluszny, jak i o przedluzeniu wlokniazy (zauwaz ze
sie tam nie wypowiadalem bo sie nie znam). Ja ktos sobie chce pisac o
kasownikach czy numerach linii to ma takie samo prawo do tego jak ty (tylko aby
sie nie powtarzal) i ty nie masz prawa mu tego zabronic, szczegolnie ze na tym
forum jestes dosyc nowy.

Pozdrawiam,
Aleksej



Temat: V ZLOT Gazeciarzy "Powsin 2008" - 30-31.VIII ;-))
V ZLOT Gazeciarzy "Powsin 2008" - 30-31.VIII ;-))
Jak co roku o tej samej porze... ;-))))
Informuję, iż będzie zrobiona w środę rezerwacja noclegów na
powyższy termin na około 20 osób, zatem kto pierwszy ten lepszy:D

Zgłoszenia przyjmuję do 20 sierpnia na forum!!! Koniecznie z
dopiskiem z noclegiem czy bez!

W środę dopiero będzie pan kierownik, więc koleżanka Ligia dowie się
jak wygląda ośrodek po remoncie i co oni tam pocudowali i jakie są
faktyczne ceny, wówczas poinformujemy bardziej szczegółowo:)

Cena:
- około 20zł/os. (o ile ceny na stronie są aktualne)
- jedzenie, napoje i alkohol tradycyjnie we własnym zakresie

Mile widziane grille i sprzęt grający.
Przypominam też, iz noce są zimne, więc jakieś swoje koce wskazane.
Nie wiem jak wygląda sytaucja sanitarna, ale klapki pod prysznic też
należy zabrać:D

Dla tych co będą pierwszy raz informacje odnośnie dojazdu do Ośrodka:

DOJAZD DLA ZMOTORYZOWANYCH:

E-7 od Krakowa
- W Sękocinie skręca się w prawo na drogę nr 721 na Magdalenkę,
Piaseczno do Konstancina Jeziorna. W Konstancinie skręt w lewo na
drogę nr 724 kierunek: Warszawa-Wilanów. Jedzie się i jedzie
(dokładnie nie wiem ile ale niezbyt długo) i dojeżdża do
skrzyżowania ze światłami (charakterystycznym punktem po
lewej będzie Hotel-Restauracja „Mrówka”) . Przed nim na skrzyżowaniu
skręcamy w lewo w ul. Przekorną i za jakieś 400 m znów w lewo i do
końca:)

E-8 od Katowic i Łodzi:
- za Nadarzynem skręt w prawo na Sękocin, i później prosto (jak w
mordę szczelił) dojazd do Sękocina ( skrzyżowanie z E7 – jedzie się
prosto) i droga nr 721 przez Magdalenkę, Piaseczno do Konstancina
Jeziorna. W Konstancinie skręt w lewo na drogę nr 724 w kierunku:
Warszawa-Wilanów. Reszta opisu wyżej.

E-7 od Gdańska
Przez Warszawę jazda cały czas prosto Wisłostradą z północy na
południe Warszawy w kierunku Wilanowa lub Konstancina Jeziornej. W
Wilanowie dojeżdża się do sporego skrzyżowania ( charakterystyczne
punkty to Mc Donald i pętla autobusowa przy cmentarzu). Ze
skrzyżowania ruszamy w stronę Konstancina drogą nr 724, mijamy po
około 200m pierwsze skrzyżowanie ze światłami, po jakiś 3-4
km drugie światła i na trzecim skrzyżowaniu ze światłami skręcamy w
prawo w ul. Przekorną ( charakterystycznym punktem po prawej stronie
jest Hotel- Restauracja „Mrówka”). Po około 400 m skręcamy w lewo i
do końca.

Od Lublina
Nie znam tam dróg wiec albo:
1. Lublin- Ryki- Garwolin- Pilawa lub Kołbiel- Góra Kalwaria-
Konstancin Jeziorna- Powsin
2. Lublin- Puławy- Kozienice- Góra Kalwaria- Konstancin Jezorna-
Powsin ( odcinek Konstancin- Powsin szczegółowo opisany jest wyżej:)

DLA NIEZMOTORYZOWANYCH:

- Z Centrum Warszawy do pętli w Powsinie - linie 519 i 130
(Z Dworca PKP Warszawa Centralna autobus miejski linii 519 -
przystanek na Marszałkowskiej na przeciwko Domów Centrum). Rozkład
poniżej:
519 www.ztm.waw.pl/baza/20050825/519/TP-POW.HTM
130 www.ztm.waw.pl/baza/20050825/130/TP-POWS.HTM

- Od stacji metra „WILANOWSKA” do wsi Powsin i dalej PIESZO(!)jakieś
0,5 km ulicą Przekorną- linie 139, 710, 724
139 www.ztm.waw.pl/baza/20050825/139/TP-OGB.HTM
710 www.ztm.waw.pl/baza/20050825/710/TP-PIP.HTM
724 www.ztm.waw.pl/baza/20050825/724/TP-PIP.HTM

- Ze Śródmieścia metrem do końcowego przystanku Kabaty. Następnie
pieszo 1600m (ok. 45 minut marszu) Lasem Kabackim do Powsina
drogą „Nowoursynowską”

JAK DOJŚĆ DO OŚRODKA:

Jesteśmy już na pętli w Powsinie. Ci którzy przyjechali autam
zostawiają je na dole i udają się pieszo do ośrodka po przepustke.
Jest to teren parku, więc aby tam wjechać potrzebne jest pozwolenie!
Wchodzimy schodami na samą górę i są dwie polne ścieżki. My udajemy
się ścieżką w lewą stronę, idziemy kilkanaście metrów, mijamy po
lewej stronie basen i skręcamy w lewo wzdłuż ogrodzenia basenu. Na
końcu ogrodzenia jest furtka na teren ośrodka, w którym balujemy.

Dla tych co pierwszy raz będą to znalazłam taką fotkę w necie:)))
Tak wygląda pętla i wejście do Ogrodu Botanicznego w Powsinie:))
www.przegubowiec.com/foto/krance/mok/powsin.htm

Tyle wstępnych informacji:)

Osoby, które już zadeklarowały swój udział to:
Ligia
Rybka
Gabig
Mohock
Brucee z rodziną (wstępnie;)

Mam nadzieję, że frekwencja dopisze tak, jak na pierwszym zlocie:P

Czekam na kolejnych chętnych:)
Pozdro!



Temat: Jezeli szybki tramwaj to tylko w tunelu
> Ale to nie lodzka kasa tylko unijna ( w przeważającej częsci)
> forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=391&w=10382607&a=10388852
> Wiec nie nasz problem. Skoro chca dac 700 mln na dokonczenie pierwszej linii
> metra i sfinansowac w 3/4 druga to jest szansa ze dadza na tramwaj w tunelu

Ale ladujemy w ten poroniony pomysł sporo własnych pieniędzy. Można je wydać
dużo lepiej.

> Dlaczego masakra, zastepujac a to roznica. Ruch z tej czesci naziemnej
moglaby
> przejac nowomiejska-gdanska- politechniki. Z redukcja ruchu samochodowego na
> tych dwu pierwszych ulicach.

Nie każdy ma ochotę na 20-minutowy spacer od tramwaju do Piotrkowskiej, albo na
oczekiwanie na przesiadkę.

> To nic nie da. Proponuje wycieczke do warszawy w godzinach szczytu. Prawo
> wyboru.

Bo do centrum samochodem w godzinach szczytu powiniej wjeżdżać tylko ten, kto
musi, a nie pół miasta. Warszawa potarza wariant kalifornijski ze wszystkimi
jego wadami. Na szczęście na mniejszą skalę.

> Poruszanie po miescie wygladaloby wtedy jak w krakowie, jeden wielki korek,
no
> ale ta satysfakcja osob w citku ze ja jade a oni stoja w korku. Cos takiego
> sparalizowalo by ruch kolowy w miescie. Rownie dobrze urzytkownicy samochodow
> moga zadac likwidacji linii tramwajowych by byl jeden pas wiecej do jazdy.

Bo do tego służy rozwój komunikacji miejskiej. Do wyprowadzenia ruchu
samochodowego ze śródmieścia. Jak ktoś tego nie rozumie i chce wszędzie
podwozić swoje cztery litery- to dobrze mu tak.

> > 1. Musiałby łączyć co najmniej pl. Niepodległości z Bałuckim Rynkiem
> Wcale nie. rog zgierskiej i limanowskiego jest wystarczajaco miejsca by
zrobic
> inteligentna sygnalizacje i miejsca dla lewoskretó. Co do poludnia to sie
> zgodze ze powinien byc dłuższy i sie konczyc kolo pl Niepodleglosci, choc z
> drugiej strony byc moze pojdzie trasa na powierzchni niedoszla kosciuszki.

To akurat różnica niewielka

> > 3. Kursowałaby w nim tylko jedna linia Pabianice-Zgierz- by uniknąć
> wzajemnego > blokowania się tramwajów.
> I tu nie ma problemu. 2 i 3 idzie nowomiejska a potem gdanska. Po
pabianickiej
> chyba juz teraz jezdzi jeden tramwaj 11. Inna sprawa ze ten tramwaj moze byc
> gwozdziem do trumny linii ozorkowskiej ale to jedyna strata.

A "6"? Do kasacji?!
Na Gdańskiej 5 linii w tym cześto jeżdżąca "15". Będą się wzajemnie blokować.
Do tego brak możliwości wytyczenia objazdów (no chyba, że utopisz kolejne
pieniądze w przebudowie skrzyżowań Gdańska/Zielona i Al.
Politechniki/Mickiewicza), idiotyczny dojazd z Teofilowa i Żabieńca do centrum.
W razie remontu na Gdańskiej brak możliwości wytyczenia jakiegokolwiek objazdu.
Same wady!

> Paraliz rzeczywiscie przy budowie na,m grozi ale potem mamy tramwaj miejski z
> prawdziwego zdazenia

Dlatego wolę swoją koncepcję.

> > 2. Wyjazdy- zwłaszcza trudny do zaprojektownia w okolicy Bałuckiego Rynku
> Wjazd bylby w rejonie palacu poznanskiego. Tramwaj zamiast piac sie w gore na
> krotkim odcinku (teraz jest to jedno pietro palacu) schodzilby 1 pietro w dol

Taki wyjazd oznacza wepchnięcie pod ziemię całej linii, a także likwidację lub
oseparowanie od centrum pozostałych linii tramwajowych. Czyli ciąg dalszy
odzwyczajania od tramwaju.
Nikt z Teofilowa nie będzie jechał tramwajem do centrum, jeśli oznaczać to
będzie konieczność przesiadki lub 20 minutowego dojścia (i to po wykonaniu
przez tramwaj sporego i nikomu niepotrzebnego kółka). Krótko mówiąc- triumf
lobby samochodowego!

pozdrawiam



Temat: Widziane 25.08.2003
> Głupia gazeta i głupi dziennikarze!

I zdania nie zmienię! Własną opinię mogę mieć...

> A Ty oczywiście jesteś najmądrzejszy i NIKT NIE WIE LEPIEJ OD CIEBIE.
I kto to mówi......

> Natomiast Gazeta jest dla ludzi, tych idiotów lub nie-idiotów.
> Ma pisać o tym co ich trapi. Jeśli dla kogoś jazda tramem jest niebezpieczna
> to ma prawo o tym pisać lub mówić, stąd interwencje.

Zastanawiam się tylko, czy to poziom gazety dostosowuje się do czytelników czy
czytelnicy do poziomu gazety.

> Poza tym nie sądzę, abyś miał prawo nazywać dziennikarzami głupimi.
> Przypominam Ci jaki byłeś oburzony jak mówiło się w taki a nie inny sposób o
> pracownikach MPQ. O mało ludzi nie pozabijałeś w ich obronie (MPK jest cacy).
> Bądź więc konsekwentny i nie obrażaj tych ludzi, którzy za psie pieniądze (o
> wiele mniejsze niż na Brożka) próbują rzetelnie wykonać swoją pracę. Nie jest
> ich winą, że ludzie z takimi problemami dzwonią.

Myślałem, że na tym forum jest normą obrażanie wszystkich, więc się dostosowuje
tylko.
Dobrze to powiedziałeś, że "próbują rzetelnie wykonać swoją pracę". Kupuję
Gazetę Krakowską od wielu lat i niestety coraz częściej uważam, że ich praca
coraz mniej ma wspólnego z rzetelną pracą. Widzisz, ludzie mogą dzwonić w
różnych sprawach, ale późniejsze teksty dziennikarki, że przydałoby się
sprawdzić, czy tramwaje nie przekraczają w tym miejscu prędkości, są nie na
miejscu.

> Poza tym wielu z nim nie dorosłeś nawet do pięt. Ci pokończyli studia, nawet
> doktoranckie i mają o wiele więcej wiedzy od Twojej (czy mojej także)
> zakichanej znajomości taboru. Jeszcze dużo czasu upłynie abyś zasłużył na ich
> szacunek.

Czyli wracamy to czasów, kiedy to papierek się liczył. Kupie sobie pod halą
papierek i też będę doktorem. Sorry, ale nie mam szacunku dla ludzi, którzy
jeżdżą po MPK i jeszcze nie mają zielonego pojęcia o czym mówią.

Należy najpierw zaznajomić się z pewnym tematem, a dopiero później coś
krytykować, nie odwrotnie. Poza tym do was niestety nic nie może dojść.
Tłumaczy wam od dłuższego czasu kilka osób pewne rzeczy dotyczące MPK, a wy
dalej swoje, tak jak dziennikarka Gazety Krakowskiej. Sześciu miłośników i
dwóch fachowców z MZNT chodziło z nią po zakładzie i wszystko tłumaczyło, żeby
chociaż raz w życiu w tej gazecie coś napisała dobrze, a ona i tak wymyśliła
silniki na dachu. No więc róbcie tak dalej i nie zmieniajcie swojego poczucia
humoru. I później tacy ludzie jak wy rządzą tym miastem i krajem, a potem się
dziwić, że wszystko tak wygląda.....

Michał Wojtaszek
"A dwunastka i tak była by pełna!"



Temat: Autostrada A-4 coraz bliżej
Och, jak miło rano otworzyć komputer i zobaczyć, że np. taki Imac przepisuje
podręczniki na forum "wobec podstawowych czynników współczesnego rozwoju
miast" - nie wkuwaj tak teorii, bo w praktyce współczesny rozwój miast wygląda
zupełnie inaczej. Kto ma wujka w PiS (dawniej SLD), ten ma na rozwój.
Wystarczyło, że Rzeszów ma czerwonego prezydenta, a już mają kłopoty z
powiększaniem się, bo ich PiS blokuje.

Co do Włoszczowej, to o jakich kolejowych specach mówiłeś? Bo chyba nie tych z
PKP i spółek powiązanych. Poczekajmy, jak za kilka lat PiS przestanie rządzić,
a w takich spółkach jak PKP zostaną wymienione kadry. Co wtedy powiedzą o
Włoszczowej? Wiesz, że najwięcej energii zużywane jest na zatrzymanie i
ruszenie składu? Bezsensowne w przypadu Włoszczowej.

Fajnie by mi było, gdyby ziściły się marzenia Imaca i autostrada biegła tuż
obok Przemyśla. Po 2 minutach jazdy ze swojego domu byłbym już na autostradzie.
Żyć, nie umierać. I wiem, że naciskami politycznymi możnaby coś takiego z
łatwością zrobić. Ale znamienne, że nawet politycy z Przemyśla, z lewa i prawa,
w tym ten Wasz PiS-owski Kuchciński, nie zabiegają o autostradę do Przemyśla.
Dlaczego?

Co do statystycznego Niemca, to rzeczywiście, 70 km wypada na statystycznego,
bo na rzeczywiście dojeżdżającego daje 130 a może więcej. I to jest prawda. Ile
osób dojeżdża codziennie do roboty z Przemyśla do Rzeszowa - 2 razy 90 km,
jeszcze więcej codziennie z Łodzi do Warszawy 2 razy 150 km. Tylko ,że Niemiec
szybciej pokona 130 km niż np. taki mieszkaniec Rybotycz, który jedzie do pracy
do Przemyśla.

Co tam jeszcze Imac pisałeś? O Wierzbnej i o powstawaniu mnóstwa hoteli,
restauracji, serwisów i że ja to powinienem wiedzieć. I wiem! U nas to się
nazywa MOP - Miejsce Obsługi Podróżnych. Najczęściej jest to miejsce, gdzie
można się po prostu zatrzymać, odpocząć i coś zjeść - stoliki, krzesełka,
bezpieczny parking, wc i specjalne miejsca do przewijania niemowląt, co nawet u
Niemców jest rzadkością.

Tylko, że... znowu teoria mija się z praktyką. W teorii są to dziesiątki
serwisów, restauracji, hoteli itp. W praktyce np. na płatnej autostradzie
Kraków - Katowice są tylko dwa mini MOPy i dwie stacje benzynowe, no i bramki.
Jeszcze gorzej jest na autostradzie Katowice - Wrocław. Jej spora część jest
dostępna od dłuższego czasu, ale na palcach obu rąk można policzć stacje
benynowe, a hoteli i restauracji lepiej nie liczyć, bo nie ma co liczyć.

Ktoś kto się wpakował w Śląsk z połową baku, ten najlepiej wie, jak najpierw
zaciskał pięści, bo przez 150 km autostrady nie było żdnej stacji benzynowej, a
potem pod Wrocławiem płacił 50 gr więcej za litr.

To, że nie jestem zwolennikiem autostrady do Przemyśla, nie znaczy, że nie
znam "podstawowych czynników współczesnego rozwoju miast" i że nie wiem, że
autostrady wpływają na rozwój miast - Imac przestań stosować retorykę PiS. Ja
też (piszę też, bo z wpisów Imaca widać, że on też) studiowałem ekonomię.
Skończyłem wprawdzie 7 lat temu i to w Warszawie (podbijając statystykę
dojazdów do szkoły), a nie w Przemyślu lub Rzeszowie, dlatego na pewne sprawy
patrzę w skali makro. (Tak na marginesie Warszawa nie ma autostrady).
Autostrada pod Radymnem w takim samym stopniu wpłynie na rozwój Przemyśla, jak
autostrada obok Żurawicy - no bo chyba, na litość boską - nikt nie chce
autostrady do samego Przemyśla!!! Dobra obwodnica nam wystarczy.

Wymóg zapewnienia alternatywnej drogi bezpłatnej jest warunkiem uruchomienia
płatnej autostrady - to od dawna zasada w UE, czyli również u nas. Mało tego -
kierowcę trzeba zawczasu poinformować (znakami), że za ileś tam km będzie już
tylko płatna szosa, ale jak skręci tu i tu, pojedzie za friko.

I nie śmiej się z Birczy, że jak zaoferują tereny pod inwestycje, to nikt się
nie skusi, tylko rzucą się na Wierzbną. Oni mają mocne forum birczańskie i
jakiś tamtejszy Imac też może zażądać autostrady do Birczy, bo kto będzie
przeciwnikiem, ten nie zna "podstawowych czynników współczesnego rozwoju
miast". Nawet jeżeli Bircza miastem nie jest.



Temat: Strzelanina wMagdalence.....
wielki_czarownik napisał:

> Nie chodzi mi o to, by policja zamieniła się w stado dzikich bestii, ale by
> funkcjonariusze byli bardziej ostrożni. Kiedyś ktoś na forum odpowiedział mi,
> że będąc w USA dostał pałą po łapach, gdyż trzymał w nich śrubokręt
(naprawiał
> auto) i nie odłożył, gdy podszedł doń policjant, który chciał sprawdzić co
się
> stało.
Hm...tu sie zgodze...Policja powinna stanowczo domagać sie wykonywania poleceń
przez obywatela. Jednak wystarczą do tego dzisiejsze przepisy i nie trzeba
zasadniczo zaostrzać przepisów. Wystarczyłoby aby na nieposłusznego obywatela
policjant sięgnął w kierunku broni a w większości przypadków utemperowałoby to
krnąbrnego. Z doświadczenia wiem (ze SG) że w 99% przypadków widok broni działa
kojąco na nerwy obywateli (a AKMS wymierzony w kierunku delikwenta czyni z
niego potulną owieczkę).
Ta akcja o której wspomniałeś była perfekt. Niestety ta w Magdalence,
> to "wyższa szkoła jazdy" - we Wrocku policjanci mieli do czynienia z
amatorami
> -
> ostatnio zaś z byłym komandosem. Nie wiem jak inni obywatele, ale gdyby mi
do
> mieszkania przez pomyłkę (ale w dobrej wierze) wparowali komandosi,
ogłuszyliby
>
> mnie granatem hukowym i zaplątali w siatkę, to na pewno bym skargi na nich
nie
> złożył.
problem polega zatem w tym czy policja ma wpadać do budynku jak w wypadku
Wrocka i MAgdalenki a także Krakowa (zastrzelenie ukraińca0 czy postępować w
jakiś inny ostrożniejszy sposób czego niektórzy sie domagają. Myslę że pewnego
rodzaju odpowiedź dał dzisjaj w GW instruktor AT zdaje sie pan Kosska który
twierdzil że trudno wymagać od jednostek AT aby w akcji sprawdzali każde drzwi
czy nie ma umieszczonego ładunku wybuchowego. Prawdą jest też to że jak napisał
można stosować ładunki wybuchowe w celu wywalenia drzwi. tej metody zaniechano
w polsce po tym jak w wyniku jednej akcji AT wywaliło pół ściany i podniósł sie
lament (pytanie czy to była wina saperów czy też konstrukcji ścian pozostaje
otwarte:))).

Nie zaprzeczysz jednak chyba, że obywatele w naszym kraju mają do
> policji zły stosunek. Dyskutują z nimi, kłócą się (szczególnie kierowcy i
> młodzi chuligani), a jak są świadkami przestępstwa to nie informują
> policji, "bo to donoszenie, nie moja sprawa i w ogóle".
> Przyznaję Ci rację, że nie możemy zrobić z policji szwadronów śmierci, ale
> wydaje mi się, że powinna być ona może nie tyle bardziej brutalna, co
stanowcza
>
> i zdecydowana. Ja wyznaję zasadę: Z policjantem się nie kłócę i słucham jego
> poleceń, zawsze mogę się odwołać, albo złożyć skargę.

Zgadzam sie w zupełności. Ale kształtowanie szacunku za pomocą "pały" też nie
jest wyjściem. Przez 50 lat nas tak próbowano uczyć szacunku do władzy i
nienajlepiej wyszło.

> Ale ponieważ kofliktów z prawem nie miałem, a kontakty z policją ograniczyły
> się do rutynoych kontroli i dochodzenia w sprawie okradzenia piwnicy, więc
> nigdy na policję nie narzekałem.
> Pozdrawiam.

Ja też nie narzekam

Pozdrawiam



Temat: Dofinansowanie lokalnego tansportu w gminach
Szkoda, że J46 majacy wszelkie dane nie przedstawił ich na publicznym forum, na pewno symulacja byłaby pomocna radnym i tym co decyzje mają podejmować a ja po przeczytaniu ostatniej wypowiedzi J46 czuję się jakby mnie z głebokiego nurtu na mieliznę piekieł chciał wepchnąć.

Obecnie Miasto jako właściciel ma wszelkie prawa do kontrolowania i egzekwowania wszelkich poleceń, to niech kontroluje tylko wpierw odpowiednio za swe wymagania zapłaci. A dlaczego, postaram się, mimo że nie posiadam wiedzy J46 to przedstawić (korekty i uwagi J46 mile widziane) przy czym skoro J46 się upiera, że lepsze bedą kilometry to niech tak zostanie.

Z Gazety Łomiankowskiej nr 9 z 2006 w jednym z artykułów są dane na których chciałbym oprzeć swoje rozważania.
Wiemy z nich, że komunikacja w ciagu dnia przemierza 4 tyś. km co daje możliwośc określenia ilości rocznej wynoszacej 360 * 4 = 1 440 tyś kilometrów. Miasto przeznacza na komunikację 1 800 000 zł. Łatwo obliczyć, że Miasto dopłaca do każdego kilometra kwotę 1 800 000/1 440 000 = 1,25 zł./km. Czy jest to dużo? raczej nie, kwota ta zabezpiecza praktycznie tylko koszty paliwa. Zakładam, że średnie zuzycie paliwa to 32 litry ON/100 km (dane ze stron internetowych i wypowiedzi użytkowników - w Krakowie Jelcz 120M pożerał aż 48 L ON), koszt paliwa na dzień dzisiejszy 3,60 zł/L Wyliczenie - koszt zuzytego paliwa to 32/100 * 3,60 = 1,15 zł/km., czyli zostaje na inne potrzeby tylko 10 gr. dopłat do 1 km. Reszta z czego komunikacja zabezpiecza całość swojej działalności to wpływy ze sprzedaży biletów, reklam i innych usług przewozowych. Tu mam problem, brak zupełnie danych, ale może na podstawie informacji, że dziennie przewożą ok 10 000 (10 tyś) pasażerów przyjmę (z wielkią obawą popełnionego dużego błedu) że wpływy mogą być rzędu 3 500 000 zł. Podsumowując tą część rozważań, komunikacja, sukcesywnie, się rządzi kwotą
3 500 000 + 1 800 000 = 5 300 000 zł czyli koszt jednego kilometra "Naszej" komunikacji to 5 300 000/1 440 000 = 3,68 zł.

Nie jesteśmy zadowoleni? szukajmy innych rozwiązań jak sugeruje między innymi J46.

Życzymy sobie aby pojazdy były nowe, kursowały zgodnie jak do tej pory (założenia) by były niskie podłogi, grzały w zimę, wszelka kultura z ą i ę włącznie. Robimy przetarg, wyłaniamy zwyciezcę który zaoferował najniższą cenę np. 5,90 zł za 1 km. Rozpoczyna się zabawa, spostrzegamy, że z kasy Miasta w ciagu roku przewożnikowi zapłacić musimy 5,90 * 1 440 000 = 8 496 000 zł, spodziewając się przy tym, że wpływy za bilety będa na nie gorszym poziomie
3 500 000 zł. Róznica na wstępie prawie 3 196 tyś. zł, a gdzie poniesione koszty z dystrybucji biletów, kontroli, windykacj, układania rozkładów jazdy, utrzymania przystanków. Wspólne bilety z Warszawą nie ma sprawy, wpływami z biletów trzeba bedzie się jeszcze podzielić, obnizyć ceny biletów, proszę bardzo, tylko, że zawsze ktoś zapłacić musi albo pasażerowie albo lokalni podatnicy.

Uważam swym skromny zdaniem, że nie znajdzie się przewoźnika i organizatora w jednym ciele który by zechciał służyć naszej społeczności wożąc ją za jedyne 3,68 zł /km.

Czytając Sz. J46 wywody, mam wrażenie, że chyba o jeszcze coś innego chodzi bo nie widzę powodów by sugerował czytelnikom, że w komunikacji dzieje się coś nienajlepiej nie podpierając tego faktami (zniesławienie - patrz pl.wikipedia.org/wiki/Zniesławienie).

Daj i później wymagaj, karz i zabieraj, tylko teraz jak widać nie ma z czego. Pozdrawiam




Temat: Dworzec PKP
Ja natomiast nie zgodze sie z Toba - kompletnie nie orientujesz sie w tych
sprawach. Uwazam ze prezydent Mieleca ma dosc duzy wplyw na kolej poprzez
mozliwosc naciskow na samorzad wojewodzki, ktory z kolei jest organizatorem
prezwozow na ternie wojodztwa.
Chodorowski tego nie robi, chociaz wiem od pracownikow Urzedu Miasta,ze jest w
stalym kontakcie z departamentem infrastruktury UM w Rzeszowie...
Kiedys w Korso opublikoano artykul na temat bledow Chodorowskiego odnosnie
kolei regionalnej w Mielcu - krytyka prezydenta byla przyganitajaca. Z artykulu
wynika jasno, ze Chodorowski nie robi nic by chociaz sprobowac zmienic
niekorzystny trend w sprwie upadajacej kolei w Mielcu. Jego pisma to typowe
propagandowe ogolniki nie wnoszace nic do sprawy z ktorych smieja sie PKP-y i
te rzeszowskie i te krakowskie i te warszawskie. Kiedys rowniez na tym forum
byl watek w ktorym forumowicze poddali ostrej krytyce Chodorowskiego. M. in. w
jednym z wydan Korsa stwierdzil on, że miasto rozbierze tory... Takie
wypowiedzi to kompletna kompromitacja urzedujacego prezydenta i ignorancja
obowiazujacego w Polsce Prawa. Oznacza to ni mniej nie wiecej tylko to ze bimba
on sobie na obowiazujacy porzadek prawny m.in. w kwesti publicznego transportu
kolejowego...
Uzyte przeze mnie sformulowanie "przydencina" i "miernota" jest w tym
kontekscie trafne i oddaje sedno sprawy. Wystrczy chocby popatrzec na Lubaczow,
czy Wadowice ktore sa o wiele mniejszymi miastami a radza sabie niezle w
rozmowach z koleja na temat ruchu pasazerskiego. U nas panuje "niedasizm".,
zwalanie wszytkiego na PKP-ow i wyslawianie pod niebiosa "bohatera"
Chodorowskiego. Tamte linie kolejowe dzieki temu nie sa zagrozone a u nas jak
widac wszysko sie chce zlikwidowac...
Zreszta popatrzmy na przyklad mniejszego Tanobrzega, gdzie wladze miejskie w
obecnym rozkladzie jazdy wynegocjowaly bezposredni pociag do Warszawy (San).
U nas nawet autobus szynowy przestal jezdzic (jechalem z Debicy do Mielca
autobusem ale nie szynowym a na gumach, mimo ze zaplacilem za bilet kolejowy).
Rozumiem (chociaz nie do konca), ze jest tutaj czesc formumowiczow ktora musi
pisac tak a nie inaczej gdyz sa na garnuszku Chodorowskiego, natomiast ja
raczej mysle o tych ktorzy (wskutek nieudolnosci, czy swiadomego dzialania tych
czy innych osob i zwalania przez nich winy na PKP-ow) maja powazne utrudnienia
komunikacyjne.
Z krajobrazu Mielca zniknelo w ostatnim czasie wiele pociagow m.in Lublin -
KRakow, Zagorz - Warszawa, Hrubiezow - Zamosc - Wroclaw, wycieto w pien wiele
pociagow osobowych...Wladze miejskie an czele z Chodorowskim moim zdaniem (araz
wielu znajacych sie na tej problematyce - (m.in wspomniany artykul w Korso)
tylko symuluja ze cos robia - w rzeczywistosci zalezy im tylko na wladzy i
otrzymywaniu zastrzytow. Problemy przecietnego obywatela maja daleko gdzies...

Pozdrawiam



Temat: Skuteczność przeszczepu moczowodów.
Skuteczność przeszczepu moczowodów.
Witam. Po raz pierwszy jestem na tym formu i od razu rzuciło mi się w oczy
to, że praktycznie większość z was to kobiety. Nie myślę, że wasi mężowie nie
interesują się chorobami dzieciaków bo sam po sobie widzę że to jest
niemożliwe, ale mężczyźni inaczej troche podchodzą do problemu, bardziej na
chłodno, praktycznie, natomiast po widząc po mojej żonie kobiety bardziej
przezywają te sprawy dlatego chyba więcej was na formum.

Ale do rzeczy.
Moja córa Julia (lat w tej chwili prawie 6) pod koniec roku 2003 zaczęła
zapadać na częste odmiedniczkowe zapalenie nerek. Niestety nasz "lekarz"
domowy - pediatra przepisywał kilkakrotnie różne antybiotyki nic
niepodejrzewając. W sytuacji kiedy Julia miała już chyba 4 raz stwierdzone
zapalenie nerek polecił nam zrobić USG. I tu niestety sprawa wyszła na jaw.
Uznany w naszym mieście lekarz, który przeprowadzał USG stwierdził reflux III
stopnia lewej nerki i od razu stwierdził że skończy się na operacji (tu podał
nam nazwisko uznanego w Krakowie urologa dziecięcego). No kilku dniach
byliśmy już u niego w gabinecie. Pan profesor polecił zrobić nam cystografię,
po której okazało się, że reflux jest obustronny I prawa strona, III lewa.
Przepisał nam standardowe leki w tej sytuacji tj.furagin, doxar i driptane.
Już w marcu 2004 roku zosatło przeprowadzone ostrzykiwanie własną krwią. Po
pół roku kolejna cystografia - i niestety nic. Dalej to samo. Październik
2004 - ostrzyknięcie obustronne defluxem, luty 2005 cystografia i żadnej
poprawy.
Z żalem i ciężkim sercem zdecydowaliśmy się na przeszczep lewego moczowodu.
Operacja odbyła sie w 3 marca'05. Ale najciekawsze jest to, iż podczas
operacji okazało się, że córa ma nieprawidłowo wrośnięte moczowody (pod katem
prostym) i lekarz zdecydował o przeszczepie obu moczowodów. Operacja trwała
około 2 godz. 15 min + 30 min na wybudzenie. Julia miała założone 2 dreny
okołonerkowe, 2 dreny w moczowodach i cewnik. Po dwóch dniach wyjęto dreny
okołonerkowe (te zbierały krew z jamy brzucha), po 5 dniach dreny z
moczowodów, w ostatnim dniu pobytu w szpitalu - 7 wyjeto cewnik i jazda do
domu. Do 4 tygodni od zabiegu dziecko ma prowadzić jaknajspokojniejszy tryb
życia - spacerki, żadnego biegania i skakania (niestety ciężko nad tym
zapanować). Po 6 tygodniach mamy zrobić USG no i po 4 m-cach cystografię.

Ale moje pytanie jest takie, jaka skuteczność jest takiego zabiegu, czy mogą
być jakieś powikłania, czego możemy się spodziewać jeszcze? Przyznam, że po
półtora roku trochę psychicznie wysiadliśmy z żoną Lekarz mówił o 90%
skuteczności. Jaie macie doświadczenia w tej materii, bo jakość na forum nie
doczytałem się nic na temat przeszczepów.

Z góry dziękuję i z okazji Świąt życzę by te święta stały sie dla Was źródłem
wzmacniania ducha i nadziei na przyszłość.

Egontar1



Temat: Nowe europejskie absurdy
Gość portalu: JOrl napisał(a):

> Niestety Zbigniew, to Ty nie rozumiesz jak skaplikowane sa kraje pierwszego
> swiata.
> Jak rozumiem chodzi tu o ochrone srodowiska. Wiec w Niemczech przy duzo
> wiekszym zageszczeniu ludnosci i duzo wiekszego przemyslu jak w Polsce,
calkiem
> > sie ekologicznie zyje.

JORlu , żyło się tak samo ekologicznie przed tą ustawą , jak i lat temu 10 czy
20.Domyślam się że w innych krajach Twojego 1-ego świata miejscem chrustu czy
odpadów z tartaku jest kominek lub ognisko.W Niemczech takie drewno musi
być "utylizowane".Absurd totalny bo drewno to przecież ekologiczny materiał.
Nawet jak się porąbie i spali stare meble w piecyku to przecież aż tak wielki
problem to nie jest.Większość jest przecież powleczona "ekologicznymi"
lakierami zgodnie z innymi normami UE.No ale skoro nawet CO2 uważany jest
za "gaz szkodliwy" to każdy absurd jest możliwy.

> A kapitalizm bez kontroli panstwa natychmiast by
> wszystko zniszczyl.
> I dlatego ta kontrola jest potrzebna.

Naprawdę tak uważasz ?

A jak sie jakiemus producentowi piecow na
>drzewo nie chce tych stron A4 przeczytac, to i tak samo robi zle piece. I ma
> balagan w firmie.

Co ma bałagan w firmie do tego rozporządzenia ? To właśnie przestrzeganie
wszelkich sprzecznych ze sobą rozporządzeń powoduje bałagan.Wiesz np. o
rozporządzeniach dot. kafelków w rzeźni.Prawo pracy nakazuje aby były
antypoślizgowe ( chropowate ). Prawo dot. art. żywnościowych nakazuje aby były
maksymalnie gładkie.

> Przeczytalem troche z stron do ktorych podales linki. Chodzi o to, ze podobno
> 25% Niemcow chce emigrowac. Wiec ja tam czegos takiego nie znalazlem (chociaz
> moze przeoczylem!).

Więc cytuję i podaję linka :
"Momentan läuft auf N24 mehrmals täglich ein Bericht über das Thema
Auswanderung.
Demnach soll sich jeder Vierte in Deutschland mit diesem Gedanken beschäftigen.
Als beliebteste Ziele gelten Kanada, Schweiz und Australien. Die lassen aber
nicht jeden rein. Eine gute Ausbildung und ausreichende Finanzmittel sind
Bedingung. Liebe Leute, ich bitte Euch, lasst uns erst versuchen hier etwas zu
ändern bevor Ihr flüchtet. Noch ist es nicht zu spät und Aktionen wie
steuerstreik.de machen noch Hoffnung".

I link : forum.webmart.de/wmanswer.cfm?
id=1535262&mid=4364563&t=962517&sr=51&d=90&pg=1

>Ale za to znalazlem placze jakiegos "biznesmana", ze musi
> prowadzic ksiazke jazd swojego samochodu. Bo te jazdy odpisuje od podatku.
> Jasne, ze sie tutaj probuje oszukiwac przedstawiajac prywatne jazdy jako
> sluzbowe. I dlatego plakal. Bo jakby chcial uczciwie, to zaden problem pisac
w
> ksiazce kilometry i gdzie sie jechalo. Trwa 1 minute przy wysiadaniu. I jest
> porzadek. Ale jak sie po tygodniu kombinuje co wpisac, aby na km z licznika
> wyjsc i jednoczesnie tankowanie bylo tak jak trzeba (aby sie nie okazalo, ze
> raz zuzywal 2 l/100km a raz 20 l/100km)to jest problem. Bo kwity ze stacji
> benzynowej maja daty i litry. I urzad skarbowy moze ich tez zazadac.
> Po prostu nie trzeba byc kretaczem. I wtedy sie nie traci czasu.

Nie uważasz , ze to niepotrzebna biurokracja ? To trwanie 1 minuty przy każdym
wysiadaniu daje .... No ile godzin w miesiącu .... Ile dni w roku ?
A jak ktoś chce państwo oszukać to i tak oszuka.

> Pozdrowienia

Ode mnie również pozdrowienia z mroźnego Krakowa na 20 godzin przed meczem
Wisły z Lazio co jest obecnie tematem numer 1 w moim mieście.



Temat: Wrocław a Warszawa
Wrocław a Warszawa
Tak mi przyszło do głowy po dyskusji z very famous, bo nie była to pierwsza tego rodzaju dyskusja. Często spotykam się z argumentem "Można kochać Warszawę, bo to od zawsze Polskie miasto, a jak można kochac Wrocław, jak to jest miasto niemieckie"

Wiecie, z tym Wrocławskim patriotyzmem to jest tak, że dla nas Ww nie jest polski, niemiecki czy czeski, tylko on jest po prostu nasz.

A to na przykład, że był w większości zbudowany przez Niemców to akurat jest zaleta - gdyby po wojnie kontynuowano budowę miasta "z głową" to nie mielibysmy żadnych problemów komunikacyjnych do dziś - szerokie dwujezdniowe aleje z parkingami, wydzielonymi tramwajami i sciezkami rowerowymi są tego przykąłdem. Ta przestrzeń i zieleń jest tym, co lubię w mieście... Do tego inne standardy cywilizacyjne - na polnych drogach na peryferiach wrocławia jest taka kostka brukowa jaka przed wojną była w centrum warszawy. A w centrum - są jeszcze miejsca gdzie kostka jest równa jak stół, a między idealnie spasowane kamienie noża się nie włozy - my, Polacy tak nie potrafimy...

Ludzie - to fakt, że Wrocław był jednym z nielicznych miast, w którym prawie 100% ludnosci się wymieniło - ale dzięki temu coś w ludziach zostało takiego, że chętnie przyjmują "nowych" - moja koleżanka, która przeniosła się z Wrocka do Krakowa mowi "We Wrocławiu czułam się jak u siebie już po semestrze, a tu studiuję 3 lata i dalej daje mi się na każdym kroku odczuć, że nie jestem Krakuską"

We Wrocławiu żyje się jakoś spokojnie, powoli... Znam parę osób które własnie dlatego emigrowały z Wawy do W-wia... Mój ojciec, który nieomal 50 lat ma prawo jazdy jedyne służbowe podróze pociągiem odbywa do Warszawy - mówi "Takiego młynu i tyle chamstwa na drogach co tam to nigdzie nie ma". i to nie jest, ze on jest z prowincji i nie umie jeździć po mieście - po prostu jazda po Warszawie jest mniej przyjemna...

Kiedyś, kiedy miałem trochę wolnego czasu do załadunku w Warszawie zajechałem po kuzyna - warszawiaka i pojechaliśmy na pizzę. Rozmawialiśmy właśnie o kulturze kierowców i on mówi do mnie "No nie popisuj się już tak" - nie wiedziałem o co mu chodzi, ale chodzilo mu po prostu o to, że puszczałem pieszych na pasach, autobusy z zatoki itp...

Dla mnie Warszawa jest miastem bardzo odległym, neico abstrakcyjnym. Mam wielu przyjaciół w Poznaniu i w Krakowie, a moi przyjaciele- Warszawiacy meiszkają teraz we Wro. Za tymi zaś, co pojechali "robić karierę w stolicy" jakoś nie tęsknię i Wam nie zazdrosczę, że musicie teraz ich znosić

Nie cierpię we Wrocku na brak wielkomiejskich rozrywek i nie czuję się prowincjonalny - wręcz przeciwnie to w Wawie chyba można się natknąć na chamstwo i "wieśniactwo" przybyłe z prowincji - Ww dla takich jest chyba raczej nieinteresujący...

Tak naprawdę jednak większości Wrocławian Warszawa znana jest głównie ze stereotypów i z gościnnych występów Warszawiaków u nas. Ja też, pewnie jak wielu z moich ziomków nie czuję żadnej potrzeby jeżdżenia do Warszawy, więc nie licząć tak ze dwóch wycieczek i dwukrotnej wizyty u rodziny w dzieciństwie to byłem tam tylko kilka razy służbowo... Jeżeli mnie coś pociąga to jest to Praga czeska... Wrocławia z Warszawą tak naprawdę nic nie łączy - nawet porządnej drogi do Was nie mamy Jak trzeba na lotnisko to się jedzie do Berlina, bo bliżej, taniej i droga lepsza. Jak po wizę - do Krakowa... Jak w Góry - w przeciwną stronę...

Jeżeli chodzi o moje spojrzenie na Warszawiaków i takie trochę "stereotypowanie" to wydaje mi się, że mają oni nosek nieco w chmurach - traktują z góry "nas, z prowincji". Coś w tym jest - widać to od zachowania kierowców począwszy do traktowania nas, z prowincji na forum skończywszy ("idę sobie Alejami..." tak jak by nie było alei w innych miastach). Pytanie o drogę w Warszawie nieodmiennie wiąże się z zaliczeniem spojrzenia w rodzaju "znowu bydło z prowincji przyjechało i marudzi" - i to obojętnie czy pytam jako turysta z plecakiem czy jako kierowca furgonetki...

I jeszcze jedno spojrzenie - z autostopu. Jeżdżę stopem od 10 lat i 3 (słownie: trzy) razy zabrany zostałem przez warszawiaka rodowitego. Tyle się mówi o tym, jak przyjezdni wam psują opinię, ale te nieliczne razy kiedy wziął mnie samochód na Warszawskich blachach to był albo służbowy, albo pożyczony ( to jest takie wydarzenie, że rozmowa zawsze schodzi na ten temat ). Podobnie jest z Poznaniakami, ale to podobno ta stereotypowa Poznańska nieufność do obcych. A skąd to się bierze u Warszawiaków?

U nas, jeżeli ktoś robi coś po chamsku (szczególnie jeżeli chodzi o cwaniakowanie na drodze czy wymuszanie pierwszeństwa) mówi się, że jest to "po warszawsku".

A z drugiej strony zawsze jak chce się polubić warszawiaka, to się dostaje po nosie, i ta chęć przechodzi... Podobno we wszystkich krajach "prowincja" nie lubi "stolicy"...

A jak wy to widzicie?

I jak wy, z waszej strony, widzicie takie miasto jak Wrocław?

Ciekaw jestem - brałem już udział w takich dyskusjach, ale przeważnie kończyły się na pyskówkach - myślę, że nasz S@lon stanie na wysokości zadania, i będzie to wreszcie poważna rozmowa, bo to naprawdę ciekawa kwestia (tak mi się wydaje)




Temat: Po konferencji w sprawie nowego stadionu piłkar...
Po pierwsze - nie jestem na bezrobociu, nie wystaję pod sklepem, bo nie mam na
to czasu. Pracuję po 10-12 godzin na dobę, aby zapewnić w miarę godziwy żywot
swojej rodzinie. I irytują mnie pojękiwania pana Kuzery, że mało zarabia w
kolporterze bo tylko 3500 zł. A ile on dziennie czasu poświęca na pracę,
trening?? 3, 4, 5 godzin?? I jeszcze znajduje czas na wariacką jazdę po ulicach
Krakowa?? Ja za spowodowanie takiego wypadku miałbym zabrane prawo jazdy na
kilka lat, zapewne posiedziałbym w więzieniu i jeszcze zapłaciłbym wielokrotnie
większą sumę pieniędzy. Piłkarze w naszym kraju to "święte krowy"!! I nic mnie
nie obchodzi, że wyższa kara zniszczyłaby mu karierę! Za błędy trzeba płacić!!
Poza tym, to każdy widzi, że Wdowczyk opiera kadrę kolportera na takich właśnie
konfliktowych kopaczach, którzy byli karani albo przez swój poprzedni klub albo
przez związki piłkarskie: Małocha, Cichoń, Nakielski, Kuzera, Zabłocki i
jeszcze miał być Krzętowski. Prawie pół składu. I nic nie ma do rzeczy, czy te
kary były zasłużone czy nie. Prawda nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Po drugie - uważnie obserwuję zamierzenia i plany budowy stadionu w Kielcach. I
coraz bardziej dochodzę do przekonania, że jest to tylko i wyłącznie
przedsięwzięcie z gatunku propagandowych. Przynajmniej się o tym mówi i pisze w
całym kraju. Żaden stadion w Polsce nie powstał od kilkunastu przynajmniej lat.
Były tylko modernizowane stadiony klubowe. Nawet w takich miastach jak Kraków
czy Warszawa mimo ambitnych zamierzeń nie udaje się zrealizować takiego
przedsięwzięcia. I nie słuchaj bajek, że stadion można wybudować od zera za 25
mln zł. Minimalny koszt to 40 mln. Poszukaj sobie informacji ile kosztował
remont Stadionu Śląskiego w Chorzowie. Kto wyłoży taką kasę? Miasto, Kolporter
S.A., Totalizator, Ministerstwo Edukacji i Sportu, Unia Europejska?? Chyba
żarty. Ostrowiec zapożyczył się w UEFA i musi kiedyś spłacić tę pożyczkę. Poza
tym ja trochę znam Kielce i teren gdzie jest obecnie stadion byłych Błękitnych.
To o wiele za mały teren aby budować tam stadion z zapleczem treningowym. Obok
stoi wiele budynków mieszkalnych, mieszkańcy tych mieszkań nie muszą być
kibicami i mogą wnieść wiele zastrzeżeń do budowy w tym miejscu stadionu. Ich
spokój prysłby w jednej chwili jak bańka mydlana. Obecnie gdy na mecze
przychodzi od 1000 do 5000 osób na kolportera to się da wytrzymać ale jak na
meczu reprezentacji byłoby 15000 z całego kraju to myślisz, że ktoś to zniesie
cierpliwie??
Po trzecie - o zawiści to można mówić, gdy już mielibyście stadion, drużynę w I
lidze i sukcesy. Jak na razie to są plany i tylko plany (przyznam szczerze, że
bardzo ambitne). Poza tym to obecnie czego mam zazdrościć Kielcom? Bezczelnego,
chamskiego trenera-nieudacznika? Piłkarzyków, co mimo ogrania na boiskach I i
II ligi nie potrafią ograć takich drużyn jak juniorów Wisły czy wiejskiego
klubiku z Czermna (pełen szacunek dla piłkarzy i działaczy Heko)?? Przecież w I
składzie kolportera na mecz z Legią w Warszawie wszyscy lub prawie wszyscy
grali na boiskach I albo II ligi!! I takie sławy zajmują zaszczytne II miejsce
w najsłabszej grupie III ligi. Taki Radomiak bez rozgłosu i bez znanych nazwisk
prowadzi w przewagą w swojej grupie! Kujawiak Włocławek kilka lat temu grając
juniorami przegrywał w II lidze po 6:0, 7:0 każdy mecz a obecnie również bez
rozgłosu prowadzi w swojej grupie. W grupie ślądkiej prowadzi Zagłębie
Sosnowiec z trenerem, który kiedyś prowadził KSZO i jest zaprzeczeniem
Wdowczyka - jeździ z piłkarzami na mecze w jednym autokarze, nie opuszcza ani
jednego treningu, przychodzi na trening na godzinę przed rozpoczęciem, rozmawia
z każdym piłkarzem z osobna itd. Kiedyś w Ostrowcu mecz toczył się przy
wielkiej ulewie, trener Tochel ani na chwilę nie siadł w boksie pod
zadaszeniem, cały czas stał na deszczu, by pokazać, że jest razem z piłkarzami.
Po czwarte - na wiosnę tego roku trenerek Wdowczyk ze swoimi kopaczami
odwiedzili więzienie kieleckie. I zrobiono z tego informację dnia w polskim
sporcie! 2 razy pisałem komentarz na Onet.pl: dlaczego mimo finiszu Ligi
Mistrzów, mimo zaciętej walki na finiszu polskiej ligi wiadomością dnia jest
wizyta kopaczy w więzieniu?? I ile Kolporter S.A. dał za pojawienie się tej
informacji na głównej stronie Onet.pl?? I 2 razy moderator forum nie puścił
moich komentarzy! Dlaczego?? Boją się Klickiego?? To dowód na to, że cała ta
heca z piłką w Kielcach służy tylko i wyłącznie firmie Kolporter a nie klubowi
czy kibicom.
I po ostatnie - nie przez takich jak ja w tym kraju nie da się nic zrobić.
Zajrzyj najpierw na swoje podwórko. Jeśli chcesz kogoś pouczać to zacznij od
swoich kolegów z Kielc; poczytaj sobie "dowcipy" o KSZO na forum oficjalnej
strony waszego klubu, poczytaj sobie kilkakrotnie przy każdej okazji o "kso
łostrowiec", sam użyłeś określenia "wichury". A porównanie stadionu w Ostrowcu,
gdzie kilka razy grała reprezentacja do "przystanku autobusowego" to pewnie nie
zawiść, tylko poczucie humoru. Nie pouczaj mnie synku, bo jeszcze do tego nie
dorosłeś!!
Pozdrawiam, mimo wielu zastrzeżeń.



Temat: Dr Berlińska po stażu w USA

Szanowny Panie,
> pisze Pan, ze: "ciągle podejrzewa mnie Pani o próbę obrażania. Otóż nie jest
to moją intencją".
Insynuacje, ze najpierw zwraca sie uwagę skąd jest post, a potem mozna nasłać
ABW są dla mnie obraźliwe. Należę do pokolenia, które do kapusiów żywiło
głęboką pogardę i niestety w tej kwestii mam tak silne uprzedzenia, że odbieram
to jako obrazę.

Co do śląskości i górnośląskości to uważam, że jest zasasdnicza różnica między
> współczesnym Górnym Śląskiem a np. Dolnym Śląskiem. Jeden i drugi mieszkaniec
> regionu może powiedzieć o sobie, że jest Ślązakiem. Ale czy nie ma
zasadniczej
> różnicy pomiedzy nimi (dziś, współcześnie). Jest. Zgoda, podzielam ten pogląd.

> Otóż chyba celowe jest
> precyzyjne określanie siebie. Broń Boże jeśli by ktoś pomyślał, że jestem
> Ślązakiem z Dolnego Śląska. I stąd Górnoślązak
Nie kwestionowałam celowości, podkreśliłam, że może Pan się tak określać.
Natomiast stwierdziłam, że chociaż Górnoślazak funkcjonuje w obiegu publicznym,
to jest rzadko używane - współcześnie. Dociekałam kiedys dlaczego tak jest i
podzieliłam się z Panem moimi hipotezami.
Nie kwestionowałam Pana poglądów tylko zadawałam pytania. Jesli poglądy są
takie same dyskuja jest zbędna.

Kiedy powszechnie przyjmie się określenie dla mieszkańców woj. dolnośląskiego -
Dolnoślązak (nazwa regionu temu sprzyja), a na terenie Górnego Śląska
upowszechni sie Górnoślązak (nazwa woj.; RAŚ, Związek Ludności Narodowosci
Śląskiej itp. temu nie sprzyjają) będę starała się to zauważyc i odnotować.

Problem polega na tym, że Pani ciagle mówi w kontekście historycznym - jak
> kiedyś było, jak określano, kto kim był. A gdzie współczesność?
Odnosiłam się do stwierdzeń i pytań kierowanych do mnie - nie moja wina, że
dotyczyły przeszłości. W różnych pracach analizowałam dynamikę identyfikacji,
(badania prowadziłam w 1986-7, 1990, 1993, 1996-7, 1999, 2000 i uwzględniałam
te kwestie) więc jeśli ktoś będzie zainteresowany tą dynamiką, to zamieszczę w
odpowiedzi odnośny fragment.

Równiez dostrzegam wpływ globalizacji i otwarcia na świat na zmiany tożsamości.
Szczególnie interesuje mnie kwestia społeczności transgranicznych, tzn. takich,
których członkowie tworzą sieci stosunków i wsparcia ponad granicami, żyjąc
troche w jednym i trochę w drugim kraju i podtrzymują więzi po obu stronach
granicy. Sądzę, ze temat ten wart jest nowych badań i byc może je podejmę.
Takie badania są intensywnie prowadzone w USA nad immigrantami do pracy z
krajów Ameryki Łacińskiej.

Czy dla deklarujących narodowość w roku 2002 istotne było wcześniejsza
> historia i analizy naukowe (definicje i wnioski socjologów). Nie, bo jest to
> materia dynamiczna i zmienna zależna od wielu okoliczności. Znowu się mylę?

Podzielam Pański pogląd tylko częściowo. Tożsamość jest kategorią dynamiczną,
ale jak sam Pan to podkreślił w poprzednim poście, nie znaczy to, że dowolnie
można wybierac sobie identyfikację, ponieważ moze zostać przez innych
zakwestionowana. Pole mozliwych wyborów jest uwarunkowane przez historię lub
małżeństwo mieszane lub też przez decyzje o emigracji i towarzyszące jej
pozytywne nastawienie do społeczeństwa i kultury nowego kraju.

Ponadto trochę przejrzałem swoje zbiory i coś mi się wydaje, że uczestniczyła
> Pani wraz z współpracownikami w pracy nad dziełkiem: "Polska ludność rodzima
w
> świetle procesów społecznych" - to jeszcze odnośnie poprzednich e-mailów.
>
Szanowny Panie - był to tekst wygłoszony na zjeździe socjologicznym w 1986 r.,
do którego wydział nauki KCPZPR nie chciał dopuścić, bo tematem wiodącym były
ziemie zachodnie i północne. Przymiotnik polska w tytule, to była koncesja
(stąd napisałam lub dodaje się polska). Zapewniam Pana, że dla wielu
uczestników zjazdu nasza analiza była zaskakująca i wzbudziła gorące reakcje.
Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby podał mi Pan dane bibliograficzne, bo tego
tekstu nie mam i nie pamiętam w jakim wydawnictwie Uniwersytetu Wrocławskiego
się to ukazało. Dobrze, ze Pan odnotował, iz była to praca zespołowa,
poprzedzona zresztą żarliwymi dyskusjami i napisana w 1985 r., kiedy miał sie
odbyć zjazd w 40 rocznicę zakończenia wojny i zmiany granic. Zaznaczę, że moja
wiedza o Górnym Śląsku była w porównaniu do dziasiejszej znikoma i pamiętam z
jakim obrazem Śląska Opolskiego przyjechałam (analizy Ossowskiego maja walor
historyczny, podziały nie są zbyt silne, bo przecież Nowakowski i Żygulski po
56 roku opisywali procesy integracji, chociaż dostrzegali trudności, a prof.
Kwasniewski pod koniec lat 60-tych napisała pracę, z której wynikało, ze
integracja się dokonała), jak byłam zaskoczona słysząc gwarę w autobusie,
Delikatesach na Krakowskiej, bo przecież w swietle doniesień prasowych Ślązacy
najpierw wyjeżdżali, a później powracali, bo tak im źle było w Niemczech.
Pamiętam tez rozmowę z 80-letnią wówczas Niemką z Opola, która bardzo
negatywnie wypowiadała sie o powstańcach śląskich. Skąd jednak miałam mieć
wiedzę, jeśli wychowałam sie w Inowrocławiu i studiowałam w Poznaniu, a cenzura
eliminowała takie prace, jak Antoniny Kłoskowskiej o identyfikacji narodowej
dzieci w Opolu, czy B. Jałowieckiego "Praca i rodzina", która ukazała się do
użytku wewnętrznego PZPR?
I na koniec dla mnie dyskusja na tym forum nie jest miałka, przeciwnie stanowi
interesujący materiał do przemyśleń.
Mogłam oczywiście włączyc się do niej anonimowo i prezentowac swoje racje, ale
jeśli spotkałam sie z wypowiedziami, kto mi dał prawo się wypowiadać, ileż to
ja sie dorobiłam na mniejszości, to mam prawo do obrony i nieuczciwością byłoby
udawać kogoś innego. Jesli jest Pan tak dobrze poinformowany, to chyba Pan wie,
że mieszkam w blokowisku, nie mam daczy, a rodzina ma kupiony uzywany Renault
Megan rocznik 1996, którym nie jeżdżę, bo nie mam prawa jazdy. Mam za to kilka
tysięcy książek i nie musze kupować wznowień.

Serdecznie pozdrawiam
Danuta Berlinska
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amed.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 90 wypowiedzi • 1, 2, 3